Dwa
serca, dwie ludzkie sylwetki wtulone w siebie nawzajem, cieszące się
ową jakże ważną dla nich bliskością. Słońce kilka zegarowych
minut temu wzniosło się nad ich rodzinną wioskę a promienie
wpadały do salonu, przez niezasłonięte okno, oświetlając
ich ciała. Oboje nie spali od jakiegoś czasu. Trwali w błogiej
ciszy, nie odzywając się do siebie słowem, gdyż one w tej chwili
były zbędne. On bawiący się jej finezyjnym włosami, dumając nad
uporczywą przeszłością. Ona wsłuchująca się w bicie jego
serca. Gdyby tylko mogli spędziliby cały dzisiejszy dzień na
takich, nic nie wartych czynnościach. Mieli siebie, mieli syna
śpiącego jeszcze swym dziecinnym snem w niedalekim pokoju. Czy coś
więcej było im potrzebne do szczęścia? Może więcej ufności i
wiary w tą drugą połówkę a także szczerości? Oboje zawiedli w
ostatnim czasie. Jednak nie jest za późno by naprawić owe błędy,
na drobny rachunek sumienia zawsze znajdzie się czas, wystarczy
jedynie otworzyć usta i poddać się emocją jakie są tłamszone w
sercach. Podparła się na łokciu o podłogę, unosząc swą głowę
wyżej i odwracając się, tak by po raz pierwszy dzisiejszego ranka
móc dostrzec jego chłodne, hebanowe tęczówki. Te oczy nigdy się
nie zmienią. Już taka ich natura. Zimne, bezinteresowne... wydaje
się jakby były pozbawione wszystkich pozytywnych uczuć, jednak tak
nie jest. To tylko zbędna, niepotrzebna fasada, która jest zrzucona
wyłącznie w obecności różowowłosej kobiety, gdy są sami. W
owych chwilach najlepiej im ze sobą. Kąciki jej ust uniosły się
ku górze, obdarowując męża ciepłym uśmiechem.
‘Daisuke
zaraz się obudzi.’ Powiedziała, przenosząc swoją dłoń na jego
gęste, czarne włosy. Lubiła je. Ten ich wyjątkowy dotyk jak i
miękkość, aż dziwne że nigdy nie były poddawane żadnej
szczególnej pielęgnacji, po prostu taki był już ich urok.
‘Ale
jeszcze się nie obudził.’ Dodał, przyciągając ją bliżej
siebie i całując prosto w usta. Oddała go, bez żadnego zawahania.
Lecz po chwili odsunęła się od niego niepewnie.
‘Wczoraj...
ja...’ Zaczęła, próbując dobrać najodpowiedniejsze
słowa, tak by przy okazji nie zepsuć im tej chwili. Nagle przy jej
karminowych ustach pojawił się jeden z palców, jakie były częścią
ciała kruczowłosego.
‘Nic
się nie stało.’ Odparł, wiedząc do czego zmierza. ‘Dlatego
tak zapierasz o zmniejszenie misji, prawda? Boisz się że odejdę
jak już to uczyniłem dwa razy.’ Twarde stwierdzenie wydobyło się
z jego ust, nim ona zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, na
wcześniejszą wypowiedź. Gdy zamierzała spuścić wzrok w dół,
poczuła jak swymi chłodnymi dłońmi chwyta za jej podbródek.
Ponownie ich spojrzenia się spotkały. ‘Chyba nie muszę powtarzać
słów jakie powiedziałem wczoraj, prawda?’ Nie odpowiedziała.
Pokręciła jedynie głową, jak małe pięcioletnie dziecko. Zaśmiał
się cicho pod nosem, widząc ją taką. Tylko on widywał ją
roztrzepaną i zdezorientowaną, nikt inny nie poznał jej od tej
strony. Brwi kunoichi zmarszczyły się gniewnie słysząc śmiech
męża. Dłonią chwyciła za poduszkę jaka znajdowała się na
kanapie i przyłożyła mu ją do twarzy, udając że ma zamiar go
udusić.
‘Jesteś
nie znośny.’ Fuknęła siadając na podłodze, placami opierając
się o czerwoną sofę. Ściągnął dekoracyjną poduszkę z twarzy
i spojrzał na nią, jak próbuje udawać obrażoną. Nagle coś
mu się przypomniało.
‘Sakura...’
Spojrzała na niego kątem oka, wzruszając lakonicznie ramionami.
‘...tylko nie awanturuj się znowu...’ Dodał, nie chcąc
wywoływać kolejnej kłótni, ona wywróciła jedynie oczami.
‘Mów.’
Odparła ostro.
‘Nie
zostawiaj więcej Daisuke z Sai’em i jakbyś mogła ogranicz się
widywanie z nim, tylko o to Cię proszę.’ Powiedział a jego kare
tęczówki bacznie lustrowały jej reakcję na słowa jakie przed
chwilą wypowiedział. Ciało kobiety naprężyło się a w
szmaragdowych tęczówkach pojawiło się wiele pytań. Widział to.
Sakura z początku nic nie odpowiedziała, myślała.
‘Czemu
mnie o to prosisz?’ Zapytała poważnym, lecz spokojnym tonem.
‘Mam
dziwne przeczucia co do niego, po prostu nie chcę by Daisuke
przebywał w jego towarzystwie.’ Westchnęła. Wczorajszego dnia,
miała takie same przeczucie gdy wyszła do Naruto. Gdzieś w środku
bała się zostawić syna pod opieką niedoszłego męża.
‘Niech
będzie.’ Odpowiedziała, co nieco zdziwiło Sasuke, jednak nim
zdążył o cokolwiek więcej spytać, ona podniosła się z podłogi
na której spędzili wspólną noc. ‘Idę zrobić śniadanie,
zobaczy czy Daisuke się obudził.’ Dodała przez ramię.
Kruczowłosy przytaknął, po czym skierował się w stronę pokoju
dziecinnego. Gdy tam doszedł zdziwił się widząc że ich syn bawi
się pluszakiem w łóżeczku. Nie płakał, nie krzyczał informując
cały dom że się obudził. Po prostu wstał i zaczął się bawić.
Chłopczyk po chwili spojrzał w stronę drzwi a następnie
wyszczerzył swój jeden drobny ząbek, który jakiś czas temu mu
wyrósł. Tamtego dnia ani on ani Sakura nie mieli spokoju, płacz
syna dało się słyszeć godzinami. Wyżynające zęby nie są
przyjemnością, zwłaszcza dla takich małych szkrabów. Na samą
myśl że będą to przerabiać jeszcze nie jeden raz, po ciele
Sasuke przeszły zimne dreszcze. Cichym krokiem podszedł w stronę
łóżeczka z którego, następnie wyciągnął syna.
‘Za
wczorajsze „dada” masz wielkiego plusa.’ Powiedział w jego
stronę.
‘Dada.’
Odparł raz jeszcze Daisuke. Kącik ust kruczowłosego uniósł się
delikatnie do góry.
Kończyli
właśnie jeść śniadanie, jakie przygotowała Sakura, ich syn
leżał tuż obok nich w specjalnym foteliku, pijąc kaszę z
butelki. Oboje bacznie go obserwowali. Nie chcieli by przez przypadek
zachłysnął się jedzeniem. Różowowłosa nagle spojrzała
niepewnie w stronę męża.
‘Idziesz
dzisiaj do Naruto?’ Zapytała wstając od stołu i zbierając
talerze po jajecznicy.
‘Zaraz
pójdę. Powiesz mi co tym razem wymyślił inteligentnego?’
Zapytał. Zdawał sobie sprawę z tego że ona wie, jednak z jakiegoś
powodu nie chciała mu o tym mówić.
‘Sam
Ci powie, nie mam zamiaru robić za sowę.’ Odparła, klękając
przy Daisuke który przed chwilą skończyć jeść z butelki. Sasuke
przekręcił lakonicznie oczami, wiedział że w tej chwili nic mu
nie powie. Czyli musi chodzić o coś, co mu się nie spodoba. Gdy o
tym pomyślał aż odechciało mu się iść do blondyna, jednak jak
mus to mus.
Uzumaki
siedział w swoim gabinecie już od piątej rano, przewracając
kolejne sterty papierkowej roboty. Nigdy by nie przypuszczał że
Hokage musi wypełniać tyle uciążliwych i nic nie znaczących
dokumentów. Nie miał pojęcia jak Tsunade sobie z tym radziła, tak
samo jak i jej poprzednicy. W tej chwili rozumiał czemu blondynka
była taka drażliwa a przynajmniej tak mu się zdawało. Jeszcze to
wczorajsze wydarzenie, związane z małżeństwem jego przyjaciół.
Miał nadzieję że Uchiha zmądrzeje i wróci w niedługim czasie,
dlatego też nic nie wspominał o tym żonie.
Nagle
po całym pomieszczeniu rozległo się głośne pukanie do drzwi.
‘Wejść!’
Krzyknął, nie spodziewał się żadnego gościa. Przynajmniej nie w
godzinach porannych. Swe lazurowe tęczówki zawiesił na drzwiach,
które już po chwili zostały otworzone. Widząc sylwetkę Uchihy,
zerwał się jak oparzony z fotela.
‘Sasuke!
Wróciłeś! Wiedziałem!’ Wrzeszczał, podbiegając do niego w
pośpiechu i rzucając się na jego szyję.
‘Uspokój
się idioto nie opuściłem Konohy!’ Warknął ściągając go z
siebie. ‘Następnym razem sprawdź informacje zanim powiesz
cokolwiek Sakurze!’ Dodał nadal będąc złym.
‘To
ona wyrwała mi raport z ręki, sam jej go nie dałem.’
Odpowiedział oburzony. ‘Ale musiałeś wyjść z wioski, inaczej
Kotetsu ani Izumo by Cię tam nie wpisali!’ Powiedział jakby go
olśniło nagle.
‘Bo
wyszedł się przejść, bez zamiaru opuszczenia wioski na dobre!’
‘Dobra,
dobra a teraz co Cię do mnie sprowadza?’ Zapytał podejrzliwie,
ponownie zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość.
‘Sakura
powiedziała że masz do mnie jakąś sprawę.’ Odparł splatając
ze sobą ręce na klatce piersiowej. ‘A więc mów.’ Ponaglił
go. Naruto słysząc o co chodzi zamarł na kilka sekund, po czym
wolnymi krokami zaczął się cofać.
‘No
bo widzisz Sasuke, mam mały problem. Sakura odmówiła zresztą w
owych okolicznościach to się nie dziwię, zresztą ty możesz się
poświęcić, zresztą i tak wpisałem Cię już na listę, odwrotu
nie ma. Przepisywanie raz jeszcze wszystkich tych dokumentów byłoby
dosłowną katorgą.’ Mówił, stając za swym obrotowym fotelem i
łapiąc się dłońmi za jego oparcie. Kruczowłosy zmarszczył
niebezpiecznie brwi, czekając cierpliwie aż Uzumaki zdecyduje się
dojść do sedna. Jednak on milczał.
‘Jaką
listę?’ Warknął Uchiha, któremu nie kwapiło się stać jak
kołek.
‘Tą.’
Odparł wskazując na kilka kartek jakie znajdowały się na jego
biurku, lecz nie ruszył się za fotela, widocznie uważał że tam
będzie w stanie uniknąć gniewu przyjaciela. Sasuke przekręcił
jedynie oczami, po czym chwycił za ową listą. Jego kare tęczówki
nie musiały błądzić po całej kartce, wystarczyło tylko spojrzeć
na tytuł jaki był napisany dużymi, drukowanymi literami u samej
góry.
‘Chyba
Cię pogięło! Nie będę nikogo niańczyć!’ Krzyknął waląc z
furią o blat biurka.
‘Ale
Sasuke spokojnie, przywykniesz do roli ojca, w końcu jak Daisuke
podrośnie to też będziesz go trenował. Trening Ci się przyda.’
Odpowiedział chowając się za fotel.
‘Powiedziałem
już że nie! Jestem w ANBU, nie będę się zajmował trójką
rozwrzeszczonych genninów!’ Wrzasnął
‘Kakashi
też był i jakoś wychował nas na ludzi, nie sądzisz?’ Zapytał
nadal spokojnym tonem. Na czole kruczowłosego pojawiła się
niebezpieczna żyłka.
‘Przeginasz
Naruto! Nie mam zamiaru się w to bawić!’ Warknął poirytowany.
‘No
ale przecież to nic złego i tak nie masz już innego wyboru, ta
lista jest nie do zmienienia, musisz się z tym pogodzić!’ Odparł
stanowczym tonem, chowając się jeszcze bardziej za swój fotel.
‘Naruto!’
Sasuke miał w tej chwili podejść do niego i zabić go na miejscu,
jakim prawem decyduje on o jego życiu? Fakt jest Hokage, ale
powinien wpierw zapytać. Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się po
raz kolejny. Obaj shinobi spojrzeli w ową stronę. Ciśnienie w
ciele Uchihy zaczęło się podnosić, gdy tylko ujrzał osobę która
właśnie zaszczyciła ich swoją obecnością. Prychnął z niechęci
pod nosem.
‘Puka
się!’ Warknął poirytowany Sasuke w stronę gościa.
‘Twoje
wrzaski prawdopodobnie by je zagłuszyło.’ Odparł, nie racząc
nawet zaszczycić go swym spojrzeniem. Naruto wychylił się zza
swego fotela i bacznie zlustrował członków drużyny 7. ‘Słyszałem
że poszukujesz shinobi którzy mieliby zająć sie nowymi geninami.’
Powiedział zwracając się tylko i wyłącznie w stronę blondyna.
Sasuke posłał mu zabójcze spojrzenie. Przed chwilą patrzył na
ową listę nowych drużyn i był pewien że wraz z nim nikogo więcej
nie potrzebują
‘Lista
już jest pełna, przykro mi.’ Wtrącił Uchiha gdy Naruto
zamierzał właśnie tworzyć swe usta. Blondyn spojrzał na niego
pytająco, nie spodziewał się tak szybkiej zmiany zdania. Przecież
jeszcze minutę temu wydzierał się że nie zamierza nikogo
niańczyć. Naruto odchrząknął.
‘Dokładnie
tak Sai, Sasuke właśnie zgodził się na moją propozycję a z tego
co wiem już cała reszta jest pozajmowana.’ Odparł Hokage, nieco
nie pewnym tonem. Dawny członek Korzenia przytaknął niechętnie.
‘Może za rok.’ Dodał. Obaj shinobi którzy stali naprzeciwko
Szóstego, wymienili się niechętnymi spojrzeniami. Po krótkiej
wymianie zdanie Sasuke postanowił opuścić gabinet, mówiąc że
idzie do domu, podkreślając że czeka na niego żona wraz z synem.
Kroczyli
główną ulicą Konohy, zaglądając od sklepu do sklepu, w robieniu
porannych zakupów. Oczywiście Hozuki robił za tragarza, w
międzyczasie gdy Ino wybierała świeżą żywność, która już
niedługo wypełni wnętrze ich wspólnej lodówki. Seledynowowłosy
chodził za nią krok w krok, gdy nagle jego fiołkowe tęczówki
rozszerzyły się, dostrzegając dobrze znaną sobie postać.
‘Sasuke!’
Krzyknął chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Kruczowłosy
spojrzał na niego, po czym swe kroki skierował w jego stronę.
Yamanaka słysząc owe imię, również się odwróciła.
‘O
witaj Sasuke.’ Przywitała się.
‘Cześć.’
Odparł. ‘Suigetsu musimy o czymś porozmawiać w wolnej chwili.’
Dodał.
‘W
takim razie zapraszamy na dzisiejszy obiad, ty będziesz mógł sobie
z nim porozmawiać na spokojnie o swoich sprawach a ja z Sakurą.’
Wtrąciła Ino z uśmiechem. Sasuke przytaknął niechętnie. Rozmowa
o przeszłości gdy jego żona będzie znajdować się w drugim
pokoju, może być nieco niebezpieczna, lecz ryzyko będzie trzeba
podjąć.
‘O
której ten obiad?’ Zapytał.
‘O
piętnastej.’ Odpowiedział tym razem Hozuki, nieco zdziwionym
tonem. Już dawno nie widział Uchihy takiego poważnego gdy prosił
o rozmowę. Miał co do tego złe przeczucia.
No comments:
Post a Comment