66.3

Jak bardzo żałujemy swoich czynów z przeszłości….lecz gdy sobie to uświadomimy…jest już za późno.”

A wtedy… a wtedy… będzie żałował swych wcześniejszych czynów, stanie się bezradny jak małe zagubione dziecko w ciemności... Gdy ujrzał blondynkę nie wiedział o czym ma myśleć… Po raz kolejny jego myśli zostały zawładnięte przez żonę którą zostawił w rodzinnej wiosce. Miał już tego dość, lecz nie wiedząc czemu nie potrafił się od niej uwolnić… To przerastało jego i jego wygórowane ambicje. Nadal dokładnie analizował ostatnie słowa wypowiedziane przez niebieskooką. Jeszcze jej wyraz twarzy… taki stanowczy… Spojrzał na nią z pewną obawą… lecz czego się bał? Nie wiedział… Po prostu miał złe przeczucia…
- Wyjdźcie. – powiedział w stronę dwóch kompanów ze swojej drużyny. Dziewczyna spojrzała na niego z pewnym niepokojem widząc jak Suigetsu wraz z Juugo opuszczają pokój. – Porozmawiamy na osobności. – dodał chcąc ją nieco uspokoić. Podszedł do uchylonego okna i oparł się plecami o marmurowy parapet. Natomiast kunoichi usiadła na krańcu jednego z łóżek. Wypuściła trochę powietrza ze swych płuc… teraz przyszła pora na najtrudniejsze… na powiedzenie prawdy kruczowłosemu… co w przypadku jego charakteru łatwe nie będzie. Utkwił swe hebanowe tęczówki w jej sylwetki chcąc wreszcie usłyszeć co takiego ważnego ma mu do powiedzenia że pofatygowała się tu przybyć z samej Konohy… - Powiesz wreszcie coś? – spytał chcąc ją pogonić
- Sakury nie ma w wiosce. – powiedziała spoglądając prosto w jego oczy chcąc dostrzec jego reakcję. Uchiha zmarszczył groźnie brwi usłyszawszy owe słowa.
- Jak to nie ma? – warknął niezadowolony
- Opuściła wioskę tydzień po tym jak zniknąłeś. – odpowiedziała spuszczając wzrok w dół. Kruczowłosy stanął w pionie.
- Jak to opuściła wioskę?! Gdzie jest?! – spytał z podniesionym tonem podchodząc w jej stronę. Stanął tuż obok niej i spoglądał na nią z góry. – Odpowiedz mi.! – dodał nie zmieniając ostrej tonacji swego głosu. Blondynka podniosła głowę do góry.
- Nie mam pojęcia gdzie jest… Nikt tego nie wie. – powiedziała
- Czy wyście wszyscy powariowali razem z nią?! – krzyknął wściekły chcąc rozwalić wszystko w około.
- A skąd mieliśmy niby wiedzieć że postanowi odejść z wioski?! – tym razem to ona podniosła ton swego głosu stając z nim na równi. – Zniknęła z dnia na dzień! Beż żadnego słowa! Nie zostawiła żadnej wiadomości! Po prostu wyparowała! – dodała
- I mówisz mi to teraz zamiast powiadomić od razu?! – spytał sarkastycznie
- I co byś zrobił? Tsunade jej cały czas szuka. Zrezygnowała dla niej z urzędu Hokage. Teraz nawet nie wiadomo gdzie i ona jest. – odpowiedziała spokojniej
- Ale od pół roku jej nie znalazła! – wtrącił
- W takim razie sam jej poszukaj! – powiedziała z oburzeniem – Po pół roku przypomniałeś sobie dopiero o jej istnieniu! Gdybyś nie odszedł nie zniknęłaby! – dodała
- Ah tak! Więc teraz to już moja wina!? Skąd mam wiedzieć co jej przyszło do głowy że postanowiła opuścić wioskę!? – spytał gestykulując rękoma. Blondynka bezradnie usiadła ponownie na łóżku. Ta konwersacja pod tytułem „Czyja to wina?” nie miała dalej sensu w końcu i tak nie znajdą odpowiedzi na to pytanie… Każdego można byłoby obwinić nawet o błahostkę. – Tsunade chodź natrafiła na jej ślad? Wiadomo co z nią i… dzieckiem? – spytał spokojniej jednak ostatnie pytanie powiedział już przyciszonym głosem. Yamanaka spojrzała na niego a w jej tęczówkach można było dostrzec ból… ból przed tym co za chwilę ma wydobyć się z jej krtani…
Tymczasem dwójka członków Taki stała spokojnie na hotelowym korytarzu. Juugo spokojnie opierał się o przeciwległą ścianę niż wejście do pokoju w którym przebywał kruczowłosy sam na sam z kunoichi. Natomiast Seledynowowłosy kucał tuż przy drewnianych drzwiach.
- Wiesz dokładnie jaki informacje ona posiada? – spytał po chwili brązowowłosy. Zielonooki westchnął ciężko.
- Wiem tylko tyle że Sakura opuściła wioskę bez słowa i nikt nie wie gdzie się znajduje. Więcej nie chciała mi powiedzieć. – odpowiedział markotnie z grymasem na twarzy. Juugo lekko rozszerzył oczy, niedowierzając w to co usłyszał.
- Nie za ciekawie zapowiadają się więc następne dni. – skomentował. Zza drzwi dochodziły odgłosy kłótni. Które coraz bardziej nasilały się. Nie podsłuchiwali, to nie było w ich stylu. Woleli w tej chwili nie interweniować w życie swego szefa. Wiedzieli że jest już wystarczająco wściekł a żadno z nich nie chciało stać się workiem treningowym Uchihy. Nagle oboje usłyszeli kroki dochodzące z drugiego końca korytarza. Mimowolnie spojrzeli w tamtą stronę. Ich tęczówki dostrzegły sylwetkę czerwonowłosej kunoichi która z każdym krokiem zbliżała się do nich coraz bardziej. Zdziwiła się słysząc krzyki kruczowłosego dochodzące z pokoju obok. W końcu dawno nie było słychać by krzyczał… Z ciekawości przystawiła ucho do drzwi.
- Lepiej nie podsłuchuj. Nie jest dziś w humorze. – burknął Juugo pod nosem
- Cicho siedź. Chce wiedzieć czemu tak się drze. – odparła Karin nie zwracając na nich w ogóle uwagi. Seledynowowłosy postał kompanowi porozumiewawcze spojrzenie, po czym wstał na równe nogi i podszedł do niej. Nie patrząc na to czy będzie stawiać opór czy nie wziął ją na ręce i przerzucił przez ramię.
- Nie dość że głupia i uparta to jeszcze ciężka jak słoń. –powiedział niezadowolony – A tak w ogóle to nie nauczono Cię nie podsłuchiwać? – spytał sarkastycznie
- Postaw mnie debilu na ziemie! – krzyczała
- Postawię jak znajdziemy się poza tym budynkiem. – odpowiedział i nie zwracając uwagi na jej krzyki i walenie pięściami w plecy kierował się ku wyjściu z budynku…
Zastanawiała się nad jakąś sensowną odpowiedzią dla niego… chociaż i tak żadnej takiej nie ułoży. Nie jest w stanie udzielić mu odpowiedzi na którą oczekuje… nie skłamie i nie powie mu że wszystko prawdopodobnie jest w porządku bo tak nie jest. Ona o tym wie lecz jego trzeba uświadomić.
- Odpowiesz mi? – ponaglił ją jednak tym razem już spokojniej
- Nie wiem czy powinnam Ci to mówić gdyż ona chciała sam tobie to powiedzieć gdy odważysz się z nią normalnie i na spokojnie porozmawiać. – odpowiedziała nieco owijając w bawełnę. Sasuke po raz kolejny zrobił groźną minę, nie obchodziło go to co Sakura chciała pół roku temu w tej chwili liczyło się tylko tu i teraz…
- Powiedz co chciała mi powiedzieć. – nalegał jeszcze bardziej
- Ona… ona… ona poroniła… tuż po waszej rozmowie w areszcie. - powiedziała wbijając wzrok w pustą ścianę. Uchiha skamieniał na chwilę. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi z je strony. Był w szoku. Czemu nikt mu o tym nie powiedział?! Przecież widział się z Tsunade i Naruto. Dlaczego więc milczeli?! Po chwili dotarła do niego odpowiedź na zadane pytanie… Sakura… jak powiedziała Ino „chciała sama tobie to powiedzieć gdy odważysz się z nią normalnie i na spokojnie porozmawiać” a on w tym czasie pozostawił ją w momencie gdy najbardziej go potrzebowała. Teraz był wściekły sam na siebie za to że owej nocy schował się na szpitalnym gzymsie. Żałował… oj jak bardzo żałował… Mógł z nią porozmawiać i gdyby chcieli się jednak rozejść mogliby to zrobić bez kłótni… w ludzki cywilizowany sposób… Lecz postąpił jak zwykły tchórz… Na dodatek wykorzystał wcześniej swe dziecko jako kartę przetargową by wydostać się z wioski. Udało mu się to lecz jakim kosztem… Z drugiej strony obwiniał się za to co się stało… Może gdyby nie ta rozmowa nic by się nie stało? Dlaczego więc nie opuściła aresztu gdy jej o tym mówił nie jednokrotnie… Czemu go nie posłuchała!? A więc to było to jego złe przeczucie które nie dawało mu spokoju odkąd opuścił wioskę liścia… - Miała do ciebie żal że odszedłeś bez pożegnania. Lecz ja wiem że u niej byłeś w nocy w szpitalu… - dodała niepewnie. Kruczowłosy spojrzał na nią od razu z dużym zdziwieniem. – Nie zdążyłam jej o tym powiedzieć… Przez pierwsze dni nie chciała o tobie w ogóle słyszeć. Gdy Naruto zaczynał temat o tobie od razu wychodziła z pomieszczenia chowając się na długie godziny w łazience. – dodała. Sasuke nie wiedział co teraz zrobić nosiło go na wszystkie strony. Nie sądził że to tak się skończy…
- Miała zostać w tej cholernej wiosce! – krzyknął uderzając pięścią o ścianę.
- Tsunade wysyła co miesięczne informacje Naruto więc on wie więcej niż ja. – powiedziała spokojnie chcąc choć minimalnie zmniejszyć jego negatywne emocje.
- Zostaw mnie teraz sam. – rozkazał. Blondynka westchnęła zrezygnowanie po czym przytaknęła skinięciem głowy i opuściła hotelowy pokój.

- Cholera.! – warknął wściekle opierając się o ścianę i zjeżdżając po niej na drewnianą podłogę. Nie wiedział co teraz ma zrobić. Z kieszeni od spodni wyciągnął złotą obrączkę. Przewracał ją kilka razy w palcach chcąc teraz wszystko sobie poukładać lecz to nie było takie proste… Wściekły cisnął pierścionkiem gdzieś w podłogę. Zatopił swe dłonie w czarnych jak smoła włosach. Potrzebował chwili spokoju…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya