Półtora
miesiąca minęło w zastraszająco szybkim tempie. Życie toczyło
się pomału i spokojnie, na razie, tak jak powinno.. Jednak Hokage
pilnowała cały czas młodego Uchihę jak i Danzou. Obaj panowie
doskonale zdawali sobie sprawę, że wielmożna kazała mieć ich na
oku niemalże cały czas. Jednak nie zdradziła swojej uczennicy
tego, co wie jak i tego, czego dopiero się domyśla. Lecz od
ostatniej rozmowy przeprowadzonej z kruczowłosym nie znalazła
żadnego więcej dowodu obciążającego go, ale mimo wszystko nie
zamierzała odpuszczać. W przeciwieństwie do niego Danzou nadal
spiskował za plecami Tsunade i jakoś nie krył się z tym za
bardzo. A co do Taki ich wędrówki do kryjówki Madary zostały
zminimalizowane do zera przez samego, Sasuke, który miał już
serdecznie dość gierek najstarszego członka swego klanu. Każdy
zaakceptował decyzję swojego przywódcy nawet obyło się bez
kłopotliwych pytań ze strony Karin. Może powiedzieć, że również
Suigetsu rozegrał ową wygraną w zakładzie na swoją korzyść.
Zrezygnował ze spotkania z blondynką, twierdząc, że i tak ma
satysfakcję gdyż wygrał z nią. Jednak los sprawił, że i tak do
owego spotkanie po między nimi doszło. Lecz nie skończyło się to
tak jakby oboje to sobie wyobrażali a mianowicie Seledynowowłosy
skończył z ogromną „śliwą” pod okiem, której twórca była
Yamanaka we własnej osobie. Ciąża Hinaty była już dość
widoczna a Naruto każdego dnia panikował jakby to on miał za
niecałe pół roku rodzic a nie jego żona. Szczęście z drugiego
dziecko było wręcz niesamowite. Mała Sui także wiedziała już,
że za jakiś czas będzie miała rodzeństwo, mimo iż nie do końca
znała znaczenie tego słowa. Jeśli chodzi o relację w związku
państwa Uchiha to jak to u nich bywa, były dobre jak i złe dni.
Jednak oni nie potrafi inaczej… W ich wydaniu nie było dnia bez
małej sprzeczki o byle, co. Lecz mimo wszystko jakoś się z sobą
dogadywali, albo przynajmniej starali ze względu na to ze byli
małżeństwem… Było parę czułych momentów, troski o tą drugą
osobę, jednak nic nie trwa wiecznie. Nie wiedzieli jakby ich życie
wyglądało gdyby w tej chwili nie byli razem. Mimo iż nie mówili
tego na głos to było im dobrze tak jak teraz jest. Lecz co jeśli
druga osoba zniknie lub odejdzie? Czy będą w stanie żyć osobno?
Jeszcze żadno z nich nie pomyślało w taki sposób. Kruczowłosy z
każdym dniem zastanawiał się czy jest sens w powiedzeniu Sakurze,
co nieco o jego wcześniejszych zamiarach dotyczących wioski. Był
już coraz bliżej zrealizowania swojego jak i Akatsuki planu jednak
coś mu przeszkadzało… Jego myśli zbyt często krążyły wokół
postaci różowowłosej, nie mógł się przed tym powstrzymać, to
było jak nałóg, z którego ciężko jest wybrnąć. Życie jest
nieprzewidywalne nikt nie wie, co się zdarzy w przeciągu
najbliższej godziny… Nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości…
Natomiast w tej chwili dwie małżeńskie pary przebywały w
posiadłości państwa Uzumakich. Blond włosy mężczyzna głośno
mówił coś do Uchihy, lecz od niego jakby wszystko się odbijało i
nic nie docierało. Natomiast obie kunoichi znajdowały się w kuchni
przygotowując posiłek. Tego dnia stwierdziły, że zjedzą wspólny
obiad. Sakura nieźle musiała się natrudzić by wyciągnąć
kruczowłosego z domu jednak po kilkunastu minutach i wrzaskach z jej
strony ustąpił i również przyszedł. Tymczasem mała blondyneczka
siedziała grzecznie na podłodze i bawiła się klockami. Jednak
zabawa w pojedynkę każdemu się kiedyś nudzi. Podniosła się z
drewnianej podłogi i skierowała się ku kuchni, lecz widząc swoją
mamę i ciocię, które krzątały się po kuchni zawróciła z
powrotem do salonu. Na jej małej twarzyczce pojawił się nieznaczny
grymas spowodowany nudą. Podeszła do dwóch shinobich, którzy
siedzieli na kanapie i wspięła się na mebel tak, aby usadowić się
pomiędzy nimi. Naruto od razu się jej posunął, aby się zmieściła
i nadal kontynuował swój jakże długi monolog. Dziewczynka
westchnęła cicho, po czym zwróciła swoje duże białe oczka ku
kruczowłosemu z wielką nadzieją.
-
Pobawimy się? – zapytała odważnie nie zwlekając ani chwili
dłużej wdrapując się na jego kolana. Blondyn słysząc słowa
córki a także widząc, do kogo je kieruje automatycznie ucichł. W
jego głowie zrodził się pewien szatański plan, co nie jest
częstym zjawiskiem. Sasuke wbił swoje kare tęczówki w postać
małej dziedziczki, Byakugan. Nie miał zamiaru się z nią bawić,
bo, po co? Jakby nie mogła się bawić sama. Spojrzał srogo w
stronę przyjaciela z drużyny. Jednak ten jak gdyby nigdy nic
podszedł do miejsca gdzie ówcześnie bawiła się jego córka.
Wziął kilka zabawek, po czym położył je na kanapie gdzie przed
chwilą jeszcze siedział.
-
Ona ma rację, przyda Ci się trochę zabawy. – powiedział z nie
małym rozbawieniem. Kruczowłosy posłał mu ostrzegawcze
spojrzenie. Sui od razu wzięła zabawki, które podał jej ojciec i
wcisnęła jedną ze swych lalek w dłoń Uchihy. Szturchnęła go
lekko by wreszcie zaczął się z nią bawić jednak on spojrzał na
nią srogim wzrokiem. Jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił a
oczka lekko zaszkliły. – I zmień ten wyraz twarzy, bo straszysz
mi dziecko. – dodał blondyn znikając w wejściu do kuchni.
-
Nie możesz się pobawić z kimś innym? – spytał obojętnie
ściągając ją ze swych kolan i zasadzając obok. Lecz to była
syzyfowa praca gdyż dziewczynka od razu wróciła na poprzednie
miejsce, po czym pokiwała przecząco swoją główką. – A gdzie
indziej? Sama? – zapytał mając nadzieję, że tym razem usłyszy
pozytywną odpowiedzieć jednak tak się nie stało. Blondyneczka tak
jak za pierwszym razem pokiwała przecząco. Sasuke westchnął
ciężko. Odłożył lalkę, którą Sui włożyła mu w rękę i
wziął jakiś samochodzik. – Wyścigi? – spytał jakby miał iść
na stracenie i wskazał na małe czerwone autko.
-
Konik! – krzyknęła wesoło. Kruczowłosy chwilę analizował jej
słowo chcąc dokładnie wiedzieć, o co jej chodzi. Gdy wreszcie do
niego dotarło, o jakiej zabawie mówi przejechał dłonią po
twarzy.
-
To już wolę lalki. – mruknął pod nosem. Sui automatycznie
podała mu brązowowłosą lalkę o zielonych oczach. Którą ten
niechętnie wziął do ręki.
Tymczasem
w kuchni Sakura kroiła przeróżne rodzaje warzyw na sałatkę a
granatowowłosa pilnowałaby mięso by się nie przypaliło.
-
Hinata jakby coś było nie tak lub byś czuła się źle mów od
razu. – powiedziała Uchiha nie przerywając czynności.
-
Wiem i nie musisz się martwić wystarczy, że Naruto codziennie
panikuje jakbym już w tej chwili miałabym urodzić na jego oczach.
– westchnęła a różowowłosa zachichotała pod nosem. – A co
tam u ciebie i Sasuke? – spytała. Dźwięk noża uderzającego o
drewnianą deskę do krojenia momentalnie ucichł, co oznaczało, że
kunoichi się zamyśliła. Tylko Hinata wiedziała jak było pomiędzy
nimi naprawdę, tylko jej się zwierzała od czasu do czasu.
-
Ehh… tak jak zawsze… Nadal ma tajemnice. – sparowała wbijając
nóż mocno w marchewkę, która pod siłą uderzenia przepołowiła
się na pół a ostre narzędzie kuchenne utkwiło w desce. Uzumaki
sprawdziła po raz kolejny stan mięsa, po czym przekręciła
zapalnik na gazówce, wyłączając tym samym gaz pod garnkiem.
Podeszła do przyjaciółki.
-
Musisz z nim porozmawiać jeszcze raz. – powiedziała
-
Dobrze wiesz ile razy już próbowała i zawsze zbywał mnie tym
samym. – odparła szarpiąc za trzon noża chcąc go wyciągnąć.
Gdy już to się stało okazało się, że nie tylko marchewka
przepołowiła się na pół, drewniana deska również. – Ehh…
odkupię. – powiedziała kładąc nóż na bok i wycierając dłonie
w ścierkę.
-
Nie musisz, mam ich jeszcze trochę. A co do Sasuke spróbuj raz
jeszcze, ale tym razem nie odpuszczaj tak łatwo. Nawet jakby znowu
miał wyjść z domu trzaskając drzwiami to i tak brnij dalej, w
końcu ulegnie. – dodała, gdy różowowłosa zbierała się już
do powiedzenia czegoś więcej do kuchni wszedł mimo srogiego zakazu
Naruto, a w kącikach jego oczu można było dostrzec małe łezki
rozbawienia. – Mówiłam, że masz nie wchodzić do kuchni! Znowu
zjesz połowę zanim jedzenie znajdzie się na stole. – powiedziała
niezadowolona Uzumaki
-
Hinatko spokojnie nie tknę jedzenia. – bronił się –
Sakura-chan powinnaś natychmiast pójść do pokoju i coś zobaczyć.
– dodał szybko widząc srogi wzrok obu kobiet. Różowowłosa
ściągnęła lekko brwi.
-
O co Ci chodzi? – zapytała
-
Idź to zobaczysz. – odpowiedział jej tajemniczo. Hinata także
nie wiedziała, o co może chodzić jej mężowi. Uchiha niepewnie
skierowała swe kroki ku salonowi gdzie jak się domyślała powinien
być kruczowłosy. Gdy i granatowowłosa skierowała się w tym samym
kierunki, Naruto ją zatrzymał. – Daj jej chwilę. Będzie musiała
dojść do siebie po tym, co zobaczy. – dodał z niemałym
rozbawieniem. Hinata posłała mu srogie spojrzenie, także chciała
się dowiedzieć, o co tutaj chodzi. – Oj, po prostu Sasuke
bawi się z Sui. – wyjaśnił. Nagle w jej głowie pojawił się
obraz bawiącego się Uchihy z ich córką. Nie wiedziała czy płakać
czy może modlić się za męża przyjaciółki, by wyszedł z tego
cało…
Różowowłosa
stała właśnie w wejściu do salonu. Widząc, co się dzieje na
kanapie znieruchomiała, spodziewała się wszystkiego, ale nie tego.
Nie wiedząc, kiedy oparła się o ścianę, która uchroniła ją
przed niespodziewanym upadkiem. Jej szmaragdowe tęczówki bacznie
lustrowały każdy ich ruch. Nie dostrzegli, że i ona znajduje się
w owym pomieszczeniu przyglądając się im jak zahipnotyzowana.
Nigdy w swym życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będzie
świadkiem takiego wydarzenia. Sasuke jak gdyby nigdy nic bawiący
się lalkami z małą dziewczynką. Czyżby odezwały się w nim
jakieś niespodziewane uczucia do dzieci? Czyżby przypomniał sobie
jak to jest być małym bezbronnym dzieckiem, które w takim wieku
chcę się tylko i wyłącznie bawić a także psocić? Taka właśnie
była Sui, jeszcze nie rozumiała pojęcia bycia shinobi, które już
niedługo będą jej wpajane do głowy. Tysiące niespodziewanych
myśli przelatywało w tej chwili przez jej głowę i wszystkie
dotyczyły kruczowłosego. Mimo iż oni nie planowali ciąży, co
jeśli kiedyś niespodziewanie to się stanie… Czy nadal będzie
taki oschły, jakim próbuje być? Czy może będzie się martwił o
nią i o dziecko? Oczywiście nie w takiej skali, jak Naruto o,
Hinatę bo jego to raczej nikt nie pobije. Czy będzie taki jak w tej
chwili bawiąc się z Sui? Czy chociaż w minimalny stopniu okaże
jej troskę? Te pytania były jak TABU, odpowiedzi nie pozna, jeśli
w ciąży nie będzie. Nie chciała już im przeszkadzać.
Wyprostowała się i chciała wrócić do kuchni by pomóc Hinacie w
nakładaniu obiad, gdy mała blondyneczka podniosła swój wzrok ku
niej.
-
Ciocia! – krzyknęła zadowolona, jednak nadal siedziała na
kolanach shinobi. Kruczowłosy odruchowo także podniósł na nią
swe tęczówki, które po chwili spotkały się ze szmaragdowym
wzrokiem żony. Nie wiedział jak długo tu jest, czy może dopiero,
co weszła. Sakura widząc jego wzrok uśmiechnęła się niepewnie,
nie wiedząc, co powiedzieć. Zresztą on także nie wiedział. –
Ja się bawię z wujkiem, też chcesz? – spytała po chwili Sui
-
Może później, teraz muszę pomóc twojej mamie obiad robić. –
odpowiedziała obdarzając ją ciepłym uśmiechem i nagle jak proca
z sąsiedniego pomieszczenia wyszedł niebieskooki.
-
Obiad na stole. – powiedział rozbawiony
-
Ale ja chcę się jeszcze bawić. – odparła smutnym tonem
białooka.
-
Nie martw się Sui jak zjemy obiad to się z tobą pobawię, a teraz
chodź, bo mama czeka. – dodała Sakura chcąc zachęcić ją
-
Z wujkiem też? – spytała. Sasuke spojrzał na nią litościwie
miał nadzieję, że będzie miała dość zabawy z nim, przynajmniej
na dziś, jednak nadzieja matką głupich. Różowowłosa również
zdziwiła się słysząc jej pytanie.
-
Z wujkiem także masz moje słowo. – odpowiedział Naruto chcąc
jeszcze poprzyglądać się przyjacielowi w roli niańki. Cała
czwórka skierowała się ku domowej jadalni, aby odbyć posiłek. O
dziwo Sui nie odstąpiła kruczowłosego ani na krok. Obiad
przygotowane przez obie panie smakował wyśmienicie. Jednak przez
cały posiłek państwo Uchiha praktycznie nie spuszczali ze siebie
wzroku. Były to spojrzenia wzajemnego pożądania się. Hinata
patrząc na tą dwójkę czuła, co się święci. Byli w siebie
zapatrzeni jak w obrazki. Dlatego też prosto po obiedzie wzięła
córkę do jej pokoju gdzie postanowiła ją już uśpić. Oczywiście
nie obyło się bez małych pretensji z jej strony gdyż miała się
bawić, jednak w końcu zmęczenie wzięło nad nią górę i uległa
matce. Tym razem to Naruto przypadło zmywanie garów, lecz biorąc
pod uwagę to, że bardzo nie lubi tego zajęcia postanowił
odprowadzić przyjaciół do domu, a brudne naczynia miały pozmywać
jego klony.
Dotarli
do swojej posiadłości, po pożegnaniu się z niebieskookim i
oddelegowaniu go do domu, weszli do budynki i od razu skierowali się
do swojej sypialni posyłając sobie ukradkowe spojrzenia. Kunoichi
szła pierwsza a jej mąż tuż za nią. Po chwili drzwi się z
hukiem zatrzasnęły a oni stali tak na środku pokoju nie wiedząc,
co dalej. Niepewnie odwróciła się w jego stronę i pomału
podnosiła swój wzrok ku niemu. Gdy kare i szmaragdowe tęczówki po
raz kolejny dzisiejszego dnia się ze sobą spotkały coś w nich
pękło… nie wytrzymali… W tej samej chwili zrobili po dwa kroki
w przód, by móc być bliżej siebie, by ich usta ponownie mogły
złączyć się w namiętnym pocałunku. Ich języki splotły się w
gorącym tańcu pożądania i pasji. Kunoichi zawiesiła swe ręce na
jego szyi swymi dłońmi powędrowała nieco wyżej wplatając je w
jego hebanowe i gęste włosy. On tymczasem położył swoje dłonie
w jej pasie zjeżdżając nimi coraz niżej i przysuwając ją
jeszcze bliżej siebie. Oboje chcieli czuć się nawzajem jeszcze
bliżej niż w tej chwili. Spadkobierca sharingan właśnie
obdarowywał prawą stronę jej szyi czułymi pocałunkami. Zaczął
robić małe kroczki w stronę łóżka, czując, że i ona to robi,
przyśpieszył. Nawet się nie zorientowali a już oboje leżeli na
wygodnym meblu. Sasuke usiadł na żonie okrakiem i szybko ściągnął
z siebie koszule, w tym samym czasie różowowłosa również ściągła
z siebie bluzkę, jaką miała na sobie i rzuciła ją gdzieś w głąb
pokoju. Na górnej części jej ciała zaczął znaczyć mokrą
ścieżkę swymi gorącymi pocałunkami. Od szyi po pępek. Jego
dłonie powędrowały na zapięcie od jej stanika i gdy już miał
odpiąć oboje usłyszeli głośne pukanie drzwi. Kruczowłosy
przeklął siarczyście pod nosem przeklinając osobę, która śmie
mu przerywać w takiej chwili i pewnie gdyby nie spojrzenie Sakury
nie pofatygowałby się ku drzwiom by otworzyć. Niechętnie zwlókł
się z niej i podszedł do drzwi, gwałtownie je otworzył. Po
drugiej stronie progu ujrzał wysokiego mężczyznę o brązowych
włosach.
-
Sasuke jeden z ANBU czeka na ciebie na dole, mówi, że masz ważną
informację dla ciebie, od Hokage. – powiedział od razu, Juugo gdy
ujrzał kruczowłosego z nie przychylnym spojrzeniem. Sasuke nie miał
pojęcia, o co znowu chodzi wielmożnej, jednak nie miał zamiaru
ponownie trafić do niej na dywanik, gdyż według niego to
niepotrzebna strata czasu. Wszedł w głąb pokoju i wziął z
krzesła jakiś T-shirt, po czym odwrócił się ku żonie, która
siedziała na łóżku przykryta lekko kołdrą i posłał jej
spojrzenie mówiące o tym, że zaraz wróci. Sakura uśmiechnęła
się pod nosem a następnie usłyszała jedynie głośne trzaśnięcie
drzwiami. Westchnęła wiedząc, że mimo wszystko prędko nie wróci.
Jej przypuszczenia się sprawdziły, gdy ujrzała go wychodzącego z
domu wraz z wysokim mężczyzną. Domyśliła się, że idą do
Hokage, żadna jego wizyta w jej gabinecie krótka wcale nie była a
ona niedługo zaczynała swoją nocną zmianę na murze wioski.
Wygramoliła się z łóżka i zarzuciła na siebie jego koszulą,
którą jeszcze przed chwilą miał na sobie. Przysiadła na
parapecie, rozmyślając nad słowami Hinaty… Wiedziała, że ma
rację, musi z nim porozmawiać jeszcze raz i tym razem chce usłyszeć
prawdę. Jednak prawdopodobnie do tej rozmowy dojdzie następnego
dnia. Co chwilę zerkała na zegar sprawdzając, która godzina… O
dwudziestej rozpoczynała się jej warta, gdy czarne wskazówki
wskazały kwadrans po dziewiętnastej zeszła z parapetu. Podeszła
ku dużej szafie i zaczęła wyciągać z niej odpowiedni strój jak
i ceramiczną maskę, która świadczyła o jej przynależności do
oddziału ANBU. Ubranie się jej i spakowanie wszystkiego, czego
potrzebowała w razie jakiegoś niespodziewanego ataku zajęło jej
piętnaście minut. Gdy miała opuścić już pokój stwierdziła, że
zrobi coś jeszcze. Z szafki obok łóżka wyciągła czystą kartkę
papieru i pióro. Postanowiła zostawić wiadomość kruczowłosemu.
Zgięła kartkę w pół i zostawiła ją w widocznym miejscu.
Skierowała swoje kroki ku wyjściu z pokoju… Nie zdając sobie
sprawy z tego, że los będzie dla niej bardzo okrutny w najbliższym
czasie…
No comments:
Post a Comment