Stał
w samych spodniach przy jednym z okien w hotelowym pokoju. Hebanowymi
tęczówkami spoglądał przez szybę na zamgloną wioskę w jakiej
się znajduje. Dłonią delikatnie przejechał po szklanej
powierzchni. Na zewnątrz prócz gęstej mgły padał deszcz, który
aż zacinał po oknach. Był środek nocy a on mimo wszystko nie
spał. Od opuszczenia Konohy nie sypiał za dobrze, czasami w ogóle
nie zmrużył oka a to przez pewno niepokojące uczucie jakie w sobie
nosił. Nie wiedział czemu tak się czuł. Na domiar za kilka sekund
data w kalendarzu ulegnie zmianie… nadejdzie dzień w którym rok
temu stanął na ślubnym kobiercu. Rocznica jego ślubu z
różowowłosą a on właśnie spędził noc z inną. Blondwłosa
kobieta której imienia nawet nie znał spała na hotelowym łóżku
przykryta jedynie kawałkiem cienkiej kołdry. Spojrzał na nią
kątem oka, nie znaczyła dla niego nic… tak samo jak reszta kobiet
z którymi się przespał. Chciał tylko o niej zapomnieć…
Wyrzucić z serca… Jednak to było trudniejsze niż sobie
wyobrażał. Podświadomie każdą porównywał do niej… kolor
oczu, rodzaj włosów, barwę głosu… wszystko kończyło się na
niej… na Sakurze. Oparł czoło o zimną powierzchnię okna a
dłonią zaczął kreślić wzorki które nie miały w ogóle
znaczenia. Mimo iż trudno mu było przyznać się przed samym sobą
to gdzieś tam w środku brakowało mu jej i to bardzo. Nawet tęsknił
za tymi kłótniami których czasami oboje mieli dość. Przymknął
lekko powieki wyobrażając sobie twarz żony, jej uśmiech jak
i soczystość tych szmaragdowych tęczówek. Karminowe usta w które
już nie jeden raz się zatapiał i z chęcią uczyniłby to
ponownie. Był ciekawy jakby to się wszystko potoczyło gdyby
kunoichi dostrzegła go tamtej nocy… Czy to by coś zmieniło? Może
złożyłby zobowiązującą obietnice? Tego nikt nie wie a czasu
niestety nie da się cofnąć. Westchnął ciężko. Wiedział
że prawdopodobieństwo ujrzenia jej ponownie jest minimalne. Pewnie
mimo jego prośby której i tak nie była w stanie usłyszeć i tak
mu nie wybaczyła. Znienawidziła go całym swym sercem. Jego potomek
prawdopodobnie nie pozna imienia ojca. W tej samej chwili coś sobie
uświadomił. W jego głowie pojawiła się szybka kalkulacja. Skoro
wtedy była w trzecim miesiącu ciąży to albo już urodziła albo
zdarzy się to niedługo. Gwałtownie otworzył swe oczy. Szybkim
krokiem podszedł do fotela z którego zabrał swą koszulę a
następnie opuścił hotelowy pokój. Szedł korytarzem nie
zmieniając tempa. Kierował się na piętro wyżej. To tam
znajdowała się jego drużyna a w tej chwili jeden z nich był mu
bardzo potrzebny. Bez pukania wszedł jak burza do pokoju zajmowanego
przez dwóch mężczyzn. Juugo gwałtownie podniósł się na łóżku
i zaspanym wzrokiem błądził po pokoju. Natomiast Seledynowowłosy
nawet nie usłyszał owego wtargnięcia, nadal spał na swoim łóżku
jak zabity. Uchiha nie zwracając uwagi na zdziwiony wzrok
brązowowłosego podszedł do drugiego łóżka. Złapał za kołdrę
po czym pociągnął ją do siebie zrzucając tym samym shinobi z
łóżka.
-
Wstawaj! – rzucił sucho kruczowłosy. Suigetsu leniwie usiadł na
podłodze i przeczesał dłonią włosy. Widząc na zegarze ściennym
która jest godzina wtulił się w kołdrę na podłodze chcąc nadal
spać. Nie zwrócił nawet uwagi kto go zrzucił z łóżka. Na czole
szatyna pojawiła się mała żyłka. Złożył kilka pieczęci by po
chwili porazić kompana Chidori. Tym razem poskutkowało.
Seledynowłosy w mgnieniu oka stał na równych nogach dobrze
wybudzony.
-
Nie lubię się dwa razy powtarzać. – warknął Sasuke
-
Nie mógłbyś chociaż raz obudzić tak Karin a nie ciągle mnie? –
spytał z nadzieją w głosie
-
Nie! – odparł srogo – A teraz słuchaj. Ubierzesz się i
spakujesz bo zaraz wyruszasz. – dodał siadając na jego łóżku.
-
Gdzie tym razem i czemu sam? – spytał szukając swych rzeczy
-
Do Konohy. – odpowiedział. Juugo jak i Suigetsu zamarli w bez
ruchu. Wioska Liścia była tematem tabu od kiedy ją opuścili.
Jasno zielone tęczówki seledynowowłosego zwróciły się ku
spadkobiercy sharingan z małą nadzieją ale i również obawą. W
końcu nie wiadomo co może mu strzelić do głowy. – Nie patrz
tak. – skarcił go – Pójdziesz tam tylko i wyłącznie by
dowiedzieć się czegoś o Sakurze i dziecku. – powiedział
-
Mam ich tu sprowadzić? – spytał
-
Pod żadnym pozorem! Masz mi jedynie przynieść informacje na ich
temat. Ona nie może wiedzieć że znajdujesz się w wiosce więc
masz to zrobić dyskretnie. – Suigetsu skinął głową, akceptując
tym samym rozkaz, chociaż wolałby był nieco inny. Jednak decyzje
Sasuke są nie do zmienia przez innych… Nie do końca wiedział
czemu wydał taki rozkaz seledynowowłosemu. Czy to owa data tak na
niego wpłynęła? Wspomnienie tego jak Sakura zaatakowała go przed
samym ołtarzem i w jaki sposób minęła ich noc poślubna
powodowały że kącik jego ust minimalnie unosił się ku górze.
Jednak nie dawało mu również spokoju to niepokojące uczucie a
pozbędzie się go tylko dzięki pomocy Suigetsu który w tej chwili
pakował swój ekwipunek na wyprawę do Liścia. Najwcześniej za
trzy dni powinien coś wiedzieć. Lecz to aż trzy dni… aż 72
godziny…
Kilkanaście
godzin później… Konoha… W owej wiosce wiele się wydarzyło w
ciągu tych sześciu miesięcy. Tsunade nie trzyma już pieczy nad
wioską, zrezygnowała z pewnego powodu a następnie opuściła
wioskę. Lecz Shizune kazała zostać. Jednak nim to zrobiła
przekazała władzę zaufanej osobie którą uznała za
najodpowiedniejszą na to stanowisko. Spełniła tym samym marzenie
pewnego mężczyzny. Owa osobą która przejęła urząd ‘Kage
Wioski Ukrytej w Liściach był nadpobudliwy blondyn, Naruto Uzumaki.
Nowa Rada także została wybrana jednak ze względu na to że obie
osoby były dość młode nie nazywano ich starszyzną ale zwykłą
radą lub nieraz doradcami Hokage. A owym osobami okazali się
Shikamaru Nara jak i Neji Hyuga. Mimo iż dostali tak wysokie urzędy
nie oznaczało to że już nie będą walczyć. Oj nie. W wiosce jest
teraz moment wielkich zmian a to za sprawą nowego Hokage. Właśnie
w tej chwili w swoim gabinecie miał bardzo ważne spotkanie z
rodziną swej żony. Jednak Naruto nie był za bardzo zadowolony gdy
usłyszał o jakim temacie będą rozmowy.
-
Nie zgadzam się! – warknął ostro chcąc jak najszybciej
zakończyć ową konwersację.
-
Taka już tradycja klanu Hyuga. Żeniąc się z moją córką
powinieneś to wiedzieć. – odparł spokojnie Hiashi
-
Ożeniłem się z nią bo tak chciałem ale teraz nosi moje nazwisko
i mam gdzieś wasze tradycje! Nie pozwolę by mój syn został
napiętnowany znakiem Manji tylko dlatego że urodził się jako
drugi! – zaczął mówić podniesionym tonem. Oj tak niecały
miesiąc temu Hinata powiła zdrowego syna, który już w pierwszych
tygodniach swego życia dał rodzicom nieźle w kość.
Granatowowłosa która stała za mężem nie odzywała się.
Doskonale znała zdanie blondyna na ten temat jak i swego ojca.
Wiedziała również że żadno z nich nie odpuści, co może się
źle skończyć pewnego dnia.
-
Nie wszystko da się zmienić! A na pewno nie rodzinne tradycje które
trwają od pokoleń! – tym razem to ojciec Hinaty podniósł głos
wstając z fotela i kierując się w stronę drzwi. – Chłopiec i
tak będzie nosił znak Manji. – dodał srogo wychodząc z gabinetu
szóstego. Uzumaki wziął pierwsze co miał pod ręką i z impetem
rzucił dużym przyciskiem do papieru prosto w drzwi w których nagle
pojawiła się dziura dość sporych rozmiarów.
-
Po moim trupie! - krzyknął Naruto. Hinata położyła dłoń
na ramieniu zdenerwowanego męża.
-
To ten dzień, prawda Naruto-kun? – spytała po chwili
granatowowłosa widząc że coś jeszcze trapi jej męża. Hokage
jedynie skinął głową. - Wracajmy do domu zaraz się ściemni. –
powiedziała czule granatowowłosa. Blondyn przeczesał dłonią swe
włosy a następnie uczynił to co powiedziała żona…
Zmierzch
zapadł dziś dość szybko albo tylko tak się wydawało blondwłosej
kunoichi która właśnie wracała do swojego domu. Krótki dyżur w
szpitalu, kilka godzin w kwiaciarni a następnie wizyta i
przyjaciółek to niemalże była jej codzienna monotonność nie
licząc od czasu do czasu jakiejś misji zleconych przez Hokage. O
dziwo dzisiejszy wieczór był nieco chłodnawy dlatego też splotła
ręce pod biustem pocierając co jakiś czas dłońmi o ramiona by je
nieco ogrzać. Gdyby wcześniej wiedziała ze taka będzie pogoda
wzięłaby ze sobą jakąś bluzę bądź sweter. Na szczęście nie
zostało jej daleko do domu. Idąc uliczkami rozglądała się
dookoła lecz nie wiedziała czego a raczej kogo szuka miała dziwne
przeczucie że w tej chwili ją ktoś obserwuje. Gdy weszła do swego
mieszkania odruchowo pozamykała wszystkie możliwe zamki jakie miała
w drzwiach. Oparła się plecami o ościeżnicę. Zlustrowała w
ciemnościach całe mieszkanie po czym jej dłoń powędrowała ku
włącznikowi światła jednak gdy zmieniła pozycję przełącznika
za pomocą palca nic się nie wydarzyło. Próbowała tego
kilkukrotnie i za każdym razem było to samo.
-
Cholerna żarówka. – warknęła wchodząc głębiej w mieszkanie.
Skierowała się prosto ku małemu pomieszczeniu jakim była
łazienka. Tam na szczęście światło działało bez zarzutów.
Odkręciła kurek z ciepłą wodą a następnie zaczęła zrzucać z
siebie ciuchy. Widząc że ciecz
dziś
opornie leci zarzuciła na siebie szlafrok i wyszła z łazienki
kierując się do kuchni. Z lodówki w której można było znaleźć
niemalże wszystko wyciągnęła jedynie ser, masło i dojrzałego
pomidora po czym przyrządziła sobie dwie kanapki które położyła
na mały talerzyk i wraz z nim ponownie zwróciła się ku
pomieszczeniu w którym czekała na nią gorąca kąpiel. Lecz gdy
przechodziła przez ciemny salon błyskawica przeszyła nocne niebo
rozjaśniając przy okazji cały pokój. Yamanaka gdy dostrzegła że
na jej fotelu siedzi pewien mężczyzna upuściła talerz z jedzeniem
na podłogę. W mieszkaniu dało się słyszeć dźwięk tłuczonej
porcelany. Owy mężczyzna nagle znalazł się tuż za nią kładąc
jej dłoń na ustach by nie krzyknęła.
-
Witaj ponownie… Ino. – szepnął jej do ucha. Blondynka
zdrętwiałą w jego ramionach, doskonale pamiętała ten głos lecz
nie sądziła że go kiedykolwiek ponownie usłyszy, zwłaszcza po
tym co się wydarzyło pół roku temu. Gdy w małym stopniu doszła
do siebie ściągnęła jego dłoń ze swych karminowych ust i
odwróciła się do niego twarzą w twarz. Podniosła nieco głowę
do góry by móc spojrzeć w jego tęczówki.
-
Co tu robisz Suigetsu? – spytała nieco oszołomiona.
Seledynowowłosy w odpowiedzi oparł się o ścianie uważnie
lustrując sylwetkę kunoichi. Po chwili jednak przeniósł swój
wzrok na jej niebieskie tęczówki. Na jego twarzy zagościł drobny
uśmieszek. Yamanaka w momencie ujrzenia dawnego znajomego zupełnie
zapomniała o całej reszcie, nawet o wodzie która niedługo wyleje
się z wanny. Shinobi rozchylił lekko swe wargi by po chwili z jego
ust mogły paść odpowiednie słowa…
No comments:
Post a Comment