Siedząc
na parapecie okna w ich sypialni, zauważyła swojego męża, który
wracał właśnie do domu. Było już dość ciemno. Na zewnątrz
panował zmrok, jedynie jasny blask księżyca opromieniał jego
sylwetkę. Wiedziała ze od razu nie zjawi się w pokoju, wpierw
wypyta o nią, towarzyszy… w końcu to był cały on. Po chwili
zniknął, wchodząc przez drzwi do domu. Nie zauważył nawet jak
jej zielone tęczówki bacznie go obserwowały. Gdy wszedł do
budynku, zeszła z parapetu i usiadła na podłodze, kończąc
wypakowywać swoje rzeczy ze starego mieszkania. Po jakiś piętnastu
minutach usłyszała skrzypniecie podłogi za drzwiami. Domyśliła
się ze kruczo włosy właśnie rozpoczął swoja wędrówkę na
pierwsze piętro, prosto do ich pokoju. Nagle skrzypienie ustało.
Przez szparę pod drzwiami, ujrzała jego cień, wywołany przez
zapalone światło, na klatce schodowej. Jednak od razu nie wszedł,
po paru minutach zobaczyła jak pozłacana klamka się ugina.
~
O nie tak, nie będziemy się bawić. ~ przeleciało jej szybko przez
myśl i złapała do reki pierwsza lepsza rzecz do reki, jaka okazał
sie stary bezwartościowy wazon, z namalowanymi kwiatami. Czekała aż
tylko przekroczy próg, lub zobaczy jego twarz. Nie musiała czekać
długo na ten moment. Gdy tylko go zobaczyła, bez wahania, rzuciła
w niego porcelanowym przedmiotem, który z hukiem rozbił się na
jego głowie. A małe kawałki poupadały na wykładzinę. O dziwo
nic mu się nie stało, można było wywnioskować ze miał dość
twarda głowę.
-
Chcesz mnie zabić?! – krzyknął do niej, masując sobie głowę
-
PUKA SIĘ!!!! – wydarła się do niego, nie odpowiadając tym samym
na spontanicznie zadane przez niego pytanie
-
Nie będę pukał do własnego pokoju! – warknął w jej stronę,
wchodząc głębiej do pokoju, depcząc przy tym kawałki porcelany.
Na jego słowa kunoichi jedynie prychnęła pod nosem i wstała z
podłogi. Stając z nim twarzą w twarz, odległość, jaka ich
dzieliła nie miała nawet półtorej metra.
-
Teraz słuchaj uważnie. – rzuciła ostro – Nie mam zielonego
pojęcia, co kombinujesz ani o co w tym wszystkim chodzi, jednak wiem
ze nie wróciłeś tu tylko dla głupiego małżeństwa, bo to było
by wręcz nie realne, ale wiec ze prędzej czy później dowiem się,
jaki jest twój prawdziwy powód, nagłego zjawienia się w wiosce i
ślubu ze mną!!!!!! A i radze zabrać swoje rzeczy z tego pokoju, bo
ty tu nie spisz!!!!!! – darła się mu prosto w twarz, lecz tego
jakby to w ogóle nie obchodziło, tylko wyminął ja i położył
się na łóżku, zakładając ręce na kark i wpatrując się w
sufit. Na czole różowo wlosej niebezpiecznie zaczęła pulsować
żyłka, jej pięść mimowolnie się szczelnie zacisnęła, a na
twarzy pojawił się szatański uśmiech. Odwróciła się na piecie
i weszła do łazienki trzaskając drzwiami. Kruczowłosy odprowadził
ja wzrokiem aż po same drzwi. Jednak widząc jak podenerwowana
weszła do pomieszczenia, przymknął swoje powieki. Lecz nie na
długo nacieszył się tym błogim stanem, gdyż poczuł jak po całym
jego ciele spływają zimne krople. Momentalnie otworzył szeroko
swoje oczy i zerwał się jak oparzony z loczka, na którym jeszcze
minutę temu próbował się zdrzemnąć. Był cały przemoczy, od
lodowatej wody. Czego sprawka był nie, kto inny jak jego zona, która
stała obok niego z chytrym uśmiechem na twarzy wraz z opróżnionym
do zera wiaderkiem. Teraz to już nie wytrzymał, chciał ignorować
jej napady złości, jednak w tej chwili uważał ze właśnie
przesadziła. W tej samej chwili zjawił się tuz przed nią, złapał
ja rekami za ramiona i przyparł do ściany. Zielono oka, przez
chwile się zlękła, nie spodziewała się ze tak zareaguje, przez
przypadek wypuściła wiaderko z dłoni. Które z hukiem upadło na
podłogę.
-
Czemu to zrobiłaś? – warknął nie za bardzo spokojnym tonem
swojego głosu
-
Bo mnie zignorowałeś, teraz wiesz już, aby więcej nie popełniać
tego błędu. – odpowiedziała, a z twarzy nie schodził jej
przebiegły uśmieszek, który wyraźnie go zirytował – A teraz
jak powiedziałam wcześniej, weź swoje rzeczy i idź gdzieś
indziej spać, bo cos trudno mi uwierzyć w to ze w całej
posiadłości jest tylko kilka pokoi dostępnych. A na dodatek
wszystkie pozajmowane. – dodała i chciała się wyrwać, lecz ten
trzymał ja mocno przyparta do ściany. Widząc jego morderczynie
spojrzenie na sobie, przestała się szarpać i przewróciła jedynie
swoimi tęczówkami i spytała z wyraźną irytacja – Czego chcesz?
-
Nigdzie się nie wybieram, a tobie radze się pogodzić z tym ze
będziemy razem dzielić sypialnie, w końcu jesteśmy mężem i
zona, czyż nie? A jeśli chodzi o posiadłość, masz racje, jest o
wiele więcej pokoi, lecz są w stanie nie użytkowym, wiec nawet,
jeśli chciałbym się stad przenieść do innej sypialni, to nie mam
gdzie. – powiedział sucho
-
To się jeszcze okaże. – szepnęła, po czym zebrała małą ilość
chakry w dłoni i przywaliła kruczowłosemu prosto w brzuch. Na co
ten od razu puścił jej ramiona, cofając się parę kroków do
tylu.
~
O nie, tak się nie będziemy bawić. ~ przeleciało mu szybko przez
myśl, zanim się spostrzegła, on już ja przewrócił na ziemie i
siedział na niej okrakiem, trzymając ja za nadgarstki na wysokości
jej głowy. Zimne krople wody, które nadal tkwiły na ciele pana
młodego, teraz również
~
Znowu mnie przygwoździł… cholera… ~ pomyślała, robiąc
nieznaczny grymas na twarzy i wykrzywiając usta
-
Nie marszcz się tak, bo ci zostanie to do końca. – usłyszała i
zaczęła go lustrować morderczym spojrzeniem
-
To będziesz miał żonę ze zmarszczkami, która nawet nie ukończyła
23 roku życia. – dogryzła mu
-
Czemu nie możesz być grzeczna dziewczynka, tylko zawsze musisz mnie
wkurzać? – spytał
-
Po pierwsze nie jestem już małą dziewczynka, a po drugie, jako
twoja zona mogę mieć, chociaż trochę praw, a skoro ty swoim
urokiem przyćmiewasz wszystkich w tym mnie, muszę się skupić na
czymś innym. – odparła słodko, robiąc minę niewinnej
dziewczynki i akcentując słowo „zona” – A teraz złaś ze
mnie, bo nie chce być przez ciebie cala mokra, a na dodatek jesteś
ciężki. – warknęła po chwili zmieniając drastycznie ton
swojego głosu
-
A dzięki komu niby jestem mokry? – spytał z ironia, schodząc z
niej tym samym. Ta zignorowała to pytanie i podniosła się z
podłogi, następnie uważając na rozwalone fragmenty wazonu na
ziemi, poszła w stronę drzwi, gdy je otworzyła, usłyszała
jeszcze…
-
I kto tu, kogo ignoruje, co? – rzucił w jej stronę, Sakura
odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego po raz kolejny
dzisiejszego dnia z istna chęcią mordu w oczach, lecz tym razem
wyobraziła sobie jak podchodzi do niego i rozszarpuje go gołymi
rekami. Na jej twarzy pojawił się dziwny jak dla niego uśmiech,
następnie wyszła z sypialni, trzaskając drzwiami, tak ze o mało,
co nie wyleciały z zawiasów. Na twarzy Sasuke także zagościł
dziwny uśmiech, ale dopiero wtedy różowo włosa, wyszła z pokoju,
z godnym jej hukiem. Uchiha leniwie podniósł się z podłogi, a
następnie poszedł do łazienki…
~~**~~
Tymczasem
na dole, w kuchni, siedziała przy stole zielono oka. I bawiła się
małą szklanka, wypełniona ryżowym alkoholem.
-
Cholerny Uchiha!!!! Czemu akurat on!!!??? Jakby nie mogło być kogoś
innego… Tyle facetów żyje na tym przeklętym świecie, a mi
musiał się trafić on, jako mąż!!! Tragedia… - mówiła sama do
siebie, z wyraźną irytacja na sama wzmiankę o kruczowłosym –
Grzeczna dziewczynka, tak? Oj ja mu dam grzeczna dziewczynkę, ze
jeszcze będzie błagał, abym była sobą… - dodała ostro, po
czym wypiła jednym haustem zawartość szklanki. Siedziała jeszcze
tak przy stole jakąś godzinę, zresztą nigdzie się jej nie
śpieszyło, ani do nikogo… Co chwile dolewała sobie trochę
trunku, jednak się nie upiła, oj nie… to nie było w jej stylu.
Mogła wypić dużo, ale jeszcze nigdy nie urwał jej się film. Po
kilku kolejnych minutach wstała, pozostawiając na stole parę
psutych buteleczek sake jak i szklankę, z której pila. Jakoś
wdrapała się na pierwsze piętro. Otworzyła drzwi, które lekko
zaskrzypiały, a następnie weszła z powrotem do sypialni. Na łóżku
ujrzała już śpiącego w najlepsze męża.
~
Kochanie nic, z tego, to nasza noc poślubna, tak łatwo nie dam ci
zasnąć. ~ pomyślała z szatańskim uśmiechem, po czym podeszła
po cichu do loczka, omijając rozbita porcelanę, która nadal kwitła
na ziemi. Po czym wgramoliła się bezszelestnie do łóżka. Nie
minęły dwie minuty, jak rozległ się huk w całym domu. Wywołany
spadnięciem Sasuke z łóżka, za pomocą nogi kunoichi. Sakura
szybko udała ze śpi. Zdezorientowany spadkobierca sharingan, leżał
chwile na podłodze i pomrugal dwa razy powiekami, po czym zerwał
się z podłogi i spojrzał na łóżko, na którym „spala” jego
świeżo, co poślubiona zona. Domyślił się ze sam by nie spadł z
tego łóżka, nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Wkurzony
wrócił do loszka i odwdzięczył się jej pięknym za nadobne,
również zrzucając ja z łóżka. Sakura podniosła się z podłogi
z nie za bardzo zadowolonym wyrazem twarzy, jednak ten go nie
widział, gdyż był odwrócony do niej plecami. Tym razem to ona
wróciła do łóżka, jednak o dziwo nie zrzuciła go, bo wiedziała
ze ten sam numer nie zadziała na niego dwa razy. Dlatego tez,
wymyśliła coś zupełnie nowego. Delikatnie wtuliła się w swoja
cześć kołdry, Kruczowłosy uśmiechnął się sam do siebie, gdy
poczuł jak różowo włosa wchodzi do łóżka, bez chęci ponownego
zepchnięcia go. Lecz po chwili poczuł, co innego. Kunoichi jednym
ruchem dłoni, ściągnęła z niego cala granatowo kołdrę, a sama
oplotła się nią szczelnie.
-
Oddawaj! – warknął i próbował zabrać jej okrycie
-
Zimno mi! Zrób swojej zonie przysługę i daj się delektować tym
ciepłem. – odpowiedziała i odwróciła się w jego stronę
-
Mamy środek lata! Nie wkręcisz mi ze jest ci zimno! A teraz dawaj,
chociaż kawałek tej kołdry!!
-
No przecież jest środek lata, to, po co ci ona? – spytała z
ironia odwracając się w jego stronę, na co Uchiha przeklnal pod
nosem, za wcześniejsze wypowiedziane przez niego słowa
-
Kochanie mówiłeś coś? – spytała żartobliwym tonem, na co ten
wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki
~
W porządku, dzisiejsza noc mam z głowy. ~ dodała szczęśliwie w
myślach, po czym wtuliła głowę w poduszkę i przymknęła
powieki. Lecz to jej szczęście nie potrwało za długo gdyż, tym
razem to jej mąż wylał na nią cale wiadro lodowatej wody.
Kunoichi wyskoczyła jak proca z łóżka, jej piżama była cala
przemoczona i przylgnięta do jej ciała. Podkreślając jej szczupłą
sylwetkę z włosów aż kąpało. Natomiast na jej czole zaczęła
niebezpiecznie pulsować żyłka…
-
UCHIHA!!!!!!! NIE ŻYJESZ!!!!!!!!!!!!! – wydarła się do niego,
przeskakując przez łóżko i goniąc kruczowłosego po pokoju…
No comments:
Post a Comment