Blondwłosy
uczeń sannina chodził bez przerwy w kółko przed sypialnią
Haruno. Martwił się o swoją przyjaciółkę jak jeszcze nigdy
wcześniej. Trząsł się w tej chwili ze strachu o nią. Przeklinał
w myślach samego siebie za to, w jaki sposób uratował Sakurę
kilka lat temu. Gdyby nie to, wszystko mogłoby potoczyć się
zupełnie inaczej. Jednak nikt nie jest w stanie cofnąć czasu –
nawet on.
Po
kilkunastu męczących dla niego minutach Shizune wyszła z pokoju
różowowłosej.
-
Jest przytomna, ale nie chce z tobą rozmawiać - powiedziała, gdy
tylko zobaczyła przed sobą wyczekującego na informacje blondyna.
-
Jak to nie chce ze mną rozmawiać?! - odparł podniesionym głosem
Uzumaki.
-
Naruto, porozmawiajmy. Na spokojnie. - To, w jaki sposób mówiła,
jej niespotykanie poważny głos, przekonały syna Czwartego Hokage.
- Idź do jej gabinetu, ja zaraz tam przyjdę. Muszę wpierw coś
pilnie przekazać - dodała, pokazując na zwój, jaki trzymała w
dłoni. Naruto niepewnie przytaknął, jednakże po chwili zaczął
kierować się w stronę gabinetu przyjaciółki.
Przez
swoje ciemne okulary lustrował uważnie dwie kunoichi leżące
niedaleko iskrzącego się ogniska. Po zapadnięciu zmierzchu
zdecydowali się na kilku godzinny postój, by móc zregenerować
nieco siły i o świcie ponownie wyruszyć w kierunku Ame-gakure.
Domyślił
się, że żadna z dwóch kunoichi nie śpi, ponieważ dokładnie
obserwuje drugą. Już przed wyruszeniem z Liścia doszło pomiędzy
nimi do konfliktu, który zaostrzał się z każdą nową godziną
podróży. Shino natomiast nie zamierzał ingerować, dostał
rozkazy, które zamierza wykonać pomyślnie. Wie również, że
Hanabi prowokuje kunoichi deszczu nie bez powodu. Będąc przez wiele
lat w grupie wraz z jej starszą siostrą dużo dowiedział się na
temat klanu Hyuga. Prowokująca Hanabi to nie prawdziwa Hanabi. Jest
zbyt inteligentną kunoichi, aby zachowywać się w taki sposób.
Mimo iż nie zna powodu jej postawy na tej misji, to domyśla się,
że Hokage prawdopodobnie mieszała w tym palce. Wie, że dowie się
wszystkiego w swoim czasie.
Swój
wzrok przeniósł na ciemnogranatowe niebo, które można było
dostrzec poprzez rozłożyste korony drzew, na których znajdowało
się pełno zielonych liści. Jego oczy, które dzięki
synchronizacji z owadami, miały znacznie lepszą widoczność w nocy
niż kogokolwiek innego, dostrzegły, jak duży ptak przeciął
nieboskłon.
Wreszcie,
przeleciało
mu przez myśli.
Jego
klon ukryty głęboko w lesie, doskonale wiedział, co ma robić, gdy
tylko doszły go informacje dotyczące jastrzębia krążącego po
niebie. Prawdziwy Aburame, już po chwili znał informacje, które
dostarczył im ptak. Na owe wieści czekał od momentu opuszczenia
terenu Konohy, lecz te pojawiły się później niż wcześniej
przypuszczał. Dopóki nie dotrą przed oblicze Sasuke, nie ma
zamiaru ujawniać ważnych informacji od samej Hokage. Taki był
plan, który wszyscy zaakceptowali, włączając w to Hanabi.
Od
jakiegoś czasu Naruto rozmawiał z Shizune o różowowłosej
przyjaciółce. Wyraźnie nie był zadowolony z całej tej sytuacji.
Obwiniał się za wydarzenia, jakie zaszły kilka godzin temu, jak i
również za wydarzenie, które było początkiem pogorszenia się
stanu Haruno. Pomimo iż ona sama temu zaprzeczała, to on wiedział
swoje.
-
Wiesz, że ona chce przywrócić Kaya do życia? - zapytał
niepewnie. Szatynka zadrżała bojaźliwie, usłyszawszy to pytanie,
po czym wypiła kieliszek sake, jaki stał tuż przed nią, na
drewnianym stole.
-
Domyśliłam się tego jakiś czas temu. Wybacz.... - Spóściła
swój wzrok w dół. - Wybacz, nie wiedziałam jak mam ci o tym
powiedzieć, nie alarmując przy tym Sakury. - Uzumaki westchnął
ciężko. Wierzył Shizune. Ich przyjaciółka od jakiegoś czasu,
stała się bardzo zaborcza, jeśli chodzi o jej plany. - Nie wiem,
dlaczego nie chciała teraz z tobą rozmawiać. Powiedziałeś jej
coś? - Naruto przygryzł mocniej swoją dolną wargę, nie chcąc
zbytnio odpowiadać na to pytanie. Pomimo, że jego słowa mogły
brzmieć jakby wypowiadał je bez serca i spowodowały osłabienie
Haruno, wie, że ich nie cofnie – powiedział prawdę. Prawdę,
którą jego przyjaciółka wreszcie powinna zaakceptować.
-
Ona nie jest w stanie wskrzesić Kaya, oboje to doskonale wiemy -
odparł, błądząc myślami gdzieś daleko. - Igranie z
przywróceniem zmarłych, jeszcze nigdy nie zakończyło się
powodzeniem. Kabuto był tego najlepszym dowodem. Kay na pewno by nie
chciał, żeby tak się dla niego poświęcała! - Argumentował
zaostrzonym głosem. Shizune przytaknęła.
-
Masz rację. Aczkolwiek sądzę, że dzięki twojemu staremu
przyjacielowi jej eksperymenty zostaną na trochę odstawione na bok.
Wtedy trzeba będzie coś zrobić, by nie powróciła już do swoich
badań.
-
O czym ty mówisz? - wtrącił, nie mając zupełnie pojęcia, o czym
szatynka właśnie wspomniała.
-
Nie powiedziała ci? - zapytała zdziwiona asystentka Hokage. Uzumaki
pokręcił przecząco głową. - Suigetsu Hozuki wraz z kunoichi
Deszczu byli posłańcami Sasuke. On chce zawrzeć pewien pakt ze
wszystkimi wielkimi krajami i chce, aby to Konoha mu w tym pomogła.
W tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że wystosował ten list,
kiedy Danzo jeszcze żył, a on raczej nie zgodziłby się na takie
porachunki z członkiem klanu Uchiha. On musi mieć jakiegoś silnego
asa w rękawie, bez tego Danzo nigdy nie przystałby na jego
propozycje. - Lazurowe tęczówki shinobi rozszerzyły się, gdy
tylko usłyszał informacje dotyczące kruczowłosego.
-
Sasuke skontaktował się z Konohą?! - Przypuszczał, że pojawienia
się Suigetsu nie jest przypadkowe, jednak to, co usłyszał,
wprowadziło go w jeszcze większe zdziwienie. - O jaki pakt chodzi?!
- krzyknął raz jeszcze, podrywając się ze swojego siedzenia i
rozlewając przy tym cały alkohol.
-
Nie znam szczegółów, Sakura jak na razie też nie wie za wiele,
ale zgodziła się. Wysłała Shino wraz Hanabi, żeby towarzyszyli
tej całej Kagero w drodze do Deszczu, by mogli dowiedzieć się
dokładnie, o co chodzi- wyjaśniła, nadal utrzymując swój stoicki
ton głosu.
-
Kiedy z nią rozmawiałem, powiedziała mi, żebym dał jej pół
roku. Jeśli jej się nie uda do tego czasu, ma zaprzestać swoich
badań. Ona zamierza wykorzystać Sasuke do swoich planów. -
Wywnioskował Naruto, mówiąc już nieco spokojniej, po czym
ponownie zasiadł naprzeciwko Shizune.
-
Co masz na myśli? - Tym razem to szatynka przybrała zaciekawioną
barwę głosu.
-
Powiedziałaś, że dzięki Sasuke Sakura odstawi swoje badania na
bok. Jednakże ona nie zgodziłaby się ot tak na jego „prośbę”.
Nawet jeżeli on ostatnim razem uratował ją, to ona w tej chwili
nie jest już tylko starą, sentymentalną Sakurą, którą kiedyś
znaliśmy. Ona coś kombinuje względem Sasuke i prawdopodobnie
będzie próbować przeciągnąć go na swoją stronę, aby
wykorzystać go w jakimś celu. I to ma coś wspólnego ze śpiączką
Tsunade, jak i śmiercią Kaya. Dlatego chciała, żebym dał jej
wolną rękę przez sześć miesięcy. - Gdy kończył wypowiedź,
wstał z zajmowanego przez siebie miejsca już w spokoju. - Bądź
czujna, w ciągu pół roku może się wiele wydarzyć. I także...
obserwuj ją uważnie - rzucił przez ramię, po czym mocnym krokiem
zaczął kierować się w stronę wyjścia. Shizune nie zatrzymywała
go. Wiedziała, że to, co było do powiedzenia, zostało
powiedziane. Lecz nie spodziewała się, aby Naruto podsumował
wszystko w sposób, w jaki to właśnie uczynił. Wcześniej o tym
nie pomyślała, ale w momencie, gdy słowa wydobyły się z krtani
blondyna, wszystko zaczynało pomału przybierać racjonalnych
kształtów. Teraz zastanawiała się nad jednym: czy Sakurze uda się
przechytrzyć kogoś takiego jak Sasuke?
Biegł
w deszczu w zastraszająco szybkim tempie po dachach wioskowych domów
w stronę pewnej sali treningowej. Jego koszula i reszta ubrania była
cała przemoknięta, jednak jemu to nie przeszkadzało. Przyzwyczaił
się już do deszczowej pogody Ame-gakure. Kilka minut temu dostał
informacje, które jak najszybciej musi przekazać swojemu
przełożonemu, którym jest osoba bezpośrednio zarządzająca w tej
chwili wioską. Zwinnie jak kot zeskoczył z jednego z domów i
kontynuował dalej swą podróż, niezmieniając ani przez chwilę
swojej prędkości. Przebiegł pod jednym z mostów, a następnie
skręcił w jedną z wąskich uliczek, których było dość dużo w
osadzie. Niespełna minutę później wbiegł do obszernego budynku,
który od samego początku był jego celem.
Czerwonowłosa
zmierzyła szatyna, którego niespodziewanie dostrzegła biegnącego
korytarzem sali treningowej. Przystanęła, blokując tym samym jego
dalszy bieg.
-
Nie jest w humorze - powiedziała spokojnie, spoglądając cały czas
przed siebie zamiast na towarzysza. - Uważaj na słowa, które
mówisz - dodała, po czym wznowiła swój chód, a następnie
opuściła stary budynek.
Mężczyzna
również wznowił swój bieg. Słowa Karin, nie wzbudziły w nim
żadnego strachu czy niechęci. Może i nie znał kruczowłosego tak
długo jak ona, jednakże znał go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, w
jaki sposób ma się z nim porozumieć, gdy wykazuje cechy
aspołeczne. Domyślał się jednocześnie, jaki jest dzisiejszy
powód jego niezadowolenia, zresztą po wczorajszym wieczorze miał
przeczucie, w jakim humorze będzie dzisiaj Uchiha. Widać nie mylił
się. Co prawda poniekąd znał powód jego złości. Będąc już
przed podwójnym wejściem do pomieszczenia, w którym na pewno
znajdował się mężczyzna, zatrzymał się i zwinnym ruchem dłoni
otworzył drzwi.
W
ciągu kilku kolejnych sekund dostrzegł, jak kilkanaście shurikenów
zmierza prosto w jego stronę. Widząc to, schylił się. Nie
potrzebował wyciągać broni, czy też walczyć. Wiedział, że to
będzie niepotrzebne. W międzyczasie ostre shurikeny wbiły się w
tynk ściany na korytarzu.
-
Ach, to ty, Takeo - mruknął pod nosem Uchiha, kiedy tylko dojrzał
szatyna. Po czym odrzucił katanę na bok i zaczął ścieśniać
bandaże na swym przedramieniu.
-
Kagero wraca do wioski - powiedział, widząc, że kruczowłosy nie
zamierza zadawać żadnych pytań. Sasuke, spojrzał przez ramię w
stronę swego towarzysza, a jego ciemne tęczówki wręcz żądały
więcej informacji. - Towarzyszy jej dwójka shinobi z Konohy,
aczkolwiek Suigetsu z nimi nie ma. - Posiadacz Sharingan zmarszczył
swe brwi, zastanawiając się, gdzie podziewa się w tej chwili
Hozuki.
-
Za ile będą w Ame? - spytał dość spokojnie, zabierając katanę
z ziemi i kierując się w stronę drzwi.
-
Z raportu, który zdał mi patrol, powinni już wchodzić do wioski -
odparł, śledząc wzrokiem każdy ruch kruczowłosego.
-
W takim razie chodźmy. Trzeba przywitać naszych gości -
powiedział, a kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Był
ciekawy, co takiego skusiło Danzo do przysłania dwójki ninja
Liścia, coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Nie dość, że
zadanie, jakie powierzył Kagero i Suigetsu przedłużyło się o
kilka dni, to na dodatek nie wiadomo, gdzie przebywa seledynowowłosy,
do tego dochodzi jeszcze fakt, że tylko dwójka shinobi towarzyszy
Kagero, a po liście, jaki wysłał do Hokage, wszystko wydawało się
być zbyt spokojne, pomijając błąkanie się Suigetsu.
Szli
tak, jakby nigdzie im się nie śpieszyło. Uchiha wydawał się być
już nieco spokojniejszy na zewnątrz, chociaż z nim nigdy nic nie
było wiadomo. O dziwo, deszcz zelżał na swej sile, ale nie ustąpił
całkowicie. Nagle kruczowłosy przystanął w miejscu. Takeo poszedł
w jego ślady. Oboje dostrzegli, jak pomiędzy budynkami żwawo
kroczy trójka shinobi.
Ninja
wysłani przez Hokage, jak i mieszkanka Ame-gakure, również
dostrzegli Uchihę z mężczyzną stojącym tuż obok niego. Jednakże
oni nie zatrzymali się, nadal szli przed siebie aż do momentu, w
którym dzieliło ich od siebie zaledwie kilkanaście centymetrów.
-
Kagero, gdzie jest Suigetsu? - spytał chłodno kruczowłosy.
-
W Konoha - odparła, domyślając się, że spadkobierca Sharingan
nie jest zbytnio zadowolony z faktu, iż wróciła bez swego
partnera.
-
Nieładnie nie przywitać się z gośćmi - wtrąciła nagle Hanabi.
Shino uważnie spojrzał kątem oka w jej stronę. Widać nie
zamierzała ściągać maski bezczelności, jaką przybrała kilka
dni temu wraz z rozpoczęciem ich misji. Nadal zastanawiał się, ku
czemu to wszystko zmierzało...
Uchiha
dokładnie przyjrzał się dwójce shinobi ze swojej rodzinnej
wioski, zawieszając na chwile swój wzrok na Hyudze.
-
Bezczelna, nieznana mi smarkula oraz Aburame Shino - powiedział,
niezmieniając ani na chwilę swego oschłego tonu. Młoda kunoichi,
prychnęła jedynie złowieszczo pod nosem.
-
Ta bezczelna smarkula, jak ją nazwałeś, to Hanabi Hyuga, młodsza
siostra Hinaty - wyjaśnił spokojnie Shino. Takeo przyglądał się
z boku całej konwersacji, jaka toczyła się na środku ulicy.
Konwersacji, w którą nie zamierzał się wtrącać. - Mamy
informacje w sprawie dokumentu, który wystosowałeś do Hokage -
dodał, nim granatowowłosa zdążyła wtrącić jeszcze jakieś
prowokujące zdanie.
-
Nie przypuszczałem, że wasz Hokage wyśle kogoś tutaj - stwierdził
Sasuke. - Zwłaszcza takie dwie bezwartościowe osoby. - Shino
widząc, jak siostra jego przyjaciółki robi krok w przód chwycił
ją mocno za ramię.
-
Nie interesuje nas zdanie, jakie masz na nasz temat. Mamy przekazać
ci pewne ważne informacje, a nie walczyć z tobą. Przynajmniej
jeszcze nie teraz. - Tym razem to członek klanu Aburame zaostrzył
swój ton. - Lecz tutaj nie zamierzam toczyć tej rozmowy. - Dwójka
sprzymierzeńców Uchihy spoglądała w tej chwili w jego stronę.
-
Sasuke… - wtrąciła zielonowłosa, chcąc go poinformować o
pewnych ważnych aspektach, zanim rozmówi się z shinobi Liścia.
-
Kagero, porozmawiamy później. Yuuki jest u siebie - powiedział
Uchiha, nie pozwalając dokończyć jej zdania.
-
Ale… - Nie ustępowała.
-
Powiedziałem, że porozmawiamy później, Kagero - odparł, nawet
nie spoglądając na nią. - Wy pójdziecie za mną - zwrócił się
do ninja z Konohy i zaczął kierować się w stronę budynku, w
którym znajdował się jego a’la gabinet. - Ty także, Takeo -
dodał, spoglądając na szatyna przez ramię.
Mężczyzna
spojrzał na zielonowłosą kobietę. - Yuuki na ciebie czeka. Zajmij
się nią, a potem odpocznij po misji - powiedział Takeo,
przechodząc tuż obok Kagero.
Kilka
minut później czwórka shinobi znajdowała się już w
pomieszczeniu, w którym w spokoju mogli toczyć poważną rozmowę
na linii Konoha-Ame. Takeo stał tuż za siedzącym Uchihą,
opierając się o ścianę z rękoma splecionymi na klatce
piersiowej. Oboje byli bardzo ciekawi tego, co postanowił Danzo, a
zwłaszcza Takeo...
-
A więc...? - Sasuke ponaglił shinobi Liścia, którzy siedzieli na
przeciwko niego. Hanabi wraz z Shino wymienili się porozumiewawczym
spojrzeniem, po czym spadkobierczyni Byakugan wyciągła jeden ze
zwoi, który rozwinęła, a następnie zaczęła składać różne
pieczęci swymi dłońmi. Po chwili jedna z jej rąk dotknęła
delikatnie owego zwoju, żeby złamać silną pieczęć, jaką był
chroniony list w formie kolejnego zwoju od Hokage. Bez żadnego słowa
Hyuga podała grube zawiniątko w ręce Uchihy. Kruczowłosy zwinnie
zaczął rozwijać dokładnie zawinięty zwój. Nie chcąc tracić
czasu, zaczął wczytywać się w jego treść. Już po pierwszych
kilku linijkach nie krył swego zdziwienia. - Danzo nie żyje? - Swe
słowa wypowiedział w stoickim spokoju, jednak wewnątrz cały
wrzał. Takeo spojrzał na shinobi Konohy, z ogromnym zdziwieniem -
to nie miało być tak!
-
Dokładnie tak - przytaknęł Aburame. - Śmierć z powodów
naturalnych. - Skłamał.
-
Niedługo zostanie zaprzysiężona nowa Hokage, a jak widać po
naszej obecności tutaj, zamierza być skuteczniejsza w niektórych
sprawach niż jej poprzednik - dopowiedziała tym razem ze spokojem w
głosie Hyuga.
Nowa
Hokage?!,
przeleciało równocześnie Sasuke i Takeo przez myśli.
-
Kim ona jest? - zapytał kruczowłosy.
-
Kimś z twojej przeszłości, Sasuke - odpowiedział ninja. - Nikt w
wiosce nie jest zdziwiony z jej nominacji, w końcu wyrosła na
potężną kunoichi z ogromnymi możliwościami. Była pupilkiem
Piątej, tak samo jak i Naruto.
-
Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że to ONA została mianowana Siódmą
Hokage? - odparł Sasuke.
-
Wszystko jest napisane w zwoju - wtrąciła zuchwale Hanabi, na co
Takeo rzucił jej karcące spojrzenie.
Sasuke
po raz kolejny wbił swoje czarne tęczówki w skrawek papieru, chcąc
nie tylko potwierdzić swoje przypuszczenia co do nowej Hokage, ale
również aby dowiedzieć się o odpowiedź w sprawie paktu. Wraz z
niespodziewaną śmiercią Danzo jego plany będą musiały przejść
porządną analize, wliczając w to konieczne poprawki, jeśli tylko
będzie na to taka potrzeba.
(...)
Pakt, jaki zasugerowałeś jest dość delikatną sprawą, jednak nie
jest czymś nie do zrobienia. Jestem otwarta na wszelkie propozycje w
tej sprawie. Powinieneś również wiedzieć, że nie zamierzam
kiwnąć nawet najmniejszym palcem, jeżeli nie zgodzisz się na moje
propozycje, gdyż to jest w twoim interesie, by sprawy przebiegły
pomyślnie. Mimo mojej przychylności do tego paktu, nie mogę Ci
zagwarantować tego, iż reszta Kage podzieli moje zdanie. Nie wiem,
jakie sztuczki zamierzałeś wykorzystać przeciwko Danzo, jednakże
dobrze wiesz, że one na mnie nie podziałają. Dlatego też nie
zamierzam pozwolić Ci całkowicie działać na własną rękę. Ta
dwójka, którą przysłałam będzie nadzorować prace nad paktem,
nie ukrywam, że prawdopodobnie będziesz ich widywał dość często.
Chcąc być fair w tej chwili z tobą, ty również możesz kogoś
wysłać do Konohy, aczkolwiek pamiętaj, że Suigetsu już tu jest,
a więc możesz dosłać jeszcze jedną osobę.
Siódma
Hokage
Sakura
Haruno
Czytając
zwój, miał ochotę rzucić nim o ścianę. Nie wierzył, że to ONA
została wybrana na Hokage. Będąc Hokage, może jeszcze bardziej
skomplikować całą sprawę. Zwłaszcza, że nie ukrywała w swym
liście, że zamierza trzymać go na swym oku. Spojrzał przez ramie
w stronę Takeo, który wyraźnie czekał na informację, kto został
nowym Hokage.
-
A więc chyba spędzicie tu więcej czasu - powiedział, zwracając
się bezpośrednio do Shino oraz Hanabi. Takeo zmarszczył lekko swe
brwi, nie rozumiejąc zbytnio, co się dzieje. - Jutro rano wyśle
kogoś do Konohy. Ale najpierw wyjaśnijcie mi, dlaczego jeden z
moich ludzi znajduje się jeszcze w waszej wiosce.
-
Powiedzmy, że został chwilowo pozbawiony przytomności, jednakże z
informacji, jakie dała mi Hokage, wynika, że już mu nic nie jest,
aczkolwiek lekarze pozostawili go na ścisłej obserwacji, dlatego
nie był w stanie z nami tu się pojawić. Hokage bardzo zmartwiło
to, że jego zdrowie nagle się pogorszyło - odpowiedziała Hanabi,
która praktycznie całą swoją wypowiedź zamieniła w czystą
ironię, zwłaszcza ostatnie zdanie. Ani Sasuke, ani Takeo nie
spodobał się ton głosu młodej kunoichi.
-
Takeo wskaże wam, gdzie będziecie mieszkać przez najbliższy czas,
lecz wpierw chcę zamienić z nim kilka słów na osobności -
wtrącił, chcąc jak najszybciej pozbyć się shinobi z Konohy.
Shino nic nie mówiąc, chwycił Hanabi za ramię, a następnie
wyprowadził z tego pomieszczenia na korytarz.
-
Co się dzieje Sasuke? Czemu oni tutaj zostają? - zapytał szatyn,
odrywając się od ściany, kiedy tylko drzwi zostały zamknięte.
-
Małe komplikacje. Moja stara znajoma postanowiła wyjść z ukrycia
po kilku latach i trafiła na sam szczyt hierarchii władz Konohy -
warknął zdenerwowany. - Daj im jakieś mieszkanie, albo dwa. Daj im
to, co będą na razie żądali, przydziel im ogony, ale tak, żeby o
niczym się nie zorientowali.
-
Kim ona jest? - spytał również zdenerwowany Takeo, który miał w
tej chwili pewną kobietę na myśli, nie chciał, by to była ona.
To nie mogła być ona!
-
Nazywa się Sakura Haruno. A teraz idź już, muszę pomyśleć i
rozmówić się jeszcze z Kagero - odparł, przecierając palcami swe
skronie.
Mięśnie
szatyna napięły się gwałtownie, gdy tylko usłyszał nazwisko
Siódmej. Jego przypuszczenia z koszmaru właśnie się sprawdziły...
No comments:
Post a Comment