71.8

Konoha. Wioska w której się urodził zmieniła się w stopniu minimalnym w ciągu tych sześciu miesięcy. Kilkanaście minut temu wrócił do swojej posiadłość. Tak wiele wspomnień wiązało się z tym miejscem… Te złe jak i te dobre… Z dwójką członków swojej drużyny również się spotkał jak i powiadomił ich o śmierci czerwonowłosej. Żadne z nich nie spodziewało się usłyszeć  takich słów już na samym wstępie a jeszcze większy szok wywarła na nich informacja o osobie która ją zabiła. Nie chcąc z nimi dalej rozmawiać skierował się w stronę swej sypialni gdzie znajdowało się jeszcze więcej bolących wspomnień. Wszystko co tam się znajdowało kojarzyło mu się z żoną… Gdyby wiedział że tak to się wszystko skończy zostałby wraz z nią w szpitalu. Mimo iż w tej chwili może to się wydawać głupie to pewnie by tak zrobił, lecz nikt nie jest wstanie przewidzieć przyszłości. Nie chcąc rozglądać się po całym pokoju podszedł do łóżka i rozłożył się na nim na plecach. Dłonią przejechał po chłodnej pościeli, tak bardzo chciał poczuć jej lawendowy zapach jednak w tej chwili jest to niemożliwe. Nie odpuści dopóki nie dowie się co spowodowało jej zanik pamięci, sprowadzi ją do wioski nawet jeśli musiałby użyć siły. Nagle okno otworzyło się z hukiem a do pomieszczenia wleciało kilkanaście czystych kartek papieru. Kruczowłosy doskonale znał owe kartki, usiadł na łóżku a w jego oczach zalśniło Sharingan.
- Co tu robisz Konan? – spytał poważnym tonem
- Spokojnie Uchiha tym razem przybyłam udzielić Ci parę informacji, więc dezaktywuj swoje kekkei genkai. – odparła poważnie zasiadając na marmurowym parapecie zakładając nogę na nogę.
- Wolę je zostawić. – odpowiedział zjawiając się tuż obok niej przykładając jej stare senbon różowowłosej które znalazł przez przypadek. – A teraz gadaj po co przyszłaś. – dodał zaostrzonym tonem.
- Jeśli nie zabierzesz zaraz senbon i nie dezaktywujesz Sharingan’a nie dowiesz się tego co chciałam Ci powiedzieć o twojej ukochanej żonie. – powiedziała spoglądając na niego kątem oka. Ich tęczówki spotkały się. W oczach shinobi dostrzec można było istną furię jednak po chwili jego kekkei genkai zniknęło. Z wielką niechęcią również wyrzucił senbon przez okno, jeśli ona coś wie to nie może ryzykować.
- Gadaj co wiesz! – warknął robiąc mały krok w tył.
- Oj Sasuke, widzę że Madara ponownie wywiódł Cię w pole. – powiedziała zaczynając rozglądać się po całym pomieszczeniu. Uchiha zmarszczył brwi w oznace gniewu. A więc to on! Warknął wściekły w myślach. – Nie denerwuj się tak to nie tylko jego sprawka. – dodała – Nie wiem jak udało mu się tą małpę przekonać do siebie, lecz to ona miała największy wpływ na Sakurę. – dokończyła. Oczy Sasuke nieco się rozszerzyły, doskonale pamiętał o kim niebieskowłosa nie miała nigdy dobrego słowa, zresztą  on również nie przepadał za ową osobą.
- Co do cholery ona ma z tym wspólnego?! – krzyknął
- Tego to już nie wiem ani tego po co im twoja żona. – odpowiedziała opierając się o ścianę i wyprzedzając jego kolejne pytanie. – Ukrywają się w jej starym domu, wiesz jak tam trafić. – dodała po chwili widząc jego wściekłą minę.
- Powiedz mi jedno czemu mi tu mówisz? Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz? – spytał poważnym tonem. Jego dusza aż się rwała by opuścić posiadłość i wyruszyć w miejsce gdzie prawdopodobnie przebywa Różowowłosa, lecz musiał się upewnić że kunoichi nie wyprowadza go w pole.
- Czemu Ci o tym mówię to już moja prywatna sprawa a jeśli chodzi o drugie pytanie to mówiąc szczerze gwarancji nie masz lecz wolisz tu siedzieć czy zaryzykować i ją odzyskać? – zapytała zmieniając nieco swój ton. Kruczowłosy dokładnie ją zlustrował.
- Jeśli mnie okłamujesz to uwierz mi że Cię znajdę i zabije. – zagroził otwierając drzwi i biorąc nie rozpakowany nawet plecak do ręki.
- Najwidoczniej jeszcze sobie pożyję… Zanim wyjdziesz jest jeszcze coś jeszcze. – powiedziała niebieskooka poważnie. Uchiha przystanął i spojrzał na nią przez ramię oczekując dokończenia wypowiedzi. – Uważaj bo teraz masz w niej wroga. Skoro twoja towarzyszka z Taki nie żyje to teraz ty staniesz się jej ofiarą. Zamieniła się w tropiciela nie zawaha się zabić, widziałam ją już parę razy w akcji. – odpowiedziała na jego pytający wzrok. Kruczowłosy przytaknął jedynie skinieniem głowy po czym opuścił pomieszczenie…
Posiadłość Uzumakich… Granatowowłosa właśnie kładła spać swojego synka w momencie gdy Naruto starał się wykąpać Sui. Hinata wzdychała co jakiś czas słysząc krzyki dochodzące z łazienki, żałowała że kazała blondynowi kąpać córkę przynajmniej łazienka by nie przeżyła kolejnej powodzi. W momencie gdy mały Minato zasnął wtulony w swą matkę, pani domu przeniosła go do jego łóżka, po czym skierowała się w stronę łazienki gdzie spotka się z dobrze znanym sobie obrazkiem. Gdy znalazła się w owym pomieszczeniu oparła się o futrynę i bacznie obserwowała męża z córką, na jej ustach pojawił się mały uśmiech rozbawienia widząc blondyna całego w pianie próbującego uspokoić niebieskooką.
- Czyżbyś walczył z wiatrakami, Naruto? – zapytała z przekąsem
- Hinata… pomóż… - powiedział rozkładając ręce i w tej samej chwili kolejna wodna fala wylądowała na nim, przyklapując nieco jego czuprynę.
- Ale to ty jej na to pozwalasz a nie ja. – odpowiedziała niewinnie wystawiając mu język
- Bądź dobrą żoną i zabierz tego małego potworka. – dodał
- Jeśli się nie mylę to twoje geny tak na nią działają a nie moje. – odparła biorąc puchaty ręcznik z pułki i podchodząc w stronę wanny. Nie patrząc na sprzeciw córki wyciągnęła ją z wanny opatuloną w ręcznik. – Teraz ty tu posprzątaj. – dodała wychodząc z pomieszczenia. Blondyn westchnął ciężko po czym zabrał się za ścieranie mokrej podłogi. Po około dwudziestu minutach wrócił do sypialni, zdziwił się nieco widząc spokojnie śpiącą Sui z główką na brzuchu swojej matki jak i Hinatę czytającą książkę.
- Kiedyś mi wytłumaczysz jak to robisz. – powiedział kładąc się koło żony i córki na dużym łóżku.
- Nim to zrozumiesz zostaniesz pradziadkiem. – odpowiedziała nie spoglądając nawet na niego. Gdy Uzumaki miał już coś powiedzieć naburmuszonym tonem oboje usłyszeli dobijanie się do frontowych drzwi. – Lepiej idź otwórz nim wściekły Sasuke rozwali drzwi, jakby co ty je później będziesz naprawiać. – dodała z uaktywnionym Byakugan. Naruto słysząc imię przyjaciela jak oparzony zszedł z łóżka starając się nie obudzić córki. – Gdy wrócisz coś Ci powiem. – usłyszał gdy wychodził z pokoju. Szybkim krokiem zbiegł po schodach i otworzył kruczowłosemu drzwi.
- Pali się czy co? – zapytał sarkastycznie Uzumaki
- Wiem gdzie jest Sakura idioto! – warknął Sasuke
- Że co?! Czemu nie powiedziałeś od razu?! – spytał podniesionym tonem
- A niby co właśnie zrobiłem!? Idziesz czy nie?! – zapytał tym razem Uchiha nie zmieniając swego tonu głosu.
- Tak, tak, tak… daj mi pięć minut! – odparł i zaczął kierować się z powrotem w stronę schodów gdy nagle ujrzał na nich swoją żonę.
- Można by trochę ciszej? Dzieci śpią. – wtrąciła srogo Granatowowłosa
- Hinata wiemy gdzie jest Sakura. – powiedział podekscytowany blondyn. Twarz białookiej diametralnie się zmieniła usłyszawszy owe słowa.
- Poprawka to ja wiem. – dodał kruczowłosy – Hinata mam nadzieje że nie masz nic przeciwko że zabiorę go na trochę, bo wioska raczej by nie przeżyła jego niecierpliwości. – powiedział kierując słowa do spadkobierczyni Byakugan, kobieta kiwnęła zdecydowanie głową w akcie zgody. Gdy Naruto miał już biec na górę by spakować najpotrzebniejsze rzeczy w posiadłości zjawiła się jeszcze jedna osoba.
- Neji coś się stało? – spytała Uzumaki widząc zdenerwowanego kuzyna.
- Hinata gdzie jest Minato?! – zapytał podniesionym tonem
- Śpi. Co się dzieje!?  - spytała tym razem zdenerwowanym głosem
- Musicie chronić za wszelką cenę syna! Twój ojciec postanowił siłą nałożyć Manji na niego! – odparł poważnie. Granatowowłosa słysząc owe słowa pobiegła na górę a Naruto tym czasem złapał kuzyna żony za koszulę i oparł o ścianę.
- Co to ma znaczyć?! – krzyknął nie kryjąc się ze wściekłością.
- Hinata była dziś u ojca i poparła Cię w sprawie pieczęci! Hiashi się wściekł! Niedawno oznajmił że zrobi wszystko by na czole Minato znalazła się Manji nawet go wam zabierze! – odpowiedział. Nagle po całym domu rozległ się przeraźliwy krzyk granatowowłosej. Naruto gwałtownie pobladł i wraz z dwójką mężczyzn skierowali się do sypialni…
Środek nocy… Nocny firmament był usiany tysiącami gwiazd które zagubionym podróżnikom wskazywały drogę do domu. Tej nocy również nie zmrużyła oka. Po co ma spać skoro doskonale wie co spotka we śnie… a raczej kogo… Nieznany jej mężczyzna dawał jej w psychicznie w kość za każdym razem gdy zamykała powieki. Miała już go serdecznie dość mimo iż go nie znała, nie miała pojęcia kim jest… Jednak na nerwach potrafił jej zagrać. Nawet nie zna jego imienia czy nazwiska… wie jak wygląda… te kruczoczarne włosy i oczy tego samego koloru… Na początku to było jak uzależnienie, narkotyk… lecz teraz miała już tego serdecznie dość. Oglądanie co nocy we śnie tego samego mężczyzny jest irytujące. Stała przy oknie i palcem znaczyła bezsensowne znaczki… Kolejny dzień przeminął… Na jej twarzy pojawił się cyniczny uśmiech. Jest północ… do tej pory jej ofiara powinna umrzeć do tej pory. Czyli teraz została ostatnia osoba z księgi. Podeszła do swojego biurka i zaczęła przeglądać książkę ze swymi ofiarami. Na praktycznie każdym zdjęciu był duży czerwony krzyżyk, przewróciła kartkę ze skreślonym zdjęciem czerwonowłosej by po raz pierwszy ujrzeć swą ostatnią ofiarę. Widząc kogo przedstawia ostatnia fotografia wypuściła księgę Bingo z dłoni. Gruba księga z hukiem upadła na podłogę a ona stała jak słup soli nie mogąc uwierzyć kogo jej szmaragdowe tęczówki widziały przez kilka sekund. Pomału schyliła się i palcami delikatnie przejechała po zdjęciu.

- To nie możliwe. – szepnęła sama do siebie. Jej tęczówki przykuł napis pod zdjęciem – Sasuke Uchiha… - dodała nie zmieniając swego tonu.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya