Wolnym
krokiem przechadzał się główną ulicą swej rodzinnej wioski. W
owej chwili w jego głowie panował istny mętlik. Gdyby nie
pojawienie się Sai’a na obiedzie, wszystko prawdopodobnie
potoczyłoby się inaczej. Jeśli będzie tak dalej zwlekać, jego
sprawy osobiste mogą nabrać niechcianego obrotu, co równałoby się
z tym że Sakura dowie się wszystkiego. Dlatego postanowił sam jej
o wszystkim powiedzieć, dzisiejszego wieczoru, gdy będą sami a
Daisuke będzie spał swym dziecinnym snem w łóżeczku. Innego
wyjścia w tej chwili nie widzi. Nie wiedział czemu tak nagle
zniknął, lecz to spojrzenie różowowłosej gdy uderzył Sai’a
było pełne wyrzutu i niezrozumienia. To poruszyło nawet jego
serce. Po chwili swe kroki zaczął kierować z powrotem w stronę
domu Yamanaki. Woli zabrać stamtąd swą rodzinę, nim niewyparzony
jęzor Sai’a przysporzy mu jeszcze więcej kłopotów.
Niespodziewanie tuż przed sobą ujrzał małą dwunastoletnią
dziewczynkę z szerokim uśmiechem na swych ustach.
‘To
pan będzie moim sensei’em?’ Zapytała podnosząc głowę wysoko
do góry. Sasuke zlustrował ją uważnie, po czym westchnął.
‘Prawdopodobnie
tak, czego chcesz?’ Spytał chłodno, nie spuszczając z niej
wzroku.
‘Porozmawiać.’
Odpowiedziała a owy uśmiech nie schodził z jej twarzy.
‘To
zrobimy jutro, przekaż reszcie żeby byli o ósmej rano na polu
treningowym numer trzy.’ Wtrącił, wymijając szatynkę wolnym
krokiem.
‘Do
widzenia sensei!’ Krzyknęła za nim, wymachując prawą dłonią.
Kącik ust kruczowłosego uniósł się minimalnie ku górze. Może
niańczenie bachorów to nie był taki zły pomysł. Nie zatrzymując
się już nigdzie więcej, szedł do domu Ino jak i Suigetsu. Na myśl
że w owym budynku znajduje się były członek Korzenia,
przyśpieszył gwałtownie. Już po kilku minutach znajdował się
przy drewnianych drzwiach, pukając w nie. Nie minęło dużo czasu a
ościeżnice zostały otworzone przez seledynowowłosego. Suigetsu
widząc szefa, westchnął ciężko.
‘Powinieneś
iść teraz do domu.’ Powiedział od razu z nietęgą miną. Sasuke
zmarszczył gniewnie swe brwi. Nagle jego kare tęczówki dostrzegły
blondyna który trzymał w ryzach Sai’a. Uchiha spojrzał pytająco
w stronę Hozuki’ego.
‘Gdzie
jest Sakura?’ Zapytał ostro. Suigetsu przełknął głośno
ślinę, właśnie tego pytania bał się w tej chwili najbardziej.
Kruczowłosy nie czekając aż członek Taki powie cokolwiek,
przekroczył próg domu. W pomieszczeniu atmosfera była napięta, co
się rzadko zdarzało. Wszystkie tęczówki automatycznie zwróciły
się w stronę Uchihy, jedynie na twarzy Sai’a znajdował się
podły uśmieszek. ‘Gdzie jest Sakura?’ Powtórzył chłodno.
‘Teraz
sobie o niej przypomniałeś.’ Zadrwił kruczowłosy.
‘Przymknij
się imbecylu!’ Wtrącił Uzumaki, mocniej ściskając go za
przedramię. ‘Już dość powiedziałeś!’ Dodał. Sasuke
zlustrował ich wszystkich. Hinata siedziała na podłodze cicho ze
swoimi dziećmi a jej głowa była spuszczona w dół. Brakowało
jeszcze blondynki jak i jego żony z Daisuke.
‘Gdzie
jest Sakura?!’ Podniósł swój głos do góry. Nie podobało mu
się to wszystko. Nagle do domu weszła Yamanaka. Dłonią
przeczesała swe włosy, widząc że Uchiha już się pojawił.
‘Idź
do domu, ona jest w rozsypce. Nawet ze mną nie chciała
rozmawiać.’ Powiedziała zaniepokojonym głosem. ‘Jeśli od razu
czegoś nie zrobisz, może być krucho z waszym małżeństwem.’
Dodała chwiejnym tonem, łapiąc się ramienia narzeczonego. Na
Sasuke te słowa podziałały jak kubeł zimnej wody. Nie potrzebował
dokładnego wyjaśnienia by nie wiedzieć co się wydarzyło podczas
jego nieobecności. Szybszym krokiem podszedł w stronę Sai’a, po
czym chwycił za jego ubrania, wyrywając go tym samym z uścisku
blondyna.
‘Powiedziałem
że Cię zabiję jeśli wmieszasz się w sprawy mojej rodziny!’
Krzyknął mu prosto w twarz. Jego tęczówki automatycznie uległy
zmianie. Pojawiło się czarne sharingan. Mangekyou Sharingan. Juugo
złapał go za rękę.
‘Sasuke,
Ino i Suigetsu mają rację, musisz do niej iść.’ Wtrąciła
granatowowłosa.
‘Oooo
wujek jest zły.’ Powiedziała Sui, który pierwszy raz widziała
Uchihę w takim stanie, jednak on zignorował jej wypowiedź.
‘Z
tobą jeszcze nie skończyłem!’ Warknął kruczowłosy z furią w
stronę Sai’a, po czym puścił go, kierując się w stronę
wyjścia. Trzaskając drzwiami opuścił dom Yamanaki.
‘Naprawdę
nie chciała z tobą rozmawiać, Ino?’ Spytała Hinata. Blondynka
pokręciła przecząco głową.
‘Zamknęła
się w domu gdy ją tylko dogoniłam. Nie chciała nawet otworzyć.’
Dodała.
‘Lepiej
będzie jak już wyjdziesz.’ Wtrącił chłodno Naruto w stronę
niedoszłego męża przyjaciółki. Kącik ust Sai’a uniósł się
lekko ku górze. Nie powiedział nic, wolnym krokiem wyszedł a na
jego twarzy widniał uśmiech tryumfu.
W
całym domu panowała grobowa cisza, jedynie gawędzenie półrocznego
chłopczyka można było usłyszeć od czasu do czasu. W głównej
sypialni panował istny chaos. Szafa była otwarta na oścież a
szuflady wysunięte. Wszystkie ciuchy były porozrzucane po podłodze.
Siedziała skulona na drewnianych panelach. Głowę miała schowaną
w kolanach a z jej szmaragdowych tęczówek płynęły krystaliczne
łzy. Tuż obok niej siedział Daisuke, który bawił się rękawem
od koszuli ojca. Słysząc szloch matki, podszedł na czworakach w
stronę różowowłosej. Złapał się jej nóg, za które podciągnął
się do góry, próbując wstać, jednak szybko upadł na podłogę,
pampers zneutralizował siłę upadku. Sakura podniosła głowę,
spoglądając zapłakanymi oczami w stronę syna. Dłonią otarła
łzy, po czym przyciągnęła go w swoje ramiona, tuląc go mocno do
siebie.
‘Mój
synek.’ Mówiła głaszcząc go czule po główce. Daisuke małymi
rączkami zaczął bawić się jej finezyjny włosami, jeżdżąc
nimi po swej twarzy. Sakura uśmiechnęła się przez łzy do niego.
‘Nie jesteś niczemu winien i nigdy nie będziesz.’ Dodała tym
samym matczynym tonem. W tej chwili to on był jej jedyną opoką.
Niespodziewanie usłyszała kroki dochodzące z korytarza.
Pośpiesznie pociągła nosem i wstała z podłogi z synem na rękach,
po czym skierowała się w stronę łazienki, gdzie zamknęła drzwi
na zamek. Nie chciała się widzieć z nikim innym, zwłaszcza nie z
mężem. Osobą która zraniła ją najbardziej i to nie po raz
pierwszy. Nie wytrzyma tego już dłużej. A wszystko zaczynało się
tak dobrze.
Wszedł
do ich wspólnej sypialni, mając nadzieję że tam ją znajdzie,
gdyż reszta domu świeciła pustkami. Od razu rzuciły mu się w
oczy sterty ubrań porozwalane po całym pomieszczeniu, wraz z
rozwalonym łóżkiem. Westchnął cicho a jego pięść zacisnęła
się gwałtownie. Jak tylko uda mu się porozmawiać z żoną,
rozprawi się z Sai’em po swojemu. Wiedział że jest jeszcze jedno
miejsce w jakim może być. Podszedł do drewnianych drzwi a dłonią
nacisnął na mosiężną klamkę. Zamknięte.
‘Sakura,
otwórz.’ Powiedział spokojnie. Jednak ona mu nie odpowiedziała.
Zaczął mocniej szarpać za klamkę. ‘Chcę porozmawiać!’
Podniósł głos.
‘Ale
ja nie chcę!’ Krzyknęła zza drzwi. ‘Zostaw nas w spokoju!’
Dodała.
‘Sakura
daj mi wyjaśnić!’
‘Nie
ma co wyjaśniać!’
‘Mam
inne zdanie na ten temat!’
‘A
to sobie je mniej! Leć sobie do tamtej lafiryndy i zostaw mni i
Daisuke w spokoju!’ Uderzył pięścią w drzwi.
‘Dobra!
Ale wpierw powinnaś wysłuchać mnie a nie tego dupka!’ Wrzasnął.
‘Ha!
A więc nie zaprzeczasz!’ Odparła otwierając drzwi na oścież.
Jej twarz była czerwona a oczy podpuchnięte. Już po pierwszym
spojrzeniu na nią, mógł powiedzieć że cierpi, po raz kolejny
przez jego osobę. Wyciągnął dłoń ku niej, lecz ona zrobiła dwa
kroki do tyłu.
‘Wysłuchaj
mnie ten ostatni raz, później jak chcesz odejdę.’ Wtrącił.
Wyminęła go, pociągając nosem i sadzając syna na łóżku, które
było przesiąknięte zapachem jego rodziców.
‘Po
co?! Byś znowu karmił mnie kłamstwami?’ Zapytała lakonicznie,
powstrzymując się przed kolejną falą płaczu i podchodząc do
niego bliżej.
‘Nie
kłamałem.’ Zaprzeczył.
‘Oj
nie, tylko nie powiedziałeś mi że masz inną na boku.’ Wtrąciła,
pięściami uderzając chaotycznie w jego tors. Nie protestował. Nie
wytrzymała, widząc jego chłodny wyraz twarzy ponownie kaskady łez
zaczęły wypływać z jej oczu.
‘Nie
mam innej.’ Odparł, chwytając ją za nadgarstki.
‘Ale
nie zaprzeczyłeś że przespałeś się z inną!’ Wtrąciła
wpatrując się prosto w jego kare tęczówki.
‘Nie.’
Potwierdził niechętnie. Kunoichi pokręciła głową z
dezaprobatą, po czym wyślizgnęła się z jego uścisku,
siadając na łóżku. ‘Z tą różnicą że było to w momencie
gdy się rozeszliśmy.’ Dodał.
‘Chciałeś
chyba powiedzieć gdy uciekłeś z wioski.’ Poprawiła go,
spoglądając na syna.
‘Na
jedno wychodzi, nieprawdaż?’ Zapytał. Różowowłosa prychnęła
pod nosem.
‘Wyjdź
stąd.’ Powiedziała.
‘Sakura...’
‘Wyjdź
stąd!’ Podniosła głos, po czym rzuciła w niego lampką, która
znajdowała się na stoliku nocnym, niedaleko. Jednak on mimo
wszystko podszedł jeszcze bliżej niej. Schowała twarz w dłonie.
Przytulił ją do siebie. ‘Co się z nami dzieje?’ Zapytała,
podnosząc głowę wyżej, tak by mógł spojrzeć na jej szmaragdowe
tęczówki pozbawione swego naturalnego blasku. Nie odpowiedział,
przytulił ją jeszcze mocniej do siebie. Nagle pomiędzy nich
wgramolił się mały chłopczyk.
‘To
była przeszłość, zrozum.’ Powiedział spokojnie, obejmując
również jego.
‘Skoro
to jest przeszłość, dlaczego nigdy o tym nie wspomniałeś? A nie
dowiadywała się ostatnia, gdy w koło wszyscy inny o tym wiedzieli!
Nawet nie wiesz jak się poczułam w tamtej chwili!’ Wtrąciła,
wypłakując się w jego ramię. ‘Gdybyś powiedział chodź trochę
wcześniej...’ Urwała. Domyślił się co chciała powiedzieć mu
w tej chwili.
‘Nie
wiedziałem jak Ci to powiedzieć, zresztą po tym co wydarzyło się
po obiedzie miałem zrobić to wieczorem, lecz zostałem uprzedzony.’
Wyszeptał jej do ucha. Chwyciła się mocniej jego koszuli,
opierając głowę o jego ramię. Nie wiedziała nawet kiedy zmorzył
ją sen. Zasnęła a na jej policzkach widniały zaschnięte łzy.
Otarł je delikatnie kciukami, nie chcąc jej obudzić. Po czym
położył ją na łóżku, przykrywając cienkim kocem.
‘Chodź
mały.’ Powiedział cicho biorąc syna na ręce. Wiedział że
jeszcze nie skończyli rozmawiać.
No comments:
Post a Comment