*Sześć
miesięcy później*
Deszcz,
deszcz i raz jeszcze deszcz. Tylko to w ostatnich dniach mogli odczuć
mieszkańcy wioski ukrytej w liściach na swej skórze gdy znajdowali
się poza swym domostwem. Pogoda nie była typowo wiosenna. Gęste
chmury panowały nad Konohą a promienie słoneczne nie były wstanie
się przez nie przedrzeć. Różowowłosa kobieta stała właśnie
przy jednym z okien w swym gabinecie, wpatrując się swymi
tęczówkami na przechadzających się niechętnie ludzi. Nikomu
zbytnio nie chciało się wychylać w taką pogodę na zewnątrz, ale
jak mus to mus. W swej dłoni trzymała kubek z gorącą herbatą, co
jakiś czas kierowała porcelanowe naczynie ku swym pełnym ustom,
upijając odrobinę owej cieczy. Wiedziała że za jakiś czas będzie
musiała skierować się ku praktycznie pustej posiadłości, w
której znajdował się tylko Juugo. Sasuke wraz z Suigetsu wyruszyli
na misję z Shikamaru, jakieś dwa tygodnie temu. Nie lubiła tych
chwil. Sama chętnie by poszła na misję, nawet z nimi, jednak do
szpitala napływało dużo nowych chorych, zbyt dużo. Była
potrzebna tutaj. I jeszcze jej ostatnie dolegliwości. Nie było mowy
by Naruto, czy nawet jej mąż zezwoliłby jej na jakąkolwiek misję.
Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi.
‘Wejść.’
Powiedziała spokojnie. Gdy drewniane ościeżnice się otworzyły
zwróciła swój szmaragdowy wzrok w tamtą stronę. Do jej gabinetu
weszła właśnie Yamanaka z kilkanastoma teczkami.
‘To
są te akta pacjentów o które prosiłaś.’ Powiedziała kładąc
je na drewnianym biurku. Sakura postawiła kubek na parapecie, po
czym usiadła na swoim fotelu.
‘Dzięki
Ino.’ Dodała, obdarzając ją uśmiechem.
‘Nie
za dużo to dla ciebie na dziś? Wpierw te dwie długie operację, a
teraz to.’
‘Spokojnie
to przez tą pogodę. Gdy przestanie padać lub deszczowe krople
nieco zelżą, zostawię to i wrócę do domu, nie mam zamiaru iść
w taką ulewę.’ Odpowiedziała tym samym spokojnym tonem.
Blondynka przymrużyła nieco swe oczy, jednak w odpowiedzi ponownie
ujrzała jej uśmich. Westchnęła.
‘No
dobra, a jak się czujesz?’ Spytała.
‘W
porządku, ale nadzoru nie potrzebuję, przynajmniej jeszcze nie
teraz.’ Odpowiedziała.
‘Jak
przestanie padać to po ciebie przyjdę, pójdziemy razem.’
Powiedziała i nim Uchiha zdąrzyła cokolwiek odpowiedzieć wyszła
z jej gabinetu.
‘Nie
jestem, niepełnosprawna!’ Krzyknęła szybko różowowłosa by
stara przyjaciółka mogła ją usłyszeć. Sakura oparła się o
krzesło ze zrezgynowaniem. ‘I po co ja jej mówiłam?’ Spytała
samą siebie bawiąc się długopisem. Kątem oka spojrzała na zegar
jaki wisiał nad drzwiami. Czternaście po szóstej popołudniu. Po
chwili w jej ręce znalazły się pierwsze akta pacjenta, zaczęła
je czytać jak i uzupełniać braki. I tak w kółko. Straciła nawet
rachubę czasu. Gdy do jej uszu doszło kolejne pukanie, westchnęła
zrezygnowana, jej tęczówki po raz kolejny zwróciły się w
stronę zegara, tym razem było za dziesięć ósma. Nie wiedziała
kiedy czas jej tak szybko zleciał.
‘Wejdź,
Ino.’ Powiedziała i wróciła do wypełniania kart medycznych.
‘Zdecydowanie
za dużo pracujesz.’ Słysząc ten głos jej głowa automatyczniie
powędrowała ku górze. Nie słyszała tego tonu od dobrych dwóch
tygodni. Lecz z drugiej strony bała się, bała się jego reakcji.
‘W
domu siedzieć napewno nie będę.’ Odpowiedziała zadziornie,
odkładając papiery i długopis na bok. Nie lubił szpitali,
zazwyczaj unikał tego miejsca i zwyczajnie czekałby na nią w domu
gdyby nie liczne rany jakie znajdowały się na jego ciele.
‘Reszta
też poturbowana?’ Spytała wstając z fotela i skierowała się w
stronę szafek na których znajdowały się odpowiednie przyrządy.
‘Lekko.’
Odpowiedział.
‘Yhy
ja już znam twoje lekko. Siadaj.’ Rozkazała. Kruczowłosy nie
poruszył się, jedynie na nią spojrzał swymi hebanowymi
tęczówkami. ‘No nie patrz na mnie tak, tylko siadaj. Nie
wejdziesz do sypialni póki nie zszyje Ci tych ran, mam już dość
widoku krwi w łóżku.’ Warknęła nieco zdenerwowana. Sasuke
westchnął, wiedział że z jej groźbami nie ma żartów, już się
o tym przekonał, a teraz po ciężkiej misji marzył tylko i
wyłącznie o ciepłym łóżku a nie kanapie w salonie. Posłusznie
usiadł na lekarskiej kozetce. Sakura założyła białe rękawiczki
na ręce, po czym wzięła parę wacików, wodę utlenioną, igłę i
nici a następnie przysiadła obok niego.
‘Od
dawna tu tak pada?’ Spytał gdy poczuł jak igła wbija się w jego
skórę. Jednak szybko chwilowy ból został uśmieżony chakrą
kobiety.
‘Od
jakiegoś tygodnia. Założę Ci szwy, nie chcę znowu nafaszerować
Cię znowu moją chakrą.’ Odparła skupiona na swojej pracy.
Syknął. ‘No nie bądź baba.’ Dogryzła mu, unosząc lekko
kącik swych ust. Ten tylko spiorunował ją wzrokiem. ‘Dobra,
dobra nic już nie mówię.’ Odparła. Cały czas rozmyślała nad
tym jak go uświadomić o pewnej sprawie, tylko żaden pomysł
nie przychodził jej do głowy. ‘Sasuke...’
‘Miałaś
nic nie mówić.’ Wtrącił zadziornie.
‘Dobra
milcze już jak grób, ale później nie miej pretensji jak dowiesz
się ostatni.’ Powiedziała obrażonym tonem, kończąc w tym samym
momencie mały zabieg.
‘No
dobra mów.’ Odparł.
‘Nie,
przecież nie chcesz.’ Mówiła chowając przybory.
‘Sakura.’
‘Nie.’
‘Sakura.’
Nalegał.
‘Nie.’
‘Sakura!’
‘Nie
krzycz.’ Upomniała go ‘Chodzą słuchy że...’ zaczęła
niepewnie opierając się o kąt biurka i wpatrując się w męża.
‘Że?’
Spytał podchodząc bliżej niej.
‘Że
pewna rodzina w Konoha powiększy się o jednego członka.’ Odparła
przygryzając lekko dolną wargę. Tylko to przyszło jej teraz na
myśl. Sasuke zmarszczył lekko brwi. W tym samym momencie drzwi do
jej gabinetu hucznie się otworzyły a do pomieszczenia wbiegł
zdyszany Szósty Hokage.
‘Sakura!
To prawda że zostanę wujkiem?!’ Krzyknął. Żyłka na czole
kobiety zaczęła niebezpiecznie pulsować. To nie miało być tak,
nie tak sobie to wyobrażała. Jednak Uzumaki zawsze musi się
pojawić w najnieodpowiedniejszym czasie, to już jego domena.
‘Naruto!!!!!
Baka!!!!!’ Krzyknęła biorąc do ręki dużej wielkości przycisk
do papieru i bez zawachania rzuciła nim w towarzysza z dawnej
drużyny. Jej rzut był celny, jednak postać shinobi rozpłynęła
się w gęstym kłębie szarego dymu.
‘Klon,
idiota, zabiję.’ Warknęła pod nosem. Nagle poczuła ciepłe
dłonie swego męża na swoim podbródku. Po chwili ich spojrzenia
spotkały się ze sobą.
‘Jesteś
w ciąży?’ Spytał poważnym tonem. Kunoichi wykrzywiła nieco swe
brwi, robiąc przy tym dość dziwny grymas, po czym przytaknęła
niepewnie.
‘Nie
planowaliśmy tego.’ Dodała nieco speszonym głosem, gdy chciała
spuścić wzrok, on jej nie pozwolił.
‘Mieliśmy
spróbować i tak też robimy. Może to będzie lepszy początek?
Zresztą odwrotu już nie mam.’ Powiedział i swą prawą dłonią
dotknął jej brzucha. Sakura uśmiechnęła się lekko a następie
przesunęła dłoń Sasuke centymetr niżej.
‘Tu.’
Odparła już trochę normalniejszym tonem. Po chwili poczuła jak
usta kruczowłosego stykają się ze sobą nawzajem. Oddawała jego
pocałunki równie zachłannie. W tej chwili mieli tylko siebie.
Siebie i ich nienarodzonek jeszcze potomka.
No comments:
Post a Comment