52

Gabinet Hokage… Na pozór można by wywnioskować, że atmosfera panująca w owym pomieszczeniu jak na razie była spokojna, ale nie na długo. Wysoka blondynka ze znudzeniem przeglądała raporty z wczorajszego dnia jeszcze tylko Shizune ponoć miała jej dostarczyć jedną teczkę i koniec na dziś roboty. Swą głową miała podparta na wewnętrznej części dłoni a łokieć oparła o drewniany blat biurka. Po kilkunastu minutach jej asystentka a zarazem pierwsza uczennica weszła do jej gabinetu bez pukania. Zresztą robiła to cały czas zwłaszcza, jeśli miała coś ważnego po przekazania wielmożnej. Bursztynowooka nie przejęła się za bardzo jej srogim wzrokiem. Jej zdaniem za często przejmowała się błahymi sprawami, które prędzej czy później i tak by się same rozwiązały.
- Co tym razem? – spytała lakonicznie przerzucając papierowe stronnice
- Spójrz na to. – powiedziała kładąc przed nią otwartą teczkę, która o dziwo nie zawierała dużej ilości kartek – To spis osób, które wczorajszego dnia wchodziły do wioski lub z niej wychodziły. – dodała zachęcając blondynkę by łaskawie spojrzała na owe dokumenty. Księżniczka zrobiła to tylko i wyłącznie po to by przeciągać dłużej tej codziennej monotonności.
- I po co…? – urwała gdyż jej tęczówki ujrzały coś, czego nie powinny… Nazwisko i imię osoby, która powinna teraz być w wiosce a nie poza nią. – Sprowadź do mnie Kotetsu lub Izumo! A sama idź do posiadłości Uchiha!! Ale już!!! – wrzasnęła podopiecznej prosto do ucha. Shizune, która rzadko widuje Piątą w takim poważnym stanie przeraziła się nie na żarty, po czym jak torpeda wybiegła z jej gabinetu. Wnuczka założyciela wioski ukrytej w wiosce gwałtownie podniosła się ze swego fotela i podeszła do okna spoglądając zaniepokojonym wzrokiem na widok budynków i ludzi krzątających się po uliczkach Konohy. Jej paznokcie stukały, co chwilę o parapet ze zniecierpliwienia aż wreszcie któryś ze strażników bramy przyjdzie do niej i wszystko łaskawie raczy jej wyjaśnić. Była również zdziwiona zachowaniem Sakury nigdy nie postępowała pochopnie w przeciwieństwie do Uzumakiego. Zastanawiała się, co takiego mogło sprowokować różowowłosą do opuszczenia wioski bez żadnego wioski jednak skoro to uczyniła to sprawa musiała być bardzo poważna to nie ulegało wątpliwości. W pewnej chwili usłyszała pukanie gwałtownie odwróciła głowę ku drewnianym drzwiom w między czasie rzucając szybkie „wejść”. Ku jej nie zadowoleniu do pomieszczenia nie wszedł jeden z shinobich, po jakich posłała, ale Uzumaki z córką.
- Przepraszam Tsunade-sama, że przeszkadzamy, ale chciałam się spytać czy nie widziałaś może Sakury? – spytała z uśmiechem na twarzy, Gondaime odruchowo zacisnęła pięść nie znając dokładnej odpowiedzi na zadane jej pytanie - Od rana jej szukam i nigdzie nie mogę znaleźć. – dodała spokojnie sądząc, że to wielmożna przypisała jej przyjaciółkę na jakąś niespodziewaną misję, lecz nie sądziła, w jakim wielkim jest błędzie.
- Sama chciałabym wiedzieć gdzie teraz jest. – odpowiedziała ciężko, granatowowłosa momentalnie zmarszczyła swe brwi nie spodziewała się takich słów – Przed chwilą dostałam raporty w tym piszę, że wczoraj w godzinach przed południowych opuściła wioskę jednak nie mam pojęcia gdzie w tej chwili przebywa i z jakiego powodu wyszła poza mury wioski. Właśnie czekam na Kotetsu lub Izumo mam nadzieję, że oni coś zauważyli jakieś szczegóły. – dodała. Kunoichi momentalnie pobladła, Sakura nigdy nie robiła takich numerów. Zawsze, gdy miała jakiś problem zwracała się do niej lub Tsunade a nie znikała bez słowa. – Hinata wszystko dobrze? – spytała wielmożna widząc, że odcień jej skóry jest o wiele bledszy niż zazwyczaj.
- Tak, tak, tak. Po prostu martwię się o nią nie zrobiłaby tego bez jakiegoś ważnego powodu. – odpowiedziała przysiadając na jednym z krzeseł a Sui sadzając na swych kolanach
- Masz rację, dlatego też również się niepokoję. – odparła ponownie wbijać swój brązowy wzrok w panoramę wioski. Ponownie się zamyśliła, lecz przypomniała sobie coś… - Hinata, czy Sasuke mógłby mieć z tym coś wspólnego? Wiem, że wysłałam go na misję z Naruto i resztą, ale pytam z ciekawości.
- Po tym jak ujrzałam, jakie zmiany zaszły w ich małżeństwie to szczerze wątpię jednak mogę się mylić w końcu jego zawsze trudno było rozgryźć. – odpowiedziała po głębszym zamyśleniu
- No właśnie… - powiedziała cicho i nagle usłyszała kolejne pukanie do drzwi. Tym razem nie miała już wątpliwości, że to osoba, po która posłała i nie myliła się gdyż już po chwili do jej gabinetu wszedł Kotetsu. – Natychmiast masz mi zdać relację z momentu jak Sakura opuszczała wioskę!!! – zwróciła się do niego z podniesionym głosem jak tylko przekroczył próg. Shinobi głośno przełknął ślinę i przeklął w myślach na własną głupotę, że zgodził się tu przyjść. Jednak zdziwił się, że Hokage nic o tym nie wie wraz z Izumo sądzili, że to z jej rozkazu kunoichi opuszcza wioskę.
- Była dość podenerwowana nie miała ze sobą żadnej broni jedynie, co to w jej dłoni znajdowała się jakąś teczka. – odpowiedział szybko wiedząc, że to, co powie może być bardzo ważne w zaistniałej sytuacji. Granatowowłosa zamarła w bezruchu słysząc, co miała ze sobą Uchiha i czego nie miała oj źle to wszystko widziała. Tsunade również nie spodobały się jego słowa i nie ma, na co więcej czekać trzeba od razu zareagować.
- Jak najszybciej skieruj się do biura telekomunikacji, jeśli grupa Shikamaru ma ze sobą przekaźniki i nie wyszli jeszcze poza sygnał nakaż im jak najszybciej wracać do wioski. Jednak, jeśli to nie zadziała wyślij najszybszego jastrzębia w ich stronę z tą samą informację, ale pod żadnym pozorem nie wspominaj im o zniknięciu Sakury! Każ Kakashiemu zebrać jeszcze dwóch ludzi i wyruszyć w ślad za nią w stronę północnych obrzeży kraju! – powiedziała tym samym tonem, co wcześniej. Shinobi nie czekając na nic więcej zniknął w gęstej kłębie jasnego dymu.
- Tsunade-sama myślisz o tym samym, co ja? – zapytała niepewnie granatowowłosa
- Dokładnie… Sądzę, że znalazła teczkę, Itachi’ego. I ruszyła w ślad za złodziejem, który wcześniej ją ukradł żądając wyjaśnień. – odpowiedziała, po czym opadła ciężko na swój fotel i wpatrywała się w małą spadkobierczynię Byakugan, która bawiła się długimi włosami jej matki. Obie panie znajdujące się w gabinecie wiedziały, do czego to może doprowadzić na końcu jednak żadna nie powiedziała tego głośno…
Kobieta o krótkich kruczych włosach biegła cały czas ku posiadłości niegdyś wielkiego klanu Uchiha a teraz zaledwie jednostki. Była już przy samych drzwiach, w które po chwili zaczęła mocno uderzać. Wiedziała, że właścicieli nie ma w domu jednak ani ona ani Hokage nie wiedziały czy Taka także ma coś z tym wspólnego i tego miała się dowiedzieć. Po chwili ktoś z impetem otworzył jej drzwi a jej dłoń niemalże uderzyła w czoło kunoichi w okularach.
- Czego?! – warknęła nieprzyjemnie Karin mierząc asystentkę Tsunade od dołu do góry
- Ja z wiadomością do Sakury. – powiedziała spokojnie siląc się na miły uśmiech w jej stronę
- Nie ma jej! Nie wiem gdzie jest! I nie wiem, kiedy wróci! Dowidzenia! – odparła tym samym tonem, po czym z hukiem zatrzasnęła drzwi starszej kobiecie prosto przed nosem.
- Pfff…. Ale przyjemna… - mruknęła pod nosem, Shizune, której nie podobała się reakcja czerwonowłosej. Jak dla niej była zbyt podenerwowana.
Yamanaka siedziała na kanapie we własnym salonie bacznie obserwując sylwetkę seledynowowłosego mężczyzny, który siedział naprzeciwko niej. Cisza panująca pomiędzy nimi wcale nie podobała się jej.
- Powiesz wreszcie, o co chodzi czy mam Ci podbić drugie oko? – zapytała z nutką groźby w swym głosie, aby wreszcie shinobi powiedział, po co się zjawił w jej domu. Szczerze mówiąc nie odzywał się, ponieważ nie wiedział jak to wszystko jej powiedzieć. W końcu nie może od tak sobie zdradzić jej wszystkich planów, Sasuke by pozbawił go życia na miejscu. Niepewnie przełknął ślinę dając jej znak, że jest już gotowy na jakąś bardziej poważniejszą rozmowę…
- Jesteś mi znaczy nam potrzebna. – powiedział, blondynka prychnęła pod nosem od niechcenia
- Jeśli to kolejne twoje gierki tylko po to by mnie zaciągnąć do łóżka to wybacz nie mam czasu. – odpowiedziała lakonicznie gdyż doskonale pamiętała jak potoczyło się ich poprzednie spotkanie sam na sam. W tej chwili nawet nie wiedziała, dlaczego wpuściła go do domu.
- Tym razem to nie żadne gierki, Sakurze może grozić niebezpieczeństwo! – podniósł głos był zdenerwowany, dało się to widzieć już na pierwszy rzut oka. Zmarszczyła niepewnie brwi.
- Co masz na myśli? Nie powinieneś czasami iść z tym do Hokage a nie do mnie! – ona także nie wytrzymała również jak on podniosła swój ton odruchowo. Nie wiedziała, czemu zareagowała tak na wiadomość o różowowłosej może jeszcze te stare sentymenty dotyczące ich wspólnych wspomnień dają o sobie znać?
- Nie… nie mogę… Musisz powiadomić Sasuke, że może coś jej grozić i tyle. O nic więcej Cię nie proszę, tylko zrób to nim on się do niej dorwie. – mówił ostro dając znaczący nacisk na słowo „on”.
- O kim ty mówisz? – spytała zdziwiona
- Nie mogę Ci tego teraz powiedzieć jednak patrząc na bieg wydarzeń to dowiesz się wkrótce. – odparł
- Nie podoba mi się to… Coś planujecie z Sasuke, prawda? Coś złego… - mówiła lekko przestraszona
- Sam nie wiem, co teraz jest grane. Wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt jakiś czas temu i nie mam pojęcia jak chce postąpić teraz Sasuke. – nie zdawał sobie sprawy z tego jak ważne informacje jej przekazał w tej chwili. Jednak to w tej sytuacji się nie liczyło, chodziło tylko o to by sprowadzić różowowłosą bezpiecznie do wioski i powiadomić Uchihę o całym tym zajściu.
- Co masz na myśli że wszystko się zmieniło? – zapytała bardziej dociekliwie. Jeśli miała pomóc im musiała wiedzieć, na czym stoi. Seledynowowłosy westchnął ciężko widząc jej ponaglający wzrok.
- Sasuke traktuje teraz nieco inaczej pewne sprawy. – odpowiedział z niechęcią. – To jak pomożesz nam? – zapytał szybko chcąc uniknąć kolejnego dociekliwego pytania z jej strony zresztą nie mają na to czasu.
- Niech będzie. Co mam zrobić? – sama nie wierzyła w to, że zgodziła się pomóc Sakurze. Jednak tego, co stało się w przeszłości pomiędzy nimi nie da się już cofnąć, ale da się naprawić i dojść do porozumienia.
- Wiem o twoich zdolnościach zamiany umysłów, próbowałaś to także na zwierzętach i udawało Ci się, dlatego musisz użyć tego Jutsu na silnym i szybkim ptaku by jak najszybciej przekazać Sasuke wiadomość. – przytaknęła mimo ryzyka, jakie jej groziło. Jednak tak było za każdym razem, gdy używała specjalnego jutsu swego klanu. Podała mu skrawek papieru by napisał to, co chce przekazać spadkobiercy Sharingan a sama skierowała się na pierwsze piętro, aby przygotować odpowiedniego ptaka. Seledynowowłosy zamyślił się chwilą nad treścią, jaką ma napisać. Musiało być zwięźle. Po pięciu minutach wszystko było gotowe, pozostało tylko użyć Jutsu przemiany umysłu i wszystko się zacznie… Gdy już miała to uczynić Suigetsu po raz kolejny się odezwał – Tylko zrób to tak aby tylko Sasuke Cię widział. – dodał
- Nie jestem głupia jednak później oczekuję wyjaśnień ze szczegółami. – powiedziała i nie czekając na jego reakcje ułożyła dłonie w specjalnym znaku, po czym opadła bezwładnie na kanapę. Seledynowowłosy usiadł obok niej teraz nie pozostało mu nic innego jak czekać na jej powrót…
Leżała skulona na zimnej posadzce w kałuży szkarłatnej cieczy, która należała do niej. Jej różowe włosy były zbryzgane krwią a niektóre kosmyki przykleiły się do jej bladej cery. Na swym ciele miała wiele otwartych ran, z których sączyła się krew, lecz niestety w tej chwili nie była w stanie sama ich sobie wyleczyć. Była zbyt słaba i na dodatek kruczowłosy zablokował przepływ jej chakry. Uchiha jeszcze parę naście razy ją tak potraktował widocznie znudziły mu się psychologiczne gierki czy nawet używanie swojego kekei genkai, którego na niej użył tylko raz.  Nie miała siły wstać, czy się nawet poruszyć. Ból po biczach, jakimi została obdarowana przez Madarę jakby rozdzierał ją od środka zwiększając tym samym jej cierpienie.  Jej nadgarstki również nie wyglądały najlepiej całe pozdzierane ze skóry i zakrwawione. Swoje powieki zaciskała mocno pragnąc by to wszystko się skończyło, by nie czuła już tego przeszywającego bólu… nawet, jeśli miałoby to oznaczać jej śmierć niech tak będzie… przynajmniej zazna wiecznego spokoju. W tej chwili każde słowa wypowiedziane przez członka Akatsuki odbijały się w jej głowie echem. W zaledwie w jednym momencie zamienił całe jej życie w koszmar i wymazał tym samym wszystkie miłe wspomnienia, jakie były związane z Sasuke.  Przez te ostatnie dni łudziła się… łudziła się, że może jednak jest przewrażliwiona na temat spiskowania męża, lecz była w błędzie. Jej początkowe przypuszczenia niedługo prawdopodobnie się spełnią a ona będzie umierała tu wolną i bolesną śmiercią. Jak bardzo chciałaby, aby to wszystko okazało się zwykłą iluzją by obudziła się we własnym domu w śnieżnobiałej pościeli jednak jeszcze, jako Haruno… Jednak mimo wszystko nie żałowała. Fakt związek z Uchihą nie był najlepszy jednakże, chociaż przez moment skosztowała jego miłości…, Chociaż…. Może jej się tylko wydawało? Czyżby wyobraźnia płatała jej figle? Z pod jej zaciśniętych powiek spłynęły krystaliczne łzy, które zmieszały się ze szkarłatem. Poczuła kolejny przypływ mdłości jednak tym razem powstrzymała się przed zwymiotowaniem. Nie wiedziała, co się z nią dzieje… Odkąd tu się znajduje jej organizm zachowuje się inaczej niż zazwyczaj i te nie ustępliwe mdłości. Nagle ją oświeciło. W głowie zrobiła sobie szybką kalkulację błagając żeby jej przypuszczenia się nie sprawdziłyby to nie była prawda. Nie teraz! Nie w tym momencie! Jednak bez swojej chakry nie może być pewna. Myśl, że może być teraz w ciąży przerażała ją…, Co jeśli okaże się to prawdą? Co wtedy zrobi? Jej dolna warga zaczęła lekko drgać z zimna. Nie była w stanie nawet objąć się ramieniem by się spróbować chodź trochę ogrzać. W pewnym momencie ponownie usłyszała kroki zbliżającego się Madary. Nie miała nawet siły by się cofnąć przed nim. Po chwili ujrzała go po raz kolejny. Stał nad nią i spoglądał z pogardą. Sądziła, że znowu przyszedł po to samo… Jednak zdziwiła się, gdy ukląkł obok niej i podniósł jej podbródek lekko do góry.
- Przekażę mu twoje pozdrowienia a teraz żegnaj… na zawsze. – szepnął i nim ona zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować uaktywnił, sharingan wprowadzając ją tym samym w genjutsu. Shinobi widząc, że „odpłynęła puścił jej podbródek, po czym odpiął z kajdan, bo i tak nic już nie zdziała. Wyprostował się i zlustrował każdy skrawek jej ciała i każdą ranę zadaną przez siebie. Uśmiechnął się pod maską szyderczo. – Będziesz umierać tysiąc razy… Za każdym razem wrócisz z wyjątkiem jednego. To twój koniec droga Sakuro. – powiedział a na koniec kopnął ją w brzuch chcąc zwiększyć jej ból…
Dwie jakże różne kobiety stały przy klifie. Nie były za bardzo zadowolone swoją obecnością jednak przyszła pewna potrzeba, aby odbyć rozmowę. Jedna z nich bez wątpienia członkini organizacji brzasku, Konan prawa ręka, Peina. Natomiast druga już mniej znana… kunoichi o krótkich czerwonych włosach i oczach tego samego koloru, ostrych rysach bladej twarzy. Obie panie mierzyły się nieprzychylnym wzrokiem.
- Mówiłam już, że mam gdzieś Akatsuki i wasze poglądy. – warknęła niezadowolona z przybycia niebieskowłosej
- Wszyscy to wiemy jednak nie zapominaj, że masz dług wdzięczności u Peina. – powiedziała Konan ze znudzeniem
- Czego chce? – w jej tonie było jeszcze więcej jadu niż przed chwilą. Nie cierpiała tej kobiety i z wzajemnością.

- Powiedzmy, że w razie, czego udzielisz nam pewnego rodzaju wsparcia. – odpowiedziała na jej twarzy pojawił się pewnego rodzaju uśmiech. Carmen zmarszczyła niebezpiecznie brwi nie lubiła jak ktoś bawi się z nią w kotka i myszkę, jednak chciała spłacić dług u lidera Akatsuki jak najszybciej….

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya