Trzy
miesiące później… Pochmurny poranek w ukrytej wiosce liścia.
Drobne kryształowe krople spadały z gęstych szarych chmur które
nie przepuszczały słonecznych promieni. Mimo iż było grubo po
dziesiątej mało kto w taką pogodę odważył się wyjść na dwór,
nie licząc oczywiście shinobi którzy byli do tego zmuszeni… no
może z małym wyjątkiem, gdyż różowowłosa kunoichi poprosiła o
kilka dni urlopu od pracy w szpitalu, w którym od miesiąca ponownie
pracuje. Chciała odpocząć i wszystko na spokojnie sobie przemyśleć
podczas gdy jej mąż udał się bez żadnego słowa na misję z
genninami, którymi się zajmował. Nie zostawił nawet żadnej
kartki, po prostu spakował się i wyruszył na misję zleconą mu
przez Szóstego. Oboje dobrze wiedzieli że od jakiegoś czasu im się
nie układa. Nie potrafili ze sobą normalnie porozmawiać ale
również ciężko im było się ze sobą kłócić, dlatego też
starali się unikać siebie nawzajem. Kunoichi przewróciła się z
jednego boku na drugi a jej powieki zaczęły delikatnie drgać. Na
oślep przejechała dłonią po drugiej połowie łóżka która od
jakiegoś czasu była pusta. Jej powieki otworzyły się gwałtownie
gdy wyczuła że obok niej, nie ma Daisuke, który tą noc spędził
z nią. Szybko usiadła na łóżku a jej szmaragdowe tęczówki
zlustrowały całą sypialnię. Na szczęście chłopczyk spał sobie
spokojnie na drugim krańcu łóżka. Odetchnęła z ulgą.
Niespodziewanie dostrzegła plecak Sasuke. A
więc wróciłeś pomyślała
wstając z łóżka. Zarzuciła na siebie biały jedwabny szlafrok i
skierowała się w stronę łazienki. Po skorzystaniu z toalety
wyszła z sypialni, zostawiając na oścież otwarte drzwi. Domyśliła
się że Sasuke ponownie bez słowa wyszedł, więc nie robiło to na
niej dużego wrażenia. Gdy znalazła się w kuchni odsłoniła
roletę by wpuścić trochę światła do pomieszczenia.
‘Znowu
pada.’ Mruknęła niezadowolona pod nosem. Ostatnio dość często
nawiedzała Konohę taka pogoda. Ach ta jesień. Widząc która jest
godzin postanowiła przyrządzić sobie lekkie śniadanie. W całym
domu panowała grobowa cisza. Od momentu w którym dowiedziała się
o tamtym jednorazowym wybryku męża, między nimi panowało dziwne
napięcie. Nie, nie miała mu tego za złe, w końcu wydarzyło się
to po tym jak się rozeszli. Jednak mimo wszystko gdy starał się ją
dotknąć, wzdrygała się i oddalała. Najgorzej było jej
zaufać mu ponownie. Zataił przed nią prawdę. Nie powiedział
tego. A wolałaby dowiedzieć się tego od niego, niż od Sai’a. Z
którym wyjaśniła wszystko dobitnie następnego dnia. Do reszty nie
posiadała żalu, że nic jej nie mówili. Rozumiała że nie chcieli
wtrącać się w sprawy jej małżeństwa i za to była im wdzięczna.
Różowowłosa usiadła na drewnianym krześle wraz z dwoma
kanapkami na których znajdował się żółty ser i pomidor.
Siedziała tak z podkulonymi nogami wpatrując się w krople deszczu
obijające się o szybę i gryząc co chwilę kanapkę. Myślała na
tym jak to wszystko się potoczy gdy go uświadomi o pewnej sprawie,
lecz tym razem będzie to o wiele trudniejsze. Nagle poczuła jak
wszystko co zjadła do tej pory zaczyna cofać się w drugą stronę.
Odrzuciła szybko kanapkę na bok i przykładając dłoń do ust
pobiegła w stronę łazienki. Ponownie zebrało jej się na wymioty.
Doskonale wiedziała czemu od kilku dni tak jest, nie była aż tak
głupia. Usiadła przy muszli klozetowej i przeczesała dłonią swe
gęste różowe włosy. Pociągnęła nieco nosem opierając głowę
o zimne białe kafelki. Jednak niedługo sobie posiedziała w takiej
pozycji gdyż zebrało jej się na kolejną konwulsje. Ponownie
nachyliła się nad toaletą pozwalając by pół kanapki które
zdążyła zjeść mogły wylądować w toalecie. Odetchnęła z ulgą
po chwili gdy przestało ciągnąć ją na wymioty. Wstała i lekko
chwiejnym krokiem zaczęła kierować się z powrotem w stronę
sypialni. Mimo iż przyrządziła sobie dwie kanapki nie zamierzała
kończyć posiłku. Gdy ponownie znalazła się w sypialni, usiadła
na fotelu, biorąc do ręki kilka akt pacjentów, która wczorajszego
wieczoru podrzuciła jej Ino, na jej prośbę. Ślub Yamanaki i
Suigetsu został przełożony o dwa miesiące, ze względu na to że
nie wszyscy goście mogliby się zjawić w pierwszym terminie jaki
ustalili. Dlatego też cała ceremonia będzie mieć miejsce już za
kilka dni. Kątem oka zerkała na syna, śpiącego w najlepsze. Nie
dziwiła się mu że nadal jest pogrążony w swoim śnie, w końcu
przez połowę nocy, nie robił nic poza bawieniem się jej włosami
i poduszkami.
Wrócił
do domu około godziny trzeciej po południu. Był cały przemoczony,
gdy rano wychodził a raczej wymykał się z domu nie sądził że
zapowiada się na taką ulewę. Jednak gdy zaczynało padać było
już za późno na powrót. Wszedł do kuchni by coś zjeść gdyż
prawdę mówić dzisiejszego dnia nie przegryzł niczego. Uwagę jego
karych tęczówek przykuła nie zaczęta kanapka na stole jak i pół
kolejnej leżąca niechlujnie na krawędzi. Chleb już zdążył się
zeschnąć. Zmarszczył lekko brwi jednak nie przejął się tym
zbytnio. Wyciągnął z lodówki parę składników i zaczął
przyrządzać sobie jajecznicę. Gdy już to uczynił a także zjadł
posiłek skierował swe kroki na pierwsze piętro do sypialni. W
momencie gdy otworzył drewniane ościeżnice pierwsze co zobaczył
to syna bawiącego się na podłodze swymi samochodzikami, dopiero po
chwili ujrzał Sakurę śpiącą na kilku teczkach, które
najprawdopodobniej były wypełnione szpitalnymi dokumentami. Nie
podobało mu się to że zdecydowała się wrócić do szpitala,
jednak nie miał zamiaru protestować. Zmarszczył nieco brwi widząc
że jest o wiele bladsza na twarzy niż wcześniej, mówiąc krótko
nie wyglądała najlepiej. Podszedł do niej pomału i położył
delikatnie swą dłoń na jej czole. Poruszyła się nieznacznie
jednak nie obudziła się. Sasuke nie wiedział czy to przez to że
ma zimną dłoń czy naprawdę wyczuwa u niej podwyższoną
temperaturę. Westchnął i tak by jej nie zbudzić wziął ją na
ręce i przeniósł na łóżko. Nie wiedział czemu ostatnio trudno
było im się ze sobą dogadać… po prostu tak już było. Gdy
kunoichi leżała już na łóżku skierował się w stronę łazienki
by wziąć orzeźwiający prysznic, jednak wpierw poczochrał synka
po jego ciemnych włoskach, których nie miał wcale tak dużo. Owa
czynność zajęła mu dwadzieścia minut. Musiał przemyśleć parę
spraw pod zimnym strumieniem wody. W momencie gdy opuścił łazienkę
że Różowowłosa właśnie się przebudziła. Siedziała na skraju
łóżka, trzymając syna na kolanach, najwidoczniej to on ją
obudził. Po chwili jej szmaragdowe tęczówki skierowały się w
stronę męża.
‘Kiedy
wróciłeś?’ Zapytała przecierając dłonią twarz
‘Nad
ranem, nie chciałem Cię budzić.’ Odpowiedział podchodząc do
szafy i szukając w niej świeżych ubrań. ‘A ty nie w szpitalu?’
Zapytał przez ramię.
‘Mam
parę dni urlopu.’ Odparła wstając z łóżka i lekko się
zachwiała co nie umknęło kruczowłosemu. ‘Przyjdź zaraz do
kuchni, odgrzeję Ci obiad.’ Powiedziała, kierując się wraz z
synem w stronę wyjścia z sypialni.
‘Nie
trzeba, już jadłem.’ Wtrącił, ubierając na siebie bluzę z
kapturem. Przytaknęła, zaniechując swych działań. Syna odstawiła
na dywan, by mógł kontynuować swą zabawę a sama zabrała się za
ostatnie dokumenty jakie jej pozostały do przejrzenia. ‘Ale ty
powinnaś coś zjeść.’ Dodał, kończąc się ubierać.
‘Nie
jestem głodna.’ Odparła przewracając strony, nawet nie
zaszczycając go swym spojrzeniem.
‘Co
zamierzasz kupić Ino i Suigetsu?’ Zapytał, siadając obok
Daisuke.
‘Nie
myślałam jeszcze nad tym.’ Powiedziała a swe tęczówki nadal
miała wbite w kartki papieru. ‘Coś się jutro kupi.’ Wtrąciła,
nim ten zdążył zadać kolejne pytanie. ‘Zamierzasz przyjść na
ślub czy planujesz kolejny trening ze swą drużyną?’ Zapytała,
dopiero teraz podniosła swój wzrok do góry, spoglądając na męża.
Sasuke spojrzał na nią niezrozumiale.
‘Idę
a raczej idziemy, we trójkę. Dopiero na następny dzień Naruto
przydzielił nam misję.’ Nie odpowiedziała już nic. Zamknęła
teczkę, po czym odłożyła ją na bok.
‘Pójdę
zanieść te dokumenty do szpitala, zaraz wrócę.’ Powiedziała
wstając z fotela.
‘Nie
wyglądasz najlepiej.’ Wtrącił, widząc jak ubiera na siebie
cieplejsze ubranie.
‘Wydaje
Ci się.’ Odparła zwyczajnym tonem, po czym podeszła do Daisuke i
ucałowała go w główkę. Chłopczyk był tak zajęty swymi
drewnianymi samochodzikami że nie zwracał za bardzo uwagi na to co
dzieje się wokół niego. ‘Zajmij się nim.’ Dodała,
opuszczając pomieszczenie. Sasuke dłonią przeczesał swe gęste
dłonie w geście bezradności. Takie krótkie rozmowy już od
jakiegoś czasu miały miejsce w ich małżeństwie. Nic
szczególnego.
Przyśpieszonym
krokiem dochodziła do swego miejsca pracy. Deszcz zelżał na swej
sile, jednak grube chmury nadal górowały nad Konohą, nie chcąc
jej opuścić z jakiegoś powodu. Przez dwuskrzydłowe drzwi, weszła
do szpitala, witając się z pielęgniarkami i innymi lekarzami.
Następnie zaczęła kierować się w stronę gabinetu Yamanaki,
mając nadzieję że jeszcze ją zastanie. Zapukała cicho w cienkie
drzwi, ulgą dla jej uszu był spokojny głos blondynki. Nacisnęła
klamkę, po czym weszła do środka. Ino spojrzała na nią ze
zdziwieniem, nie spodziewała się jej tu zastać.
‘Masz
chwilkę?’ Zapytała różowowłosa, zamykając za sobą drzwi.
Przyszła pani Hozuki przytaknęła niepewnie, ton głosu jakim
posługiwała się Uchiha jak dla niej był dość dziwny. ‘To są
te wczorajsze dokumenty, które mi przyniosłaś.’ Powiedziała
kładąc na jej biurko pięć teczek.
‘Nie
musiałaś tego robić od razu. Miałaś odpoczywać a nie zajmować
się pracą.’ Wtrąciła.
‘Miałam
trochę wolnego czasu, Daisuke się spokojnie bawił a ja nie miałam
nic ciekawego do roboty, myśleć nad tym wszystkim już nie
chciałam.’ Odparła siadając na niedalekim krześle. Podkuliła
nogi pod siebie a brodę oparła o kolanach. ‘Jak idą
przygotowania do ślubu?’ Zapytała.
‘Wszystko
idzie świetnie jutro bądź najpóźniej w piątek, Shikamaru wraz z
Temari mają się pojawić w wiosce.’ Odpowiedziała, wstając ze
swojego fotela i podchodząc w jej stronę. Uklękła tuż obok niej.
‘Sakura widzę że coś jest nie tak, na dodatek nie wyglądasz
wyraźnie, jadłaś coś dzisiaj?’ Spytała zmartwionym tonem.
Kobieta nie odpowiedziała od razu, zastanawiała się nad słowami
jakie mają opuścić jej krtań. Ino położyła swą dłoń na jej
policzek. ‘Masz gorączkę. Nie powinnaś wychodzić w taką pogodę
z domu.’ Dodała szybko. Uchiha westchnęła.
‘Nic
mi nie jest.’ Odparła jakby od niechcenia.
‘Przecież
widzę że...’ Zaczęła jednak nie dokończyła widząc jak uciszą
ją gestem dłoni.
‘Ja...
ja jestem po prostu w ciąży, znowu.’ Powiedziała a swój wzrok
miała wbity w podłogę. ‘Nie wiem czy to odpowiedni moment.
Prawie ze sobą nie rozmawiamy. Godzinami nie ma go w domu, gdy wraca
jest krótka wymiana zdań, po czym na zmianę zajmujemy się
Daisuke, nic więcej.’ Wtrąciła chwiejnym głosem. Ino
westchnęła. ‘Jednak...’ Urwała.
‘Jednak,
nadal go kochasz.’ Wtrąciła, obdarzając ją czułym spojrzeniem.
Sakura przytaknęła leniwie kiwnięciem głowy. ‘Musisz mu
powiedzieć o tym. Daisuke go w pewnych aspektach zmienił, drugie
dziecko też może to zrobić, lecz nie tylko jego ale także wasz
związek.’
‘To
nie jest rozwiązanie. W większości przypadkach to się nie
sprawdza.’ Zaprzeczyła. ‘Powiem mu w odpowiednim momencie.’
Dodała. Nagle coś sobie przypomniała. ‘Może to głupio zabrzmi
ale jaki prezent ślubny byś chciała?’ Spytała, drastycznie
zmieniając swój ton głosu, podnosząc swą głowę do góry.
Yamanaka zaśmiała się pod nosem. To była cała Sakura.
No comments:
Post a Comment