93. Epilog

       Wieczór tego dnia w ukrytej wiosce był dość chłodny. Porywisty wiatr zerwał się kilka minut temu, chwiejąc koronami licznych drzew jak i łamiąc łodygi nie jednego kwiatka. Słońce jakiś czas temu schowało się za linią horyzontu, pozwalając jeszcze ostatnim promieniom okalać Kraj Ognia jak i inne nacje przygaszonym fioletowo-pomarańczowym kolorem. Hokage wbiegł właśnie do wioskowego szpitala. Usłyszawszy o dzisiejszym wydarzeniu, nie mógł siedzieć bezczynnie w swoim gabinecie. Musiał tu być. Nie wiedział, co się stało. Przecież to miała byc zwykła misja rangi C, a nie stać się po dwóch dniach rangi A! Cała drużyna znalazła się w szpitalu, jednak to jego przyjaciel doznał największych obrażeń. Po drodze wpadł na przechodzącą z tacami pielęgniarkę. Strzykawki upadły na podłogę, a małe słoiczki, które mogły zmieścić się w zaciśniętej dłoni, rozbiły się z hukiem na jasnych kafelkach, które były wyłożone na podłodze w całym szpitalu.
Oj, przepraszam...’ Powiedział z przerażoną miną blond włosy mężczyzna.
Nieszkodzi, Hokage-sama.’ Odparła, zbierając z podłogi potłuczone kawałki szkła. ‘Sakura-sama jest na Sali 256; jej męża nadal operują. Co do trójki henninów, są w Sali 255.’ Dodała po chwili, widząc wyraz twarzy Szóstego. Zresztą nigdy nie przychodził tu bez odpowiedniego powodu, a cały szpital huczał od informacji dotyczących rodziny Uchiha, jak i tego w jakim stanie czwórka shinobi została znaleziona nieopodal wioski. Uzumaki przytaknął, po czym zerwał się biegiem, wzdłuż korytarza, szukając odpowiedniego numeru Sali. Owe pomieszczenia znajdowały się na trzecim piętrze. Wbiegł tam po szerokich schodach. Bez pukania, czy niepotrzebnego zwlekania wtargnął do pokoju, w jakim się znajdowała jego przyjaciółka. Zdziwił się widząc żonę, jak i dzieci, siedzących na kilku krzesłach, obok łóżka, na którym leżała różowowłosa. Nie sądził, że ją tu zastanie, w końcu nie zawiadamiał jej, ani nie wysyłał nikogo do domu. Nie chciał jej przed czasem martwić. Wolał, dowiedzieć sie wpierw sam, jak sprawy stoją niż wywoływać u niej niepotrzebny stres i obawy.
Hinata, co z nią?’ Zapytał. Był zdyszany po ów gonitwie, a tętno miał nieco przyśpieszone. Granatowowłosa spojrzała w stronę drzwi, przez które właśnie wszedł jej mąż. Posłał jej zmartwione spojrzenie, a następnie po cichu zamknął za sobą drzwi.
Zwykłe omdlenie, niedługo powinna się obudzić.’ Odparła, czując jak Naruto, obejmuje ją od tyłu, chowając twarz w jej długie, gęste włosy.
Wiesz już, co z Sasuke i resztą?’ Ponowne pytanie, wydobyło się z jego krtani.
Z tego, co mi powiedziała przelotnie Ino, mają pewne trudności z ustabilizowaniem stanu Sasuke. Najwięcej wspominała coś o oczach i sharingan, ciężko było ją zrozumieć. Widziałam ją tylko minutę, nie więcej. A o dzieciaki się nie musisz martwić; są nieco potłuczeni, lekkie złamania i zwichnięcia- wyjdą z tego niedługo.’ Odpowiedziała, przyciągając go bliżej siebie. Przez właśnie o takie sytuacje, martwiła się za każdym razem, gdy Naruto opuszczał wioskę, chociaż od kiedy przejął władzę nad Krajem Ognia, jego misje zmniejszyły się niemalże do zera. Chyba, że w drastycznych sytuacjach, jednak jak do tej pory nie było ich wcale. Sui zeszła z kolan matki, podchodząc pomału do łóżka. Swą rączkę skierowała ku pościeli. Stanęła na paluszkach, chcąc się wspiąć na łóżko, jednak było ono zbyt wysokie. To nie były domowe łóżka, na które wchodziła, kiedy jej się to spodobało. Niespodziewanie ojciec, złapał ją pod pachami, sadzając ją tuż obok nieprzytomnej różowowłosej.
Kiedy ciocia się obudzi?’ Spytała, chwytając kunoichi za bladą dłoń.
Niedługo, ona tylko śpi.’ Odparła czule Hinata. Usta dziewczynki wykrzywiły się w uśmiech.
Daisuke gdzie jest?’ Szepnął blondyn do żony.
Jedna z pielęgniarek się nim zajmuje, Sakura powierzyła jej opiekę nad nim, zanim wyszła na obchód.’ Odpowiedziała, kładąc swą dłoń na jego policzku i gładząc go. Naruto wziął na ręce syna, chcąc odciążyć nieco swą żonę.
Przejdę się z nim trochę.’ Wtrącił. Granatowowłosa przytaknęła skinieniem głowy, niespuszczając z wzroku córki, która w każdej chwili mogła spaść ze szpitalnego łóżka. Podparła głowę na wewnętrznej części dłoni, czekając cierpliwie, aż jej przyjaciółka się obudzi. Sui tymczasem gładziła dłoń Uchihy, także czekając na tą samą chwilę co jej matka. Po kilku minutach dziewczynka odwróciła się w stronę granatowowłosej, a na jej twarzy widniał uśmiech radości.
Mama! Ciocia, się rusza.’ Powiedziała zadowolonym głosem. Hinata natychmiast wstała z zajmowanego przez siebie krzesła, podchodząc bliżej łóżka. Sui miała rację, kunoichi zaczęła się poruszać. Jej palce błądziły na ślepo po łóżku, a powieki lekko drgały. Hinata chwyciła drugą rękę przyjaciółki, sprawdzając jej puls. Był w normie. Uzumaki odetchnęła z ulgą. Wpatrywała się w różowowłosą chcąc ponownie ujrzeć jej szmaragdowe oczy. Nie minęły dwie minuty, a powieki uniosły się ukazując soczyście zielone tęczówki Sakury Uchiha. Lustrowała nimi całe pomieszczenie, jak i przyjaciółkę nachylającą się nad nią. Wyczuła także, jak drobna rączka Sui ściska jej dłoń. Przetarła swą twarz. W głowie nadal jej huczało, jakby ktoś uderzył w jej potylicę twardym przedmiotem.
Co się stało?’ Zapytała nieco zamroczona. Nie mogła się skupić na teraźniejszości.
Straciłaś przytomność na kilka godzin, ale to nic poważnego. Z dzieckiem i z tobą wszystko w porządku.’ Odpowiedziała. Różowowłosa zastygła na chwilę w bezruchu; wydarzenia z dzisiejszego popołudnia powróciły do niej, jak piorun w biały dzień. Gwałtownie odkryła kołdrę, którą była przykryta, a swe stopy skierowała na chłodne kafelki. ‘Sakura spokojnie, jeszcze go operują. Ino wszystkiego pilnuje.’ Wtrąciła szybko Hinata, chwytając przyjaciółkę za ramię, chcąc ją powstrzymać przed gwałtowniejszymy ruchami.
Ile to już trwa?’ Spytała zaniepokojona, ponownie siadając na łóżku. Kątem oka spojrzała na przyjaciółkę.
Pięć godzin.’ Odparła, biorąc córkę na ręce.
Hey Sui.’ Przywitała się z blondyneczką, która słysząc owe słowa wyszczerzyła do niej swoje białe ząbki. ‘Hinata, gdzie Daisuke?’
Akio nadal się nim zajmuje.’
Muszę go wziąść od niej. I tak długo się nim zajmowała.’ Wtrąciła, wstając z łóżka.
Spokojnie, ja go przyniosę, tylko zaopiekuj się przez chwilę Sui.’ Sakura przygryzła lekko dolną wargę.
Chciałam jeszcze dowiedzieć się, co z Sasuke. Gdy tam byłam, miał poważne obrażenia, muszę wiedzieć, co się dzieje!’ Dodała, powstrzymując zaszklone już oczy przed wylaniem słonych łez. Granatowowłosa przytuliła ją do siebie, po czym westchnęła cicho.
Wszystko będzie dobrze. Chodź pójdziemy pod tamtą salę razem, ale do środka nie wchodzisz.’ Powiedziała, głaszcząc ją po jej różowych włosach. Sakura posłała jej wdzięczne spojrzenie. Mała Sui już za pomocą własnych nóg powędrowała w stronę drzwi, a tuż za nią dwie kobiety. Gdy Hinata miała już chwytać za klamkę, drzwi zostały otworzone od drugiej strony. To była Ino. Różowowłosa już otwierała swe usta, by coś powiedzieć, jednak niebieskooka była szybsza.
Rano powinien się obudzić.’ Powiedziała, wyprzedzając tym samym jej pytanie. Uchiha odetchnęła z ulgą. ‘Jednak jest jeszcze coś...’ Dodała, niepewnym tonem. Sakura spojrzała na nią pytająco, chcąc by jak najszybciej przeszła do sedna sprawy...
        Nie wiedział gdzie jest. Obudził się chwilę temu, widząc przed sobą jedynie ciemność, która okalała go z każdej możliwej strony. Nawet własnych dłoni nie potrafił dostrzec, jednak doskonale je wyczuwał, tak samo jak i wszystkie inne cześci swego ciała. Swą zdrową dłoń skierował na twarz, dokładnie ją sprawdzając, gdyż wyczuł na lewej ręce kamienny gips. Przez jego oczy były przepasane grube warstwy bandaży. To owy szorstki materiał zasłaniał mu widoczność. Dokładnie zaczął szukać jego końca, chcąc jak najszybciej pozbyć się go.
Nie ruszaj.’ Usłyszał tak dobrze znany sobie głos. Zastygł na chwilę w bezruchu, nie sądził że ktoś jeszcze znajduje się w nieznanym mu pomieszczeniu. Nie wyczuł nikogo. Usłyszał jej drobne kroki w jego stronę. Usiadła tuż obok niego, umieszczając swe chłodne palce na jego dłoni, której kolor był zielonkawy, jednak jemu nie dane było mu to dostrzec.
Wpatrywała się w niego swymi szmaragdowymi tęczówkami. Jego twarz, miała ten swój zwykły, bezuczuciowy, chłodny wygląd. Cała reszta powierzchni jego ciała, była również pokryta bandażami, które zdążyły już przesiąknąć szkarłatną krwią, oczywiście pomijając gips na lewej ręce, który sięgał aż po jego bark. Miał dość nieprzyjemne obrażenia. Milczał. Wiedziała, że czeka na jej kolejne słowa, chcąc usłyszeć ponownie barwę jej melodyjnego głosu.
Ino, powiedziała mi co się wydarzyło.’ Powiedziała po chwili ciszy, która ciążyła im obojgu. ‘Uratowałeś te dzieciaki, kosztem własnego życia.’ Dodała, gładząc jego dłoń. Przeniosła swój wzrok z twarzy męża na szarawą pościel. Ciężko w tej chwili było jej na niego patrzeć. Zwłaszcza, że ma mu dwie informacje do zakomunikowania. Przygryzła kawałek swej wargi, myśląc nad odpowiednimi słowami, jakie powinny za chwilę wydobyć się z jej krtani.
Nic im nie jest?’ Jego chłodny ton rozszedł się po pomieszczeniu. Spojrzała na niego kątem oka, widziała jak błądzi ślepo,  szykując jej twarzy w ciemnościach, jakie go ogarniały. Pokręciła przecząco głową, jednak szybko zdała sobie sprawę z tego, że nie był wstanie dostrzec tego gestu.
Nie.’ Odparła.  ‘W przeciwieństwie do ciebie.’ Szepnęła, jednak on to doskonale usłyszał. Za pomocą zdrowego ramienia, podniósł się do siadu. Wyciągnął rękę do przodu, szukając jej sylwetki. Nie musiał długo szukać. Jej dłoń jaka go dotykała, udzieliła mu wskazówki, gdzie siedzi.
Mów!’ Powiedział, zaostrzając nieco swój ton. Nie lubił, jak ktoś owijał w bawełnę, zwłaszcza, gdy to robiła ona. Zacisnął nieco mocniej, swą dłoń na jej ramieniu. Sakura spojrzała w bok.
Twoje oczy...’ Zaczęła niepewnie. ‘Użyłeś Amaterasu, prawda?’ Spytała mimo, iż tak doskonale znała odpowiedź, na zadane przez siebie pytanie.
Co to ma do rzeczy?’ Zapytał, nie zmieniając ani na chwilę swej tonacji.
Dużo! Mówiłam Ci tyle razy, że mogę Cię przebadać, ale ty o tym nawet słyszeć nie chciałeś.’ Odpowiedziała poważnym tonem, ściągając ze swego ramienia jego dłoń. Kruczowłosy zmarszczył swe brwi, czego ona niestety nie była w stanie dostrzec przez bandaże. Nie bacząc na to, co wcześniej powiedziała i jej sprzeciw, zaczął rozwijać uciążliwy materiał. ‘Zostaw!’ Wtrąciła pół krzykiem chcąc go zatrzymać, lecz odepchnął jej dłonie. Jego powieki były zamknięte, a poplamione bandaże znajdowały się już na pościeli. Sakura zacisnęła swe pięści na poszwie od kołdry, spuszczając wzrok w dół. Po mału zaczynał podnosić swe powieki do góry, gdy otworzył je całkowicie, ciemność nie ustępywała. Pomrugał kilka razy.
Sakura...’ Wypowiedział jej imię po cichu, a jego dłoń opadła na łóżku, wpatrując się nie wiadomo gdzie. ‘...nie płacz.’ Dodał po chwili. Różowowłosa gwałtownie odwróciła się w jego stronę; nie szlochała, jedynie kilka kryształowych kropel naznaczało mokre ścieżki na jej policzkach, spadając następnie na pościel.
Ty...’ Jednak nie dokończyła. Siedział tak jak chwilę temu, z kamienną maską, wpatrzony w oddal, której nie był w stanie dostrzec. Lecz była jedna różnicy, a mianowicie sharingan znajdujące się na miejscu jego karych tęczówek. Spoglądała pytająco w stronę kruczowłosego, chcąc by wytłumaczył jej, jakim sposobem dostrzegł jej łzy. Przecież nie widzi! Potwierdziły to wszystkie możliwe badania, niektóre z nich sama przeprowadzała w środku nocy! Amaterasu okazało się zbyt niebezpieczne dla jego oczu, naderwało najważniejsze nerwy, których nawet ona sama nie była w stanie przywrócić do poprzedniego stanu. Ponownie zaczął błądzić po łóżku w poszukiwaniu ciała ukochanej, natknął się na jej dłoń, przyciągając ją nieco bliżej siebie.
Przekleństwo mojego klanu spadło również i na mnie. Jestem ślepy tak samo jak był Itachi, dostrzegam słabe zarysy chakry przy większym skupieniu, jak i ciecz, która nadal znajduje się na twych policzkach. O ujrzeniu czegokolwiek jestem zmuszony zapomnieć.’ Powiedział to tak spokojnie, że nie wierzyła w jego słowa, jakby rozmawiała z duchem. Stoicyzm męża przerażał ją w tej chwili. Nie lubiła, gdy przybierał tą maskę obojętności, jedynie w jej obecności potrafił być inny, ale jak widać nie teraz, jakby wcześniej przeczuwał, że tak się stanie, nie informując wcześniej jej osoby. Wolała już, by popadł w chwilową desperację, wrzeszczał na cały szpital, próbował uciec, wszystko by odzyskać wzrok bądź też by nikt nie wiedział go jako ślepca. Już nigdy nie będzie w stanie ujrzeć jej, Daisuke jak i nowonarodzonego potomka, który na świat przyjdzie za pół roku. Niespodziewała się, że zamiast tego będzie siedział jak słup soli. Nie była już w stanie hamować łez. Kaskady kryształowych kropli, poczęły wylewać się z jej tęczówek, tym samym wtulając się w tors swego męża. Miała tylko nadzieję, że w głębiswej duszy, przeżywa to równie bardzo jak i ona.
Nigdy, ależ to nigdy nie chcę by nasze dzieci dowiedziały się o Mangekyo Sharingan, jak i jego zdolnościach! Nie pozwolę im cierpieć! Rozumiesz?! One mają o tym nie wiedzieć!’ Mówiła podniesionym głosem, nadal nie powstrzymując łez. Sasuke gładził jej plecy, chcąc nieco ją uspokoić, a w głowie dokładnie analizował usłyszane przed chwilą słowa. Niespodziewanie odsunął ją od siebie.
Dzieci?’ Zapytał, wpatrując się pustym wzrokiem w jakim tkwi jego kekkei genkai, przez jej ramię, mimo, iż starał spojrzeć się na jej twarz. Kunoichi wierzchem dłoni przetarła oczy.
Miałam Ci powiedzieć jak wrócisz, ale... to wszystko...’ Zaczęła plątać się w swych słowach. Nie wiedziała jak ma mu to wyjaśnić. Zanim znalazł się w szpitalu, miała już wymyślone kilka zdań, jednak nie sądziła, że przyjdzie rozmawiać jej z niewidomym. Niespodziewanie poczuła, jak jego dłonie zacieślają się na jej ciele. Wtulił się w nią mocno, głowę opierając na ramieniu. Nie musiała nic więcej mówić... zrozumiał, że kolejny Uchiha  jest w drodze. Swe dłonie ścisnął mocno, chcąc pochamować złość, jaka w tej chwili zaczęła nim targać. Dopiero teraz zrozumiał, co owy wyrok losu będzie od tej pory oznaczał, nie tylko dla niego, ale i dla jego rodziny także. Życie ślepca, osoby uzależnionej od drugiego człowieka, proste nie będzie. Powieki skryły jego blado kare tęczówki, a po chwili z jednej z nich wypłynęła krystalicznie czysta łza. Łza z której krótkiego istnienia tylko on zdawał sobie sprawę, nie chciał by różowowłosa bądź kto inny ją ujrzał...


No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya