Znajdował
się w szpitalu… Nie był zadowolony z tego, że kunoichi jakimś
cudem przeżyła i znajduje się w swej rodzinnej wiosce. Postanowił
nie dokańczać tego, co zaczął. Tym razem zamierza skomplikować
jej życie jeszcze bardziej. W owej sytuacji jej sala nie powinna być
chroniona. Konoha niestety nie posiada aż tylu shinobi by Uchiha
mogłaby być ochraniana, 24/7 dlatego też miał wolną drogę ku
swemu celu. Jednakże musiał uważać by ktoś czasami go nie
zauważył. Uporczywie szukał sali, w której powinna przebywać.
Lecz to nie było takie proste… Kilkanaście minut błądził po
całym szpitalu aż wreszcie znalazł upragnioną salę. Po cichu
uchylił białe drzwi i wkroczył do pomieszczenia. Przystanął
natychmiast, gdy ujrzał, że Sakura nie jest jedyna osobą
przebywającą w Sali. Na małej kanapie, która znajdował się tuż
obok łóżka różowowłosej spala mała dziewczynka, lecz nikogo
innego nie dostrzegł. Na wszelki wypadek uruchomił swe sharingan i
zwrócił swe kroki ku nieprzytomnej kunoichi. Nie wiedział
dokładnie, do jakich maszyn jest podłączona. Jedyne, co zrobił to
do jej dłoni wsadził skrawek papieru. I z dumą spojrzał na jej
zadrapaną twarz.
-
Już niedługo… - powiedział cicho a na twarzy tuż pod jego maską
pojawił się przebiegły uśmiech. Puścił jej bladą dłoń i
ponownie skierował się ku wyjściu. Jednak nim zdążył otworzyć
drzwi ktoś to uczynił za niego.
-
Ki..Kim jesteś i co tu robisz?! – spytała srogo granatowowłosa
trzymając w swej dłoni kunai i mając uaktywnione Byakugan.
-
Hyuga… - dodał zdziwionym tonem, po czym wprowadził ją w stan
genjutsu. Hinata opadła bezwładnie na zimną posadzkę, nie mogąc
nic już zrobić. - …pojawiłaś się w złym miejscu o złym
czasie. – szepnął mijając ją… Jego kara tęczówka zwróciła
się jeszcze ku małej dziewczynce by się upewnić, że nadal śpi.
Nie czekając na nic więcej opuścił pomieszczenie…
Skała
na skale…. Kamień na kamieniu… Większość budynków w wiosce
Liścia groziła zawaleniem. Cała Konoha była w opłakanym stanie.
Jednak walka z Akatsuki nie jest wcale prostym zadaniem, o czym
przekonali się shinobi. Każdy medyczny ninja miał dużo roboty z
rannymi, pomagała im również Katsuyu przywołana przez Wielmożną.
Z pod gruzów gdzie niegdyś znajdowała się siedziba Piątej
próbowała wydostać się pewna osoba. Mężczyzna o silnej woli
walki… Były cały pokiereszowany. Liczne rany i zadrapania
znajdowały się na jego ciele. Jednak on się tym nie przejmował…
Jego lazurowe tęczówki w szybkim tempie poruszały się w
oczodołach chcąc dostrzec jak najszybciej swego przeciwnika.
Odrzucał największe głazy by tylko znaleźć tego drania.
Niespodziewanie tuż za nim pojawiła się blondynka, która
również jak i ona miała wiele różnych obrażeń. Jednak była
pewna różnica… Na jej czole nie było już znaku...
-
Naruto… - jej głos był zachrypnięty – To już koniec… -
dodała kładąc dłoń na jego prawe ramię. Spojrzał na nią spod
podpuchniętych powiek, po czym ze zmęczenia opadł na ziemie… a
na jego bladej twarzy można było dostrzec ten wieczny uśmiech. Ona
również wymęczona podzieliła jego los… jednakże… jej ciało
zaczęło się starzeć…
Na
wyrzeźbionych głowach wszystkich Kage wioski ukrytej w Liściach
stała pewna dwójka. Oboje mieli na sobie czarne płaszcze a kaptury
zakrywały ich oblicze.
-
Zawiedli… - powiedziała kobieta
-
Dobrze wiesz Carmen, że plany Pein’a były nieco wygórowane i ten
jego pośpiech wcale mu nie pomógł. – odpowiedział spadkobierca
Sharingan
-
Podrzuciłeś jej tą kartkę? – spytała a jej czerwono tęczówki
zalśniły w blasku księżyca
-
Tak… Teraz twoja kolej. Gdy nadejdzie odpowiedni moment masz
wykonać swe zadanie i wracać do siedziby. Będę czekać na was
tylko nie każ mi długo czekać… - odpowiedziała, po czym zniknął
w kłębie gęstego szarego dymu.
-
Sakuro Uchiha… teraz przyszła kolej na ciebie… - dodała pod
nosem i również zniknęła w ten sam sposób, w jaki zrobił to
Madara…
Szpitalna
sala… Jej powieki pomału zaczęły drgać… Ból w całym ciele
zaczął powracać ze zdwojoną siłą. Mimowolnie otworzyła swe
powieki a jasne światło zaczęło ją razić. Swą dłonią
przysłoniła oczy by nieco złagodzić owe promienie. Wszystko
wydawało jej się jakby było za gęstą mgłą. Jednak słyszała
cichy szloch dziecka. Swymi delikatnymi dłońmi przejeżdżała po
różnych partiach swego ciała które miała zabandażowane. Pomału
zaczęła sobie przypominać co się stało… W swej lewej dłoni
wyczuła zgniecioną kartkę papieru. Z trudem usiadła na łóżka.
Jej plecy przeszył okropny ból, czuła jakby rany ponownie zaczęły
krwawić. Pomału jej wzrok zaczął przyzwyczajać się do otoczenia
i mgła się zmniejszała. Jednak nie mogła odczytać owej kartki…
jeszcze nie teraz. Mimo tego że jej wzrok z każdą minutą się
poprawiał nadal nie mogła zlokalizować epicentrum owego
dziecinnego płaczu. Ściągła a twarzy maskę tlenową która cały
czas pomagała jej w oddychaniu. Domyśliła się że jest w Konoha…
lecz kto ją znalazł i uchronił od śmierci tego to nie wiedziała…
Coś tą tchnęło by spojrzeć ku drzwiom które były na wpół
otwarte. Zmarszczyła lekko brwi… jednak widząc kosmyki
granatowych włosów na posadzce i małą Uzumaki szybko zeszła z
łóżka, wcześniej odłączając cała aparaturę do której była
podłączona. Jednak ruszyła się zbyt gwałtownie co spowodowało
otwarcie się kolejnych ran i jej przeraźliwe syknięcie. Mocno
zacisnęła swe powieki chcąc nie czuć bólu. W wolniejszym już
tempie położyła swe bose stopy na zimną posadzkę mimo iż kapcie
były tuż obok niej, nie skorzystała z nich. W tej chwili liczyła
się tylko i wyłącznie jej przyjaciółka. Nie postała sobie zbyt
długo… jej nogi były jak z waty. Ledwo co przykucnęła przy
nich.
-
Hinata… - szepnęła cicho gdyż ciężko jej się oddychało i
zebrała parę kosmyków które opadały na jej twarz i schowała je
za ucho. Kunoichi nie zareagowała na wołanie różowowłosej. Mała
blondyneczka podniosła swą główkę do góry by spojrzeć na
kobietę.
-
Ciocia.! – krzyknęła zadowolona przytulając się do niej jednak
gdy tylko usłyszała jęk bólu odsunęła się od niej -
Przepraszam… - dodała – Co z mamą? – dodała lekko
potrząsając nieprzytomną kobietę. Sakura drżącymi dłońmi
rozszerzyła źrenicę Hinaty, po czym spojrzała na dziewczynkę.
-
Sui… znajdź lekarza albo… - zrobiła przerwę. Ciężko jej się
mówiło. - …albo pielęgniarkę i przyprowadź ją tu. – dodała
cichym tonem. Blondyneczka wstała na nóżki i otarła swe poliki z
łez i wybiegła na korytarz jak prosiła kunoichi. Sakura czuła jak
zaczyna brakować jej sił. Ponownie zaczęła bardzo ciężko
oddychać. Miała zawroty głowy i co jakiś czas traciła wzrok. Nie
miała sił by wstać na nogi dlatego też przysunęła się do łóżka
i ściągła z niego ową maskę tlenową którą niedawno z siebie
ściągła. Ta sytuacja była bardzo podoba do tych z jej snów…
Jednak nigdy Hinata w nich nie brała udziału. Nie wiedziała co się
dzieje na zewnątrz a bardzo chciała się tego dowiedzieć… Gdyby
miała choć odrobinę siły pewnie by za wszelką cenę to
sprawdziła. Lecz w tej chwili ledwo co rusza dłońmi. Z trudnością
założyła maskę z powrotem na twarz. Oparła się o łóżko i
nasłuchiwała czyichś kroków… Nawet nie wiedziała kiedy
straciła przytomność…
Cała
Taka stała na obrzeżach wioski. Księżyc już dawno zawitał na
niebie. Spoglądali na zrujnowaną wioskę. Oni też mieli swój
udział w zniszczeniu Konohy… Lecz w tej chwili głośno debatowali
o to co począć dalej…
-
Nie po to narażałem karku byś odszedł bez słowa z wioski! No
przecież chociaż dowiedz się w jakim jest stanie! – argumentował
Seledynowowłosy
-
Powiedziałem już coś na ten temat. – warknął Uchiha któremu
nie podobało się za bardzo to że jeszcze są na terenie Konohy –
Powiedz mi czemu Ci tak zależy na tym co? – spytał tym samym
tonem. Pozostała dwójka bacznie obserwowała całe zajście.
Okularnica rzecz jasna chciała jak najszybciej opuścić to miejsce
a następnie zrobić coś by jej obiekt westchnień zapomniał o
swojej żonie. Juugo natomiast nie interesował się co wyniknie z
tej małej wymiany zdań, idzie tam gdzie kruczowłosy…
-
Żeby później sumienie Cię nie gryzło i byś nie wyżywał się
na nas po kolei żeś z nią nawet słowa nie zamienił po tym co się
stało. – odparł lakonicznie – Na dodatek wspomniałeś coś o
tym że jest w ciąży! No nie graj już takiego zimnego drania! –
dodał zakładając ręce na klatce piersiowej. Sasuke rzucił
siarczyste przekleństwa pod nosem.
-
Ruszcie się! – warknął w ich stronę kierując się w głąb
wioski. Na twarzy Suigetsu pojawił się pewnego rodzaju uśmiech
zadowolenia. Zresztą on również ma coś do załatwienia…
Uzumaki
wraz z Wielmożną zostali jak najszybciej przetransportowani do
szpitala. Piąta gdy tylko się ocknęła odmówiła medykom leczenia
twierdząc że inni bardziej potrzebują opieki medycznej niż ona.
Musiała się dowiedzieć w jakim stanie jest blondyn… Użył jutsu
które zabroniła mu używać gdyż jest ono zagrożeniem dla niego.
Szybkim krokiem przemierzała szpitalny korytarz który również
odczuł w małym stopniu walkę. Jednak coś innego przykuło jej
uwagę. Z Sali w której przebywała Sakura dochodziły dziwne
odgłosy. Nie zastanawiając się długo weszła tam. Jej bursztynowe
tęczówki ujrzały dwoje medyków kładzie z powrotem różowowłosą
na łóżko a druga dwójka zajmuje się nieprzytomną żoną Naruto.
Natomiast mała Sui stoi z boku i się wszystkiemu przygląda.
-
Co tu się stało!? – krzyknęła podchodząc do drugiego łóżka
na którym leżała Uzumaki
-
Nikt nie wie. Uzumaki-sama jest pod wpływem silnego genjutsu. A co
do Sakury-samy wygląda na to że się ocknęła jednak w niedługim
czasie ponownie straciła przytomność. – odpowiedział jeden z
medyków. Tsunade zlustrowała obie kunoichi po czym położyła swą
dłoń na czole Hinaty.
-
Zajmijcie się Sakurą, chcę wiedzieć co z jej dzieckiem jak i
dzieckiem Hinaty. – dodała – Ty! – zwróciła się do
pielęgniarza którego dostrzegła na korytarzu. Zdezorientowany
mężczyzna wszedł do środka.
-
Wołałaś Tsunade-sama? – zapytał
-
Przynieś mi wyniki badań Naruto Uzumaki’ego. Leży na Sali 25.
Ale już! – krzyknęła. Blondynka nie miała zbyt dużo chakry w
swym organizmie, na do miar złego poprzez użycie swego jutsu na
szerokim zasięgu pozbawiła się kilku lat życia…
Taka
właśnie przekroczyła próg miejskiego szpitala. Kruczowłosy nie
baczył na to że wszyscy spoglądają na nich złowrogo. Miał swój
cel… dowie się co z Sakurą i zniknie… Szli na drugie piętro.
To tam znajduje się sala w której leży różowowłosa. Gdy
zbliżali się do Sali dostrzegli dwie kobiece sylwetki przed
wejściem do owego pokoju. Obie miały blond włosy… Wielmożna
która była odwrócona do nich tyłem spojrzała na nich przez
ramię, po czym odwróciła się w ich stronę.
-
Uchiha twoje przyjście tutaj było największym twym błędem. –
powiedziała ostro Bursztynowooka. Wykonała pstryknięciem palcami a
tuż za nią i Yamanaką pojawił się pierwszy oddział ANBU. Sasuke
spojrzał ku seledynowowłosemu piorunującym spojrzeniem. Jego dłoń
powędrowała na rękojeść miecza i już miał go wyjmować
gdy niespodziewanie ktoś go powstrzymał. Spojrzał na właściciela
owej dłoni która uniemożliwiła mu ruch… był to Uzumaki Naruto.
-
Czy nie wiecie że tu jest szpital? – zapytał sarkastycznie –
Ciszej trochę, ludzie chcą spać. – dodał. Hokage spojrzała na
niego z mordem w oczach.
-
A ty co ty tu robisz?! – warknęła – Miałeś siedzieć w swojej
Sali i czekać na mnie! – dodała
-
Przyszedłem odwiedzić Sakurkę ale widzę że ma więcej dziś
gości. – odpowiedział drapiąc się lewą ręką do głowie.
Kruczowłosy dopiero teraz dostrzegł jak pokiereszowana jest jego
cała prawa ręka na dodatek była sina. – A teraz może ktoś mi
wytłumaczy o co tym razem poszło? – spytał. Ostatnio zawsze gdy
Piąta spotykała się z Uchihą dochodziło do kłótni.
-
Naruto, Sasuke jak i jego drużyna zostaje oskarżona o atak na
Konohę i liczne mordy na mieszkańcach naszej wioski. –
odpowiedziała Ino. Blondyn stał jak wmurowany, nie mógł uwierzyć
w to co słyszy… zamrugał parę razy a jego usta lekko się
rozchyliły.
-
Wy chyba sobie żartujecie… - dodał i gdy miał już powiedzieć
coś więcej Hokage go wyprzedziła…
-
Również zastosował silne genjutsu na twojej żonie, które mogło
zagrażać również dziecku. Na szczęście sytuacja jest już
opanowana i teraz śpi. – wtrąciła. Uzumaki odruchowo zacisnął
swą dłoń, po czym odwrócił się na pięcie i z pięści uderzył
kruczowłosego w twarz. Uchiha po zadanym ciosie lekko się zachwiał
a następnie złapał ową pięść.
-
To nie byłem ja. – warknął tak aby tylko on to słyszał. Lecz w
tej chwili on nie chciał tego słyszeć… Hinata i jego dzieci są
dla niego najważniejsi…
-
Naruto jeśli chcesz to możesz do niej zajrzeć jest w Sali Sakury,
Sui też się tam znajduję. – dodała, blondyn tylko przytaknął
głową i wszedł do pomieszczenia obok. Drzwi jednak nie zamknął i
Sasuke dostrzegł różowowłosą… Nie spała… Patrzyła się w
jego stronę… w jego kare tęczówki. Chciał zrobić krok ku niej…
jednak ANBU go powstrzymało.
-
Sasuke Uchiha wraz ze swoją drużyną zostaniecie umieszczeniu w
celach do czasu wydania wyroku w waszej sprawie! – powiedziała
srogo
-
Chcę rozmawiać z Sakurą! – dodał szybko widząc jak blondynka
otwiera usta by coś jeszcze powiedzieć. Kunoichi słysząc to
zdanie zastygła w bez ruchu… Teraz chce rozmawiać… teraz gdy
jest już za późno… Piąta spojrzała w głąb Sali, również
dostrzegła że jej uczennica ocknęła się. Teraz pozostaje
oznajmić jej o tym że jest w ciąży która niestety jest
zagrożona.
-
Nie tobie o tym decydować! – odpowiedziała – Zabrać ich! –
dodała ostro do zastępcy kapitana ANBU…
No comments:
Post a Comment