Okolice
Kumo gakure… Od pół roku błądziła jak ślepiec po okolicznych
krainach. Jednak to było daremne, przez sześć miesięcy nie
natknęła się na żadną wskazówkę. Tak jakby Różowowłosa
rozpłynęła się z dnia na dzień. I tak bez żadnych informacji
pozostawała do wczorajszego popołudnia. Nie sądziła że natknie
się na informacje o Haruno a raczej Uchihe w Kraju Błyskawic a
jednak tak się stało. Od razu wysłała orła prosto do Konohy, po
czym ruszyła w dalsze poszukiwania. Była w hotelu w którym ostatni
raz ją widziano lecz zamiast niej samej znalazła martwe ciało w
łazience. Krew która znajdowała się na ceramicznych krawędziach
nie zaschła jeszcze dobrze co oznaczało że tego zabójstwa
dokonano nie tak dawno. Od razu opuściła pokój hotelowy kierując
się w stronę jedynego wyjścia z wioski. Teraz ponownie błądziła
po okalających ją terenach z tą różnicą że wiedziała że
Sakura jest gdzieś niedaleko. Niepokoiła ją w tej chwili jedna
rzecz… Dlaczego zabiła tamtego mężczyznę? I te rany na jego
ciele… Różowowłosa nie potrafiła posługiwać się kataną
zresztą jak sama powiedziała kiedyś na treningu nigdy nie
chciałaby posługiwać się tym rodzajem broni. Musi ją odnaleźć
nim zdoła pozbawić życia kolejną osobę. Niespodziewanie
usłyszała przeraźliwy żeński krzyk, jakby ktoś łamał
wszystkie kości w jej ciele. Piąta Hokage Wioski Ukrytej w Liściach
gwałtownie przyśpieszyła. Nie podobało jej się to co właśnie
doszło do jej uszu, miała złe przeczucia. Po chwili kolejny krzyk
tej samej tonacji przeszył atmosferę. Zacisnęła mocniej prawą
dłoń. Nagle jej bursztynowe tęczówki ujrzały przed sobą polanę
średniej wielkości a na niej dwie postacie. Kolor włosów jednej z
nich od razu rzucił się jej do oczy, wszędzie by rozpoznała te
wiśniowe włosy. Po pół rocznych poszukiwaniach wreszcie ją
znalazła… Na jej ramionach znajdował się czarny płaszcz który
przysłaniał jej sylwetkę. Jakie była zdziwiona widząc drugą
kunoichi, ją również znała. Jedna z poplecznic Uchihy, członkini
Taki. Jej uczennica stała właśnie nad czerwonowłosą która cała
zakrwawiona leżała na ziemi, nie wyglądała najlepiej. Miała na
sobie wiele licznych ran z którym sączyła się karminowa krew,
ubrania były podarte i poszarpane w kilkunastu miejscach. Blondynka
po raz pierwszy od bardzo dawna nie miała pojęcia co teraz powinna
uczynić. Ta sytuacja ją zszokowała jednak musi zareagować, nie
może pozwolić by Różowowłosa pozbawiła życia kolejnej ofiary.
Przyśpieszyła i już po chwili znalazła się tuż za właścicielkę
szmaragdowych oczu szybkim ruchem złapała gołą dłonią ostrze
katany uniemożliwiając jej tym samym kolejny cios jaki chciała
zadać okularnicy. Prawdopodobnie byłby to już ostatni cios.
-
Dość już! – powiedziała srogo bursztynowooka, kunoichi
spojrzała na nią kątem oka nie znała jej. Piąta wzdrygnęła się
widząc szmaragdowe tęczówki które zamiast świecić swym blaskiem
stały się matowe, te pozytywne uczucia które kiedyś w nich
tętniły zamieniły się w nienawiść i chęć zemsty… zemsty za
co? I na kim?
-
Radzę kobieto nie wtrącać się w nie swoje sprawy. –
odpowiedziała ostro Uchiha z jadem w głosie. Blondynka zmarszczyła
gniewnie brwi, jeszcze nigdy jej takiej nie widziała… tak jakby
nie była sobą.
-
Przestań bredzić Sakuro! - warknęła wściekle wielmożna.
Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-
Mylisz mnie z kimś. – powiedziała ironicznie spoglądając jej
prosto w oczy. Wnuczka pierwszego Hokage przyjrzała się jej
dokładnie. Nie wyglądała jakby kłamała, wręcz przeciwnie była
bardzo pewna siebie i słów jakie wydobyły się z jej ust. Jednak
to na pewno jest ona, nie ma żadnej pomyłki. Niespodziewanie
kunoichi wyrwała z jej uścisku swą katanę. – A teraz zejdź mi
z drogi bo i ciebie będę musiała zabić. – dodała tym samym
chłodnym tonem. O ironia w tej brzmiała identycznie jak jej mąż…
-
Gdybym się myliła co do ciebie to już dawno by mnie tu nie było,
Sakuro. Nie pozwolę Ci zabić Karin. – odparła stanowczym tonem.
Tym razem to Różowowłosa zmarszczyła gniewnie brwi.
-
Przestań powtarzać w kółko to cholerne imię! – krzyknęła
-
Ale to twoje imię! – dodała Czerwonowłosa poprawiając swe
okulary i próbując podnieść się z ziemi.
-
Czemu to robisz?! Czemu zabijasz Sakuro?! – spytała Tsunade
również podnosząc swój ton do góry. Kunoichi w tej chwili nie
wytrzymała zamachnęła się kataną i raniła nią swą
nauczycielką w prawe przed ramię.
-
Powiedziałam już że tak się nie nazywam! – dodała widząc jak
blondynka łapię się za krwawiące ranę. Odepchnęła
bursztynowooką i zaczęła kierować się w stronę swej ofiary.
Złapała okularnicę za potarganą już bluzkę i przycisnęła nią
o drzewo. Karin minimalnie dotykała stopami gruntu. Z przerażeniem
spoglądała w szmaragdowe tęczówki kunoichi. Nigdy wcześniej z
nią nie walczyła mimo iż bardzo chciała to zrobić ze względu na
kruczowłosego jednak teraz żałowała że się na nią natknęła.
Jednak czasu nikt nie jest w stanie cofnąć. Nagle ujrzała jak
blondynka zachodzi Uchihę od tyłu, nie drgnęła nie chciała by
Różowowłosa zorientowała się, co się dzieje. Lecz nie
spodziewała się tego co się po chwili stało. Sądziła że Hokage
ją zaatakuję jednak tego nie zrobiła… zamiast tego blondynka
zdarła z Sakury jej hebanowy płaszcz.
-
Te rany na plecach! Blizny po biczach! Po tym cholernym porwaniu! To
dlatego nosisz płaszcz! – krzyknęła chcąc jakoś odciągnąć
ją od czerwonowłosej. Jej tęczówki minimalnie drgnęły
usłyszawszy owe krótkie zdanie. Czy
to do cholery ma być jakiś głupi żart?! Krzyknęła
w myślach nie widząc co jest grane. Stała tak przytrzymując
okularnicę na sobie miała czerwoną bluzkę która dokładnie
odsłaniała owe blizny. Czuła się dziwnie gdy miała na plecach
bluzkę co innego tyczyło się płaszcza który zwyczajnie opadał z
jej ramion. Na nogach natomiast miała krótkie czarne szorty wraz z
bandażami na których miała kabury na mniejszy rodzaj broni. Buta
natomiast miała wiązane prawie że pod same kolana. Nie miała
pojęcia skąd owa nieznana jej kobieta wiedziała o owych ranach…
ranach które z wściekłości zadał jej mąż od którego później
uciekła. Jednak to spotkanie wydawało jej się dziwne. Schowała do
pochwy swą katanę a następnie puściła kunoichi która runęła
na ziemię. Szybko odwróciła się w stronę blondynki a w jej oczy
pojawiły się niebezpieczne ogniki.
-
Kim ty do cholery jesteś?! – krzyknęła wściekłym tonem
podchodząc do niej bliżej.
-
Naprawdę Sakuro mnie nie poznajesz? – spytała spokojnie
-
Nie nazywaj mnie tak! – krzyknęła po raz kolejny
-
Nie wyprzesz się swojego imienia jak i tego że jesteś z Konohy. –
dodała
-
Zamilcz! – warknęła i zaczęła oddalać się do tyłu.
-
Sakura… - zaczęła ponownie Piata Hokage jednak ta cofnęła się
jeszcze bardziej do tyłu.
-
Zamknij się!!!! – ryknęła po czym zaczęła składać pieczęci
w zastraszająco szybkim tempie tak że nawet sama Tsunade nie mogła
dostrzec dokładnych znaków. – Jeszcze Cię dopadnę okularnico. –
warknęła w stronę czerwonowłosej, po czym jej sylwetka zamieniła
się w setki czarnych motyli które następnie rozproszyły się w
kilka kierunków. Blondynka warknęła wściekle a następnie walnęła
pięścią w drzewo które pod wpływem jej siły złamało się w
pół. Z krtani Karin wydobył się niespodziewany krzyk,
bursztynowooka spojrzała kątem oka w jej stronę. Podeszła do niej
i uklękła obok.
-
Co tutaj robisz? – spytała kumulując charę w dłoniach po czym
przyłożyła je do licznych ran na ciele czerwonowłosej.
-
Sasuke mnie tu przysłał. Parę dni temu dowiedział się co się
stało i teraz ją szuka. – odpowiedziała. Tsunade spojrzała na
nią ze zdziwieniem. Tego jeszcze bardziej nie spodziewała się
usłyszeć. Nie sądziła że kruczowłosy pofatyguje się jej
szukać… a jednak cudy się zdarzają…
No comments:
Post a Comment