Delikatny
jesienny wiatr dał niespodziewanie o sobie znać. Spoglądała z
ogromną pewnością w kare tęczówki swej kolejnej, ostatniej
ofiary z zamiarem pchnięcia ostrza kunai prosto w jego serce. Mimo
iż miała pewne wątpliwości w tym co zamierzała uczynić, nie
przejmowała się nimi za bardzo. Odpychała je od siebie jak
najdalej. Nie chciała o tym w tej chhwili myśleć. Słysząć jego
słowa i jakim tonem je wypowiadał coś w niej drgnęło. Lecz nadal
trzymała się swego planu. Zabije go tu i teraz, już to
postanowiła. Rozluźniła nieco swe palce na kunai, unosząc lekko
kącik swych ust do góry po czym pchnęła owe ostrze tuż przed
siebie. Prosto w serce Uchihy. Nagle poczuła jak kunai wypada z jej
dłoni prosto na ziemię która znajduję się dwa metry pod nimi.
Swe szmaragdowe tęczówki automatycznie skierowała w stronę skąd
niespodziewanie przyleciało drugie kunai.
‘Faktem
jest że najchętniej pozbawiłabym go życia w tej chwili. Jednak
tobie na to nie pozwolę.’ Stanowczy głos Piątej Hokage rozległ
sie po okolicy. Haruno prychnęła pod nosem. Przez chwilę
zapomniała o niej.
‘Kim
w ogóle jesteś irytująca kobieto?’ Spytała sarkastycznie, nadal
nie spuszczając ze swego wzroku kruczowłosego.
‘Twoją
nauczycielką.’ Odparła.
‘Nie
jestem twoją uczennicą. Jestem Ryoka a nie Sakura!’ Krzyknęła
zdenerwowana. Miała już dość tego że wmawiali jej to że jest
kimś zupełnie innym. Z każdą nową chwilą w jej głowie
pojawiały się nowe myśli i aluzję, których w rzeczywistości
nawet nie rozumiała.
‘Skąd
te nerwy? Czyżbyś miała wątpliwości?’ Usłyszała oschły ton
tuż koło swego ucha. Nagle na czole kunoichi pojawiła się mała
żyłka. Był za blisko, zdecydowanie za blisko, czuła jego ciepły
oddech na własnej szyi, po jej ciele przeszły zimne dreszcze. Musi
odzyskać kontrolę nad zaistniałą sytuacją. Nie może dać się
sprowokować czy ulec nieznajomym. Z prędkością światła
odwróciła się w stronę shinobi, chwytając go za jego jasną
koszulę. Sasuke nie zdążył nawet zamrugać gdy został rzucony
przez różowowłosą prosto na pień drzewa oddalony o pięc
dalekich metrów.
‘Nie
mam żadnych wątpliowości!’ Ponownie krzyknęła zmierzając z tą
samą prędkością w jego stronę z zamiarem uderzenia w niego swą
pięścią z całej siły. Po drodze jej czarny płaszcz zsunął się
z jej ramion lądując na jednym z krzaków, o wiele później niż
jej udało się dostać do spadkobiercy hebanowych tęczówek. Pięść
kunoichi od dawna była przygotowana do tego ataku, gdy znalazła się
tuż przy swojej ofierze bez zawachania oddała cios mierząc prosto
w shinobi. Jednak minimalnie udało mu się uniknąć uderzenia.
Pięść Sakury przeleciała dwa milimetry tuż obok jego głowy
zdeżając się z twardym podłożem, które pod wpływem jej siły
popękało i wysadziło duże kawałki ziemi do góry. Lecz tego nie
dane było uniknąć kruczowłosemu – wpadł do jednej z licznych
dziur.
‘No
dobra nie masz wątpliwości.’ Wychrypiał, podnosząc się z ziemi
i ocierając wierzchem dłoni krew z kącika ust, po czym ponowie
stanął na stałym gruncie. Bez składania zbędnych pieczęci w
jego prawej dłoni pojawiło się Chidori, natomiast w lewej dzierżył
swą katanę.
‘Widzę
że wreszcie zaczynasz brać mnie na poważnie.’ Powiedziała nieco
cynicznie ‘Jednak jeśli nie masz nic lepszego to przykro mi ale
nie masz ze mną najmiejszych szans. Zwykłe Chidori mi nie zagrozi,
Nagashi raczej też nie.’ Dodała tym samym tonem. Sasuke spojrzał
na nią, jednak w jego tęczówkach nie było zdziwienia domyślił
się już wcześniej że członek jego klanu poinformał ją o jego
technikach. Mimo iż spotkała się z nimi wiele razy za czasów gdy
była zwykłą Sakurą, jego Sakurą. Wiedział że jego błyskawice
nie są nie do pokonania. W starciu z pewnym żywiołem praktycznie
nie ma szans by wygrać walkę używając jedynie mocy Chidori.
Jednak ma jeszcze w zanadrzu dawno nie używane ogniste sztuczki.
Lecz nie ma wyboru, musi z nią walczyć na poważnie. Mają Tsunade,
jednak wie że nie może zadać Sakurze zbytnich obrażeń, nie
wszystko można uleczyć. Wpierw musi jednak dowiedzieć się jakich
nowych sztuczek ona się nauczyła, postanowił zaryzykować. Z
każdej części jego ciała zaczęły wydobywać się niebezpieczne
błyskawice które skierowały się w stronę kunoichi.
‘Czy
ty słuchałeś co ja powiedziałam?’ Spytała znudzonym tonem, po
czym w szybkim tempie zaczęła składać pięczeci a następnie
otwartą dłonią uderzyła w podłoże, tym razem jej nie niszcząc.
‘Doton! Doryuu Heki!’ Krzyknęła. Sasuke zmarszczył nieco swe
brwi i po niespełnej sekundzie tuż pomiędzy nim a Sakurą pojawiła
się ściana błota która, po chwili zamieniła się w litą skałę.
Błyskawice Uchihy trafiły prosto w nią, neutralizując tym samym
jego atak. Nim kruczowłosy zdąrzył wykonać kolejny ruch, postać
Haruno pojawiła się tuż nad nim.
‘Mówiłam
że z Chidori nie masz najmiejszych szans.’ Powiedziała i
zamachnęła się by oddać kolejny cios shinobi. Jednak on zasłonił
się swą kataną. Prawa pięść kunoichi uderzyła prosto w zimne
ostrze, a jej lewa dłoń powędrowała na klingę gdzie również
trzymał katanę kruczowłosy. Niespodziewanie stal zaczęła pękać,
po czym rozpadła się na drobne kawałeczki. Sasuke lustrował całe
zajście bacznie swymi karymi tęczówkami. Właśnie stracił
katanę, jedyne ostrze jakie ze sobą nosił, od czasu zdobycia owej
broni u Orochimaru.
‘Wisisz
mi katanę.’ Wycedził.
‘Niestety
nie będę miała do tego okazji. Dzisiaj zginiesz.’ Odparła i
zniknęła. Klon. Dał się podejść zwykłemu klonowi. Więc gdzie
jest prawdziwa Sakura?
‘Będziesz
się ukrywać? Czy nie sama powiedziałaś że nie mam z tobą
najmniejszych szans?’ Spytał chcąc ją nieco sprowokować. Jednak
ona się nie pojawiła. Skinął głową w stronę Piątej. Która po
chwili oddaliła się nieco w tył. Tym razem to Sasuke zaczął
składać pieczęcie.
‘Katon!
Goukakyuu no Jutsu!’ Krzyknął a z jego ust wydobyła się
oginista kula o gigantycznych rozmiarach. Uchiha zaczął się z nią
obracać w około. Płomienie paliły wszystko co znalazło się w
ich zasięgu. Jednak nawet to nie zmusiło różowowłosej do
wyłonienia się z kryjówki. Na czole shinobi pojawiły się
kropelki potu. To jutsu zawsze zabierało dużą ilość jutsu nie
ważne kto je stosował.
‘Szlak!’
Warknął
w myślach. Czyżby jego płomienie były za słabe? Sądził że
dostrzegł ją pośród drzew, widocznie się mylił. Niespodziewanie
poczuł jak ktoś go łapie go za kostkę, lecz było za późno na
jakiekolwiek reakcje z jego strony jeśli nie miał zamiaru robić
większej krzywdy Sakurze. Pozwolił jej się wciągnąć nieco pod
ziemię, po czym złapał jej dłoń i podciągnął po góry, po
czym rzucił nią o drzewo.
‘Nie
lekceważ mnie.’ Powiedział wydostając się z dziury w którą
przed chwilą wciągnęła go. Nagle w jego stronę zaczęło lecieć
kilka kunai z przyczepionymi do nich wybuchowymi notatkami. Shinobi
zarzucił wcześniej żyłkę na jeden z konarów drzewnych chcąc
uniknąć wybuchów, jednak jednego nie udało mu się uniknąć.
Jedna z nich wybuchła przed czasem tuż obok kruczowłosego raniąc
go w lewe ramię. Żyłka również pękła przy czym shinobi spadł
z dużej wysokości. Różowowłosa wstała spod spalonego nieco
drzewa kierując się prosto ku mężczyźnie.
‘Sakura!’
Ponowny krzyk blondynki rozległ się po okolicy. Oboje skierowali
swe tęczówki w jego stronę.
‘Nie
nazywaj mnie tak.’ Warknęła przez zaciśnięte zęby.
‘Nie
pozwolę Ci go zabić bo gdy przypomnisz sobie kim tak naprawdę
jesteś będziesz żałowała tego czynu najbardziej. Mimo iż nie
pałam do niego zbytnią przyjaźnią, nie pozwolę by to wszystko
skończyło się w taki sposób. Nie pozwolę byś zabiła własnego
męża, ojca dziecka które poroniłaś pół roku temu!’ Dodała
wtrącając się w walkę pomiędzy małżeństwem. Różowowłosa
zastygła.
‘Małżeństwo?
Ciąża? Z nim? To ma być jakiś żart?’ Spytała
samą siebie w myślach. Dłonią przejechała po swoich bliznach
znajdujących się na plecach, bliznach które według Carmen zadał
jej mąż. Jednak jeśli to on, to czy byłby do tego zdolny skoro
nawet teraz nie potrafi walczyć z nią na poważne? Shinobi podniósł
się lekko na łokciach a jego kare tęczówki skierowały się
prosto ku zdezorientowanej kunoichi, która nie spodziewała się
usłyszeć takich słów.
‘Czemu
mi nie powiedziałaś? Czemu nie próbowałaś mnie ponownie
zatrzymać?’ Spytał spoglądając prosto w jej szmaragdowe
tęczówki. Lecz ona nic nie pamiętała. Nie potrafiła odpowiedzieć
na zadane jej pytania. Patrzyła tępo to na Sasuke to na Tsunade
jednak żadna odpowiedź jej się nie nasuwała.
‘Nie
mieszaj jej w głowie Uchiha!’ Srogi głos rozległ się po małej
polanie. Trzy pary oczu skierowały się w stronę skąd dochodził
owy głos. Kruczowłosy widząc kto opiera się o drzewo zacisnął
mocno pięść i podniósł się z ziemi. Sakura doskonale znała ten
ton głosu i osobę do której on należał. Tsunade natomiast nigdy
nie miała okazji spotkać się z ową kobietą jednak słyszała o
niej dość dużo, zwłaszcza od męża swej uczennicy.
‘Lepiej
to ty przestań jej mieszać w głowie.’ Warknął. ‘Co żeście
jej zrobili z Madarą?!’ Dodał podnosząc swój ton o wiele do
góry.
‘Carmen
co to wszystko ma znaczyć?’ Spytała kunoichi poważnym tonem,
patrząc teraz na swoją „nauczycielkę”.
‘Ryoka
ta dwójka ma po prostu bujną wyobraźnię.’ Skwitowała
czerwonowłosa.
‘Przestań
mścić się na mnie za to co się stało z Itachim!’ Krzyknął
Sasuke, jednak kunoichi go zignorowowała.
‘Kim
jest Itachi?’ zapytała Haruno. Poplecznica Akatsuki przygryzła
wargę w geście zdenerwowania.
‘Itachi
był bratem Sasuke.’ Odpowiedziała była Hokage Liścia. Czas
przeszły jej wypowiedzi doskonale wyjaśnił wszystko Sakurze.
‘Jeszcze
go nie zabiłaś? Dlaczego zwlekasz?’ Spytała Carmen chcąc
zakończyć nieprzyjazny dla niej temat.
‘Komplikacje.’
Odparła Haruno, która niespodziewanie znalazła się tuż za
kruczowłosym przykładając mu kunai do gardła. Na twarzy
czerwonowłosej pojawił się chytry uśmieszek. Sakura spoglądała
kątem oka na rannego mężczyznę, który nie zrobił nic by uniknąć
sytuacji w jakiej się właśnie znalazł. Była pewna że widział
jak wyciąga kunai z tylnej kieszeni, w końcu była odwrócona do
niego plecami. Jednak w ogóle nie zainterwenionał, tak jakby czekał
na tą chwilę, czekał na śmierć z jej ręki. W jej głowie była
pustka, nie wiedziała już w co w tej chwili ma wierzyć.
Potrzebowała odpowiedzi na gnębiące ją pytania. Szmaragdowymi
tęczówkaami zlustrowała dwie pozostałe kobiety znajdujące się
niedaleko. Jej dłoń w której trzymała kunai zaczeła drżeć w
pewnym momencie. Dostrzegła jak Sasuke obserwuje ją kątem oka.
Nagle jej ręka zaczęła opadać a ostrze kunai wbiło się w twardą
ziemią.
‘Chcę
znać prawdę.’ Powiedziała drżącym głosem.
No comments:
Post a Comment