10. Jak to nie?! Siedzisz na mnie!

Środek nocy… Większość mieszkańców Konohy, już parę godzin temu, oddało się w słodkie objęcia Morfeusza, lecz nie wszyscy byli tacy skorzy do snu.  Pomimo tak późnej pory z pewnej posiadłości dochodziły krzyki i wrzaski nowożeńców. Które nie pozwalały spać reszcie domowników. No może poza małym wyjątkiem… Pewna czerwono włosa dziewczyna, dobijała się właśnie, dość niepewnie do pokoju, swojego towarzysza z drużyny. Ale robiła to trochę niechętnie, lecz innego wyboru nie miała. Jednak nikt jej nie otwierał, nie wiedziała, czemu, przecież hałas, jaki dochodził z pierwszego piętra, obudziłby nawet zmarłych. Po chwili drzwi się otworzyły, lecz nie te, do których od jakiś dziesięciu minut pukała, tylko te które znajdowały się obok. A wyszedł z nich brązowo włosy.
- Karin... co ty tu robisz? I czemu dobijasz się do drzwi Suigetsu? – spytał niemrawo
- Jak wy możecie spać w tym hałasie? – warknęła
- Kto spał ten spał. Nie mów, że dobijasz się do jego sypialni, tylko, dlatego? – w jego tonie dało słychać drwinę
- Tak! Czemu ten frajer nie otwiera!? – spytała podniesionym głosem i walnęła z pięści w drewniane drzwi
- Ehh… jesteś kłopotliwa… Jak jesteś taka ciekawa, to wejdź i zobacz, co robi. – odpowiedział obojętnym tonem. Dziewczyna nie wytrzymała po tych słowach. Jej dłoń szybko powędrowała na mosiężna klamkę. Po czym pchnęła drzwi do środka. W pokoju było, ciemno, żadna lampa się nie paliła. Na łóżku pod oknem spał jak gdyby nic, seledynowo włosy. Jednak światło, które przedarło się przez otwarte drzwi, padło mu prosto na oczy, budząc go tym samym. Zdezorientowany usiadł na łóżku, przecierając oczy. Widział jak Kunoichi coś do niego mówi, jednak on tego nie słyszał. Gdy zauważył, że już skończyła mówić, wyciągnął ze swoich uszów, zatyczki…
- Mówiłaś coś? – spytał, na co na twarzy dziewczyny, pojawił się nieznaczny grymas i wyszła wkurzona z pokoju – A tej to, co? – dodał, kierując pytanie w stronę brązowowłosego. Jednak w zamian za konkretną odpowiedź, usłyszał krzyki typu… „JAK CIE DORWE, TO CI NOGI Z DUPY POWYRYWAM!” „ZLAŚ ZE MNIE, PALANCIE!”. Suigetsu spojrzał pytająco na towarzysza z drużyny. Jednak po chwili samo wszystko do niego dotarło. Cicho westchnął – Od dawna tak jest? – spytał z nie małym rozbawieniem w głosie
- A bo ja wiem. – odpowiedział wzruszając ramionami – Ale Karin to bardzo przeszkadza ponoć.
- Jej raczej nie pasuje to, że to nie ona jest w tamtym pokoju, zamiast tej drugiej. Oj oddałbym wszystko, aby dowiedzieć się, co oni tam robią.
- Suigetsu nie bądź zboczeńcem, to ich noc poślubna.
- Zresztą zapowiada się ciekawa noc, jest dopiero koło pierwszej, a do rana wszystko może się zdarzyć. – dodał i wyszczerzył się. Juugo, nie chcą kontynuować tej konwersacji dalej, po prostu wyszedł z jego pokoju. Seledynowo włosy, wzruszył bezradnie ramionami i odłożył swoje zatyczki na szafkę obok, a następnie oparł się o ścianę i zaczął wsłuchiwać się w krzyki dochodzące z pierwszego piętra…
~~**~~
W tym samym czasie, w sypialni państwa Uchiha, trwała zażarta walka, pomiędzy nowożeńcami. Rozwścieczona i cała przemoknięta różowo włosa właśnie rzuciła się na swojego męża, z pięściami. Jednak jej plan nie do końca się powiódł, gdyż zeskakując z łóżka, jej kostka przez przypadek zaplątała się w prześcieradle, które było równie mokre jak ona sama. Skutkiem tego było wpadnięcie na mężczyznę, po czym oboje upadli na ziemie, lecz to on był u góry, a ona na dole.
- ZLAŚ ZE MNIE!!! – wydarła się na niego
- Długo będziesz się tak na mnie wydzierać? – spytał z nie małą ironią w głosie
- Dopóki ze mnie nie zejdziesz i nie wyjdziesz z tego pokoju!!! – krzyknęła, lecz trochę ciszej niż poprzednio
- Jednak moja odpowiedz nadal brzmi „nie”… nie wydaje z pokoju i nie zejdę z ciebie… - odpowiedział i w tej samej chwili, poczuł jej pięści na klatce piersiowej, z jego ust dało się słyszeć wpierw ciche westchnięcie – Przestań… - warknął do niej swoim oschłym tonem, jednak ona nie przestała. Gdy próbowała uderzyć go po raz kolejny, złapał ją za nadgarstki. – Powiedziałem przestań. – dodał tym samym głosem, co wcześniej. Na co ta spojrzała się na niego z wyrzutem, a później odwróciła głowę w zupełnie.
- Puść mnie! – tym razem to ona warknęła do niego
- Nie. – odpowiedział jak gdyby nic. Sakura nie wytrzymała w tej chwili, spojrzała na niego z istną chęcią mordu w oczach.
- Oj wybacz panie i władco, nie zdawałam sobie sprawy, z tego, że małżeństwo z przymusu jest równo znaczne z niewolnictwem, bo na to już sobie na pewno nie pozwolę. – powiedziała z jadem i nie chęcią do kruczowłosego
- To niewolnictwo, wcale nie jest głupim pomysłem. – mruknął zirytowany już do reszty Sasuke. Nigdy by mu nie przyszło do głowy, że tak będzie wyglądała jego noc poślubna. Gdy był młodszy o ślubie szczerze nie myślał, zwłaszcza po tym jak jego brat wybił praktycznie cały ich klan.. A teraz, gdy już do ów nocy doszło, nie spędzają jej według scenariusza, jaki jest przypisany do każdej takiej nocy.
- Tak bardzo chcesz niewolnice? – spytała już trochę zdenerwowana, a ten spojrzał na nią pytającym wzrokiem – TO SOBIE ZAŁÓŻ HAREM!!!! – wrzasnęła po raz kolejny, a w jej soczyście zielonych oczach, pojawiły się niebezpieczne ogniki… W życiu nie da z siebie zrobić niewolnicy, ani aby ktokolwiek nią pomiatał, bo to zawsze się źle kończy... Pan młody westchnął cicho i spojrzał się w jej wściekłe oczy, po czym zaczął zniżać się do niej, trzymając nadal ją za nadgarstki. Różowo włosa nie ruszała się, czekała na to, co zrobi… Jego twarz była tuż, tuż przy jej, Oddech spadkobiercy sharingan, zaczął drażnić jej szyję. Zastygli w takiej pozycji przez chwile, lecz po chwili szepnął jej uwodzicielsko do prawego ucha…
- Chcę odnowić swój klan… a ty, jako moja prawowita żona, pomożesz mi w tym… - czekał na jej reakcje
- Uznam to za żart… - odparła stanowczo - …nie mam zamiaru, jak na razie, zrobić ani urodzić dziecka. Które miałoby się wychować w takiej „kochającej” się rodzinie, jeszcze bałabym się, że coś mu zrobisz, jak nie wykona twojego polecenia. – burknęła
- Ehh… dlaczego jesteś taka uparta, co? – spytał – Nie jestem tyranem, własnego dziecka bym nie uderzył, nie wiem skąd takie wnioski, skoro nic Ci nie zrobiłem, ani nawet nie groziłem.  – dodał lekko oburzony
- Po pierwsze: robię to tylko i wyłącznie dla ciebie, a po drugie: kilka lat temu chciałeś mnie zabić, zresztą nie tylko mnie, ale również Naruto, kapitana Yamato jak i… Sai’a. A małżeństwem, jesteśmy dopiero parę godzin, wszystko okaże się z czasem. – odpowiedziała pewna siebie, szepcząc mu do ucha.
- Teraz to, co innego… jesteś moją żona, nic Ci nie zrobię… nie warto wracać do tego, co było kiedyś. – szeptał nadal
- Jak to nie?! Siedzisz na mnie! – powiedziała lekko oburzona – A co do przeszłości… to może i masz racje, może i nie… Jednak skoro uważasz, że nie warto wracać do przeszłości, to, po co „ganiałeś” tyle lat za Itachi’m? – spytała, na co ten od razu odsunął się od niej i ponownie spojrzał w jej oczy, które teraz nie wyrażały już chęci zabicia go, ale satysfakcje…
- To, co innego. – odpowiedział tym swoim oschłym tonem i z niej zszedł, wpatrywał się w nią i jej przemoknięte ciało, tak z góry jeszcze chwile, po czym dodał – Idź i się wysusz. – Kunoichi słysząc te słowa, parsknęła pod nosem.

- Ty chyba też musisz. – powiedziała i wskazała na jego mokre w kroczu spodnie… No tak to już jest jak się siedzi na osobie, którą wcześniej się oblało całą wodą…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya