Swymi
ciemnymi tęczówkami spoglądał w ciemno granatowe niebo, z którego
cały czas spadały krople deszczu. Lata spędzone w Ame-gakure,
pozwoliły mu się przyzwyczaić do owej pogody, chociaż początki
były dość trudne zważywszy na miejsce jego pochodzenia. Jego
klatka piersiowa unosiła się o wiele szybciej niż zazwyczaj. Nie
mógł nawet opanować swojego trzęsącego się ciała. Jeszcze
nigdy wcześniej, nie był tak bardzo roztrzęsiony jak w tej chwili.
A wszystko przez niespodziewaną zmianę władzy w Konohy. Śmierć
Danzo, nie tylko pokrzyżowała plany Sasuke, ale jego własne
również. Mocno zaciśniętą pięścią uderzył w najbliższy
komin. Stróżki krwi zaczęły spływać po jego dłoni. Nie
przejmując się tym zbytnio, zaczął biec w stronę domu
zielonowłosej.
Dwa
razy uderzył pośpiesznie w drzwi, chcąc by kobieta jak najszybciej
otworzyła mu drzwi. Lecz zważywszy na pewną osobę, która również
znajdowała się w środku, wiedział, że może trochę poczekać.
Po chwili drzwi się otworzyły.
-
Sasuke, jeszcze nie ma - powiedziała Kagero, gdy tylko ujrzała
szatyna.
-
Chciałem porozmawiać z tobą, nie z nim - odparł Takeo. Kobieta
uważnie zlustrowała całego przemokniętego mężczyznę, a
następnie rozchyliła bardzij drzwi, by mógł wejść. W niemalże
całym domu, panowała kompletna ciemność, nie licząc kilkunastu
świeczek palących się w salonie. Na kanapie leżała mała
sześcioletnia dziewczynka, o ciemnych jak smoła włosach. Kagero
matczynym gestem, przykryła ją ciepłym kocem.
-
Porozmawiamy w kuchni. Nie chcę jej zbudzić - wyjaśniła, na co
szatyn skinął głową. Wchodząc do pomieszczenia gospodarczego,
Kagero zapaliła światło. - Chcesz coś do picia? - spytała
uprzejmym tonem, nalewając sobie soku.
-
Nie, dziękuje. - Kobieta opierając się o blat mebli, zamoczyła
swe wargi w napoju, cały czas obserwując Takeo.
-
A więc, o czym chciałeś porozmawiać? - spytała dość ciekawsko.
-
Co się wydarzyło podczas twojego pobytu w Konoha? - zapytał bez
żadnych ogródek. Kagero zmarszczyła swe brwi i wyostrzyła oczy.
-
Wiem, że jesteś prawą ręką Sasuke i zdaję sobie sprawę, że
jesteś jedyną osobą której ufa, lecz ja nigdy tobie nie ufałam i
raczej nie zaufam. To co wydarzyło się w Konoha, powiem osobiście
Sasuke, jeśli zechce byś ty również uczestniczył w tej rozmowie
to również wszystkiego się dowiesz, ale teraz nie mam zamiaru
wyjawiać ci jakichkolwiek informacji - powiedziała spokojnym
głosem, wpatrując się Takeo prosto w oczy.
-
Skąd ta niechęć do mnie? - zapytał rozsiadając się na
drewnianym kuchennym krześle.
-
Skąd ta nagła chęć do poznania informacji na temat Konohy?
-
Nie ładnie, odpowiadać pytaniem na pytanie - wtrącił karcąco
Sasuke, wchodząc do kuchni. - A teraz Kagero, wyjaśnij co dokładnie
zaszło w Konoha - powiedział, zasiadając obok Takeo. Kobieta
przekręciła znudzona oczami.
-
Wiesz coś na temat niejakiej Sakury Haruno? - zapytała bezpośrednio
Uchihy. Takeo spojrzał kątem oka na Sasuke. Żaden z dwóch
mężczyzn nie był zadowolony słysząc imię i nazwisko owej
kobiety.
-
Stara znajoma, przed chwilą dowiedziałem się, że została
mianowana na nowego Hokage, po tym jak Danzo postanowił wąchać
kwiatki od spodu - odpowieddział - Co wiesz?
-
Z tego co mi sama powiedziała, a także z tego co ludzie gadają, to
Danzo wcale nie postanowił wąchać kwiatki od spodu z własnej
woli, jak to ująłeś Sasuke - zaczęła, wprowadzając obu panów w
zaciekawienie. - To ona go zabiła. Pierwszy raz spotkałam ją w
celi więziennej, gdzie była więźniem. Muszę przyznać, że ma
dość wredny charakter.
-
Czy ty właśnie powiedziałaś, że ona zabiła Danzo? - zapytał z
niedowierzaniem Takeo. Tym razem to Sasuke spojrzał kątem oka w
jego stronę, analizując uważnie swoją „prawą ręke”. Kagero
przytaknęła.
-
Znasz ją? - Tym razem pytanie padło z ust spadkobiercy sharingan.
Takeo wiedział,- że nieco się zapędził, nie tylko z pytaniami,
ale z zestresowaniem jakie wykazywał w tej chwili również.
-
Nie - zaprzeczył. - Chcę tylko poznać jaki ma charakter i zamiary
nowa Hokage, a także czy nie popsuje twoich planów - wyjaśnił już
o wiele spokojniej Takeo. Wiedział, że jak narazie, nie może zbyt
szybko wypytywać się o różowowłosą.
-
Jak już wspomniałam charakter ma dość wredny, jak i również
jest nieugięta i dość zadziorna - dopowiedziała Kagero.
Sasuke
prychnął pod nosem, nie taką ją pamiętał. Ostatnim razem, gdy
ją widział była bezbronna taka jak zawsze i prawie konająca. Taką
ją pamiętał – zawsze bezbronną Sakurę, która z całej siły
próbowała stać się kimś, kto potrafi porządnie zagrozić.
Wiedział, że kiedyś jej się to uda, jednak by była w stanie
zabić samego Danzo? Tego się nie spodziewał. Zadziwiła go, jak
jeszcze nigdy. Był pod wrażeniem. Poddenerwowany wstał z
zajmowanego przez siebie miejsca, i zaczął krążyć po całej
kuchni, rozmyślając.
-
Jest jeszcze coś - wtrąciła zielonowłosa, widząc
poddenerwowanego Uchihę. - Suigetsu nie zdołał wrócić ze mną do
Ame, z jej powodu - powiedziała z wyraźną złością.
-
Co masz na myśli? - dopytywał się kruczowłosy.
-
Podczas naszego przesłuchania, doszło do pewnego incydentu, w
którym Suigetsu ucierpiał. Położyła go na łopatki, przy
pierwszy uderzeniu. A raczej przy pierwszym dotknięciu go. Po prostu
chwyciła go za gardło, gdy był w stanie cieczy, a następnie
stracił przytomność - wytłumaczyła.
-
Złapała go w stanie cieczy? - zapytali obaj panownie, wymieniając
się zdziwionym spojrzeniem.
-
Wiem, mało możliwe. Jednak jej dłonie nie są normalne, posiadają
pewne kryształki, na których cały czas nosi rękawiczki. Uzumaki
wyraźnie był zestresowany, gdy omało co jej nie dotknął, gdy
była bez rękawiczek - wyjaśniła. Takeo wbił swój wzrok w
przeciwległą ścianę, analizując dokładnie w swojej głowie
słowa zielonowłosej. Wiedział, że jeżeli to co właśnie
powiedziała Kagero jest prawdą, oznacza, że plany panny Haruno,
poniekąd się powiodły. Pytanie tylko w jakim stopniu?
Sasuke
chwycił za leżący niedaleko zeszyt, po czym wyrwał z niego kartke
i podał go kobiecie wraz z długopisem. - Spróbuj narysować te
kryształki, jeśli pamiętasz jak wyglądały - rozkazał.
Kagero
od razu chwyciła za potrzebne jej materiały i zabrała się do
pracy. Kształt kryształków, nie był skomplikowany zwykłe romby,
a w okół nich dziwne wyblakłe ślady, których znaczenia nie
znała. Uchiha już po pierwszych kilku kreskach, wiedział że są
bardzo podobne do kryształu który znajduje się na czole Sanninki.
Domyślił się, że to nie może być zwykły zbieg okoliczności.
Splótł ze sobą swoje dłoni, po czym podparł na nich swój
podbródek i głęboko się zamyślił.
-
Jest silna - mruknął cicho pod nosem, sam do siebie. - Takeo, każ
rano bliźniakom przyjść do mnie, będę miał dla nich ważne
zadanie - powiedział po kilku minutach, zwracająć się
bezpośrednio do szatyna. Takeo przytaknął, jednak w myślach
zastanawiał się nad owym zadaniem dla bliźniaków.
-
Co z tą dwójką z Konoha? - wtrąciła nagle Kagero, przypominając
sobie o swojej niechcianej eskorcie.
-
Zostaną tu dopóki sprawy nad zawarciem paktu nie zostaną ustalone.
Hokage udaje ostrożną- zakpił Uchiha z wyraźną złością. - Mam
nadzieję, że przydzieliłeś im ogony. - Ponownie zwrócił się do
męźczyzny o ciemno brązowych włosach.
-
Tak, dwie grupy będą się zmieniać, aby byli pod obserwacją całą
dobę - wyjaśnił Takeo. Kącik ust kruczowłosego uniósł się
lekko do góry.
-
Bardzo dobrze - oznajmił. - Suigetsu za kilka dni powinien powrócić
do wioski, wtedy okaże się czy dowiedział się czegoś więcej na
temat nowej Hokage - dopowiedział ironicznie. Po wzmiance o
Hozuki’m, zielonowłosa przypomniała sobie coś jeszcze.
-
Nie wiem czy to ważne, ale… - Urwała widząc na sobie spojrzenie
dwóch mężczyzn.
-Ale
co? - dopytywał się Takeo.
-
Ona wydaje się być poniekąd chora, chociaż może to zwykłe
osłabienie.
-
Skąd takie wnioski? - zapytał ostrożnie Sasuke.
-
Omało co nie straciła przytomności, gdy członkini jednego z
tamtejszych klanów, uwolniła ją z dziwnych nici jakie ją okalały,
podczas jej pobytu w więzieniu. Na dodatek zakasłała wtedy krwią.
- Źrenice Takeo rozszerzyły się mimowolnie, a tętno ponownie
przyśpieszyło nieproszone.
-
Więzienie w Konoha, potrafi nieźle osłabić organizm człowieka, a
jeśli była oskarżona o morderstwo, prawdopodobnie była
umieszczona na samym dole tego piekła. Dlategoteż sądzę, że
twoje wnioski są nieco mylne - powiedział Uchiha, po krótkim
namyśle.
-
Po wypadku z Suigetsu, przysłuchałam się uważnie rozmowie
medyków, według nich ona nie kontroluje swoich umiejętności.
Wyraźnie było widać, że w przeszłości mieli podobnych pacjentów
co do Suigetsu – znokautowanych jednym ciosem przez teraz już
Siódmą. Więcej informacji nie zdobyłam- dodała.
-
Może Suigetsu nam wyjaśni co nieco na ten temat. W końcu to on
poczuł na sobie siłę nowej Hokage - wtrącił szatyn, na co Sasuke
przyznał mu rację.
Tego
wieczoru w Konoha również padał siarczysty deszcz, co było
rzadkością, jeśli chodzi o położenie geograficzne większej
części Kraju Ognia. Opuszkami palców błądziła ślepo po
wilgotnej szybie, rozpamiętując przeszłość. Wiedziała, że
Naruto miał prawo być na nią zły, biorąc pod uwagę jej plany.
Jednak to, że obwniał siebie samego za wydarzenia sprzed paru lat,
było poniekąd niedorzeczne jak dla niej. To był tylko wypadek,
nieszczęśliwy wypadek, który przyniósł za sobą poważne jak dla
niej skutki. Jej chakra od tamtego momentu nigdy nie była taka sama
jak wcześniej. To wtedy jej chakra przybrała dziwną fioletową
poświatę, stając się tym samym chakrą niezdatną do leczenia,
ale za to perfekcyjną do walki – do zabijania. Kto by pomyślał,
że zwykła mała eksplozja doprowadzi do zmieszania się dwóch
chakr, a raczej to Sakura jakimś cudem przez zupełny przypadek
zaabsorbowała odrobinę chakry przyjaciela. Do tej pory nie ma
pojęcia jak to było możliwe. Mimo iż jej nowa chakra, idealnie
pasuje do jej umiejętności w trakcie walki, to jeśli chodzi o jej
plany jest zupełnie bezużytyczna. W dużej mierze również zagraża
jej własnemu życiu. Dobre chęci jakie miała, doprowadizły do
nałożenia pewnego rodzaju klątwy na samą siebie. Klątwe, o
której nikt nic zupełnie nie wie, a ona nie zamierza tego
rozpowiadać. Jest dobrze tak jak jest. Eksperymenty jakie w tej
chwili przeprowadza, nie są w całości skupione na przebudzeniu
Tsunady i ożywieniu Kaya, ale również są w dużej mierze skupione
na tym by powstrzymać złośliwą chakrę przed niszczeniem jej
organizmu.
Westchnęła
cicho. Gdyby tylko Kay tu był. Gdyby tylko mogła go ujrzeć raz
jeszcze przed swoją śmiercią. On by ją zrozumiał. Zawsze to
robił. Zawsze ją wspierał, cokolwiek by nie zrobiła. Zawsze był
przy niej. Aczkolwiek „zawsze” się skończyło. To dla niego
wyprowadziła się z Konohy, tuż po cichym ślubie. Ślubie, na
którym byla tylko garstka najbliższych przyjaciół, nielicząc
tych, których w tym czasie musieli być na mysji. Była z nim
szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Kochała go. Kochała go
szczerze. I kochać zawsze będzie. Przejeżdżając raz jeszcze
dłonią po szybie, zaczęła powoli oddalać się od dużego okna,
przy którym stała, i zaczęła kierować się w stronę drewnianego
stołu na którym walalo
się pełno papierkowej roboty. Teraz będąc Hokage, rozumiała
czemu Tsunade ciągle zasypiała na biurku – wszystko to było
takie nudne. W ręce raz jeszcze wpadł jej zwój który Sasuke
początkowo zaadresował do Danzo. Zastanawiała się, o co dokładnie
chodziło staremu towarzyszowi z drużyny, bo nie wierzyła, że
tylko o zwykły pakt. To nie było w stylu Sasuke by nie mieć czegoś
w zanadrzu. Ciekawiło ją, jakiego asa tym razem chował w swoim
rękawie.
W
tym wszystkim zastanawiało ją jedno – dlaczego oszczędził jej
życie w ostatnim momencie? Czyżby drobna słabość? Aczkolwiek nie
zamierzała brać tego drobnego incydentu pod uwagę, gdy będzie
dokładniej przyglądać się owemu paktowi. Przeszłość pozostanie
przeszłością, a teraźniejszość teraźniejszością. W tej
chwili żałowała jednego, tego że nie mogła ujrzeć na własne
oczy miny Uchihy, gdy dostał odpowiedź na swoją wiadomością z
jej podpisem jako Hokage. Na samą myśl o tym na jej twarzy zagościł
uśmiech satysfkacji. Teraz nie pozostaje jej nic innego jak czekać
cierpliwie na informacje z Ame, jakie miała dostarczyć jej Hanabi
wraz z Shino.
Wczesnym
rankiem, opuściła swój dom, wypuszczając się w głąb deszczowej
wioski. Uliczki Ame Gakure zapełniały się z każdą minutą,
pomimo tego że pogoda nie zmieniła się przez noc. Owy tłum
sprzyjał jej planom. Teraz musi jedynie znaleść osobę, dla której
specjalnie wypuściła się z domu w ten paskudny poranek. Po chwili
naciągnęła bardziej kaptur na swoją twarz, by móc ukryć swoją
tożsamość przed drugim shinobi. W takiej pogodzie, ludzie w
długich płaszczach z kapturami na głowach było czymś normalnym.
Pod swoim płaszczem miała ukrytą średniej wielkości kopertę,
która zawierała ważne informacje, jakie miała przekazać. Gdy
minęło jeszcze kilka minut, dojrzała osobę której poszukiwała.
Jednak za pomocą swej chakry wyczuła iż ktoś dziewczynie siedzi
na ogonie, a więc spotkanie się z nią twarzą w twarz było
niemożliwe. Wyraźnie widziała jak owa kunoichi stara się zgubić
swój ogon, jednak shinobi Ame nie odpuszczał. Najwidoczniej Sasuke
bardzo chciał, żeby ktoś ją cały czas śledził. Kobieta
westchnęła. Musi w inny sposób przekazać młodej kunoichi z
Liścia ową kopertę. W głowie już jej się zrodził pomysł...
Hanabi
zgodnie z instrukcjami Siódmej, wyruszyła z samego rana w głąb
Ame-gakure by „pozwiedzać”. Haruno nie wyjaśniła jej
dokładnie, na czym owe zwiedzanie ma polegać, jedynie powiedziała,
że gdy nadejdzie odpowiednia chwila, zrozumie. Aczkolwiek młoda
Hyuga, cały czas obawiała się, że przegapi tą odpowiednią
chwilę i jej cała misja legnie w gruzach. Shino nie pytał gdzie
wychodzi, bądź też po co. Widocznie domyślał się, że Hokage,
dała jej jeszcze jedno zadanie, o którym miała nikomu nie
wspominać, przynajmniej nie do momentu w którym nastąpi TA chwila.
Ostrożnie spojrzała za siebie, sprawdzając czy nadal jest
śledzona. Ku jej niezadowoleniu nadal była uważnie śledzona.
Przeklnęła pod nosem. Jeśli tak dalej pójdzie to, odpowiednia
chwila prędko nie nadejdzie.
Nagle
poczuła mocne szarpnięcie, po czym niespodziewanie wylądowała
twarzą na ziemi.
-
Co...?! - zaczęła, jednak gdy poczuła jak jakiś papier został
jej wsunięty za płaszcz przerwała. Pośpiesznie zerwała się z
ziemi, cała ubrudzona w błocie i zaczęła rozglądać się za
osobę, która coś jej podarowała. Nie była na tyle głupia, by
wyciągnąć teraz zza płaszcza owy podarunek. Nie, gdy cały czas
była śledzona. Po chwili dostrzegła jak jedna z zakapturzonych
postaci, odwraca się lekko w jej stronę. Jedyne co ujrzała to
kobiecy kosmyk czerwonych włosów...
Sakura
miała rację. Hanabi od razu domyśliła się, że to jest ta
odpowiednia chwila, wspominana wcześniej przez Hokage. Czym prędzej
skierowała się do mieszkania, które zostało jej i Shino
przydzielone wczorajszego wieczoru przez prawdopodobnie prawą rękę
Uchihy. Członek klanu Aburame nie ruszuł się ani na krok, z owego
mieszkania. Gdy tylko Hanabi przekroczyła próg, uaktywniła swoje
kekkei genkai, w celu sprawdzenia najbliższego terenu.
-
Moje robaki cały czas pilnuje czy ktoś nie podsłuchuje nas, czy
też chce nas zaatakować. Aczkolwiek mamy dwa ogony, które pilne
obserwują drzwi jak i okna, ale nie widzą co robimy - wyjaśnił
mężczyzna. Hanabi dezaktywowała byakugan, po czym zrzuciła z
siebie cały ubłocony płaszcz. Shino spoglądał na nią pytającym
wzrokiem, zza swoich okularów, jednak nie powiedział nic. Kunoichi
następnie wyciągneła podarunek od nieznajomej i rzuciła go na
łóżko. Hanabi dopiero teraz zorientowała się, że to zwykła
koperta. Shino chwycił za nią i uważnie zaczął ją przewracać w
dłoniach. Nigdzie nie było żadnego napisu, jedynie dropna
starodawna pieczęć znajdowała się na odwrocie.
-
Hokage kazała mi to odebrać. Nie wiem po co - powiedziała Hyuga.
Aburame po chwili zastanowienia, postanowił otworzyć kopertę. Ze
środka wyleciało kilka kartek, które oboje uważnie przeglądali.
- To wygląda jak mapy podziemia Ame - stwierdziła słusznie młodsza
siostra Hinaty, marszcząc przy tym brwi.
-
Najwidoczniej nasz Hokage, posiada w Ame swojego szpiega - zauważył
Shino - tylko gdzie nas te podziemia zaprowadzą? - spytał sam
siebie, wyglądając zza okno.
No comments:
Post a Comment