62.

Trzymała ją za dłoń. Jej złe przeczucia co do rozmowy kochanków były słuszne. Różowowłosa po raz kolejny trafiła do szpitala, jednak tym razem lekarze nie byli w stanie jej pomóc… było już za późno. W tej chwili spała spokojnie nie zdając sobie sprawy z tego co się stało… jeszcze nie wiedziała… A ona, Piąta Hokage ma jej oznajmić tą smutną wiadomość jak tylko się obudzi. Problem w tym że nie ma zielonego pojęcia jak to uczynić. Jeszcze tydzień temu informowała ją o tym że zostanie matką, a teraz… Straż przy celi „Taki” została podwojona na wszelki wypadek gdyby Uchiha chciał wykorzystać sytuację. On również jak i jego żona o niczym nie wie. Zresztą nie zamierzała mu tego mówić po tym gdy dostała raport ANBU z owego wydarzenia. Pewnie nawet w tej chwili nie obchodzi go co się z nią dzieje. Nieoczekiwanie drzwi do sali szpitalnej zostały otworzone od zewnątrz a do środka wkroczył blondwłosy shinobi z poważnym wyrazem twarzy.
- Babuniu co się stało?! Czemu znowu jest w szpitalu?! – spytał przejęty nie zauważając nawet że po raz kolejny podniósł ton swego głosu.
- Naruto ciszej. – warknęła spoglądając nadal na twarz śpiącej Sakury. Uzumaki stanął jak wryty, kolejny raz nie zareagowała na to że nazwał ją „babcią” a zdarzało się to tylko w bardzo poważnych sprawach, już owe zajście mu się nie podobało. Z lekkim wahaniem zrobił kroki ku łóżku na którym spała jego przyjaciółka. Nie zauważył żadnych aparatur medycznych do których zwykle byli podpięci pacjenci, jedynie zwykła kroplówka.
- Powiesz mi co się stało? Co z Sakurą i dzieckiem? – spytał już nieco ciszej lecz w jego głosie pojawiły się nuty obawy. Bursztynowooka westchnęła ciężko, po czym lekko rozchyliła karminowe wargi by odpowiedzieć na zadane jej pytanie, lecz w tej samej chwili poczuła jak dłoń różowowłosej zaczyna delikatnie drgać. Odruchowo wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i sprawdziła jej puls.
- Budzi się. – szepnęła w stronę blondyna. Miała rację. Po krótkiej chwili powieki kunoichi również zaczęły drgać, a jej szmaragdowe tęczówki ujrzały światło dzienne. Niemrawo spoglądała na dwie osoby znajdujące się w szpitalnej sali, próbując sobie przypomnieć dlaczego ponownie jest w szpitalu. Dłonią przeczesała włosy i z lekkim trudem usiadła. Obie swe dłonie zacisnęła na białej pościeli.
- Tsunade-sama… czy z dzieckiem wszystko w porządku? – zapytała ze spuszczonym wzrokiem obawiając się najgorszego. Hokage przygryzła dolną wargę i ponownie usiadła obok niej ściskając dłoń swej uczennicy. Tyle wystarczyło Sakurze by poznać prawdę. Nie ma już dziecka… poroniła… Wtuliła się mocno w swą mentorkę a ze szmaragdowych oczu pociekły gorzkie krystaliczne łzy… Po raz kolejny z ową cieczą był powiązany kruczowłosy. Płakała jak małe dziecko w ramię blondynki, mocząc tym samym fragment jej ubrania. Wielmożna nie odepchnęła jej, a wręcz przeciwnie. Okazała wsparcie i zrozumienie w tej sytuacji. Uzumaki nie mógł patrzeć na łzy przyjaciółki, w ciszy opuścił salę szpitalną. Gdy znalazł się na korytarzu oparł się plecami o zimną ścianę, po czym zjechał po niej na posadzkę. Swą blond czuprynę zatopił w bladych dłoniach a z jego lazurowych tęczówek także pociekły łzy smutku. Coś ty najlepszego zrobił, idioto!? Krzyczał w myślach chcąc jak najszybciej zerwać się z miejsca i pobiec ku wioskowemu aresztowi, by móc rozmówić się ze spadkobiercą sharingan. Nagle na swym ramieniu poczuł czyjąś ciepłą dłoń. Lekko podniósł głowę do góry. Ujrzawszy lico żony delikatnie się uśmiechnął.
- Naruto, co się stało? – spytała czule klękając obok niego
- Sakura… ona… poroniła… - odpowiedział przytulając ją do siebie. Nigdy nie darowałby sobie gdyby coś podobnego przydarzyło się granatowowłosej. - …To wszystko przez niego… przez Sasuke. – dodał opierając brodę o ramię, mimo iż sam nie wierzył we własne słowa.
- Wie już? – spytała a jej oczy od razu się zaszkliły krystalicznymi łzami.
- Przed chwilą się dowiedziała. Jest teraz z babunią. Nie przyjęła tego zbyt dobrze. – odpowiedział. Tulił ją do siebie jeszcze jakiś czas a w jego głowie rodził się pewnego rodzaju plan. Po chwili odsunął się od niej. – Zostań tu, muszę coś załatwić. – powiedział spoglądając w jej białe tęczówki.
- Nie idź do niego. Nie chcę by coś Ci się stało. – odparła chwytając go za dłoń gdy próbował wstać.
- Nic mi się nie stanie. Muszę z nim porozmawiać. – dodał, po czym zaczął się oddalać…
Nadal płakała… nie mogła „oderwać” się od swojej mentorki. Chciała krzyczeć lecz słowa ugrzęzły w jej gardle. Chciała rozwalić wszystko co by tylko wpadło w jej ręce a to wszystko tylko po to by sobie ulżyć. Przez ten tydzień kiedy wiedziała o ciąży pokochała to dziecko w środku niej. Pragnęło go… A teraz już nigdy nie dowie się czy to był chłopczyk czy dziewczynka… Jak by wyglądało… Co by lubiło… Na kogo by wyrosło w przyszłości… Niestety te pytania pozostaną zagadką już do końca jej życia. Nic już nie zapełni tej pustki… Delikatnie wywinęła się z objęć blondynki i spojrzała niepewnie w jej orzechowe oczy.
- Czy…. On już wie? – spytała tym samym tonem co wcześniej. Hokage westchnęła, zdawała sobie sprawę że takie pytanie może paść z jej ust. Spojrzała w jej szmaragdowe oczy, po czym przecząco pokręciła głową.
- Coś Ci zrobił? Uderzył? – zapytała tym razem Wielmożna
- Nic mi nie zrobił… za to jego słowa jak i spojrzenie okaleczyły me serce gorzej niż najostrzejsza brzytwa. – odpowiedziała z każdym słowem ściszając ton swojego głosu.
- Sakura nie mówmy teraz o nim. Musisz odpocząć a jutro zostaniesz wypisana ze szpitala do domu. – powiedziała chcąc jak najszybciej zakończyć ten bolący temat.
- Dom powiadasz… tylko że ja już nie mam domu a do jego posiadłości nie mam zamiaru wchodzić. A co do Sasuke wolę porozmawiać o nim teraz i mieć to już za sobą, niż rozgrzebywać rany po kilku dniach. – wtrąciła stanowczym już tonem głosu. Tsunade uległa, zgadzając się ze swą uczennicą. Gestem ręki pokazała jej by kontynuowała a sama zamieniła się w słuch. – To nie on zaatakował Hinatę. Żyje jeszcze jeden członek jego klanu, to on mnie porwał i tak urządził… - blondynka zmarszczyła brwi chcąc wreszcie poznać imię owej osoby - …jest to Madara Uchiha. To on stał za całym planem zaatakowania Konohy. – dodała. Kobieta siedziała w bez ruchu analizując czy na pewno dobrze usłyszała.
- To jest nie możliwe. On nie żyje. – powiedziała spokojnie
- Widziała go na własne oczy! Sasuke potwierdził że to on. Jeśli masz wątpliwości niech Ino użyje swego jutsu i sprawdzi owe wspomnienia. – dodała szybko, nie chcąc by jej mentorka zmieniła temat.
- Nie trzeba, wierzę Ci jednak to nie racjonalne. Jego lata życia dawno temu przeminęły. Żył za czasów gdy mój dziadek założył Konohę. – argumentowała. W tej chwili wszystko jeszcze bardziej się skomplikowało a wydawało się że wszystko jest już wyjaśnione, jednak los potrafi płatać nam figle. – Spokojnie Sakura, rozwiążemy tą sprawę, lecz w tej sytuacji nakaz o wyroku śmierci zostanie opóźniony i prawdopodobnie będę zmuszona wypuścić całą czwórkę do czasu gdy schwytamy Madarę. – dodała. Różowowłosa spojrzała na nią z lekkim lękiem. Skoro tak wygląda cała sytuacja, może go przez przypadek spotkać. – Jeśli chcesz mogę mu zakazać…
- Nie trzeba Tsunade-sama, gdy go uwolnisz opuści wioskę bez słowa tak jak kilkanaście lat temu. Znam go. – wtrąciła nim gondaime zdążyła dokończyć swą wypowiedź.
- Skoro tak mówisz… - odpowiedziała wstając z krawędzi łóżka – …a teraz wybacz muszę wyjść. Przyjdę do ciebie później. – dodała spoglądając na nią z matczyną troską.
- Gdy się z nim spotkasz… nie mów mu że poroniłam… proszę. – powiedziała dziwnym tonem. Piąta była zdziwiona jej prośbą jednak skinieniem głowy zgodziła się, po czym skierowała swe kroki ku drzwiom. Gdy miała już położyć dłoń na klamkę, ościeżnice otworzyły się z drugiej strony. Sakura ujrzawszy granatowowłosa od razy zwróciła swój wzrok ku oknie. Nie mogła teraz na nią patrzeć, widok ciężarnej przyjaciółki powodował u niej kolejny atak płaczu. Zacisnęła mocno swe powieki… nie chciała płakać, jednak nie mogła tego powstrzymać. Łzy same cisnęły się jej do oczu.
- Hinata coś się stało? – spytała blondynka
- Hokage-sama proszę iść do aresztu i powstrzymać Naruto, boję się o niego i to co może chcieć zrobić. – odpowiedziała szybko. Piąta usłyszawszy wypowiedź kunoichi jak najszybciej wybiegła z sali. Mogła się domyśleć że Naruto postanowi zrobić coś głupiego. Uzumaki niepewnie skierowała się ku Sakurze. Zielonooka wyczuła jej obecność obok siebie, lecz bała się odwrócić. Czując jak Hinata kładzie dłoń na jej ramieniu a akcie wsparcia, nie wytrzymała… Przytuliła się do niej, nadal próbując powstrzymać krystaliczne łzy…
- Ciii… już dobrze… - szepnęła spadkobierczyni Byakugan przytulając się do niej również.
- Ja… ja… chciałam… to dziecko.. – mówiła z przerwami, po czym jeszcze bardziej się w nią wtuliła…
Z wioskowego aresztu dochodziły przeróżne krzyki, które były słyszalne w głębi wioski. Blond włosy shinobi który za wszelką cenę próbował dostać się do celi przyjaciela by go uświadomić o paru sprawach, lecz to nie było takie proste. Bez zgody Hokage nie może tam wejść ani zamienić z nim słowa i to był powód owych krzyków które rozchodziły się po wiosce.
- Powiedziałam że macie mnie wpuścić! – krzyczał nadal. Szóstka shinobich westchnęła ciężko.
- Naruto, wpierw porozmawiaj z Tsunade ile razy mam Ci to powtarzać? – spytał lakonicznie jeden z ninja
- A ja Ci mówiłem Shikamaru że dopiero co z nią rozmawiałem ale zapomniał mi dać tego głupiego papierka. Więc na litość boską wpuście mnie wreszcie do niego! – mówił Uzumaki nie zmieniając tonu swego głosu.
- Rozkazy to rozkazy nie wolno ich lekceważyć zwłaszcza jeśli wydała je Hokage, ona wie co robi. – wtrącił Hyuga, który również został przydzielony jako wsparcie w areszcie.
- Dokładnie Neji. – oznajmił kobiecy głos zza sylwetki Uzumaki’ego. Blondyn poznawszy owy głos odwrócił się do tyłu. I ujrzał tą o której była mowa lecz nim zdążył cokolwiek powiedzieć poczuł jej pięść na swoim brzuchu. – Kto Ci powiedział żebyś tu przychodził?! – warknęła ostro Gondaime.
- Babuni nie przesadzaj… muszę z nim porozmawiać! – odpowiedział Naruto podnosząc się z ziemi
- Rozmawiać to będę z nim ja! – powiedziała srogo – Ty najwyżej możesz mi towarzyszyć ale bez głupich numerów! – ostrzegła go – Najlepiej jakbyś się nie odzywał! – dodała spoglądając na niego złowrogo. Ten tylko przytaknął, mimo iż wprawdzie całkowicie zignorował jej słowa. – Ani słowa o tym że poroniła, to jest jej prośba. – powiedziała gdy ten stał już na nogach gotowy na ową rozmowę z przyjacielem… Po chwili oboje znaleźli się przy drzwiach od celi Uchihy. Tsunade która wcześniej wzięła klucze od Nary teraz je otwierała i razem z niebieskookim weszli do owej celi.
- Kogóż ja to widzę… sama Hokage raczyła mnie nie odwiedzić. – zakpił kruczowłosy siedzący na swej pryczy.
- Lepiej będzie jak zamilkniesz. Nie przyszłam tu z błahych powodów. Jesteś wolny wraz ze swoją grupą. – oznajmiła
- Że co proszę?! – wtrącił Naruto który nie był pewny czy czasami się nie przesłyszał. Spadkobierca sharingan również był zdziwiony. Z drugiej strony jeśli Sakura dotrzymała danego słowa nie co się dziwić.
- Powiedziałam Ci coś zanim tu weszłeś! – upomniała go Tsunade – Nic nie powiesz? – tym razem zwróciła się do męża swej uczennicy. Uzumaki również zwrócił swój wzrok ku przyjacielowi Zapytaj o nią bo Cię zatłukę jak stąd wyjdziesz! Mówił w myślach. Uchiha jedynie prychnął pod nosem…
- Skoro jesteśmy wolni, kiedy możemy opuścić wioskę? – zapytał sucho.
- Cholerny egoista! Zamiast martwić się o własny… - urwał widząc morderczy wzrok blondynki.
- Jeszcze jedno słowo a wylecisz! – warknęła ostro – A co do twojego pytania Uchiha… możecie opuścić wioskę w każdej sytuacji. – dodała Sakuro, a więc miałaś rację przeleciało jej przez myśli.
- Więc opuszczę was już. Mam ważniejsze sprawy niż siedzenie tu z wami. – powiedział robiąc kroki w ich stronę.
- Zanim odejdziesz powiedz mi jedno… - zaczął już nieco spokojniej o dziwo blondynka nie przeszkodziła mu. Widząc jego wzrok coś jej nie pozwoliło się tym razem wtrącić. - …Pójdziesz do Sakury zanim ponownie odejdziesz z wioski? – zapytał. Kunoichi wraz z Uzumaki’m bacznie czekali na odpowiedz na zadane pytanie.

- Nie twój interes. – odpowiedział nawet na nich nie spoglądając. – A teraz skoro mogę już iść odsuńcie się z łaski swojej. – dodał. Na twarzy blondyna pojawił się grymas nie zadowolenia jednak zrobił krok w bok. Gdy spadkobierca sharingan wymijał go posłał mu błagalne spojrzenie… Chciał by jednak do niej poszedł… By porozmawiali… Jednak nadzieją matką głupich…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya