9. UCHIHA!!!!!!! NIE ŻYJESZ!!!!!!!!!!!!!

Siedząc na parapecie okna w ich sypialni, zauważyła swojego męża, który wracał właśnie do domu. Było już dość ciemno. Na zewnątrz panował zmrok, jedynie jasny blask księżyca opromieniał jego sylwetkę. Wiedziała ze od razu nie zjawi się w pokoju, wpierw wypyta o nią, towarzyszy… w końcu to był cały on. Po chwili zniknął, wchodząc przez drzwi do domu. Nie zauważył nawet jak jej zielone tęczówki bacznie go obserwowały. Gdy wszedł do budynku, zeszła z parapetu i usiadła na podłodze, kończąc wypakowywać swoje rzeczy ze starego mieszkania. Po jakiś piętnastu minutach usłyszała skrzypniecie podłogi za drzwiami. Domyśliła się ze kruczo włosy właśnie rozpoczął swoja wędrówkę na pierwsze piętro, prosto do ich pokoju. Nagle skrzypienie ustało. Przez szparę pod drzwiami, ujrzała jego cień, wywołany przez zapalone światło, na klatce schodowej. Jednak od razu nie wszedł, po paru minutach zobaczyła jak pozłacana klamka się ugina.
~ O nie tak, nie będziemy się bawić. ~ przeleciało jej szybko przez myśl i złapała do reki pierwsza lepsza rzecz do reki, jaka okazał sie stary bezwartościowy wazon, z namalowanymi kwiatami. Czekała aż tylko przekroczy próg, lub zobaczy jego twarz. Nie musiała czekać długo na ten moment. Gdy tylko go zobaczyła, bez wahania, rzuciła w niego porcelanowym przedmiotem, który z hukiem rozbił się na jego głowie. A małe kawałki poupadały na wykładzinę. O dziwo nic mu się nie stało, można było wywnioskować ze miał dość twarda głowę.
- Chcesz mnie zabić?! – krzyknął do niej, masując sobie głowę
- PUKA SIĘ!!!! – wydarła się do niego, nie odpowiadając tym samym na spontanicznie zadane przez niego pytanie
- Nie będę pukał do własnego pokoju! – warknął w jej stronę, wchodząc głębiej do pokoju, depcząc przy tym kawałki porcelany. Na jego słowa kunoichi jedynie prychnęła pod nosem i wstała z podłogi. Stając z nim twarzą w twarz, odległość, jaka ich dzieliła nie miała nawet półtorej metra.
- Teraz słuchaj uważnie. – rzuciła ostro – Nie mam zielonego pojęcia, co kombinujesz ani o co w tym wszystkim chodzi, jednak wiem ze nie wróciłeś tu tylko dla głupiego małżeństwa, bo to było by wręcz nie realne, ale wiec ze prędzej czy później dowiem się, jaki jest twój prawdziwy powód, nagłego zjawienia się w wiosce i ślubu ze mną!!!!!! A i radze zabrać swoje rzeczy z tego pokoju, bo ty tu nie spisz!!!!!! – darła się mu prosto w twarz, lecz tego jakby to w ogóle nie obchodziło, tylko wyminął ja i położył się na łóżku, zakładając ręce na kark i wpatrując się w sufit. Na czole różowo wlosej niebezpiecznie zaczęła pulsować żyłka, jej pięść mimowolnie się szczelnie zacisnęła, a na twarzy pojawił się szatański uśmiech. Odwróciła się na piecie i weszła do łazienki trzaskając drzwiami. Kruczowłosy odprowadził ja wzrokiem aż po same drzwi. Jednak widząc jak podenerwowana weszła do pomieszczenia, przymknął swoje powieki. Lecz nie na długo nacieszył się tym błogim stanem, gdyż poczuł jak po całym jego ciele spływają zimne krople. Momentalnie otworzył szeroko swoje oczy i zerwał się jak oparzony z loczka, na którym jeszcze minutę temu próbował się zdrzemnąć. Był cały przemoczy, od lodowatej wody. Czego sprawka był nie, kto inny jak jego zona, która stała obok niego z chytrym uśmiechem na twarzy wraz z opróżnionym do zera wiaderkiem. Teraz to już nie wytrzymał, chciał ignorować jej napady złości, jednak w tej chwili uważał ze właśnie przesadziła. W tej samej chwili zjawił się tuz przed nią, złapał ja rekami za ramiona i przyparł do ściany. Zielono oka, przez chwile się zlękła, nie spodziewała się ze tak zareaguje, przez przypadek wypuściła wiaderko z dłoni. Które z hukiem upadło na podłogę.
- Czemu to zrobiłaś? – warknął nie za bardzo spokojnym tonem swojego głosu
- Bo mnie zignorowałeś, teraz wiesz już, aby więcej nie popełniać tego błędu. – odpowiedziała, a z twarzy nie schodził jej przebiegły uśmieszek, który wyraźnie go zirytował – A teraz jak powiedziałam wcześniej, weź swoje rzeczy i idź gdzieś indziej spać, bo cos trudno mi uwierzyć w to ze w całej posiadłości jest tylko kilka pokoi dostępnych. A na dodatek wszystkie pozajmowane. – dodała i chciała się wyrwać, lecz ten trzymał ja mocno przyparta do ściany. Widząc jego morderczynie spojrzenie na sobie, przestała się szarpać i przewróciła jedynie swoimi tęczówkami i spytała z wyraźną irytacja – Czego chcesz?
- Nigdzie się nie wybieram, a tobie radze się pogodzić z tym ze będziemy razem dzielić sypialnie, w końcu jesteśmy mężem i zona, czyż nie? A jeśli chodzi o posiadłość, masz racje, jest o wiele więcej pokoi, lecz są w stanie nie użytkowym, wiec nawet, jeśli chciałbym się stad przenieść do innej sypialni, to nie mam gdzie. – powiedział sucho
- To się jeszcze okaże. – szepnęła, po czym zebrała małą ilość chakry w dłoni i przywaliła kruczowłosemu prosto w brzuch. Na co ten od razu puścił jej ramiona, cofając się parę kroków do tylu.
~ O nie, tak się nie będziemy bawić. ~ przeleciało mu szybko przez myśl, zanim się spostrzegła, on już ja przewrócił na ziemie i siedział na niej okrakiem, trzymając ja za nadgarstki na wysokości jej głowy. Zimne krople wody, które nadal tkwiły na ciele pana młodego, teraz również
~ Znowu mnie przygwoździł… cholera… ~ pomyślała, robiąc nieznaczny grymas na twarzy i wykrzywiając usta
- Nie marszcz się tak, bo ci zostanie to do końca. – usłyszała i zaczęła go lustrować morderczym spojrzeniem
- To będziesz miał żonę ze zmarszczkami, która nawet nie ukończyła 23 roku życia. – dogryzła mu
- Czemu nie możesz być grzeczna dziewczynka, tylko zawsze musisz mnie wkurzać? – spytał
- Po pierwsze nie jestem już małą dziewczynka, a po drugie, jako twoja zona mogę mieć, chociaż trochę praw, a skoro ty swoim urokiem przyćmiewasz wszystkich w tym mnie, muszę się skupić na czymś innym. – odparła słodko, robiąc minę niewinnej dziewczynki i akcentując słowo „zona” – A teraz złaś ze mnie, bo nie chce być przez ciebie cala mokra, a na dodatek jesteś ciężki. – warknęła po chwili zmieniając drastycznie ton swojego głosu
- A dzięki komu niby jestem mokry? – spytał z ironia, schodząc z niej tym samym. Ta zignorowała to pytanie i podniosła się z podłogi, następnie uważając na rozwalone fragmenty wazonu na ziemi, poszła w stronę drzwi, gdy je otworzyła, usłyszała jeszcze…
- I kto tu, kogo ignoruje, co? – rzucił w jej stronę, Sakura odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego po raz kolejny dzisiejszego dnia z istna chęcią mordu w oczach, lecz tym razem wyobraziła sobie jak podchodzi do niego i rozszarpuje go gołymi rekami. Na jej twarzy pojawił się dziwny jak dla niego uśmiech, następnie wyszła z sypialni, trzaskając drzwiami, tak ze o mało, co nie wyleciały z zawiasów. Na twarzy Sasuke także zagościł dziwny uśmiech, ale dopiero wtedy różowo włosa, wyszła z pokoju, z godnym jej hukiem. Uchiha leniwie podniósł się z podłogi, a następnie poszedł do łazienki…
~~**~~
Tymczasem na dole, w kuchni, siedziała przy stole zielono oka. I bawiła się małą szklanka, wypełniona ryżowym alkoholem.
- Cholerny Uchiha!!!! Czemu akurat on!!!??? Jakby nie mogło być kogoś innego… Tyle facetów żyje na tym przeklętym świecie, a mi musiał się trafić on, jako mąż!!! Tragedia… - mówiła sama do siebie, z wyraźną irytacja na sama wzmiankę o kruczowłosym – Grzeczna dziewczynka, tak? Oj ja mu dam grzeczna dziewczynkę, ze jeszcze będzie błagał, abym była sobą… - dodała ostro, po czym wypiła jednym haustem zawartość szklanki. Siedziała jeszcze tak przy stole jakąś godzinę, zresztą nigdzie się jej nie śpieszyło, ani do nikogo… Co chwile dolewała sobie trochę trunku, jednak się nie upiła, oj nie… to nie było w jej stylu. Mogła wypić dużo, ale jeszcze nigdy nie urwał jej się film. Po kilku kolejnych minutach wstała, pozostawiając na stole parę psutych buteleczek sake jak i szklankę, z której pila. Jakoś wdrapała się na pierwsze piętro. Otworzyła drzwi, które lekko zaskrzypiały, a następnie weszła z powrotem do sypialni. Na łóżku ujrzała już śpiącego w najlepsze męża.
~ Kochanie nic, z tego, to nasza noc poślubna, tak łatwo nie dam ci zasnąć. ~ pomyślała z szatańskim uśmiechem, po czym podeszła po cichu do loczka, omijając rozbita porcelanę, która nadal kwitła na ziemi. Po czym wgramoliła się bezszelestnie do łóżka. Nie minęły dwie minuty, jak rozległ się huk w całym domu. Wywołany spadnięciem Sasuke z łóżka, za pomocą nogi kunoichi. Sakura szybko udała ze śpi. Zdezorientowany spadkobierca sharingan, leżał chwile na podłodze i pomrugal dwa razy powiekami, po czym zerwał się z podłogi i spojrzał na łóżko, na którym „spala” jego świeżo, co poślubiona zona. Domyślił się ze sam by nie spadł z tego łóżka, nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Wkurzony wrócił do loszka i odwdzięczył się jej pięknym za nadobne, również zrzucając ja z łóżka. Sakura podniosła się z podłogi z nie za bardzo zadowolonym wyrazem twarzy, jednak ten go nie widział, gdyż był odwrócony do niej plecami. Tym razem to ona wróciła do łóżka, jednak o dziwo nie zrzuciła go, bo wiedziała ze ten sam numer nie zadziała na niego dwa razy. Dlatego tez, wymyśliła coś zupełnie nowego. Delikatnie wtuliła się w swoja cześć kołdry, Kruczowłosy uśmiechnął się sam do siebie, gdy poczuł jak różowo włosa wchodzi do łóżka, bez chęci ponownego zepchnięcia go. Lecz po chwili poczuł, co innego. Kunoichi jednym ruchem dłoni, ściągnęła z niego cala granatowo kołdrę, a sama oplotła się nią szczelnie.
- Oddawaj! – warknął i próbował zabrać jej okrycie
- Zimno mi! Zrób swojej zonie przysługę i daj się delektować tym ciepłem. – odpowiedziała i odwróciła się w jego stronę
- Mamy środek lata! Nie wkręcisz mi ze jest ci zimno! A teraz dawaj, chociaż kawałek tej kołdry!!
- No przecież jest środek lata, to, po co ci ona? – spytała z ironia odwracając się w jego stronę, na co Uchiha przeklnal pod nosem, za wcześniejsze wypowiedziane przez niego słowa
- Kochanie mówiłeś coś? – spytała żartobliwym tonem, na co ten wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki
~ W porządku, dzisiejsza noc mam z głowy. ~ dodała szczęśliwie w myślach, po czym wtuliła głowę w poduszkę i przymknęła powieki. Lecz to jej szczęście nie potrwało za długo gdyż, tym razem to jej mąż wylał na nią cale wiadro lodowatej wody. Kunoichi wyskoczyła jak proca z łóżka, jej piżama była cala przemoczona i przylgnięta do jej ciała. Podkreślając jej szczupłą sylwetkę z włosów aż kąpało. Natomiast na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka…

- UCHIHA!!!!!!! NIE ŻYJESZ!!!!!!!!!!!!! – wydarła się do niego, przeskakując przez łóżko i goniąc kruczowłosego po pokoju…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya