Kunai
wbite zimnym ostrzem w ziemię. Słowa kunoichi których żadne z
zebranych się nie spodziewało. Nastała grobowa cisza. Nikt nie
raczył się poruszyć nawet o milimetr. Kruczowłosy bacznie
lustrował sylwetkę członkini Akatsuki, interesowało go jaki
będzie jej kolejny ruch. W tej chwili wszystko toczyło się po jego
myśli, jednak z początku nie sądził że będzie musiał aż tak
bardzo narażać swe życie. W końcu mógłby być już martwy,
jednak postawił wszystko na jedna kartę i jak widać opłaciło mu
się to. Przynajmniej sakura zaczęła mieć pewnego rodzaju
wątpliwości i zastrzeżenia. I to daje mu pewnego rodzaju nadzieję
na to, że jakimś cudem dotrą do jej wspomnień. Nie zastanawiał
się tylko co będzie, gdy już sobie wszystko przypomni. Czy
zakończą te wszystkie gierki między sobą? Czy chodź raz odbędą
normalną rozmowę bez podenisionego tonu? Nie wie. W tej chwili
liczyło się tylko by była bezpieczna. W końcu tego chciał gdy
odchodził z wioski, to był jego cel.
‘Chcę
znać prawdę.’ - powtórzyła niepewnie, chcąc wreszcie usłyszeć
co na ten temat sądzi reszta. Czerwonowłosa wyprostowała się.
‘Nie
bądź głupia, Ryoka. Dokładnie znasz prawdę, żyłaś nią od
kiedy znaleźliśmy Cię pół żywą sześć miesięcy temu.’
Powiedziała zbliżając sie wolnym krokiem w jej stronę.
‘Gówno
prawda Carmen.’ Warknął Uchiha. ‘Czyżbyście sami ponownie
zadali jej rany, żeby mieć „dowody”
gdy
się obudzi, by mogła wam dzięki temu uwierzyć?’ - zadrwił.
‘Bajko
pisarz się znalazł.’ - odpowiedziała ironicznie. ‘Nie
zapominaj że to przez ciebie cały czas cierpi. Rozkochałeś w
sobie bezbronną niewiastę, po czym pobiłeś tak mocno że straciła
owoc waszej jakże fałszywej miłości, po czym następnego ranka
zostawiłeś ją w środku lasu na łasce losu.’ Dodała
koloryzując nieco wydarzenia sprzed kilku miesięcy, tak by szala
przechyliłą się na jej korzyść. Kruczowłosy zaśmiał się pod
nosem słysząc jej słowa, po czym chwycił swej pochwy z zamiarem
wyciągnięcia z niej swej katany, lecz jej tam nie było.
Kilkadziesiąt melatowych odłamków które niegdyś służyło jako
ostrze były porozrzucane po polanie, która wyglądała jakby
przeszło przez nią trzęsienie ziemi. W zastraszająco szybkim
tempie chwycił jeden z większych odłamków, po czym znalazł się
tuż przy kunoichi, wbijając jej kawałek metalu prosto w brzuch.
Jednak zapomniał o najważniejszym... o jej sztuczkach. Nagle
jej całe ciało przemieniło się w setki ciemnych nietoperzy które
rozproszyły się po całej okolicy. Niespodziewanie poczuł ból w
dłoni, w której jeszcze chwilę temu trzymał kawałek swej katany.
To różowowłosa postanowiła pozbawić go ostrego narzędzia, za
pomocą silnego kopnięcia.
‘Nie
grasz czysto mężulku.’ Powiedziała sarkastycznie stając tuż
przed nim.
‘Nie
tylko on.’ Usłyszała kobiecy głos i w tym samym momencie poczuła
silne uderzenie w potylicę, lecz nie straciła przytomności.
‘Tylko
na tylę Cię stać, Tsunade?’ Spytała, jednak gdy chciała się
poruszyć coś było nie tak. Jakby jej system nerwowy oszalał. Gdy
chciała poruszyć prawą nogą, jej inna kończyna odpowiadała.
‘Tsunade,
ona nie jest aż tak głupia.’ Głos czerwonowłosej rozległ się
po okolicy a kącik ust Sakury uniósł sie lekko ku górze. Jej
mentorka miała rację, nie jest aż tak głupia by nabrać się na
dziecinne medyczne jutsu. Nim blondynka zdążyła cokolwiek
odpowiedzieć Carmen, różowowłosa zdążyła rozgryźć sztuczkę
Piątej Hokage Liścia i zaczęła ją atakować. Nagle tuż za nią
pojawił się Sasuke, mimo jej wcześniejszych przestrzeżeń
ponownie użył Chidori by ją zaatakować. Kunoichi przymknęła swe
powieki na chwilę. Postanowiła również użyć sztuczki, którą
nauczyła ją Carmen i idąc w jej ślady, ciało Ryoki również
zmieniło swą postać. Tysiące czarnych motyli rozprzestrzeniły
się po całej okolicy. Tsunade widziała juz wcześniej ten ruch,
jednak kare tęczówki kruczowłosego spotkały się z owym
zjawiskiem po raz pierwszy i gdyby nie zaistniała sytuacja, to
musiałby przyznać że owy widok jest nieziemski.
‘A
więc tego nauczyłaś ją Carmen? Tchórzostwa i ucieczki z pola
walki?’ Zapytała wnuczka założyciela Konohy.
‘Oj
Tsunade, Tsunade czy ty się nigdy już nie zmienisz?’ Sarkastyczny
ton głosu rozległ się po okolicy. Blondynka zmarszczyła swe brwi.
Skąd owa nieznajoma wiedziała o niej tyle ? to Nie miała pojęcia.
‘Carmen,
przestańcie się z nami bawić w kotka i myszkę!’ Warknął
spadkobierca karych tęczówek gdzieś w głuchą przestrzeń. ‘Gdzie
jest Sakura?’ Nie zmienił swego tonu. Błądził jak niemy
ślepiec. Jego sharingan nie było w stanie dostrzec żony, to nie na
tym polegała jego potężna moc. Do tego potrzebny byłby Byakugan.
‘Czy
nie powiedziała Ci żebyś jej tak nie nazywał?’ Carmen
nadal pozostawała w ukryciu, jej postać mogła być w każdym z
tych nietoperzy, to samo dotyczyło Sakury i motyli.
‘Nie
rozśmieszaj mnie! Skończ już te swoje gierki!’ Powiedział pół
krzykiem rozglądając się dookoła siebie, chcąc dostrzec
jakąkolwiek małą wskazówkę dotyczącą miejsca przebywania jego
żony bądź czerwonowłosej.
‘Raczej
to ty powinieneś o niej zapomnieć. To już nie ta sama osoba którą
znałeś, narodziła się na nowo jak sam zauważyłeś i jest jej z
tym dobrze.’ Uchiha stanął w miejscu i dokładnie przeanalizował
ostatnie usłyszane słowa.
‘Gdzie
ona jest?!’ Krzyknął, a w tym samym momencie po polanie rozległ
się kobiecy śmiech.
‘Dopiero
teraz zauważyłeś że jej tu nie ma? Oj coś chyba starzejesz się
szybciej niż my wszyscy, nie dobrze, nie dobrze.’ Powiedziała z
ukrycia.
‘Nie
pogrywaj ze mną Carmen!’ Warknął srogo.
‘Ależ
jakbym mogła.’ Odparła teatralnym głosem ‘Zamiast z tobą
pogrywać, wolę Cię zabić. Za długo już żyłeś. Nie powinnam
pozwolić rok temu Madarze na to co zrobił.’ Dodała diametralnie
zmieniając ton swego głosu, po czym w zastraszająco szybkim tępie
jej sylwetka zmaterializowała się tuż za Sasuke. Silnym uderzyniem
nogą powaliła go na ziemię. Nie spodziewał się takiego ruchu z
jej strony. Zapomniał już jak to jest walczyć z przeciwnikiem
takim jak ona. Od ponad roku nie walczył z nią, jeśli wtedy było
mu trudno wygrać to w tej chwili może być nawet trudniej. Jednak
gdy chciała oddać kolejny cios ktoś ją powstrzymał. Piąta
Hokage stała pomiędzy nim a nią, przytrzymując jej nogę.
Blondynka przękreciła w swych dłoniach jej dolną kończynę, tym
razem to Carmen znalazła się na ziemi.
‘Idź
jej szukać.’ Powiedziała Tsunade poważnym tonem. ‘Tylko Ty
jesteś w stanie jej wszystko uświadomić.’ Dodała bacznie
lustrując sylwetkę kunoichi, która właśnie podnosiła się z
ziemi.
‘Nie
lekceważ jej, Tsunade.’ Warknął kruczowłosy, doskonale wiedział
do czego ona jest zdolna.
‘Lepiej
zajmij się tym czym Ci przed chwilą powiedziałam, tylko tym razem
nie schrzań tego. Kolejnej szansy możesz już nie dostać.’
Rzuciła przez ramię. Czerwnowłosa kunoichi bacznie analizowała
krótką konwersację pomiędzy Hokage i swym szwagrem. Uchiha
również podniósł się z ziemi, po czym przytaknął skinieniem
głowy. W tej samej chwili tuż obok jego ucha świstnęło kunai,
które gdyby nie refleks blondynki trafiłoby prosto w jego mózg.
‘To
ze mną będziesz walczyć.’ Warknęła księżniczka ślimaków w
stronę drugiej kobiety. Carmen prychnęła pod nosem w oznace
niezadowolenia. ‘Jeśli zaraz nie wyruszysz, to będziesz mieć ze
mną doczynienia.’ Dodała tym samym tonem w stronę męża swej
uczennicy. Ten jedynie mrugnął raz powiekami, po czym skierował
się w głąb lasu. Musi ją znaleźć. Tsunade dała mu trochę
czasu, jednak jak długo wytrzyma to nie ma pojęcia. Wie jedno, musi
się śpieszyć.
Tymczasem
w tym samym lesie błądziła czwórka shinobi. Nie wiedzieli, w
którą dokładnie stronę mają się udać, lecz kierowali się tam
gdzie prowadziło ich serce. Tak samo jak i Uchiha nie mieli za dużo
czasu, muszą jak najszybciej odnaleść syna Szóstego Hokage nim
stanie się mu krzywda. Seledynowowłosy starał się ich prowadzić
w dobrym kierunku, jednak tam dokąd zmierzali był zaledwie kilka
lat temu wraz ze swym przywódcą.
‘Jak
daleko jeszcze?’ Spytał spadkobierca klanu Hyuga, martwiąc się o
syna swej kuzynki, która stała się dla niego jak własna rodzona
siostra. Podziwiał ją za to że się postawiła ojcu i nie
pozwoliła mu na nałożenie Manji na czoło Minato, sam dokładnie
wiedział co oznacza nosić brzemię tej pieczęci. Mimo wszystko
jest ona nawet gorsza od tej którą nakładał Orochimaru na swych
zwolenników, którzy stawali się jego pionkami, po czym gineli w
walkach. Dzięki Manji łatwo można kontrolować człowiekiem, gdy
zrobi coś niewłaściwego może zostać łatwo ukarany zaledwie
jednym znakiem wykonanym z obu dłoni. Niechciałby żeby i jego
„bratanka” spotkał taki sam los jak i jego.
‘Jeśli
idziemy w dobrym kierunku, powinniśmy być tam wkrótce.’ Odparł
Suigetsu spoglądając swymi jasno zielonymi tęczówkami przed
siebie. Trójka shinobi przytaknęła. Każdy z nich doskonale
zrozumiał jego wypowiedź i słow „jeśli”
lecz lepsze to niż nic. Żadne z nich nie chciałoby być w tej
chwili w skórze Naruto a tym bardziej Hinaty. Utrata dziecka to
najgorsza rzecz jaka kiedykolwiek może przydarzyć się rodzicom,
jednak jeszcze może nie być za późno, lecz ta nie wiedza jest jak
kat dla każdego z nich. Suigetsu swymi tęczówki mimo wypatrywania
odpowiedniej drogi również szukał czegoś innego a raczej kogoś
innego. Jego tęczówki rozglądały się również za Uchihą, w
końcu to co się wydarzyło dzień temu w wiosce może mieć również
wpływ na to co się dzieje z Sakurą. A jeśli tak, to musi go jak
najszybciej o tym poinformować. Tylko gdyby teraz zaczął go
szukać, ten prawdopodobnie skręcił by mu kark za to, że nie
wykonał jego polecenia i nie pomaga w poszukiwaniach dziecka. Więc
pozostaje wierzyć, że mimo wszystko pośród tej gęstej głuszy
natknie się na niego. To może być jedyna szansa dla małego
Minato.
No comments:
Post a Comment