84.

        Tego ranka promienie słoneczne nie były w stanie przedrzeć się przez zalegające nad Konohą grube chmury. Dzień nie zaczynał się najlepiej. Było ponuro i pochmurnie. W każdej chwili deszcz mógł zacząć spływać na Wioskę Ukrytą w Liściach. Jednak godzina była dość wczesna, zegary niedawno wybiły piątą nad ranem, więc wszystko może jeszcze się zdarzyć. Matka Natura zmienną jest. W jednym z licznych domostw jakie znajdowały się w Konoha-gakura, zaczął się roznosić płacz pół rocznego dziecka. Sakura dłonią przetarła twarz, po czym chwyciła za kawałek kołdry, chcąc przykryć nią swe nagie ciało i w momencie gdy zamierzała opuścić łóżka, poczuła na swym ramieniu dłoń kruczowłosego.
Spokojnie, ubierz się, ja go przyniosę.’ Odpowiedział ziewając, po czym wstał z łóżka. Różowowłosa przytaknęła jedynie a następnie ubrała na siebie piżamę, która leżała na podłodze. Na wspomnienie ostatniej nocy, kącik jej ust uniósł się lekko do góry. Zawsze tak było. Kątem oka spojrzała na zegar, wiszący na ścianie. Dłonią przeczesała włosy, widząc że po raz kolejny Daisuke postanowił zrobić im wczesną pobudkę. Nie był to pierwszy raz i prawdopodobnie nie ostatni. Niespodziewanie usłyszała jak drobne krople obijają się o szybę. Odchyliła nieco zasłonę a jej tęczówki ujrzały jak to ciemne chmury były zgromadzone nad jej rodzinną wioskę. Deszcz z każdą chwilą coraz bardziej przybierał na sile. Westchnęła ciężko. Kolejny paskudny dzień. Pomyślała, po czym ponownie zasłoniła zasłonę. Gdy się odwróciła, we framudze dostrzegła Sasuke wraz z synem.
Ma...ma...’ powiedział Daisuke wyciągając ręce ku rodzicielce. Sakura podeszła do ich i odebrała chłopca. Ułożyła go na łóżku tuż obok siebie. Powinien jeszcze trochę poleżeć.
Wiesz że te sześć miesięcy przerwy od misji, minie w tym tygodniu, prawda?’ Zapytał spokojnie Sasuke siadając na łóżku obok nich. Przez pół roku żadne z nich nie poruszało tego tematu, aż do dziś. Woleli unikać niepotrzebnych kłótni, o co będzie potem. Jednak kiedyś ten dzień musiał nadejść. Sakura niechętnie odwróciła głowę w jego stronę a uśmiech jaki przed chwilą widniał na jej twarzy zniknął. Zastąpił go smutek.
Wiem.’ Odpowiedziała cicho. Nie była w stanie w tej chwili spoglądać na niego dłużej, przeniosła swój szmaragdowy wzrok na syna, który bawił się końcówkami jej włosów.
Mieliśmy umowę.’ Odparł chwytając ją gwałtownie za podbródek i odwracając jej głowę w swoją stronę.
No przecież wiem! Czy coś mówię?!’ Warknęła ostro, po czym ściągnęła jego dłoń ze swojej twarzy.
Nic nie mówisz ale za to widzę że Ci to nie odpowiada!’ Jego ton był ostry aż za bardzo. Po ciele kunoichi przeszły ciarki. Dawno nie słyszała jak do niej tak mówi.
Bo nie odpowiada! Jednak nie bronię! Jesteś shinobi tak samo jak ja, ale nie chcę by Cię nie było w domu miesiącami, jakiś limit powinien być, prawda!?’ Krzyknęła. Daisuke słysząc donośny krzyk matki, podparł się o jej rękę i usiadł na łóżku, wtulając się w ciało rodzicielki. Przestraszył się. Sasuke delikatnie pogłaskał go po główce.
I znowu się zaczyna.’ Warknął pod nosem. ‘To że parę razy tak było to czy oznacza że tak musi być już cały czas?’ Fuknął nieco spokojniej, tylko dlatego by kolejny krzyk nie przestraszył Daisuke.
Parę razy?’ Prychnęła pod nosem ‘Nie widziałam Cię praktycznie całą ciążę, przychodziłeś z jednej misji a następnego ranka wyruszałeś na następną a ja siedziałam w domu martwiąc się tylko czy nic Ci nie jest, czy przez przypadek nie zostałeś poważnie ranny ale ciebie oczywiście to nie obchodzi!’ Odparła ostro.
To było kiedyś, co dopiero będzie nie jesteś w stanie określić, nie jesteś jasnowidzem.’ Powiedział wstając zdenerwowany z łóżka i podążając w stronę łazienki.
Zbyt dobrze Cię znam by nie wiedzieć jaki jesteś.’ Warknęła, po czym złapała za pierwszą lepszą poduszkę i z całej siły rzuciła nią w niego. Niespodziewanie poszwa pękła a na Uchihę wyleciało pierze. Daisuke widząc ojca w dziwnym białym czymś, zaczął się śmiać. Jednak tylko jemu było do śmiechu. Sasuke wszedł do łazienki i  mocno trzasnął drzwiami. Różowowłosa natomiast fuknęła coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wróciła do zajmowania się synem.
           Stał przed lustrem w łazience, wpatrując się w swoje odbicie, wymalowane na szklanej powierzchni. Dłonie, który zaczynały przybierać odcień bieli, miał mocno zaciśnięte na umywalce. Kolejna kłótnia o byle co. Chociaż czy to rzeczywiście było byle co? Raczej nie. I ten widok przestraszonego Daisuke, który wtulał się w ciało Sakury. W tamtym momencie, coś go chwyciło za serce. Odkręcił kurek z zimną wodą, po czym ochlapał nią swą twarz. Jednak i to nie zmniejszyło jego wściekłości w tym momencie. Z kosza na ubrania, chwycił za wczorajsze ciuchy i zarzucił je na siebie. Następnie otworzył okno i wyskoczył przez nie do ogrodu. Musi się przejść, nawet jeśli miałoby to oznaczać przemoknięcie do suchej nitki, niech tak będzie.
           Czas płynął swoim nieubłaganym tempem. Kunoichi właśnie przebywała w kuchni wraz ze swoim synem, przygotowując śniadanie dla nich obojga. Mleko które miał spożyć Daisuke jak i dwie kanapki dla siebie. Sasuke nie wliczała, doskonale wiedziała że opuścił dom w nieco inny sposób. Fakt, to był jego pierwszy raz gdy tak uczynił, jednak ona nie przejmowała się tym. W końcu nie powiedziała ani nie zrobiła niczego nie odpowiedniego. Wyznała prawdę, nie zaczęła się na niego wydzierać z żadnymi pretensjami czy też narzekać. Chciała jedynie by wprowadził pewien limit a przecież to nic strasznego, nieprawdaż? Niespodziewanie po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. Sakura westchnęła, nikogo się nie spodziewała a dla Sasuke zamknięte drzwi nie robiły żadnej różnicy. Podeszła do Daisuke i wyciągnęła go z fotelika.
Sprawdzimy kto do nas przyszedł, co nie?’ Zapytała z uśmiechem syna, po czym zaczęła kierować się wraz z nim w stronę drzwi frontowych. Chłopczyk będąc na rękach matki, ponownie chwycił za jej finezyjne włosy i zaczął je czochrać, lubił je, były takie miękkie i przyjemne w dotyku, aż się prosiły by ktoś zrobił jakiś bałagan z nimi. Sakurze natomiast to nie przeszkadzało. Mimo iż czasami, ciężko było jej je rozczesać, nie protestowała, pozwalała mu na to. Stojąc tuż przy drzwiach, pociągnęła za klamkę w swoją stronę a jej tęczówki po chwili ujrzały członka specjalnego oddziału ANBU do którego niegdyś należała. Westchnęła ciężko. Domyśliła się, po co tu przyszedł z samego rana.
Sasuke nie ma w domu.’ Odparła, poprawiając sobie syna na rękach.
Ja nie do niego, tylko do ciebie.’ Powiedział spokojnie. Sakura wszędzie rozpoznałaby głos swego niedoszłego męża.
Sai, co Cię do mnie w takim razie sprowadza?’ Zapytała, otwierając szerzej drzwi, by nie stał na deszczu. Gdy drzwi zostały zamknięte, poprosiła go aby wszedł do kuchni, gdzie mleko dla jej syna właśnie się zagotowało. ‘A więc?’ Ponagliła go.
Naruto prosił bym do ciebie przyszedł i powiedział żebyś się u niego zjawiła. Miał sam się pofatygować ale za bardzo jest zajęty papierkową robotą jak i rozdawaniem misji.’ Odpowiedział siadając na kuchennym krześle, po czym ściągnął maskę ANBU ze swojej twarzy. Różowowłosa spojrzała na zegar, który znajdował się na ścianie, było już po dziewiątej – Sasuke nie było już ponad trzy godziny w domu, niedługo minie czwarta.
To coś ważnego?’ Zapytała wsadzając ponownie na chwilę Daisuke do krzesełka by mogła nalać mleka do butelki.
Nie wiem, lecz gdy to mówił, był jakby to powiedzieć...’ Zamyślił się na chwilę, szukając w głowie odpowiedniego słowa. ‘...zdesperowany.’ Dokończył. Nie wiedziała co robić. Nie chce wychodzić w taką pogodę z synem na zewnątrz, jest za zimno, na dodatek ten siarczysty deszcz który nie chce ustąpić a przecież samego go nie zostawi w domu, jest na to o wiele za mały. Jednak skoro Naruto był zdesperowany gdy posyłał po nią, to w takim razie musi mieć jakiś konkretny do tego powód. ‘O czym myślisz?’ Zapytał po chwili Sai, widząc jak wpatruję się w syna, gdy karmiła go mlekiem z butelki.
O niczym ważnym.’ Odpowiedziała spokojnie, obdarzając go uśmiechem. ‘Chociaż...’ Zaczęła niepewnie.
Mów.’
Sai, zostałbyś na chwilę z Daisuke? Ja bym tylko szybko dowiedziała się czego Naruto chce ode mnie a nie wiem kiedy Sasuke wróci do domu.’ Powiedziała z pewnego rodzaju grymasem na swej twarzy.
Nie ma sprawy a gdzie Sasuke wybył tak z rana? Słyszałem że wziął wolne na jakiś czas.’
U Juugo.’ Skłamała. Mimo iż jest jej przyjacielem, to nie musi wiedzieć wszystkiego a tym bardziej tego co się dzieje w jej małżeństwie.
No mogę zostać.’ Odpowiedział po chwili namysłu.

Dzięki. To tylko go nakarmię i oddam go w twoje ręce na trochę a sama pójdę do naszego kochanego Hokage.’ Powiedziała, kończąc na ironii. Sai uśmiechnął się mimowolnie.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya