O
dziwo dwa tygodnie zleciały jak z bicza strzelił... Dzisiejszy
dzień miał złączyć kobietę i mężczyznę wiecznym węzłem
małżeńskim, którego nigdy nie mogą zerwać... Ani jedno ani
drugie... Różowo włosa stała właśnie na małym podwyższeniu w
swoim pokoju, a kolo niej chodziły Hinata i TenTen, które zręcznie
i w staro dawnym japońskim stylu, zakładały na skromne ciało
kunoichi dwanaście tradycyjnych kimon. Na jej twarzy nie było
wymalowanego szczęścia, jakim powinna pawać panna młoda w dniu
swojego ślubu. Był tylko smutek... Z reszta atmosfera w całej
wiosce panowała jakby miał się odbyć pogrzeb, a nie ślub.
Zielono oka stała tak w bez ruchu, czekając aż jej przyjaciółki
skończą i wpatrując się w tym samym w duże lustro przed sobą,
wspominając ostatnie dwa tygodnie wolności... Sai’a praktycznie
przez ten czas nie widywała, ponoć wyruszył na jakąś misje z
ANBU, na własną prośbę, do czego Hokage się przychyliła,
zważywszy na dana sytuacje w jakiej się znalazł. Jednak to co
najbardziej zapadło w jej pamięci była reakcja Naruto na wieść o
rozejściu jego przyjaciół i o zaaranżowanym ślubie Sakury z
osoba której nawet nie znała, lecz już nienawidziła. Uzumaki o
mało co nie rozszarpał Danzou i staruszków, za to co zrobili jego
przyjaciółce i gdyby nie interwencja Tsunade i Haruno, to nie
wiadomo jak by to się skończyło... Wszyscy mieszkańcy wiedzieli
już o niespodziewanej zmianie partnera, lecz nie wszyscy wiedzieli z
jakiego powodu, ów zmiana nastąpiła... Niektórzy po prostu
twierdzili ze to była zwykła zachcianka młodej kunoichi, co w
ogóle nie zgadzało się z prawda. Jednak nic nie mówili, bo
wiedzieli ze Piata krzywo patrzy na takie plotki, co przeważnie nie
miało szczęśliwego zakończenia. Ślub miał się odbyć bez
żadnych ceregieli jak i przyjęcia weselnego, zważywszy na to ze
raczej nikt by się dobrze na nim nie bawił. A zwłaszcza panna
młoda, która prędzej by zabiła swojego męża, którego miała
poznać już za kilka godzin. To miał być zwykły cichy ślub z
tymi najważniejszymi osobami, jakimi byli jej przyjaciele, nie
obchodziło jej czy będzie ktoś ze strony pana młodego, po prostu
miała to głęboko gdzieś. Jej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy
zostały przeniesione wczorajszego dnia przez paru ANBU z korzeni, do
jakieś posiadłości, w której miała zamieszkać zaraz po ślubie.
Tylko nawet nie wiedziała jeszcze gdzie ów posiadłość się
znajduje, bo nikt jak na razie jej tego nie zakomunikował, jedynie
się dowiedziała ze dom jest duży i piękny, a na własne oczy
ujrzy go po ceremonii. Pewien blondyn bez żadnych ceregieli nawet
chciał śledzić ten oddział, lecz zatrzymała go jego zona, która
nie była zbyt zadowolona jego kolejnym pomysłem, zważywszy na
wcześniejsza sytuacje, nie chciała aby ryzykował. Kimona które
praktycznie leżały już ładnie powiązane na ciele zielonookiej
były bogato zdobione, tak jak przystało w dniu ślubu, jednak
pierwsze nie... Bo jak głosi tradycja panna młoda w dniu swojego
ślubu zakłada dwanaście pięknie zdobionych kimon, z wyjątkiem
pierwszego, zewnętrznego, które powinno być białe z czerwonymi
wstawkami w paru miejscach. I tak tez było.
-
Sakura? - zaczęła TenTen, widząc ze jej przyjaciółka o czymś
głęboko rozmyśla, słowa które wypowiedziała, od razu
przywróciły ja do rzeczywistości?
-
Ile czasu zostało? - spytała głosem który nie wyrażał żadnego
uczucia
-
Godzina. - odpowiedziała
-
Lektyka niedługo powinna się pojawić. - dodała pani Uzumaki
-
Dziękuje wam... za pomoc i wszystko... a teraz, mogłybyście mnie
zostawić na chwile jeszcze sama? Chce pomyśleć. - powiedziała
robiąc co jakiś czas przerwy, jej ton głosu nie zmienił się.
Hinata wraz z brązowowłosa skinęły twierdząco głowami i wyszły
z sypialni pokoju, pozostawiając przyjaciółkę sama, tak jak
chciała... Różowo włosa zeszła z podestu, na którym stała
przez cały czas i wolnym krokiem podeszła do swojego łóżka,
gdzie nie było pościeli, tylko sam materac który był przykryty
biała folia, nie zważając na swój ubiór, usiadła na brzegu
łóżka, na którym spędziła wczorajsza noc, a twarz schowała w
dłonie, oddając się tym samym w ostatnie chwile samotności...
Wiedziała ze niedługo wszystko się zmieni, bardziej niż do tej
pory...
~~**~~
W
wiosce był już od dwóch tygodni. Jednak o jego pobycie tutaj
wiedziała tylko starszyzna. Nie chciał się za bardzo afiszować, a
dokładniej mówiąc nie chciał aby jego przyszła zona, poznała
jego tożsamość przed ślubem. Słyszał rożne plotki na temat
dzisiejszej ceremonii, jak i samej panny młodej. Wiedział ze miała
wyjść za kogoś innego... nie za niego... Lecz poświęciła się
tylko i wyłącznie dla dobra swojej wioski. Nie mógł uwierzyć że
się zgodziła... Jednak była jedna rzecz co go zdziwiła
najbardziej... a mianowicie... ze to ona została wybraniana jego
żonę... Nie docierało do niego ze stała się najsilniejsza
kunoichi w wiosce, po prostu nie mógł w to uwierzyć. Jak ta
irytująca i słaba dziewucha, która go tak wkurzała w przeszłości,
mogła zajść tak daleko... A na dodatek jeszcze ma rangę
najlepszego medyka w wiosce, a według samej Hokage, jest ona nawet
silniejsza od niej samej, lecz czy to jest prawda czy nie, nie jest
do końca wiadomo, ze względu na to ze nikt nie widział ich
publicznej walki, zawsze trenowały bez widzów, chyba ze Shizune im
towarzyszyła. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze,
miejsce
w specjalnym oddziale ANBU, co nawet by mu nigdy przez myśl nie
przeszło... Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi...
-
Wejść! - rzucił srogo w stronę drzwi i po chwili do jego pokoju
wszedł mężczyzna o seledynowych włosach
-
Już czas... - powiedział
-
Reszta gotowa? - spytał tym samym oschłym tonem
-
Tak, tylko Karin nie jest w humorze, ze względu na to ze to nie ona
jest panna młoda. - odpowiedział z nie małym rozbawieniem
wymalowanym na twarzy, co równało się z morderczym wzrokiem
kruczowłosego.
-
Zaraz przyjdę. - warknął do niego, na co ten od razu opuścił
jego pokój. Wedle tradycji spadkobierca sharingan miał na sobie
czarne męskie kimono, z małym rodowym herbem naszytym z tylu. Nie
czekając na nic więcej wyszedł z pomieszczenia kierując się
korytarzem, na którym było pełno zamkniętych kartonów, jego...
ehhh.. przyszłej zony, która niedługo oficjalnie stanie się jego
zona, w stronę salonu, gdzie mieli na niego czekać towarzysze z
drużyny...
~~**~~
W
tym samym czasie w domu jeszcze panny Haruno, Hinata wraz z TenTen
siedziały w salonie, czekając na nią aż zejdzie na dol. Nie
rozmawiały... milczały... Mała Sui siedziała na podłodze w
odświętnym ubraniu i bawiła się klockami, wcześniej podanymi jej
przez Sakure. Nagle do domu wszedł wysoki blond włosy mężczyzna.
-
Lektyka już jest, wiec możemy już ruszać. - powiedział smętnie
-
Dobrze... Zaraz powinna zejść. - dodała pani Uzumaki, wstając z
kanapy i biorąc córeczkę na ręce. I teraz jak na zawołanie po
schodach zaczęła schodzić w ślubnym kimonie różowo włosa, na
głowie miała założone już wyszykowane nakrycie głowy, zdobione
rożnymi ornamentami i cienka siateczka z przodu, aby trochę zakryć
jej twarz... Na której nie było ani grama szczęścia.
-
Gotowa? - spytała TenTen, na co ta pokiwała jedynie twierdząco
głową i zaczęła kierować się w stronę otwartych drzwi. A za
nią ruszyli przyjaciele. Tak jak powiedział wcześniej Naruto, na
dworze już czekała ozdobiona lektyka, która Sakura miała zajechać
pod świątynie Shinto. Delikatnie spojrzała na swój dom, w którym
mieszkała tyle lat... Nie mogła uwierzyć ze już do niego nie
wróci... ze w nim nie zamieszka... nie spędzi kolejnej nocy...
Następnie weszła do lektyki i usiadła na specjalnym siedzeniu, po
chwili poczuła jak się podnosi do góry... Jej droga do świątyni
Shinto się zaczęła... Za chwile ceremonia się zacznie...
No comments:
Post a Comment