Szybkim
tempem kroczyła po starych zamkowych korytarzach, które niegdyś
należały do jej zapomnianego już rodu. Nieco niepokoiły ją
informacje, jakie przed chwilą dostała od swoich zwiadowczych
nietoperzy. Musi jak najszybciej powiadomić o nich Uchihę gdyż
ktoś może im pokrzyżować szyki. Bez pukania z hukiem wtargnęła
do jego pokoju.
‘Madara
mamy kłopoty.’ Powiedziała do mężczyzny, który właśnie miał
zamiar zwlec się z łóżka. Shinobi uniósł jedną brew do góry i
gestem dłoni poprosił żeby kontynuowała. ‘Wiesz, że Sakura
poszła wykończyć Sasuke, prawda?’
‘Przejdź
wreszcie do rzeczy.’ Ponaglił ją.
‘Tsunade
zmierza wraz z Sasuke prosto na, Sakurę, jeśli powiadomili
kogokolwiek z wioski gdzie zmierzają i ktoś z klanu Hyuga zapragnie
dołączyć do Uchihy to będziemy mieć kłopoty.’
‘Klan
Hyuga jest w tej chwili zajęty czymś innym, jednak masz racje,
jeśli ktoś z nich tam się pojawi będziemy mieć nie mały
kłopoty. Idź tam i dopilnuj by go jak najszybciej wykończyła,
jeśli nie będzie w stanie to sama go zabij. Wiem, że sprawi Ci to
radość’ Powiedział. Tyle jej wystarczyło, przytaknęła
skinieniem głowy i natychmiast opuściła pomieszczenie. Jej usta
wykrzywiły się w mały uśmiech tryumfu, gdy składała pieczęcie,
po czym jej ciało zmieniło się w setki czarnych nietoperzy.
Wreszcie nadejdzie kres życia kruczowłosego.
Słońce
pomału zaczynało wznosić się z nad linii horyzontalnej ogrzewając
swymi ciepłymi promieniami najbliższe okolice. Trzy czarne peleryny
powiewały na spokojnym wietrze pośród gęsto osadzonych drzew.
Kare tęczówki bacznie lustrowały sylwetkę kunoichi przykrytą
szczelnie płaszczem. Spadkobierca Sharingan doskonale pamiętał jak
został poinformowany o zmianie w zachowaniu jego żony i nie był za
bardzo z tego zadowolony. Teraz ona stoi kilka metrów poniżej niego
a on nie może się ruszyć. Zastygł w bezruchu. Mimo iż wiele razy
chciał ją ponownie spotkać to nie w taki sposób, nie chce z nią
walczyć, nie chce zrobić jej krzywdy, nie wierzył, że nic nie
pamięta, w końcu nawet podczas amnestii jest jedna rzecz, którą
się pamięta. To nie może być tak! To nie może się tak skończyć!
A wszystko przez jego wcześniejszą głupotę! Jego myśli krzyczały
w zdezorientowaniu. Blondynka stojąca obok niego spojrzała na niego
kątem oka. W jego hebanowych tęczówkach dostrzegła wahanie. Tak
samo i ona się zachowywała przed paroma dniami, gdy spotkała swoją
uczennicę w podobnej sytuacji. Jednak nie zamierzała doprowadzić
by i dzisiaj wszystko tak samo się skończyło, nikt dzisiaj nie
zginie ona już tego dopilnuje.
‘Nie
trać czujności.’ Rzuciła mu cicho by tylko on był w stanie to
usłyszeć. Jednak on jej słowa wpuścił jednym uchem a wypuścił
drugim. Miał gdzieś jej rady w tej chwili. Głowa samotnej kunoichi
uniosła się lekko ku górze a kaptur opadł łagodnie na jej
ramiona. Delikatne promienie słoneczne rozświetliły twarz Haruno a
jej tęczówki zalśniły czystym szmaragdem.
‘Sakura.’
Szepnął sam do siebie jakby dopiero, co obudził się z głębokiego
letargu. Pod naciskiem jej ostrego spojrzenia dopiero uświadomił
sobie, że będzie zmuszony dziś z nią walczyć. Mimo iż wolałby
uczynić wszystko inne tylko nie to.
‘A
więc ponownie się spotykamy kobieto!’ Powiedziała różowowłosa
głośno by ci ją słyszeli. ‘Jednak dzisiaj to nie ty jesteś
moim celem!’ Dodała tym samym tonem przenosząc swe tęczówki na
shinobi a kącik jej ust delikatnie uniósł się ku górze.
‘Nie
będę z tobą walczył!’ Odpowiedział spoglądać prosto w te
oczy, których nigdy nie mógł wymazać z pamięci. Hokage spojrzała
na niego z lekkim przerażeniem. W końcu od samego początku była
mowa o tym, że walka z nią jest nie unikniona a on od tak sobie,
spokojnym tonem oświadcza, że rezygnuje z walki z nią.
‘A
więc nie chcesz walczyć o swe życie, interesujące. Skoro taka twa
wola to ułatwisz mi zadanie.’ Powiedziała i w mgnieniu oka
pojawiła się na tej samej gałęzi gdzie stał jej przeciwnik,
celując zwykłym kunai w jego serce.
‘Chcesz
mnie zabić to, to zrób, lecz czy później nie będziesz tego
żałowała Sakuro?’ Kunoichi prychnęła pod nosem usłyszawszy
owe imię. Natomiast Tsunade stała z boku i przyglądała się
uważnie, dopiero po chwili do niej dotarło, do czego zmierza,
Uchiha, a więc uszanuje jego decyzję i nie wtrąci się dopóki
sprawy się nie zaostrzą. Przez chwile pozostaje jej tylko
obserwować.
‘Nie
jestem tą, za którą mnie bierzesz.’ Powiedziała z ironią.
Miała już serdecznie dość, gdy nazywano ją tym imieniem. Nawet
nie wiedziała, kim dokładnie była osoba, za którą ją uważają.
Mimo wszystko nieco ją to interesowało.
‘Właśnie
widzę. Zmieniłaś się. Nie jesteś tą samą Sakurą, którą
znałem’ Odparł i położył swe dłonie na jej przyciskając
kunai bardziej do swego serca. ‘Droga wolna, zabij mnie.’
Różowowłosa zmarszczyła nieco brwi. To wszystko wydawało jej się
być zbyt łatwe w końcu gdyby mężczyzna stojący tuż przed nią
nie był kimś to by go nie umieszczano na ostatniej stronie w
księdze Bingo, coś jej tu nie pasowało.
‘To
nie jest czas na ckliwe historyjki. Nie wiem, co ta blondyna Ci
nagadała, ale nie jestem żadną przeklętą Sakura!’ Warknęła
podnosząc swój ton głosu o tonację wyżej.
,‘Co
Carmen i Madara Ci zrobili, że nic nie pamiętasz? Nawet tego jak
chcieliśmy się pozabijać?’ Zapytał dobierając ostrożnie swe
słowa, wiedział, że jedno pchnięcie kunoichi i skończy się jego
żywot na tym świecie. Wyczuł, że jej uścisk na ostrzu, kunai
nieco zelżał, gdy usłyszała, jakie imiona wymienił.
‘Skąd
ich znasz?’
‘Nie
trudno ich nie znać, zwłaszcza, że było się z nimi w Akatsuki.’
Odpowiedział spokojnie spoglądając głęboko w jej szmaragdowe
oczy. Jednak różowowłosa nie zapomniała jeszcze drugiej części
jego wypowiedzi.
‘Skoro
jestem osobą, za którą mnie bierzesz to zakończę to, co zaczęłam
tu i teraz.’ Dodała, po czym pchnęła kunai przed siebie, prosto
w serce kruczowłosego…
Czwórka
shinobi opuściła kilka minut temu swoją rodzinną wioskę kierując
się w kierunku, w którym im wskazano. Nie mogli uwierzyć jak mogli
tak łatwo dać się oszukać, wpaść w zastawioną wcześniej
pułapkę. Jednak nie cofną już czas… muszą żyć dalej i robić,
co w ich mocy by zapobiec dalszemu przelewowi krwi..
No comments:
Post a Comment