50.

Blond włosa kobieta o bursztynowych oczach siedziała wygodnie w swoim fotelu lustrując swymi tęczówkami trójkę mężczyzn stających przed jej obliczem. Na każdej twarzy dało się widzieć powagę, nawet Uzumaki był poważny wiedząc, o co chodzi. Czekali w ciszy jeszcze na ostatniego shinobi, którego wezwała Gondaime. Jednak nikt nie wiedział, o kogo takiego chodzi. Po kilkunastu minutach drzwi z hukiem się otworzył a w nich stanął kruczowłosy nie bardzo zadowolony z tego, że musiał ponownie iść do Tsunade na dywanik.
- Cze… - urwał widząc, że nie tylko kobieta przebywa w gabinecie. Zdziwił się widząc Naruto, Shikamaru i Hyugę, sądził, że znowu Piąta udzieli mi wykładu dotyczącego jego skrytych planów. Kobieta posłała mu groźne spojrzenie, nie lubiła jak ktoś odnosił się do niej takim tonem.
- Zaprzestań swoich aroganckich słów i lepiej mnie wysłuchaj. – powiedziała srogo mierząc go przeszywająco swym wzrokiem. – Za godzinę wyruszasz wraz z nimi… – tu wskazała na trzech dobrze znanych mu shinobi - …na północną część kraju ognia. Podobno Akatsuki tam węszą, sprawdzicie to i przyniesiecie odpowiednie informacje jak szybko jak to będzie możliwe. – dodała. Uchiha wzdrygnął się słysząc nazwę organizacji brzasku. Skoro dają o sobie znać nie jest dobrze. Najwidoczniej planują coś i nawet nie raczyli go o niczym powiadomić zresztą, czemu się dziwić gdyż on także już się im nie zwierzał z tego, co dzieje się w Konoha. Tylko zastanawiał się, czemu zwlekali tak długo. – Możecie odejść, Uchiha ty jeszcze zostajesz. – powiedziała po chwili. Spadkobierca sharingan westchnął ciężko i przewrócił oczami, od początku domyślał się, że będzie mu jeszcze marudziła. Nara wraz z Nejim od razu skierowali się w stronę wyjścia jednak niebieskooki nie ruszył się ani o krok. – Ciebie też to dotyczy!!! – wrzasnęła
- Ale babuniu, bo jaj mam takie pytanie i już się zmywam. – powiedział szybko unikając grubej teczki, którą w niego rzuciła
- Czego?! – spytała tym samym tonem, co wcześniej
- Jak długo to potrwa? Bo wiesz nie chcę zostawiać Hinaty na długo samej. – odpowiedział. Blondynka słysząc jego pytanie uspokoiła się.
- Nie wiem, ale sądzę, że minimum tydzień. Spokojnie Hinacie Ci nie będzie, Sakura w razie, czego jej pomoże doskonale o tym wiesz. – odparła – A twoja obecność na tej misji jest obowiązkowa. – dodała
- Tak, tak. Sasuke za 45 minut pod bramą. – powiedział shinobi poczym wyszedł z gabinetu Gondaime rozmyślając jakby tu powiedzieć żonie o nie planowanej misji. Na dodatek w samą paszczę Akatsuki. Gdy blond czupryna zniknęła za drzwiami Tsunade od razu wstała z fotela.
- Mam nadzieję, że nie sprawisz nim żadnych kłopotów. – zaczęła o dziwo spokojnie
- Skoro według ciebie coś pójdzie nie tak i to ja będę przyczyną to, po co mnie z nimi wysyłasz? – zapytał lakonicznie
- Uważaj na swój ton Uchiha! – skarciła go – Mam swoje powody, aby Cię tam wysłać. – odparła – Jesteś w wiosce już długo, dokładniej mówiąc pół roku może wreszcie powiesz chociażby ze względu na, Sakurę którą najbardziej ranisz ukrywając prawdę. Po co po waszym ślubie przyszedłeś i poprosiłeś o przydział ANBU? Co takiego wiesz o tajemnicach wioski, o których wspomniałeś? Czy nie sądzisz, że przyszedł już odpowiedni czas, aby wszystko wyjawić? – spytała chcąc go jakoś przekonać do wyjawienia przynajmniej cząstki tego, co ukrywa…
- Nie sądzę abym ją w jakikolwiek sposób ranił. – odpowiedział od niechcenia, nie wiedząc nawet jak bardzo myli się swych słów. Kobieta prychnęła gniewnie pod nosem. Nie chciała, aby jej uczennica cierpiała, zwłaszcza przez niego.
- Pamiętaj, że jeśli zrobisz jej krzywdę albo coś jej się stanie to znajdę Cię chociażby na końcu świata, tylko po to, aby Cię zabić i wypatroszyć. – zagroziła mu jednak on jakby w ogóle nie przejął się jej słowami, po prostu stał niewzruszony.
- Włos jej z głowy nie spadnie. – odparł po chwili, chociaż nie wiedział, czemu. Czyżby właśnie oznajmił, że będzie ją mimo wszystko chronił? Tak to zabrzmiało, co w jego przypadku było mało prawdopodobnie, ale było i się zdarzyło.
- Skoro tak mówisz to, dlaczego nie powiesz o swoich zamiarach? I o tym, co wiesz? – spytała opierając się o krawędź biurka
- Mam swoje powody. Powiem jej, gdy ja to uznam za stosowne a nie ty. – Tsunade nudziła już ta konwersacja. Miała dość tego jego obojętnego tonu i że do wszystkiego podchodzi z dystansem.
- Możesz już iść i radzę Ci nie zwlekać za długo.  – oddelegowała go. Ten bez słowa odwrócił się do niej plecami, po czym opuścił gabinet.  Nie był za bardzo zadowolony, że wielmożna i jego wysyła na tą misję. Nadal jest członkiem Akatsuki, co jeśli rzeczywiście kogoś spotkają z organizacji brzasku i wygada się o jego prawdziwej przynależności. O dziwo w posiadłości znalazł się dość szybko w korytarzu spotkał Karin, która najwidoczniej chciała mu coś powiedzieć, lecz on ją zignorował i skierował się ku sypialni gdzie spodziewał zastać swą małżonkę. Jednak, jakie było jego zdziwienie, gdy zastał pusty pokój a w łazienki również nikogo nie było. Nie zauważył jej na dole, więc gdzie może być?  Usiadł na łóżku spoglądając na drewniany zegar wiszący na ścianie. Miał jeszcze pół godziny. Cholernie mu się nie chciało nigdzie iść. Wolał zostać tutaj. Jego kare tęczówki bacznie lustrowały każdy skrawek pokoju. Nagle dostrzegł śnieżnobiałą kartkę, która była na szafce tuż obok niego. Bez zawahania wziął ją do ręki, po czym jedną połówkę podniósł do góry by móc zaczytać się w treści.
Chyba zapomniałeś, ale dzisiaj jest moja warta, więc wiesz już jak coś gdzie jestem. Gdy wrócę chcę byśmy porozmawiali, tak, tak, tak, znowu na ten sam temat, jednak tym razem chcę usłyszeć prawdę sądzę, że i tak wystarczająco długo milczałeś. Więc masz jeszcze kilkanaście godzin, aby ułożyć sobie swoją wypowiedź do ładu. Gomena jednak tym razem nie odpuszczę, mam dość tych twoich tajemnic.
                                                                                                                                               Sakura”
Miała rację, całkowicie zapomniał o tej warcie. Jednak, co do reszty… wiedział, że nie dowie się tego tak jak to sobie zaplanowała, gdyż niedługo wyrusza, ale co będzie jak wróci? Wtedy pewnie już się jej nie wywinie a jedynym sposobem uniknięcia tej rozmowy jest nie wrócenie do wioski… Przejechał dłoni po twarzy szukając jakiegoś racjonalnego wyjścia z tej sytuacji. Niechętnie zwlekł się z łóżka i przebrał się w odpowiedni strój na misję, maska ANBU także zagościła na jego twarzy. Nie wiedząc, czemu ale za nim opuścił sypialnie jeszcze raz ją zlustrował, po czym zszedł na dół. Nim wyszedł z budynku wszedł do kuchni, gdzie o dziwo zastał całą swą drużynę.
- Wyruszam na misję w stronę Akatsuki jak wrócę zabieramy się za to, po co tu jesteśmy. Zlikwidujemy starszyznę to jest nasz cel. Dopóki nie wrócę nie rozmawiajcie o tym zwłaszcza, gdy Sakura będzie w domu a teczki mojego brata strzeżcie. Zrozumiano? – zapytał srogo, na co wszyscy pokiwali twierdząco
- Jak długo Cię nie będzie? – spytał Juugo
- Ta stara jędza powiedziała, że najkrócej tydzień. Jeśli mi się uda to dam wam wcześniej jakiś znak i nie wychylajcie się za bardzo. – Nikt już więcej nie zadał żadnego pytania. Sasuke przygotowany wyruszył na misję… Nie zdając sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa…
Wschód słońca… Żółto pomarańczowe promienie rozlewały się po panoramie wioski dając znać mieszkańcom, że nadszedł właśnie nowy dzień. Na wschodniej części muru na skraju Konohy stała kobieca postać, o czym świadczyły różowe kosmyki włosów wydobywające się spod kaptura jak i ceramicznej maski, którą miała na sobie. Jeszcze kilka minut a jej dzisiejsza warta będzie zakończona a ona sama wróci do domu relaksując się w wannie wypełnionej gorącą wodą i pianą. Jednak czekało ją jeszcze, co innego a mianowicie rozmowa z mężem i tak jak mu napisała nie zamierzała odpuszczać. W pewnym momencie tuż obok niej pojawił się inny członek ANBU, który przyszedłby ją zmienić. Musiała przyznać, że w nocy nic się nie działo, co strasznie ją nudziło, ale cóż poradzić, jako kapitan raz na jakiś czas musi „odbębnić” jedną wartę a później mieć na dłuższy czas już spokój. Skinęła głową, po czym zeskoczyła na jeden z pobliskich dachów i zaczęła kierować się ku posiadłości. Dotarcie do domu zajęło jej jakieś 15 minut. Ze względu na to, że domownicy prawdopodobnie o tej porze jeszcze smacznie śpią weszła po cichu do domu. Lecz nim skierowała się na piętro weszła do kuchni, gdzie zastała stos brudnych naczyń. O nie ona zmywać tego nie będzie. Podeszła do lodówki i ją otworzyła pokręciła nosem widząc jej zawartość, mimo iż była pełna to ona dzisiejszego dnia była dość wybredna. Szybko zatrzasnęła drzwiczki i wzięła jedynie parę owoców, które znajdowały się w specjalnym koszyku na stole i skierowała się na górę. Nie chcąc robić hałasu po cichu weszła do sypialni. Zdziwiła się i to wielce widząc pokój niemalże w takim samym stanie, jakim zostawiła go wczorajszego dnia i bez kruczowłosego. Jedynie kartka, którą napisała znajdowała się na łóżku, co świadczyło o tym, że ją przeczytał. Westchnęła sadząc, że pewnie gdzieś chce spokojnie przemyśleć, co jej powiedzieć albo gdzieś trenuje. Opadła bezwładnie na łóżko a swoje szmaragdowe tęczówki wbiła gdzieś w sufit. Po nocnej warcie była zbyt zmęczona by cokolwiek zrobić, jej powieki pomału się zamknęły a chociaż na trochę móc odpocząć. Po pięciu godzinach smacznej drzemki przebudziła się. Przetarła dłonią twarz chcąc jakoś się rozbudzić. Przysiadła na łóżku jej tęczówki zerknęły na zegar było po 11 w pokoju nadal była sama. Westchnęła, po czym ociężale skierowała się w stronę łazienki, aby wziąć gorącą kąpiel. Oj tak dawno się tak nie relaksowała, zazwyczaj wchodziła szybko pod prysznic. Odkręciła kurek z ciepłą wodą i zaczęła ściągać przepocone ubrania z siebie. Po tym jak sprawdziła czy woda ma odpowiednią temperaturę weszła do ceramicznej wanny, a gorąca ciecz zaczęła pobudzać jej ciało. Przymknęła lekko oczy a dłońmi błądziła gdzieś w wodzie. W takim stanie tkwiła około półgodziny. Gdy woda zaczęła robić się chłodnawa wyszła z niej owijając się ciepłym ręcznikiem. Od razu skierowała się z powrotem do sypialni by móc ubrać się w normalne odzienie. Gdyż wreszcie musiała znaleźć męża by z nim porozmawiać. Wzięła ubrania, które leżały na fotelu i się prosiły, aby wreszcie je schowano do szafki. Nie czekając na nic więcej wzięła jabłko, które wcześniej przyniosła z dołu i zeszła na parter. Westchnęła, gdy nikogo nie zastała na dole. Nie miała pojęcia gdzie się wszyscy podziali i trochę zaczynało ją to frustrować. Skierowała się w stronę pokojów członków Taki. Pierwszym pomieszczeniem, do jakiego weszła był pokój seledynowowłosego. Ogólnie rzecz biorąc nic ciekawego takiego w nim nie było, typowy męski pokój. Gdy już miała wychodzić coś przykuło jej uwagę, mimo iż to były zwykłe kartki papiery wystające pod łóżkiem to coś ją korciłoby dowiedzieć się, co to dokładnie jest. Rozejrzała się po korytarzu sprawdzając czy czasami nikt się nie zjawił. Niepewnie weszła do środka jednak drzwi za sobą nie zamknęła. Uklękła obok miejsca, z którego wystawały jakieś dokumenty, po czym wyciągnęła je z pod łóżka. Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły, gdy ujrzała, jaki nagłówek jest na jednej z teczek. Szybkimi ruchami dłoni zaczęła przewracać kartki lustrując każdą stronę bardzo dokładnie.
~ To nie możliwe!! ~ przeleciało jej przez myśl. W tej chwili wrzało w niej. Nie mogła uwierzyć, że właśnie znalazła teczkę Itachi’ego, którą skradzioną ją jej dosłownie z przed nosa. Gdy doszła do ostatnich stron jej zdziwienie nie znało już granic. Kartki, które były wyrwane nagle się znalazły. Szybko wczytywała się w ich treść, chcąc się dowiedzieć, co takiego ktoś chciał ukryć, zapoznając się tym samym ze straszną historią klanu z przed kilkunastu lat. Nie wierzyłam tym, co widzi… tym, co przeczytała jednak teraz wszystko zaczęło jej się układać w całość. Niespodziewany powrót Sasuke do wioski i ten nagły ślub z nią… Chciał być jak najbliżej świeżych informacji, aby z czasem dokonać swej zemsty na starszyźnie. Jak oparzona podniosła się z podłogi zabierając ze sobą teczkę i dokumenty, które były luzem. Biegła ku wyjściu z posiadłości, nagle z kuchni usłyszała znajome głosy jak najszybciej tam się skierowała. Nie myliła się w pomieszczeniu właśnie przebywał Suigetsu wraz z brązowowłosym. Bez ostrzeżenia podeszła do byłego ucznia Zabuzy i przyparła go do ściany. Juugo ściągnął niebezpiecznie brwi nie wiedząc, co się dzieje. Nigdy nie widział żony szefa w takim stanie.
- Gdzie jest Sasuke?! – warknęła wściekle. Mężczyźni od razu zauważali, co kobieta trzyma w dłoni. Ta sytuacja nie wróżyła nic dobrego zwłaszcza jak kruczowłosy się dowie.
- Sakura… to nie tak jak myślisz…. – zaczął spokojnie Juugo chcąc trochę ją uspokoić, lecz to ją jeszcze bardziej rozjuszyło.
- Mam gdzieś wasze słowa chcę tylko wiedzieć gdzie on jest!!! – wrzasnęła i nie wiedząc, czemu łzy cisnęły się jej do oczu
- Na misji. – odpowiedział cicho seledynowłosy
- Co?! – nie mogła opanować swojego tonu, nadal w niej wrzało a teraz jeszcze jej stan psychiczny się nieco pogorszył.
- Po tym jak wyszłaś na wartę wrócił i powiedział, że Tsunade wysyła go na misję. – odparł Juugo
- Gdzie?! – lustrowała ich obu przenikliwym spojrzeniem
- Na północ. – tyle jej wystarczyło. Puściła shinobi i wybiegła z domu wraz z teczką szwagra. W tej chwili nie myślała racjonalnie, biegła by go znaleźć… Nie patrzyła na ludzi, których mijała na ulicy, zanim wybiegła z wioski rzuciła w stronę Kotetsu i Izumo, że nie będzie jej kilka dnia. Uczucia wzięły nad nią górę. Nie była w stanie stwierdzić jak długo już biegnie, nie czuła bólu. Tylko głód, który jej doskwierał jednak nie przejmowała się nim za bardzo. Wbiegła na małą polanę. Coś było nie tak… Czuła to… Przystanęła… Dłonią sięgnęła ku kabury. Lecz niestety musiała stwierdzić, że przez tą całą sytuację nie wzięła ze sobą żadnej broni. Usłyszała szelest dochodzący z krzaków niedaleko niej. Nagle wszystko ucichło. Wyostrzyła swój wzrok. Przyjęła pozycję obroną jedyne, co jej pozostało to własne niezawodne pięści. Ku jej zdziwieniu ujrzała czerwone tęczówki… A raczej jedną…

- Sharingan… - szepnęła

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya