Zielonowłosa
kunoichi Ame gakure weszła przed chwilą do pomieszczenia, w którym
znajdował się Uchiha, jednak nie zastała go. Ponieważ nie miała
zamiaru bawić się z nim w kotka i myszkę, postanowiła zaczekać
na niego przy jego własnym biurku. Było ono uporządkowane,
wszystko miało swoje miejsce. Przed jej oczami ukazało się nagle
zagracone biurko Siódmej Hokage. Mogła bez zawachania stwierdzić,
że młoda kunoichi, która objęła władze nad Konohą, mogłaby
nauczyć się porządkować nieco swoje dokumenty. Kagero dojrzała
teczkę leżącą na biurku Sasuke, która pobudziła jej ciekawość.
Nie tracąc ani sekundy, kobieta otworzyła teczkę i zaczęła
uważnie przeglądać jej skromną zawartość. To, co znalazła,
stanowczo się jej nie spodobało. W przeszłości wyraźnie
powiedziała mu, że się nie zgadza. Jednak on postanowił zadziałać
za jej placami.
Nie
minęło zbyt długo czasu od momentu, w którym zielonowłosa
natknęła się na teczkę, gdy Uchiha wkroczył dumnym krokiem do
gabinetu. Kagero chwyciła mocno ową teczkę i z całej siły
rzuciła nią w kruczowłosego, za którym stał Takeo, ale nim
zdążyła uderzyć Uchihe, kartki, które znajdowały się wewnątrz,
rozleciały się po całym pomieszczeniu, a sama teczka upadła
pomiędzy Sasuke a Kagero.
-
Mówiłam już, że się nie zgadzam! - krzyknęła wściekła
kunoichi. Od początku nie zgadzała się na pomysł kruczowłosego i
nie miała zamiaru zmieniać swego zdania.
Sasuke,
gdy dostrzegł co znalazła zielonowłosa, przeklnął siarczyście w
myślach, aczkolwiek jego wyraz twarzy niczego nie wyrażał.
-
Takeo, zaraz przyjdzie ta dwójka z Konoha, weź ich do drugiego
pokoju i przekaż im to, o czym rozmawialiśmy przed chwilą. Ja
muszę poważnie porozmawiać z Kagero - powiedział, spoglądając
przez ramię na swoją „prawą ręke”. Szatyn przytaknął bez
słowa, po czym wyszedł. Doskonale zdawał sobie sprawę, o czym ta
dwójka zamierza rozmawiać i to nie był dość prosty temat.
Przeczuwał, że ten moment nadejdzie niedługo i właśnie to
nastąpiło…
-
Widzę, że zadomowiłaś się w moim gabinecie - powiedział
spokojnym tonem mężczyzna, opierając się o ścianę.
-
Nie zapomnij, chłopczyku, dzięki komu to jest „twój” gabinet.
Również niech cię twoja pamięć nie zwiedzie, ale z tego co
pamiętam, to jest twój tymczasowy urząd - wyjaśniła z
nieukrywaną wściekłością kobieta. - Nie pozwolę na twój plan!
- dodała.
-
Czego się boisz, Kagero? - zapytał sarkastycznie Uchiha. – Tego,
że twoja córka wreszcie będzie mogła spojrzeć na ten świat?
Tego, że po raz pierwszy będzie mogła ujrzeć twarz swojej matki?
Tego, jak bardzo jest do mnie podobna i jej pytań odnośnie jej
ojca? Tego, że pozna prawdę na temat kim jest i jakie moce posiada?
Czy tego, że jest minimalna szansa na niepowodzenie operacji? - Ton
Sasuke z każdym nowym pytaniem podnosił się coraz to wyżej, a w
końcu wybuchnął - Jak chcesz aby ona rządziła Ame?! Jako
niewidoma kunochi?! Ludzie na to nie przystaną!
Zielonowłosa
przygryzła dolną wargę, została przytłoczona pytaniami ze strony
Uchihy.
-
Wolę żeby była ślepa do końca życia, niż żeby umarła na
stole operacyjnym! Jej ojciec też by tego chciał! - ponownie
krzyknęła.
-
Jej ojciec nie żyje!
-
Przypomnij mi, kto go zabił!? Czy to nie byłeś ty sam, który go
zamordował?! - wykrzyczała z rozgoryczeniem.
-
Wierz mi, gdy tylko odzyska wzrok, zniknę z waszego życia. A ty
będziesz mogła sama rządzić Ame, dopóki Yuki nie będzie na to
gotowa. - Zmienił wątek, nie chcąc mówić o temacie, który przez
przypadek sam rozpoczął.
Owa
oferta najwidoczniej spodobała się Kagero, zwłaszcza pod kątem
zniknięcia Uchihy z życia jej i jej córki. A Sasuke doskonale o
tym wiedział. Z resztą nigdy nie planował stałego pobytu w Ame.
Zrobił to tylko i jedynie ze względu na przeszłość.
-
Nawet jeśli bym się zgodziła, nie ma nikogo kto by się podjął
takiej operacji - powiedziała niechętnie Kagero.
Kącik
ust mężczyzny uniósł się lekko ku górze.
-
Znam ja już taką jedną osobę - odparł pewnym siebie tonem.
Kagero
usłyszawszy jego ton głosu i słowa jakie wypowiedział,
zaciekawiła się nieco. Choć z porozrzucanych po całym
pomieszczeniu kartek wywnioskowała, że znalazł odpowiedniego
medyka do przeprowadzenia tej operacji. Pozostało jej jedynie
czekać, aż Sasuke sprowadzi ją albo jego do Ame. Aczkolwiek nie
powiedziała mu, że się zgadza.
W
tym samym czasie, kilka pokoi dalej przebywał Takeo wraz z dwójką
shinobi Liścia. Szatyn doskonale zdawał sobie sprawę z informacji
jakie ma przekazać owym ninja. Sasuke kilkanaście minut temu
wyjaśnił mu wszystkie aspekty, jakie miały zostać poruszone w
rozmowie z wysłannikami Hokage.
-
Gdzie Uchiha? - zapytała Hanabi, ponownie zakładając na swóją
twarz maskę oschłości i drwiny.
-
Nie sądzisz, że jesteś trochę za młoda, by mówić do niego po
nazwisku? - odpowiedział pytaniem na pytanie Takeo. Hyuga
prychnęła pod nosem, zupełnie nie zgadzając się z prawą ręką
spadkobiercy sharingan.
-
Mógłbyś odpowiedzieć na jej pytanie? Nie zadała go bezpodstawnie
- wtrącił się Shino, którego też zastanawiała nieobecność
czarnowłosego w tym pokoju, gdyż to on sam ich wezwał.
-
Prawdopodobnie będzie nieobecny, chyba że pojawi się pod koniec.
Upoważnił mnie do udzielenia wam odpowiednich informacji –
odparł, zmuszając się do niechętnego tonu głosu.
-
Skoro Uchiha nas tu wezwał, to z nim będziemy rozmawiać -
powiedziała od razu Hanabi. Zupełnie nie podobał jej się fakt, że
mieliby rozmawiać z człowiekiem, który stoi przed nimi.
-
W jednym z naszych rozkazów było wyraźnie zastrzeżone, że mamy
rozmawiać jedynie z Sasuke Uchiha, z nikim innym, więc jeśli nie
masz nic przeciwko, zaczekamy tutaj na niego. A jeżeli się nie
pojawi, w ciągu pół godziny będziemy zmuszeni od razu wrócić do
Konohy z informacją dla naszej Hokage, że do stworzenia
odpowiedniego paktu nie doszło - zagroził shinobi z klanu Aburame,
wiedząc doskonale, że Ame nie może pozwolić sobie na zawalenie
sprawy paktu. Jednak mimo wszystko Hanabi spojrzała na swojego
towarzysza niepewnie, gdyż Takeo nie wyglądał na takiego, który
miałby cokolwiek do stracenia.
-
Nie będzie takiej potrzeby – odezwał się Uchiha, wkraczając do
pomieszczenia.
-
Jak poszło? - szepnął szatyn, gdy tylko jego szef przechodził
koło niego.
-
Lepiej niż myślałem - opowiedział mu półgłosem. - A jeżeli
chodzi o pakt, prac nad nim nie zaprzestaniemy, zaraz was z nimi
zapoznam – powiedział, zwracając się bezpośrednio w stronę
swych rodaków. - Jednak zanim zabierzemy się do tego, chcę was
jeszcze poinformować, iż oczekuje spotkania twarzą w twarz z
Siódmą Hokage Liścia przed podpisaniem paktu - dopowiedział
dłońmi opierając się o drewniany stół.
Dwójka
shinobi z Konohy, wymieniła się tylko pytającymi spojrzeniami. Z
tego co powiedziała im Sakura, to oni mieli wszystko załatwiać,
łącznie z nałożeniem pieczęci Hokage. Nikt nic nie wspominał o
spotkaniu Uchihy i Haruno. Oboje w tej chwili zastanawiali się nad
następnym posunięciem ze strony ich władczyni.
Takeo
z całych sił próbował ukryć swoje zdziwienie i zdenerwowanie
zarazem. Jeżeli doszłoby do takiego spotkania, on sam
prawdopodobnie by przy nim uczestniczył, a na to nie może sobie
pozwolić. Nie może zostać w ten sposób zdemaskowany. Jednak od
kilku tygodni znajduje się w Ame z własnej woli, mimo wszystko...
Haruno
stała właśnie przed drzwiami swego przyjaciela, zbierając się w
sobie do podniesienia dłoni i zapukania w stare drewniane
drzwi. Nie przychodziło jej to z łatwością. Mieszkanie, przed
którym stała, należało do blondwłosego ninja – bohatera
Konohy. Znali się od rozpoczęcia akamedii, a po jej ukończeniu
wraz z Sasuke trafili do jednej drużyny, drużyny siódmej. Każdy z
nich miał inny charakter, inne wychowanie, różnili się na
wszystkie możliwe sposoby. Jednak, jako drużyna dogadywali się
doskonale, nie licząc początków. Trwało to jednak zbyt krótko,
zbyt szybko stracili jednego członka, który był również
przyjacielem. Sakura nie może, a także nie chce stracić kolejnego
przyjaciela z drużyny przez swoją własną głupote. Nie pozwoli na
to. Jej dłoń uniosła się nagle do góry z zamiarem zapukania.
Czynność ta została jej przerwana, gdyż drzwi zostały otworzone
od wewnątrz.
Naruto
uważnie lustrował przybyszkę. Z ręką na sercu mógł przysiąc,
że nie spodziewał się jej wizyty. Nie po ich ostatniej
rozmowie. Ostatni raz, gdy ją widział, trzymał ją na rękach,
pośpiesznie biegnąc w stronę mieszkania Shizune. Wtedy Sakura
zasłabła w trakcie ich nocnej kłótni na środku ulicy.
-
Wychodzisz? - spytała spokojnym głosem różowowłosa,
zastanawiając się jak ma dobierać następne słowa.
-
Chciałem zrobić zakupy - odpowiedział, głowiąc się nad celem
wizyty przyjaciółki. - Ale nie śpieszy mi się - dodał.
-
W takim razie mogę wejść, aby porozmawiać? - zapytała, a w
odpowiedzi blondyn odsunął się od drzwi, pozwalając tym samym na
wejście Haruno.
Uzumaki
ściągnął z siebie bluze i usiadł przy małym dwuosobowym
stoliku. Różowowłosa zaczęła rozglądać się po małym
mieszkaniu przyjaciela i musiała przyznać, że mimo iż dawno tu
nie była, to i tak nic się nie zmieniło.
-
Mógłbyś tu chociaż od czasu do czasu przewietrzyć - zauważyła
słusznie kobieta z odrobiną rozbawienia. Mogła się tego
spodziewać po Naruto. Wiedziała, że czasami poważnieje, zależnie
od sytuacji, ale w środku jest nadal tym niezdarnym, nawet słodkim
Naruto Uzumakim, który dzięki swej odwadze i upartości, skardł
serca mieszkańców wioski.
Blondyn
słysząc uwagę przyjaciółki, zaśmiał się pod nosem, nagle
przypominając sobie, co miał zrobić przed wyjściem na zakupy –
rzeczywiście miał otworzyć okno.
Sakura,
która cały czas trzymała w torebce pewien zwój, postanowiła go w
tej chwili wyciągnąć. Nie był on zbyt dużej wielkości, pośrodku
niego znajdowała się jej pieczęć. Różowowłosa wolnym ruchem
dłoni przesunęła przedmiot w stronę przyjaciela.
-
Co to jest? - zapytał Naruto marszcząc swoje brwi.
-
Dobrze wiesz, że nie nadaję się na pozycje Hokage, dlatego gdy
tylko Hanabi wraz z Shino wrócą z Ame, chcę byś to ty przejął
władzę nad Liściem. Jak sam wiesz cały czas zwlekam z oficjalną
ceremonią, mimo iż ta dwójka starców cały czas naciska, jednak
sądzę, że ty będziesz odpowiedniejszą osobą na to stanowisko. -
Mówiła spokojnie, a mężczyzna uważnie słuchał jej każdego
słowa.
Westchnął
ciężko. Wiedział o jej planach odnośnie Tsunade, jak i również
martwego Kaya. Sama mu o tym powiedziała, i doskonale wiedziała,
jakie on ma o tym zdanie. Nie podobało mu się to, nie popierał jej
i nie zamierzał patrzyć jak wyrzuca swoje życie do śmietnika.
Wystarczy, że patrzył jak rządza zemsty zawładnęła Sasuke. Dłoń
blondyna nie poruszyła się, nie wyciągnął ręki po zwój.
-
Słyszałem, że się z tobą skontaktował. Po jakiego czorta
wysłałaś Shino i Hanabi do niego? – zapytał, spoglądając jej
prosto w oczy. Mimo iż Shizune powiedziała mu co nieco, to chciał
poznać oficjalną wersje, prosto od Sakury.
-
Nie skontaktował się ze mną, tylko z Danzo, a ja mu tylko
sprawiłam niespodziankę - powiedziała. - A więc chcesz o nim
rozmawiać? Nie martw się, nie zamierzam się z nim spotykać, chcę
tylko tego, co skrywają podziemia tamtej wioski - wyjaśniła.
Uzumaki
poderwał się z krzesła i dłońmi uderzył o stolik, który cały
się zatrząsł.
-
Co kazałaś im ukraść?! - podniósł głos.
-
Coś, co pomoże wybudzić Tsunade ze śpiączki. - W przeciwieństwie
do Naruto, Sakura mówiła ze stoickim spokojem.
-
I przywrócić Kaya do życia?!
-
Bez zgody Tsunade, nie. A także bez jutsu, które jest gdzieś
zapisane, gdzieś, gdzie tylko ona wie, jest niemożliwe. Więc
nie martw się. Nie chce skończyć na cmentarzu. Ratuje w tej chwili
życie Tsunade, uwierz mi - powiedziała, po czym wstała z
zajmowanego przez siebie miejsca. - I swoje również -
szepnęła cicho, sama do siebie.
-
W takim razie czemu powiedziałaś, że zamierzasz go przywrócić do
życia?! - Mimo iż ona skończyła już rozmowę, to on nie
zamierzał jej przerywać w takim momencie. Wypowiadając swe słowa,
zagrodził jej drogę do wyjścia swymi klonami.
-
A czy też nie chcesz by on żył? – spytała, spuszczając wzrok
na podłogę. Jednak nim Uzumaki zdążył odpowiedzieć,
kontynuowała dalej swoją wypowiedź. - Ale wiem, że to jest
niemożliwe. Nie chce robić z niego lalki, która będzie się
pojawiała i znikała gdy ja tego będe chciała. To byłoby
niemoralne i nieetyczne. Gdy ostatni raz z tobą rozmawiałam, nadal
nie mogłam pogodzić się z jego śmiercią, ale wczorajsze
rozmyślanie dało mi dużo do myślenia. On by tego nie chciał. Nie
chciałby żebym marnowała się tylko po to, by móc po raz kolejny
dotknąć go, jego zimnego i pozbawionego ciepła ciała. - Mówiąc
to, dwie łzy spłynęły po jej policzku, po czym roztrzaskały się
o drewnianą podłogę blondyna. - Czy sam nie mówiłeś, że
Tsunade niegdyś stała przed podobnym wyborem? Jednak nawet sam
Orochimaru ją nie zwiódł tego dnia i postąpiła słusznie. -
Naruto westchnął cicho. - Wypuścisz mnie już? - spytała,
spoglądając na przyjaciela przez ramię.
-
Pod warunkiem, że od teraz będe uczestniczył w każdym spotkaniu w
sprawie Sasuke i Ame-gakure. I będziesz informować mnie o każdym
postępie w misji Hanabi i Shino - powiedział już o wiele
spokojniej, a jego klony zniknęły. Wiedział, że w tej sytuacji
nie może się z nim licytować. - Pomogę ci wybudzić Tsunade ze
śpiączki, tylko powiedz jak - dodał, zbliżając się do niej.
Sakura uśmiechnęła się w stronę przyjaciela, zgadzając się z
jego słowami. Jeżeli chciała, by zastąpił ją na stanowisku
Hokage, powinien wiedzieć z czym się będzie musiał zmierzyć.
-
A teraz powiedz mi, co moge dobrego kupić, by ugotować później
kolacje. - Mówiąc to, wyszczerzył swoje białe ząbki do kunoichi.
-
Kolację? - zapytała nieco zdziwiona.
-
Tak, z Hinatą - odparł. Z ust Sakury wydobył się drobny śmiech.
-
Dam ci dobrą radę, Naruto. Zanim pójdziesz na zakupy, wpierw
posprzątaj tutaj, i wywietrz całe mieszkanie, nim ją tu zaprosisz.
A jeśli się do mnie ładnie uśmiechniesz, to pomogę ci w
ugotowaniu tej kolacji - w końcu jestem wam obojgu coś winna -
powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Naruto po raz pierwszy od
długiego czasu widział, jak na jej twarzy gości prawdziwy uśmiech.
No comments:
Post a Comment