Dzisiejszego
wieczoru słońce dość szybko schowało się za horyzontem,
ustępując tym samym księżycowi. Dwójka shinobi z Konohy
przygotowywała się właśnie do nocnej penetracji podziemi Ame.
Deszcz już od kilku dni nawiedzał wioskę, co nieco komplikowało
zadanie wysłanników siódmej Hokage. Jednak nie było to
niewykonywalne zadanie.
-
Gotowa? - spytał Shino, gdy tylko sprawdził zawartość swoich
kabur i kieszeni. Owa czynność miała go uświadomić w tym, czy
czegoś jeszcze potrzebuje.
Hanabi
przytakneła, zgłaszajac tym samym swoje przygotowanie do
dzisiejszej misji, po czym wyciągnęła z jednej ze swoich małych
kieszonek mapy, które zostały jej podarowane przez szpiega
różowowłosej. W tym samym czasie członek klanu Aburame wyciągnął
zapalniczkę.
Kartki
papieru w zastraszająco szybkim tępie zostały ogarnięte przez
płomienie. Popiół po kilku sekundach opadł na drewnianą podłogę.
W tej chwili całą mapę podziemi wioski deszczu mieli w głowie.
Nie mogą pozwolić sobie na jakąkolwiek pomyłkę, czy też, żeby
ktokolwiek ich zauważył, bądź też złapał. A przede wszystkim…
Sasuke nie może się o tym dowiedzieć.
Po
spaleniu mapy wyskoczyli przez okno i zaczęli biec na północną
stronę wioski. Od kilku dni uważnie obserwowali swoje „ogony” i
ich zwyczaje. Wiedzieli, że tylko teraz byli w stanie wyprowadzić
ninja Deszczu w przysłowiowe pole, zostawiajać w swiom pokoju
jedynie klony.
Sakura
chodziła z jednego kąta w drugi, próbując stłumić wrzaski i
protesty Naruto odnośnie najnowszego warunku Uchihy. Nie za
bardzo wiedziała, co robić w chwili, gdy planowała
negocjacje z dawnym przyjacielem. Zamierzała robić to przez
pośredników. Nigdy by nie przypuszczała, że zażąda spotkania
sam na sam, bez żadnych świadków.
-
Jeżeli się nie przymkniesz, to wiesz mi, wywalę cię przez okno –
zagroziła, ponownie zasiadając na swoim krześle. - Doskonale znasz
moją odpowiedź na jego propozycję, więc nie masz się czego
obawiać.
Naruto
pomału zaczął się uspokajać, aczkolwiek Sakurze wystarczył
jeden rzut oka, by widzieć, jak kumuluje w sobie złość. Ciche
westchnięcie wydobyło się z krtani kobiety, po czym nastąpiło
głośne pukanie do drzwi.
-
Sama to załatwię - mruknęła, co nie spodobało się z ninja.
-
Zostaję - odparł stanowczym tonem. Kolejne puknięcie.
-
By wyżyć się na nich za decyzję Sasuke? Nie sądzę –
powiedziała, uważnie lustrując przyjaciela. - Ostatnio obiecałam
ci, że będę cię informować odnośnie Sasuke i nie chcę tego
teraz żałować. Chcę z nimi porozmawiać na osobności. Wszystko
przekaże Ci później – dodała, mocno zaostrzając swój ton
głosu.
-
Poza tym jeśli pamięć mnie nie myli, to Hinata na ciebie czeka -
zauważyła lekko zgryźliwie. Naruto, nie poruszył się ani o krok.
-
Czy ty naprawdę chcesz, bym wyrzuciła cię przez to cholerne okno?!
– krzyknęła wyraźnie zirytowana.
W
normalnych okolicznościach nie sprzeciwiałaby się temu, aby Naruto
został, ale teraz chciała się rozmówić z shinobi Deszczu na
osobności. Zamierzała dowiedzieć się od bliźniaków kilka
ważnych informacji odnośnie kruczowłosego, co, wiedziała na
pewno, nie spodobałoby się Naruto. Nie zamierzała pozwolić, by
argumentował jej decyzję przy ludziach Sasuke.
-
Niech ci będzie! – odkrzyknął, otwierając drzwi.
Bliźniacy,
widząc otwarte drzwi, postanowili wejść do gabinetu Hokage i, gdy
tylko znaleźli się w środku, tuż za nimi rozległo się głośne
trzaśnięcie. Wymienili się pytającymi spojrzeniami, nie za bardzo
rozumiejąc zaistniałą sytuację.
-
Mniewam, że wasz kolega Suigetsu opuścił już teren Konohy –
zaczęła, posyłając im uśmiech.
-
Nie mylisz się - odparł Satoro.
-
Miejmy nadzieję, że naszej drogiej kropelce po drodze nic się nie
stanie - powiedziała, co nieco zaniepokoiło braci, lecz obawy
postanowili zatrzymać dla siebie - przynajmniej na razie.
-
Jeżeli pozwolisz, to o wiele bardziej interesuje nas twoja odpowiedź
na warunek Sasuke - wtrącił Masaru, przechodząc do sedna sprawy.
-
Moja odpowiedź brzmi nie - powiedziała, wyciągając dłoń, w
której znajdował się zwój z jej własną pieczęcią w ich
stronę.
-
Nic mnie nie przekona do spotkania się z nim sam na sam - odparła,
a uśmiech nie schodził z jej twarzy.
-
Sasuke przewidział, że tak odpowiesz - powiedział Masaru, również
posyłając jej zadziorny uśmiech. - Dlatego też kazał nam również
przekazać, żebyś nie zapominała, że cały czas jesteś jego
dłużniczką.
Źrenice
Sakury rozszerzyły się w złości, a uśmiech zniknął z jej
twarzy.
-
Nikt mu nie kazał się zatrzymać i mnie ratować – warknęła,
tym razem wściekła. - Równie dobrze sama dałabym sobie radę
- dodała, pomimo iż wiedziała, że to zwykłe kłamstwo. Gdyby nie
Sasuke, dzisiaj nie siedziałaby tu, gdzie siedzi, lecz znajdowałaby
się w grobie, jeśli ktoś znalazłby jej ciało w pogorzelisku.
-
Również kazał ci przekazać, że wie, czego szukałaś podczas
swojej niedawnej wizycie niedaleko Dźwięku - wtrącił Satoru. –
Ale, jak sam powiedział, nie ma pojęcia, po co to jest potrzebne.
Sakura
przygryzła swoją dolną wargę w akcie zdenerwowania. Musiała
przyznać, że tego się nie spodziewała. Zastanawiała się przez
dłuższą chwilę, skąd Uchiha może posiadać takie informacje i
miała ogromną nadzieję, że Oda nie maczał w tym palców. Tą
myśl szybko jednak wybiła sobie z głowy, gdyż doskonale
wiedziała, że Oda nigdy by nie rozmawiał ze zdrajcą.
-
Czego on tak naprawdę chce? – fuknęła Haruno, nadal
poddenerwowanym tonem.
-
Wiemy jedynie, że chce się spotkać z tobą sam na sam. Powód jest
nam całkowicie nieznany - odpowiedział Masaru, jednak to nie
wystarczyło różowowłosej.
-
Miejsce spotkania, może zostać wybrane przez ciebie, ale nie może
to być Konoha - dodał Satoro.
Sakura
prychnęła pod nosem.
-
Czyżby się bał, że zostanie wrzucony do celi, gdy tylko
przekroczy bramy Liścia? - zadrwiła złośliwym tonem. - Niech on
lepiej nie zapomina, że jest poszukiwany w praktycznie każdym
kraju, pomimo iż siedzi sobie teraz zadowolony w Ame.
Wiedziała,
że Naruto ją zabije, jeśli zgodzi się na spotkanie z Sasuke,
jednak z drugiej strony nie mogła zapominać o tym, co właśnie
powiedzieli jej bliźniacy, nie wiedząc nawet, kiedy zaczęła
obgryzać swoje paznokcie tak, jak niegdyś robiła to sama Tsunade,
gdy była równie niezdecydowania. Nie chciała się z nim spotykać.
Nigdy nie wyobrażała sobie, że spotka się z nim ponownie,
zwłaszcza, że to nie będzie pole walki.
-
Niech mu będzie. Jednak ostrzeżcie go, że jeżeli coś będzie
kombinował, to nie zawaham się go zabić - odpowiedziała po
dłuższej chwili. Bliźniacy, słysząc jej słowa, posłali jej
zadowolony uśmiech.
-
Do spotkania dojdzie za tydzień, na granicy Kraju Ognia i Kraju
Deszczu.
Gdy
tylko poplecznicy Uchihy opuścili jej gabinet, sama Sakura uderzyła
głową o biurko, zastanawiając się, jak ma to wszystko wyjaśnić
Naruto. Wie, że teraz, gdy się zgodziła na propozycję Sasuke,
Naruto najpierw się wścieknie, ponownie zacznie wrzeszczeć, że
nigdzie nie idzie, a na końcu powie, że albo idzie z nim albo nie
pójdzie wcale. Jedynym wyjściem z całej sytuacji było ukrycie
prawdy przed Uzumakim, co nie będzie wcale takie proste.
Od
kilku minut przeczysywali podziemia Ame gakure w poszukiwaniu
przedmiotu, który jest tak bardzo pożądany przez ich Hokage. W
wejściu do podziemi, nie natknęli się na żadną osobę, do tej
pory również nikogo nie spotkali na swojej drodze. Na
przesiąkniętych wilgocią ścianach znajdowały się stare lampy,
które tak od dawna były bezużyteczne.
Robaki
Shino cały czas były wyczulone na możliwe niebezpieczeństwo,
które czychało na nich na każdym kroku. Oboje zdawali sobie
sprawę, że za wszelką cenę nie mogli dać się teraz złapać.
Gdyby ich złapano, wszystkie plany Siódmej odeszłyby w
zapomnienie, tak samo jak i ich życia, gdyż wątpili, by Uchiha był
na tyle łaskawy, żeby puścić ich wolno.
Nagle
tuż przed nimi pojawiła się zakapturzona sylwetka ninja. Hyuga
czym prędzej wyciągnęła kunai z kabury i przystanęła w miejscu
w pozycji obronnej.
-
Nie jestem waszym wrogiem. - Głos kobiety wydobył się spod
kaptura.
-
Kim jesteś? - warknęła Hanabi, nie spuszczając wzroku z nieznanej
sobie osoby.
-
Szpiegiem Haruno, który podarował ci niedawno mapy do tego właśnie
miejsca - odpowiedziała, zwracając się bezpośrednio do
posiadaczki Byakugan.
Hanabi
kątem oka spojrzała na swojego towarzysza, który stał po jej
prawej stronie. Widząc, jak skina głową, obniżyła swoją broń.
-
Pokażesz nam swoją twarz? - spytał Aburame.
-
Wybaczcie, jednak to, jak wyglądam, wolę zostawić dla siebie.
-
W takim razie, co skłoniło cię do zjawienia się tutaj? - wtrąciła
Hinabi.
-
Pomimo iż dałam Wam mapy, to miejsce, do którego mam was
zaprowadzić, nie znajdowało się na żadnej z nich - odpowiedziała
tajemniczo. - Chodźcie za mną.
-
Skąd mamy pewność, że nie zaprowadzisz nas prosto do Sasuke? -
spytał Shino, podejrzliwym tonem.
-
Nie macie. Pozostaje wam wiara w waszą nową Hokage - odparła
nieznana kobieta.
-
Shino, chodźmy - wtrąciła Hanabi, której, mimo iż nie podobało
jej się to, że Sakura w takich sprawach jest nieprzewidywalna.
Tuż
po wyjściu ze swojego gabinetu, przechadzała się wąskimi
uliczkami Konohy z dala od głównej drogi, nie chcąc przez
przypadek natknąć się na swojego przyjaciela. Wiedziała, że to
dość dziecinne, jednak postanowiła go uniknąć tak długo, jak
tylko mogła, później winę może zrzucić na masę roboty.
Różowowłosa nawet nie wiedziała, kiedy jej nogi zaprowadziły ją
do szpitala. Stojąc przed drzwiami mentorki, zapukała, modląc się,
by usłyszeć, jak Tsunade pozwala jej na wejście. Jednak to była
rzecz niemożliwa. Sakura westchnęła ciężko, odrzucając swoją
fantazję na bok, a następnie weszła do sali szpitalnej. Swymi
zielonymi tęczówkami zaczeła rozglądąć się po pomieszczeniu,
nie zauważając żadnych zmian. Staneła przy łóżku, chwytając
za kartę pacjaneta, jednak wraz z kolejnym rozczarowaniem odłożyła
ją po chwili.
-
Jest nowa szansa, ktora czuję - będzie sukcesem. - szepnęła
chwiejnym głosem do nieprzytomnej mentorki, w każdej chwili mogąc
się rozpłakać.
No comments:
Post a Comment