59.

Znajdował się w szpitalu… Nie był zadowolony z tego, że kunoichi jakimś cudem przeżyła i znajduje się w swej rodzinnej wiosce. Postanowił nie dokańczać tego, co zaczął. Tym razem zamierza skomplikować jej życie jeszcze bardziej. W owej sytuacji jej sala nie powinna być chroniona. Konoha niestety nie posiada aż tylu shinobi by Uchiha mogłaby być ochraniana, 24/7 dlatego też miał wolną drogę ku swemu celu. Jednakże musiał uważać by ktoś czasami go nie zauważył. Uporczywie szukał sali, w której powinna przebywać. Lecz to nie było takie proste… Kilkanaście minut błądził po całym szpitalu aż wreszcie znalazł upragnioną salę. Po cichu uchylił białe drzwi i wkroczył do pomieszczenia. Przystanął natychmiast, gdy ujrzał, że Sakura nie jest jedyna osobą przebywającą w Sali. Na małej kanapie, która znajdował się tuż obok łóżka różowowłosej spala mała dziewczynka, lecz nikogo innego nie dostrzegł. Na wszelki wypadek uruchomił swe sharingan i zwrócił swe kroki ku nieprzytomnej kunoichi. Nie wiedział dokładnie, do jakich maszyn jest podłączona. Jedyne, co zrobił to do jej dłoni wsadził skrawek papieru. I z dumą spojrzał na jej zadrapaną twarz.
- Już niedługo… - powiedział cicho a na twarzy tuż pod jego maską pojawił się przebiegły uśmiech. Puścił jej bladą dłoń i ponownie skierował się ku wyjściu. Jednak nim zdążył otworzyć drzwi ktoś to uczynił za niego.
- Ki..Kim jesteś i co tu robisz?! – spytała srogo granatowowłosa trzymając w swej dłoni kunai i mając uaktywnione Byakugan.
- Hyuga… - dodał zdziwionym tonem, po czym wprowadził ją w stan genjutsu. Hinata opadła bezwładnie na zimną posadzkę, nie mogąc nic już zrobić. - …pojawiłaś się w złym miejscu o złym czasie. – szepnął mijając ją… Jego kara tęczówka zwróciła się jeszcze ku małej dziewczynce by się upewnić, że nadal śpi. Nie czekając na nic więcej opuścił pomieszczenie…
Skała na skale…. Kamień na kamieniu… Większość budynków w wiosce Liścia groziła zawaleniem. Cała Konoha była w opłakanym stanie. Jednak walka z Akatsuki nie jest wcale prostym zadaniem, o czym przekonali się shinobi. Każdy medyczny ninja miał dużo roboty z rannymi, pomagała im również Katsuyu przywołana przez Wielmożną. Z pod gruzów gdzie niegdyś znajdowała się siedziba Piątej próbowała wydostać się pewna osoba. Mężczyzna o silnej woli walki… Były cały pokiereszowany. Liczne rany i zadrapania znajdowały się na jego ciele. Jednak on się tym nie przejmował… Jego lazurowe tęczówki w szybkim tempie poruszały się w oczodołach chcąc dostrzec jak najszybciej swego przeciwnika. Odrzucał największe głazy by tylko znaleźć tego drania.  Niespodziewanie tuż za nim pojawiła się blondynka, która również jak i ona miała wiele różnych obrażeń. Jednak była pewna różnica… Na jej czole nie było już znaku...
- Naruto… - jej głos był zachrypnięty – To już koniec… - dodała kładąc dłoń na jego prawe ramię. Spojrzał na nią spod podpuchniętych powiek, po czym ze zmęczenia opadł na ziemie… a na jego bladej twarzy można było dostrzec ten wieczny uśmiech. Ona również wymęczona podzieliła jego los… jednakże… jej ciało zaczęło się starzeć…
Na wyrzeźbionych głowach wszystkich Kage wioski ukrytej w Liściach stała pewna dwójka. Oboje mieli na sobie czarne płaszcze a kaptury zakrywały ich oblicze.
- Zawiedli… - powiedziała kobieta
- Dobrze wiesz Carmen, że plany Pein’a były nieco wygórowane i ten jego pośpiech wcale mu nie pomógł. – odpowiedział spadkobierca Sharingan
- Podrzuciłeś jej tą kartkę? – spytała a jej czerwono tęczówki zalśniły w blasku księżyca
- Tak… Teraz twoja kolej. Gdy nadejdzie odpowiedni moment masz wykonać swe zadanie i wracać do siedziby. Będę czekać na was tylko nie każ mi długo czekać… - odpowiedziała, po czym zniknął w kłębie gęstego szarego dymu.
- Sakuro Uchiha… teraz przyszła kolej na ciebie… - dodała pod nosem i również zniknęła w ten sam sposób, w jaki zrobił to Madara…
Szpitalna sala… Jej powieki pomału zaczęły drgać… Ból w całym ciele zaczął powracać ze zdwojoną siłą. Mimowolnie otworzyła swe powieki a jasne światło zaczęło ją razić. Swą dłonią przysłoniła oczy by nieco złagodzić owe promienie. Wszystko wydawało jej się jakby było za gęstą mgłą. Jednak słyszała cichy szloch dziecka. Swymi delikatnymi dłońmi przejeżdżała po różnych partiach swego ciała które miała zabandażowane. Pomału zaczęła sobie przypominać co się stało… W swej lewej dłoni wyczuła zgniecioną kartkę papieru. Z trudem usiadła na łóżka. Jej plecy przeszył okropny ból, czuła jakby rany ponownie zaczęły krwawić. Pomału jej wzrok zaczął przyzwyczajać się do otoczenia i mgła się zmniejszała. Jednak nie mogła odczytać owej kartki… jeszcze nie teraz. Mimo tego że jej wzrok z każdą minutą się poprawiał nadal nie mogła zlokalizować epicentrum owego dziecinnego płaczu. Ściągła a twarzy maskę tlenową która cały czas pomagała jej w oddychaniu. Domyśliła się że jest w Konoha… lecz kto ją znalazł i uchronił od śmierci tego to nie wiedziała… Coś tą tchnęło by spojrzeć ku drzwiom które były na wpół otwarte. Zmarszczyła lekko brwi… jednak widząc kosmyki granatowych włosów na posadzce i małą Uzumaki szybko zeszła z łóżka, wcześniej odłączając cała aparaturę do której była podłączona. Jednak ruszyła się zbyt gwałtownie co spowodowało otwarcie się kolejnych ran i jej przeraźliwe syknięcie. Mocno zacisnęła swe powieki chcąc nie czuć bólu. W wolniejszym już tempie położyła swe bose stopy na zimną posadzkę mimo iż kapcie były tuż obok niej, nie skorzystała z nich. W tej chwili liczyła się tylko i wyłącznie jej przyjaciółka. Nie postała sobie zbyt długo… jej nogi były jak z waty. Ledwo co przykucnęła przy nich.
- Hinata… - szepnęła cicho gdyż ciężko jej się oddychało i zebrała parę kosmyków które opadały na jej twarz i schowała je za ucho. Kunoichi nie zareagowała na wołanie różowowłosej. Mała blondyneczka podniosła swą główkę do góry by spojrzeć na kobietę.
- Ciocia.! – krzyknęła zadowolona przytulając się do niej jednak gdy tylko usłyszała jęk bólu odsunęła się od niej  - Przepraszam… - dodała – Co z mamą? – dodała lekko potrząsając nieprzytomną kobietę. Sakura drżącymi dłońmi rozszerzyła źrenicę Hinaty, po czym spojrzała na dziewczynkę.
- Sui… znajdź lekarza albo… - zrobiła przerwę. Ciężko jej się mówiło. - …albo pielęgniarkę i przyprowadź ją tu. – dodała cichym tonem. Blondyneczka wstała na nóżki i otarła swe poliki z łez i wybiegła na korytarz jak prosiła kunoichi. Sakura czuła jak zaczyna brakować jej sił. Ponownie zaczęła bardzo ciężko oddychać. Miała zawroty głowy i co jakiś czas traciła wzrok. Nie miała sił by wstać na nogi dlatego też przysunęła się do łóżka i ściągła z niego ową maskę tlenową którą niedawno z siebie ściągła. Ta sytuacja była bardzo podoba do tych z jej snów… Jednak nigdy Hinata w nich nie brała udziału. Nie wiedziała co się dzieje na zewnątrz a bardzo chciała się tego dowiedzieć… Gdyby miała choć odrobinę siły pewnie by za wszelką cenę to sprawdziła. Lecz w tej chwili ledwo co rusza dłońmi. Z trudnością założyła maskę z powrotem na twarz. Oparła się o łóżko i nasłuchiwała czyichś kroków… Nawet nie wiedziała kiedy straciła przytomność…
Cała Taka stała na obrzeżach wioski. Księżyc już dawno zawitał na niebie. Spoglądali na zrujnowaną wioskę. Oni też mieli swój udział w zniszczeniu Konohy… Lecz w tej chwili głośno debatowali o to co począć dalej…
- Nie po to narażałem karku byś odszedł bez słowa z wioski! No przecież chociaż dowiedz się w jakim jest stanie! – argumentował Seledynowowłosy
- Powiedziałem już coś na ten temat. – warknął Uchiha któremu nie podobało się za bardzo to że jeszcze są na terenie Konohy – Powiedz mi czemu Ci tak zależy na tym co? – spytał tym samym tonem. Pozostała dwójka bacznie obserwowała całe zajście. Okularnica rzecz jasna chciała jak najszybciej opuścić to miejsce a następnie zrobić coś by jej obiekt westchnień zapomniał o swojej żonie. Juugo natomiast nie interesował się co wyniknie z tej małej wymiany zdań, idzie tam gdzie kruczowłosy…
- Żeby później sumienie Cię nie gryzło i byś nie wyżywał się na nas po kolei żeś z nią nawet słowa nie zamienił po tym co się stało. – odparł lakonicznie – Na dodatek wspomniałeś coś o tym że jest w ciąży! No nie graj już takiego zimnego drania! – dodał zakładając ręce na klatce piersiowej. Sasuke rzucił siarczyste przekleństwa pod nosem.
- Ruszcie  się! – warknął w ich stronę kierując się w głąb wioski. Na twarzy Suigetsu pojawił się pewnego rodzaju uśmiech zadowolenia. Zresztą on również ma coś do załatwienia…
Uzumaki wraz z Wielmożną zostali jak najszybciej przetransportowani do szpitala. Piąta gdy tylko się ocknęła odmówiła medykom leczenia twierdząc że inni bardziej potrzebują opieki medycznej niż ona. Musiała się dowiedzieć w jakim stanie jest blondyn… Użył jutsu które zabroniła mu używać gdyż jest ono zagrożeniem dla niego. Szybkim krokiem przemierzała szpitalny korytarz który również odczuł w małym stopniu walkę. Jednak coś innego przykuło jej uwagę. Z Sali w której przebywała Sakura dochodziły dziwne odgłosy. Nie zastanawiając się długo weszła tam. Jej bursztynowe tęczówki ujrzały dwoje medyków kładzie z powrotem różowowłosą na łóżko a druga dwójka zajmuje się nieprzytomną żoną Naruto. Natomiast mała Sui stoi z boku i się wszystkiemu przygląda.
- Co tu się stało!? – krzyknęła podchodząc do drugiego łóżka na którym leżała Uzumaki
- Nikt nie wie. Uzumaki-sama jest pod wpływem silnego genjutsu. A co do Sakury-samy wygląda na to że się ocknęła jednak w niedługim czasie ponownie straciła przytomność. – odpowiedział jeden z medyków. Tsunade zlustrowała obie kunoichi po czym położyła swą dłoń na czole Hinaty.
- Zajmijcie się Sakurą, chcę wiedzieć co z jej dzieckiem jak i dzieckiem Hinaty. – dodała – Ty! – zwróciła się do pielęgniarza którego dostrzegła na korytarzu. Zdezorientowany mężczyzna wszedł do środka.
- Wołałaś Tsunade-sama? – zapytał
- Przynieś mi wyniki badań Naruto Uzumaki’ego. Leży na Sali 25. Ale już! – krzyknęła. Blondynka nie miała zbyt dużo chakry w swym organizmie, na do miar złego poprzez użycie swego jutsu na szerokim zasięgu pozbawiła się kilku lat życia…
Taka właśnie przekroczyła próg miejskiego szpitala. Kruczowłosy nie baczył na to że wszyscy spoglądają na nich złowrogo. Miał swój cel… dowie się co z Sakurą i zniknie… Szli na drugie piętro. To tam znajduje się sala w której leży różowowłosa. Gdy zbliżali się do Sali dostrzegli dwie kobiece sylwetki przed wejściem do owego pokoju. Obie miały blond włosy… Wielmożna która była odwrócona do nich tyłem spojrzała na nich przez ramię, po czym odwróciła się w ich stronę.
- Uchiha twoje przyjście tutaj było największym twym błędem. – powiedziała ostro Bursztynowooka. Wykonała pstryknięciem palcami a tuż za nią i Yamanaką pojawił się pierwszy oddział ANBU. Sasuke spojrzał ku seledynowowłosemu piorunującym spojrzeniem. Jego dłoń powędrowała na rękojeść  miecza i już miał go wyjmować gdy niespodziewanie ktoś go powstrzymał. Spojrzał na właściciela owej dłoni która uniemożliwiła mu ruch… był to Uzumaki Naruto.
- Czy nie wiecie że tu jest szpital? – zapytał sarkastycznie – Ciszej trochę, ludzie chcą spać. – dodał. Hokage spojrzała na niego z mordem w oczach.
- A ty co ty tu robisz?! – warknęła – Miałeś siedzieć w swojej Sali i czekać na mnie! – dodała
- Przyszedłem odwiedzić Sakurkę ale widzę że ma więcej dziś gości. – odpowiedział drapiąc się lewą ręką do głowie. Kruczowłosy dopiero teraz dostrzegł jak pokiereszowana jest jego cała prawa ręka na dodatek była sina. – A teraz może ktoś mi wytłumaczy o co tym razem poszło? – spytał. Ostatnio zawsze gdy Piąta spotykała się z Uchihą dochodziło do kłótni.
- Naruto, Sasuke jak i jego drużyna zostaje oskarżona o atak na Konohę i liczne mordy na mieszkańcach naszej wioski. – odpowiedziała Ino. Blondyn stał jak wmurowany, nie mógł uwierzyć w to co słyszy… zamrugał parę razy a jego usta lekko się rozchyliły.
- Wy chyba sobie żartujecie… - dodał i gdy miał już powiedzieć coś więcej Hokage go wyprzedziła…
- Również zastosował silne genjutsu na twojej żonie, które mogło zagrażać również dziecku. Na szczęście sytuacja jest już opanowana i teraz śpi. – wtrąciła. Uzumaki odruchowo zacisnął swą dłoń, po czym odwrócił się na pięcie i z pięści uderzył kruczowłosego w twarz. Uchiha po zadanym ciosie lekko się zachwiał a następnie złapał ową pięść.
- To nie byłem ja. – warknął tak aby tylko on to słyszał. Lecz w tej chwili on nie chciał tego słyszeć… Hinata i jego dzieci są dla niego najważniejsi…
- Naruto jeśli chcesz to możesz do niej zajrzeć jest w Sali Sakury, Sui też się tam znajduję. – dodała, blondyn tylko przytaknął głową i wszedł do pomieszczenia obok. Drzwi jednak nie zamknął i Sasuke dostrzegł różowowłosą… Nie spała… Patrzyła się w jego stronę… w jego kare tęczówki. Chciał zrobić krok ku niej… jednak ANBU go powstrzymało.
- Sasuke Uchiha wraz ze swoją drużyną zostaniecie umieszczeniu w celach do czasu wydania wyroku w waszej sprawie! – powiedziała srogo
- Chcę rozmawiać z Sakurą! – dodał szybko widząc jak blondynka otwiera usta by coś jeszcze powiedzieć. Kunoichi słysząc to zdanie zastygła w bez ruchu… Teraz chce rozmawiać… teraz gdy jest już za późno… Piąta spojrzała w głąb Sali, również dostrzegła że jej uczennica ocknęła się. Teraz pozostaje oznajmić jej o tym że jest w ciąży która niestety jest zagrożona.

- Nie tobie o tym decydować! – odpowiedziała – Zabrać ich! – dodała ostro do zastępcy kapitana ANBU…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya