90.

Trzy miesiące później… Pochmurny poranek w ukrytej wiosce liścia. Drobne kryształowe krople spadały z gęstych szarych chmur które nie przepuszczały słonecznych promieni. Mimo iż było grubo po dziesiątej mało kto w taką pogodę odważył się wyjść na dwór, nie licząc oczywiście shinobi którzy byli do tego zmuszeni… no może z małym wyjątkiem, gdyż różowowłosa kunoichi poprosiła o kilka dni urlopu od pracy w szpitalu, w którym od miesiąca ponownie pracuje. Chciała odpocząć i wszystko na spokojnie sobie przemyśleć podczas gdy jej mąż udał się bez żadnego słowa na misję z genninami, którymi się zajmował. Nie zostawił nawet żadnej kartki, po prostu spakował się i wyruszył na misję zleconą mu przez Szóstego. Oboje dobrze wiedzieli że od jakiegoś czasu im się nie układa. Nie potrafili ze sobą normalnie porozmawiać ale również ciężko im było się ze sobą kłócić, dlatego też starali się unikać siebie nawzajem. Kunoichi przewróciła się z jednego boku na drugi a jej powieki zaczęły delikatnie drgać. Na oślep przejechała dłonią po drugiej połowie łóżka która od jakiegoś czasu była pusta. Jej powieki otworzyły się gwałtownie gdy wyczuła że obok niej, nie ma Daisuke, który tą noc spędził z nią. Szybko usiadła na łóżku a jej szmaragdowe tęczówki zlustrowały całą sypialnię. Na szczęście chłopczyk spał sobie spokojnie na drugim krańcu łóżka. Odetchnęła z ulgą. Niespodziewanie dostrzegła plecak Sasuke. A więc wróciłeś pomyślała wstając z łóżka. Zarzuciła na siebie biały jedwabny szlafrok i skierowała się w stronę łazienki. Po skorzystaniu z toalety wyszła z sypialni, zostawiając na oścież otwarte drzwi. Domyśliła się że Sasuke ponownie bez słowa wyszedł, więc nie robiło to na niej dużego wrażenia. Gdy znalazła się w kuchni odsłoniła roletę by wpuścić trochę światła do pomieszczenia.
Znowu pada.’ Mruknęła niezadowolona pod nosem. Ostatnio dość często nawiedzała Konohę taka pogoda. Ach ta jesień. Widząc która jest godzin postanowiła przyrządzić sobie lekkie śniadanie. W całym domu panowała grobowa cisza. Od momentu w którym dowiedziała się o tamtym jednorazowym wybryku męża, między nimi panowało dziwne napięcie. Nie, nie miała mu tego za złe, w końcu wydarzyło się to po tym jak się rozeszli. Jednak mimo wszystko gdy starał się ją dotknąć, wzdrygała się i oddalała. Najgorzej  było jej zaufać mu ponownie. Zataił przed nią prawdę. Nie powiedział tego. A wolałaby dowiedzieć się tego od niego, niż od Sai’a. Z którym wyjaśniła wszystko dobitnie następnego dnia. Do reszty nie posiadała żalu, że nic jej nie mówili. Rozumiała że nie chcieli wtrącać się w sprawy jej małżeństwa i za to była im wdzięczna.  Różowowłosa usiadła na drewnianym krześle wraz z dwoma kanapkami na których znajdował się żółty ser i pomidor. Siedziała tak z podkulonymi nogami wpatrując się w krople deszczu obijające się o szybę i gryząc co chwilę kanapkę. Myślała na tym jak to wszystko się potoczy gdy go uświadomi o pewnej sprawie, lecz tym razem będzie to o wiele trudniejsze. Nagle poczuła jak wszystko co zjadła do tej pory zaczyna cofać się w drugą stronę. Odrzuciła szybko kanapkę na bok i przykładając dłoń do ust pobiegła w stronę łazienki. Ponownie zebrało jej się na wymioty. Doskonale wiedziała czemu od kilku dni tak jest, nie była aż tak głupia. Usiadła przy muszli klozetowej i przeczesała dłonią swe gęste różowe włosy. Pociągnęła nieco nosem opierając głowę o zimne białe kafelki. Jednak niedługo sobie posiedziała w takiej pozycji gdyż zebrało jej się na kolejną konwulsje. Ponownie nachyliła się nad toaletą pozwalając by pół kanapki które zdążyła zjeść mogły wylądować w toalecie. Odetchnęła z ulgą po chwili gdy przestało ciągnąć ją na wymioty. Wstała i lekko chwiejnym krokiem zaczęła kierować się z powrotem w stronę sypialni. Mimo iż przyrządziła sobie dwie kanapki nie zamierzała kończyć posiłku. Gdy ponownie znalazła się w sypialni, usiadła na fotelu, biorąc do ręki kilka akt pacjentów, która wczorajszego wieczoru podrzuciła jej Ino, na jej prośbę. Ślub Yamanaki i Suigetsu został przełożony o dwa miesiące, ze względu na to że nie wszyscy goście mogliby się zjawić w pierwszym terminie jaki ustalili. Dlatego też cała ceremonia będzie mieć miejsce już za kilka dni. Kątem oka zerkała na syna, śpiącego w najlepsze. Nie dziwiła się mu że nadal jest pogrążony w swoim śnie, w końcu przez połowę nocy, nie robił nic poza bawieniem się jej włosami i poduszkami.
Wrócił do domu około godziny trzeciej po południu. Był cały przemoczony, gdy rano wychodził a raczej wymykał się z domu nie sądził że zapowiada się na taką ulewę. Jednak gdy zaczynało padać było już za późno na powrót. Wszedł do kuchni by coś zjeść gdyż prawdę mówić dzisiejszego dnia nie przegryzł niczego. Uwagę jego karych tęczówek przykuła nie zaczęta kanapka na stole jak i pół kolejnej leżąca niechlujnie na krawędzi. Chleb już zdążył się zeschnąć. Zmarszczył lekko brwi jednak nie przejął się tym zbytnio. Wyciągnął z lodówki parę składników i zaczął przyrządzać sobie jajecznicę. Gdy już to uczynił a także zjadł posiłek skierował swe kroki na pierwsze piętro do sypialni. W momencie gdy otworzył drewniane ościeżnice pierwsze co zobaczył to syna bawiącego się na podłodze swymi samochodzikami, dopiero po chwili ujrzał Sakurę śpiącą na kilku teczkach, które najprawdopodobniej były wypełnione szpitalnymi dokumentami. Nie podobało mu się to że zdecydowała się wrócić do szpitala, jednak nie miał zamiaru protestować. Zmarszczył nieco brwi widząc że jest o wiele bladsza na twarzy niż wcześniej, mówiąc krótko nie wyglądała najlepiej. Podszedł do niej pomału i położył delikatnie swą dłoń na jej czole. Poruszyła się nieznacznie jednak nie obudziła się. Sasuke nie wiedział czy to przez to że ma zimną dłoń czy naprawdę wyczuwa u niej podwyższoną temperaturę. Westchnął i tak by jej nie zbudzić wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko. Nie wiedział czemu ostatnio trudno było im się ze sobą dogadać… po prostu tak już było. Gdy kunoichi leżała już na łóżku skierował się w stronę łazienki by wziąć orzeźwiający prysznic, jednak wpierw poczochrał synka po jego ciemnych włoskach, których nie miał wcale tak dużo. Owa czynność zajęła mu dwadzieścia minut. Musiał przemyśleć parę spraw pod zimnym strumieniem wody. W momencie gdy opuścił łazienkę że Różowowłosa właśnie się przebudziła. Siedziała na skraju łóżka, trzymając syna na kolanach, najwidoczniej to on ją obudził. Po chwili jej szmaragdowe tęczówki skierowały się w stronę męża.
Kiedy wróciłeś?’ Zapytała przecierając dłonią twarz
Nad ranem, nie chciałem Cię budzić.’ Odpowiedział podchodząc do szafy i szukając w niej świeżych ubrań. ‘A ty nie w szpitalu?’ Zapytał przez ramię.
Mam parę dni urlopu.’ Odparła wstając z łóżka i lekko się zachwiała co nie umknęło kruczowłosemu. ‘Przyjdź zaraz do kuchni, odgrzeję Ci obiad.’ Powiedziała, kierując się wraz z synem w stronę wyjścia z sypialni.
Nie trzeba, już jadłem.’ Wtrącił, ubierając na siebie bluzę z kapturem. Przytaknęła, zaniechując swych działań. Syna odstawiła na dywan, by mógł kontynuować swą zabawę a sama zabrała się za ostatnie dokumenty jakie jej pozostały do przejrzenia. ‘Ale ty powinnaś coś zjeść.’ Dodał, kończąc się ubierać.
Nie jestem głodna.’ Odparła przewracając strony, nawet nie zaszczycając go swym spojrzeniem.
Co zamierzasz kupić Ino i Suigetsu?’ Zapytał, siadając obok Daisuke.
Nie myślałam jeszcze nad tym.’ Powiedziała a swe tęczówki nadal miała wbite w kartki papieru. ‘Coś się jutro kupi.’ Wtrąciła, nim ten zdążył zadać kolejne pytanie. ‘Zamierzasz przyjść na ślub czy planujesz kolejny trening ze swą drużyną?’ Zapytała, dopiero teraz podniosła swój wzrok do góry, spoglądając na męża. Sasuke spojrzał na nią niezrozumiale.
Idę a raczej idziemy, we trójkę. Dopiero na następny dzień Naruto przydzielił nam misję.’ Nie odpowiedziała już nic. Zamknęła teczkę, po czym odłożyła ją na bok.
Pójdę zanieść te dokumenty do szpitala, zaraz wrócę.’ Powiedziała wstając z fotela.
Nie wyglądasz najlepiej.’ Wtrącił, widząc jak ubiera na siebie cieplejsze ubranie.
Wydaje Ci się.’ Odparła zwyczajnym tonem, po czym podeszła do Daisuke i ucałowała go w główkę. Chłopczyk był tak zajęty swymi drewnianymi samochodzikami że nie zwracał za bardzo uwagi na to co dzieje się wokół niego. ‘Zajmij się nim.’ Dodała, opuszczając pomieszczenie. Sasuke dłonią przeczesał swe gęste dłonie w geście bezradności. Takie krótkie rozmowy już od jakiegoś czasu miały miejsce w ich małżeństwie. Nic szczególnego.
           Przyśpieszonym krokiem dochodziła do swego miejsca pracy. Deszcz zelżał na swej sile, jednak grube chmury nadal górowały nad Konohą, nie chcąc jej opuścić z jakiegoś powodu. Przez dwuskrzydłowe drzwi, weszła do szpitala, witając się z pielęgniarkami i innymi lekarzami. Następnie zaczęła kierować się w stronę gabinetu Yamanaki, mając nadzieję że jeszcze ją zastanie. Zapukała cicho w cienkie drzwi, ulgą dla jej uszu był spokojny głos blondynki. Nacisnęła klamkę, po czym weszła do środka. Ino spojrzała na nią ze zdziwieniem, nie spodziewała się jej tu zastać.
Masz chwilkę?’ Zapytała różowowłosa, zamykając za sobą drzwi. Przyszła pani Hozuki przytaknęła niepewnie, ton głosu jakim posługiwała się Uchiha jak dla niej był dość dziwny. ‘To są te wczorajsze dokumenty, które mi przyniosłaś.’ Powiedziała kładąc na jej biurko pięć teczek.
Nie musiałaś tego robić od razu. Miałaś odpoczywać a nie zajmować się pracą.’ Wtrąciła.
Miałam trochę wolnego czasu, Daisuke się spokojnie bawił a ja nie miałam nic ciekawego do roboty, myśleć nad tym wszystkim już nie chciałam.’ Odparła siadając na niedalekim krześle. Podkuliła nogi pod siebie a brodę oparła o kolanach. ‘Jak idą przygotowania do ślubu?’ Zapytała.
Wszystko idzie świetnie jutro bądź najpóźniej w piątek, Shikamaru wraz z Temari mają się pojawić w wiosce.’ Odpowiedziała, wstając ze swojego fotela i podchodząc w jej stronę. Uklękła tuż obok niej. ‘Sakura widzę że coś jest nie tak, na dodatek nie wyglądasz wyraźnie, jadłaś coś dzisiaj?’ Spytała zmartwionym tonem. Kobieta nie odpowiedziała od razu, zastanawiała się nad słowami jakie mają opuścić jej krtań. Ino położyła swą dłoń na jej policzek. ‘Masz gorączkę. Nie powinnaś wychodzić w taką pogodę z domu.’ Dodała szybko. Uchiha westchnęła.
Nic mi nie jest.’ Odparła jakby od niechcenia.
Przecież widzę że...’ Zaczęła jednak nie dokończyła widząc jak uciszą ją gestem dłoni.
Ja... ja jestem po prostu w ciąży, znowu.’ Powiedziała a swój wzrok miała wbity w podłogę. ‘Nie wiem czy to odpowiedni moment. Prawie ze sobą nie rozmawiamy. Godzinami nie ma go w domu, gdy wraca jest krótka wymiana zdań, po czym na zmianę zajmujemy się Daisuke, nic więcej.’ Wtrąciła chwiejnym głosem. Ino westchnęła. ‘Jednak...’ Urwała.
Jednak, nadal go kochasz.’ Wtrąciła, obdarzając ją czułym spojrzeniem. Sakura przytaknęła leniwie kiwnięciem głowy. ‘Musisz mu powiedzieć o tym. Daisuke go w pewnych aspektach zmienił, drugie dziecko też może to zrobić, lecz nie tylko jego ale także wasz związek.’

To nie jest rozwiązanie. W większości przypadkach to się nie sprawdza.’ Zaprzeczyła. ‘Powiem mu w odpowiednim momencie.’ Dodała. Nagle coś sobie przypomniała. ‘Może to głupio zabrzmi ale jaki prezent ślubny byś chciała?’ Spytała, drastycznie zmieniając swój ton głosu, podnosząc swą głowę do góry. Yamanaka zaśmiała się pod nosem. To była cała Sakura.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya