Akt 11. Nowa szansa

   Dzisiejszego wieczoru słońce dość szybko schowało się za horyzontem, ustępując tym samym księżycowi. Dwójka shinobi z Konohy przygotowywała się właśnie do nocnej penetracji podziemi Ame. Deszcz już od kilku dni nawiedzał wioskę, co nieco komplikowało zadanie wysłanników siódmej Hokage. Jednak nie było to niewykonywalne zadanie.
- Gotowa? - spytał Shino, gdy tylko sprawdził zawartość swoich kabur i kieszeni. Owa czynność miała go uświadomić w tym, czy czegoś jeszcze potrzebuje.
      Hanabi przytakneła, zgłaszajac tym samym swoje przygotowanie do dzisiejszej misji, po czym wyciągnęła z jednej ze swoich małych kieszonek mapy, które zostały jej podarowane przez szpiega różowowłosej. W tym samym czasie członek klanu Aburame wyciągnął zapalniczkę.
      Kartki papieru w zastraszająco szybkim tępie zostały ogarnięte przez płomienie. Popiół po kilku sekundach opadł na drewnianą podłogę. W tej chwili całą mapę podziemi wioski deszczu mieli w głowie. Nie mogą pozwolić sobie na jakąkolwiek pomyłkę, czy też, żeby ktokolwiek ich zauważył, bądź też złapał. A przede wszystkim… Sasuke nie może się o tym dowiedzieć.
      Po spaleniu mapy wyskoczyli przez okno i zaczęli biec na północną stronę wioski. Od kilku dni uważnie obserwowali swoje „ogony” i ich zwyczaje. Wiedzieli, że tylko teraz byli w stanie wyprowadzić ninja Deszczu w przysłowiowe pole, zostawiajać w swiom pokoju jedynie klony.
      Sakura chodziła z jednego kąta w drugi, próbując stłumić wrzaski i protesty Naruto odnośnie najnowszego warunku Uchihy.  Nie za bardzo wiedziała, co robić w  chwili, gdy planowała negocjacje z dawnym przyjacielem. Zamierzała robić to przez pośredników. Nigdy by nie przypuszczała, że zażąda spotkania sam na sam, bez żadnych świadków.
- Jeżeli się nie przymkniesz, to wiesz mi, wywalę cię przez okno – zagroziła, ponownie zasiadając na swoim krześle. - Doskonale znasz moją odpowiedź na jego propozycję, więc nie masz się czego obawiać.
      Naruto pomału zaczął się uspokajać, aczkolwiek Sakurze wystarczył jeden rzut oka, by widzieć, jak kumuluje w sobie złość. Ciche westchnięcie wydobyło się z krtani kobiety, po czym nastąpiło głośne pukanie do drzwi.
- Sama to załatwię - mruknęła, co nie spodobało się z ninja.
- Zostaję - odparł stanowczym tonem. Kolejne puknięcie.
- By wyżyć się na nich za decyzję Sasuke? Nie sądzę – powiedziała, uważnie lustrując przyjaciela. - Ostatnio obiecałam ci, że będę cię informować odnośnie Sasuke i nie chcę tego teraz żałować. Chcę z nimi porozmawiać na osobności. Wszystko przekaże Ci później – dodała, mocno zaostrzając swój ton głosu.
- Poza tym jeśli pamięć mnie nie myli, to Hinata na ciebie czeka - zauważyła lekko zgryźliwie. Naruto, nie poruszył się ani o krok.
- Czy ty naprawdę chcesz, bym wyrzuciła cię przez to cholerne okno?! – krzyknęła wyraźnie zirytowana.
      W normalnych okolicznościach nie sprzeciwiałaby się temu, aby Naruto został, ale teraz chciała się rozmówić z shinobi Deszczu na osobności. Zamierzała dowiedzieć się od bliźniaków kilka ważnych informacji odnośnie kruczowłosego, co, wiedziała na pewno, nie spodobałoby się Naruto. Nie zamierzała pozwolić, by argumentował jej decyzję przy ludziach Sasuke.
- Niech ci będzie! – odkrzyknął, otwierając drzwi.
      Bliźniacy, widząc otwarte drzwi, postanowili wejść do gabinetu Hokage i, gdy tylko znaleźli się w środku, tuż za nimi rozległo się głośne trzaśnięcie. Wymienili się pytającymi spojrzeniami, nie za bardzo rozumiejąc zaistniałą sytuację.
- Mniewam, że wasz kolega Suigetsu opuścił już teren Konohy – zaczęła, posyłając im uśmiech.
- Nie mylisz się - odparł Satoro.
- Miejmy nadzieję, że naszej drogiej kropelce po drodze nic się nie stanie - powiedziała, co nieco zaniepokoiło braci, lecz obawy postanowili zatrzymać dla siebie - przynajmniej na razie.
- Jeżeli pozwolisz, to o wiele bardziej interesuje nas twoja odpowiedź na warunek Sasuke - wtrącił Masaru, przechodząc do sedna sprawy.
- Moja odpowiedź brzmi nie - powiedziała, wyciągając dłoń, w której znajdował się zwój z jej własną pieczęcią w ich stronę.
- Nic mnie nie przekona do spotkania się z nim sam na sam - odparła, a uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Sasuke przewidział, że tak odpowiesz - powiedział Masaru, również posyłając jej zadziorny uśmiech. - Dlatego też kazał nam również przekazać, żebyś nie zapominała, że cały czas jesteś jego dłużniczką.
Źrenice Sakury rozszerzyły się w złości, a uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Nikt mu nie kazał się zatrzymać i mnie ratować – warknęła, tym razem wściekła.  - Równie dobrze sama dałabym sobie radę - dodała, pomimo iż wiedziała, że to zwykłe kłamstwo. Gdyby nie Sasuke, dzisiaj nie siedziałaby tu, gdzie siedzi, lecz znajdowałaby się w grobie, jeśli ktoś znalazłby jej ciało w pogorzelisku.
- Również kazał ci przekazać, że wie, czego szukałaś podczas swojej niedawnej wizycie niedaleko Dźwięku - wtrącił Satoru. – Ale, jak sam powiedział, nie ma pojęcia, po co to jest potrzebne.
      Sakura przygryzła swoją dolną wargę w akcie zdenerwowania. Musiała przyznać, że tego się nie spodziewała. Zastanawiała się przez dłuższą chwilę, skąd Uchiha może posiadać takie informacje i miała ogromną nadzieję, że Oda nie maczał w tym palców. Tą myśl szybko jednak wybiła sobie z głowy, gdyż doskonale wiedziała, że Oda nigdy by nie rozmawiał ze zdrajcą.
- Czego on tak naprawdę chce? – fuknęła Haruno, nadal poddenerwowanym tonem.
- Wiemy jedynie, że chce się spotkać z tobą sam na sam. Powód jest nam całkowicie nieznany - odpowiedział Masaru, jednak to nie wystarczyło różowowłosej.   
- Miejsce spotkania, może zostać wybrane przez ciebie, ale nie może to być Konoha - dodał Satoro.
      Sakura prychnęła pod nosem.
- Czyżby się bał, że zostanie wrzucony do celi, gdy tylko przekroczy bramy Liścia? - zadrwiła złośliwym tonem. - Niech on lepiej nie zapomina, że jest poszukiwany w praktycznie każdym kraju, pomimo iż siedzi sobie teraz zadowolony w Ame.
      Wiedziała, że Naruto ją zabije, jeśli zgodzi się na spotkanie z Sasuke, jednak z drugiej strony nie mogła zapominać o tym, co właśnie powiedzieli jej bliźniacy, nie wiedząc nawet, kiedy zaczęła obgryzać swoje paznokcie tak, jak niegdyś robiła to sama Tsunade, gdy była równie niezdecydowania. Nie chciała się z nim spotykać. Nigdy nie wyobrażała sobie, że spotka się z nim ponownie, zwłaszcza, że to nie będzie pole walki.
- Niech mu będzie. Jednak ostrzeżcie go, że jeżeli coś będzie kombinował, to nie zawaham się go zabić - odpowiedziała po dłuższej chwili. Bliźniacy, słysząc jej słowa, posłali jej zadowolony uśmiech.
- Do spotkania dojdzie za tydzień, na granicy Kraju Ognia i Kraju Deszczu.
      Gdy tylko poplecznicy Uchihy opuścili jej gabinet, sama Sakura uderzyła głową o biurko, zastanawiając się, jak ma to wszystko wyjaśnić Naruto. Wie, że teraz, gdy się zgodziła na propozycję Sasuke, Naruto najpierw się wścieknie, ponownie zacznie wrzeszczeć, że nigdzie nie idzie, a na końcu powie, że albo idzie z nim albo nie pójdzie wcale. Jedynym wyjściem z całej sytuacji było ukrycie prawdy przed Uzumakim, co nie będzie wcale takie proste.
     
      Od kilku minut przeczysywali podziemia Ame gakure w poszukiwaniu przedmiotu, który jest tak bardzo pożądany przez ich Hokage. W wejściu do podziemi, nie natknęli się na żadną osobę, do tej pory również nikogo nie spotkali na swojej drodze. Na przesiąkniętych wilgocią ścianach znajdowały się stare lampy, które tak od dawna były bezużyteczne.
      Robaki Shino cały czas były wyczulone na możliwe niebezpieczeństwo, które czychało na nich na każdym kroku. Oboje zdawali sobie sprawę, że za wszelką cenę nie mogli dać się teraz złapać. Gdyby ich złapano, wszystkie plany Siódmej odeszłyby w zapomnienie, tak samo jak i ich życia, gdyż wątpili, by Uchiha był na tyle łaskawy, żeby puścić ich wolno.
      Nagle tuż przed nimi pojawiła się zakapturzona sylwetka ninja. Hyuga czym prędzej wyciągnęła kunai z kabury i przystanęła w miejscu w pozycji obronnej.
- Nie jestem waszym wrogiem. - Głos kobiety wydobył się spod kaptura.
- Kim jesteś? - warknęła Hanabi, nie spuszczając wzroku z nieznanej sobie osoby.
- Szpiegiem Haruno, który podarował ci niedawno mapy do tego właśnie miejsca - odpowiedziała, zwracając się bezpośrednio do posiadaczki Byakugan.
      Hanabi kątem oka spojrzała na swojego towarzysza, który stał po jej prawej stronie. Widząc, jak skina głową, obniżyła swoją broń.
- Pokażesz nam swoją twarz? - spytał Aburame.
- Wybaczcie, jednak to, jak wyglądam, wolę zostawić dla siebie.
- W takim razie, co skłoniło cię do zjawienia się tutaj? - wtrąciła Hinabi.
- Pomimo iż dałam Wam mapy, to miejsce, do którego mam was zaprowadzić, nie znajdowało się na żadnej z nich - odpowiedziała tajemniczo. - Chodźcie za mną.
- Skąd mamy pewność, że nie zaprowadzisz nas prosto do Sasuke? - spytał Shino, podejrzliwym tonem.
- Nie macie. Pozostaje wam wiara w waszą nową Hokage - odparła nieznana kobieta.
- Shino, chodźmy - wtrąciła Hanabi, której, mimo iż nie podobało jej się to, że Sakura w takich sprawach jest nieprzewidywalna.
      Tuż po wyjściu ze swojego gabinetu, przechadzała się wąskimi uliczkami Konohy z dala od głównej drogi, nie chcąc przez przypadek natknąć się na swojego przyjaciela. Wiedziała, że to dość dziecinne, jednak postanowiła go uniknąć tak długo, jak tylko mogła, później winę może zrzucić na masę roboty. Różowowłosa nawet nie wiedziała, kiedy jej nogi zaprowadziły ją do szpitala. Stojąc przed drzwiami mentorki, zapukała, modląc się, by usłyszeć, jak Tsunade pozwala jej na wejście. Jednak to była rzecz niemożliwa. Sakura westchnęła ciężko, odrzucając swoją fantazję na bok, a następnie weszła do sali szpitalnej. Swymi zielonymi tęczówkami zaczeła rozglądąć się po pomieszczeniu, nie zauważając żadnych zmian. Staneła przy łóżku, chwytając za kartę pacjaneta, jednak wraz z kolejnym rozczarowaniem odłożyła ją po chwili.

- Jest nowa szansa, ktora czuję - będzie sukcesem. - szepnęła chwiejnym głosem do nieprzytomnej mentorki, w każdej chwili mogąc się rozpłakać.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya