Blond
włosa kobieta o bursztynowych oczach siedziała wygodnie w swoim
fotelu lustrując swymi tęczówkami trójkę mężczyzn stających
przed jej obliczem. Na każdej twarzy dało się widzieć powagę,
nawet Uzumaki był poważny wiedząc, o co chodzi. Czekali w ciszy
jeszcze na ostatniego shinobi, którego wezwała Gondaime. Jednak
nikt nie wiedział, o kogo takiego chodzi. Po kilkunastu minutach
drzwi z hukiem się otworzył a w nich stanął kruczowłosy nie
bardzo zadowolony z tego, że musiał ponownie iść do Tsunade na
dywanik.
-
Cze… - urwał widząc, że nie tylko kobieta przebywa w gabinecie.
Zdziwił się widząc Naruto, Shikamaru i Hyugę, sądził, że znowu
Piąta udzieli mi wykładu dotyczącego jego skrytych planów.
Kobieta posłała mu groźne spojrzenie, nie lubiła jak ktoś
odnosił się do niej takim tonem.
-
Zaprzestań swoich aroganckich słów i lepiej mnie wysłuchaj. –
powiedziała srogo mierząc go przeszywająco swym wzrokiem. – Za
godzinę wyruszasz wraz z nimi… – tu wskazała na trzech dobrze
znanych mu shinobi - …na północną część kraju ognia. Podobno
Akatsuki tam węszą, sprawdzicie to i przyniesiecie odpowiednie
informacje jak szybko jak to będzie możliwe. – dodała. Uchiha
wzdrygnął się słysząc nazwę organizacji brzasku. Skoro dają o
sobie znać nie jest dobrze. Najwidoczniej planują coś i nawet nie
raczyli go o niczym powiadomić zresztą, czemu się dziwić gdyż on
także już się im nie zwierzał z tego, co dzieje się w Konoha.
Tylko zastanawiał się, czemu zwlekali tak długo. – Możecie
odejść, Uchiha ty jeszcze zostajesz. – powiedziała po chwili.
Spadkobierca sharingan westchnął ciężko i przewrócił oczami, od
początku domyślał się, że będzie mu jeszcze marudziła. Nara
wraz z Nejim od razu skierowali się w stronę wyjścia jednak
niebieskooki nie ruszył się ani o krok. – Ciebie też to
dotyczy!!! – wrzasnęła
-
Ale babuniu, bo jaj mam takie pytanie i już się zmywam. –
powiedział szybko unikając grubej teczki, którą w niego rzuciła
-
Czego?! – spytała tym samym tonem, co wcześniej
-
Jak długo to potrwa? Bo wiesz nie chcę zostawiać Hinaty na długo
samej. – odpowiedział. Blondynka słysząc jego pytanie uspokoiła
się.
-
Nie wiem, ale sądzę, że minimum tydzień. Spokojnie Hinacie Ci nie
będzie, Sakura w razie, czego jej pomoże doskonale o tym wiesz. –
odparła – A twoja obecność na tej misji jest obowiązkowa. –
dodała
-
Tak, tak. Sasuke za 45 minut pod bramą. – powiedział shinobi
poczym wyszedł z gabinetu Gondaime rozmyślając jakby tu powiedzieć
żonie o nie planowanej misji. Na dodatek w samą paszczę Akatsuki.
Gdy blond czupryna zniknęła za drzwiami Tsunade od razu wstała z
fotela.
-
Mam nadzieję, że nie sprawisz nim żadnych kłopotów. – zaczęła
o dziwo spokojnie
-
Skoro według ciebie coś pójdzie nie tak i to ja będę przyczyną
to, po co mnie z nimi wysyłasz? – zapytał lakonicznie
-
Uważaj na swój ton Uchiha! – skarciła go – Mam swoje powody,
aby Cię tam wysłać. – odparła – Jesteś w wiosce już długo,
dokładniej mówiąc pół roku może wreszcie powiesz chociażby ze
względu na, Sakurę którą najbardziej ranisz ukrywając prawdę.
Po co po waszym ślubie przyszedłeś i poprosiłeś o przydział
ANBU? Co takiego wiesz o tajemnicach wioski, o których wspomniałeś?
Czy nie sądzisz, że przyszedł już odpowiedni czas, aby wszystko
wyjawić? – spytała chcąc go jakoś przekonać do wyjawienia
przynajmniej cząstki tego, co ukrywa…
-
Nie sądzę abym ją w jakikolwiek sposób ranił. – odpowiedział
od niechcenia, nie wiedząc nawet jak bardzo myli się swych słów.
Kobieta prychnęła gniewnie pod nosem. Nie chciała, aby jej
uczennica cierpiała, zwłaszcza przez niego.
-
Pamiętaj, że jeśli zrobisz jej krzywdę albo coś jej się stanie
to znajdę Cię chociażby na końcu świata, tylko po to, aby Cię
zabić i wypatroszyć. – zagroziła mu jednak on jakby w ogóle nie
przejął się jej słowami, po prostu stał niewzruszony.
-
Włos jej z głowy nie spadnie. – odparł po chwili, chociaż nie
wiedział, czemu. Czyżby właśnie oznajmił, że będzie ją mimo
wszystko chronił? Tak to zabrzmiało, co w jego przypadku było mało
prawdopodobnie, ale było i się zdarzyło.
-
Skoro tak mówisz to, dlaczego nie powiesz o swoich zamiarach? I o
tym, co wiesz? – spytała opierając się o krawędź biurka
-
Mam swoje powody. Powiem jej, gdy ja to uznam za stosowne a nie ty. –
Tsunade nudziła już ta konwersacja. Miała dość tego jego
obojętnego tonu i że do wszystkiego podchodzi z dystansem.
-
Możesz już iść i radzę Ci nie zwlekać za długo. –
oddelegowała go. Ten bez słowa odwrócił się do niej plecami, po
czym opuścił gabinet. Nie był za bardzo zadowolony, że
wielmożna i jego wysyła na tą misję. Nadal jest członkiem
Akatsuki, co jeśli rzeczywiście kogoś spotkają z organizacji
brzasku i wygada się o jego prawdziwej przynależności. O dziwo w
posiadłości znalazł się dość szybko w korytarzu spotkał Karin,
która najwidoczniej chciała mu coś powiedzieć, lecz on ją
zignorował i skierował się ku sypialni gdzie spodziewał zastać
swą małżonkę. Jednak, jakie było jego zdziwienie, gdy zastał
pusty pokój a w łazienki również nikogo nie było. Nie zauważył
jej na dole, więc gdzie może być? Usiadł na łóżku
spoglądając na drewniany zegar wiszący na ścianie. Miał jeszcze
pół godziny. Cholernie mu się nie chciało nigdzie iść. Wolał
zostać tutaj. Jego kare tęczówki bacznie lustrowały każdy
skrawek pokoju. Nagle dostrzegł śnieżnobiałą kartkę, która
była na szafce tuż obok niego. Bez zawahania wziął ją do ręki,
po czym jedną połówkę podniósł do góry by móc zaczytać się
w treści.
„Chyba
zapomniałeś, ale dzisiaj jest moja warta, więc wiesz już jak coś
gdzie jestem. Gdy wrócę chcę byśmy porozmawiali, tak, tak, tak,
znowu na ten sam temat, jednak tym razem chcę usłyszeć prawdę
sądzę, że i tak wystarczająco długo milczałeś. Więc masz
jeszcze kilkanaście godzin, aby ułożyć sobie swoją wypowiedź do
ładu. Gomena jednak tym razem nie odpuszczę, mam dość tych twoich
tajemnic.
Sakura”
Miała
rację, całkowicie zapomniał o tej warcie. Jednak, co do reszty…
wiedział, że nie dowie się tego tak jak to sobie zaplanowała,
gdyż niedługo wyrusza, ale co będzie jak wróci? Wtedy pewnie już
się jej nie wywinie a jedynym sposobem uniknięcia tej rozmowy jest
nie wrócenie do wioski… Przejechał dłoni po twarzy szukając
jakiegoś racjonalnego wyjścia z tej sytuacji. Niechętnie zwlekł
się z łóżka i przebrał się w odpowiedni strój na misję, maska
ANBU także zagościła na jego twarzy. Nie wiedząc, czemu ale za
nim opuścił sypialnie jeszcze raz ją zlustrował, po czym zszedł
na dół. Nim wyszedł z budynku wszedł do kuchni, gdzie o dziwo
zastał całą swą drużynę.
-
Wyruszam na misję w stronę Akatsuki jak wrócę zabieramy się za
to, po co tu jesteśmy. Zlikwidujemy starszyznę to jest nasz cel.
Dopóki nie wrócę nie rozmawiajcie o tym zwłaszcza, gdy Sakura
będzie w domu a teczki mojego brata strzeżcie. Zrozumiano? –
zapytał srogo, na co wszyscy pokiwali twierdząco
-
Jak długo Cię nie będzie? – spytał Juugo
-
Ta stara jędza powiedziała, że najkrócej tydzień. Jeśli mi się
uda to dam wam wcześniej jakiś znak i nie wychylajcie się za
bardzo. – Nikt już więcej nie zadał żadnego pytania. Sasuke
przygotowany wyruszył na misję… Nie zdając sobie sprawy z
czyhającego niebezpieczeństwa…
Wschód
słońca… Żółto pomarańczowe promienie rozlewały się po
panoramie wioski dając znać mieszkańcom, że nadszedł właśnie
nowy dzień. Na wschodniej części muru na skraju Konohy stała
kobieca postać, o czym świadczyły różowe kosmyki włosów
wydobywające się spod kaptura jak i ceramicznej maski, którą
miała na sobie. Jeszcze kilka minut a jej dzisiejsza warta będzie
zakończona a ona sama wróci do domu relaksując się w wannie
wypełnionej gorącą wodą i pianą. Jednak czekało ją jeszcze, co
innego a mianowicie rozmowa z mężem i tak jak mu napisała nie
zamierzała odpuszczać. W pewnym momencie tuż obok niej pojawił
się inny członek ANBU, który przyszedłby ją zmienić. Musiała
przyznać, że w nocy nic się nie działo, co strasznie ją nudziło,
ale cóż poradzić, jako kapitan raz na jakiś czas musi „odbębnić”
jedną wartę a później mieć na dłuższy czas już spokój.
Skinęła głową, po czym zeskoczyła na jeden z pobliskich dachów
i zaczęła kierować się ku posiadłości. Dotarcie do domu zajęło
jej jakieś 15 minut. Ze względu na to, że domownicy prawdopodobnie
o tej porze jeszcze smacznie śpią weszła po cichu do domu. Lecz
nim skierowała się na piętro weszła do kuchni, gdzie zastała
stos brudnych naczyń. O nie ona zmywać tego nie będzie. Podeszła
do lodówki i ją otworzyła pokręciła nosem widząc jej zawartość,
mimo iż była pełna to ona dzisiejszego dnia była dość wybredna.
Szybko zatrzasnęła drzwiczki i wzięła jedynie parę owoców,
które znajdowały się w specjalnym koszyku na stole i skierowała
się na górę. Nie chcąc robić hałasu po cichu weszła do
sypialni. Zdziwiła się i to wielce widząc pokój niemalże w takim
samym stanie, jakim zostawiła go wczorajszego dnia i bez
kruczowłosego. Jedynie kartka, którą napisała znajdowała się na
łóżku, co świadczyło o tym, że ją przeczytał. Westchnęła
sadząc, że pewnie gdzieś chce spokojnie przemyśleć, co jej
powiedzieć albo gdzieś trenuje. Opadła bezwładnie na łóżko a
swoje szmaragdowe tęczówki wbiła gdzieś w sufit. Po nocnej warcie
była zbyt zmęczona by cokolwiek zrobić, jej powieki pomału się
zamknęły a chociaż na trochę móc odpocząć. Po pięciu
godzinach smacznej drzemki przebudziła się. Przetarła dłonią
twarz chcąc jakoś się rozbudzić. Przysiadła na łóżku jej
tęczówki zerknęły na zegar było po 11 w pokoju nadal była sama.
Westchnęła, po czym ociężale skierowała się w stronę łazienki,
aby wziąć gorącą kąpiel. Oj tak dawno się tak nie relaksowała,
zazwyczaj wchodziła szybko pod prysznic. Odkręciła kurek z ciepłą
wodą i zaczęła ściągać przepocone ubrania z siebie. Po tym jak
sprawdziła czy woda ma odpowiednią temperaturę weszła do
ceramicznej wanny, a gorąca ciecz zaczęła pobudzać jej ciało.
Przymknęła lekko oczy a dłońmi błądziła gdzieś w wodzie. W
takim stanie tkwiła około półgodziny. Gdy woda zaczęła robić
się chłodnawa wyszła z niej owijając się ciepłym ręcznikiem.
Od razu skierowała się z powrotem do sypialni by móc ubrać się w
normalne odzienie. Gdyż wreszcie musiała znaleźć męża by z nim
porozmawiać. Wzięła ubrania, które leżały na fotelu i się
prosiły, aby wreszcie je schowano do szafki. Nie czekając na nic
więcej wzięła jabłko, które wcześniej przyniosła z dołu i
zeszła na parter. Westchnęła, gdy nikogo nie zastała na dole. Nie
miała pojęcia gdzie się wszyscy podziali i trochę zaczynało ją
to frustrować. Skierowała się w stronę pokojów członków Taki.
Pierwszym pomieszczeniem, do jakiego weszła był pokój
seledynowowłosego. Ogólnie rzecz biorąc nic ciekawego takiego w
nim nie było, typowy męski pokój. Gdy już miała wychodzić coś
przykuło jej uwagę, mimo iż to były zwykłe kartki papiery
wystające pod łóżkiem to coś ją korciłoby dowiedzieć się, co
to dokładnie jest. Rozejrzała się po korytarzu sprawdzając czy
czasami nikt się nie zjawił. Niepewnie weszła do środka jednak
drzwi za sobą nie zamknęła. Uklękła obok miejsca, z którego
wystawały jakieś dokumenty, po czym wyciągnęła je z pod łóżka.
Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły, gdy ujrzała, jaki
nagłówek jest na jednej z teczek. Szybkimi ruchami dłoni zaczęła
przewracać kartki lustrując każdą stronę bardzo dokładnie.
~
To nie możliwe!! ~ przeleciało jej przez myśl. W tej chwili wrzało
w niej. Nie mogła uwierzyć, że właśnie znalazła teczkę
Itachi’ego, którą skradzioną ją jej dosłownie z przed nosa.
Gdy doszła do ostatnich stron jej zdziwienie nie znało już granic.
Kartki, które były wyrwane nagle się znalazły. Szybko wczytywała
się w ich treść, chcąc się dowiedzieć, co takiego ktoś chciał
ukryć, zapoznając się tym samym ze straszną historią klanu z
przed kilkunastu lat. Nie wierzyłam tym, co widzi… tym, co
przeczytała jednak teraz wszystko zaczęło jej się układać w
całość. Niespodziewany powrót Sasuke do wioski i ten nagły ślub
z nią… Chciał być jak najbliżej świeżych informacji, aby z
czasem dokonać swej zemsty na starszyźnie. Jak oparzona podniosła
się z podłogi zabierając ze sobą teczkę i dokumenty, które były
luzem. Biegła ku wyjściu z posiadłości, nagle z kuchni usłyszała
znajome głosy jak najszybciej tam się skierowała. Nie myliła się
w pomieszczeniu właśnie przebywał Suigetsu wraz z brązowowłosym.
Bez ostrzeżenia podeszła do byłego ucznia Zabuzy i przyparła go
do ściany. Juugo ściągnął niebezpiecznie brwi nie wiedząc, co
się dzieje. Nigdy nie widział żony szefa w takim stanie.
-
Gdzie jest Sasuke?! – warknęła wściekle. Mężczyźni od razu
zauważali, co kobieta trzyma w dłoni. Ta sytuacja nie wróżyła
nic dobrego zwłaszcza jak kruczowłosy się dowie.
-
Sakura… to nie tak jak myślisz…. – zaczął spokojnie Juugo
chcąc trochę ją uspokoić, lecz to ją jeszcze bardziej
rozjuszyło.
-
Mam gdzieś wasze słowa chcę tylko wiedzieć gdzie on jest!!! –
wrzasnęła i nie wiedząc, czemu łzy cisnęły się jej do oczu
-
Na misji. – odpowiedział cicho seledynowłosy
-
Co?! – nie mogła opanować swojego tonu, nadal w niej wrzało a
teraz jeszcze jej stan psychiczny się nieco pogorszył.
-
Po tym jak wyszłaś na wartę wrócił i powiedział, że Tsunade
wysyła go na misję. – odparł Juugo
-
Gdzie?! – lustrowała ich obu przenikliwym spojrzeniem
-
Na północ. – tyle jej wystarczyło. Puściła shinobi i wybiegła
z domu wraz z teczką szwagra. W tej chwili nie myślała
racjonalnie, biegła by go znaleźć… Nie patrzyła na ludzi,
których mijała na ulicy, zanim wybiegła z wioski rzuciła w stronę
Kotetsu i Izumo, że nie będzie jej kilka dnia. Uczucia wzięły nad
nią górę. Nie była w stanie stwierdzić jak długo już biegnie,
nie czuła bólu. Tylko głód, który jej doskwierał jednak nie
przejmowała się nim za bardzo. Wbiegła na małą polanę. Coś
było nie tak… Czuła to… Przystanęła… Dłonią sięgnęła
ku kabury. Lecz niestety musiała stwierdzić, że przez tą całą
sytuację nie wzięła ze sobą żadnej broni. Usłyszała szelest
dochodzący z krzaków niedaleko niej. Nagle wszystko ucichło.
Wyostrzyła swój wzrok. Przyjęła pozycję obroną jedyne, co jej
pozostało to własne niezawodne pięści. Ku jej zdziwieniu ujrzała
czerwone tęczówki… A raczej jedną…
-
Sharingan… - szepnęła
No comments:
Post a Comment