Akt 6. Przypuszczenia

Blondwłosy uczeń sannina chodził bez przerwy w kółko przed sypialnią Haruno. Martwił się o swoją przyjaciółkę jak jeszcze nigdy wcześniej. Trząsł się w tej chwili ze strachu o nią. Przeklinał w myślach samego siebie za to, w jaki sposób uratował Sakurę kilka lat temu. Gdyby nie to, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Jednak nikt nie jest w stanie cofnąć czasu – nawet on.
Po kilkunastu męczących dla niego minutach Shizune wyszła z pokoju różowowłosej.
- Jest przytomna, ale nie chce z tobą rozmawiać - powiedziała, gdy tylko zobaczyła przed sobą wyczekującego na informacje blondyna.
- Jak to nie chce ze mną rozmawiać?! - odparł podniesionym głosem Uzumaki.
- Naruto, porozmawiajmy. Na spokojnie. - To, w jaki sposób mówiła, jej niespotykanie poważny głos, przekonały syna Czwartego Hokage. - Idź do jej gabinetu, ja zaraz tam przyjdę. Muszę wpierw coś pilnie przekazać - dodała, pokazując na zwój, jaki trzymała w dłoni. Naruto niepewnie przytaknął, jednakże po chwili zaczął kierować się w stronę gabinetu przyjaciółki.
Przez swoje ciemne okulary lustrował uważnie dwie kunoichi leżące niedaleko iskrzącego się ogniska. Po zapadnięciu zmierzchu zdecydowali się na kilku godzinny postój, by móc zregenerować nieco siły i o świcie ponownie wyruszyć w kierunku Ame-gakure.
Domyślił się, że żadna z dwóch kunoichi nie śpi, ponieważ dokładnie obserwuje drugą. Już przed wyruszeniem z Liścia doszło pomiędzy nimi do konfliktu, który zaostrzał się z każdą nową godziną podróży. Shino natomiast nie zamierzał ingerować, dostał rozkazy, które zamierza wykonać pomyślnie. Wie również, że Hanabi prowokuje kunoichi deszczu nie bez powodu. Będąc przez wiele lat w grupie wraz z jej starszą siostrą dużo dowiedział się na temat klanu Hyuga. Prowokująca Hanabi to nie prawdziwa Hanabi. Jest zbyt inteligentną kunoichi, aby zachowywać się w taki sposób. Mimo iż nie zna powodu jej postawy na tej misji, to domyśla się, że Hokage prawdopodobnie mieszała w tym palce. Wie, że dowie się wszystkiego w swoim czasie.
Swój wzrok przeniósł na ciemnogranatowe niebo, które można było dostrzec poprzez rozłożyste korony drzew, na których znajdowało się pełno zielonych liści. Jego oczy, które dzięki synchronizacji z owadami, miały znacznie lepszą widoczność w nocy niż kogokolwiek innego, dostrzegły, jak duży ptak przeciął nieboskłon. Wreszcie, przeleciało mu przez myśli.
Jego klon ukryty głęboko w lesie, doskonale wiedział, co ma robić, gdy tylko doszły go informacje dotyczące jastrzębia krążącego po niebie. Prawdziwy Aburame, już po chwili znał informacje, które dostarczył im ptak. Na owe wieści czekał od momentu opuszczenia terenu Konohy, lecz te pojawiły się później niż wcześniej przypuszczał. Dopóki nie dotrą przed oblicze Sasuke, nie ma zamiaru ujawniać ważnych informacji od samej Hokage. Taki był plan, który wszyscy zaakceptowali, włączając w to Hanabi.
Od jakiegoś czasu Naruto rozmawiał z Shizune o różowowłosej przyjaciółce. Wyraźnie nie był zadowolony z całej tej sytuacji. Obwiniał się za wydarzenia, jakie zaszły kilka godzin temu, jak i również za wydarzenie, które było początkiem pogorszenia się stanu Haruno. Pomimo iż ona sama temu zaprzeczała, to on wiedział swoje.
- Wiesz, że ona chce przywrócić Kaya do życia? - zapytał niepewnie. Szatynka zadrżała bojaźliwie, usłyszawszy to pytanie, po czym wypiła kieliszek sake, jaki stał tuż przed nią, na drewnianym stole.
- Domyśliłam się tego jakiś czas temu. Wybacz.... - Spóściła swój wzrok w dół. - Wybacz, nie wiedziałam jak mam ci o tym powiedzieć, nie alarmując przy tym Sakury. - Uzumaki westchnął ciężko. Wierzył Shizune. Ich przyjaciółka od jakiegoś czasu, stała się bardzo zaborcza, jeśli chodzi o jej plany. - Nie wiem, dlaczego nie chciała teraz z tobą rozmawiać. Powiedziałeś jej coś? - Naruto przygryzł mocniej swoją dolną wargę, nie chcąc zbytnio odpowiadać na to pytanie. Pomimo, że jego słowa mogły brzmieć jakby wypowiadał je bez serca i spowodowały osłabienie Haruno, wie, że ich nie cofnie – powiedział prawdę. Prawdę, którą jego przyjaciółka wreszcie powinna zaakceptować.
- Ona nie jest w stanie wskrzesić Kaya, oboje to doskonale wiemy - odparł, błądząc myślami gdzieś daleko. - Igranie z przywróceniem zmarłych, jeszcze nigdy nie zakończyło się powodzeniem. Kabuto był tego najlepszym dowodem. Kay na pewno by nie chciał, żeby tak się dla niego poświęcała! - Argumentował zaostrzonym głosem. Shizune przytaknęła.
- Masz rację. Aczkolwiek sądzę, że dzięki twojemu staremu przyjacielowi jej eksperymenty zostaną na trochę odstawione na bok. Wtedy trzeba będzie coś zrobić, by nie powróciła już do swoich badań.
- O czym ty mówisz? - wtrącił, nie mając zupełnie pojęcia, o czym szatynka właśnie wspomniała.
- Nie powiedziała ci? - zapytała zdziwiona asystentka Hokage. Uzumaki pokręcił przecząco głową. - Suigetsu Hozuki wraz z kunoichi Deszczu byli posłańcami Sasuke. On chce zawrzeć pewien pakt ze wszystkimi wielkimi krajami i chce, aby to Konoha mu w tym pomogła. W tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że wystosował ten list, kiedy Danzo jeszcze żył, a on raczej nie zgodziłby się na takie porachunki z członkiem klanu Uchiha. On musi mieć jakiegoś silnego asa w rękawie, bez tego Danzo nigdy nie przystałby na jego propozycje. - Lazurowe tęczówki shinobi rozszerzyły się, gdy tylko usłyszał informacje dotyczące kruczowłosego.
- Sasuke skontaktował się z Konohą?! - Przypuszczał, że pojawienia się Suigetsu nie jest przypadkowe, jednak to, co usłyszał, wprowadziło go w jeszcze większe zdziwienie. - O jaki pakt chodzi?! - krzyknął raz jeszcze, podrywając się ze swojego siedzenia i rozlewając przy tym cały alkohol.
- Nie znam szczegółów, Sakura jak na razie też nie wie za wiele, ale zgodziła się. Wysłała Shino wraz Hanabi, żeby towarzyszyli tej całej Kagero w drodze do Deszczu, by mogli dowiedzieć się dokładnie, o co chodzi- wyjaśniła, nadal utrzymując swój stoicki ton głosu.
- Kiedy z nią rozmawiałem, powiedziała mi, żebym dał jej pół roku. Jeśli jej się nie uda do tego czasu, ma zaprzestać swoich badań. Ona zamierza wykorzystać Sasuke do swoich planów. - Wywnioskował Naruto, mówiąc już nieco spokojniej, po czym ponownie zasiadł naprzeciwko Shizune.
- Co masz na myśli? - Tym razem to szatynka przybrała zaciekawioną barwę głosu.
- Powiedziałaś, że dzięki Sasuke Sakura odstawi swoje badania na bok. Jednakże ona nie zgodziłaby się ot tak na jego „prośbę”. Nawet jeżeli on ostatnim razem uratował ją, to ona w tej chwili nie jest już tylko starą, sentymentalną Sakurą, którą kiedyś znaliśmy. Ona coś kombinuje względem Sasuke i prawdopodobnie będzie próbować przeciągnąć go na swoją stronę, aby wykorzystać go w jakimś celu. I to ma coś wspólnego ze śpiączką Tsunade, jak i śmiercią Kaya. Dlatego chciała, żebym dał jej wolną rękę przez sześć miesięcy. - Gdy kończył wypowiedź, wstał z zajmowanego przez siebie miejsca już w spokoju. - Bądź czujna, w ciągu pół roku może się wiele wydarzyć. I także... obserwuj ją uważnie - rzucił przez ramię, po czym mocnym krokiem zaczął kierować się w stronę wyjścia. Shizune nie zatrzymywała go. Wiedziała, że to, co było do powiedzenia, zostało powiedziane. Lecz nie spodziewała się, aby Naruto podsumował wszystko w sposób, w jaki to właśnie uczynił. Wcześniej o tym nie pomyślała, ale w momencie, gdy słowa wydobyły się z krtani blondyna, wszystko zaczynało pomału przybierać racjonalnych kształtów. Teraz zastanawiała się nad jednym: czy Sakurze uda się przechytrzyć kogoś takiego jak Sasuke?
Biegł w deszczu w zastraszająco szybkim tempie po dachach wioskowych domów w stronę pewnej sali treningowej. Jego koszula i reszta ubrania była cała przemoknięta, jednak jemu to nie przeszkadzało. Przyzwyczaił się już do deszczowej pogody Ame-gakure. Kilka minut temu dostał informacje, które jak najszybciej musi przekazać swojemu przełożonemu, którym jest osoba bezpośrednio zarządzająca w tej chwili wioską. Zwinnie jak kot zeskoczył z jednego z domów i kontynuował dalej swą podróż, niezmieniając ani przez chwilę swojej prędkości. Przebiegł pod jednym z mostów, a następnie skręcił w jedną z wąskich uliczek, których było dość dużo w osadzie. Niespełna minutę później wbiegł do obszernego budynku, który od samego początku był jego celem.
Czerwonowłosa zmierzyła szatyna, którego niespodziewanie dostrzegła biegnącego korytarzem sali treningowej. Przystanęła, blokując tym samym jego dalszy bieg.
- Nie jest w humorze - powiedziała spokojnie, spoglądając cały czas przed siebie zamiast na towarzysza. - Uważaj na słowa, które mówisz - dodała, po czym wznowiła swój chód, a następnie opuściła stary budynek.
Mężczyzna również wznowił swój bieg. Słowa Karin, nie wzbudziły w nim żadnego strachu czy niechęci. Może i nie znał kruczowłosego tak długo jak ona, jednakże znał go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, w jaki sposób ma się z nim porozumieć, gdy wykazuje cechy aspołeczne. Domyślał się jednocześnie, jaki jest dzisiejszy powód jego niezadowolenia, zresztą po wczorajszym wieczorze miał przeczucie, w jakim humorze będzie dzisiaj Uchiha. Widać nie mylił się. Co prawda poniekąd znał powód jego złości. Będąc już przed podwójnym wejściem do pomieszczenia, w którym na pewno znajdował się mężczyzna, zatrzymał się i zwinnym ruchem dłoni otworzył drzwi.
W ciągu kilku kolejnych sekund dostrzegł, jak kilkanaście shurikenów zmierza prosto w jego stronę. Widząc to, schylił się. Nie potrzebował wyciągać broni, czy też walczyć. Wiedział, że to będzie niepotrzebne. W międzyczasie ostre shurikeny wbiły się w tynk ściany na korytarzu.
- Ach, to ty, Takeo - mruknął pod nosem Uchiha, kiedy tylko dojrzał szatyna. Po czym odrzucił katanę na bok i zaczął ścieśniać bandaże na swym przedramieniu.
- Kagero wraca do wioski - powiedział, widząc, że kruczowłosy nie zamierza zadawać żadnych pytań. Sasuke, spojrzał przez ramię w stronę swego towarzysza, a jego ciemne tęczówki wręcz żądały więcej informacji. - Towarzyszy jej dwójka shinobi z Konohy, aczkolwiek Suigetsu z nimi nie ma. - Posiadacz Sharingan zmarszczył swe brwi, zastanawiając się, gdzie podziewa się w tej chwili Hozuki.
- Za ile będą w Ame? - spytał dość spokojnie, zabierając katanę z ziemi i kierując się w stronę drzwi.
- Z raportu, który zdał mi patrol, powinni już wchodzić do wioski - odparł, śledząc wzrokiem każdy ruch kruczowłosego.
- W takim razie chodźmy. Trzeba przywitać naszych gości - powiedział, a kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Był ciekawy, co takiego skusiło Danzo do przysłania dwójki ninja Liścia, coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Nie dość, że zadanie, jakie powierzył Kagero i Suigetsu przedłużyło się o kilka dni, to na dodatek nie wiadomo, gdzie przebywa seledynowowłosy, do tego dochodzi jeszcze fakt, że tylko dwójka shinobi towarzyszy Kagero, a po liście, jaki wysłał do Hokage, wszystko wydawało się być zbyt spokojne, pomijając błąkanie się Suigetsu.
Szli tak, jakby nigdzie im się nie śpieszyło. Uchiha wydawał się być już nieco spokojniejszy na zewnątrz, chociaż z nim nigdy nic nie było wiadomo. O dziwo, deszcz zelżał na swej sile, ale nie ustąpił całkowicie. Nagle kruczowłosy przystanął w miejscu. Takeo poszedł w jego ślady. Oboje dostrzegli, jak pomiędzy budynkami żwawo kroczy trójka shinobi.
Ninja wysłani przez Hokage, jak i mieszkanka Ame-gakure, również dostrzegli Uchihę z mężczyzną stojącym tuż obok niego. Jednakże oni nie zatrzymali się, nadal szli przed siebie aż do momentu, w którym dzieliło ich od siebie zaledwie kilkanaście centymetrów.
- Kagero, gdzie jest Suigetsu? - spytał chłodno kruczowłosy.
- W Konoha - odparła, domyślając się, że spadkobierca Sharingan nie jest zbytnio zadowolony z faktu, iż wróciła bez swego partnera.
- Nieładnie nie przywitać się z gośćmi - wtrąciła nagle Hanabi. Shino uważnie spojrzał kątem oka w jej stronę. Widać nie zamierzała ściągać maski bezczelności, jaką przybrała kilka dni temu wraz z rozpoczęciem ich misji. Nadal zastanawiał się, ku czemu to wszystko zmierzało...
Uchiha dokładnie przyjrzał się dwójce shinobi ze swojej rodzinnej wioski, zawieszając na chwile swój wzrok na Hyudze.
- Bezczelna, nieznana mi smarkula oraz Aburame Shino - powiedział, niezmieniając ani na chwilę swego oschłego tonu. Młoda kunoichi, prychnęła jedynie złowieszczo pod nosem.
- Ta bezczelna smarkula, jak ją nazwałeś, to Hanabi Hyuga, młodsza siostra Hinaty - wyjaśnił spokojnie Shino. Takeo przyglądał się z boku całej konwersacji, jaka toczyła się na środku ulicy. Konwersacji, w którą nie zamierzał się wtrącać. - Mamy informacje w sprawie dokumentu, który wystosowałeś do Hokage - dodał, nim granatowowłosa zdążyła wtrącić jeszcze jakieś prowokujące zdanie.
- Nie przypuszczałem, że wasz Hokage wyśle kogoś tutaj - stwierdził Sasuke. - Zwłaszcza takie dwie bezwartościowe osoby. - Shino widząc, jak siostra jego przyjaciółki robi krok w przód chwycił ją mocno za ramię.
- Nie interesuje nas zdanie, jakie masz na nasz temat. Mamy przekazać ci pewne ważne informacje, a nie walczyć z tobą. Przynajmniej jeszcze nie teraz. - Tym razem to członek klanu Aburame zaostrzył swój ton. - Lecz tutaj nie zamierzam toczyć tej rozmowy. - Dwójka sprzymierzeńców Uchihy spoglądała w tej chwili w jego stronę.
- Sasuke… - wtrąciła zielonowłosa, chcąc go poinformować o pewnych ważnych aspektach, zanim rozmówi się z shinobi Liścia.
- Kagero, porozmawiamy później. Yuuki jest u siebie - powiedział Uchiha, nie pozwalając dokończyć jej zdania.
- Ale… - Nie ustępowała.
- Powiedziałem, że porozmawiamy później, Kagero - odparł, nawet nie spoglądając na nią. - Wy pójdziecie za mną - zwrócił się do ninja z Konohy i zaczął kierować się w stronę budynku, w którym znajdował się jego a’la gabinet. - Ty także, Takeo - dodał, spoglądając na szatyna przez ramię.
Mężczyzna spojrzał na zielonowłosą kobietę. - Yuuki na ciebie czeka. Zajmij się nią, a potem odpocznij po misji - powiedział Takeo, przechodząc tuż obok Kagero.
Kilka minut później czwórka shinobi znajdowała się już w pomieszczeniu, w którym w spokoju mogli toczyć poważną rozmowę na linii Konoha-Ame. Takeo stał tuż za siedzącym Uchihą, opierając się o ścianę z rękoma splecionymi na klatce piersiowej. Oboje byli bardzo ciekawi tego, co postanowił Danzo, a zwłaszcza Takeo...
- A więc...? - Sasuke ponaglił shinobi Liścia, którzy siedzieli na przeciwko niego. Hanabi wraz z Shino wymienili się porozumiewawczym spojrzeniem, po czym spadkobierczyni Byakugan wyciągła jeden ze zwoi, który rozwinęła, a następnie zaczęła składać różne pieczęci swymi dłońmi. Po chwili jedna z jej rąk dotknęła delikatnie owego zwoju, żeby złamać silną pieczęć, jaką był chroniony list w formie kolejnego zwoju od Hokage. Bez żadnego słowa Hyuga podała grube zawiniątko w ręce Uchihy. Kruczowłosy zwinnie zaczął rozwijać dokładnie zawinięty zwój. Nie chcąc tracić czasu, zaczął wczytywać się w jego treść. Już po pierwszych kilku linijkach nie krył swego zdziwienia. - Danzo nie żyje? - Swe słowa wypowiedział w stoickim spokoju, jednak wewnątrz cały wrzał. Takeo spojrzał na shinobi Konohy, z ogromnym zdziwieniem - to nie miało być tak!
- Dokładnie tak - przytaknęł Aburame. - Śmierć z powodów naturalnych. - Skłamał.
- Niedługo zostanie zaprzysiężona nowa Hokage, a jak widać po naszej obecności tutaj, zamierza być skuteczniejsza w niektórych sprawach niż jej poprzednik - dopowiedziała tym razem ze spokojem w głosie Hyuga.
Nowa Hokage?!, przeleciało równocześnie Sasuke i Takeo przez myśli.
- Kim ona jest? - zapytał kruczowłosy.
- Kimś z twojej przeszłości, Sasuke - odpowiedział ninja. - Nikt w wiosce nie jest zdziwiony z jej nominacji, w końcu wyrosła na potężną kunoichi z ogromnymi możliwościami. Była pupilkiem Piątej, tak samo jak i Naruto.
- Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że to ONA została mianowana Siódmą Hokage? - odparł Sasuke.
- Wszystko jest napisane w zwoju - wtrąciła zuchwale Hanabi, na co Takeo rzucił jej karcące spojrzenie.
Sasuke po raz kolejny wbił swoje czarne tęczówki w skrawek papieru, chcąc nie tylko potwierdzić swoje przypuszczenia co do nowej Hokage, ale również aby dowiedzieć się o odpowiedź w sprawie paktu. Wraz z niespodziewaną śmiercią Danzo jego plany będą musiały przejść porządną analize, wliczając w to konieczne poprawki, jeśli tylko będzie na to taka potrzeba.
(...) Pakt, jaki zasugerowałeś jest dość delikatną sprawą, jednak nie jest czymś nie do zrobienia. Jestem otwarta na wszelkie propozycje w tej sprawie. Powinieneś również wiedzieć, że nie zamierzam kiwnąć nawet najmniejszym palcem, jeżeli nie zgodzisz się na moje propozycje, gdyż to jest w twoim interesie, by sprawy przebiegły pomyślnie. Mimo mojej przychylności do tego paktu, nie mogę Ci zagwarantować tego, iż reszta Kage podzieli moje zdanie. Nie wiem, jakie sztuczki zamierzałeś wykorzystać przeciwko Danzo, jednakże dobrze wiesz, że one na mnie nie podziałają. Dlatego też nie zamierzam pozwolić Ci całkowicie działać na własną rękę. Ta dwójka, którą przysłałam będzie nadzorować prace nad paktem, nie ukrywam, że prawdopodobnie będziesz ich widywał dość często. Chcąc być fair w tej chwili z tobą, ty również możesz kogoś wysłać do Konohy, aczkolwiek pamiętaj, że Suigetsu już tu jest, a więc możesz dosłać jeszcze jedną osobę.
Siódma Hokage
Sakura Haruno
Czytając zwój, miał ochotę rzucić nim o ścianę. Nie wierzył, że to ONA została wybrana na Hokage. Będąc Hokage, może jeszcze bardziej skomplikować całą sprawę. Zwłaszcza, że nie ukrywała w swym liście, że zamierza trzymać go na swym oku. Spojrzał przez ramie w stronę Takeo, który wyraźnie czekał na informację, kto został nowym Hokage.
- A więc chyba spędzicie tu więcej czasu - powiedział, zwracając się bezpośrednio do Shino oraz Hanabi. Takeo zmarszczył lekko swe brwi, nie rozumiejąc zbytnio, co się dzieje. - Jutro rano wyśle kogoś do Konohy. Ale najpierw wyjaśnijcie mi, dlaczego jeden z moich ludzi znajduje się jeszcze w waszej wiosce.
- Powiedzmy, że został chwilowo pozbawiony przytomności, jednakże z informacji, jakie dała mi Hokage, wynika, że już mu nic nie jest, aczkolwiek lekarze pozostawili go na ścisłej obserwacji, dlatego nie był w stanie z nami tu się pojawić. Hokage bardzo zmartwiło to, że jego zdrowie nagle się pogorszyło - odpowiedziała Hanabi, która praktycznie całą swoją wypowiedź zamieniła w czystą ironię, zwłaszcza ostatnie zdanie. Ani Sasuke, ani Takeo nie spodobał się ton głosu młodej kunoichi.
- Takeo wskaże wam, gdzie będziecie mieszkać przez najbliższy czas, lecz wpierw chcę zamienić z nim kilka słów na osobności - wtrącił, chcąc jak najszybciej pozbyć się shinobi z Konohy. Shino nic nie mówiąc, chwycił Hanabi za ramię, a następnie wyprowadził z tego pomieszczenia na korytarz.
- Co się dzieje Sasuke? Czemu oni tutaj zostają? - zapytał szatyn, odrywając się od ściany, kiedy tylko drzwi zostały zamknięte.
- Małe komplikacje. Moja stara znajoma postanowiła wyjść z ukrycia po kilku latach i trafiła na sam szczyt hierarchii władz Konohy - warknął zdenerwowany. - Daj im jakieś mieszkanie, albo dwa. Daj im to, co będą na razie żądali, przydziel im ogony, ale tak, żeby o niczym się nie zorientowali.
- Kim ona jest? - spytał również zdenerwowany Takeo, który miał w tej chwili pewną kobietę na myśli, nie chciał, by to była ona. To nie mogła być ona!
- Nazywa się Sakura Haruno. A teraz idź już, muszę pomyśleć i rozmówić się jeszcze z Kagero - odparł, przecierając palcami swe skronie.

Mięśnie szatyna napięły się gwałtownie, gdy tylko usłyszał nazwisko Siódmej. Jego przypuszczenia z koszmaru właśnie się sprawdziły...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya