82.

Trójka shinobi z maskami ANBU na twarzy zmierzała właśnie w stronę wioski Liścia. Ich tęczówki już dostrzegały dwie duże ościeżnice, które były wejściem do Konohy. Nie było ich ponad miesiąc a mieli wrócić po trzech tygodnia, jednak wstępne założenia nie sprawdziły się i dzięki pewnym komplikacją musili przedłużyć swą misję, co im się nie za bardzo podobało. Zwłaszcze jednemu z nich. Jeszcze kilka minut a będą w domu. Nareszcie. Nieco spokojniejszym tempem przekroczyli bramę wioski, po czym zatrzymali się przy butce w której znajdowała się dobrze im znana dwójka chuninów. Kotetsu widząc ich zaczął szybko grzebać w jakiś rzeczach z tyłu. Suigetsu wyciągnął z jednej ze swych kieszeni zwój i wręczył go Izumo.
Oddajcie to Naruto.’ Powiedział chłodno Uchiha, po czym cała trójka zaczęła kierować się w stronę centrum wioski.
Czekajcie!’ Krzyknął jeden z chuninów. Spojrzeli na nich przez ramię.
Co jest?’ Zapytał Juugo. Szczerze mówiąc to chciał już być w domu, rozkoszując się gorącą kąpielą jak i spokojnym snem w ciepłym łóżku, zresztą nie był sam.
Sasuke chodź tu. Mamy coś dla ciebie.’ Dodał Kotetsu. Kruczowłosy westchnął i zrobił kilka kroków w ich stronę. Nagle tuż przed swoją twarzą dostrzegł duży bukiet kwiatów. Zamrugał kilka razy oczami.
Ej Kotetsu nie oświadczaj się mu bo Sakura będzie wściekła!’ Krzyknął Hozuki z rozbawieniem.
Bardzo śmieszne.’ Warknął w jego stronę. ‘A dobrze że wspomniałeś o Sakurze, bo to właśnie dla niej.’ Odparł. ‘Hokage codziennie przynosił tu nowy bukiet kwiatów, od momentu kiedy urodziła. Stwierdził że może to pomoże Ci w jej udobruchać.’ Powiedział drapiąc się po głowię.
Urodziła?!’ Zapytał ze zdziwieniem, przejeżdzająć dłonią po twarzy.
Masz syna, dzisiaj wrócili ze szpitala.’ Wtrącił Izumo. Sasuke odchylił lekko swą głowę do tyłu a drobne krople niespodziewanie zaczęły pojawiać się na jego twarzy. Zaczęło kropić, spokojny letni deszczyk. Przymknął powieki a na jego ustach pojawił się uśmiech zadowolenia. Miał syna! Chciał skakać, cieszyć się, lecz wiedział że od razu uznaliby go za wariata. Nie wiedział czy się śmiać czy płakać, bo dobrze wiedział że Sakura prawdopodobnie nie jest zadowolona z jego nie obecności przy porodzie. Nagle poczuł jak ktoś łapie go za ramię. Kątem oka spojrzał na tą osobę. Był nim Suigetsu.
Ona Cię zabiję.’ Powiedział, nieco przerażonym głosem.
Myślisz że nie zdaję sobie z tego sprawy?’ Zapytał z sarkazmem, po czym chwycił za bukiet czerwonych róż i zaczęł kierować się w stronę domu. Przydadzą się. Tylko czy wystarczą? Spytał sam siebie w myślach.
A i Hokage kazał przekazać że wisisz mu kasę za te wszystkie bukiety które na ciebie czekały i więdły!’ Krzykneli obaj chunini. Uchiha tylko machnął dłonią. Teraz liczył się jego powrót do domu i spotkanie z wściekłą żoną. Klnął pod nosem na samego siebie, mimo iż wiedział że termin dopiero miał być za parę dni, to i tak powinien się pośpieszyć a nie szukać jakiegoś zwoju i spotykać się z Kazekage. Hozuki wraz z Juugo szli tuż za nim. Po chwili jednak brązowowłosy skręcił w jedną z bocznych uliczek, natomiast Suigetsu przyśpieszył swego kroku, równając się z Uchihą.
A ty gdzie?’ Zapytał, spoglądając na niego kątem oka.
Skoro Sakura urodziła, to pewnie Ino jest u was a ja nie mam kluczy.’ Odpowiedział wkładając ręce do kieszeni. Sasuke prychnął pod nosem. Szli w ciszy i spokoju w stronę nowego domu kruczowłosego, a łagodne krople deszczu spadały ze sklepienia. Uchiha kątem oka spoglądał na róże i uświadomił sobie że będzie musiał je wręczyć żonie publicznie, co nie za bardzo przypadło mu do gustu.
W niedalekim domu, oddalonym zaledwie o parę ulic znajdowała się nowa matka wraz ze swoją pociechą jak i gośćmi którzy przyszli ją odwiedzić tego otóż dnia. Nie miała im za złe. Cieszyła się z ich przybycia, lepsze to niż siedzenie samemu w dużej posiadłości z małym dzieckim. Yamanaka właśnie urzędowała wraz z żoną Hokage w kuchni chcąc przygotować jakiś wspólny posiłek na dzisiejszy wieczór. Natomiast Uzumaki wraz ze swymi dziećmi siedzieli w salonie, towarzysząc Sakurze. Mała blondyneczka nie odstępowywała swej cioci ani na krok, była zbyt zachwycona małym zawiniątkiem które znajdowało się niedaleko. W tym samym czasie jej młodszy brat siłował się z dłonią ojca, nie przejmując się niczym innym.
A mogę się z nim pobawić?’ Spytała wesoło Sui, dotykając delikatnie lekko niebieskiego becika.
Jeszcze nie teraz.’ Odpowiedziała różowowłosa z uśmiechem na co dziewczynka zrobiła grymas na twarzy. ‘Narazie jest za mały i śpi, ale za jakiś czas będziesz się z nim bawić, dobrze?’ Zapytała widząc jej minę. Mała Uzumaki przytaknęła ciesząc się na tą wiadomość a jej białe oczka zalśniły się widząc jak mały ziewnął. Nagle usłyszeli trzaśnięcie drzwami. Sui czym prędzej pobiegła w podskokach w stronę przedsionka.
Wujek! Dzidziuś jest!’ Krzyknęła radośnie łapiąc się nogi Uchihy. Sakura słysząc co powiedziała zmarszczyła niebezpiecznie brwi, kierując swój wzrok w stronę łuku, gdzie zaraz powinien stanąć jej mąż. I tak też się stało a tuż obok niego ujrzała Suigetsu. Naruto widząc wzrok przyjaciółki postanowił jak najszybciej się ulotnić z pokoju, zabrał na ręce Minato i skierował się w stronę kuchni.
Chodź. Ino robi z Hinatą obiad. Nie przeszkadzajmy im.’ Powiedział w stronę Hozuki’ego, na co ten od razu przytaknął. Nie chciał zostać wmieszany w to co zaraz będzie miało miejse w salonie. ‘Sui, chodź.’ Dodał w stronę córki. Lecz ta pokręciła głową.
Zostanę z dzidziusiem.’ Odparła, podbiegając tym razem w stronę kunoichi i siadając tuż obok niej na kanapie. Naruto nie chcąc tracić więcej czasu wszedł do kuchni wraz z Suigetsu. Kobieta fuknęła coś pod nosem i odwróciła się w stronę dzieci.
Róże możesz od razu wyrzucić, nie podobają mi się. Ze względu na to że pada będę łagodna, śpisz na kanapie a nie na wycieraczce,’ Powiedziała. Sasuke ściągnał brwi i podrapał sie po głowie.
Sakura...’ Zaczął niepewnie, jednak ona nie zareagowała. Westchnął ciężko, po czym zaczął kierować się w jej stronę. Nie spojrzała na niego ponownie, lecz poczuła jak swymi rękami obejmuje jej ciało a brodę kładzie na jej ramieniu. ‘Przepraszam.’ Szepnął cicho do jej ucha. Jego tęczówki spoczęły na dziecku, które spało w beciku tuż obok nich. Wystarczyło tylko wyciągnąć rękę, by go dotknąć. ‘Nasz syn.’ Dodał z dumą w głosie.
Jak narazie to mój syn, ja go nosiłam przez dziewięc miesięcy w brzuchu a ty nawet nie raczyłeś zjawić się przy porodzie. Mimo iż obiecałeś.’ Wypomniała mu z pretensjami, on tylko westchnął. Wiedział że z nią kłótnia nigdy nie była łatwa.
Przeprosiłem.’ Syknął.
Nie wystarczająco.’ Odparła, zakładając ręce na klatkę piersiową. Nadal nie spojrzała w jego oczy. Sasuke wiedział do czego to wszystko zmierza, znowu pójdą na ugodę, przy której ona zyska a on straci.
Słucham.’ Powiedział.
Od paru miesięcy praktycznie nie ma Cię w domu, wracasz z jednej misji a po dwóch, trzech dniach wyruszasz znowu. Przy takim trybie życia to Daisuke nie będzie znał ojca ani nie będzie wiedział co słowo „tata” oznaczy.’ Warknęła z ironią. Dopiero teraz spojrzała na niego kątem oka. W jej szmaragdowych tęczówkach była istna, czysta furia.
Daisuke?’ Zapytał zdziwiony, spoglądając na syna. Słysząc to pytanie jak i jego ton, jak oparzona ściągła jego ręce z siebie i wstała z kanapy a następnie rzuciła w niego jedną z ozdobnych poduszek.
Świetnie! Nawet nie pamiętasz jakie imie wybraliśmy. Może coś na sklerozę, co?’ Jej ton był ostry, wyraźnie można było wyczuć jej wściekłość, lecz nie krzyczała zbyt głośny ze względu na śpiące dziecko.
Nie to że nie pamiętam! Nie wiedzieliśmy do końca jakie imię wybrać!’ Powiedział oburzony.
Ale póżniej stanęło na Daisuke jeślibyłby to chłopiec i jest!’ Odparła. Westchnął.
Dobra niech Ci będzie ale czemu sądzisz że nie będzie znał własnego ojca?’ Zapytał nieco spokojniej.
Bo praktycznie nie ma Cię w domu a ja nie chcę widzieć jak wychowuje się  bez ojca.’ Odpowiedziała. Tym razem jej głos był zaniepokojony i to bardzo. Wiedział że się martwi, podszedł do niej i przytulił ją a następnie delikatnie zaczął całować ją po szyi.
Nie przymilaj się i tu są dzieci, jakbyś nie zauważył.’ Warknęła odsuwając się.
Co mam zrobić?’ Zapytał zrezygnowany.
Przerwa w misjach na pół roku.’ Odparła szybko, tak jakby miała to już wcześniej przygotowane.
Dwa miesiące.’ Spojrzała na niego z podniesionymi brwiami.
Sześć.’
Trzy.’
Sześć.’
Cztery.’
Sześć i kropka.’
Pięć.’
Szeeeeeeeeść.’ Przeciągła leniwie. Sasuke złapał ją za ramiona i podniósł jej podbrudek delikatnie ku górze.
Sakura pomyśl, co ja bym robił w domu przez pół roku?’ Zapytał z niechęcią. Chciał ją trochę odobruchać, lecz wiedział że łatwo nie będzie. Ona spojrzała na niego kątem oka, po czym usiadła w poprzek kanapy by na niego nie patrzyć. ‘Sakura.’ Westchnął. W tej chwili dostrzegli Suigetsu, który kierował się w stronę wyjścia.
A ty gdzie? Z tego co wiem to zaraz będzie kolacja.’ Wtrąciła. Hozuki przystanął i spojrzał się w ich stronę. Nie chciał im przeszkadzać w konwersacji, dlatego próbował wyjść jak najciszej tylko mógł, lecz jak widać nie udało mu się to.
Eee... Ino kazała mi się wykąpać i przebrać, po czym wrócić.’ Odparł. Szmaragdowe tęczówki dokładnie zlustrowały jego sylwetkę a następnie zwróciły się w stronę męża.
I ma racje, bo śmierdzicie. Tak do stołu na pewno nie zasiądziecie.’ Powiedziała i wróciła na kanapę, gdzie właśnie mały chłopczyk się obudził. Sasuke tylko załamał dłonie a jego kare tęczówki spoczęły na żonie z niektrytą wściekłością. Lecz mimo wszystko skierował się w stronę ich wspólnej sypialni, by wziąść prysznic, dobrze wiedział że w tej chwili nic nie wskóra.
Po około trzydziestu minutach seledynowowłosy powrócił już odświeżony, pan domu również wrócił do salonu a następnie wszyscy skierowali się w stronę jadalni, gdzie czekała na nich kolacja, przyrządzona przez Uzumaki i Ino. Jednak Sakura bo zjedzeniu posiłku skierowała się w stronę sypialni wraz z małym. Nikt się nie sprzeciwiał. Wiedzieli że poród kilka dni temu był dla nich obu ciężki, na dodatek to omdlenie z wyczerpania nie było czymś dobrym. Sasuke natomiast pozostał jakiś czas z gośćmi, lecz oni nie zasiadywali zbyt długo. Woleli dać nowym rodzicom trochę czasu dla siebie, co nie za bardzo spodobało się małej Sui, która była wręcz zauroczona ich synem. Jednak po naleganiach Naruto, uległa i postanowiła wrócić do domu. Gdy wszyscy się rozeszli Sasuke westchnął ciężko, wiedział że teraz będzie czekać go prawdziwa konfrontacja z żona, na samą myśl przeszły go ciarki po ciele. Wolnym krokiem skierował się w stronę sypialni, gdzie zastał śpiącą żonę na ich łóżku jak i syna niedaleko niej. Odetchnął z ulgą widząc że różowowłosa odpłynęła w krainę snu. Położył się obok nich, tak by noworodek znajdował się pomiędzy nimi, swą dłonią natomiast umiejscowił na talii Sakury. Niespodziewanie jej powieki uniosły się ku górze.
Powiedziałam że śpisz na kanapie.’ Warknęła.
Oj daj spokój, chcę się wyspać dzisiaj we własnym, wygodnym łóżku.’ Powiedział nakrywając się kołdrą.
Skoro nalegasz.’ Odparła co nieco go zdziwiło a zwłaszcza jej ton i lekki uśmiech jaki pojawił się na jej twarzy. Po pietnastu minutach ciszy, senną atmosferę przeciął płacz dziecka. Sasuke walnął głową w poduszkę, już wiedział co dokładnie miała na myśli jego żona. Sakura natomiast podniosła się na łokciach i zajęło się synem. Przyszła pora karmienia. ‘Tak będzie co parę godzien. Idź spać gdzie indziej.’ Westchnęła. Kruczowłosy spojrzał na nią z politowaniem, po czym zabrał się i wstał z łóżka.

Będę w gościnnym.’ Dodał i wyszedł z pokoju, Sakura tylko przytaknęła. Mimo wszystko zdawała sobie sprawę że na misji z jakiej właśnie wrócił łatwo nie było, więc nie dziwiła się mu że chcę się wyspać. Na dzisiejszy dzień da mu odsapnąć, jednak z rana powrócą do niedokończonej rozmowy z dzisiejszego wieczoru.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya