69.6

Setki czarnych motyli zmierzały właśnie w jednym kierunki, ku opuszczonej fortecy w głębi Ame-gakure. Miejsce zapomniane przez większość ludzi, wykreślone z wszystkich map. Nikt już nie pamiętał jak jeszcze trzy dekady temu owa forteca tętniła istnie królewskim życiem. Lecz parę osób które można byłoby wyliczyć na jednej dłoni pamiętały… 5 osób… to garstka z pośród milionów ludzi żyjących na tym nędznym świecie. Motyle wleciały przez otwarte okno prosto do dużej Sali w której znajdowała się dwójka dobrze znanych jej shinobi. Owady zgromadziły się blisko siebie po czym zaczęły się ponownie materializować przybierając na nową sylwetkę różowowłosej kunoichi. To wyglądało jakby była stworzona z motyli… jak w puzzlach. Widząc przed sobą ową dwójkę uklękła na jedno kolano i spuściła głowę w dół. Czerwonowłosa zmarszczyła brwi nie spodziewała się by tak szybko wróciła.
- Czyżbyś już skończyła przydzielone Ci zadanie? – spytał kruczowłosy
- Prawie. – odparła nadal spoglądając w podłogę – Kim jest Sakura? – spytała tym razem przenosząc swój szmaragdowy wzrok na dwójkę shinobi. Kunoichi drgnęła minimalnie usłyszawszy to imię i przygryzła lekko dolną wargę. Wyrazu twarzy Uchihy jednak nie była w stanie dostrzec przez tą cholerną pomarańczową maskę.
- Kunoichi która zginęła śmiercią tragiczną przed rokiem. Nie powinnaś się nią interesować. Ona nie ma nic wspólnego z tobą. – odpowiedział Madara chcąc się oddalić.
- Dlaczego tamta kobieta nazywała mnie Sakura? – zapytała wstając z kolana i stając nimi twarzą w twarz.
- Jaka kobieta? – spytała Carmen wtrącając się do roboty
- Nie jestem jej niańką i nie mam pojęcia kim jest. Wysoka blondynka o orzechowych oczach. – odparła – Nie lubię być okłamywaną. Chcę znać prawdę! – dodała podnosząc nieco swój ton do góry. Tsunade! Warknęła zdenerwowana Czerwonowłosa w myślach.
- Spokojnie Ryoka. Ta kobieta musiała się mylić innego wyjaśnienia nie ma. – powiedział kruczowłosy – Wiesz że nigdy nie bylibyśmy w stanie Cię okłamać. – dodał spokojnym tonem
- Ona wiedziała o moich bliznach których nikt prócz was nie widział! – powiedziała stanowczym jak i nadal podniesionym głosem.
- Nie żartuj sobie. Twoje blizny są zakryte jedynie przez płaszcz każdy może je ujrzeć gdy kawałek materiału się odchyli. – wtrąciła Carmen chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat.
- Jak mówię że nikt prócz was ich nie widział to tak jest! – warknęła niezadowolona z owej konwersacji.
- Ryoka nie przesadzaj. Doskonale wiesz że ktoś mógł je widzieć nie zaprzeczysz temu. – powiedział Madara ostrym tonem. – Zmieniając temat jak idzie Ci pozbywanie się shinobi z książki? – spytał wracając do poprzedniego tematu.
- Prawie. W zlikwidowaniu tej kunoichi z przed ostatniej strony przeszkodzono mi jednak dorwę ją szybko. – odpowiedziała z jadem w głosie. Czerwonowłosa zmarszczyła ponownie brwi, nie podobała się jej ta sytuacja.
- Doskonale. – powiedział zadowolony Madara pod nosem. Właścicielka szmaragdowych tęczówek prychnęła niezadowolona pod nosem po czym odwróciła się i skierowała w stronę wyjścia. Duże drewniane drzwi zatrzasnęły się z hukiem za sylwetką różowowłosej kunoichi.
- Przeklęta Tsunade! – warknęła Carmen siadając na krześle i uderzając pięścią o stół.
- Spokojnie moja droga, ona nam nie zagrozi. – powiedział obojętnym tonem – Już na zawsze jest po naszej stronie. – dodał
- Wiesz że jutsu trwa nadal jedynie dzięki temu wisiorkowi. – wtrąciła zaniepokojonym tonem
- Nic się stanie i tak niedługo pozbawi życia twoją siostrę jak i Sasuke, nie zdając sobie sprawy z wcześniejszego życia. – powiedział a pod maską pojawił się cyniczny uśmiech. Kunoichi przekręciła jedynie czerwonymi tęczówkami…
Konoha… Dwie kobiety siedziały w salonie znajdującym się w skromnej posiadłości Szóstego Hokage. Rozmawiały już od kilkunastu dobrych minut. Mały Minato spał w swoim łóżeczku odbywając popołudniową drzemkę. Natomiast Sui bawiła się lalkami tuż obok kobiet które prowadziły konwersację.
- Sadzę że nie powinnaś być bezstronna w tej sprawie. – powiedziała blondynka stanowczym tonem
- Wiem Ino, jednak gdy poprę Naruto ojciec się mnie wyprze a jeśli poprę ojca to moje małżeństwo z Naruto prawdopodobnie się rozpadnie. Zresztą ostatnio często się kłócimy właśnie o Manji. – odpowiedziała załamanym tonem
- Hinata musisz coś postanowić. Stanie bezczynnie i czekanie by oni sami rozwiązali tą sprawę pogorszy tylko wszystko jeszcze bardziej. – dodała Yamanaka starając się pomóc w jakiś sposób swojej znajomej.
- Wiem. – szepnęła pod nosem – Tylko nie ważne co powiem to i tak powstaną ku temu negatywne skutki. – powiedziała spoglądając białymi tęczówkami na śpiącego synka.
- Pamiętaj że jesteś już dorosła i to ty podejmujesz decyzję dotyczące swoich dzieci. Powinnaś załatwić tą sprawę od razu gdy przemyślisz wszystko dokładnie. – dodała blondynka kładąc dłoń na jej ramieniu. Uzumaki westchnęła, to będzie ciężka decyzja do podjęcia. Jednak musi to zrobić…
- Ino… zostaniesz na chwilę z dziećmi? – spytała spokojnie
- Jasne. – odpowiedziała obdarzając ją ciepłym spojrzeniem. Granatowowłosa wstała z kanapy po czym opuściła pomieszczenie tak by jej córka tego nie zauważyła a następnie opuściła budynek kierując się w dobrze znanym sobie kierunku…

Polana w okolicach Kumo-gakure. Blondwłosa kunoichi pochylała się nad ciałem nieprzytomnej już czerwonowłosej. Straciła przytomność jakiś czas temu i nadal jej nie odzyskała. Piąta Hokage cały czas próbowała wyleczyć rozległe rany kunoichi jednak to nie było takie proste gdyż wszystkie rany zadane przez różowowłosą miały swoją siłę i spowodowały poważny krwotok wewnętrzny. Właśnie z nim w tej chwili starała się uporać bursztynowooka. Drobne kropelki poty pojawiły się na jej czole a po chwili spadły na zieloną trawę. Po jakimś czasie udało jej się zatamować krwotok lecz nieźle musiała się przy tym natrudzić. Oparła się o pień drzewa i zaczęła ciężko oddychać. Musiała chwile odpocząć zanim przystąpi do leczenia reszty ran. Nie wiedziała czemu tak szybko się zmęczyła przy tamowaniu krwotoku. Jakby robiła to pierwszy raz… Czyżby Sakura tak bardzo polepszyła swoje zdolności by móc przygotować truciznę którą nawet jej nauczycielka by nie wykryła? Nie mogła być tego pewna… Pozostały jej tylko przypuszczenia które będzie mogła rozwiać jedynie przy następnym spotkaniu. Była jeszcze jedna rzec która w tej chwili nie dawała jej spokoju, był to Sasuke. Może jednak źle postąpiła nie powiadamiając go o tym co się stało z Sakurą. W końcu miał do tego prawo, jednak opuścił ją… Nagle usłyszała cichy szelest tuż za swoimi plecami. Spojrzała w tamtą stronę zza pnia. Jej bursztynowe tęczówki rozszerzyły się widząc sylwetkę kruczowłosego mężczyzny. Nie spodziewała się tak dużo niespodzianek jednego dnia…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya