Akt 8. Tożsamość

  Blondyn znajdował się w jednym z lokali w swojej rodzinnej wiosce. W jego ręce znajdowała się mała butelka sake, które co chwilę wypełniało drobny kieliszek. Rzadko kiedy można było go spotkać w takim miejscu, popijającego alkohol. Można powiedzieć, że dzisiaj jest pierwszy raz, gdy spożywa alkohol w miejscu publiczym. Nie wiedział już co ma myśleć o sytuacji, jaka zaistniała kilka dni temu, na dodatek Sakura nadal przekłada date oficjalnego zaprzysiężenia jej na Hokage.
- Kto by pomyślał, że o tej porze spotkam cię w takim miejscu jak to. - Naruto odwrócił się za siebie, słysząc tak dobrze znany sobie głos. Nie było pomyłki, że to ona…
- Hinata - mruknął cicho pod nosem syn Czwartego. - Znowu ze mną rozmawiasz? - wybełkotał.
- Idź do domu, nim się całkowicie upijesz - powiedziała stanowczo, po czym obróciła się na pięcie i opuściła Shushuya. Naruto dopił ostatnie krople sake, jakie znajdowały się w ceramicznym naczyniu i lekko chwiejącym się krokiem ruszył za kobietą. Nie był do końca pewny dlaczego za nią idzie, aczkolwiek nie przestawał...
- Czekaj! - krzyknął za granatowowłosą, jednak ona nadal szła w kierunku swojej posiadłości.
- Hinata! - Tym razem jego chód zamienił się w bieg. - Zatrzymaj się wreszcie! - powiedział, łapiąc ją za ramię i zmuszając ją do odwrócenia się w jego stronę. Po jej twarzy spływały krystalicznie czyste krople.
- Płaczesz? - spytał, automatycznie trzeźwiejąc. Hinata spuściła głowę, próbując ukryć łzy. Blondyn kciukiem starł z jej twarzy cieknącą ciecz.
- Nie płacz. Proszę…
- Czy nie jest już za późno, na jakąkolwiek prośbę z twojej strony? – zapytała, nie spoglądając na niego. Naruto nic nie odpowiedział. Zamiast tego wykonał zupełnie inny gest – przytulił granatowowłosą mocno do siebie.
- Gdzie się podział ten Naruto, którego znałam kiedyś? - wyszeptała.
- Nadal tu jestem. Cały czas - powiedział równie cicho jak ona.  - Cały czas jestem ten sam, jednak w niektórych sytuacjach muszę przybrać maskę, zwłaszcza ostatnio - dodał po chwili, nie wypuszczając jej ze swoich objęć nawet na chwilę. - I przez cały ten czas moje uczucia do ciebie pozostają niezmienione.
Poczuł jak kobieta niespodziewanie sztywnieje w jego uścisku. Naruto odsunął ją minimalnie od siebie, i za pomocą swojej dłoni podniósł jej podbródek delikatnie ku górze, by mógł ujrzeć ponownie jej twarz.
- A ty nadal się czerwniesz, gdy cię przytulam albo mówię o uczuciach. - Mówiąc to, wyszczerzył swoje białe ząbki jak za dawnych lat.
      Dwaj bracia weszli do pomieszczenia, w którym znajdował się Uchiha. Zostali wezwani tu z samego rana, w trybie natychmiastowym, co się nigdy wcześniej nie zdarzało. Obaj byli bardzo ciekawi powodu nagłego wezwania, które zostało im przekazane przez prawą rękę Sasuke. Bez pukania otworzyli drzwi, które prowadziły prosto do spadkobiercy Sharingan. Bliźniacy od razu dostrzegli, że czarne tęczówki uważnie się im przyglądają.
- Pakujecie swoje manatki i wyruszacie do Konohy, gdzie macie do wykonania trzy proste zadania - powiedział bez owijania w bawełnę, gdy tylko bracia weszli do jego pokoju. Nigdy za bardzo nie wdrożał się w rozmowy ze swoimi podwładnymi.
- Jakie? - zapytali obaj w tym samym czasie.
- Spotkacie się osobiście z Hokage. Wszystkie instrukcje znajdują się w zwoju, który otworzycie dopiero na miejscu. - Mówiąc to rzucił im wspomniane pismo. Starszy z braci chwycił zwinnie za przedmiot, a następnie włożył go do specjalnej kieszeni, na tego typu rzeczy.
- Po drugie, macie dowiedzieć się co dokładnie stało się z Suigetsu i jeżeli jest w stanie ustać na własnych nogach, ma od razu wyruszyć do Ame, oczywiście wpierw trzeba porozumieć się z Hokage w tej sprawie. - Ostatnią cześć swojej wypowiedzi zamienił w czystą ironię. Zakpił z Sakury.
- Jakie jest trzecie zadanie? - spytał tym razem młodszy z braci. Kącik ust Sasuke uniósł się lekko do góry, ukazując jego podstępny uśmiech, za którym kryło się coś więcej.
- Trzecie zadanie jest waszym najważniejszym... - zaczął, po czym dokładnie wprowadził dwóch podwładnych w szczegóły ostatniego zadania, jakie mieli do wykonania w Konoha. Bracia uważnie przysłuchiwali się ostatniemu zadaniu, które będą musieli wykonać z dużą ostrożnością, gdyż jeden mały błąd może oznaczać ich natychmiastową śmierć. A w razie kłopotów Sasuke nie jest osobą, która przyszłaby z ewentualnym ratunkiem.
- Wszystko zrozumiane? - zapytał, by upewnić się, że jego rozkazy zostały dokładnie zrozumiane. Bracie skineli głowami, potwierdzając że wszystko rozumieją.
      Niespodziewanie do pomieszczenia, również bez pukania, wszedł Takeo z kilkoma papierami w ręku.
- Raport z dzisiejszego ranka, w sprawie ludzi Hokage – powiedział, rzucając owe papiery na biurko kruczowłosego.
- Masaru, Satoro... - Uchiha zwrócił się ponownie do bliźniaków. - ...możecie już wyruszyć. - Bracia przytaknęli, po czym opuścili  pokój, tym samym rozpoczynając swoją misje. Sasuke chwycił za papiery od Takeo i zaczął je uważnie przeglądać.
- Wygląda na to, że nic nie wywineli. Jeszcze. - Rzucił nie za bardzo zadowolony. - Gdyby zaczęli coś kombinować, wszystko poszłoby o wiele sprawniej - dodał.
- Widzę, że już zdążyłeś przystosować swoje plany do nowej Hokage - wtrącił Takeo.
- Wymyślem o wiele więcej. Sakura może nam bardziej pomóc niż Danzo za swojej kadencji - powiedział dość zagadkowo.
- Masz coś konkretnego na myśli?
- Planuje nieco wykorzystać ją i jej umiejętności - odparł bez żadnych ogródek.
- Masz na myśli...?
- Tak. Chodzi o nią.
- Rozmawiałeś o tym chociaż z Kagero? - zapytał nieco zaniepokojony Takeo.
- Dowie się w swoim czasie - powiedział, nie przejmując się za bardzo zielonowłosą. Takeo wypuścił trochę powietrza ze swoich ust, przewidując duży konflikt pomiędzy Kagero a Sasuke, gdy ta dowie się o planach kruczowłosego.  
- Niech tamci obserwują dokładnie dwójkę z Liścia, bo Siódma nie wysłała ich tutaj bez powodu - dopowiedział.
- Tak samo jak ty nie wysyłasz bliźniaków bez powodu do Konohy, co? - zaśmiał się Takeo, poniekąd domyślając się ruchów Uchihy. Kącik ust Sasuke ponownie uniósł się ku górze. Takeo po raz kolejny wyczytał jego następny ruch i za to go cenił.
      Po wyjściu z gabinetu kruczowłosego kroczył wolnym krokiem po Ame, myśląc po raz kolejny o zaistniałej sytuacji. Z resztą, nie byłoby dnia ani miejsca, w którym by o tym nie myślał. To było zdecydowanie za dużo jak dla niego. W tłumie mieszkanców dostrzegł dawną członkinię Taki. Gwałtownie przyśpieszył swój krok, doganiając czerwonowłosą.
- Możemy porozmawiać? - zapytał, pomijając przywitanie się, które uważał za zbędne w tej chwili. - Na osobności - dodał, rozglądając się po ulicy, gdzie było już dość dużo ludzi.
- Rzadko kiedy chcesz ze mną rozmawiać, a zwłaszcza na osobności. O co chodzi? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, gdyż wydawało jej się to nieco podejrzane.
      Takeo przybliżył się do niej, po czym wyszeptał jej do ucha:
- Chodzi o to, co rano przekazałaś kunoichi z Konohy. - Czarne tęczówki Karin wyostrzyły się gwałtownie, a ciało minimalnie zadrżało. – Spokojnie… On o niczym nie wie - dodał uspokajająco, odsuwając się od niej.
- Chodź za mną - powiedziała, po czym zaczęła kierować się w stronę swojego mieszkania. Nie miała pojęcia w jaki sposób Takeo dowiedział się o porannym incydencie, ale jesli te informacje również dojdą do Sasuke to będzie po niej. Dosłownie. Jednak Takeo nie zachowuje się tak, jakby coś miało jej się stać.
      Po pietnastu minutach znajdowali się już w małym mieszkaniu tropicielki.
- A więc, czemu mnie nie wydasz? – zapytała, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi.
- Interesuje mnie co jej takiego dałaś i dlaczego? – Karin, podchodząc do okien, zaczęła wyklinać pod nosem, po czym zasłoniła szczelnie zasłony. Jednak jest coś, o czym Takeo nie zdawał sobie sprawy, i tym razem szala przechyli się na jej stronę.
- A mnie interesuje dlaczego zamiast donieść na mnie, interesują cię moje powody – powiedziała, opierając się o ścianę tuż obok okna. Mężczyzna zlustrował jej twarz, chcąc wyczytać z niej, co dokładnie chodzi jej po głowie, co było rzeczą niemożliwą.  - Jest coś, o czym nie zdajesz sobie nawet sprawy, Takeo - dodała, chcąc go nieco oświecić. Takeo zmarszczył lekko swe brwi, nieco zaskoczyny.
- Co masz na myśli? - zapytał, będąc zaciekawiony tym, co ma do powiedzenia.
- Znam twoją przeszłość. Całą przeszłość mówiąc dokładniej.
- Nie wiem o czym mówisz - wyparł się.
- Doskonale wiesz o czym mówię - zaprzeczyła pewnym siebie głosem. - Przyznam szczerze, że zupełnie nie spodziewałam się tego, czego się doszukałam, Kay - dodała. Mężczyzna zamarł w miejscu, słysząc swoje prawdziwe imię, którego nie używał od kilku lat. Na początku sądził, iż Karin zwyczajnie blefuje, jednak jego przypuszczenia były mylne.
- Ile wiesz? – zapytał, tym razem zaostrzając swój głos.
- Nie za dużo, jednak posiadam wystarczającą wiedzę, by móc bez żadnych przeszkód wydać cię Sasuke.
- Czego dokładnie chcesz? Bo jeśli chciałabyś mnie wydać, wydałabyś mnie już dawno - zauważył słusznie, postanawiając nieco ponegocjować z kobietą na temat swojej przyszłości.
- Proste, ty nie będziesz mieszał się w moje sprawy i to co robię, a ja pozostawię ciebie i twój mały sekret w spokoju - odpowiedziała. Warunek nie był zbyt wygórowany, zresztą nie spodziewała się przeprowadzić takiej rozmowy z Takeo. Wiedziała, że kiedyś to nastąpi, ale nie sądziła, że tak szybko.
- Tylko tyle? - zapytał nieco zdziwiony. Sądził, iż kobieta taka jak Karin, zarząda o wiele więcej.
- Chcę tylko dokończyć to, co zaczęłam, bez żadnych przeszkód. A ty jeśli nie będziesz wtykał nosa w nie swoje sprawy umożliwisz mi to - odparła, splatając ręce na klatce piersiowej.
- Niech będzie, ale nie myśl, że jeśli Sasuke sam się czegoś zacznie domyślać, będę cię kryć. - Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, który kobieta odwzajemniła momentalnie.
- I vice versa - powiedziała, po czym jednym ruchem ręki odsłoniła zasłony. Ich rozmowa sam na sam właśnie dobiegła końca.
- Jeśli spytam się dla kogo pracujesz, nie odpowiesz mi, prawda? - zapytał Takeo, będąc już blisko wyjścia.
- Nie ma takiej możliwości - przytaknęła mu. - Aczkolwiek mogę powiedzieć ci, że od kiedy Sasuke stracił moje zaufanie, nie jestem już mu w żadnym stopniu lojalna. Tak samo jak i ty.
      Dwójka shinobi Liścia uważnie starała się zapamiętać każdy szczegół map jakie dostali w podarunku od szpiega Hokage. Tunel za tunelem, korytarz za korytarzem, musieli wiedzieć jak wejść i jak wyjść. Każde potajemne przejście musieli mieć w najmniejszym palcu. Nie mogli  sobie pozwolić na żaden błąd, na żadną ślepą uliczkę. Mają tylko jedną szanse, by dostać się do tych podziemi, i przywłaszczyć sobie pewną rzecz.
- Musimy zmieścić się w godzinie - rozporządził Shino, wskazując długopisem na ich cel. - Moje robaki będą uważać na tutejszych ninja i w razie czego dadzą nam znać, jeśli ktoś będzie się zbliżał. Twój Byakugan również będzie przydatne w tej kwestii. - Hanabi skinęła głową.
- Całą ofensywę zostaw mnie, poradze sobie - powiedziała młodsza siostra Hinaty.
- W to nie wątpię - stwierdził. - Sakura wspomniała coś na temat przedmiotu, który mamy dla niej przywłaszczyć? - Hyuga pokiwała przecząc głową. Jedyne co Hokage jej powiedziała to to, że pierwszego ranka ma wyjść na uliczki Ame i czekać na odpowiedni moment, a także, że ma wejść w posiadanie pewnego obiektu. Te obie rzeczy miały być powiązane ze sobą i tak też jest. Na jednej z map, która skupia się jedynie na wnętrzu podziemia, jest wyraźny znak do którego mają się kierować.
- Musimy uważać przez kilka następnych dni, by nikt z tutejszych nie zorientował się o naszej podwójnej misji. Nie wiemy kim jest szpieg Hokage, dlatego też musimy rozważyć możliwe kłopoty, takie jak pułapkę – wtrąciła granatowowłosa.
- Sakura uważnie dobiera swoich ludzi, jednak masz rację. Uchiha jest nieprzewidzialny, nie wiemy czy rzeczywiście jest nieświadomy tego, iż w Ame znajduje się szpieg Liścia, czy tylko udaje – powiedział, wpatrując się w widok za oknem. Było już popołudnie, nadchodził czas na spotkanie z kruczowłosowym w sprawie paktu.
- Na razie skupmy się na pakcie, a przedmiot dla Hokage przywłaszczymy sobie ostatniej nocy w Ame.
      Nagle po pomieszczeniu, w którym zostali ulokowani rozległo się głośne pukanie.
- Pan Uchiha już was oczekuje. - Hanabi cicho prychnęła pod nosem.
- U nas nikt by się nie zwracał do niego z szacunkiem - powiedziała sarkastycznie. Cała wioska znała prawdę o klanie posiadającym Sharingan, klanie, który niegdyś był uważanym na najsilniejszy w Konoha. W tej chwili to miano przejął klan Hyuga, z równie potężnym kekkei genkai, które nadal jest w stanie rozwoju.
- Nie zapominaj, że nie jesteśmy u nas - wtrącił Shino.

- O tym nie musisz mi przypominać - odparła, będąc już gotową do wyjścia. Po chwili oboje ruszyli w stronę budynku, w którym Uchiha przesiadywał dniami i nocami. Ich misje w sprawie paktu czas zacząć...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya