86.

Ślimaczym krokiem przemierzała ulicę swej rodzinnej wioski. Rzęsisty deszcz moczył całe jej ciało, pozbawione płaszcza, który przez przypadek zostawiła w gabinecie Hokage. Nie chciała po niego wracać a przede wszystkim natknąć się na te czułe i troskliwe tęczówki przyjaciela. Woli zmierzyć się z teraźniejszością, tym że jej mąż opuścił wioskę kilka godzin temu. Zasiedziała się u Naruto zbyt długo, wiedziała o tym, jednak w tamtej chwili gdy dowiedziała się co uczynił Sasuke, świat jej się zawalił. Długoletni przyjaciel okazał jej dzisiejszego dnia ogromne wsparcie. Chciał nawet zrezygnować z dzisiejszej pracy, chcąc być z nią, jednak ona się nie zgodziła się na to. Wolała załatwić to jakoś sama, w końcu od teraz nie ma innego wyjścia. Naruto zaproponował nawet odprowadzenie jej do domu, lecz nie przystanęła na to. Wolała te kilkaset metrów przejść w samotności, rozmyślając nad tym jak teraz będzie wyglądało jej życie. Samotność, jak to teraz dziwnie brzmi. Został jej syn, cząstka niej jak i Sasuke. Deszcz sklejał jej finezyjne różowe włosy a twarz była blada, jak jeszcze nigdy. Oczy podkrążone i podpuchnięte. Głowa która zawsze była noszona wysoko, teraz została spuszczone w dół a swymi przygaszonymi, zielonymi tęczówkami błądziła po podmokniętej ziemi. Nie zwracała uwagi na to czy wchodzi w jakąś kałuże czy też nie, chciała teraz wrócić do domu, z którego ulatniał się właśnie zapach kruczowłosego i wtulić w drobne ciało swego syna. Nie chciała już płakać, zwłaszcza że Daisuke został pod chwilową opieką Sai’a, który zaraz by się zorientował że ponownie jej tęczówki się zaszkliły. Przyśpieszyła, chcąc jak najszybciej ponownie ujrzeć syna, on jest jedynym żyjącym wspomnieniem po Sasuke. Dochodziła już do dużego budynku, w którym zamieszkiwała. Dłońmi przetarła swe poliki, ścierając z nich zaschnięte łzy. Nie chciała by przyjaciel je spostrzegł. Po cichu weszła do środka, starając się nie obudzić Daisuke który mógł już o tej porze spać.
Sai, już jestem.’ Powiedziała cicho, po czym pociągnęła nosem do góry. Od razu skierowała się w stronę salonu, gdzie zostawiła ich oboje nim wyszła. ‘Przepraszam że...’ Urwała widząc że pomieszczenie jest puste. Szmaragdowymi tęczówkami uważnie zlustrowała cały pokój, jej wzrok zawis na shurikenie który był wbity w przeciwległą ścianę. Źrenice gwałtownie się poszerzyły. Taka broń zawsze była chowana wysoko, by ich syn czasami nie zapragnął się nią pobawić. Panicznie zaczęła rozglądać się za jakimikolwiek śladami krwi. Nie podobało jej się to. Strach ogarnął całe jej ciało. Biegiem zerwała się w stronę kuchni. Jednak i owe pomieszczenie było puste. W całym domu panowała niepokojąca cisza. Oddech stawał się coraz to szybszy. Nie kontrolowała już go, tak samo jak swoich odczuć. Strach zawładnął całym jej ciałem. Wydawało się jakby serce miało zaraz wyskoczyć z jej kartki piersiowej. Nogi miała jak z waty. Teraz już  wiedziała że nie powinna zostawiać syna samego z Sai’m. Odwróciła się gwałtownie, chcąc wybiec z kuchni i skierować się w stronę pozostałych pomieszczeń. Niespodziewanie uderzyła w coś, czy raczej w kogoś. Chwilowo straciła kontrole nad swoim całym ciałem, co spowodowało że runęła z hukiem na jasne kafelki, jakie zostały wyłożone w kuchni. To był ułamek sekundy. Szybko podniosła swą głowę do góry, widząc kto stoi przed nią, zamarła w bezruchu a jej źrenice nie dowierzały. Przecież odszedł...
Słyszał dźwięk zamykanych drzwi, tak samo jak jej cichą wypowiedź, która była skierowana do mężczyzny którego niedawno wyrzucił z domu. Westchnął cicho, po czym przykrył małym kocykiem syna, który kilka minut temu odpłynął do krainy słodkich snów. Leniwie zwlókł się z łóżka, by móc porozmawiać w innym pokoju z żoną. Miał zamiar przedstawić jej swoje stanowisko dotyczące Sai’a, zwłaszcza po tym jakie wypowiedział ostatnie zdanie. Wchodząc do kuchni, poczuł jak wpada na kogoś. Zerknął w dół, dostrzegając leżącą na podłodze żonę. Zdziwił się widząc jej spojrzenie. Jakby ujrzała ducha albo jakąś zjawę. Na jej twarzy był wymalowany szok. Kilka razy otwierała swe usta by coś powiedzieć, lecz żadne słowa nie wydobyły się jak do tej pory z jej krtani. Jak ryba bez wody. Wydawała się być niemową. Język ugrzęzł w jej krtani. Sasuke podszedł bliżej niej i uklęknął obok.
Hej, co się dzieje?’ Zapytał, nieco zaniepokojony. Zmartwił go stan w jakim spotkał żonę, podpuchnięte, zaczerwienione oczy. Płakała, nie miał co do tego wątpliwości. Nagle w jego głowie zaczęły rozbrzmiewać słowa Sai’a. Dłoń którą przed chwilą wyciągnął w jej stronę zastygła na chwilę. Czy to możliwe że jej powiedział? Zapytał sam siebie w myślach, przełykając zaległą ślinę w gardle. Teraz to i jego obleciał pewnego rodzaju strach.
Ty...’ Zaczęła niepewnie. Jej głos drżał, tak samo jak ona cała. Nic nie powiedział. Cierpliwie czekał aż kolejne słowa wydobędą się z jej krtani. ‘Przecież... ty... jak...’ Plątała się we własnych słowach, jednak po chwili postanowiła wziąć się w garść. ‘Gdzie ty do cholery byłeś?!’ Zapytała. Tym razem nie był to przestraszony ton, lecz poważny i stanowczy. Sasuke zmarszczył brwi. To pytanie wydało mu się być dziwne a jeszcze bardziej zdziwiło go to że oczekiwała w napięciu na jego odpowiedź.
Przejść się.’ Odparł spokojnie. ‘Powiesz mi co się dzieje?’ Tym razem to on zadał stanowcze pytanie. Dawno nie widział jej takiej roztrzęsionej. Musiało stać się coś poważnego, coś nieoczekiwanego.
Musiałeś opuszczać Konohę?!’ Zapytała pół krzykiem, nadal nie podnosząc się z podłogi.
To już nie można wyjść z wioski na trochę?’ Fuknął nieco poirytowany, już nie wiedział zupełnie o co jej chodzi. Jednak po chwili coś do niego dotarło, spojrzał na nią z lekko rozszerzonymi źrenicami. ‘Ty chyba nie pomyślałaś że odszedłem.’ Dodał a w jego tonie można było wyczuć nutkę oburzenia. Przygryzła dolną wargę, nie wiedząc co powiedzieć. Miał rację, posądziła go o to. Wyczuł jej zmieszanie w tej chwili. Usiadł obok niej, po czym chwycił drobną twarz kobiety w swoje dłonie.
Zapamiętaj, nie zostawię was. Dopóki będziesz nadal mnie kochać i chcieć bym trwał przy twoim boku, tak będzie, rozumiesz?’ Zapytał, wpatrując się prosto w jej szmaragdowe tęczówki. Przytaknęła pociągając lekko nosem, po czym obdarzyła go czułym uśmiechem.
Gdzie jest Daisuke?’ Spytała, ponownie zaniepokojonym tonem, przypominając sobie shuriken’a wbitego w ścianę.
Spokojnie, śpi.’ Uspokoił ją. Odetchnęła z ulgą.
A Sai?’ Usłyszawszy to imię, na czole kruczowłosego pojawiła się mała żyłka.
Wyszedł jak wróciłem do domu.’ Odpowiedział oschle, wstając z podłogi. Zdziwiło ją ta nagła zmiana tonu, przecież o nic złego nie zapytała, jednak postanowiła nie drążyć dłużej tego tematu. On również jak na razie nie dodał nic na ten temat, po owym zajściu, woli porozmawiać z nią gdy dojdzie do siebie. Wyciągnął rękę do przodu, pomagając tym samym wstać i jej. ‘Czemu nie wzięłaś ze sobą płaszcza jak wychodziłaś?’
Zostawiłam go u Naruto przez przypadek.’ Odparła.
A właśnie co ten młotek chciał od ciebie tym razem?’ Przed kunoichi pojawił się teraz dylemat. Powiedzieć mu czy nie? Westchnęła cicho.
Nic takiego i tak mu odmówiłam, ale ma sprawę tym razem do ciebie.’ Sasuke przytaknął i tak dzisiaj do niego nie ma zamiaru się wybierać, nie kiedy na zewnątrz leje jakby ktoś hydrant odkręcił.
Czyżby wpadł mu do tej pustej mózgownicy pomysł, by wysłać Cię na misję?’ Zapytał nieco poirytowanym tonem. Sakura zaśmiała się pod nosem.
Coś w tym rodzaju.’ Odpowiedziała, po czym opuściła kuchnię, kierując się w stronę sypialni, gdzie zamierzała się przebrać i wysuszyć. Sasuke tymczasem pokręcił z dezaprobatą głową, szanował przyjaciela, jednak nie zgadza się by Daisuke został na kilka dni bez matki. Zresztą on z pieluchami by i tak sobie nie poradził.
Środek nocy. Deszcz zelżał wreszcie na swej sile, jednak drobne krople i tak odbijały się po cichu o szklane powierzchnię szyb. Grube i uciążliwe zarazem chmury, natomiast rozeszły się a blask pełni księżyca właśnie wpadał przez nieszczelnie zasłonięte zasłony sypialni w domu Uchiha. Drobna sylwetka śpiącej kunoichi była wtulona w ciało męża, znajdujące się tuż obok niej. On w przeciwieństwie do niej, nie spał. Odkąd położyli się do łóżka, nie zmrużył ani na chwilę swego oka. Uporczywie myślał. Jednak mimo starań nie potrafił dojść do sensownej odpowiedzi. Skąd on do cholery wie! Warknął wściekły w myślach, zaciskając mocniej swe zęby. Kątem oka spojrzał na pogrążoną w śnie Sakurę. Z całej siły ścisnął pięść, chcąc coś rozwalić. Jednak powstrzymał się. Nie chciał jej obudzić. Delikatnie pogładził ją po poliku, odgarniając kilka niesfornych różowych kosmyków za jej ucho. Nie wie co by zrobiła gdyby się dowiedziała o tym co się stało, po jego odejściu z wioski. Sfrustrowany pomału ściągnął jej ramię ze swego torsu i po cichu wyślizgnął się z łóżka. Od razu skierował się w stronę salonu. Owy shuriken został już kilka godzin temu wyciągnięty ze ściany, by czasami nie korcił Daisuke do niebezpiecznej zabawy. Podszedł do dużego okna w którym odsłonił grube zasłony. Oparł się o kawałek ściany, spoglądając swymi karymi tęczówkami w krajobraz wioski, jaki rozprzestrzeniał się za oknem ich salonu. Przed swymi oczami nadal widział roztrzęsioną i zapłakaną żonę leżącą na kuchennej podłodze. Owego momentu był pewien że spotkała Sai’a, który poinformował ją o kilkudniowej przeszłości jej męża. Furia zaczęła ogarniać całe jego ciało. Pięścią uderzył w ścianę, jednak tak by nie pozostał w niej żaden ślad, gdyż później musiałby się tłumaczyć. Miał mętlik w głowie, nie chciał by Sakura się dowiedziała. Lecz jeśli już miałaby się dowidzieć, wolałby poinformować ją o tym sam. Tylko sęk w tym że nie ma na tyle odwagi. Brednie. Wielki Sasuke Uchiha nie ma odwagi wypowiedzieć tych kilku raniących słów?! Nie ma.  Cholerny tchórz! Nie chce by po raz kolejny przez niego płakała, tak jak było dzisiejszego popołudnia, gdy przez niesprecyzowane informacje uznała że odszedł z wioski, zostawiając ją i ich syna. Już nigdy nie chce widzieć jak ta krystaliczna ciecz wypływa z jej oczodołów. Wtedy i jego twarde serce się kraja a dusza i rozum nie wiedzą co zrobić. Musi zrobić wszystko by zachować to w tajemnicy, przynajmniej dopóki nie znajdzie w sobie tej wewnętrznej siły by jej wszystko wyznać. Mimo iż od czasu do czasu się kłócili, to nie chciał psuć tego wszystkiego. Tego co obojgu udało się zbudować z resztek ich poprzedniego związku. Niespodziewanie poczuł jak, tak dobrze znane mu ciepłe dłonie, okalają go w pasie. Kątem oka spojrzał na nią. Obdarzyła go uśmiechem.
Czemu nie śpisz?’ Spytała cicho, po czym również spojrzała na widok za oknem. Deszcz ustał, jedynie nieliczne krople znajdujące się na szybie, spływały po płaskiej powierzchni. Zamyślił się.
Nie mogłem spać a ty?’
Tak samo.’ Odparła. Obudziła się kilka minut temu w pustym łóżku, z którego od razu wyszła, chcąc dowiedzieć się gdzie jest. Nie lubiła tej niewiedzy, zwłaszcza gdy dotyczyła jej rodziny. ‘O czym myślisz?’ Kolejne pytanie wydobyło się z jej ust, po kilku minutach błogiej ciszy. Ponownie spojrzał na żonę a następnie odwrócił ją w swoją stronę.
Wiesz że liczysz się dla mnie tylko ty i Daisuke, nikt więcej. Zrobię wszystko by was bronić, bo tylko wy jesteście moim życiem. Dla was żyję.’ Powiedział, po chwili. Sakura zdziwiła się nieco na jego słowa, pierwszy raz słysz by powiedział coś takiego. ‘Tylko ciebie kocham.’ Dodał. Pierwszy raz wypowiedział to jej prosto w twarz. Teraz nie liczyły się czyny, lecz słowa.
Sasuke... boję się ciebie.’ Powiedziała zdziwionym tonem, na co ten się zaśmiał pod nosem.
Głuptas.’ Odparł, po czym schylił się lekko i obdarzył ją czułym pocałunkiem w usta. Sakura rozchyliła delikatnie swe wargi, pozwalając mu na pogłębienie pocałunku. Swe dłonie natomiast uwiesiła na jego szyi. Gdy kruczowłosy przeszedł z pocałunkami na jej szyję, całe jej ciało przeszły miłe dreszcze rozkoszy, w tym samym momencie zaczęła robić drobne kroczki do tyłu. Ściągnęła ręce z jego szyi i przeniosła na koszulę męża za którą delikatnie ciągła. Dłonie Uchihy natomiast znajdowały się na tali kunoichi. Oboje skierowali się w stronę niedalekiej sofy. Sasuke nie patrząc co robi zaczął ją kłaść na meblu, lecz pech chciał że różowowłosa znalazła się na kancie z którego szybko się ześlizgnęła, ciągnąc męża za sobą. Cichy pisk wydobył się z jej krtani, gdy tylko uderzyła o podłogę, lecz szybko zatkała sobie dłonią usta. Oboje zamarli w bezruchu leżąc na sobie. Uważnie wsłuchiwali się w domową ciszę, bojąc się że ich igraszki mogły obudzić pół rocznego syna, śpiącego w swoim pokoju, natomiast ich tęczówki były wpatrzone w siebie nawzajem. Trwali tak dłuższą chwilę, bez jakiegokolwiek słowa czy czynu, jednak po chwili głowa Sasuke zniżyła się ku ciału żony. Sakura położyła swe dłonie na jego nagich plecach, jeżdżąc po nich i rozgrzewając każdy, nawet najmniejszy mięsień. Lekko odhaczył ramiączko jej krótkiej koszuli nocnej, które chwilowo mu przeszkadzało w obdarowywaniu pocałunkami ciała żony. Jego dłonie przeniosły się na jej szczupłe nogi, prawą kierował się pomału do góry. Po chwili jego ręka znajdowała się już pod jej białą, jedwabną koszulą nocną, masując jej udu. Kącik ust kobiety uniósł się ku górze. Czuła jak jego rozgrzane już dłonie penetrują jej szczupłe ciało jakie znajdowało się pod piżamą. Obie były coraz to wyżej. Badał jej ciało tak delikatnie, jakby robił to po raz pierwszy. Jednak po chwili jedna z nich zatrzymała się, najeżdżając na materiał jej majtek. Spojrzał na nią, chcąc dowiedzieć się czy tego w tej chwili pragnie. Sakura uśmiechnęła się pod nosem, po raz kolejny a jej obie dłonie, zjechały z jego pleców na bokserki jaki miał na sobie. To była jej odpowiedź. Ściągnął dolną część jej odzienia pomału. Ona natomiast zsunęła nieco jego bokserki. Podniosła się na łokciach, obdarzając go namiętnym pocałunkiem. W tej samej chwili, poczuła jak wchodzi w jej ciało. Naprężyła całe swe ciało, odchylając głowę lekko do tyłu. Z początku poruszał się w niej wolno, jednak zaczął coraz to bardziej przyśpieszyć, pobudzając i jej ciało do ruchu. Na obu ich skórach zaczęły pojawiać się drobne kropelki potu, jednak nie przestawali. To nie był ten moment. Sakura wygięła się jeszcze mocniej. Oboje czuli że moment spełnienia jest już bliski. Z ust różowowłosej wydobył się cichy krzyk rozkoszy, jednak po chwili ponownie została obdarowana czułym pocałunkiem męża. Doszli parę sekund potem, chwilę później wyszedł z niej tak samo łagodniej jak w nią wszedł. Położył tuż obok niej na podłodze, jednak w tej samej chwili ujrzał uśmiech żony tuż nad sobą. Dłonią przeczesała jego gęste, hebanowe włosy.

Kocham Cię.’ Szepnęła mu na ucho a następnie lekko przygryzła, schodząc z niego i układając głowę na jego umięśnionym torsie. Owe słowa spowodowały że na twarzy Sasuke pojawił się ciepły uśmiech a w głowie kłębiło mu się pytanie czy tak samo będzie, gdy przez przypadek dowie się co zrobił po ich rozstaniu...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya