Dwie
osoby przekroczyły właśnie bramę swej rodzinnej wioski.
Mieszkańcy wioski przecierali oczy ze zdziwienia widząc ową dwójkę
raz. Mało kto by się spodziewał że ujrzą tych dwoje w swoim
towarzystwie po tym co miało miejsce pół roku temu. Ciekawość
wioski ukrytej w liściach została jeszcze bardziej podniesiona gdy
ujrzeli że mężczyzna niesie kogoś w swych dłoniach, lecz niebyli
w stanie dostrzec kto to gdyż ciało było przykryte grubym czarnym
płaszczem. W ich głowach rodziło się pełno domysłów i dziwnych
teorii… jednak w każdej występowała jedna i ta sama osoba a
mianowicie Różowowłosa kunoichi która zniknęła pewnej nocy.
Oboje nie zwracali uwagi na zdziwione spojrzenia mieszkańców, po
prostu kierowali się w stronę gabinetu Hokage. Po kilku minutach
wspominali się po dużych schodach a następnie korytarzem podążyli
w stronę najważniejszego pomieszczenia w tym budynku. Była Kage
owej wioski bez żadnego pukania otworzyła dębowe drzwi i wraz z
kruczowłosym wtargnęła do środka.
-
Nie nauczono Cię pukać?! – krzyknął Uzumaki nie zdając sobie
sprawy z tego do kogo mówi.
-
Radzę Ci zmienić ton bo jeszcze będę żałować że to ciebie
wybrałam na swojego zastępcę. – powiedziała blondynka
poirytowanym tonem. Naruto natychmiast odwrócił się w stronę skąd
dochodził owy głos. Zamarł w miejscu widząc co jego przyjaciel z
drużyny trzyma na rękach.
-
To
nie ona. – powiedział Uchiha widząc wyraz jego twarzy – To
Karin. – dodał tym samym oschłym tonem.
-
Ale co wy tu robicie!? Czemu ona nie żyje?! Gdzie jest Sakura?!
Widzieliście się w ogóle z nią?! – krzyknął twardogłowy
ninja.
-
Odpowiadając na twoje drugie pytanie to Sakura zabiła Karin
wpuściła w jej ciało pewną truciznę której nawet nie potrafiłam
zlokalizować nim nie było jeszcze za późno. – odparła Tsunade
siadając na swoim dawnym hotelu. Sasuke natomiast położył
bezwładne ciało towarzyszki z drużyny na ciemnozielonej sofie.
-
Niech zajmą się nią twoi ludzie Naruto. – dodał kruczowłosy
-
Jasne. Suigetsu i Juugo pojawili się w Konoha z samego rano teraz
przebywają w twoim domu. – odpowiedział – A teraz wreszcie
powiedzcie gdzie jest Sakura. – powiedział ponaglając ich.
-
Uciekła… Ja się z nią nie widziałem ale Tsunade tak. – odparł
Sasuke podchodząc do okna i zaciskając mocno dłonie na parapecie.
-
Ona nie pamiętała nic… chociaż na początku sądziłam że tylko
udaje by nie wracać do Konohy lecz jednak się myliłam. Na dodatek
sądzi że to Sasuke jest sprawcą blizn na jej plecach. –
kruczowłosy nie przejął się tym w tej chwili, słyszał to już
wcześniej z ust blondynki.
-
Ale jak to nic nie pamięta?! Straciła pamięć?! – krzyknął
ponownie Naruto
-
Na to wygląda i ktoś postanowił to wykorzystać. – wtrącił
kruczowłosy
-
Znajdziemy ją… Sądzę że gdzieś głęboko w nowej Sakurze
pozostała wcześniejsza Sakura. Jednak mimo wszystko musimy jej
nadal szukać. – odparła Piąta….
Szybkim
krokiem podążała w dobrze znane sobie miejsce. Kilkanaście minut
temu podjęła bardzo ważną decyzję która jest w stanie nieco
zmienić jej życie. Jednak nie zamierzała już cofać swego
postanowienia… była pewnej swej decyzji jak nigdy wcześniej.
Dziękowała bogu że Yamanaka odwiedziła ją dzisiejszego
popołudnia. To dzięki niej wykona zaraz ostateczny ruch w sporze o
pieczęć Manji. Jej białe tęczówki dostrzegły właśnie dużą
posiadłość w której się wychowała… jej dawny dom.
Przyśpieszyła nieco kroku chcąc mieć tą rozmowę jak najszybciej
już za sobą. Po chwili przekroczyła próg swego dawnego domu i
skierowała się prosto ku ogrodowi, gdzie spodziewała się spotkać
ojca. I nie myliła się… Hiashi siedział przy ogrodowym stole a
jego tęczówki bacznie lustrowały trening swojej młodszej córki.
-
Nadal pachniesz jaśminem Hinato. – powiedział Hyuga nie odrywając
wzroku od młodszej granatowowłosej.
-
Jak zawsze spostrzegawczy. – odpowiedziała Uzumaki podchodząc
bliżej ojca i całując go w policzek. – Ojcze musimy poważnie
porozmawiać. – dodała siadając naprzeciwko ojca. Jej wyraz
twarzy był poważny a usta nie wykrzywiały się w żaden łuk.
Hiashi przeniósł swój wzrok z młodszej córki na żonę Hokage
bacznie lustrując jej twarz.
-
Hanabi na dzisiaj koniec! – powiedział lekko podniesionym głosem
w stronę granatowowłosej która dopiero w tej chwili dostrzegła
swą starszą siostrę.
-
Hinata miałam do was później przyjść. – powiedziała
podchodząc wolnym krokiem do pozostałych członków swej rodziny.
-
Porozmawiamy później, teraz muszę pomówić o czymś z ojcem. –
odparła. Hanabi spojrzała na nią zdziwionymi tęczówkami. Jeszcze
nigdy nie słyszała by Hinata powiedziała do niej kiedykolwiek
takim zimnym głosem, domyśliła się o co może chodzić dlatego
przytaknęła skinieniem głowy i weszła do budynku kierując się w
stronę swego pokoju.
-
A więc o czym chciałaś porozmawiać córko? – zapytał
-
Chodzi o Manji… - zaczęła na co Hiashi nieco zmarszczył brwi -
…nie zgadzam się by mój syn został naznaczony tą pieczęcią. –
dokończyła a w jej głosie dało się słyszeć stanowczość jak
nigdy wcześniej.
-
Hinata doskonale znasz nasze tradycje i wiesz że pieczęć musi
zostać nałożona! – powiedział podnosząc ton swego głosu
-
Lecz wraz z Naruto nie wyrażamy zgody by Minato został napiętnowany
na całe swoje życie. – odparła nie zmieniając tonacji swego
barwnego głosu. Hiashi uderzył pięścią w drewniany stół.
-
Nie potrzebuję waszej zgody! Na Minato zostanie nałożona Manji
nawet siłą! – dodał wstając gwałtownie od stołu.
-
Nie radzę! To jest mój syn i to ja wraz z Naruto podejmujemy
decyzje dotyczące naszych dzieci! Nikt nie będzie miał wpływu na
nasze decyzje! – powiedziała podnosząc swój głos o wiele wyżej
niż wcześniej.
-
Mylisz się Hinata! To ja tu mam prawo do podejmowania decyzji a nie
wy! Ja będę miał ostatnie słowo w tej sprawie! – warknął
-
Radzę Ci mi nie grozić i twoje groźby nie zdadzą się na nic! Za
wszelką cenę nie dopuścimy by Manji pojawiło się na czole
naszego syna! – dodała wstając po czym skierowała się w stronę
wyjścia. Dla niej ta rozmowa była już zakończona. Oznajmiła ojcu
to co miała do powiedzenia a skoro on nie chcę zgodzić się na jej
decyzję to już jego problem. Hinata w drzwiach minęła swoją
siostrę, posłała jej wymuszony uśmiech…
No comments:
Post a Comment