67.4

Kumo gakure… krystaliczna woda która niespodziewanie przybrała karminowy kolor. Bezwładne ciało właśnie opadało na dno ceramicznej wanny. Pozbawiła właśnie życia kolejnej swej ofiary. Zabijała bez najmniejszego zawahania. Nie pamiętała od jak dawna zabija nieznane sobie osoby. Zresztą nie obchodziła ją przeszłość. Po tym jak usłyszała od swej przełożonej prawdę na temat swego dawnego życia, cieszy się że nic nie pamięta z tamtego okresu. W księdze którą nosiła cały czas ze sobą wykreśliła kolejne imię i nazwisko bez użytecznego shinobi. Teraz dla odmiany na pierwszym miejscu w owej księdze widnieje imię kunoichi a tuż obok niego jej zdjęcie. Na jej łagodniej twarzy pojawił się cyniczny uśmiech… teraz pora wytropić kolejną zwierzynę a następnie ją zabić jak całą resztę. Raz jeszcze spojrzała na swą martwą ofiarę, po czym zniknęła w poszukiwaniu owej kunoichi…
Popołudnie w wiosce Liścia. Rokudaime wszedł właśnie do swojego gabinetu zdziwił się nieco widząc że jego żona wraz z Minato na kolanach siedzą w skórzanym fotelu na kółkach. Jego fotelu. Natomiast jego córka siedziała na podłodze kolorując kredkami po czystych kartach papieru. Z uśmiechem na twarzy podszedł do żony i wziął małego synka na ręce.
- Nie spodziewałem się was tu o tej porze. – powiedział obdarzając żonę pocałunkiem
- Wcześniej nie miałeś czasu ze mną porozmawiać więc postanowiłam przyjść tu na chwilę. – odparła
- Ehh… gomenasai Hinata za dużo tej papierkowej roboty i w ogóle ale mów teraz  o czym chciałaś porozmawiać. – powiedział spokojne. Granatowowłosa wyciągła z kieszeni nieco zabrudzoną kartkę po czym podała ją mężu.  Uzumaki coraz mniej rozumiał jednak wziął od niej ową kartkę i ją otworzył ją. Jego lazurowe tęczówki zlustrowały krótką treść wiadomości.
- Kiedy to dostałaś? – spytał
- Wczoraj rano znalazłam tą kartkę w kuchni. Chciałam Ci powiedzieć ale tak szybko wyszedłeś a później nawet nie wiem o której wróciłeś. – odpowiedziała. Blondwłosy Hokage oparł się o ścianę. – Nie mam pojęcia w jakim kierunku się udała. – dodała
- Jeśli i ona zniknie bez śladu to będzie katastrofa… - warknął oddając synka żonie.
- Spokojnie wróci. – próbowała go nieco uspokoić
- Tak samo mówiłaś gdy Sakura zniknęła. – powiedział zdenerwowany odwracając się w stronę okna i spoglądając na krajobraz swej wioski.
- Bo wtedy w to wierzyłam i nadal tak jest. – odpowiedziała
- Hinata… skończmy już ten temat. – odparł nie chcąc wywoływać kłótni. Spadkobierczyni Byakugan westchnęła ciężko.
- Naruto… a co z moim ojcem i…
- Nie! – krzyknął nie dając jej dokończyć i odwracając się ku żonie – Nie zgodzę się na Manji! Mam gdzieś co mówi twój ojciec na ten temat! Nie pozwolę by mój syn został naznaczony Manji! Co za znaczenie kto jest starszy a kto młodszy?! – dodał nie zmieniając tonu. Sui z przerażeniem spojrzała na krzyczącego ojca, nigdy go takiego nie widziała. Blondyneczka wstała z podłogi i szybko podbiegła w stronę matki wtulając się w jej nogi. Mały Minato słysząc krzyki ojca nagle zaczął płakać.
- Nie musisz krzyczeć. – skarciła go posyłając mu srogie spojrzenie, po czym zaczęła uspokajać synka. Uzumaki spojrzał z dezaprobatą na żonę i machnął dłonią.
- Czemu trzymasz jego stronę? – warknął
- Zrozum że nie trzymam niczyjej strony! Również  nie chcę by Minato był naznaczony jednak nie zamierzam narażać się ojcu! – powiedziała również podnosząc nieco ton swego głosu. Naruto przejechał dłonią swe włosy gdy z jego krtani miało się wydobyć kolejne zdanie w gabinecie rozległo się głośno walenie do mahoniowych drzwi. Lazurowe tęczówki skierowały się w stronę ościeżnic.
- Wejść! – warknął, odwracając się ponownie w stronę okna uderzając dłońmi o parapet. Nie był zbyt zadowolony że ktoś przerywa jego rozmowę z żoną. Rozmowę jakże ważną dla nich i ich dzieci… Nagle drzwi otworzyły się wydając przy lekkie skrzypnięcie. Niespodziewanie do środka wkroczyły dwie postacie… Białe oczy spoglądały jak zahipnotyzowane na owe osoby. Nie spodziewała się go zobaczyć… Drzwi się zamknęły. – Czego? – spytał nie zmieniając swego tonu
- To tak się witaj starych znajomych? – usłyszał. Wszędzie rozpozna ten głos. Szybko odwrócił się w stronę przybyszy by się upewnić czy czasami się nie przesłyszał. Lecz gdy ujrzał jego sylwetkę i te kruczoczarne włosy nie miał wątpliwości…
- Sasuke! – powiedział pół krzykiem
- Mamy do porozmawiania matole. – odparł dość spokojnie podchodząc bliżej niego – Dlaczego o wszystkim dowiaduje się z pół rocznym opóźnieniem? – warknął a złość aż z niego kipiała w tej chwili. Kątem oka dostrzegł na żonę przyjaciela. – Witaj Hinata. – dodał spoglądając w lazurowe tęczówki shinobi.
- Witaj, my już pójdziemy. – powiedziała wstając – Sui idziemy. – dodała do córki która nadal trzymała się kurczowo jej nogi. Uchiha dopiero po chwili ujrzał małe zawiniątko jej rękach.
- Hinata idę z tobą. – dodała Ino która wraz z Sasuke pojawiła się w wiosce. Po chwili obie panie wraz z dwójką dzieci opuściły pomieszczenie.
- A więc odpowiesz mi wreszcie? – spytał stanowczym tonem
- Skąd miałem wiedzieć że zapadnie się pod ziemie? Sądziłem że wróci po paru dniach. – odparł oburzony – Zresztą gdzie byłeś gdy Cię najbardziej potrzebowała?! Przez ten tydzień po twoim odejściu cierpienie miała wypisane w oczach! A później rozpłynęła się! Zniknęła bez żadnego słowa! Teraz zjawiasz się niespodziewanie i żądasz wyjaśnień! Trzeba było myśleć o niej wcześniej! Zresztą nie wiesz wszystkiego… - powiedział
- Wiem że straciłem potomka, coś jeszcze zostało zatajone przede mną? – spytał nadal ze stoickim spokojem
- Czy ty chociaż raz możesz przestać ukrywać swe uczucia?! Wiem że Ci na niej zależy gdyby tak nie było nie przyszedłbyś tu z Ino. Mimo iż dopiero kilkanaście minut temu dowiedziałem się że opuściła wioskę. – odparł siadając na swym fotelu
- Lepiej powiedz co o niej wiesz. – powiedział chcąc wrócić na odpowiedni tor rozmów
- Rzecz w tym że wiem jedynie tyle że unika Kraju Ognia. – odpowiedział już spokojniej opierając się o oparcie od fotela. Nagle do gabinetu wbiegła jak burza młoda kunoichi.
- Norii! Nie wiesz że się puka?! – wrzasnął blondyn
- Gomenasai Hokage-sama ale pilna wiadomość od Tsunade-sama! – krzyknęła szatynka podbiegając do jego biurka i podając śnieżnobiałą kopertę. Gdy Uzumaki chciał chwycić za kopertę, ręka kruczowłosego go wyprzedziła. Uchiha szybko rozerwał kopertę i wyciągnął z niej list i zaczął czytać.
- Czy ty wiesz co to prywatna korespondencja? – spytał sarkastycznie niebieskooki. Jednak ten go zignorował i wczytał się w treść. Nagle jego źrenice rozszerzyły się minimalnie lecz Naruto który mu się bacznie przyglądał dostrzegł to.
- Znalazła ją niedaleko Kumo. – powiedział gdy tylko przeczytał zawartość wiadomości
- Co?! – krzyknął Naruto wyrywając mu kartkę z rąk – Muszę kogoś tam wysłać. Najlepiej Shikamaru, Nejiego i Tentem... Szlak… wysłałem ich wczoraj do Suny. – mówił sam do siebie
- Nie kłopocz się ja pójdę, zresztą Karin wysłałem w tamtą okolicę. – wtrącił – Chociaż jeśli możesz wyślij dwa jastrzębie by znalazły Suigetsu i Juugo. Jeden powinien być niedaleko Iwy a drugi gdzieś w Kusa. – dodał i nie czekając na reakcję blondyna wyskoczył przez okno… Naruto siedział w swoim fotelu jak zaklęty wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stał jeszcze kruczowłosy.
- Czy on właśnie? – spytał zdziwiony na co Norii mu jedynie przytaknęła skinieniem głowy…
W tym samym czasie na polanie w Kraju Błyskawicy. Zakapturzona kunoichi stała trzy metry od czerwonowłosej kobiety. Miała tylko jeden cel… zabić przeciwniczkę. Druga natomiast nie zdawała sobie sprawy z tego co chce uczynić nieznana jej kunoichi. Nagle bezpodstawnie została zaatakowana i zmuszona do walki którą rozpoczną prawdopodobnie niedługo.
- Czego chcesz? – spytała Karin poprawiając swe okulary. Na twarzy zakapturzonej postaci pojawił się cyniczny uśmiech. Nagle spod swego płaszcza wyciągła katanę, po czym zrzuciła kaptur. Czerwonowłosa rozchyliła nieco swe karminowe wargi nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

- Ty? – spytała zszokowana. Nie była w owej chwili powiedzieć nic innego. Sasuke kazał jedynie poszukać jakiegoś tropu na temat różowowłosej… nie sądziła że ją spotka… co ważniejsza że będzie z nią walczyć. W szmaragdowych tęczówkach dostrzegła pewną zmianę… to nie były już te same tętniące życiem oczy…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya