Gabinet
Hokage… Na pozór można by wywnioskować, że atmosfera panująca
w owym pomieszczeniu jak na razie była spokojna, ale nie na długo.
Wysoka blondynka ze znudzeniem przeglądała raporty z wczorajszego
dnia jeszcze tylko Shizune ponoć miała jej dostarczyć jedną
teczkę i koniec na dziś roboty. Swą głową miała podparta na
wewnętrznej części dłoni a łokieć oparła o drewniany blat
biurka. Po kilkunastu minutach jej asystentka a zarazem pierwsza
uczennica weszła do jej gabinetu bez pukania. Zresztą robiła to
cały czas zwłaszcza, jeśli miała coś ważnego po przekazania
wielmożnej. Bursztynowooka nie przejęła się za bardzo jej srogim
wzrokiem. Jej zdaniem za często przejmowała się błahymi sprawami,
które prędzej czy później i tak by się same rozwiązały.
-
Co tym razem? – spytała lakonicznie przerzucając papierowe
stronnice
-
Spójrz na to. – powiedziała kładąc przed nią otwartą teczkę,
która o dziwo nie zawierała dużej ilości kartek – To spis osób,
które wczorajszego dnia wchodziły do wioski lub z niej wychodziły.
– dodała zachęcając blondynkę by łaskawie spojrzała na owe
dokumenty. Księżniczka zrobiła to tylko i wyłącznie po to by
przeciągać dłużej tej codziennej monotonności.
-
I po co…? – urwała gdyż jej tęczówki ujrzały coś, czego nie
powinny… Nazwisko i imię osoby, która powinna teraz być w wiosce
a nie poza nią. – Sprowadź do mnie Kotetsu lub Izumo! A sama idź
do posiadłości Uchiha!! Ale już!!! – wrzasnęła podopiecznej
prosto do ucha. Shizune, która rzadko widuje Piątą w takim
poważnym stanie przeraziła się nie na żarty, po czym jak torpeda
wybiegła z jej gabinetu. Wnuczka założyciela wioski ukrytej w
wiosce gwałtownie podniosła się ze swego fotela i podeszła do
okna spoglądając zaniepokojonym wzrokiem na widok budynków i ludzi
krzątających się po uliczkach Konohy. Jej paznokcie stukały, co
chwilę o parapet ze zniecierpliwienia aż wreszcie któryś ze
strażników bramy przyjdzie do niej i wszystko łaskawie raczy jej
wyjaśnić. Była również zdziwiona zachowaniem Sakury nigdy nie
postępowała pochopnie w przeciwieństwie do Uzumakiego.
Zastanawiała się, co takiego mogło sprowokować różowowłosą do
opuszczenia wioski bez żadnego wioski jednak skoro to uczyniła to
sprawa musiała być bardzo poważna to nie ulegało wątpliwości. W
pewnej chwili usłyszała pukanie gwałtownie odwróciła głowę ku
drewnianym drzwiom w między czasie rzucając szybkie „wejść”.
Ku jej nie zadowoleniu do pomieszczenia nie wszedł jeden z
shinobich, po jakich posłała, ale Uzumaki z córką.
-
Przepraszam Tsunade-sama, że przeszkadzamy, ale chciałam się
spytać czy nie widziałaś może Sakury? – spytała z uśmiechem
na twarzy, Gondaime odruchowo zacisnęła pięść nie znając
dokładnej odpowiedzi na zadane jej pytanie - Od rana jej szukam i
nigdzie nie mogę znaleźć. – dodała spokojnie sądząc, że to
wielmożna przypisała jej przyjaciółkę na jakąś niespodziewaną
misję, lecz nie sądziła, w jakim wielkim jest błędzie.
-
Sama chciałabym wiedzieć gdzie teraz jest. – odpowiedziała
ciężko, granatowowłosa momentalnie zmarszczyła swe brwi nie
spodziewała się takich słów – Przed chwilą dostałam raporty w
tym piszę, że wczoraj w godzinach przed południowych opuściła
wioskę jednak nie mam pojęcia gdzie w tej chwili przebywa i z
jakiego powodu wyszła poza mury wioski. Właśnie czekam na Kotetsu
lub Izumo mam nadzieję, że oni coś zauważyli jakieś szczegóły.
– dodała. Kunoichi momentalnie pobladła, Sakura nigdy nie robiła
takich numerów. Zawsze, gdy miała jakiś problem zwracała się do
niej lub Tsunade a nie znikała bez słowa. – Hinata wszystko
dobrze? – spytała wielmożna widząc, że odcień jej skóry jest
o wiele bledszy niż zazwyczaj.
-
Tak, tak, tak. Po prostu martwię się o nią nie zrobiłaby tego bez
jakiegoś ważnego powodu. – odpowiedziała przysiadając na jednym
z krzeseł a Sui sadzając na swych kolanach
-
Masz rację, dlatego też również się niepokoję. – odparła
ponownie wbijać swój brązowy wzrok w panoramę wioski. Ponownie
się zamyśliła, lecz przypomniała sobie coś… - Hinata, czy
Sasuke mógłby mieć z tym coś wspólnego? Wiem, że wysłałam go
na misję z Naruto i resztą, ale pytam z ciekawości.
-
Po tym jak ujrzałam, jakie zmiany zaszły w ich małżeństwie to
szczerze wątpię jednak mogę się mylić w końcu jego zawsze
trudno było rozgryźć. – odpowiedziała po głębszym zamyśleniu
-
No właśnie… - powiedziała cicho i nagle usłyszała kolejne
pukanie do drzwi. Tym razem nie miała już wątpliwości, że to
osoba, po która posłała i nie myliła się gdyż już po chwili do
jej gabinetu wszedł Kotetsu. – Natychmiast masz mi zdać relację
z momentu jak Sakura opuszczała wioskę!!! – zwróciła się do
niego z podniesionym głosem jak tylko przekroczył próg. Shinobi
głośno przełknął ślinę i przeklął w myślach na własną
głupotę, że zgodził się tu przyjść. Jednak zdziwił się, że
Hokage nic o tym nie wie wraz z Izumo sądzili, że to z jej rozkazu
kunoichi opuszcza wioskę.
-
Była dość podenerwowana nie miała ze sobą żadnej broni jedynie,
co to w jej dłoni znajdowała się jakąś teczka. – odpowiedział
szybko wiedząc, że to, co powie może być bardzo ważne w
zaistniałej sytuacji. Granatowowłosa zamarła w bezruchu słysząc,
co miała ze sobą Uchiha i czego nie miała oj źle to wszystko
widziała. Tsunade również nie spodobały się jego słowa i nie
ma, na co więcej czekać trzeba od razu zareagować.
-
Jak najszybciej skieruj się do biura telekomunikacji, jeśli grupa
Shikamaru ma ze sobą przekaźniki i nie wyszli jeszcze poza sygnał
nakaż im jak najszybciej wracać do wioski. Jednak, jeśli to nie
zadziała wyślij najszybszego jastrzębia w ich stronę z tą samą
informację, ale pod żadnym pozorem nie wspominaj im o zniknięciu
Sakury! Każ Kakashiemu zebrać jeszcze dwóch ludzi i wyruszyć w
ślad za nią w stronę północnych obrzeży kraju! – powiedziała
tym samym tonem, co wcześniej. Shinobi nie czekając na nic więcej
zniknął w gęstej kłębie jasnego dymu.
-
Tsunade-sama myślisz o tym samym, co ja? – zapytała niepewnie
granatowowłosa
-
Dokładnie… Sądzę, że znalazła teczkę, Itachi’ego. I ruszyła
w ślad za złodziejem, który wcześniej ją ukradł żądając
wyjaśnień. – odpowiedziała, po czym opadła ciężko na swój
fotel i wpatrywała się w małą spadkobierczynię Byakugan, która
bawiła się długimi włosami jej matki. Obie panie znajdujące się
w gabinecie wiedziały, do czego to może doprowadzić na końcu
jednak żadna nie powiedziała tego głośno…
Kobieta
o krótkich kruczych włosach biegła cały czas ku posiadłości
niegdyś wielkiego klanu Uchiha a teraz zaledwie jednostki. Była już
przy samych drzwiach, w które po chwili zaczęła mocno uderzać.
Wiedziała, że właścicieli nie ma w domu jednak ani ona ani Hokage
nie wiedziały czy Taka także ma coś z tym wspólnego i tego miała
się dowiedzieć. Po chwili ktoś z impetem otworzył jej drzwi a jej
dłoń niemalże uderzyła w czoło kunoichi w okularach.
-
Czego?! – warknęła nieprzyjemnie Karin mierząc asystentkę
Tsunade od dołu do góry
-
Ja z wiadomością do Sakury. – powiedziała spokojnie siląc się
na miły uśmiech w jej stronę
-
Nie ma jej! Nie wiem gdzie jest! I nie wiem, kiedy wróci!
Dowidzenia! – odparła tym samym tonem, po czym z hukiem
zatrzasnęła drzwi starszej kobiecie prosto przed nosem.
-
Pfff…. Ale przyjemna… - mruknęła pod nosem, Shizune, której
nie podobała się reakcja czerwonowłosej. Jak dla niej była zbyt
podenerwowana.
Yamanaka
siedziała na kanapie we własnym salonie bacznie obserwując
sylwetkę seledynowowłosego mężczyzny, który siedział
naprzeciwko niej. Cisza panująca pomiędzy nimi wcale nie podobała
się jej.
-
Powiesz wreszcie, o co chodzi czy mam Ci podbić drugie oko? –
zapytała z nutką groźby w swym głosie, aby wreszcie shinobi
powiedział, po co się zjawił w jej domu. Szczerze mówiąc nie
odzywał się, ponieważ nie wiedział jak to wszystko jej
powiedzieć. W końcu nie może od tak sobie zdradzić jej wszystkich
planów, Sasuke by pozbawił go życia na miejscu. Niepewnie
przełknął ślinę dając jej znak, że jest już gotowy na jakąś
bardziej poważniejszą rozmowę…
-
Jesteś mi znaczy nam potrzebna. – powiedział, blondynka prychnęła
pod nosem od niechcenia
-
Jeśli to kolejne twoje gierki tylko po to by mnie zaciągnąć do
łóżka to wybacz nie mam czasu. – odpowiedziała lakonicznie gdyż
doskonale pamiętała jak potoczyło się ich poprzednie spotkanie
sam na sam. W tej chwili nawet nie wiedziała, dlaczego wpuściła go
do domu.
-
Tym razem to nie żadne gierki, Sakurze może grozić
niebezpieczeństwo! – podniósł głos był zdenerwowany, dało się
to widzieć już na pierwszy rzut oka. Zmarszczyła niepewnie brwi.
-
Co masz na myśli? Nie powinieneś czasami iść z tym do Hokage a
nie do mnie! – ona także nie wytrzymała również jak on
podniosła swój ton odruchowo. Nie wiedziała, czemu zareagowała
tak na wiadomość o różowowłosej może jeszcze te stare
sentymenty dotyczące ich wspólnych wspomnień dają o sobie znać?
-
Nie… nie mogę… Musisz powiadomić Sasuke, że może coś jej
grozić i tyle. O nic więcej Cię nie proszę, tylko zrób to nim on
się do niej dorwie. – mówił ostro dając znaczący nacisk na
słowo „on”.
-
O kim ty mówisz? – spytała zdziwiona
-
Nie mogę Ci tego teraz powiedzieć jednak patrząc na bieg wydarzeń
to dowiesz się wkrótce. – odparł
-
Nie podoba mi się to… Coś planujecie z Sasuke, prawda? Coś
złego… - mówiła lekko przestraszona
-
Sam nie wiem, co teraz jest grane. Wszystko zmieniło się o sto
osiemdziesiąt jakiś czas temu i nie mam pojęcia jak chce postąpić
teraz Sasuke. – nie zdawał sobie sprawy z tego jak ważne
informacje jej przekazał w tej chwili. Jednak to w tej sytuacji się
nie liczyło, chodziło tylko o to by sprowadzić różowowłosą
bezpiecznie do wioski i powiadomić Uchihę o całym tym zajściu.
-
Co masz na myśli że wszystko się zmieniło? – zapytała bardziej
dociekliwie. Jeśli miała pomóc im musiała wiedzieć, na czym
stoi. Seledynowowłosy westchnął ciężko widząc jej ponaglający
wzrok.
-
Sasuke traktuje teraz nieco inaczej pewne sprawy. – odpowiedział z
niechęcią. – To jak pomożesz nam? – zapytał szybko chcąc
uniknąć kolejnego dociekliwego pytania z jej strony zresztą nie
mają na to czasu.
-
Niech będzie. Co mam zrobić? – sama nie wierzyła w to, że
zgodziła się pomóc Sakurze. Jednak tego, co stało się w
przeszłości pomiędzy nimi nie da się już cofnąć, ale da się
naprawić i dojść do porozumienia.
-
Wiem o twoich zdolnościach zamiany umysłów, próbowałaś to także
na zwierzętach i udawało Ci się, dlatego musisz użyć tego Jutsu
na silnym i szybkim ptaku by jak najszybciej przekazać Sasuke
wiadomość. – przytaknęła mimo ryzyka, jakie jej groziło.
Jednak tak było za każdym razem, gdy używała specjalnego jutsu
swego klanu. Podała mu skrawek papieru by napisał to, co chce
przekazać spadkobiercy Sharingan a sama skierowała się na pierwsze
piętro, aby przygotować odpowiedniego ptaka. Seledynowowłosy
zamyślił się chwilą nad treścią, jaką ma napisać. Musiało
być zwięźle. Po pięciu minutach wszystko było gotowe, pozostało
tylko użyć Jutsu przemiany umysłu i wszystko się zacznie… Gdy
już miała to uczynić Suigetsu po raz kolejny się odezwał –
Tylko zrób to tak aby tylko Sasuke Cię widział. – dodał
-
Nie jestem głupia jednak później oczekuję wyjaśnień ze
szczegółami. – powiedziała i nie czekając na jego reakcje
ułożyła dłonie w specjalnym znaku, po czym opadła bezwładnie na
kanapę. Seledynowowłosy usiadł obok niej teraz nie pozostało mu
nic innego jak czekać na jej powrót…
Leżała
skulona na zimnej posadzce w kałuży szkarłatnej cieczy, która
należała do niej. Jej różowe włosy były zbryzgane krwią a
niektóre kosmyki przykleiły się do jej bladej cery. Na swym ciele
miała wiele otwartych ran, z których sączyła się krew, lecz
niestety w tej chwili nie była w stanie sama ich sobie wyleczyć.
Była zbyt słaba i na dodatek kruczowłosy zablokował przepływ jej
chakry. Uchiha jeszcze parę naście razy ją tak potraktował
widocznie znudziły mu się psychologiczne gierki czy nawet używanie
swojego kekei genkai, którego na niej użył tylko raz. Nie
miała siły wstać, czy się nawet poruszyć. Ból po biczach,
jakimi została obdarowana przez Madarę jakby rozdzierał ją od
środka zwiększając tym samym jej cierpienie. Jej nadgarstki
również nie wyglądały najlepiej całe pozdzierane ze skóry i
zakrwawione. Swoje powieki zaciskała mocno pragnąc by to wszystko
się skończyło, by nie czuła już tego przeszywającego bólu…
nawet, jeśli miałoby to oznaczać jej śmierć niech tak będzie…
przynajmniej zazna wiecznego spokoju. W tej chwili każde słowa
wypowiedziane przez członka Akatsuki odbijały się w jej głowie
echem. W zaledwie w jednym momencie zamienił całe jej życie w
koszmar i wymazał tym samym wszystkie miłe wspomnienia, jakie były
związane z Sasuke. Przez te ostatnie dni łudziła się…
łudziła się, że może jednak jest przewrażliwiona na temat
spiskowania męża, lecz była w błędzie. Jej początkowe
przypuszczenia niedługo prawdopodobnie się spełnią a ona będzie
umierała tu wolną i bolesną śmiercią. Jak bardzo chciałaby, aby
to wszystko okazało się zwykłą iluzją by obudziła się we
własnym domu w śnieżnobiałej pościeli jednak jeszcze, jako
Haruno… Jednak mimo wszystko nie żałowała. Fakt związek z
Uchihą nie był najlepszy jednakże, chociaż przez moment
skosztowała jego miłości…, Chociaż…. Może jej się tylko
wydawało? Czyżby wyobraźnia płatała jej figle? Z pod jej
zaciśniętych powiek spłynęły krystaliczne łzy, które zmieszały
się ze szkarłatem. Poczuła kolejny przypływ mdłości jednak tym
razem powstrzymała się przed zwymiotowaniem. Nie wiedziała, co się
z nią dzieje… Odkąd tu się znajduje jej organizm zachowuje się
inaczej niż zazwyczaj i te nie ustępliwe mdłości. Nagle ją
oświeciło. W głowie zrobiła sobie szybką kalkulację błagając
żeby jej przypuszczenia się nie sprawdziłyby to nie była prawda.
Nie teraz! Nie w tym momencie! Jednak bez swojej chakry nie może być
pewna. Myśl, że może być teraz w ciąży przerażała ją…, Co
jeśli okaże się to prawdą? Co wtedy zrobi? Jej dolna warga
zaczęła lekko drgać z zimna. Nie była w stanie nawet objąć się
ramieniem by się spróbować chodź trochę ogrzać. W pewnym
momencie ponownie usłyszała kroki zbliżającego się Madary. Nie
miała nawet siły by się cofnąć przed nim. Po chwili ujrzała go
po raz kolejny. Stał nad nią i spoglądał z pogardą. Sądziła,
że znowu przyszedł po to samo… Jednak zdziwiła się, gdy ukląkł
obok niej i podniósł jej podbródek lekko do góry.
-
Przekażę mu twoje pozdrowienia a teraz żegnaj… na zawsze. –
szepnął i nim ona zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować
uaktywnił, sharingan wprowadzając ją tym samym w genjutsu. Shinobi
widząc, że „odpłynęła puścił jej podbródek, po czym odpiął
z kajdan, bo i tak nic już nie zdziała. Wyprostował się i
zlustrował każdy skrawek jej ciała i każdą ranę zadaną przez
siebie. Uśmiechnął się pod maską szyderczo. – Będziesz
umierać tysiąc razy… Za każdym razem wrócisz z wyjątkiem
jednego. To twój koniec droga Sakuro. – powiedział a na koniec
kopnął ją w brzuch chcąc zwiększyć jej ból…
Dwie
jakże różne kobiety stały przy klifie. Nie były za bardzo
zadowolone swoją obecnością jednak przyszła pewna potrzeba, aby
odbyć rozmowę. Jedna z nich bez wątpienia członkini organizacji
brzasku, Konan prawa ręka, Peina. Natomiast druga już mniej znana…
kunoichi o krótkich czerwonych włosach i oczach tego samego koloru,
ostrych rysach bladej twarzy. Obie panie mierzyły się
nieprzychylnym wzrokiem.
-
Mówiłam już, że mam gdzieś Akatsuki i wasze poglądy. –
warknęła niezadowolona z przybycia niebieskowłosej
-
Wszyscy to wiemy jednak nie zapominaj, że masz dług wdzięczności
u Peina. – powiedziała Konan ze znudzeniem
-
Czego chce? – w jej tonie było jeszcze więcej jadu niż przed
chwilą. Nie cierpiała tej kobiety i z wzajemnością.
-
Powiedzmy, że w razie, czego udzielisz nam pewnego rodzaju wsparcia.
– odpowiedziała na jej twarzy pojawił się pewnego rodzaju
uśmiech. Carmen zmarszczyła niebezpiecznie brwi nie lubiła jak
ktoś bawi się z nią w kotka i myszkę, jednak chciała spłacić
dług u lidera Akatsuki jak najszybciej….
No comments:
Post a Comment