„Jak bardzo żałujemy swoich czynów z przeszłości….…lecz gdy sobie to uświadomimy……jest już za późno.”
A
wtedy… a wtedy… będzie żałował swych wcześniejszych czynów,
stanie się bezradny jak małe zagubione dziecko w ciemności... Gdy
ujrzał blondynkę nie wiedział o czym ma myśleć… Po raz kolejny
jego myśli zostały zawładnięte przez żonę którą zostawił w
rodzinnej wiosce. Miał już tego dość, lecz nie wiedząc czemu nie
potrafił się od niej uwolnić… To przerastało jego i jego
wygórowane ambicje. Nadal dokładnie analizował ostatnie słowa
wypowiedziane przez niebieskooką. Jeszcze jej wyraz twarzy… taki
stanowczy… Spojrzał na nią z pewną obawą… lecz czego się
bał? Nie wiedział… Po prostu miał złe przeczucia…
-
Wyjdźcie. – powiedział w stronę dwóch kompanów ze swojej
drużyny. Dziewczyna spojrzała na niego z pewnym niepokojem widząc
jak Suigetsu wraz z Juugo opuszczają pokój. – Porozmawiamy na
osobności. – dodał chcąc ją nieco uspokoić. Podszedł do
uchylonego okna i oparł się plecami o marmurowy parapet. Natomiast
kunoichi usiadła na krańcu jednego z łóżek. Wypuściła trochę
powietrza ze swych płuc… teraz przyszła pora na najtrudniejsze…
na powiedzenie prawdy kruczowłosemu… co w przypadku jego
charakteru łatwe nie będzie. Utkwił swe hebanowe tęczówki w jej
sylwetki chcąc wreszcie usłyszeć co takiego ważnego ma mu do
powiedzenia że pofatygowała się tu przybyć z samej Konohy… -
Powiesz wreszcie coś? – spytał chcąc ją pogonić
-
Sakury nie ma w wiosce. – powiedziała spoglądając prosto w jego
oczy chcąc dostrzec jego reakcję. Uchiha zmarszczył groźnie brwi
usłyszawszy owe słowa.
-
Jak to nie ma? – warknął niezadowolony
-
Opuściła wioskę tydzień po tym jak zniknąłeś. –
odpowiedziała spuszczając wzrok w dół. Kruczowłosy stanął w
pionie.
-
Jak to opuściła wioskę?! Gdzie jest?! – spytał z podniesionym
tonem podchodząc w jej stronę. Stanął tuż obok niej i spoglądał
na nią z góry. – Odpowiedz mi.! – dodał nie zmieniając ostrej
tonacji swego głosu. Blondynka podniosła głowę do góry.
-
Nie mam pojęcia gdzie jest… Nikt tego nie wie. – powiedziała
-
Czy wyście wszyscy powariowali razem z nią?! – krzyknął
wściekły chcąc rozwalić wszystko w około.
-
A skąd mieliśmy niby wiedzieć że postanowi odejść z wioski?! –
tym razem to ona podniosła ton swego głosu stając z nim na równi.
– Zniknęła z dnia na dzień! Beż żadnego słowa! Nie zostawiła
żadnej wiadomości! Po prostu wyparowała! – dodała
-
I mówisz mi to teraz zamiast powiadomić od razu?! – spytał
sarkastycznie
-
I co byś zrobił? Tsunade jej cały czas szuka. Zrezygnowała dla
niej z urzędu Hokage. Teraz nawet nie wiadomo gdzie i ona jest. –
odpowiedziała spokojniej
-
Ale od pół roku jej nie znalazła! – wtrącił
-
W takim razie sam jej poszukaj! – powiedziała z oburzeniem – Po
pół roku przypomniałeś sobie dopiero o jej istnieniu! Gdybyś nie
odszedł nie zniknęłaby! – dodała
-
Ah tak! Więc teraz to już moja wina!? Skąd mam wiedzieć co jej
przyszło do głowy że postanowiła opuścić wioskę!? – spytał
gestykulując rękoma. Blondynka bezradnie usiadła ponownie na
łóżku. Ta konwersacja pod tytułem „Czyja to wina?” nie miała
dalej sensu w końcu i tak nie znajdą odpowiedzi na to pytanie…
Każdego można byłoby obwinić nawet o błahostkę. – Tsunade
chodź natrafiła na jej ślad? Wiadomo co z nią i… dzieckiem? –
spytał spokojniej jednak ostatnie pytanie powiedział już
przyciszonym głosem. Yamanaka spojrzała na niego a w jej tęczówkach
można było dostrzec ból… ból przed tym co za chwilę ma wydobyć
się z jej krtani…
Tymczasem
dwójka członków Taki stała spokojnie na hotelowym korytarzu.
Juugo spokojnie opierał się o przeciwległą ścianę niż wejście
do pokoju w którym przebywał kruczowłosy sam na sam z kunoichi.
Natomiast Seledynowowłosy kucał tuż przy drewnianych drzwiach.
-
Wiesz dokładnie jaki informacje ona posiada? – spytał po chwili
brązowowłosy. Zielonooki westchnął ciężko.
-
Wiem tylko tyle że Sakura opuściła wioskę bez słowa i nikt nie
wie gdzie się znajduje. Więcej nie chciała mi powiedzieć. –
odpowiedział markotnie z grymasem na twarzy. Juugo lekko rozszerzył
oczy, niedowierzając w to co usłyszał.
-
Nie za ciekawie zapowiadają się więc następne dni. –
skomentował. Zza drzwi dochodziły odgłosy kłótni. Które coraz
bardziej nasilały się. Nie podsłuchiwali, to nie było w ich
stylu. Woleli w tej chwili nie interweniować w życie swego szefa.
Wiedzieli że jest już wystarczająco wściekł a żadno z nich nie
chciało stać się workiem treningowym Uchihy. Nagle oboje usłyszeli
kroki dochodzące z drugiego końca korytarza. Mimowolnie spojrzeli w
tamtą stronę. Ich tęczówki dostrzegły sylwetkę czerwonowłosej
kunoichi która z każdym krokiem zbliżała się do nich coraz
bardziej. Zdziwiła się słysząc krzyki kruczowłosego dochodzące
z pokoju obok. W końcu dawno nie było słychać by krzyczał… Z
ciekawości przystawiła ucho do drzwi.
-
Lepiej nie podsłuchuj. Nie jest dziś w humorze. – burknął Juugo
pod nosem
-
Cicho siedź. Chce wiedzieć czemu tak się drze. – odparła Karin
nie zwracając na nich w ogóle uwagi. Seledynowowłosy postał
kompanowi porozumiewawcze spojrzenie, po czym wstał na równe nogi i
podszedł do niej. Nie patrząc na to czy będzie stawiać opór czy
nie wziął ją na ręce i przerzucił przez ramię.
-
Nie dość że głupia i uparta to jeszcze ciężka jak słoń.
–powiedział niezadowolony – A tak w ogóle to nie nauczono Cię
nie podsłuchiwać? – spytał sarkastycznie
-
Postaw mnie debilu na ziemie! – krzyczała
-
Postawię jak znajdziemy się poza tym budynkiem. – odpowiedział i
nie zwracając uwagi na jej krzyki i walenie pięściami w plecy
kierował się ku wyjściu z budynku…
Zastanawiała
się nad jakąś sensowną odpowiedzią dla niego… chociaż i tak
żadnej takiej nie ułoży. Nie jest w stanie udzielić mu odpowiedzi
na którą oczekuje… nie skłamie i nie powie mu że wszystko
prawdopodobnie jest w porządku bo tak nie jest. Ona o tym wie lecz
jego trzeba uświadomić.
-
Odpowiesz mi? – ponaglił ją jednak tym razem już spokojniej
-
Nie wiem czy powinnam Ci to mówić gdyż ona chciała sam tobie to
powiedzieć gdy odważysz się z nią normalnie i na spokojnie
porozmawiać. – odpowiedziała nieco owijając w bawełnę. Sasuke
po raz kolejny zrobił groźną minę, nie obchodziło go to co
Sakura chciała pół roku temu w tej chwili liczyło się tylko tu i
teraz…
-
Powiedz co chciała mi powiedzieć. – nalegał jeszcze bardziej
-
Ona… ona… ona poroniła… tuż po waszej rozmowie w areszcie. -
powiedziała wbijając wzrok w pustą ścianę. Uchiha skamieniał na
chwilę. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi z je strony. Był w
szoku. Czemu nikt mu o tym nie powiedział?! Przecież widział się
z Tsunade i Naruto. Dlaczego więc milczeli?! Po chwili dotarła do
niego odpowiedź na zadane pytanie… Sakura… jak powiedziała Ino
„chciała
sama tobie to powiedzieć gdy odważysz się z nią normalnie i na
spokojnie porozmawiać” a
on w tym czasie pozostawił ją w momencie gdy najbardziej go
potrzebowała. Teraz był wściekły sam na siebie za to że owej
nocy schował się na szpitalnym gzymsie. Żałował… oj jak bardzo
żałował… Mógł z nią porozmawiać i gdyby chcieli się jednak
rozejść mogliby to zrobić bez kłótni… w ludzki cywilizowany
sposób… Lecz postąpił jak zwykły tchórz… Na dodatek
wykorzystał wcześniej swe dziecko jako kartę przetargową by
wydostać się z wioski. Udało mu się to lecz jakim kosztem… Z
drugiej strony obwiniał się za to co się stało… Może gdyby nie
ta rozmowa nic by się nie stało? Dlaczego więc nie opuściła
aresztu gdy jej o tym mówił nie jednokrotnie… Czemu go nie
posłuchała!? A więc to było to jego złe przeczucie które nie
dawało mu spokoju odkąd opuścił wioskę liścia… - Miała do
ciebie żal że odszedłeś bez pożegnania. Lecz ja wiem że u niej
byłeś w nocy w szpitalu… - dodała niepewnie. Kruczowłosy
spojrzał na nią od razu z dużym zdziwieniem. – Nie zdążyłam
jej o tym powiedzieć… Przez pierwsze dni nie chciała o tobie w
ogóle słyszeć. Gdy Naruto zaczynał temat o tobie od razu
wychodziła z pomieszczenia chowając się na długie godziny w
łazience. – dodała. Sasuke nie wiedział co teraz zrobić nosiło
go na wszystkie strony. Nie sądził że to tak się skończy…
-
Miała zostać w tej cholernej wiosce! – krzyknął uderzając
pięścią o ścianę.
-
Tsunade wysyła co miesięczne informacje Naruto więc on wie więcej
niż ja. – powiedziała spokojnie chcąc choć minimalnie
zmniejszyć jego negatywne emocje.
-
Zostaw mnie teraz sam. – rozkazał. Blondynka westchnęła
zrezygnowanie po czym przytaknęła skinięciem głowy i opuściła
hotelowy pokój.
-
Cholera.! – warknął wściekle opierając się o ścianę i
zjeżdżając po niej na drewnianą podłogę. Nie wiedział co teraz
ma zrobić. Z kieszeni od spodni wyciągnął złotą obrączkę.
Przewracał ją kilka razy w palcach chcąc teraz wszystko sobie
poukładać lecz to nie było takie proste… Wściekły cisnął
pierścionkiem gdzieś w podłogę. Zatopił swe dłonie w czarnych
jak smoła włosach. Potrzebował chwili spokoju…
No comments:
Post a Comment