74.11

Delikatny jesienny wiatr dał niespodziewanie o sobie znać. Spoglądała z ogromną pewnością w kare tęczówki swej kolejnej, ostatniej ofiary z zamiarem pchnięcia ostrza kunai prosto w jego serce. Mimo iż miała pewne wątpliwości w tym co zamierzała uczynić, nie przejmowała się nimi za bardzo. Odpychała je od siebie jak najdalej. Nie chciała o tym w tej chhwili myśleć. Słysząć jego słowa i jakim tonem je wypowiadał coś w niej drgnęło. Lecz nadal trzymała się swego planu. Zabije go tu i teraz, już to postanowiła. Rozluźniła nieco swe palce na kunai, unosząc lekko kącik swych ust do góry po czym pchnęła owe ostrze tuż przed siebie. Prosto w serce Uchihy. Nagle poczuła jak kunai wypada z jej dłoni prosto na ziemię która znajduję się dwa metry pod nimi. Swe szmaragdowe tęczówki automatycznie skierowała w stronę skąd niespodziewanie przyleciało drugie kunai.
Faktem jest że najchętniej pozbawiłabym go życia w tej chwili. Jednak tobie na to nie pozwolę.’ Stanowczy głos Piątej Hokage rozległ sie po okolicy. Haruno prychnęła pod nosem. Przez chwilę zapomniała o niej.
Kim w ogóle jesteś irytująca kobieto?’ Spytała sarkastycznie, nadal nie spuszczając ze swego wzroku kruczowłosego.
Twoją nauczycielką.’ Odparła.
Nie jestem twoją uczennicą. Jestem Ryoka a nie Sakura!’ Krzyknęła zdenerwowana. Miała już dość tego że wmawiali jej to że jest kimś zupełnie innym. Z każdą nową chwilą w jej głowie pojawiały się nowe myśli i aluzję, których w rzeczywistości nawet nie rozumiała.
Skąd te nerwy? Czyżbyś miała wątpliwości?’ Usłyszała oschły ton tuż koło swego ucha. Nagle na czole kunoichi pojawiła się mała żyłka. Był za blisko, zdecydowanie za blisko, czuła jego ciepły oddech na własnej szyi, po jej ciele przeszły zimne dreszcze. Musi odzyskać kontrolę nad zaistniałą sytuacją. Nie może dać się sprowokować czy ulec nieznajomym. Z prędkością światła odwróciła się w stronę shinobi, chwytając go za jego jasną koszulę. Sasuke nie zdążył nawet zamrugać gdy został rzucony przez różowowłosą prosto na pień drzewa oddalony o pięc dalekich metrów.
Nie mam żadnych wątpliowości!’ Ponownie krzyknęła zmierzając z tą samą prędkością w jego stronę z zamiarem uderzenia w niego swą pięścią z całej siły. Po drodze jej czarny płaszcz zsunął się z jej ramion lądując na jednym z krzaków, o wiele później niż jej udało się dostać do spadkobiercy hebanowych tęczówek. Pięść kunoichi od dawna była przygotowana do tego ataku, gdy znalazła się tuż przy swojej ofierze bez zawachania oddała cios mierząc prosto w shinobi. Jednak minimalnie udało mu się uniknąć uderzenia. Pięść Sakury przeleciała dwa milimetry tuż obok jego głowy zdeżając się z twardym podłożem, które pod wpływem jej siły popękało i wysadziło duże kawałki ziemi do góry. Lecz tego nie dane było uniknąć kruczowłosemu – wpadł do jednej z licznych dziur.
No dobra nie masz wątpliwości.’ Wychrypiał, podnosząc się z ziemi i ocierając wierzchem dłoni krew z kącika ust, po czym ponowie stanął na stałym gruncie. Bez składania zbędnych pieczęci w jego prawej dłoni pojawiło się Chidori, natomiast w lewej dzierżył swą katanę.
Widzę że wreszcie zaczynasz brać mnie na poważnie.’ Powiedziała nieco cynicznie ‘Jednak jeśli nie masz nic lepszego to przykro mi ale nie masz ze mną najmiejszych szans. Zwykłe Chidori mi nie zagrozi, Nagashi raczej też nie.’ Dodała tym samym tonem. Sasuke spojrzał na nią, jednak w jego tęczówkach nie było zdziwienia domyślił się już wcześniej że członek jego klanu poinformał ją o jego technikach. Mimo iż spotkała się z nimi wiele razy za czasów gdy była zwykłą Sakurą, jego Sakurą. Wiedział że jego błyskawice nie są nie do pokonania. W starciu z pewnym żywiołem praktycznie nie ma szans by wygrać walkę używając jedynie mocy Chidori. Jednak ma jeszcze w zanadrzu dawno nie używane ogniste sztuczki. Lecz nie ma wyboru, musi z nią walczyć na poważnie. Mają Tsunade, jednak wie że nie może zadać Sakurze zbytnich obrażeń, nie wszystko można uleczyć. Wpierw musi jednak dowiedzieć się jakich nowych sztuczek ona się nauczyła, postanowił zaryzykować. Z każdej części jego ciała zaczęły wydobywać się niebezpieczne błyskawice które skierowały się w stronę kunoichi.
Czy ty słuchałeś co ja powiedziałam?’ Spytała znudzonym tonem, po czym w szybkim tempie zaczęła składać pięczeci a następnie otwartą dłonią uderzyła w podłoże, tym razem jej nie niszcząc. ‘Doton! Doryuu Heki!’ Krzyknęła. Sasuke zmarszczył nieco swe brwi i po niespełnej sekundzie tuż pomiędzy nim a Sakurą pojawiła się ściana błota która, po chwili zamieniła się w litą skałę. Błyskawice Uchihy trafiły prosto w nią, neutralizując tym samym jego atak. Nim kruczowłosy zdąrzył wykonać kolejny ruch, postać Haruno pojawiła się tuż nad nim.
Mówiłam że z Chidori nie masz najmiejszych szans.’ Powiedziała i zamachnęła się by oddać kolejny cios shinobi. Jednak on zasłonił się swą kataną. Prawa pięść kunoichi uderzyła prosto w zimne ostrze, a jej lewa dłoń powędrowała na klingę gdzie również trzymał katanę kruczowłosy. Niespodziewanie stal zaczęła pękać, po czym rozpadła się na drobne kawałeczki. Sasuke lustrował całe zajście bacznie swymi karymi tęczówkami. Właśnie stracił katanę, jedyne ostrze jakie ze sobą nosił, od czasu zdobycia owej broni u Orochimaru.
Wisisz mi katanę.’ Wycedził.
Niestety nie będę miała do tego okazji. Dzisiaj zginiesz.’ Odparła i zniknęła. Klon. Dał się podejść zwykłemu klonowi. Więc gdzie jest prawdziwa Sakura?
Będziesz się ukrywać? Czy nie sama powiedziałaś że nie mam z tobą najmniejszych szans?’ Spytał chcąc ją nieco sprowokować. Jednak ona się nie pojawiła. Skinął głową w stronę Piątej. Która po chwili oddaliła się nieco w tył. Tym razem to Sasuke zaczął składać pieczęcie.
Katon! Goukakyuu no Jutsu!’ Krzyknął a z jego ust wydobyła się oginista kula o gigantycznych rozmiarach. Uchiha zaczął się z nią obracać w około. Płomienie paliły wszystko co znalazło się w ich zasięgu. Jednak nawet to nie zmusiło różowowłosej do wyłonienia się z kryjówki. Na czole shinobi pojawiły się kropelki potu. To jutsu zawsze zabierało dużą ilość jutsu nie ważne kto je stosował.
Szlak!’ Warknął w myślach. Czyżby jego płomienie były za słabe? Sądził że dostrzegł ją pośród drzew, widocznie się mylił. Niespodziewanie poczuł jak ktoś go łapie go za kostkę, lecz było za późno na jakiekolwiek reakcje z jego strony jeśli nie miał zamiaru robić większej krzywdy Sakurze. Pozwolił jej się wciągnąć nieco pod ziemię, po czym złapał jej dłoń i podciągnął po góry, po czym rzucił nią o drzewo.
Nie lekceważ mnie.’ Powiedział wydostając się z dziury w którą przed chwilą wciągnęła go. Nagle w jego stronę zaczęło lecieć kilka kunai z przyczepionymi do nich wybuchowymi notatkami. Shinobi zarzucił wcześniej żyłkę na jeden z konarów drzewnych chcąc uniknąć wybuchów, jednak jednego nie udało mu się uniknąć. Jedna z nich wybuchła przed czasem tuż obok kruczowłosego raniąc go w lewe ramię. Żyłka również pękła przy czym shinobi spadł z dużej wysokości. Różowowłosa wstała spod spalonego nieco drzewa kierując się prosto ku mężczyźnie.
Sakura!’ Ponowny krzyk blondynki rozległ się po okolicy. Oboje skierowali swe tęczówki w jego stronę.
Nie nazywaj mnie tak.’ Warknęła przez zaciśnięte zęby.
Nie pozwolę Ci go zabić bo gdy przypomnisz sobie kim tak naprawdę jesteś będziesz żałowała tego czynu najbardziej. Mimo iż nie pałam do niego zbytnią przyjaźnią, nie pozwolę by to wszystko skończyło się w taki sposób. Nie pozwolę byś zabiła własnego męża, ojca dziecka które poroniłaś pół roku temu!’ Dodała wtrącając się w walkę pomiędzy małżeństwem. Różowowłosa zastygła.
Małżeństwo? Ciąża? Z nim? To ma być jakiś żart?’ Spytała samą siebie w myślach. Dłonią przejechała po swoich bliznach znajdujących się na plecach, bliznach które według Carmen zadał jej mąż. Jednak jeśli to on, to czy byłby do tego zdolny skoro nawet teraz nie potrafi walczyć z nią na poważne? Shinobi podniósł się lekko na łokciach a jego kare tęczówki skierowały się prosto ku zdezorientowanej kunoichi, która nie spodziewała się usłyszeć takich słów.
Czemu mi nie powiedziałaś? Czemu nie próbowałaś mnie ponownie zatrzymać?’ Spytał spoglądając prosto w jej szmaragdowe tęczówki. Lecz ona nic nie pamiętała. Nie potrafiła odpowiedzieć na zadane jej pytania. Patrzyła tępo to na Sasuke to na Tsunade jednak żadna odpowiedź jej się nie nasuwała.
Nie mieszaj jej w głowie Uchiha!’ Srogi głos rozległ się po małej polanie. Trzy pary oczu skierowały się w stronę skąd  dochodził owy głos. Kruczowłosy widząc kto opiera się o drzewo zacisnął mocno pięść i podniósł się z ziemi. Sakura doskonale znała ten ton głosu i osobę do której on należał. Tsunade natomiast nigdy nie miała okazji spotkać się z ową kobietą jednak słyszała o niej dość dużo, zwłaszcza od męża swej uczennicy.
Lepiej to ty przestań jej mieszać w głowie.’ Warknął. ‘Co żeście jej zrobili z Madarą?!’ Dodał podnosząc swój ton o wiele do góry.
Carmen co to wszystko ma znaczyć?’ Spytała kunoichi poważnym tonem, patrząc teraz na swoją „nauczycielkę”.
Ryoka ta dwójka ma po prostu bujną wyobraźnię.’ Skwitowała czerwonowłosa.
Przestań mścić się na mnie za to co się stało z Itachim!’ Krzyknął Sasuke, jednak kunoichi go zignorowowała.
Kim jest Itachi?’ zapytała Haruno. Poplecznica Akatsuki przygryzła wargę w geście zdenerwowania.
Itachi był bratem Sasuke.’ Odpowiedziała była Hokage Liścia. Czas przeszły jej wypowiedzi doskonale wyjaśnił wszystko Sakurze.
Jeszcze go nie zabiłaś? Dlaczego zwlekasz?’ Spytała Carmen chcąc zakończyć nieprzyjazny dla niej temat.
Komplikacje.’ Odparła Haruno, która niespodziewanie znalazła się tuż za kruczowłosym przykładając mu kunai do gardła. Na twarzy czerwonowłosej pojawił się chytry uśmieszek. Sakura spoglądała kątem oka na rannego mężczyznę, który nie zrobił nic by uniknąć sytuacji w jakiej się właśnie znalazł. Była pewna że widział jak wyciąga kunai z tylnej kieszeni, w końcu była odwrócona do niego plecami. Jednak w ogóle nie zainterwenionał, tak jakby czekał na tą chwilę, czekał na śmierć z jej ręki. W jej głowie była pustka, nie wiedziała już w co w tej chwili ma wierzyć. Potrzebowała odpowiedzi na gnębiące ją pytania. Szmaragdowymi tęczówkaami zlustrowała dwie pozostałe kobiety znajdujące się niedaleko. Jej dłoń w której trzymała kunai zaczeła drżeć w pewnym momencie. Dostrzegła jak Sasuke obserwuje ją kątem oka. Nagle jej ręka zaczęła opadać a ostrze kunai wbiło się w twardą ziemią.

Chcę znać prawdę.’ Powiedziała drżącym głosem.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya