*Dwa
tygodnie później*
Typowa
jesienna pogoda panowała tego dnia nad wioską ukrytą w liściach.
Większość mieszkanców Konohy śpieszyła się właśnie do pracy
a po drodzę podprowadzali przy okazji swe pociechy do akademii bądź
przedszkola. W tym samym czasie pewna kobieta siedziała na jednej z
wielu ławek w szpitalnym ogrodzie. Jej tęczówki były zwrócone ku
horyzontowi a swymi myślami odpłynęła gdzieś daleko. Rozmyślała
nad tym co się wydarzyło kiedy się przebudziła. Jedynymi osobami
które wtedy znajdowały się w pomieszczeniu była Yamanaka wraz z
Shizune, wtedy poczuła jakby czegoś jej brakowało. Jednak co przez
jedną noc mogło się wydarzyć? Właśnie noc... To wcale nie była
jedna noc, dotarło to do niej dopiero po kilku dniach. Inna pora
roku, inna sala której się przebudziła, inny dzień, inny miesiąc,
rany od poparzeń których nie pamiętała. Wszystko było dla niej
inne. Tak jakby ktoś wyrwał z jej pamięci wydarzenia dotyczące
kilku ostatnich miesięcy. Dopiero po rozmowie z Hinatą dowiedziała
się wszystkiego, czego nie pamiętała. Nie mogła uwierzyć że
była aż taka głupia, jednak czego człowiek nie zrobi w dobie
rozpaczy chcąc zapomnieć o złych rzeczach jakie mu się
przytrafiły? Zrobiła coś czego w tej chwili żałowała z całego
serca, na dodatek już na zawsze będzie nosić na sobie brzemię
śmierci swej mentorki. Uratowała ją przed śmiertelnym płomieniem,
jednak nie tylko ją ale również jej męża którego się w ogóle
nie spodziewała. Jednak mimo wszystko z licznymi obrażeniami
stanęła do walki ze starszym Uchihą, a wraz z nią Carmen –
zagadkowa postać, która nie wiadomo czemu pomogła Piątej Hokage w
tej trudnej walce, tracąc przy tym również i swoje życie. Lecz
dzięki owemu poświęceniu na polu walki zginął również Madara,
człowiek który w od początku siał tylko zamęt i znieszczenie na
tym świecie.
Z
początku sądziła że Sasuke ponownie zaszył się gdzieś na
terenie Dźwięku, jednak jakie było jej zdziwienie gdy usłyszała
że przebywa w Konoha. W pierwszej chwili nie wiedziała co myśleć.
Nadal czuła do niego tą złość, gorycz jak i rozczarowanie
względem tego co miało miejsce ponad sześć miesięcy temu. Ale z
drugiej strony gdyby nie on to nie wie co by się stało, wątpiła
by siedziała w tej chwili tu gdzie siedzi, prawdopodobnie kolejna
osoba zginęła by z jej rąk. Jednak nie wiedziała się z nim ani
razu. Uzumaki powiedziała jej że woli odczekać nieco nim ona
dojdzie do siebie. Sakura prychnęła pod nosem, rozjuszona nieco tą
sytuacją. Nie może jeszcze opuszczać szpitala, ma kategoryczny
zakaz, przynajmniej dopóki jej dwie lekarki nie stwierdzą że jest
w tak dobrym stanie że może wyjść. Fakt, czuła się nieco
osłabiona a wszystko przez operację na jej sercu. Wiedziała że
wyciągnięcie tego łańcuszka nie było takie proste, lecz była
wdzięczna za to co uczyniły dwie kobiety. Dzięki nim odzyskała
swe wspomnienia, mimo iż nie wszystkie z nich były tak przyjemne
jakby chciała. Jednak mimo wszystko chciała ponownie się z nim
zmierzyć, porozmawiać czy nawet powrzeszczeć na siebie jak to
mieli w zwyczaju.
Nagle
zawiał mocniejszy wiater. Różowe kosmyki zaczęły tańczyć na
wietrze w swojej własnej melodii. Naciągnęła lekko kremowy sweter
na swoje ramiona. Przymknęła swe powieki na chwilę, po czym wstała
z drewnianej ławki. Wystarczyło jej już świeżego powietrza na
dziś. Niespodziewanie szmaragdowe tęczówki ujrzały mężczyznę
opierającego się o ławkę obok. Przystanęła. Wpatrywała się w
niego przez chwilę, po czym sama oparła się o oparcie ławki na
której przed chwilą siedziała. Byli sami w ogrodzie. (dop. Mysiu
widzisz? Pamiętałam xDDDD) Żadnych postronnych osób, tylko ich
dwie dusze, niby oddalone od siebie o zaledwie kilka metrów a w
rzeczywistości stojące na dwóch krańcach wielokilometrowej liny.
Oboje nie wiedzieli od czego zacząć. Jednak ktoś musi rozpocząć
konwersację... trwanie w błogiej ciszy do niczego nie prowadzi.
‘Po
co wróciłeś?’ Spytała chcąc ukryć w swym głosie te nutki
goryczy, lecz nie za bardzo jej się to udało. W tej chwili nie była
zbyt dobrą aktorką.
‘Naruto
mnie prosił.’ Odparła bez zawachania, jakby wcześniej ułożył
sobie odpowiedź na jej pytanie.
‘Nie
kłam, dobrze wiem że wysłałeś Suigetsu do Konohy na
przeszpiegi.’ Wtrąciła szybko z gniewem w swym głosie. Kącik
jego ust uniósł się minimalnie ku górze, po czym westchnął.
‘Nie jestem w stanie wierzyć już dłużej w twe kłamstwa, zbyt
dużo mnie to kosztuję.’ Dodała odrywając się od barierki z
zamiarem skierowania się w stronę wejścia do szpitala.
‘Wróciłem
bo nikt nie wiedział gdzie jesteś i co robisz. A wszystko przez
moją osobę.’ Odpowiedział niespodziewanie zimnym tonem.
‘Czyżby
wielkiego pana Uchiha gryzło sumienie?!’ Zapytała podniesionym
tonem, niemalże krzykiem.
‘Znowu
zaczynasz?’ Warknął
‘A
czemu by nie?’ Tym razem sarkazm wydobył się z jej krtani.
‘Byłaś
o wiele bardziej przyjemniejsza gdy mnie nie pamiętałaś.’
‘Oj
przykro mi że ta bajka się już skończyła.’
‘Upierdliwa
kobieta.’ Powiedział przez zaciśnięte zęby, robiąc małe kroki
w jej stronę.
‘I
kto tu jest upierdliwy?! Chyba testosteron uderzył Ci zbytnio do
głowy. Może wreszcie zamiast mówić te nic nie warte puste słowa
chodź raz powiesz coś mądrego, co?!’
‘Co
Cię gryzie, Sakura?!’ Teraz to i jego poniosły nerwy, nie
wytrzymał, musiał podnieść swój ton nieco do góry.
‘A
ciebie to już nic nie gryzie?! Zawsze musisz udawać taką
bezuczuciową postać?!’ Sama nie wiedziała o co dokładniej jej
chodzi, to były te wszystkie negatywne emocje które w sobie dusiła.
Chciała mu wszystko wykrzyczeć prosto w twarz, tu i teraz. ‘Nawet
nie wiesz jak mi jest teraz ciężko stać tu przed tobą, po tym
wszystkim! Na dodatek wiedza że byłam w ciąży, że nie dano mi
się tym dzieckiem nacieszyć jest niewyobrażalna, jednak do ciebie
nic nie dociera, zresztą jak zawsze!’ Dodała, pozostając przy
swoim krzykliwym tonie.
‘To
również było moje dziecko, nie zapominaj o tym!’ Warknął
równie zdenerwowany.
‘Oj
tak tego nie zapomnę napewno, zwłaszcza że wykorzystałeś je do
odzyskania wolności.’ Powiedziała sarkastycznie lecz nadal ze
złością.
‘A
co miałem siedzieć w wiosce i tylko wyrządzić wieksze kłopoty?!’
‘Twoje
odejście też nic dobrego nie przyniosło!’ Słusznie
zripostowała. Prychnął pod nosem. Dobrze wiedział że jego
odejście z Konohy spowodowało jeszcze więcej złego, ale wtedy
żadno z nich nie zdawało sobie sprawy z tego co może nastąpić.
Jednak człowiek uczy się na błędach i stara się nie popełniać
już tych samych.
‘Czemu
mi nie powiedziałaś że poroniłaś?! Czemu Tsunade nic nie
mówiła?! Nawet Naruto!’
‘A
po co?! Żebyś został z litości?! Proszę Cię... Chciałeś
odejść, od momentu gdy spotkaliśmy się na ślubnym kobiercu twoje
tęczówki mówiły cały czas jedno i to samo „Chcę odejść” i
tak w kółko. Myślałeś że co, nie widziałam tego? Wiedziałam
że mnie wykorzystywałeś! Że każde wypowiedziane przez ciebie
słowo jest zwykłą farsą, farsą w którą mimo wszystko pragnęłam
wierzyć. I wiesz, co? Żałuję że nie ocknęłam się w porę!’
‘Czyżbyś
wierzyłą w te bzdury że oczy są odzwierciedleniem duszy?’ Nieco
zniżył swój ton. Zresztą nie musieli już krzyczeć, stali
właśnie naprzeciwko siebie, zbyt blisko ale jak narazie żadnemu to
nie przeszkadzało.
‘A
nawet jeśli, to co?’ Zapytała ironicznie.
‘Wtedy
bym powiedział że twoje oczy mówią zupełnie co innego niż to co
wydobywa się z twoich ust.’ Odparł, dokładnie ją lustrując.
Minimalnie rozszerzyła swe źrenice, nie spodziewała się takiej
odpowiedzi.
‘Nic
o mnie nie wiesz, więc lepiej zamilcz!’ Znowu podniosła swój
głos o jedną tonację wyżej, po czym odwróciła sięna pięcie,
lecz niespodziewanie zakręciło jej się w głowie. Swą dłoń
skierowała na czoło, było nieco rozgrzane, po chwili kolana
również pod nią się ugieły, nie zdąrzyła się niczego złapać
i gdyby nie szybki refleks Sasuke to by leżała już na ziemi. Gdy
zorientowała się gdzie się znajduję, mruknęła niezadowolona.
‘Postaw
mnie na ziemię.’ Powiedziała przez zaciśnięte zęby. Jednak on
ją zignorował, zresztą miał do tego powód jego wcześniejszą
rozmowę z Ino, Shizune jak i Naruto który go zaciągnął do
szpitala. ‘Słyszałeś co powiedziałam?!’ Warknęła. Nadal
nic. Skrzyżowała swoje dłonie na piersi. Już po chwili znaleźli
się w budynku i od razu ujrzeli Yamanakę stojącą niedaleko
recepcji, ona również ich ujrzała.
‘Co
się stało?’ Spytała podbiegając do nich.
‘Prawie
zemdlała.’ Odparł.
‘To
już potknąć się można?’ Zapytała lakonicznie, chcąc jakoś
wyratować się z tej sytuacji. Jednak oboje ją zignorowali.
‘Zabiorę
ją na badania, muszę sprawdzić czy to nic poważnego.’ Wtrąciła
blondynka i chwyciła jeden z wózków. Sakura zmarszczyła nieco swe
brwi, nie lubiła być niewidzialną. Uchiha postawił ją na ziemi.
‘Wsiadaj.’ Dodała w jej stronę.
‘Żartujesz?
Mam nogi, przejdę się.’ Odparła chcąc ich wyminąć.
‘Albo
wsiądziesz, albo zaciągnę Cię tam siłą.’ Wtrącił zimnym
kruczowłosy. Jego żona posłała mu chłodne spojrzenie, po czym
obrażona zasiadła na szpitalnym „pojeździe”. Już wolała dać
się tam zawieść na wózku niż pozwolić by Sasuke ją tam
zaniósł.
Uchiha
usiadł zrezygnowany na jednym z krzeseł w poczekalni. Po chwili
jego kare tęczówki ujrzały państwa Uzumakich wraz z dziećmi.
Naruto z wiecznym uśmiechem na twarzy nie mógł oprzeć się by nie
podejść.
‘Rozmawiałeś
już z nią?’ Zapytał.
‘Taaaaa.’
‘I
co?’
‘A
jak sądzisz, idioto? Tak jak sądziłem, były same krzyki.’
Odparł i spojrzał na potomków swego przyjaciela. Mała
blondyneczka doskonale go pamiętała, dlatego też usiadła koło
niego.
‘Wujku
kiedy przyjdziesz do nas?’ Zapytała swym słodkim głosikim.
Kruczowłosy zerknął w jej stronę zdezorientowany. Hinata widząc
to postanowiła się wtrącić.
‘Sui
nie przeszkadzaj teraz, daj porozmowiać tacie z... wujkiem, a my
pójdziemy odwiedzić ciocię.’
‘Ino
ją bada.’ Odparł Uchiha opierając się o oparcie krzesła.
‘Coś
się stało?’ Zapytał szybko Naruto. Uchiha podrapał się po
głowie, doskonale wiedział jak zareaguje blondyn na wiadomość że
Sakura się nieco gorzej poczuła, oczywiście będzie panikował.
Chociaż i on gdzieś w środku się martwił, w końcu badania mogą
wykazać wszystko, jednak postanowił skłamać, by uniknąć
niepotrzebnego zamieszania.
‘Nie,
to tylko rytunowe badania. Musi się upewnić że wszystko po
operacji przebiega dobrze.’ Odpowiedział
‘No
to poczekamy.’ Zdecydował za wszystkich Uzumaki.
‘Tylko
nie zapominaj o papierkowej robocie która na ciebie czeka w biurze.’
Dodała Hinata z lekką dezaprobatą.
Czekali
kilka minut w poczekalni aż Ino wyjdzie do nich z jakimiś
informacjami. Sasuke postanowił że później od razu wróci do
domu, na dziś wystarczy krzyków z jego i z Sakury strony. Po
kilkunastu minutach wreszcie dane było im ujrzeć blondynkę.
‘Co
tak długo?!’ Spytał zdenerwowany Uzumaki, który już się
pieklił by wtargnąć do Sali i sprawdzić czy wszystko jest w
porządku, gdyż według niego te badania trwały zbyt długo. Co w
rzeczywistością było prawdą.
‘Spokojnie
nic jej nie jest. To było zwykłe zasłabnięcie.’ Odpowiedziała.
‘Zasłabnięcie?!
Jakie znowu zasłabnięcie?!’ Krzyknął jeszcze głośnej.
‘To
jest szpital głąbie, przymknij się. I nic jej nie jest,
słyszałeś?’ Wtrącił Uchiha by nieco uspokoić temperament
Naruto.
‘Dobra
no to rodzinka idziemy odwiedzić ciocię.’ Odparł, lecz Ino
złapała go za ramię przytrzymując go tym samym.
‘Wolnego,
ona chce rozmawiać teraz na osobności z Sasuke.’ Wtrąciła.
Kruczowłosy zdziwił się na te słowa, nie spodziewał się że ona
będzie chciała w ogóle z nim kiedykolwiek rozmawiać a tu taka
niespodzianka. ‘Idź, ona czeka.’ Dodała. Spadkobierca Sharingan
wstał pomału z zajmowanego przez siebie miejsca i ruszył ku Sali w
której przebywała jego żona. Zapukał raz, po czym wszedł do
środka. Yamanaka miała rację, ona czekała na niego. Siedziała na
krawędzi łóżka, wpatrując się w widok za oknem.
‘Chciałaś
rozmawiać?’ Spytał nie ukrywając swego zdziwienia.
‘Tak.’
Odpowiedziała ‘Tak się zastanawiałam.. co teraz będzie z nami?
Z tobą... ze mną?’ Zapytała niepewnie. Ino przed chwilą nie
tylko ją badała, ale i również rozmawiała z nią, dlatego to tak
długo trwało. Dowiedziała się paru ciekawych rzeczy, rzeczy
których od niego samego prawdopodobnie by sie nie dowiedziała.
‘A
co ma być?’ Kolejne pytanie wydobyło sie z jego ust, gdy opierał
się o zimną ścianę. Zoskoczył go ten spokojny, trochę nawet
melancholijny ton głosu różowowłosej.
‘Ryoka
ufała Ci, miała w tobie oparcie, jednak ty mimo wszystko
pozostawiłeś podjąć jej samej decyzję dotyczącą nieznanych dla
niej wspomnień. Mimo iż wiedziałeś jaka będzie jej odpowiedź i
jakie ryzyko z tym wiąrzę sie również dla ciebie. Zdawałeś
sobie sprawę że jeśli wrócę do normalności to wszystko wróci
do normalności. Jednak zrobiłeś to, dałeś jej wolę wyboru,
dlaczego?’
‘To
twoje życie, jak i było przez chwilę Ryoki, dlatego powinna mieć
prawo wyboru tak samo jak i my wszyscy. Wybrała przywrócenie
wspomnień prawdziwej ciebie, wcześniej uprzedziliśmy ją również
z czym to może się wiązać dla niej, jednak ona to zaakceptowała.’
Odpowiedział równie spokojnie. Sakura zerknęła na niego przez
ramię, po czym wstała i zaczęła kierować się w powoli w jego
stronę.
‘Co
jeśli niektóre uczucia i wspomnienia Ryoki we mnie pozostały?’
Sasuke zmarszczył nieco brwi.
‘Co
masz na myśli?’
‘Starzy
mędrcy głoszą że gdy raz dwie dusze się ze sobą złączą to
odnajdą się nawet na końcu świata, łącząc się ze soba na
nową.’ Powiedziała, jego kare tęczówki lekko drgnęły.
Doskonale pamięta te słowa, słowa które zostały wypowiedziane z
ust Ryoki.
‘Ty...’
‘Nie,
nie pamiętam wszystkiego. Jedynie parę urywków. Tyle pozostało mi
z jej wspomnień.’ Wtrąciła nim on zdołał zadać jej kompletne
pytanie. ‘Może...może...’ Zaczęła, lecz nie była pewna w
jaki sposób powinna dobrać ze sobą słowa.
‘Może
co?’ Zapytał i on skierował swe kroki ku niej. Spotkali się
na środku Sali, wpatrująć się nawzajem w swoje tęczówki.
‘Może...
byśmy spróbowali ten ostatni raz?’ Spytała nieco nie pewnie.
Kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Niespodziewał się
takiego obrotu sytuacji. Z początku nie odpowiedział, jedyne co
zrobił to złapał ją delikatnie za dłoń. Ich palce splotły się
ze sobą.
‘Spróbować
każdy może.’ Powiedział po dłuższej chwili.
No comments:
Post a Comment