Akt 4. Dwa Zwoje.

Szli wolnym tempem do budynku, w którym zawsze urzęduje Kage. Budynkiem, który jest zarówno domem, jak i pracą, lecz wraz z Odą nie kierowali się w stronę dużego gabinetu. Ich celem był jeden z zakazanych pokoi, gdzie tylko nieliczni mieli wstęp. Cały budynek wydawał się być opuszczony; głucha cisza panowała wewnątrz, na dodatek nie natkneli się na żadnego shinobi, gdzie normalnie było ich tu pełno. Kącik ust kunoichi uniósł się minimalnie do góry, domyślając się, że musiała to być sprawka Ody, który najwyraźnie miał ważny powód, żeby zakazać wejścia dzisiejszego dnia do owego budynku. Kątem oka obserwowała każdy jego ruch, jednak zachowywał się zwyczajnie i to ją najbardziej niepokiło. Odkąd sięgała pamięcią, jego nieustanny spokój niósł za sobą burzę z piorunami i tym razem owa burza najprawdopodobniej będzie tyczyć się niej. Nagle starzec przystanął przy jednych z licznych drzwi, jakie znajdowały się w tej części budynku, a następnie otworzył mahoniowe drzwi i wzrokiem zaprosił ją pierwszą do środka. Sakura zmarszczyła lekko swe brwi, po czym bez słowa weszła do jasnego pomieszczenia. Musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie znajdowała się w tym pokoju, z bardzo prostego powodu – drzwi zawsze były zamknięte na klucz, nawet za czasów panowania Tsunade. Swymi wyraźnymi, zielonymi oczami zlustrowała uważnie całe pomieszczenie, które wyglądało jak zwyczajny salon, więc po co je zamykać?
- Usiądź, to trochę potrwa - powiedział spokojnie mężczyzna dłonią wskazując na kanapę. Jednak Haruno nie zamierzała być i tym razem posłuszna. Wolnym krokiem podeszła do okna, wyglądając przez nie na krajobraz rodzinnej wioski z całkowicie innej perspektywy.
- Postoję - odparła, nie odwracając wzroku od panoramy Liścia. - O czym chciałeś rozmawiać, Oda? - zapytała, nim on zaprotestował na jej wcześniejsze słowo.
- Dowiesz się, kiedy dołączy do nas jeszcze jedna osoba - powiedział, zasiadając na fotelu z wysokim oparciem. Kobieta, spojrzała podejrzliwie przez ramię w jego stronę. - Odkąd mój syn zmarł, zaczęłaś powracać do swoich wcześniejszych nawyków.
- To, co robię, jest moją prywatną sprawą - powiedziała ostro, nie chcąc dalej kontynuować tej rozmowy, mimo iż dopiero co się rozpoczęła.
- Ponoć niedawno wznowiłaś swoje badania - stwierdził poważnym tonem, zawieszając swój zmęczony wzrok na jej dłoniach, które cały czas skrywałe czarne, skórzane rękawiczki bez palców. - Sądziłem, że mój syn przekonał cię do porzucenia tego. Dobrze wiesz, że już nie jesteś w stanie leczyć innych, twoja chakra na to nie pozwala. Nie uratujesz jej. - Sakura gwałtownie odwróciła się w jego stronę, plecami opierając się o parapet. Jej wzrok wyraźnie się zaostrzył.
- Powtórzę: to, co robię, jest moją prywatną sprawą - warknęła, przez zaciśnięte zęby. - Po za tym, to twój syn, gdy umierał, dał mi nową siłę na kontynuowanie tego, co zaczęłam, nim go poznałam. - Oda uśmiechnął się pod nosem.
- Głupiec - mruknął cicho pod nosem. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli nie przestaniesz, to niedługo dołączysz do niego? - spytał, a w jego głosie wyraźnie można było wyczuć obawę. Sakura pewnie przytaknęła. Była całkowicie pewna swych wszystkich czynów. - Doskonale wiesz, że Tsunade nie byłaby zadowolona z tego, że rujnujesz swoje życie? Mimo iż probowałaś to ukryć, widziałem, jak dziś w celi zaczęłaś pluć krwią. A tych rękawiczek nigdy nie ściągasz, prawda? Chyba, że na misji, chcąc pozbawić kogoś życia, mylę się? -  Haruno uśmiechnęła się lekko.
- Ile Shizune ci powiedziała? - spytała spokojniej, ale on milczał, posyłając jej troskliwe spojrzenie. - Mam wrażenie, że nic przed tobą nie ukryła. I teraz powtórzę się po raz ostatni, że to, co robię, jest moją prywatną sprawą - odparła, mocno naciskając na ostatnie zdanie. Kątem oka zerknęła w stronę kukułczek zegara, wiszącego po środku przeciwległej ściany.
- Fakt, powiedziała mi wszystko, co się ostatnio wydarzyło. Nawet to, co zaszło między tobą, Naruto i kunoichi z klanu Hyuga. Jednak bardziej niż to wydarzenie, interesuje mnie twoje zdrowie. Wiesz, że nie chcę byś i ty zmarła w młodym wieku.
- Mówisz tak, jakby za kilka dni miał się odbyć mój pogrzeb, ale zapewniam cię mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, przed swoją śmiercią - powiedziała ze stoickim spokojem.
- Na ostatniej misji... co robiłaś przy granicy z Dźwiękiem? - spytał. Sakura zamarła, tego pytania jak najbardziej się nie spodziewała. Nikt nie wiedział o tym, że zapuściła się aż tam, mimo iż powinna podróżować w zupełnie innym kierunku.
- Kazałeś mnie szpiegować? - syknęła zła. Tego już było za wiele.
- Akurat to był czysty przypadek. Tak się złożyło, że byłem w pobliskiej wiosce, gdy doszły mnie słuchy o samotnej członkini ANBU z Konohy, która wyraźnie czegoś szuka. Jakoś nikt inny, poza tobą, do opisu tej kobiety mi nie pasował. Jeśli mi nie wierzysz to trudno, lecz nikt cię nie śledził, zresztą sądzisz, że to jest takie proste? - Kobieta zrobiła wymowną minę, jednakże nie zamierzała odpowiadać na to, co tam robiła. Gdyby to zrobiła, Oda najchętniej zakułby ją w kajdany i wrzucił z powrotem do celi, z której dopiero co ją wyciągnął.
- Na kogo czekamy? - zapytała, zmieniając temat. W tej samej chwili zza okna usłyszała dźwięk dzwoneczków. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej krtani. Już sam dźwięk uświadomił jej, kim jest oczekiwana osoba, nawet nie dziwiła się, że się spóźnił, gdyż to był jego nawyk. - Kakashi-sensei - mruknęła cicho pod nosem, kładąc szybko dłoń na framugę okna, zagradzając mu tym samym drogę. - Sądziłam, że sensei nauczył się już wchodzić przez drzwi - stwierdziła ostro, winiąc go w głębi za to, że musiała rozmawiać z Odą na uciążliwe tematy, a wszystko przez jego spóźnienie.
- Ciebie również miło widzieć, Sakuro - odparł Kakashi, opierając się o fasadę budynku. Wcale mu nie przeszkadzało, że kunoichi zablokowała mu wejście, tak też można rozmawiać. - Gdzie Naruto, sądziłem, że będzie z wami? - zapytał, rozglądając się uważnie po pomieszczeniu.
- Prawdopodobnie przesłuchuje intruzów wraz z Neji’m i Shikamaru, ja również mam zamiar się do nich przyłączyć, a więc lepiej powiedzcie, o co chodzi - powiedziała Sakura, wyraźnie się niecierpliwiąc.
- Kakashi, masz to, o co cię prosiłem? - spytał Oda, spoglądając ponad ramieniem kunoichi na jounina. Hatake w odpowiedzi wyciągnął dokładnie zapięczętowany zwój, na którym widniały dwie pieczęcie. Pieczęć Wioskowej Rady, jak i Rady Starszych. Sakura zmarszczyła swe brwi w znacznym stopniu, przenosząc wzrok z jednego mężczyzny na drugiego. Miała dziwne przeczucie, że to, co zaraz usłyszy, wcale jej się nie spodoba.
- Sakuro Haruno… - Już po oficjalnym głosie Ody mogła stwierdzić, że coś tu jest nie tak. - ...za zgodą Rady Wioski, w której skład wchodzą przywódcy klanów Konohy, jak i Rady Starszych, czyli w tym wypadku Utatane i Homury, oficjalnie zostajesz mianowana na stanowisko Siódmego Hokage Wioski Ukrytej w Liściach. - Kunoichi zaśmiała się melodyjnym głosem, już dawno jej tak nikt nie rozbawił.
- Oda przestań żartować i powiedz, o co tak naprawdę chodzi - odparła, wyciarając z kącika oczu łzę, którą wywołała duża dawka śmiechu.
- To nie był żart - wtrącił Kakashi poważnym tonem, wręczając jej zwój, który cały czas trzymał w dłoni. Sakura ręką, którą wcześniej zablokowała mu wejście chwyciła pospiesznie za zwój, po czym zerwała pieczęcie i zaczęła dokładnie czytać treść dokumentu. Lecz w treści ze zwoju były zawarte niemalże te same słowa, które przed chwilą wydobyły się z krtani Ody, tylko bardziej wydłużone. Nagle zaczęła sobie coś uświadamiać... wcześniejsza rozmowa z teściem i decyzja w sprawie nowego Hokage, nie może być zwykłym przypadkiem. Jej źrenice rozszerzyły się gwałtownie, gdy doszła do pewnej konkluzji. Konkluzji która wyraźnie sugerowała, iż Oda dobrze wie jaki był cel jej podróży do Dźwięku.
- Nie zgadzam się! - powiedziała ostro, rzucając zwojem o ścianę.
- Wszystko zostało już ustalone, nie masz innego wyjścia - odparł Oda.
- Jiraya zrezygnował z pozycji Piątego Hokage, i powierzył władze Tsunade. Ja już rezygnuję i mam o wiele lepszego kandydata na to stanowisko! - Argumentowała nie obniżając swego głosu ani o ton.
- Jeśli chodzi ci o Naruto, to w tej chwili jest niemożliwe. Mimo iż uzyskał szacunek o jaki tak długo zabiegał, większość wioski ma przeciwskazania dotyczącego tego, iż nadal jest Jinchuuriki, a także więzi z Sasuke, których nigdy się nie wyrzekł. Po za tym niektóre jego nawyki mogłyby wprowadzić wioskę w chaos, nie sądzisz? - wtrącił Kakashi, siadając w tej samej chwili na parapecie, tuż obok niej.
- Nie! - warknęła. - Nie wierzę, że ta dwójka starców zgodziła się na wasz szalony pomysł!
- Cóż... widocznie zdecydowanie wolą ciebie niż Naruto na tym stanowisku. Mimo iż żadne z was nie jest łatwe do przewidzenia - powiedział Oda.
- Wątpię, żeby się zgodzili, w końcu to oni wrzucili mnie do więzienia. Zresztą oboje doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że ich oskarżenia są słuszne, że to ja pozbyłam się Danzu.
- Jak to mówią, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Możliwe, że oni też tym się kierują. Zresztą oficjalnie jesteś oczyszczona z wszelkich zarzutów, a nieoficjalnie nadal jesteś podejrzana przez tą dwójkę. Jednak bądźmy rozsądni, jeżeli nadal nie zgodzisz się na przejęcie obowiązków Hokage, dostarczę im dowody, nawet fałszywe, dzięki którym nie dostaniesz dożywocia, a zostaniesz skazana od razu na śmierć. W końcu i tak igrasz ze swoim życiem, mogąc je stracić w każdej chwili, więc nie powinno ci to robić zbytniej różnicy. - Głos starca wydawał się być normalny, jakby w ogóle nie interesował się losem Sakury, mimo iż nie było to prawdą. Kącik ust Haruno, uniósł się lekko do góry.
- Nigdy nie przypuszczałabym, że posuniesz się aż do szantażu, aby zatrzymać mnie w wiosce, bo o to tu chodzi, prawda? Doskonale wiesz, co robiłam przy granicy, co więcej - czego szukałam na terenie Dźwięku. Jednak o czymś obaj zapomnieliście… - odparła zadziornie, po czym skierowała się w stronę zwoju, który leżał na podłodze. Podniosła go, czując na swoim ciele pytające spojrzenie obu mężczyzn. - ...według rejestrów Konohy, zapomnieliście o jeszcze jednym klanie. Brakuje tu jeszcze jednego podpisu - dodała, palcem wskazując na papier. Widząc, jak mężczyźni wymieniają zdziwione spojrzenia, postanowiła im udzielić dość szokującej odpowiedzi. - Brakuje podpisu głowy klanu Uchiha. - Oda słysząc to nazwisko, gwałtownie uniósł brwi lekko do góry.
- Sakuro, nie próbuj żartować. Nawet jeżeli ten klan nadal jest w wioskowych rejestrach, to on praktycznie już nie istnieje, nie licząc jednej osoby. Jak sama wiesz, on nie chce mieć nic wspólnego z Konohą, więc kto obejmuje władzę go najmniej interesuje. Więc przestań szukać wyjścia z tej sytuacji, bo tu są tylko dwa wyjścia - albo zostaniesz  Hokage, albo oddajesz swoje życie w ręce Utatane i Homury. Twój wybór. - Kunoichi zazgrzytała ze złości zębami i zaczęła mocno zgniatać zwój w swej dłoni. Nie może teraz się poddać, musi dokończyć, co zaczęła, a jeśli dwójka starców ma zadecydować o jej losie, to tego nie dokończy… aczkolwiek, jeśli zostanie Hokage, nie ma mowy o opuszczeniu Konohy, czyli również jej plany zostaną pogrzebane...
Trójka shinobi znajdowała się w jednym z zamkniętych pomieszczeń w wioskowym więzieniu, próbując przesłuchać swych nieoczekiwanych gości. Lecz ci zbytnio rozmowni nie byli.
Naruto, nie chcąc dłużej tego ciągnąć, oderwał się od ściany, o którą się opierał i chwycił Suigetsu za ubrania, podciągąc do góry.
- Przestań pieprzyć i gadaj, po co was tu wysłał! - wrzasnął Uzumaki prosto w twarz członka Taki.
- Mamy coś do przekazania Hokage, a nie tobie. Skoro Danzu nie żyje, będziemy rozmawiać z jego następcą - wtrąciła Kagero, która była o wiele bardziej spokojniejsza niż jej towarzysz.
- Słyszeliście ją - powiedziął Hozuki, szczerząc się w stronę wrogo nastawionych shinobi.
- Muszę was rozczarować, ale my mamy zupełnie inne rozkazy. Macie jeszcze pięć minut, jeśli nadal nie będziecie chętnie do rozmowy, przekażemy was w ręce Ibikiego, a on już taki łagodny nie będzie - dopowiedział Neji, nie odwracając wzroku z kobiety. Nikt wcześniej jej nie spotkał, była chodzącą tajemnicą dla ninja z Konohy.
- Skoro tak stawiacie sprawę, to nie pozostaje nam nic innego - odparła Kagero zaostrzając swój głos. - Suigetsu - zwróciła się w stronę swego towarzysza, skinając lekko głową. W tej samej chwili Hozuki zaczął zmieniać się w wodę, co umożliwiło mu ucieczkę z uścisku Naruto. Mimo iż jego miecz został skonfiskowany przez ludzi z Konohy, nadal pozostawały my jego wodne sztuczki. Uzumaki widząc, co się dzieje, zaczął uderzać w Suigetsu pięśmi, jednak za każdym razem jego dłonie uderzały w wodę. Kagero podniosła się spokojnie z krzesła i jak gdyby nigdy nic, zaczęła kierować się w stronę drzwi. Niespodziewanie się zatrzymała, czując, że nie może się ruszyć, co więcej jej ciało zaczynały okalać cienie.
- Co za beznadzieja, a tak dobrze mi się spało - powiedział Shikamaru, po czym ziewnął szeroko, a następnie rozciągnął się. Kobieta nie zdając sobie z tego sprawy, uczyniła to samo, co on. Neji wraz z aktywowanym Byakugan, zaczął kierować się w stronę Suigetsu i Naruto, jednak nim zdążył interweniować, nie wiadomo skąd, w pomieszczeniu znalazła się jeszcze jedna osoba, która chwyciła Hozukiego za krtań i rzuciła o ścianę.
- Mówiłam wcześniej, że obiję ci jeszcze dziś tą buźkę, Suigetsu - powiedziała Sakura, pochylając się nad nim. Członek Taki wpatrywał się w nią z pewnego rodzaju przerażeniem w swych oczach. Był pewny, że jej dłoń zakleszczyła się na jego gardle, lecz normalnie to byłoby niemożliwe. Normalna dłoń, która by dotknęła w tej chwili mężczyzny, wpadłaby w wodę, ale ona jakoś tego uniknęła. Jednak ona nadal go trzyma, trzyma wodę w swych rękach! Mimo iż od ich ostatniego spotkania minęło kilka dobrych lat, to mógłby przysiąc, że woda nie była jej żywiołem. Nie wiedząc kiedy, jego wizja zaczęła się pogarszać, po czym stracił przytomność.
- Pozwolicie, że dołączę - powiedziała ściągając dłoń z gardła Hozukiego i odwracając się do trójki swoich znajomych, a na jej twarzy widniał spokojny uśmiech.
- Sakura-chan, ale to nie ma sensu, ta kałuża teraz już nic nie powie - wtrącił Uzumaki z grymasem wskazujac na nieprzytomnego shinobi, sam chciał rozprawić się Suigetsu. Kunoichi spojrzała pytająco w stronę Nary i Nejiego.
- Ja bym proponował oddać ich w ręce Ibikiego i iść do domu - powiedział spokojnie Shikamaru. - On z nich szybciej wyciągnie informacje, a ja mam już dość słuchania tego, że chcą rozmawiać z osobą która ma zastąpić Szóstego. - Neji poparł wypowiedź swego towarzysza z oddziału ANBU.
Sakura spokojnie zasiadła na obdartym krześle, a następnie założyła nogi na stół.
- Ja to załatwię - oznajmiła. - Shikamaru, puść ją. - Trójka mężczyzn spojrzała na siebie, wymieniając spojrzenie. Kagero czując, że odzyskała władze nad swoim ciałem, od razu spojrzała w stronę towarzysza, który całkowicie odpłynął. Nie widziała, co dokładnie się stało i jakim sposobem Haruno udało się go pozbawić przytomności.
- Co mu zrobiłaś? - syknęła w jej stronę. Na twarzy Sakury pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Mała zapłata za wydarzenia z przeszłości, jednak nie musisz się martwić - byłam na tyle dla niego łaskawa, że jedynie utracił przytomność, za kilka godzin powinien się obudzić.
- Nie wiem, co knujesz, ale i tak nic ci nie powiem - warknęła Kagero w jej stronę.
- A to ciekawe... Czy ponoć nie rządaliście rozmowy z osobą, która ma objąć obowiązki Hokage? - Shinobi z Konohy spojrzeli z niedowierzaniem na Sakurę, nie wierząc w jej słowa. Jednakże nim zdążyli o cokolwiek zapytać, ona rzuciła w ich stronę zwój. Neji odwinął go i zaczął czytać na głos. Nie trwało to dłużej niż minutę, lecz to potwierdziło słowa, jakie wypowiedziała Haruno.
- Kto rozsądny oddaje władze w ręce osoby, która dopiero co opuściła więzienie? - spytała poplecznica Sasuke, chcąc się dowiedzieć czegoś o nieznajomej.
- Aaaaa… Pytasz o to jak osoba, która zabiła poprzedniego Hokage, może zostać mianowana ot tak na nowego władcę? Prawdę mówiąc sama jestem tego ciekawa - odparła, udając, że się zamyśla. - To jak? Mówisz, powód waszej wizyty, czy od razu mam wam przykleić odpowiednie etykietki i już nigdy nie opuścicie tego więzienia?
- Będę rozmawiać tylko na osobności - odpowiedziała, kątem oka spoglądając na trójkę mężczyzn.
- Czekaj, czekaj... Sakura! - warknął zdenerwowany Naruto, podchodząc bliżej. - Co to ma znaczyć?!
- Zapytaj naszego kochanego sensei, on powinien ci wytłumaczyć. A jak już ci wytłumaczy, to mnie też możesz wtajemniczyć, bo z tego wszystkiego rozumiem nie więcej niż ty - odparła spokojnie, nachylając się w jego stronę. Uzumaki już miał zamiar chwycić przyjaciółkę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
- Porozmawiamy później. I założ tą cholerną rękawiczkę! - warknął ostro i nie czekając na Hyugę ani na Shikamaru, wyszedł trzaskając mocno drzwiami. Owi członkowie ANBU również wyszli, choć w bardziej kulturalny sposób. Sakura westchnęła cicho, po tym, jak potraktowała Suigetsu, zupełnie zapomniała, że jej dłoń jest „naga”. Kunoichi Deszczu uważnie analizowała całe zajście, zwłaszcza sytuację, w której Uzumaki kazał założyć Siódmej rękawiczkę. Dopiero wtedy zorientowała się, że na dłoni kobiety znajduje się mały kryształ.
- A więc? - zapytała zniecierpliwiona Hokage, w odpowiedzi Kagero podała jej zwój. Sakura, widząc kolejne pismo, przekręciła ironicznie oczami. Z pierwszego zwoju nic dobrego nie wyszło, a co będzie w drugim, to przekona się za chwilę…
Uważnie lustrowała treść listu od Sasuke z szerokim uśmiechem na twarzy, nie sądziła, że jej sytuacja tak szybko się poprawi. Nie sądziła, że Uchiha okaże się jej trzecim wyjściem z sytuacji, przed którą została postawiona. Wyjrzała ponad dokument, spoglądając wprost na kobietę siedzącą naprzeciwko niej, po czym zaczęła mówić:

- Przekaż mu, że się zgadzam. Niech czeka teraz na moje wytyczne, wyślę je jastrzębiem.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya