81.

Letnie promienie słoneczne zaczynały swym ciepłem ogrzewać wioskę ukrytą w liściach. Jasne światło wdzierało się przez niezasłonięte okna do różnych pomieszczeń w domach mieszkańców Konohy, rozświetlając ich wnętrze. Oj tak, prawdziwie letnia pogoda nawiedziała niedawno tą część Kraju Ognia. Tak było od kilkunastu dni, lecz nikt nie narzekał. Wszyscy cieszyli się ze słońca, w końcu praktycznie całą wiosnę padał siarczysty deszcz.
Pewna kobieta nadal spała w swoim ciepłym łóżku, przykryta cięką, białą satynową pościelą. Jednak owe promienie słoneczne i ją również zaczęły muskać po twarzy. Z boku na którym leżała, przewróciła się na plecy a jej powieki zaczęły się wolno podnosić do góry. Światu ponownie dane było ujrzeć jej szmaragdowe tęczówki. Prawą dłonią przejechała po drugiej połówce łóżka. Było zimne, nic się nie zmieniło. Westchnęła ciężko. Oberwiesz Uchiha. Warknęła w myślach na swego męża. Miał wrócić kilka dni temu z misji na jaką wysłał go Szósty, lecz pojawiło się pewnego rodzaju opóźnienie jak to tłumaczył się Uzumaki. Z niemałą trudnością usiadła na łóżku i pogładziła swój dużej wielkości brzuch. Była już w dziewiątym miesiącu ciąży, lada dzień może urodzić a jego przy niej nie ma.
Jeśli się spóźni, będzie spał na wycieraczce, prawda?’ Spytała z czułością swego potomka który znajodował się w niej. Nagle poczuła kopnięcie. Uśmiechnęła się. ‘A więc jesteśmy tego samego zdania.’ Dodała, wstając z łóżka, po czym skierowała się  w stronę łazienki. Te chodzenie kilkanaście razy w ciągu dnia za tylko jedną potrzebą do kibelka już jej się nudziło, jednak taki już los ciężarnej kobiety. Cieszyła się z jednego a mianowicie że nie musi już wchodzić po schodach, gdyż jakiś czas temu zmienili dom. Ten był według niej przestronniejszy i ładniejszy, oczywiście pan domu nie miał prawa narzekać, bo to zawsze nienajlepiej się dla niego kończyło. Jednak poprzedni dom nie stał bezpański ani go nie sprzedali. Mieszkał w nim Juugo, natomiast Suigetsu jakiś czas temu wprowadził się do Yamanaki.
Po chwili skierowała się w stronę niedalekiej kuchni, gdzie zaczęła przyrządząć dla siebie i dziecka pierwszy posiłek tego otóż dnia. Pożywna sałatka ze świerzych warzyw im w zupełności wystarczy. Pozmywała po sobie, nie zamierzała robić tego później.  Niespodziewanie poczuła dziwny skurcz w brzuchu. Zakręciła ciepłą wodę i złapała się za brzuch.
Co Cię niepokoi, hmm?’ Spytała z matcznyną troską. Jednak po chwili dziecko przestało się wiercić. Pogładziła owe wybrzuszenie, po czym zabrała się i wyszła z domu.
Szła główną ulicą Konohy, wolnym tempem, nigdzie się nie śpiesząc a mieszkańcy posyłali jej ciepłe uśmiechy, niektórzy nawet pytali się o termin porodu, chcąc wreszcie ujrzeć jej pierwszego potomka. Ona natomiast odpowiadała im spokojnie. Lubiła rozmawiać z mieszkańcami Liścia. W budynku Hokage znalazła się po półgodzinnym spacerze. Usłyszawszy że ktoś jest w gabinecie przyjaciele, postanowiła zapukać a żadko jej się to zdarza. Gdy do jej uszu doszła odpowiedź blondyna weszła. Miała racje w pomieszczeniu znajdowała się dwójka członków ANBU.
Witajcie.’ Przywitała się z całą trójką. Shinobi przytaknęli jej, skinieniem głowy. W końcu przed kim, jak przed kim, ale przed nią respekt to mieli. Uzumaki pobladł widząc przyjaciółkę, po czym zaczął głowić się dlaczego ona zawsze musi przychodzić w momencie w którym chciałby jej uniknąć. Zwłaszcza po tym czego się przed chwilą dowiedział. Gwałtownie wstał ze swego fotelu i przełknął głośno ślinę.
Sakurka-chan.’ Powiedział podchodząc do niej i łapiąc za ramiona, po czym zaczął prowadzic ją ku swojemu skórzanemu fotelowi. ‘Usiądź proszę.’ Dodał, usadzając ją na meblu. Uchiha spojrzała na niego zdziwiona, musiała przyznać że jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Lecz po chwili zaczęła kojarzyć fakty a na jej czole pojawiła się mała żyłka, które z każdą chwilą zaczynała coraz to bardziej pulsować. Blondyn widząc ową sytuację oddelegował ANBU, by móc porozmawiać z przyjaciółką na spokojnie w cztery oczy.
Naruto.’ Wysyczała przez zaciśnięte zęby, bacznie lustrując jego sylwetkę.
Sakurko-chan, może herbatki? Albo ciasta, Hinatka rano upiekła a i jeszcze mam jakieś ciasteczka, mówię Ci pycha. Ona i te jej wypieki. Wiesz może wieczorem byś wpadła do nas, Sui o ciebie wczoraj wypytywała jak ta katarynka, normalnie aż nie mogła przestać mówić o swojej cioci w tym samym czasie Minato ciągnął ją za włosy. Ja niemam pojęcia co wyrośnie z tej dwójki. W kogo one się wdały to ja nie wiem, napewno nie we mnie.’ Mówił szybko, nie dając tym samym dojść różowowłosej do głosu.
Naruto!’ Krzyknęła zdenerwowana. Uzumaki spojrzał na nią z przerażeniem i schował się za jeden z foteli. ‘Gadaj!’ Warknęła poirytowana a jej paznokcie zaczeły stukać o drewniany blat w oznace zniecierpliwienia. W tej chwili zaczęła przypominać mu Tsunade.
No bo... tylko wiesz nie stresuj się, bo w twoim stanie to nie jest wskazane, ale dobrze powiem Ci.’ Zaczął, widząc jej nieciekawą minę na twarzy. ‘Ehh... od czego by tu zacząć.’ Zastanawiał się, drapiąc sie po swojej blond czuprynie.
Na przykład od tego kiedy wróci mój mąż do wioski! Nie ma go już od miesiąca!’ Ponagliła go, naprowadzając tym samym na odpowiedni temat. Naruto ponownie przełknął ślinę, lecz tym razem ona to dojrzała. Zmarszczyła brwi.
Tylko Sakurko pamiętaj o tym co powiedziałem Ci przed chwilą.’ Wtrącił chcąc zdobyć jeszcze trochę  czasu dla siebie.
Jak zaraz nie powiesz, to wyślę naszego Szóstego Hokage na OIOM z którego prędko nie wróci i lord feudalny będzie zmuszony zastąpić Cię kimś inny.’ Powiedziała, prowokując go. Wiedziała że to zawsze na niego podziała.
Pojawiły się kolejne komplikacje. Gomena Sakurko-chan, ale wróci za parę dni, jestem tego pewien.’ Odpowiedział, ponownie chowając się za fotel.
Jakie znowu komplikacje?’ Warknęła.
Musiałem ich wysłać jeszcze w jedno miejsce ale po tym już wracając do Konohy, obiecuje! Oni jedyni byli najbliżej a wysłanie kogoś innego byłoby stratą czasu tylko.’ Wyjaśnił jej. Sakura oparła się o fotel. Zabiję go. Dodała w myślach.
To był jego pomysł, prawda?’ Spytała, spoglądając na niego kątem oka. Uzumaki kiwnął niepewnie, wiedział że ona zawsze dowie się prawdy a gdyby skłamał to by się to źle dla niego skończyła, tak to tylko Sasuke ucierpi na tym. ‘A teraz daj to ciasto, mam ochotę na coś słodkiego.’ Powiedziała. Blondyn czym prędzej podał jej na talerzu kawałek ciasta upieczonego przez żonę o którym wcześniej wspomniał. Sakura wzięła małą łyżeczkę do ręki i zaczęła konsumować ciasto. ‘Przekaż  Hinacie że wpadnę do was wieczorem.’ Dodała, posyłając mu uśmiech. Te zmiany humoru były niezrozumiałe dla shinobi ale w końcu każda kobieta ciężarna tak ma. Dobrze pamiętał jak Hinata w tych dniach była drażliwa i musiał być na każde jej skinienie. W tej kwestii współczuł swemu przyjacielowi. Nagle łyżeczka z dłoni kunoichi wypadł na drewniany blat. Kobieta wstała z fotela i dłońmi oparła się o kant biurka, po czym zaczęła oddychać szybciej, coróż wdychając i wydychając powietrze..
Sakura-chan, co jest?’ Spytał z obawą.
Zabierz mnie do szpitala.’ Powiedziała, nadal spoglądając w podłogę. Naruto stał jak słup soli, nie wiedział o co jej chodzi. Sakura podniosła swój szmaragdowy wzrok na niego. ‘Jeśli zaraz mnie nie zabierzesz do szpitala to urodzonę to dziecko w twoim gabinecie.’ Dodała, wydychając powietrze ze swych płuc. Uzumaki na słowo „urodzonę”, automatycznie skrzyżował palce a koło niego pojawiło się parę jego klonów. Które następnie znalazły się przy Sakurze, biorąc ją na swe ręce. Już nie raz był przy rodzącej kobiecie, dwa razy przy żonie a teraz przed nim trzeci raz.
Za mną!’ Krzyknął prawdziwy Hokage wybiegając przez drzwi. Chociaż wpierw chciał wybrać inną drogę a mianowicie przez okno, lecz wiedział że Sakurze by się to bardzo nie podobało.
Pełno klonów Wielmożnego jak i ten prawdziwy, biegło właśnie główną drogą Konohy w kierunku szpitala.
Naruto, szybciej!’ Krzyknęła przerażona.
Z drogi ludzie! Dziecko nam się tu rodzi!’ Zaczęły przekrzykiwać się klony nawzajem. Mieszkańcy czym prędzej ustępili miejsca, owej nowoczesnej karatce pogotowia. W ciągu kilku minut znaleźli się w szpitalu. Prawdziwy Naruto wbiegł pierwszy do budynku a na jego twarzy pojawił się uśmiech, widząc dobrze znaną sobie twarz. Czym prędzej podbiegł do znajomej, łapiąc ją za ramiona.
Ino! Sakura rodzi! Ratuj!’ Krzyknął jej prosto w twarz.
Gdzie ona jest?’ Spytała szybko, nie chcąc tracić czasu. W tej samej chwili do holu wbiegło dziesięć klonów wraz z Uchihą. ‘Sakuro to napewno ten moment?’ Zapytała chcąc się upewnić, gdy biegli do Sali.
Jestem lekarzem! Wiem kiedy rodzę! Zabierz mnie na porodówkę!’ Krzyknęła trzymając się za brzuch. Yamanaka przytaknęła i skierowała klony wraz z rodząca kobietą na odpowiednią salę.
Hinata dowiedziawszy się o tym że jej przyjaciółka zaczęła rodzić, czym prędzej wzięła dzieci i podeszła do szpitala by dowiedzieć się jaki jest jej stan. Pamiętała jak sama trafiała kilka razy do tego budynku, zanim tak naprawdę urodziła. Skurcze przedporodowe nieraz naprawdę dają w kość kobiecie. Po kilku minutach znalazła się tuż przed salą porodową na której czekał już na nią mąż.
Naruto i jak ona się czuję?’ Zapytała i w tej samej chwili zza drzwi doszły ich krzyki różowowłosej, która nie oszczędzała wyzwisk w stronę nieobecnego w tej chwili męża. Oboje doskonale wiedzieli jak bardzo Sakura była drażliwa w tym temacie, dlatego już na początku postanowiła z Sasuke że będzie jej towarzyszył. Jednak tak się nie stało.
Zabiję tego debila! Niech tylko wróci a będzie spał na dworze! Aaaaaa! Uchiha zamorduję! Drań zrobił dziecko a teraz ucieka od obowiązku jak tchórz!! Uchiha gdzie twój honor!!??” Uzumaki zaśmiała się pod nosem i zatkała uszy starszej córce. Doskonale wiedziała że Sui jest teraz na etepie powtarzania każdego słowa jakie usłyszy a dalszych przekleństw jakie właśnie wydobywają się z ust Sakury, chciała jej oszczędzić. Nagle z Sali wyszła zdenerwowana Ino.
Naruto, nie wiesz może gdzie jest...?’ Urwała widząc osobę o którą chciała spytać tuż obok. ‘Hinata jak dobrze że jesteś. Mamy komplikacje, jesteś nam potrzebna.’ Powiedziała.
Co się stało?’ Zapytała zaniepokojonym tonem.
Dziecko owinięło się w okół pempowiny a na dodatek Sakura nie może się uspokić i przestać wyklinać na Sasuke.’ Odpowiedziała. Granatowowłosa przytaknęła, po czym podała Minato który siedział na jej rękach mężowi.
Sui zostań z tatą ja idę pomóc ciocią.’ Powiedziała do córki, która od razu złapała się nogi ojca i wyszczerzyła swoje białe ząbki w jego stronę. Naruto westchnął. Swoją wlasną córkę nazywał małym potworem, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z tego co zaraz nastąpi, gdy tylko jego żona zniknie za drzwiami. Zacznie się jego obława.
Poród Sakury trwał dobre kilka godzin. Był problem z wyciągnięciem dziecka. Na domiar ona nie mogła przestać krzyczeć, widocznie to był jej sposób na odreagowanie całej tej sytuacji jak i bólu. Oddychało się jej coraz to ciężej. Czuła jak pomału zaczyna opadać z sił. To wszystko trwało zbyt długo. Co chwilę któraś z pielęgniarek ścierała z niej pot, mała białą ściereczką.
Sakura, ostatni raz przyj!’ Usłyszała krzyk jednej z przyjaciółek. Wzięła głęboki wdech. Naprężyła mocno raz jeszcze całe swe ciało i zrobiła to ci powiedziała jej Hinata. Nagle całą salę ogarnął płacz dziecka. Uchiha odetchnęła z ulgą, po czym opadła zmęczona zmęczona na białe łóżko.
To chłopiec.’ Dodała Yamanaka, podając syna przyjaciółce. Sakura wzięła go na ręce. Płakał cicho a on sam był jeszcze w śluzie i krwi. Przysuneła go bliżej swego serca.

Cii... nie płacz już.’ Powiedziała zmęczonym głosem. Kciukiem przejechała po jego lekko różowym poliku. Dziecko zaczęło uspokajać się, słysząć bicie serca swej matki. To była ta sama melodia którą słyszał przez dziewięć miesięcy gdy znajdował się w jej ciele. Uśmiechnęła się w jego stronę czule, była szczęśliwa, jak jeszcze nigdy, widząc swego syna. Lecz nagle przed oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy. Zmrużyła kilka razy swe powieki, lecz nic nie pomagło. Gwałtownie zaczęła słabnąć. Jedyne co w tej chwili słyszała to nawoływanie przyjaciółek, które wydawały się od niech oddalać w zastraszająco szybkim tempie.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya