Ślimaczym
krokiem przemierzała ulicę swej rodzinnej wioski. Rzęsisty deszcz
moczył całe jej ciało, pozbawione płaszcza, który przez
przypadek zostawiła w gabinecie Hokage. Nie chciała po niego wracać
a przede wszystkim natknąć się na te czułe i troskliwe tęczówki
przyjaciela. Woli zmierzyć się z teraźniejszością, tym że jej
mąż opuścił wioskę kilka godzin temu. Zasiedziała się u Naruto
zbyt długo, wiedziała o tym, jednak w tamtej chwili gdy dowiedziała
się co uczynił Sasuke, świat jej się zawalił. Długoletni
przyjaciel okazał jej dzisiejszego dnia ogromne wsparcie. Chciał
nawet zrezygnować z dzisiejszej pracy, chcąc być z nią, jednak
ona się nie zgodziła się na to. Wolała załatwić to jakoś sama,
w końcu od teraz nie ma innego wyjścia. Naruto zaproponował nawet
odprowadzenie jej do domu, lecz nie przystanęła na to. Wolała te
kilkaset metrów przejść w samotności, rozmyślając nad tym jak
teraz będzie wyglądało jej życie. Samotność, jak to teraz
dziwnie brzmi. Został jej syn, cząstka niej jak i Sasuke. Deszcz
sklejał jej finezyjne różowe włosy a twarz była blada, jak
jeszcze nigdy. Oczy podkrążone i podpuchnięte. Głowa która
zawsze była noszona wysoko, teraz została spuszczone w dół a
swymi przygaszonymi, zielonymi tęczówkami błądziła po
podmokniętej ziemi. Nie zwracała uwagi na to czy wchodzi w jakąś
kałuże czy też nie, chciała teraz wrócić do domu, z którego
ulatniał się właśnie zapach kruczowłosego i wtulić w drobne
ciało swego syna. Nie chciała już płakać, zwłaszcza że Daisuke
został pod chwilową opieką Sai’a, który zaraz by się
zorientował że ponownie jej tęczówki się zaszkliły.
Przyśpieszyła, chcąc jak najszybciej ponownie ujrzeć syna, on
jest jedynym żyjącym wspomnieniem po Sasuke. Dochodziła już do
dużego budynku, w którym zamieszkiwała. Dłońmi przetarła swe
poliki, ścierając z nich zaschnięte łzy. Nie chciała by
przyjaciel je spostrzegł. Po cichu weszła do środka, starając się
nie obudzić Daisuke który mógł już o tej porze spać.
‘Sai,
już jestem.’ Powiedziała cicho, po czym pociągnęła nosem do
góry. Od razu skierowała się w stronę salonu, gdzie zostawiła
ich oboje nim wyszła. ‘Przepraszam że...’ Urwała widząc że
pomieszczenie jest puste. Szmaragdowymi tęczówkami uważnie
zlustrowała cały pokój, jej wzrok zawis na shurikenie który był
wbity w przeciwległą ścianę. Źrenice gwałtownie się
poszerzyły. Taka broń zawsze była chowana wysoko, by ich syn
czasami nie zapragnął się nią pobawić. Panicznie zaczęła
rozglądać się za jakimikolwiek śladami krwi. Nie podobało jej
się to. Strach ogarnął całe jej ciało. Biegiem zerwała się w
stronę kuchni. Jednak i owe pomieszczenie było puste. W całym domu
panowała niepokojąca cisza. Oddech stawał się coraz to szybszy.
Nie kontrolowała już go, tak samo jak swoich odczuć. Strach
zawładnął całym jej ciałem. Wydawało się jakby serce miało
zaraz wyskoczyć z jej kartki piersiowej. Nogi miała jak z waty.
Teraz już wiedziała że nie powinna zostawiać syna samego z
Sai’m. Odwróciła się gwałtownie, chcąc wybiec z kuchni i
skierować się w stronę pozostałych pomieszczeń. Niespodziewanie
uderzyła w coś, czy raczej w kogoś. Chwilowo straciła kontrole
nad swoim całym ciałem, co spowodowało że runęła z hukiem na
jasne kafelki, jakie zostały wyłożone w kuchni. To był ułamek
sekundy. Szybko podniosła swą głowę do góry, widząc kto stoi
przed nią, zamarła w bezruchu a jej źrenice nie dowierzały.
Przecież odszedł...
Słyszał
dźwięk zamykanych drzwi, tak samo jak jej cichą wypowiedź, która
była skierowana do mężczyzny którego niedawno wyrzucił z domu.
Westchnął cicho, po czym przykrył małym kocykiem syna, który
kilka minut temu odpłynął do krainy słodkich snów. Leniwie
zwlókł się z łóżka, by móc porozmawiać w innym pokoju z żoną.
Miał zamiar przedstawić jej swoje stanowisko dotyczące Sai’a,
zwłaszcza po tym jakie wypowiedział ostatnie zdanie. Wchodząc do
kuchni, poczuł jak wpada na kogoś. Zerknął w dół, dostrzegając
leżącą na podłodze żonę. Zdziwił się widząc jej spojrzenie.
Jakby ujrzała ducha albo jakąś zjawę. Na jej twarzy był
wymalowany szok. Kilka razy otwierała swe usta by coś powiedzieć,
lecz żadne słowa nie wydobyły się jak do tej pory z jej krtani.
Jak ryba bez wody. Wydawała się być niemową. Język ugrzęzł w
jej krtani. Sasuke podszedł bliżej niej i uklęknął obok.
‘Hej,
co się dzieje?’ Zapytał, nieco zaniepokojony. Zmartwił go stan w
jakim spotkał żonę, podpuchnięte, zaczerwienione oczy. Płakała,
nie miał co do tego wątpliwości. Nagle w jego głowie zaczęły
rozbrzmiewać słowa Sai’a. Dłoń którą przed chwilą wyciągnął
w jej stronę zastygła na chwilę. Czy
to możliwe że jej powiedział? Zapytał
sam siebie w myślach, przełykając zaległą ślinę w gardle.
Teraz to i jego obleciał pewnego rodzaju strach.
‘Ty...’
Zaczęła niepewnie. Jej głos drżał, tak samo jak ona cała. Nic
nie powiedział. Cierpliwie czekał aż kolejne słowa wydobędą się
z jej krtani. ‘Przecież... ty... jak...’ Plątała się we
własnych słowach, jednak po chwili postanowiła wziąć się w
garść. ‘Gdzie ty do cholery byłeś?!’ Zapytała. Tym razem nie
był to przestraszony ton, lecz poważny i stanowczy. Sasuke
zmarszczył brwi. To pytanie wydało mu się być dziwne a jeszcze
bardziej zdziwiło go to że oczekiwała w napięciu na jego
odpowiedź.
‘Przejść
się.’ Odparł spokojnie. ‘Powiesz mi co się dzieje?’ Tym
razem to on zadał stanowcze pytanie. Dawno nie widział jej takiej
roztrzęsionej. Musiało stać się coś poważnego, coś
nieoczekiwanego.
‘Musiałeś
opuszczać Konohę?!’ Zapytała pół krzykiem, nadal nie podnosząc
się z podłogi.
‘To
już nie można wyjść z wioski na trochę?’ Fuknął nieco
poirytowany, już nie wiedział zupełnie o co jej chodzi. Jednak po
chwili coś do niego dotarło, spojrzał na nią z lekko
rozszerzonymi źrenicami. ‘Ty chyba nie pomyślałaś że
odszedłem.’ Dodał a w jego tonie można było wyczuć nutkę
oburzenia. Przygryzła dolną wargę, nie wiedząc co powiedzieć.
Miał rację, posądziła go o to. Wyczuł jej zmieszanie w tej
chwili. Usiadł obok niej, po czym chwycił drobną twarz kobiety w
swoje dłonie.
‘Zapamiętaj,
nie zostawię was. Dopóki będziesz nadal mnie kochać i chcieć bym
trwał przy twoim boku, tak będzie, rozumiesz?’ Zapytał,
wpatrując się prosto w jej szmaragdowe tęczówki. Przytaknęła
pociągając lekko nosem, po czym obdarzyła go czułym uśmiechem.
‘Gdzie
jest Daisuke?’ Spytała, ponownie zaniepokojonym tonem,
przypominając sobie shuriken’a wbitego w ścianę.
‘Spokojnie,
śpi.’ Uspokoił ją. Odetchnęła z ulgą.
‘A
Sai?’ Usłyszawszy to imię, na czole kruczowłosego pojawiła się
mała żyłka.
‘Wyszedł
jak wróciłem do domu.’ Odpowiedział oschle, wstając z podłogi.
Zdziwiło ją ta nagła zmiana tonu, przecież o nic złego nie
zapytała, jednak postanowiła nie drążyć dłużej tego tematu. On
również jak na razie nie dodał nic na ten temat, po owym zajściu,
woli porozmawiać z nią gdy dojdzie do siebie. Wyciągnął rękę
do przodu, pomagając tym samym wstać i jej. ‘Czemu nie wzięłaś
ze sobą płaszcza jak wychodziłaś?’
‘Zostawiłam
go u Naruto przez przypadek.’ Odparła.
‘A
właśnie co ten młotek chciał od ciebie tym razem?’ Przed
kunoichi pojawił się teraz dylemat. Powiedzieć mu czy nie?
Westchnęła cicho.
‘Nic
takiego i tak mu odmówiłam, ale ma sprawę tym razem do ciebie.’
Sasuke przytaknął i tak dzisiaj do niego nie ma zamiaru się
wybierać, nie kiedy na zewnątrz leje jakby ktoś hydrant odkręcił.
‘Czyżby
wpadł mu do tej pustej mózgownicy pomysł, by wysłać Cię na
misję?’ Zapytał nieco poirytowanym tonem. Sakura zaśmiała się
pod nosem.
‘Coś
w tym rodzaju.’ Odpowiedziała, po czym opuściła kuchnię,
kierując się w stronę sypialni, gdzie zamierzała się przebrać i
wysuszyć. Sasuke tymczasem pokręcił z dezaprobatą głową,
szanował przyjaciela, jednak nie zgadza się by Daisuke został na
kilka dni bez matki. Zresztą on z pieluchami by i tak sobie nie
poradził.
Środek
nocy. Deszcz zelżał wreszcie na swej sile, jednak drobne krople i
tak odbijały się po cichu o szklane powierzchnię szyb. Grube i
uciążliwe zarazem chmury, natomiast rozeszły się a blask pełni
księżyca właśnie wpadał przez nieszczelnie zasłonięte zasłony
sypialni w domu Uchiha. Drobna sylwetka śpiącej kunoichi była
wtulona w ciało męża, znajdujące się tuż obok niej. On w
przeciwieństwie do niej, nie spał. Odkąd położyli się do łóżka,
nie zmrużył ani na chwilę swego oka. Uporczywie myślał. Jednak
mimo starań nie potrafił dojść do sensownej odpowiedzi. Skąd
on do cholery wie! Warknął
wściekły w myślach, zaciskając mocniej swe zęby. Kątem oka
spojrzał na pogrążoną w śnie Sakurę. Z całej siły ścisnął
pięść, chcąc coś rozwalić. Jednak powstrzymał się. Nie chciał
jej obudzić. Delikatnie pogładził ją po poliku, odgarniając
kilka niesfornych różowych kosmyków za jej ucho. Nie wie co by
zrobiła gdyby się dowiedziała o tym co się stało, po jego
odejściu z wioski. Sfrustrowany pomału ściągnął jej ramię ze
swego torsu i po cichu wyślizgnął się z łóżka. Od razu
skierował się w stronę salonu. Owy shuriken został już kilka
godzin temu wyciągnięty ze ściany, by czasami nie korcił Daisuke
do niebezpiecznej zabawy. Podszedł do dużego okna w którym
odsłonił grube zasłony. Oparł się o kawałek ściany,
spoglądając swymi karymi tęczówkami w krajobraz wioski, jaki
rozprzestrzeniał się za oknem ich salonu. Przed swymi oczami nadal
widział roztrzęsioną i zapłakaną żonę leżącą na kuchennej
podłodze. Owego momentu był pewien że spotkała Sai’a, który
poinformował ją o kilkudniowej przeszłości jej męża. Furia
zaczęła ogarniać całe jego ciało. Pięścią uderzył w ścianę,
jednak tak by nie pozostał w niej żaden ślad, gdyż później
musiałby się tłumaczyć. Miał mętlik w głowie, nie chciał by
Sakura się dowiedziała. Lecz jeśli już miałaby się dowidzieć,
wolałby poinformować ją o tym sam. Tylko sęk w tym że nie ma na
tyle odwagi. Brednie. Wielki Sasuke Uchiha nie ma odwagi wypowiedzieć
tych kilku raniących słów?! Nie ma. Cholerny tchórz! Nie
chce by po raz kolejny przez niego płakała, tak jak było
dzisiejszego popołudnia, gdy przez niesprecyzowane informacje uznała
że odszedł z wioski, zostawiając ją i ich syna. Już nigdy nie
chce widzieć jak ta krystaliczna ciecz wypływa z jej oczodołów.
Wtedy i jego twarde serce się kraja a dusza i rozum nie wiedzą co
zrobić. Musi zrobić wszystko by zachować to w tajemnicy,
przynajmniej dopóki nie znajdzie w sobie tej wewnętrznej siły by
jej wszystko wyznać. Mimo iż od czasu do czasu się kłócili, to
nie chciał psuć tego wszystkiego. Tego co obojgu udało się
zbudować z resztek ich poprzedniego związku. Niespodziewanie poczuł
jak, tak dobrze znane mu ciepłe dłonie, okalają go w pasie. Kątem
oka spojrzał na nią. Obdarzyła go uśmiechem.
‘Czemu
nie śpisz?’ Spytała cicho, po czym również spojrzała na widok
za oknem. Deszcz ustał, jedynie nieliczne krople znajdujące się na
szybie, spływały po płaskiej powierzchni. Zamyślił się.
‘Nie
mogłem spać a ty?’
‘Tak
samo.’ Odparła. Obudziła się kilka minut temu w pustym łóżku,
z którego od razu wyszła, chcąc dowiedzieć się gdzie jest. Nie
lubiła tej niewiedzy, zwłaszcza gdy dotyczyła jej rodziny. ‘O
czym myślisz?’ Kolejne pytanie wydobyło się z jej ust, po kilku
minutach błogiej ciszy. Ponownie spojrzał na żonę a następnie
odwrócił ją w swoją stronę.
‘Wiesz
że liczysz się dla mnie tylko ty i Daisuke, nikt więcej. Zrobię
wszystko by was bronić, bo tylko wy jesteście moim życiem. Dla was
żyję.’ Powiedział, po chwili. Sakura zdziwiła się nieco na
jego słowa, pierwszy raz słysz by powiedział coś takiego. ‘Tylko
ciebie kocham.’ Dodał. Pierwszy raz wypowiedział to jej prosto w
twarz. Teraz nie liczyły się czyny, lecz słowa.
‘Sasuke...
boję się ciebie.’ Powiedziała zdziwionym tonem, na co ten się
zaśmiał pod nosem.
‘Głuptas.’
Odparł, po czym schylił się lekko i obdarzył ją czułym
pocałunkiem w usta. Sakura rozchyliła delikatnie swe wargi,
pozwalając mu na pogłębienie pocałunku. Swe dłonie natomiast
uwiesiła na jego szyi. Gdy kruczowłosy przeszedł z pocałunkami na
jej szyję, całe jej ciało przeszły miłe dreszcze rozkoszy, w tym
samym momencie zaczęła robić drobne kroczki do tyłu. Ściągnęła
ręce z jego szyi i przeniosła na koszulę męża za którą
delikatnie ciągła. Dłonie Uchihy natomiast znajdowały się na
tali kunoichi. Oboje skierowali się w stronę niedalekiej sofy.
Sasuke nie patrząc co robi zaczął ją kłaść na meblu, lecz pech
chciał że różowowłosa znalazła się na kancie z którego szybko
się ześlizgnęła, ciągnąc męża za sobą. Cichy pisk wydobył
się z jej krtani, gdy tylko uderzyła o podłogę, lecz szybko
zatkała sobie dłonią usta. Oboje zamarli w bezruchu leżąc na
sobie. Uważnie wsłuchiwali się w domową ciszę, bojąc się że
ich igraszki mogły obudzić pół rocznego syna, śpiącego w swoim
pokoju, natomiast ich tęczówki były wpatrzone w siebie nawzajem.
Trwali tak dłuższą chwilę, bez jakiegokolwiek słowa czy czynu,
jednak po chwili głowa Sasuke zniżyła się ku ciału żony. Sakura
położyła swe dłonie na jego nagich plecach, jeżdżąc po nich i
rozgrzewając każdy, nawet najmniejszy mięsień. Lekko odhaczył
ramiączko jej krótkiej koszuli nocnej, które chwilowo mu
przeszkadzało w obdarowywaniu pocałunkami ciała żony. Jego dłonie
przeniosły się na jej szczupłe nogi, prawą kierował się pomału
do góry. Po chwili jego ręka znajdowała się już pod jej białą,
jedwabną koszulą nocną, masując jej udu. Kącik ust kobiety
uniósł się ku górze. Czuła jak jego rozgrzane już dłonie
penetrują jej szczupłe ciało jakie znajdowało się pod piżamą.
Obie były coraz to wyżej. Badał jej ciało tak delikatnie, jakby
robił to po raz pierwszy. Jednak po chwili jedna z nich zatrzymała
się, najeżdżając na materiał jej majtek. Spojrzał na nią,
chcąc dowiedzieć się czy tego w tej chwili pragnie. Sakura
uśmiechnęła się pod nosem, po raz kolejny a jej obie dłonie,
zjechały z jego pleców na bokserki jaki miał na sobie. To była
jej odpowiedź. Ściągnął dolną część jej odzienia pomału.
Ona natomiast zsunęła nieco jego bokserki. Podniosła się na
łokciach, obdarzając go namiętnym pocałunkiem. W tej samej
chwili, poczuła jak wchodzi w jej ciało. Naprężyła całe swe
ciało, odchylając głowę lekko do tyłu. Z początku poruszał się
w niej wolno, jednak zaczął coraz to bardziej przyśpieszyć,
pobudzając i jej ciało do ruchu. Na obu ich skórach zaczęły
pojawiać się drobne kropelki potu, jednak nie przestawali. To nie
był ten moment. Sakura wygięła się jeszcze mocniej. Oboje czuli
że moment spełnienia jest już bliski. Z ust różowowłosej
wydobył się cichy krzyk rozkoszy, jednak po chwili ponownie została
obdarowana czułym pocałunkiem męża. Doszli parę sekund potem,
chwilę później wyszedł z niej tak samo łagodniej jak w nią
wszedł. Położył tuż obok niej na podłodze, jednak w tej samej
chwili ujrzał uśmiech żony tuż nad sobą. Dłonią przeczesała
jego gęste, hebanowe włosy.
‘Kocham
Cię.’ Szepnęła mu na ucho a następnie lekko przygryzła,
schodząc z niego i układając głowę na jego umięśnionym torsie.
Owe słowa spowodowały że na twarzy Sasuke pojawił się ciepły
uśmiech a w głowie kłębiło mu się pytanie czy tak samo będzie,
gdy przez przypadek dowie się co zrobił po ich rozstaniu...
No comments:
Post a Comment