68.5

Okolice Kumo gakure… Od pół roku błądziła jak ślepiec po okolicznych krainach. Jednak to było daremne, przez sześć miesięcy nie natknęła się na żadną wskazówkę. Tak jakby Różowowłosa rozpłynęła się z dnia na dzień. I tak bez żadnych informacji pozostawała do wczorajszego popołudnia. Nie sądziła że natknie się na informacje o Haruno a raczej Uchihe w Kraju Błyskawic a jednak tak się stało. Od razu wysłała orła prosto do Konohy, po czym ruszyła w dalsze poszukiwania. Była w hotelu w którym ostatni raz ją widziano lecz zamiast niej samej znalazła martwe ciało w łazience. Krew która znajdowała się na ceramicznych krawędziach nie zaschła jeszcze dobrze co oznaczało że tego zabójstwa dokonano nie tak dawno. Od razu opuściła pokój hotelowy kierując się w stronę jedynego wyjścia z wioski. Teraz ponownie błądziła po okalających ją terenach z tą różnicą że wiedziała że Sakura jest gdzieś niedaleko. Niepokoiła ją w tej chwili jedna rzecz… Dlaczego zabiła tamtego mężczyznę? I te rany na jego ciele… Różowowłosa nie potrafiła posługiwać się kataną zresztą jak sama powiedziała kiedyś na treningu nigdy nie chciałaby posługiwać się tym rodzajem broni. Musi ją odnaleźć nim zdoła pozbawić życia kolejną osobę. Niespodziewanie usłyszała przeraźliwy żeński krzyk, jakby ktoś łamał wszystkie kości w jej ciele. Piąta Hokage Wioski Ukrytej w Liściach gwałtownie przyśpieszyła. Nie podobało jej się to co właśnie doszło do jej uszu, miała złe przeczucia. Po chwili kolejny krzyk tej samej tonacji przeszył atmosferę. Zacisnęła mocniej prawą dłoń. Nagle jej bursztynowe tęczówki ujrzały przed sobą polanę średniej wielkości a na niej dwie postacie. Kolor włosów jednej z nich od razu rzucił się jej do oczy, wszędzie by rozpoznała te wiśniowe włosy. Po pół rocznych poszukiwaniach wreszcie ją znalazła… Na jej ramionach znajdował się czarny płaszcz który przysłaniał jej sylwetkę. Jakie była zdziwiona widząc drugą kunoichi, ją również znała. Jedna z poplecznic Uchihy, członkini Taki. Jej uczennica stała właśnie nad czerwonowłosą która cała zakrwawiona leżała na ziemi, nie wyglądała najlepiej. Miała na sobie wiele licznych ran z którym sączyła się karminowa krew, ubrania były podarte i poszarpane w kilkunastu miejscach. Blondynka po raz pierwszy od bardzo dawna nie miała pojęcia co teraz powinna uczynić. Ta sytuacja ją zszokowała jednak musi zareagować, nie może pozwolić by Różowowłosa pozbawiła życia kolejnej ofiary. Przyśpieszyła i już po chwili znalazła się tuż za właścicielkę szmaragdowych oczu szybkim ruchem złapała gołą dłonią ostrze katany uniemożliwiając jej tym samym kolejny cios jaki chciała zadać okularnicy. Prawdopodobnie byłby to już ostatni cios.
- Dość już! – powiedziała srogo bursztynowooka, kunoichi spojrzała na nią kątem oka nie znała jej. Piąta wzdrygnęła się widząc szmaragdowe tęczówki które zamiast świecić swym blaskiem stały się matowe, te pozytywne uczucia które kiedyś w nich tętniły zamieniły się w nienawiść i chęć zemsty… zemsty za co? I na kim?
- Radzę kobieto nie wtrącać się w nie swoje sprawy. – odpowiedziała ostro Uchiha z jadem w głosie. Blondynka zmarszczyła gniewnie brwi, jeszcze nigdy jej takiej nie widziała… tak jakby nie była sobą.
- Przestań bredzić Sakuro! -  warknęła wściekle wielmożna. Dziewczyna prychnęła pod nosem.
- Mylisz mnie z kimś. – powiedziała ironicznie spoglądając jej prosto w oczy. Wnuczka pierwszego Hokage przyjrzała się jej dokładnie. Nie wyglądała jakby kłamała, wręcz przeciwnie była bardzo pewna siebie i słów jakie wydobyły się z jej ust. Jednak to na pewno jest ona, nie ma żadnej pomyłki. Niespodziewanie kunoichi wyrwała z jej uścisku swą katanę. – A teraz zejdź mi z drogi bo i ciebie będę musiała zabić. – dodała tym samym chłodnym tonem. O ironia w tej brzmiała identycznie jak jej mąż…
- Gdybym się myliła co do ciebie to już dawno by mnie tu nie było, Sakuro. Nie pozwolę Ci zabić Karin. – odparła stanowczym tonem. Tym razem to Różowowłosa zmarszczyła gniewnie brwi.
- Przestań powtarzać w kółko to cholerne imię! – krzyknęła
- Ale to twoje imię! – dodała Czerwonowłosa poprawiając swe okulary i próbując podnieść się z ziemi.
- Czemu to robisz?! Czemu zabijasz Sakuro?! – spytała Tsunade również podnosząc swój ton do góry. Kunoichi w tej chwili nie wytrzymała zamachnęła się kataną i raniła nią swą nauczycielką w prawe przed ramię.
- Powiedziałam już że tak się nie nazywam! – dodała widząc jak blondynka łapię się za krwawiące ranę. Odepchnęła bursztynowooką i zaczęła kierować się w stronę swej ofiary. Złapała okularnicę za potarganą już bluzkę i przycisnęła nią o drzewo. Karin minimalnie dotykała stopami gruntu. Z przerażeniem spoglądała w szmaragdowe tęczówki kunoichi. Nigdy wcześniej z nią nie walczyła mimo iż bardzo chciała to zrobić ze względu na kruczowłosego jednak teraz żałowała że się na nią natknęła. Jednak czasu nikt nie jest w stanie cofnąć. Nagle ujrzała jak blondynka zachodzi Uchihę od tyłu, nie drgnęła nie chciała by Różowowłosa zorientowała się, co się dzieje. Lecz nie spodziewała się tego co się po chwili stało. Sądziła że Hokage ją zaatakuję jednak tego nie zrobiła… zamiast tego blondynka zdarła z Sakury jej hebanowy płaszcz.
- Te rany na plecach! Blizny po biczach! Po tym cholernym porwaniu! To dlatego nosisz płaszcz! – krzyknęła chcąc jakoś odciągnąć ją od czerwonowłosej. Jej tęczówki minimalnie drgnęły usłyszawszy owe krótkie zdanie. Czy to do cholery ma być jakiś głupi żart?! Krzyknęła w myślach nie widząc co jest grane. Stała tak przytrzymując okularnicę na sobie miała czerwoną bluzkę która dokładnie odsłaniała owe blizny. Czuła się dziwnie gdy miała na plecach bluzkę co innego tyczyło się płaszcza który zwyczajnie opadał z jej ramion. Na nogach natomiast miała krótkie czarne szorty wraz z bandażami na których miała kabury na mniejszy rodzaj broni. Buta natomiast miała wiązane prawie że pod same kolana. Nie miała pojęcia skąd owa nieznana jej kobieta wiedziała o owych ranach… ranach które z wściekłości zadał jej mąż od którego później uciekła. Jednak to spotkanie wydawało jej się dziwne. Schowała do pochwy swą katanę a następnie puściła kunoichi która runęła na ziemię. Szybko odwróciła się w stronę blondynki a w jej oczy pojawiły się niebezpieczne ogniki.
- Kim ty do cholery jesteś?! – krzyknęła wściekłym tonem podchodząc do niej bliżej.
- Naprawdę Sakuro mnie nie poznajesz? – spytała spokojnie
- Nie nazywaj mnie tak! – krzyknęła po raz kolejny
- Nie wyprzesz się swojego imienia jak i tego że jesteś z Konohy. – dodała
- Zamilcz! – warknęła i zaczęła oddalać się do tyłu.
- Sakura… - zaczęła ponownie Piata Hokage jednak ta cofnęła się jeszcze bardziej do tyłu.
- Zamknij się!!!! – ryknęła po czym zaczęła składać pieczęci w zastraszająco szybkim tempie tak że nawet sama Tsunade nie mogła dostrzec dokładnych znaków. – Jeszcze Cię dopadnę okularnico. – warknęła w stronę czerwonowłosej, po czym jej sylwetka zamieniła się w setki czarnych motyli które następnie rozproszyły się w kilka kierunków. Blondynka warknęła wściekle a następnie walnęła pięścią w drzewo które pod wpływem jej siły złamało się w pół. Z krtani Karin wydobył się niespodziewany krzyk, bursztynowooka spojrzała kątem oka w jej stronę. Podeszła do niej i uklękła obok.
- Co tutaj robisz? – spytała kumulując charę w dłoniach po czym przyłożyła je do licznych ran na ciele czerwonowłosej.

- Sasuke mnie tu przysłał. Parę dni temu dowiedział się co się stało i teraz ją szuka. – odpowiedziała. Tsunade spojrzała na nią ze zdziwieniem. Tego jeszcze bardziej nie spodziewała się usłyszeć. Nie sądziła że kruczowłosy pofatyguje się jej szukać… a jednak cudy się zdarzają…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya