6. To nie ona jest panną młodą...

O dziwo dwa tygodnie zleciały jak z bicza strzelił... Dzisiejszy dzień miał złączyć kobietę i mężczyznę wiecznym węzłem małżeńskim, którego nigdy nie mogą zerwać... Ani jedno ani drugie... Różowo włosa stała właśnie na małym podwyższeniu w swoim pokoju, a kolo niej chodziły Hinata i TenTen, które zręcznie i w staro dawnym japońskim stylu, zakładały na skromne ciało kunoichi dwanaście tradycyjnych kimon. Na jej twarzy nie było wymalowanego szczęścia, jakim powinna pawać panna młoda w dniu swojego ślubu. Był tylko smutek... Z reszta atmosfera w całej wiosce panowała jakby miał się odbyć pogrzeb, a nie ślub. Zielono oka stała tak w bez ruchu, czekając aż jej przyjaciółki skończą i wpatrując się w tym samym w duże lustro przed sobą, wspominając ostatnie dwa tygodnie wolności... Sai’a praktycznie przez ten czas nie widywała, ponoć wyruszył na jakąś misje z ANBU, na własną prośbę, do czego Hokage się przychyliła, zważywszy na dana sytuacje w jakiej się znalazł. Jednak to co najbardziej zapadło w jej pamięci była reakcja Naruto na wieść o rozejściu jego przyjaciół i o zaaranżowanym ślubie Sakury z osoba której nawet nie znała, lecz już nienawidziła. Uzumaki o mało co nie rozszarpał Danzou i staruszków, za to co zrobili jego przyjaciółce i gdyby nie interwencja Tsunade i Haruno, to nie wiadomo jak by to się skończyło... Wszyscy mieszkańcy wiedzieli już o niespodziewanej zmianie partnera, lecz nie wszyscy wiedzieli z jakiego powodu, ów zmiana nastąpiła... Niektórzy po prostu twierdzili ze to była zwykła zachcianka młodej kunoichi, co w ogóle nie zgadzało się z prawda. Jednak nic nie mówili, bo wiedzieli ze Piata krzywo patrzy na takie plotki, co przeważnie nie miało szczęśliwego zakończenia. Ślub miał się odbyć bez żadnych ceregieli jak i przyjęcia weselnego, zważywszy na to ze raczej nikt by się dobrze na nim nie bawił. A zwłaszcza panna młoda, która prędzej by zabiła swojego męża, którego miała poznać już za kilka godzin. To miał być zwykły cichy ślub z tymi najważniejszymi osobami, jakimi byli jej przyjaciele, nie obchodziło jej czy będzie ktoś ze strony pana młodego, po prostu miała to głęboko gdzieś. Jej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy zostały przeniesione wczorajszego dnia przez paru ANBU z korzeni, do jakieś posiadłości, w której miała zamieszkać zaraz po ślubie. Tylko nawet nie wiedziała jeszcze gdzie ów posiadłość się znajduje, bo nikt jak na razie jej tego nie zakomunikował, jedynie się dowiedziała ze dom jest duży i piękny, a na własne oczy ujrzy go po ceremonii. Pewien blondyn bez żadnych ceregieli nawet chciał śledzić ten oddział, lecz zatrzymała go jego zona, która nie była zbyt zadowolona jego kolejnym pomysłem, zważywszy na wcześniejsza sytuacje, nie chciała aby ryzykował. Kimona które praktycznie leżały już ładnie powiązane na ciele zielonookiej były bogato zdobione, tak jak przystało w dniu ślubu, jednak pierwsze nie... Bo jak głosi tradycja panna młoda w dniu swojego ślubu zakłada dwanaście pięknie zdobionych kimon, z wyjątkiem pierwszego, zewnętrznego, które powinno być białe z czerwonymi wstawkami w paru miejscach. I tak tez było.
- Sakura? - zaczęła TenTen, widząc ze jej przyjaciółka o czymś głęboko rozmyśla, słowa które wypowiedziała, od razu przywróciły ja do rzeczywistości?
- Ile czasu zostało? - spytała głosem który nie wyrażał żadnego uczucia
- Godzina. - odpowiedziała
- Lektyka niedługo powinna się pojawić. - dodała pani Uzumaki
- Dziękuje wam... za pomoc i wszystko... a teraz, mogłybyście mnie zostawić na chwile jeszcze sama? Chce pomyśleć. - powiedziała robiąc co jakiś czas przerwy, jej ton głosu nie zmienił się. Hinata wraz z brązowowłosa skinęły twierdząco głowami i wyszły z sypialni pokoju, pozostawiając przyjaciółkę sama, tak jak chciała... Różowo włosa zeszła z podestu, na którym stała przez cały czas i wolnym krokiem podeszła do swojego łóżka, gdzie nie było pościeli, tylko sam materac który był przykryty biała folia, nie zważając na swój ubiór, usiadła na brzegu łóżka, na którym spędziła wczorajsza noc, a twarz schowała w dłonie, oddając się tym samym w ostatnie chwile samotności... Wiedziała ze niedługo wszystko się zmieni, bardziej niż do tej pory...
~~**~~
W wiosce był już od dwóch tygodni. Jednak o jego pobycie tutaj wiedziała tylko starszyzna. Nie chciał się za bardzo afiszować, a dokładniej mówiąc nie chciał aby jego przyszła zona, poznała jego tożsamość przed ślubem. Słyszał rożne plotki na temat dzisiejszej ceremonii, jak i samej panny młodej. Wiedział ze miała wyjść za kogoś innego... nie za niego... Lecz poświęciła się tylko i wyłącznie dla dobra swojej wioski. Nie mógł uwierzyć że się zgodziła... Jednak była jedna rzecz co go zdziwiła najbardziej... a mianowicie... ze to ona została wybraniana jego żonę... Nie docierało do niego ze stała się najsilniejsza kunoichi w wiosce, po prostu nie mógł w to uwierzyć. Jak ta irytująca i słaba dziewucha, która go tak wkurzała w przeszłości, mogła zajść tak daleko... A na dodatek jeszcze ma rangę najlepszego medyka w wiosce, a według samej Hokage, jest ona nawet silniejsza od niej samej, lecz czy to jest prawda czy nie, nie jest do końca wiadomo, ze względu na to ze nikt nie widział ich publicznej walki, zawsze trenowały bez widzów, chyba ze Shizune im towarzyszyła. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze,
miejsce w specjalnym oddziale ANBU, co nawet by mu nigdy przez myśl nie przeszło... Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi...
- Wejść! - rzucił srogo w stronę drzwi i po chwili do jego pokoju wszedł mężczyzna o seledynowych włosach
- Już czas... - powiedział
- Reszta gotowa? - spytał tym samym oschłym tonem
- Tak, tylko Karin nie jest w humorze, ze względu na to ze to nie ona jest panna młoda. - odpowiedział z nie małym rozbawieniem wymalowanym na twarzy, co równało się z morderczym wzrokiem kruczowłosego.
- Zaraz przyjdę. - warknął do niego, na co ten od razu opuścił jego pokój. Wedle tradycji spadkobierca sharingan miał na sobie czarne męskie kimono, z małym rodowym herbem naszytym z tylu. Nie czekając na nic więcej wyszedł z pomieszczenia kierując się korytarzem, na którym było pełno zamkniętych kartonów, jego... ehhh.. przyszłej zony, która niedługo oficjalnie stanie się jego zona, w stronę salonu, gdzie mieli na niego czekać towarzysze z drużyny...
~~**~~
W tym samym czasie w domu jeszcze panny Haruno, Hinata wraz z TenTen siedziały w salonie, czekając na nią aż zejdzie na dol. Nie rozmawiały... milczały... Mała Sui siedziała na podłodze w odświętnym ubraniu i bawiła się klockami, wcześniej podanymi jej przez Sakure. Nagle do domu wszedł wysoki blond włosy mężczyzna.
- Lektyka już jest, wiec możemy już ruszać. - powiedział smętnie
- Dobrze... Zaraz powinna zejść. - dodała pani Uzumaki, wstając z kanapy i biorąc córeczkę na ręce. I teraz jak na zawołanie po schodach zaczęła schodzić w ślubnym kimonie różowo włosa, na głowie miała założone już wyszykowane nakrycie głowy, zdobione rożnymi ornamentami i cienka siateczka z przodu, aby trochę zakryć jej twarz... Na której nie było ani grama szczęścia.

- Gotowa? - spytała TenTen, na co ta pokiwała jedynie twierdząco głową i zaczęła kierować się w stronę otwartych drzwi. A za nią ruszyli przyjaciele. Tak jak powiedział wcześniej Naruto, na dworze już czekała ozdobiona lektyka, która Sakura miała zajechać pod świątynie Shinto. Delikatnie spojrzała na swój dom, w którym mieszkała tyle lat... Nie mogła uwierzyć ze już do niego nie wróci... ze w nim nie zamieszka... nie spędzi kolejnej nocy... Następnie weszła do lektyki i usiadła na specjalnym siedzeniu, po chwili poczuła jak się podnosi do góry... Jej droga do świątyni Shinto się zaczęła... Za chwile ceremonia się zacznie...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya