Trzymała
ją za dłoń. Jej złe przeczucia co do rozmowy kochanków były
słuszne. Różowowłosa po raz kolejny trafiła do szpitala, jednak
tym razem lekarze nie byli w stanie jej pomóc… było już za
późno. W tej chwili spała spokojnie nie zdając sobie sprawy z
tego co się stało… jeszcze nie wiedziała… A ona, Piąta Hokage
ma jej oznajmić tą smutną wiadomość jak tylko się obudzi.
Problem w tym że nie ma zielonego pojęcia jak to uczynić. Jeszcze
tydzień temu informowała ją o tym że zostanie matką, a teraz…
Straż przy celi „Taki” została podwojona na wszelki wypadek
gdyby Uchiha chciał wykorzystać sytuację. On również jak i jego
żona o niczym nie wie. Zresztą nie zamierzała mu tego mówić po
tym gdy dostała raport ANBU z owego wydarzenia. Pewnie nawet w tej
chwili nie obchodzi go co się z nią dzieje. Nieoczekiwanie drzwi do
sali szpitalnej zostały otworzone od zewnątrz a do środka wkroczył
blondwłosy shinobi z poważnym wyrazem twarzy.
-
Babuniu co się stało?! Czemu znowu jest w szpitalu?! – spytał
przejęty nie zauważając nawet że po raz kolejny podniósł ton
swego głosu.
-
Naruto ciszej. – warknęła spoglądając nadal na twarz śpiącej
Sakury. Uzumaki stanął jak wryty, kolejny raz nie zareagowała na
to że nazwał ją „babcią” a zdarzało się to tylko w bardzo
poważnych sprawach, już owe zajście mu się nie podobało. Z
lekkim wahaniem zrobił kroki ku łóżku na którym spała jego
przyjaciółka. Nie zauważył żadnych aparatur medycznych do
których zwykle byli podpięci pacjenci, jedynie zwykła kroplówka.
-
Powiesz mi co się stało? Co z Sakurą i dzieckiem? – spytał już
nieco ciszej lecz w jego głosie pojawiły się nuty obawy.
Bursztynowooka westchnęła ciężko, po czym lekko rozchyliła
karminowe wargi by odpowiedzieć na zadane jej pytanie, lecz w tej
samej chwili poczuła jak dłoń różowowłosej zaczyna delikatnie
drgać. Odruchowo wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i
sprawdziła jej puls.
-
Budzi się. – szepnęła w stronę blondyna. Miała rację. Po
krótkiej chwili powieki kunoichi również zaczęły drgać, a jej
szmaragdowe tęczówki ujrzały światło dzienne. Niemrawo
spoglądała na dwie osoby znajdujące się w szpitalnej sali,
próbując sobie przypomnieć dlaczego ponownie jest w szpitalu.
Dłonią przeczesała włosy i z lekkim trudem usiadła. Obie swe
dłonie zacisnęła na białej pościeli.
-
Tsunade-sama… czy z dzieckiem wszystko w porządku? – zapytała
ze spuszczonym wzrokiem obawiając się najgorszego. Hokage
przygryzła dolną wargę i ponownie usiadła obok niej ściskając
dłoń swej uczennicy. Tyle wystarczyło Sakurze by poznać prawdę.
Nie ma już dziecka… poroniła… Wtuliła się mocno w swą
mentorkę a ze szmaragdowych oczu pociekły gorzkie krystaliczne łzy…
Po raz kolejny z ową cieczą był powiązany kruczowłosy. Płakała
jak małe dziecko w ramię blondynki, mocząc tym samym fragment jej
ubrania. Wielmożna nie odepchnęła jej, a wręcz przeciwnie.
Okazała wsparcie i zrozumienie w tej sytuacji. Uzumaki nie mógł
patrzeć na łzy przyjaciółki, w ciszy opuścił salę szpitalną.
Gdy znalazł się na korytarzu oparł się plecami o zimną ścianę,
po czym zjechał po niej na posadzkę. Swą blond czuprynę zatopił
w bladych dłoniach a z jego lazurowych tęczówek także pociekły
łzy smutku. Coś
ty najlepszego zrobił, idioto!? Krzyczał
w myślach chcąc jak najszybciej zerwać się z miejsca i pobiec ku
wioskowemu aresztowi, by móc rozmówić się ze spadkobiercą
sharingan. Nagle na swym ramieniu poczuł czyjąś ciepłą dłoń.
Lekko podniósł głowę do góry. Ujrzawszy lico żony delikatnie
się uśmiechnął.
-
Naruto, co się stało? – spytała czule klękając obok niego
-
Sakura… ona… poroniła… - odpowiedział przytulając ją do
siebie. Nigdy nie darowałby sobie gdyby coś podobnego przydarzyło
się granatowowłosej. - …To wszystko przez niego… przez Sasuke.
– dodał opierając brodę o ramię, mimo iż sam nie wierzył we
własne słowa.
-
Wie już? – spytała a jej oczy od razu się zaszkliły
krystalicznymi łzami.
-
Przed chwilą się dowiedziała. Jest teraz z babunią. Nie przyjęła
tego zbyt dobrze. – odpowiedział. Tulił ją do siebie jeszcze
jakiś czas a w jego głowie rodził się pewnego rodzaju plan. Po
chwili odsunął się od niej. – Zostań tu, muszę coś załatwić.
– powiedział spoglądając w jej białe tęczówki.
-
Nie idź do niego. Nie chcę by coś Ci się stało. – odparła
chwytając go za dłoń gdy próbował wstać.
-
Nic mi się nie stanie. Muszę z nim porozmawiać. – dodał, po
czym zaczął się oddalać…
Nadal
płakała… nie mogła „oderwać” się od swojej mentorki.
Chciała krzyczeć lecz słowa ugrzęzły w jej gardle. Chciała
rozwalić wszystko co by tylko wpadło w jej ręce a to wszystko
tylko po to by sobie ulżyć. Przez ten tydzień kiedy wiedziała o
ciąży pokochała to dziecko w środku niej. Pragnęło go… A
teraz już nigdy nie dowie się czy to był chłopczyk czy
dziewczynka… Jak by wyglądało… Co by lubiło… Na kogo by
wyrosło w przyszłości… Niestety te pytania pozostaną zagadką
już do końca jej życia. Nic już nie zapełni tej pustki…
Delikatnie wywinęła się z objęć blondynki i spojrzała niepewnie
w jej orzechowe oczy.
-
Czy…. On już wie? – spytała tym samym tonem co wcześniej.
Hokage westchnęła, zdawała sobie sprawę że takie pytanie może
paść z jej ust. Spojrzała w jej szmaragdowe oczy, po czym
przecząco pokręciła głową.
-
Coś Ci zrobił? Uderzył? – zapytała tym razem Wielmożna
-
Nic mi nie zrobił… za to jego słowa jak i spojrzenie okaleczyły
me serce gorzej niż najostrzejsza brzytwa. – odpowiedziała z
każdym słowem ściszając ton swojego głosu.
-
Sakura nie mówmy teraz o nim. Musisz odpocząć a jutro zostaniesz
wypisana ze szpitala do domu. – powiedziała chcąc jak najszybciej
zakończyć ten bolący temat.
-
Dom powiadasz… tylko że ja już nie mam domu a do jego posiadłości
nie mam zamiaru wchodzić. A co do Sasuke wolę porozmawiać o nim
teraz i mieć to już za sobą, niż rozgrzebywać rany po kilku
dniach. – wtrąciła stanowczym już tonem głosu. Tsunade uległa,
zgadzając się ze swą uczennicą. Gestem ręki pokazała jej by
kontynuowała a sama zamieniła się w słuch. – To nie on
zaatakował Hinatę. Żyje jeszcze jeden członek jego klanu, to on
mnie porwał i tak urządził… - blondynka zmarszczyła brwi chcąc
wreszcie poznać imię owej osoby - …jest to Madara Uchiha. To on
stał za całym planem zaatakowania Konohy. – dodała. Kobieta
siedziała w bez ruchu analizując czy na pewno dobrze usłyszała.
-
To jest nie możliwe. On nie żyje. – powiedziała spokojnie
-
Widziała go na własne oczy! Sasuke potwierdził że to on. Jeśli
masz wątpliwości niech Ino użyje swego jutsu i sprawdzi owe
wspomnienia. – dodała szybko, nie chcąc by jej mentorka zmieniła
temat.
-
Nie trzeba, wierzę Ci jednak to nie racjonalne. Jego lata życia
dawno temu przeminęły. Żył za czasów gdy mój dziadek założył
Konohę. – argumentowała. W tej chwili wszystko jeszcze bardziej
się skomplikowało a wydawało się że wszystko jest już
wyjaśnione, jednak los potrafi płatać nam figle. – Spokojnie
Sakura, rozwiążemy tą sprawę, lecz w tej sytuacji nakaz o wyroku
śmierci zostanie opóźniony i prawdopodobnie będę zmuszona
wypuścić całą czwórkę do czasu gdy schwytamy Madarę. –
dodała. Różowowłosa spojrzała na nią z lekkim lękiem. Skoro
tak wygląda cała sytuacja, może go przez przypadek spotkać. –
Jeśli chcesz mogę mu zakazać…
-
Nie trzeba Tsunade-sama, gdy go uwolnisz opuści wioskę bez słowa
tak jak kilkanaście lat temu. Znam go. – wtrąciła nim gondaime
zdążyła dokończyć swą wypowiedź.
-
Skoro tak mówisz… - odpowiedziała wstając z krawędzi łóżka –
…a teraz wybacz muszę wyjść. Przyjdę do ciebie później. –
dodała spoglądając na nią z matczyną troską.
-
Gdy się z nim spotkasz… nie mów mu że poroniłam… proszę. –
powiedziała dziwnym tonem. Piąta była zdziwiona jej prośbą
jednak skinieniem głowy zgodziła się, po czym skierowała swe
kroki ku drzwiom. Gdy miała już położyć dłoń na klamkę,
ościeżnice otworzyły się z drugiej strony. Sakura ujrzawszy
granatowowłosa od razy zwróciła swój wzrok ku oknie. Nie mogła
teraz na nią patrzeć, widok ciężarnej przyjaciółki powodował u
niej kolejny atak płaczu. Zacisnęła mocno swe powieki… nie
chciała płakać, jednak nie mogła tego powstrzymać. Łzy same
cisnęły się jej do oczu.
-
Hinata coś się stało? – spytała blondynka
-
Hokage-sama proszę iść do aresztu i powstrzymać Naruto, boję się
o niego i to co może chcieć zrobić. – odpowiedziała szybko.
Piąta usłyszawszy wypowiedź kunoichi jak najszybciej wybiegła z
sali. Mogła się domyśleć że Naruto postanowi zrobić coś
głupiego. Uzumaki niepewnie skierowała się ku Sakurze. Zielonooka
wyczuła jej obecność obok siebie, lecz bała się odwrócić.
Czując jak Hinata kładzie dłoń na jej ramieniu a akcie wsparcia,
nie wytrzymała… Przytuliła się do niej, nadal próbując
powstrzymać krystaliczne łzy…
-
Ciii… już dobrze… - szepnęła spadkobierczyni Byakugan
przytulając się do niej również.
-
Ja… ja… chciałam… to dziecko.. – mówiła z przerwami, po
czym jeszcze bardziej się w nią wtuliła…
Z
wioskowego aresztu dochodziły przeróżne krzyki, które były
słyszalne w głębi wioski. Blond włosy shinobi który za wszelką
cenę próbował dostać się do celi przyjaciela by go uświadomić
o paru sprawach, lecz to nie było takie proste. Bez zgody Hokage nie
może tam wejść ani zamienić z nim słowa i to był powód owych
krzyków które rozchodziły się po wiosce.
-
Powiedziałam że macie mnie wpuścić! – krzyczał nadal. Szóstka
shinobich westchnęła ciężko.
-
Naruto, wpierw porozmawiaj z Tsunade ile razy mam Ci to powtarzać? –
spytał lakonicznie jeden z ninja
-
A ja Ci mówiłem Shikamaru że dopiero co z nią rozmawiałem ale
zapomniał mi dać tego głupiego papierka. Więc na litość boską
wpuście mnie wreszcie do niego! – mówił Uzumaki nie zmieniając
tonu swego głosu.
-
Rozkazy to rozkazy nie wolno ich lekceważyć zwłaszcza jeśli
wydała je Hokage, ona wie co robi. – wtrącił Hyuga, który
również został przydzielony jako wsparcie w areszcie.
-
Dokładnie Neji. – oznajmił kobiecy głos zza sylwetki
Uzumaki’ego. Blondyn poznawszy owy głos odwrócił się do tyłu.
I ujrzał tą o której była mowa lecz nim zdążył cokolwiek
powiedzieć poczuł jej pięść na swoim brzuchu. – Kto Ci
powiedział żebyś tu przychodził?! – warknęła ostro Gondaime.
-
Babuni nie przesadzaj… muszę z nim porozmawiać! – odpowiedział
Naruto podnosząc się z ziemi
-
Rozmawiać to będę z nim ja! – powiedziała srogo – Ty najwyżej
możesz mi towarzyszyć ale bez głupich numerów! – ostrzegła go
– Najlepiej jakbyś się nie odzywał! – dodała spoglądając na
niego złowrogo. Ten tylko przytaknął, mimo iż wprawdzie
całkowicie zignorował jej słowa. – Ani słowa o tym że
poroniła, to jest jej prośba. – powiedziała gdy ten stał już
na nogach gotowy na ową rozmowę z przyjacielem… Po chwili oboje
znaleźli się przy drzwiach od celi Uchihy. Tsunade która wcześniej
wzięła klucze od Nary teraz je otwierała i razem z niebieskookim
weszli do owej celi.
-
Kogóż ja to widzę… sama Hokage raczyła mnie nie odwiedzić. –
zakpił kruczowłosy siedzący na swej pryczy.
-
Lepiej będzie jak zamilkniesz. Nie przyszłam tu z błahych powodów.
Jesteś wolny wraz ze swoją grupą. – oznajmiła
-
Że co proszę?! – wtrącił Naruto który nie był pewny czy
czasami się nie przesłyszał. Spadkobierca sharingan również był
zdziwiony. Z drugiej strony jeśli Sakura dotrzymała danego słowa
nie co się dziwić.
-
Powiedziałam Ci coś zanim tu weszłeś! – upomniała go Tsunade –
Nic nie powiesz? – tym razem zwróciła się do męża swej
uczennicy. Uzumaki również zwrócił swój wzrok ku przyjacielowi
Zapytaj
o nią bo Cię zatłukę jak stąd wyjdziesz! Mówił
w myślach. Uchiha jedynie prychnął pod nosem…
-
Skoro jesteśmy wolni, kiedy możemy opuścić wioskę? – zapytał
sucho.
-
Cholerny egoista! Zamiast martwić się o własny… - urwał widząc
morderczy wzrok blondynki.
-
Jeszcze jedno słowo a wylecisz! – warknęła ostro – A co do
twojego pytania Uchiha… możecie opuścić wioskę w każdej
sytuacji. – dodała Sakuro,
a więc miałaś rację przeleciało
jej przez myśli.
-
Więc opuszczę was już. Mam ważniejsze sprawy niż siedzenie tu z
wami. – powiedział robiąc kroki w ich stronę.
-
Zanim odejdziesz powiedz mi jedno… - zaczął już nieco spokojniej
o dziwo blondynka nie przeszkodziła mu. Widząc jego wzrok coś jej
nie pozwoliło się tym razem wtrącić. - …Pójdziesz do Sakury
zanim ponownie odejdziesz z wioski? – zapytał. Kunoichi wraz z
Uzumaki’m bacznie czekali na odpowiedz na zadane pytanie.
-
Nie twój interes. – odpowiedział nawet na nich nie spoglądając.
– A teraz skoro mogę już iść odsuńcie się z łaski swojej. –
dodał. Na twarzy blondyna pojawił się grymas nie zadowolenia
jednak zrobił krok w bok. Gdy spadkobierca sharingan wymijał go
posłał mu błagalne spojrzenie… Chciał by jednak do niej
poszedł… By porozmawiali… Jednak nadzieją matką głupich…
No comments:
Post a Comment