87.

Dwa serca, dwie ludzkie sylwetki wtulone w siebie nawzajem, cieszące się ową jakże ważną dla nich bliskością. Słońce kilka zegarowych minut temu wzniosło się nad ich rodzinną wioskę a promienie wpadały do salonu,  przez niezasłonięte okno, oświetlając ich ciała. Oboje nie spali od jakiegoś czasu. Trwali w błogiej ciszy, nie odzywając się do siebie słowem, gdyż one w tej chwili były zbędne. On bawiący się jej finezyjnym włosami, dumając nad uporczywą przeszłością. Ona wsłuchująca się w bicie jego serca. Gdyby tylko mogli spędziliby cały dzisiejszy dzień na takich, nic nie wartych czynnościach. Mieli siebie, mieli syna śpiącego jeszcze swym dziecinnym snem w niedalekim pokoju. Czy coś więcej było im potrzebne do szczęścia? Może więcej ufności i wiary w tą drugą połówkę a także szczerości? Oboje zawiedli w ostatnim czasie. Jednak nie jest za późno by naprawić owe błędy, na drobny rachunek sumienia zawsze znajdzie się czas, wystarczy jedynie otworzyć usta i poddać się emocją jakie są tłamszone w sercach. Podparła się na łokciu o podłogę, unosząc swą głowę wyżej i odwracając się, tak by po raz pierwszy dzisiejszego ranka móc dostrzec jego chłodne, hebanowe tęczówki. Te oczy nigdy się nie zmienią. Już taka ich natura. Zimne, bezinteresowne... wydaje się jakby były pozbawione wszystkich pozytywnych uczuć, jednak tak nie jest. To tylko zbędna, niepotrzebna fasada, która jest zrzucona wyłącznie w obecności różowowłosej kobiety, gdy są sami. W owych chwilach najlepiej im ze sobą. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, obdarowując męża ciepłym uśmiechem.
Daisuke zaraz się obudzi.’ Powiedziała, przenosząc swoją dłoń na jego gęste, czarne włosy. Lubiła je. Ten ich wyjątkowy dotyk jak i miękkość, aż dziwne że nigdy nie były poddawane żadnej szczególnej pielęgnacji, po prostu taki był już ich urok.
Ale jeszcze się nie obudził.’ Dodał, przyciągając ją bliżej siebie i całując prosto w usta. Oddała go, bez żadnego zawahania. Lecz po chwili odsunęła się od niego niepewnie.
Wczoraj...  ja...’ Zaczęła, próbując dobrać najodpowiedniejsze słowa, tak by przy okazji nie zepsuć im tej chwili. Nagle przy jej karminowych ustach pojawił się jeden z palców, jakie były częścią ciała kruczowłosego.
Nic się nie stało.’ Odparł, wiedząc do czego zmierza. ‘Dlatego tak zapierasz o zmniejszenie misji, prawda? Boisz się że odejdę jak już to uczyniłem dwa razy.’ Twarde stwierdzenie wydobyło się z jego ust, nim ona zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, na wcześniejszą wypowiedź. Gdy zamierzała spuścić wzrok w dół, poczuła jak swymi chłodnymi dłońmi chwyta za jej podbródek. Ponownie ich spojrzenia się spotkały. ‘Chyba nie muszę powtarzać słów jakie powiedziałem wczoraj, prawda?’ Nie odpowiedziała. Pokręciła jedynie głową, jak małe pięcioletnie dziecko. Zaśmiał się cicho pod nosem, widząc ją taką. Tylko on widywał ją roztrzepaną i zdezorientowaną, nikt inny nie poznał jej od tej strony. Brwi kunoichi zmarszczyły się gniewnie słysząc śmiech męża. Dłonią chwyciła za poduszkę jaka znajdowała się na kanapie i przyłożyła mu ją do twarzy, udając że ma zamiar go udusić.
Jesteś nie znośny.’ Fuknęła siadając na podłodze, placami opierając się o czerwoną sofę. Ściągnął dekoracyjną poduszkę z twarzy i spojrzał na nią, jak próbuje udawać obrażoną.  Nagle coś mu się przypomniało.
Sakura...’ Spojrzała na niego kątem oka, wzruszając lakonicznie ramionami. ‘...tylko nie awanturuj się znowu...’ Dodał, nie chcąc wywoływać kolejnej  kłótni, ona wywróciła jedynie oczami.
Mów.’ Odparła ostro.
Nie zostawiaj więcej Daisuke z Sai’em i jakbyś mogła ogranicz się widywanie z nim, tylko o to Cię proszę.’ Powiedział a jego kare tęczówki bacznie lustrowały jej reakcję na słowa jakie przed chwilą wypowiedział. Ciało kobiety naprężyło się a w szmaragdowych tęczówkach pojawiło się wiele pytań. Widział to. Sakura z początku nic nie odpowiedziała, myślała.
Czemu mnie o to prosisz?’ Zapytała poważnym, lecz spokojnym tonem.
Mam dziwne przeczucia co do niego, po prostu nie chcę by Daisuke przebywał w jego towarzystwie.’ Westchnęła. Wczorajszego dnia, miała takie same przeczucie gdy wyszła do Naruto. Gdzieś w środku bała się zostawić syna pod opieką niedoszłego męża.
Niech będzie.’ Odpowiedziała, co nieco zdziwiło Sasuke, jednak nim zdążył o cokolwiek więcej spytać, ona podniosła się z podłogi na której spędzili wspólną noc. ‘Idę zrobić śniadanie, zobaczy czy Daisuke się obudził.’ Dodała przez ramię. Kruczowłosy przytaknął, po czym skierował się w stronę pokoju dziecinnego. Gdy tam doszedł zdziwił się widząc że ich syn bawi się pluszakiem w łóżeczku. Nie płakał, nie krzyczał informując cały dom że się obudził. Po prostu wstał i zaczął się bawić. Chłopczyk po chwili spojrzał w stronę drzwi a następnie wyszczerzył swój jeden drobny ząbek, który jakiś czas temu mu wyrósł. Tamtego dnia ani on ani Sakura nie mieli spokoju, płacz syna dało się słyszeć godzinami. Wyżynające zęby nie są przyjemnością, zwłaszcza dla takich małych szkrabów. Na samą myśl że będą to przerabiać jeszcze nie jeden raz, po ciele Sasuke przeszły zimne dreszcze. Cichym krokiem podszedł w stronę łóżeczka z którego, następnie wyciągnął syna.
Za wczorajsze „dada” masz wielkiego plusa.’ Powiedział w jego stronę.
Dada.’ Odparł raz jeszcze Daisuke. Kącik ust kruczowłosego uniósł się delikatnie do góry.
           Kończyli właśnie jeść śniadanie, jakie przygotowała Sakura, ich syn leżał tuż obok nich w specjalnym foteliku, pijąc kaszę z butelki. Oboje bacznie go obserwowali. Nie chcieli by przez przypadek zachłysnął się jedzeniem. Różowowłosa nagle spojrzała niepewnie w stronę męża.
Idziesz dzisiaj do Naruto?’ Zapytała wstając od stołu i zbierając talerze po jajecznicy.
Zaraz pójdę. Powiesz mi co tym razem wymyślił inteligentnego?’ Zapytał. Zdawał sobie sprawę z tego że ona wie, jednak z jakiegoś powodu nie chciała mu o tym mówić.
Sam Ci powie, nie mam zamiaru robić za sowę.’ Odparła, klękając przy Daisuke który przed chwilą skończyć jeść z butelki. Sasuke przekręcił lakonicznie oczami, wiedział że w tej chwili nic mu nie powie. Czyli musi chodzić o coś, co mu się nie spodoba. Gdy o tym pomyślał aż odechciało mu się iść do blondyna, jednak jak mus to mus.
           Uzumaki siedział w swoim gabinecie już od piątej rano, przewracając kolejne sterty papierkowej roboty. Nigdy by nie przypuszczał że Hokage musi wypełniać tyle uciążliwych i nic nie znaczących dokumentów. Nie miał pojęcia jak Tsunade sobie z tym radziła, tak samo jak i jej poprzednicy. W tej chwili rozumiał czemu blondynka była taka drażliwa a przynajmniej tak mu się zdawało. Jeszcze to wczorajsze wydarzenie, związane z małżeństwem jego przyjaciół. Miał nadzieję że Uchiha zmądrzeje i wróci w niedługim czasie, dlatego też nic nie wspominał o tym żonie. Nagle po całym pomieszczeniu rozległo się głośne pukanie do drzwi.
Wejść!’ Krzyknął, nie spodziewał się żadnego gościa. Przynajmniej nie w godzinach porannych. Swe lazurowe tęczówki zawiesił na drzwiach, które już po chwili zostały otworzone. Widząc sylwetkę Uchihy, zerwał się jak oparzony z fotela.
Sasuke! Wróciłeś! Wiedziałem!’ Wrzeszczał, podbiegając do niego w pośpiechu i rzucając się na jego szyję.
Uspokój się idioto nie opuściłem Konohy!’ Warknął ściągając go z siebie. ‘Następnym razem sprawdź informacje zanim powiesz cokolwiek Sakurze!’ Dodał nadal będąc złym.
To ona wyrwała mi raport z ręki, sam jej go nie dałem.’ Odpowiedział oburzony. ‘Ale musiałeś wyjść z wioski, inaczej Kotetsu ani Izumo by Cię tam nie wpisali!’ Powiedział jakby go olśniło nagle.
Bo wyszedł się przejść, bez zamiaru opuszczenia wioski na dobre!’
Dobra, dobra a teraz co Cię do mnie sprowadza?’ Zapytał podejrzliwie, ponownie zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość.
Sakura powiedziała że masz do mnie jakąś sprawę.’ Odparł splatając ze sobą ręce na klatce piersiowej. ‘A więc mów.’ Ponaglił go. Naruto słysząc o co chodzi zamarł na kilka sekund, po czym wolnymi krokami zaczął się cofać.
No bo widzisz Sasuke, mam mały problem. Sakura odmówiła zresztą w owych okolicznościach to się nie dziwię, zresztą ty możesz się poświęcić, zresztą i tak wpisałem Cię już na listę, odwrotu nie ma. Przepisywanie raz jeszcze wszystkich tych dokumentów byłoby dosłowną katorgą.’ Mówił, stając za swym obrotowym fotelem i łapiąc się dłońmi za jego oparcie. Kruczowłosy zmarszczył niebezpiecznie brwi, czekając cierpliwie aż Uzumaki zdecyduje się dojść do sedna. Jednak on milczał.
Jaką listę?’ Warknął Uchiha, któremu nie kwapiło się stać jak kołek.
Tą.’ Odparł wskazując na kilka kartek jakie znajdowały się na jego biurku, lecz nie ruszył się za fotela, widocznie uważał że tam będzie w stanie uniknąć gniewu przyjaciela. Sasuke przekręcił jedynie oczami, po czym chwycił za ową listą. Jego kare tęczówki nie musiały błądzić po całej kartce, wystarczyło tylko spojrzeć na tytuł jaki był napisany dużymi, drukowanymi literami u samej góry.
Chyba Cię pogięło! Nie będę nikogo niańczyć!’ Krzyknął waląc z furią o blat biurka.
Ale Sasuke spokojnie, przywykniesz do roli ojca, w końcu jak Daisuke podrośnie to też będziesz go trenował. Trening Ci się przyda.’ Odpowiedział chowając się za fotel.
Powiedziałem już że nie! Jestem w ANBU, nie będę się zajmował trójką rozwrzeszczonych genninów!’ Wrzasnął
Kakashi też był i jakoś wychował nas na ludzi, nie sądzisz?’ Zapytał nadal spokojnym tonem. Na czole kruczowłosego pojawiła się niebezpieczna żyłka.
Przeginasz Naruto! Nie mam zamiaru się w to bawić!’ Warknął poirytowany.
No ale przecież to nic złego i tak nie masz już innego wyboru, ta lista jest nie do zmienienia, musisz się z tym pogodzić!’ Odparł stanowczym tonem, chowając się jeszcze bardziej za swój fotel.
Naruto!’ Sasuke miał w tej chwili podejść do niego i zabić go na miejscu, jakim prawem decyduje on o jego życiu? Fakt jest Hokage, ale powinien wpierw zapytać. Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się po raz kolejny. Obaj shinobi spojrzeli w ową stronę. Ciśnienie w ciele Uchihy zaczęło się podnosić, gdy tylko ujrzał osobę która właśnie zaszczyciła ich swoją obecnością. Prychnął z niechęci pod nosem.
Puka się!’ Warknął poirytowany Sasuke w stronę gościa.
Twoje wrzaski prawdopodobnie by je zagłuszyło.’ Odparł, nie racząc nawet zaszczycić go swym spojrzeniem. Naruto wychylił się zza swego fotela i bacznie zlustrował członków drużyny 7. ‘Słyszałem że poszukujesz shinobi którzy mieliby zająć sie nowymi geninami.’ Powiedział zwracając się tylko i wyłącznie w stronę blondyna. Sasuke posłał mu zabójcze spojrzenie. Przed chwilą patrzył na ową listę nowych drużyn i był pewien że wraz z nim nikogo więcej nie potrzebują
Lista już jest pełna, przykro mi.’ Wtrącił Uchiha gdy Naruto zamierzał właśnie tworzyć swe usta. Blondyn spojrzał na niego pytająco, nie spodziewał się tak szybkiej zmiany zdania. Przecież jeszcze minutę temu wydzierał się że nie zamierza nikogo niańczyć. Naruto odchrząknął.
Dokładnie tak Sai, Sasuke właśnie zgodził się na moją propozycję a z tego co wiem już cała reszta jest pozajmowana.’ Odparł Hokage, nieco nie pewnym tonem. Dawny członek Korzenia przytaknął niechętnie. ‘Może za rok.’ Dodał. Obaj shinobi którzy stali naprzeciwko Szóstego, wymienili się niechętnymi spojrzeniami. Po krótkiej wymianie zdanie Sasuke postanowił opuścić gabinet, mówiąc że idzie do domu, podkreślając że czeka na niego żona wraz z synem.
           Kroczyli główną ulicą Konohy, zaglądając od sklepu do sklepu, w robieniu porannych zakupów. Oczywiście Hozuki robił za tragarza, w międzyczasie gdy Ino wybierała świeżą żywność, która już niedługo wypełni wnętrze ich wspólnej lodówki. Seledynowowłosy chodził za nią krok w krok, gdy nagle jego fiołkowe tęczówki rozszerzyły się, dostrzegając dobrze znaną sobie postać.
Sasuke!’ Krzyknął chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Kruczowłosy spojrzał na niego, po czym swe kroki skierował w jego stronę. Yamanaka słysząc owe imię, również się odwróciła.
O witaj Sasuke.’ Przywitała się.
Cześć.’ Odparł. ‘Suigetsu musimy o czymś porozmawiać w wolnej chwili.’ Dodał.
W takim razie zapraszamy na dzisiejszy obiad, ty będziesz mógł sobie z nim porozmawiać na spokojnie o swoich sprawach a ja z Sakurą.’ Wtrąciła Ino z uśmiechem. Sasuke przytaknął niechętnie. Rozmowa o przeszłości gdy jego żona będzie znajdować się w drugim pokoju, może być nieco niebezpieczna, lecz ryzyko będzie trzeba podjąć.
O której ten obiad?’ Zapytał.

O piętnastej.’ Odpowiedział tym razem Hozuki, nieco zdziwionym tonem. Już dawno nie widział Uchihy takiego poważnego gdy prosił o rozmowę. Miał co do tego złe przeczucia.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya