Szli
wolnym tempem do budynku, w którym zawsze urzęduje Kage. Budynkiem,
który jest zarówno domem, jak i pracą, lecz wraz z Odą nie
kierowali się w stronę dużego gabinetu. Ich celem był jeden z
zakazanych pokoi, gdzie tylko nieliczni mieli wstęp. Cały budynek
wydawał się być opuszczony; głucha cisza panowała wewnątrz, na
dodatek nie natkneli się na żadnego shinobi, gdzie normalnie było
ich tu pełno. Kącik ust kunoichi uniósł się minimalnie do góry,
domyślając się, że musiała to być sprawka Ody, który
najwyraźnie miał ważny powód, żeby zakazać wejścia
dzisiejszego dnia do owego budynku. Kątem oka obserwowała każdy
jego ruch, jednak zachowywał się zwyczajnie i to ją najbardziej
niepokiło. Odkąd sięgała pamięcią, jego nieustanny spokój
niósł za sobą burzę z piorunami i tym razem owa burza
najprawdopodobniej będzie tyczyć się niej. Nagle starzec
przystanął przy jednych z licznych drzwi, jakie znajdowały się w
tej części budynku, a następnie otworzył mahoniowe drzwi i
wzrokiem zaprosił ją pierwszą do środka. Sakura zmarszczyła
lekko swe brwi, po czym bez słowa weszła do jasnego pomieszczenia.
Musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie znajdowała się w tym
pokoju, z bardzo prostego powodu – drzwi zawsze były zamknięte na
klucz, nawet za czasów panowania Tsunade. Swymi wyraźnymi,
zielonymi oczami zlustrowała uważnie całe pomieszczenie, które
wyglądało jak zwyczajny salon, więc po co je zamykać?
-
Usiądź, to trochę potrwa - powiedział spokojnie mężczyzna
dłonią wskazując na kanapę. Jednak Haruno nie zamierzała być i
tym razem posłuszna. Wolnym krokiem podeszła do okna, wyglądając
przez nie na krajobraz rodzinnej wioski z całkowicie innej
perspektywy.
-
Postoję - odparła, nie odwracając wzroku od panoramy Liścia. - O
czym chciałeś rozmawiać, Oda? - zapytała, nim on zaprotestował
na jej wcześniejsze słowo.
-
Dowiesz się, kiedy dołączy do nas jeszcze jedna osoba -
powiedział, zasiadając na fotelu z wysokim oparciem. Kobieta,
spojrzała podejrzliwie przez ramię w jego stronę. - Odkąd mój
syn zmarł, zaczęłaś powracać do swoich wcześniejszych nawyków.
-
To, co robię, jest moją prywatną sprawą - powiedziała ostro, nie
chcąc dalej kontynuować tej rozmowy, mimo iż dopiero co się
rozpoczęła.
-
Ponoć niedawno wznowiłaś swoje badania - stwierdził poważnym
tonem, zawieszając swój zmęczony wzrok na jej dłoniach, które
cały czas skrywałe czarne, skórzane rękawiczki bez palców. -
Sądziłem, że mój syn przekonał cię do porzucenia tego. Dobrze
wiesz, że już nie jesteś w stanie leczyć innych, twoja chakra na
to nie pozwala. Nie uratujesz jej. - Sakura gwałtownie odwróciła
się w jego stronę, plecami opierając się o parapet. Jej wzrok
wyraźnie się zaostrzył.
-
Powtórzę: to, co robię, jest moją prywatną sprawą - warknęła,
przez zaciśnięte zęby. - Po za tym, to twój syn, gdy umierał,
dał mi nową siłę na kontynuowanie tego, co zaczęłam, nim go
poznałam. - Oda uśmiechnął się pod nosem.
-
Głupiec - mruknął cicho pod nosem. - Zdajesz sobie sprawę z tego,
że jeśli nie przestaniesz, to niedługo dołączysz do niego? -
spytał, a w jego głosie wyraźnie można było wyczuć obawę.
Sakura pewnie przytaknęła. Była całkowicie pewna swych wszystkich
czynów. - Doskonale wiesz, że Tsunade nie byłaby zadowolona z
tego, że rujnujesz swoje życie? Mimo iż probowałaś to ukryć,
widziałem, jak dziś w celi zaczęłaś pluć krwią. A tych
rękawiczek nigdy nie ściągasz, prawda? Chyba, że na misji, chcąc
pozbawić kogoś życia, mylę się? - Haruno uśmiechnęła
się lekko.
-
Ile Shizune ci powiedziała? - spytała spokojniej, ale on milczał,
posyłając jej troskliwe spojrzenie. - Mam wrażenie, że nic przed
tobą nie ukryła. I teraz powtórzę się po raz ostatni, że to, co
robię, jest moją prywatną sprawą - odparła, mocno naciskając na
ostatnie zdanie. Kątem oka zerknęła w stronę kukułczek zegara,
wiszącego po środku przeciwległej ściany.
-
Fakt, powiedziała mi wszystko, co się ostatnio wydarzyło. Nawet
to, co zaszło między tobą, Naruto i kunoichi z klanu Hyuga. Jednak
bardziej niż to wydarzenie, interesuje mnie twoje zdrowie. Wiesz, że
nie chcę byś i ty zmarła w młodym wieku.
-
Mówisz tak, jakby za kilka dni miał się odbyć mój pogrzeb, ale
zapewniam cię mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, przed swoją
śmiercią - powiedziała ze stoickim spokojem.
-
Na ostatniej misji... co robiłaś przy granicy z Dźwiękiem? -
spytał. Sakura zamarła, tego pytania jak najbardziej się nie
spodziewała. Nikt nie wiedział o tym, że zapuściła się aż tam,
mimo iż powinna podróżować w zupełnie innym kierunku.
-
Kazałeś mnie szpiegować? - syknęła zła. Tego już było za
wiele.
-
Akurat to był czysty przypadek. Tak się złożyło, że byłem w
pobliskiej wiosce, gdy doszły mnie słuchy o samotnej członkini
ANBU z Konohy, która wyraźnie czegoś szuka. Jakoś nikt inny, poza
tobą, do opisu tej kobiety mi nie pasował. Jeśli mi nie wierzysz
to trudno, lecz nikt cię nie śledził, zresztą sądzisz, że to
jest takie proste? - Kobieta zrobiła wymowną minę, jednakże nie
zamierzała odpowiadać na to, co tam robiła. Gdyby to zrobiła, Oda
najchętniej zakułby ją w kajdany i wrzucił z powrotem do celi, z
której dopiero co ją wyciągnął.
-
Na kogo czekamy? - zapytała, zmieniając temat. W tej samej chwili
zza okna usłyszała dźwięk dzwoneczków. Ciche westchnięcie
wydobyło się z jej krtani. Już sam dźwięk uświadomił jej, kim
jest oczekiwana osoba, nawet nie dziwiła się, że się spóźnił,
gdyż to był jego nawyk. - Kakashi-sensei - mruknęła cicho pod
nosem, kładąc szybko dłoń na framugę okna, zagradzając mu tym
samym drogę. - Sądziłam, że sensei nauczył się już wchodzić
przez drzwi - stwierdziła ostro, winiąc go w głębi za to, że
musiała rozmawiać z Odą na uciążliwe tematy, a wszystko przez
jego spóźnienie.
-
Ciebie również miło widzieć, Sakuro - odparł Kakashi, opierając
się o fasadę budynku. Wcale mu nie przeszkadzało, że kunoichi
zablokowała mu wejście, tak też można rozmawiać. - Gdzie Naruto,
sądziłem, że będzie z wami? - zapytał, rozglądając się
uważnie po pomieszczeniu.
-
Prawdopodobnie przesłuchuje intruzów wraz z Neji’m i Shikamaru,
ja również mam zamiar się do nich przyłączyć, a więc lepiej
powiedzcie, o co chodzi - powiedziała Sakura, wyraźnie się
niecierpliwiąc.
-
Kakashi, masz to, o co cię prosiłem? - spytał Oda, spoglądając
ponad ramieniem kunoichi na jounina. Hatake w odpowiedzi wyciągnął
dokładnie zapięczętowany zwój, na którym widniały dwie
pieczęcie. Pieczęć Wioskowej Rady, jak i Rady Starszych. Sakura
zmarszczyła swe brwi w znacznym stopniu, przenosząc wzrok z jednego
mężczyzny na drugiego. Miała dziwne przeczucie, że to, co zaraz
usłyszy, wcale jej się nie spodoba.
-
Sakuro Haruno… - Już po oficjalnym głosie Ody mogła stwierdzić,
że coś tu jest nie tak. - ...za zgodą Rady Wioski, w której skład
wchodzą przywódcy klanów Konohy, jak i Rady Starszych, czyli w tym
wypadku Utatane i Homury, oficjalnie zostajesz mianowana na
stanowisko Siódmego Hokage Wioski Ukrytej w Liściach. - Kunoichi
zaśmiała się melodyjnym głosem, już dawno jej tak nikt nie
rozbawił.
-
Oda przestań żartować i powiedz, o co tak naprawdę chodzi -
odparła, wyciarając z kącika oczu łzę, którą wywołała duża
dawka śmiechu.
-
To nie był żart - wtrącił Kakashi poważnym tonem, wręczając
jej zwój, który cały czas trzymał w dłoni. Sakura ręką, którą
wcześniej zablokowała mu wejście chwyciła pospiesznie za zwój,
po czym zerwała pieczęcie i zaczęła dokładnie czytać treść
dokumentu. Lecz w treści ze zwoju były zawarte niemalże te same
słowa, które przed chwilą wydobyły się z krtani Ody, tylko
bardziej wydłużone. Nagle zaczęła sobie coś uświadamiać...
wcześniejsza rozmowa z teściem i decyzja w sprawie nowego Hokage,
nie może być zwykłym przypadkiem. Jej źrenice rozszerzyły się
gwałtownie, gdy doszła do pewnej konkluzji. Konkluzji która
wyraźnie sugerowała, iż Oda dobrze wie jaki był cel jej podróży
do Dźwięku.
-
Nie zgadzam się! - powiedziała ostro, rzucając zwojem o ścianę.
-
Wszystko zostało już ustalone, nie masz innego wyjścia - odparł
Oda.
-
Jiraya zrezygnował z pozycji Piątego Hokage, i powierzył władze
Tsunade. Ja już rezygnuję i mam o wiele lepszego kandydata na to
stanowisko! - Argumentowała nie obniżając swego głosu ani o ton.
-
Jeśli chodzi ci o Naruto, to w tej chwili jest niemożliwe. Mimo iż
uzyskał szacunek o jaki tak długo zabiegał, większość wioski ma
przeciwskazania dotyczącego tego, iż nadal jest Jinchuuriki, a
także więzi z Sasuke, których nigdy się nie wyrzekł. Po za tym
niektóre jego nawyki mogłyby wprowadzić wioskę w chaos, nie
sądzisz? - wtrącił Kakashi, siadając w tej samej chwili na
parapecie, tuż obok niej.
-
Nie! - warknęła. - Nie wierzę, że ta dwójka starców zgodziła
się na wasz szalony pomysł!
-
Cóż... widocznie zdecydowanie wolą ciebie niż Naruto na tym
stanowisku. Mimo iż żadne z was nie jest łatwe do przewidzenia -
powiedział Oda.
-
Wątpię, żeby się zgodzili, w końcu to oni wrzucili mnie do
więzienia. Zresztą oboje doskonale zdajecie sobie sprawę z tego,
że ich oskarżenia są słuszne, że to ja pozbyłam się Danzu.
-
Jak to mówią, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze
bliżej. Możliwe, że oni też tym się kierują. Zresztą
oficjalnie jesteś oczyszczona z wszelkich zarzutów, a nieoficjalnie
nadal jesteś podejrzana przez tą dwójkę. Jednak bądźmy
rozsądni, jeżeli nadal nie zgodzisz się na przejęcie obowiązków
Hokage, dostarczę im dowody, nawet fałszywe, dzięki którym nie
dostaniesz dożywocia, a zostaniesz skazana od razu na śmierć. W
końcu i tak igrasz ze swoim życiem, mogąc je stracić w każdej
chwili, więc nie powinno ci to robić zbytniej różnicy. - Głos
starca wydawał się być normalny, jakby w ogóle nie interesował
się losem Sakury, mimo iż nie było to prawdą. Kącik ust Haruno,
uniósł się lekko do góry.
-
Nigdy nie przypuszczałabym, że posuniesz się aż do szantażu, aby
zatrzymać mnie w wiosce, bo o to tu chodzi, prawda? Doskonale wiesz,
co robiłam przy granicy, co więcej - czego szukałam
na terenie Dźwięku. Jednak o czymś obaj zapomnieliście… -
odparła zadziornie, po czym skierowała się w stronę zwoju, który
leżał na podłodze. Podniosła go, czując na swoim ciele pytające
spojrzenie obu mężczyzn. - ...według rejestrów Konohy,
zapomnieliście o jeszcze jednym klanie. Brakuje tu jeszcze jednego
podpisu - dodała, palcem wskazując na papier. Widząc, jak
mężczyźni wymieniają zdziwione spojrzenia, postanowiła im
udzielić dość szokującej odpowiedzi. - Brakuje podpisu głowy
klanu Uchiha. - Oda słysząc to nazwisko, gwałtownie uniósł brwi
lekko do góry.
-
Sakuro, nie próbuj żartować. Nawet jeżeli ten klan nadal jest w
wioskowych rejestrach, to on praktycznie już nie istnieje, nie
licząc jednej osoby. Jak sama wiesz, on nie chce mieć nic wspólnego
z Konohą, więc kto obejmuje władzę go najmniej interesuje. Więc
przestań szukać wyjścia z tej sytuacji, bo tu są tylko dwa
wyjścia - albo zostaniesz Hokage, albo oddajesz swoje życie w
ręce Utatane i Homury. Twój wybór. - Kunoichi zazgrzytała ze
złości zębami i zaczęła mocno zgniatać zwój w swej dłoni. Nie
może teraz się poddać, musi dokończyć, co zaczęła, a jeśli
dwójka starców ma zadecydować o jej losie, to tego nie dokończy…
aczkolwiek, jeśli zostanie Hokage, nie ma mowy o opuszczeniu Konohy,
czyli również jej plany zostaną pogrzebane...
Trójka
shinobi znajdowała się w jednym z zamkniętych pomieszczeń w
wioskowym więzieniu, próbując przesłuchać swych nieoczekiwanych
gości. Lecz ci zbytnio rozmowni nie byli.
Naruto,
nie chcąc dłużej tego ciągnąć, oderwał się od ściany, o
którą się opierał i chwycił Suigetsu za ubrania, podciągąc do
góry.
-
Przestań pieprzyć i gadaj, po co was tu wysłał! - wrzasnął
Uzumaki prosto w twarz członka Taki.
-
Mamy coś do przekazania Hokage, a nie tobie. Skoro Danzu nie żyje,
będziemy rozmawiać z jego następcą - wtrąciła Kagero, która
była o wiele bardziej spokojniejsza niż jej towarzysz.
-
Słyszeliście ją - powiedziął Hozuki, szczerząc się w stronę
wrogo nastawionych shinobi.
-
Muszę was rozczarować, ale my mamy zupełnie inne rozkazy. Macie
jeszcze pięć minut, jeśli nadal nie będziecie chętnie do
rozmowy, przekażemy was w ręce Ibikiego, a on już taki łagodny
nie będzie - dopowiedział Neji, nie odwracając wzroku z kobiety.
Nikt wcześniej jej nie spotkał, była chodzącą tajemnicą dla
ninja z Konohy.
-
Skoro tak stawiacie sprawę, to nie pozostaje nam nic innego -
odparła Kagero zaostrzając swój głos. - Suigetsu - zwróciła się
w stronę swego towarzysza, skinając lekko głową. W tej samej
chwili Hozuki zaczął zmieniać się w wodę, co umożliwiło mu
ucieczkę z uścisku Naruto. Mimo iż jego miecz został
skonfiskowany przez ludzi z Konohy, nadal pozostawały my jego wodne
sztuczki. Uzumaki widząc, co się dzieje, zaczął uderzać w
Suigetsu pięśmi, jednak za każdym razem jego dłonie uderzały w
wodę. Kagero podniosła się spokojnie z krzesła i jak gdyby nigdy
nic, zaczęła kierować się w stronę drzwi. Niespodziewanie się
zatrzymała, czując, że nie może się ruszyć, co więcej jej
ciało zaczynały okalać cienie.
-
Co za beznadzieja, a tak dobrze mi się spało - powiedział
Shikamaru, po czym ziewnął szeroko, a następnie rozciągnął się.
Kobieta nie zdając sobie z tego sprawy, uczyniła to samo, co on.
Neji wraz z aktywowanym Byakugan, zaczął kierować się w stronę
Suigetsu i Naruto, jednak nim zdążył interweniować, nie wiadomo
skąd, w pomieszczeniu znalazła się jeszcze jedna osoba, która
chwyciła Hozukiego za krtań i rzuciła o ścianę.
-
Mówiłam wcześniej, że obiję ci jeszcze dziś tą buźkę,
Suigetsu - powiedziała Sakura, pochylając się nad nim. Członek
Taki wpatrywał się w nią z pewnego rodzaju przerażeniem w swych
oczach. Był pewny, że jej dłoń zakleszczyła się na jego gardle,
lecz normalnie to byłoby niemożliwe. Normalna dłoń, która by
dotknęła w tej chwili mężczyzny, wpadłaby w wodę, ale ona jakoś
tego uniknęła. Jednak ona nadal go trzyma, trzyma wodę w swych
rękach! Mimo iż od ich ostatniego spotkania minęło kilka dobrych
lat, to mógłby przysiąc, że woda nie była jej żywiołem. Nie
wiedząc kiedy, jego wizja zaczęła się pogarszać, po czym stracił
przytomność.
-
Pozwolicie, że dołączę - powiedziała ściągając dłoń z
gardła Hozukiego i odwracając się do trójki swoich znajomych, a
na jej twarzy widniał spokojny uśmiech.
-
Sakura-chan, ale to nie ma sensu, ta kałuża teraz już nic nie
powie - wtrącił Uzumaki z grymasem wskazujac na nieprzytomnego
shinobi, sam chciał rozprawić się Suigetsu. Kunoichi spojrzała
pytająco w stronę Nary i Nejiego.
-
Ja bym proponował oddać ich w ręce Ibikiego i iść do domu -
powiedział spokojnie Shikamaru. - On z nich szybciej wyciągnie
informacje, a ja mam już dość słuchania tego, że chcą rozmawiać
z osobą która ma zastąpić Szóstego. - Neji poparł wypowiedź
swego towarzysza z oddziału ANBU.
Sakura
spokojnie zasiadła na obdartym krześle, a następnie założyła
nogi na stół.
-
Ja to załatwię - oznajmiła. - Shikamaru, puść ją. - Trójka
mężczyzn spojrzała na siebie, wymieniając spojrzenie. Kagero
czując, że odzyskała władze nad swoim ciałem, od razu spojrzała
w stronę towarzysza, który całkowicie odpłynął. Nie widziała,
co dokładnie się stało i jakim sposobem Haruno udało się go
pozbawić przytomności.
-
Co mu zrobiłaś? - syknęła w jej stronę. Na twarzy Sakury pojawił
się złośliwy uśmieszek.
-
Mała zapłata za wydarzenia z przeszłości, jednak nie musisz się
martwić - byłam na tyle dla niego łaskawa, że jedynie utracił
przytomność, za kilka godzin powinien się obudzić.
-
Nie wiem, co knujesz, ale i tak nic ci nie powiem - warknęła Kagero
w jej stronę.
-
A to ciekawe... Czy ponoć nie rządaliście rozmowy z osobą, która
ma objąć obowiązki Hokage? - Shinobi z Konohy spojrzeli z
niedowierzaniem na Sakurę, nie wierząc w jej słowa. Jednakże nim
zdążyli o cokolwiek zapytać, ona rzuciła w ich stronę zwój.
Neji odwinął go i zaczął czytać na głos. Nie trwało to dłużej
niż minutę, lecz to potwierdziło słowa, jakie wypowiedziała
Haruno.
-
Kto rozsądny oddaje władze w ręce osoby, która dopiero co
opuściła więzienie? - spytała poplecznica Sasuke, chcąc się
dowiedzieć czegoś o nieznajomej.
-
Aaaaa… Pytasz o to jak osoba, która zabiła poprzedniego Hokage,
może zostać mianowana ot tak na nowego władcę? Prawdę mówiąc
sama jestem tego ciekawa - odparła, udając, że się zamyśla. - To
jak? Mówisz, powód waszej wizyty, czy od razu mam wam przykleić
odpowiednie etykietki i już nigdy nie opuścicie tego więzienia?
-
Będę rozmawiać tylko na osobności - odpowiedziała, kątem oka
spoglądając na trójkę mężczyzn.
-
Czekaj, czekaj... Sakura! - warknął zdenerwowany Naruto, podchodząc
bliżej. - Co to ma znaczyć?!
-
Zapytaj naszego kochanego sensei, on powinien ci wytłumaczyć. A jak
już ci wytłumaczy, to mnie też możesz wtajemniczyć, bo z tego
wszystkiego rozumiem nie więcej niż ty - odparła spokojnie,
nachylając się w jego stronę. Uzumaki już miał zamiar chwycić
przyjaciółkę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
-
Porozmawiamy później. I założ tą cholerną rękawiczkę! -
warknął ostro i nie czekając na Hyugę ani na Shikamaru, wyszedł
trzaskając mocno drzwiami. Owi członkowie ANBU również wyszli,
choć w bardziej kulturalny sposób. Sakura westchnęła cicho, po
tym, jak potraktowała Suigetsu, zupełnie zapomniała, że jej dłoń
jest „naga”. Kunoichi Deszczu uważnie analizowała całe
zajście, zwłaszcza sytuację, w której Uzumaki kazał założyć
Siódmej rękawiczkę. Dopiero wtedy zorientowała się, że na dłoni
kobiety znajduje się mały kryształ.
-
A więc? - zapytała zniecierpliwiona Hokage, w odpowiedzi Kagero
podała jej zwój. Sakura, widząc kolejne pismo, przekręciła
ironicznie oczami. Z pierwszego zwoju nic dobrego nie wyszło, a co
będzie w drugim, to przekona się za chwilę…
Uważnie
lustrowała treść listu od Sasuke z szerokim uśmiechem na twarzy,
nie sądziła, że jej sytuacja tak szybko się poprawi. Nie sądziła,
że Uchiha okaże się jej trzecim wyjściem z sytuacji, przed którą
została postawiona. Wyjrzała ponad dokument, spoglądając wprost
na kobietę siedzącą naprzeciwko niej, po czym zaczęła mówić:
-
Przekaż mu, że się zgadzam. Niech czeka teraz na moje wytyczne,
wyślę je jastrzębiem.
No comments:
Post a Comment