64.1

Stał w samych spodniach przy jednym z okien w hotelowym pokoju. Hebanowymi tęczówkami spoglądał przez szybę na zamgloną wioskę w jakiej się znajduje. Dłonią delikatnie przejechał po szklanej powierzchni. Na zewnątrz prócz gęstej mgły padał deszcz, który aż zacinał po oknach. Był środek nocy a on mimo wszystko nie spał. Od opuszczenia Konohy nie sypiał za dobrze, czasami w ogóle nie zmrużył oka a to przez pewno niepokojące uczucie jakie w sobie nosił. Nie wiedział czemu tak się czuł. Na domiar za kilka sekund data w kalendarzu ulegnie zmianie… nadejdzie dzień w którym rok temu stanął na ślubnym kobiercu. Rocznica jego ślubu z różowowłosą a on właśnie spędził noc z inną. Blondwłosa kobieta której imienia nawet nie znał spała na hotelowym łóżku przykryta jedynie kawałkiem cienkiej kołdry. Spojrzał na nią kątem oka, nie znaczyła dla niego nic… tak samo jak reszta kobiet z którymi się przespał. Chciał tylko o niej zapomnieć… Wyrzucić z serca… Jednak to było trudniejsze niż sobie wyobrażał. Podświadomie każdą porównywał do niej… kolor oczu, rodzaj włosów, barwę głosu… wszystko kończyło się na niej… na Sakurze. Oparł czoło o zimną powierzchnię okna a dłonią zaczął kreślić wzorki które nie miały w ogóle znaczenia. Mimo iż trudno mu było przyznać się przed samym sobą to gdzieś tam w środku brakowało mu jej i to bardzo. Nawet tęsknił za tymi kłótniami których czasami oboje mieli dość. Przymknął lekko powieki wyobrażając sobie  twarz żony, jej uśmiech jak i soczystość tych szmaragdowych tęczówek. Karminowe usta w które już nie jeden raz się zatapiał i z chęcią uczyniłby to ponownie. Był ciekawy jakby to się wszystko potoczyło gdyby kunoichi dostrzegła go tamtej nocy… Czy to by coś zmieniło? Może złożyłby zobowiązującą obietnice? Tego nikt nie wie a czasu niestety nie da się cofnąć.  Westchnął ciężko. Wiedział że prawdopodobieństwo ujrzenia jej ponownie jest minimalne. Pewnie mimo jego prośby której i tak nie była w stanie usłyszeć i tak mu nie wybaczyła. Znienawidziła go całym swym sercem. Jego potomek prawdopodobnie nie pozna imienia ojca. W tej samej chwili coś sobie uświadomił. W jego głowie pojawiła się szybka kalkulacja. Skoro wtedy była w trzecim miesiącu ciąży to albo już urodziła albo zdarzy się to niedługo. Gwałtownie otworzył swe oczy. Szybkim krokiem podszedł do fotela z którego zabrał swą koszulę a następnie opuścił hotelowy pokój. Szedł korytarzem nie zmieniając tempa. Kierował się na piętro wyżej. To tam znajdowała się jego drużyna a w tej chwili jeden z nich był mu bardzo potrzebny. Bez pukania wszedł jak burza do pokoju zajmowanego przez dwóch mężczyzn. Juugo gwałtownie podniósł się na łóżku i zaspanym wzrokiem błądził po pokoju. Natomiast Seledynowowłosy nawet nie usłyszał owego wtargnięcia, nadal spał na swoim łóżku jak zabity. Uchiha nie zwracając uwagi na zdziwiony wzrok brązowowłosego podszedł do drugiego łóżka. Złapał za kołdrę po czym pociągnął ją do siebie zrzucając tym samym shinobi z łóżka.
- Wstawaj! – rzucił sucho kruczowłosy. Suigetsu leniwie usiadł na podłodze i przeczesał dłonią włosy. Widząc na zegarze ściennym która jest godzina wtulił się w kołdrę na podłodze chcąc nadal spać. Nie zwrócił nawet uwagi kto go zrzucił z łóżka. Na czole szatyna pojawiła się mała żyłka. Złożył kilka pieczęci by po chwili porazić kompana Chidori. Tym razem poskutkowało. Seledynowłosy w mgnieniu oka stał na równych nogach dobrze wybudzony.
- Nie lubię się dwa razy powtarzać. – warknął Sasuke
- Nie mógłbyś chociaż raz obudzić tak Karin a nie ciągle mnie? – spytał z nadzieją w głosie
- Nie! – odparł srogo – A teraz słuchaj. Ubierzesz się i spakujesz bo zaraz wyruszasz. – dodał siadając na jego łóżku.
- Gdzie tym razem i czemu sam? – spytał szukając swych rzeczy
- Do Konohy. – odpowiedział. Juugo jak i Suigetsu zamarli w bez ruchu. Wioska Liścia była tematem tabu od kiedy ją opuścili. Jasno zielone tęczówki seledynowowłosego zwróciły się ku spadkobiercy sharingan z małą nadzieją ale i również obawą. W końcu nie wiadomo co może mu strzelić do głowy. – Nie patrz tak. – skarcił go – Pójdziesz tam tylko i wyłącznie by dowiedzieć się czegoś o Sakurze i dziecku. – powiedział
- Mam ich tu sprowadzić? – spytał
- Pod żadnym pozorem! Masz mi jedynie przynieść informacje na ich temat. Ona nie może wiedzieć że znajdujesz się w wiosce więc masz to zrobić dyskretnie. – Suigetsu skinął głową, akceptując tym samym rozkaz, chociaż wolałby był nieco inny. Jednak decyzje Sasuke są nie do zmienia przez innych… Nie do końca wiedział czemu wydał taki rozkaz seledynowowłosemu. Czy to owa data tak na niego wpłynęła? Wspomnienie tego jak Sakura zaatakowała go przed samym ołtarzem i w jaki sposób minęła ich noc poślubna powodowały że kącik jego ust minimalnie unosił się ku górze. Jednak nie dawało mu również spokoju to niepokojące uczucie a pozbędzie się go tylko dzięki pomocy Suigetsu który w tej chwili pakował swój ekwipunek na wyprawę do Liścia. Najwcześniej za trzy dni powinien coś wiedzieć. Lecz to aż trzy dni… aż 72 godziny…
Kilkanaście godzin później… Konoha… W owej wiosce wiele się wydarzyło w ciągu tych sześciu miesięcy. Tsunade nie trzyma już pieczy nad wioską, zrezygnowała z pewnego powodu a następnie opuściła wioskę. Lecz Shizune kazała zostać. Jednak nim to zrobiła przekazała władzę zaufanej osobie którą uznała za najodpowiedniejszą na to stanowisko. Spełniła tym samym marzenie pewnego mężczyzny. Owa osobą która przejęła urząd ‘Kage Wioski Ukrytej w Liściach był nadpobudliwy blondyn, Naruto Uzumaki. Nowa Rada także została wybrana jednak ze względu na to że obie osoby były dość młode nie nazywano ich starszyzną ale zwykłą radą lub nieraz doradcami Hokage. A owym osobami okazali się Shikamaru Nara jak i Neji Hyuga. Mimo iż dostali tak wysokie urzędy nie oznaczało to że już nie będą walczyć. Oj nie. W wiosce jest teraz moment wielkich zmian a to za sprawą nowego Hokage. Właśnie w tej chwili w swoim gabinecie miał bardzo ważne spotkanie z rodziną swej żony. Jednak Naruto nie był za bardzo zadowolony gdy usłyszał o jakim temacie będą rozmowy.
- Nie zgadzam się! – warknął ostro chcąc jak najszybciej zakończyć ową konwersację.
- Taka już tradycja klanu Hyuga. Żeniąc się z moją córką powinieneś to wiedzieć. – odparł spokojnie Hiashi
- Ożeniłem się z nią bo tak chciałem ale teraz nosi moje nazwisko i mam gdzieś wasze tradycje! Nie pozwolę by mój syn został napiętnowany znakiem Manji tylko dlatego że urodził się jako drugi! – zaczął mówić podniesionym tonem. Oj tak niecały miesiąc temu Hinata powiła zdrowego syna, który już w pierwszych tygodniach swego życia dał rodzicom nieźle w kość. Granatowowłosa która stała za mężem nie odzywała się. Doskonale znała zdanie blondyna na ten temat jak i swego ojca. Wiedziała również że żadno z nich nie odpuści, co może się źle skończyć pewnego dnia.
- Nie wszystko da się zmienić! A na pewno nie rodzinne tradycje które trwają od pokoleń! – tym razem to ojciec Hinaty podniósł głos wstając z fotela i kierując się w stronę drzwi. – Chłopiec i tak będzie nosił znak Manji. – dodał srogo wychodząc z gabinetu szóstego. Uzumaki wziął pierwsze co miał pod ręką i z impetem rzucił dużym przyciskiem do papieru prosto w drzwi w których nagle pojawiła się dziura dość sporych rozmiarów.
- Po moim trupie!  - krzyknął Naruto. Hinata położyła dłoń na ramieniu zdenerwowanego męża.
- To ten dzień, prawda Naruto-kun? – spytała po chwili granatowowłosa widząc że coś jeszcze trapi jej męża. Hokage jedynie skinął głową. - Wracajmy do domu zaraz się ściemni. – powiedziała czule granatowowłosa. Blondyn przeczesał dłonią swe włosy a następnie uczynił to co powiedziała żona…
Zmierzch zapadł dziś dość szybko albo tylko tak się wydawało blondwłosej kunoichi która właśnie wracała do swojego domu. Krótki dyżur w szpitalu, kilka godzin w kwiaciarni a następnie wizyta i przyjaciółek to niemalże była jej codzienna monotonność nie licząc od czasu do czasu jakiejś misji zleconych przez Hokage. O dziwo dzisiejszy wieczór był nieco chłodnawy dlatego też splotła ręce pod biustem pocierając co jakiś czas dłońmi o ramiona by je nieco ogrzać. Gdyby wcześniej wiedziała ze taka będzie pogoda wzięłaby ze sobą jakąś bluzę bądź sweter. Na szczęście nie zostało jej daleko do domu. Idąc uliczkami rozglądała się dookoła lecz nie wiedziała czego a raczej kogo szuka miała dziwne przeczucie że w tej chwili ją ktoś obserwuje. Gdy weszła do swego mieszkania odruchowo pozamykała wszystkie możliwe zamki jakie miała w drzwiach. Oparła się plecami o ościeżnicę. Zlustrowała w ciemnościach całe mieszkanie po czym jej dłoń powędrowała ku włącznikowi światła jednak gdy zmieniła pozycję przełącznika za pomocą palca nic się nie wydarzyło. Próbowała tego kilkukrotnie i za każdym razem było to samo.
- Cholerna żarówka. – warknęła wchodząc głębiej w mieszkanie. Skierowała się prosto ku małemu pomieszczeniu jakim była łazienka. Tam na szczęście światło działało bez zarzutów. Odkręciła kurek z ciepłą wodą a następnie zaczęła zrzucać z siebie ciuchy. Widząc że ciecz
dziś opornie leci zarzuciła na siebie szlafrok i wyszła z łazienki kierując się do kuchni. Z lodówki w której można było znaleźć niemalże wszystko wyciągnęła jedynie ser, masło i dojrzałego pomidora po czym przyrządziła sobie dwie kanapki które położyła na mały talerzyk i wraz z nim ponownie zwróciła się ku pomieszczeniu w którym czekała na nią gorąca kąpiel. Lecz gdy przechodziła przez ciemny salon błyskawica przeszyła nocne niebo rozjaśniając przy okazji cały pokój. Yamanaka gdy dostrzegła że na jej fotelu siedzi pewien mężczyzna upuściła talerz z jedzeniem na podłogę. W mieszkaniu dało się słyszeć dźwięk tłuczonej porcelany. Owy mężczyzna nagle znalazł się tuż za nią kładąc jej dłoń na ustach by nie krzyknęła.
- Witaj ponownie… Ino. – szepnął jej do ucha. Blondynka zdrętwiałą w jego ramionach, doskonale pamiętała ten głos lecz nie sądziła że go kiedykolwiek ponownie usłyszy, zwłaszcza po tym co się wydarzyło pół roku temu. Gdy w małym stopniu doszła do siebie ściągnęła jego dłoń ze swych karminowych ust i odwróciła się do niego twarzą w twarz. Podniosła nieco głowę do góry by móc spojrzeć w jego tęczówki.

- Co tu robisz Suigetsu? – spytała nieco oszołomiona. Seledynowowłosy w odpowiedzi oparł się o ścianie uważnie lustrując sylwetkę kunoichi. Po chwili jednak przeniósł swój wzrok na jej niebieskie tęczówki. Na jego twarzy zagościł drobny uśmieszek. Yamanaka w momencie ujrzenia dawnego znajomego zupełnie zapomniała o całej reszcie, nawet o wodzie która niedługo wyleje się z wanny. Shinobi rozchylił lekko swe wargi by po chwili z jego ust mogły paść odpowiednie słowa…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya