48.

Została im zaledwie godzina do Konoha, co oznaczało także, że zakład pomiędzy Ino a Suigetsu stanie się nieważny. Blondynce jednak to odpowiadało gdyż nawet nie interweniowała w taki oto sposób ominie ją przymusowe spotkanie z owym shinobi. Lecz Seledynowowłosy nie miał zamiaru tak szybko odpuszczać mimo wszystko musiał przyznać, że kunoichi wpadła mu w oko. Postanowił wykorzystać te kilkanaście minut, które mu zostały i spróbować z każdej możliwości, aby udowodnić swoje rację. Po dziesięciu minutach stwierdził, że będzie zmuszony wtajemniczyć któregoś z małżonków, co wcale takie łatwe nie było. Prawdopodobnie gdyby nie naraził się różowowłosej wyjawiając jej małą tajemnicę dotyczącą ostrzeżenia to by jakoś spróbowała mu pomóc. Jednak w zaistniałej sytuacji wolał bardziej nie ryzykować. Z tego wynika, że pozostał mu Uchiha. Na samą tą myśl przełknął ślinę. Przewidywał, że to będzie dość trudna i skomplikowana konwersacja. Jednak życie to nieustanne ryzyko, jeśli nie spróbujesz to przegrasz… Trochę przyśpieszył swoje tempo by po chwili móc zrównać się z kruczowłosym. Spadkobierca sharingan nawet nie raczył obdarzyć go swym spojrzeniem. Po ciele seledynowowłosego przeszły ciarki jak przypomniał sobie, o czym ma rozmawiać ze swym szefem.
- Eee…. Sasuke… - zaczął, lecz on nic nie odpowiedział, co według Suigetsu było dobrym znakiem przynajmniej nie wydarł się na niego lub nie walnął w niego z Chidori, co już nie raz się zdarzało. – No, bo wiesz… mam do ciebie taką malusieńką sprawę. – dodał i pokazał na dwóch palcach o jak małą sprawę mu chodzi. Mimo iż w rzeczywiście było wręcz odwrotnie. Uchiha przekręcił mimowolnie oczami i gestem dłoni wskazałby kontynuował. – No, bo wiesz… eee… założyłem się z Ino o pewną rzecz i nie zamieram przegrywać z babą no, ale niestety jest mi potrzebna twoja pomoc w tej sprawie. – powiedział na jednym oddechu jednak na tyle cicho by tylko shinobi mógł go usłyszeć. Gdyż nie zamierzał wydawać się przed dwoma kobietami, bo prawdopodobnie wtedy nie przyniosłoby to skutku, jakiego w tej chwili chciał. Kruczowłosy spojrzał na niego z pytającym wzrokiem chciał poznać wszystkie szczegóły tego, co wymyślił jego kompan. – Chodzi o to żebyś eee… jakby to ująć… - zamyślił się na chwilę - …no eee… żebyś udowodnił Ino, że traktujesz Sakurę, jako żonę i na odwrót… no wiesz, o co chodzi. – wypalił bystrze w stylu Naruto. Uchiha automatycznie spojrzał na niego swoim przenikliwym i jakże zimnym wzrokiem. Po czym jego wzrok skierował się ku sylwetce różowowłosej kunoichi, która biegła za nim wraz z Yamanaką.
-, Na czym polegał ten wasz zakład? – spytał po chwili obojętnym tonem. Tego pytania Seledynowowłosy obawiał się najbardziej. Przecież nie powie mu, że się założyli o jego sprawy małżeńskie, bo wtedy wyszłaby z tego komedia a gdyby, Sakura się o tym dowiedziała to automatycznie byłby to horror stulecia.
- No przecież doskonale wiesz, o co chodzi w zakładach… A ja nie zamierzam przegrywać. Sasuke no zrób to… ja Ci powiedziałem o tym, że coś przed tobą ukrywa no mógłbyś w podzięce się jakoś się odwdzięczyć a przecież o dużo nie proszę. – niemalże skamlał mu do ucha błagając w myślach, aby już więcej o nic nie zapytał. Szybko złożył swe dłonie ze sobą jakby się właśnie modlił. Lecz uważałby czasami któraś z kobiet przez przypadek nie ujrzała tego gestu. Hebanowy wzrok spadkobiercy Sharingan był skierowany przed siebie.
- Zastanowię się. – odpowiedział oschle po chwili. Seledynowowłosy odetchnął z ulgą przynajmniej nie wszystko jest jeszcze stracone. Resztę drogi przemierzali już w ciszy. W pewnym momencie, niespodziewanie obie kunoichi pojawiły się tuż obok nich.
- Zbliżamy się do Konohy. – powiedziała Sakura wskazując na wysoki mur, który gdzieniegdzie można było dojrzeć pomiędzy leśnymi drzewami. Suigetsu mimowolnie spojrzał w stronę swego szefa, który nawet nie raczył zaszczycić go swoim spojrzeniem. Zostało zaledwie kilka minut do rozstrzygnięcia jakże ważnego dla niego zakładu, a Uchiha jeszcze najwidoczniej nie podjął do tej pory żadnej decyzji. Shinobi, co chwilę zerkał w stronę kruczowłosego chcąc się czegoś dowiedzieć. Teraz przeklął w myślach, że nie poszedł w tej sprawie do Sakury, wtedy przynajmniej wiedziałby od samego początku, na czym stoi i nie musiałby teraz główkować. Zeskoczyli w gałęzi drzewa niemalże równocześnie tuż przed wleką bramą Konohy. O dziwo Uchiha spojrzał w stronę towarzysza z drużyny.
- Ja pójdę zdać Tsunade raport z misji, jeśli chcesz możesz wracać do domu. – powiedziała różowowłosa w stronę drugiej kunoichi, która gdy usłyszawszy jej słowa lekko przytaknęła skinieniem głowy, że się zgadza na jej propozycję. Gdy Sakura już miała ruszyć by przekroczyć bramę wioskę poczuła silną ręką na swym ramieniu. Odwróciła się lekko do tyłu i ujrzała kare tęczówki swego męża.
- Poczekaj. – rzucił w jej stronę. Suigetsu od razu spojrzał w ich stronę z nadzieją w swych oczach. Blondynkę także zainteresowała ta sytuacja. Uchiha zmarszczyła lekko brwi nie wiedząc, dlaczego ją zatrzymał.
- Coś się stało? – zapytała
- Idę z tobą. – odpowiedział oschle od razu, po czym puścił jej ramię. Spojrzała na niego lekko zdziwiona. Nigdy nie mówił, że gdzieś z nią idzie w ogóle tego nie proponował, a teraz od tak sobie oznajmia jej że idzie wraz z nią. – Na co się tak patrzysz? – spytał tym samym tonem, lecz ona nic nie odpowiedziała – Chodź. – dodał, po czym pociągnął ją lekko w swoją stronę a następnie objął ją w pasie.
- A tobie, co się stało? – zapytała zdziwiona Sakura. Blondynka patrzyła zdziwiona na całe to zajście. Nie mogła uwierzyć w to, co widzą jej lazurowe tęczówki. Po chwili skierowała swój wzrok ku seledynowowłosemu, który posłał jej zadziorne spojrzenie. W tej chwili wygrał zakład przeciwko kunoichi a w nagrodę będzie musiała spędzić z nim jeden z wieczorów.
- Nic i nie oglądaj się. – usłyszała po raz kolejny ten jego zwyczajny ton. Spokojnie przeszli przez bramę i minęli budkę, w której był Kotetsu wraz z Izumo. Gdy różowowłosa miała już coś powiedzieć przed nimi z nikąd pojawił się Kakashi. Dziewczyna lekko podskoczyła widząc swego byłego sensei’a.
- Kakashi sensei!!!! – krzyknęła zbliżając się bliżej do swego nauczyciela. Kruczowłosy westchnął puszczając żonę wolał teraz nie wchodzić jej w drogę.
- Gomena Sakura nie chciałem. – powiedział szybko wymachując przed nią rękoma. – A teraz Sasuke jesteś wzywany do Hokage. – dodał poważnie, kunoichi od razu spoważniała.
- Właśnie się tam wybieramy. – rzucił Uchiha mimochodem
- Tylko, że masz zjawić się tam sam. – powiedział
- Muszę złożyć Tsunade raport z misji, więc także muszę iść. – wtrąciła od razu
- Ehh... coś mi się zdaję, że będziesz zmuszona zrobić to rano, Hokage nie jest ostatnio w humorze a miałem jej tylko sprowadzić Sasuke do gabinetu i nikogo więcej pod srogą groźbą. – wyjaśnił jej, przypominając sobie ostre słowa blondynki przed kilkunastoma minutami. Różowowłosa spojrzała na niego nie przychylnie, nie podobało jej się to, co przed chwilą usłyszała. Owe słowa również nie spodobały się kruczowłosemu lekko ściągnął brwi chcąc dociec znaczenia słów byłego sensei’a. Małżeństwo wymieniło się spojrzeniami. Sakura westchnęła cicho, po czym bez najmniejszego słowa odwróciła się na pięcie i zaczęła kierować się w stronę posiadłości. Szarowłosy wraz z Sasuke tymczasem skierowali się do najważniejszego budynku w wiosce…
Wysoka blondynka o bursztynowych oczach siedziała za swoich biurkiem. Jednak tym razem nie przejmowała się stertą papierkowej roboty, która zagracała drewniany blat mebla. Jej głowę ostatnio zaprzątały myśli dotyczące tajemniczych planów Sasuke, o których dowiedziała się kilkanaście dni temu. Lecz zważając na jego nieobecność w wiosce nie chciała interweniować, wolała poczekać na jego powrót. Wolała odbyć tą rozmowę tylko i wyłącznie z mężem swojej uczennicy. Przewidywała, że niedługo powinni wrócić do wioski, dlatego też poinstruowała Kakashiego, że natychmiast ma go do niego przyprowadzić. A wiedząc, że wraz z nim wróci, Sakura, Ino i jeden z członków jego drużyny, kategorycznie zabroniła komukolwiek zjawiać się w jej gabinecie. Po kilkunastu minutach usłyszała głośne pukanie do drzwi. Od razu jej tęczówki skierowały się w tamtą stronę a z jej krtani wydobyło się donośne „Wejść!”. Wygodnie rozsiadła się w swym fotelu czekając aż wreszcie osoba, która jest po drugiej stronie drzwi wejdzie do jej gabinetu. Gdy dębowe drzwi się otworzyły ujrzała nie, kogo innego jak samego Sasuke Uchiha. Jej twarz tak samo jak jego nie wyrażała żadnego uczucia. Jest Hokage i musi bronić interesów wioski, nie pozwoli, aby ktokolwiek targnął się na życie mieszkańców wioski.
- Zamknij drzwi! – rzuciła do niego ostro. Kruczowłosy głośno trzasnął drzwiami.
- O co chodzi? – spytał od niechcenia opierając się o ścianę
- Nie podoba mi się to, jakie słuchy mnie dochodzą dotyczące twojej osoby. – zaczęła jak na jej osobie dość spokojnie
- A co mnie obchodzą jakieś plotki. – mruknął pod nosem splatając ręce na klatce piersiowej. Jednak Tsunade doskonale usłyszała jego słowa, jak oparzona poderwała się z fotela, który niemalże by runął w hukiem na ziemię. Uderzyła dłońmi o blat biurka a echo rozniosło się po całym pomieszczeniu. Lecz nie zrobiło to zbytniego wrażenia na szatynie.
- Mam dość ciebie i twojego aroganckiego zachowania! Doskonale wiem, że kombinujesz coś przeciwko wiosce i nie mam zamiaru Ci na to pozwolić! Powinieneś już dawno siedzieć w lochach czekając na wyrok śmierci!! – krzyknęła, jednak ten nawet się nie poruszył.
- To, co Cię powstrzymuję przed tym? – zapytał oschle posyłając jej lodowate spojrzenie. Nie odpowiedziała tylko odwzajemniła jego spojrzenie. Nie zamierzała mu teraz powiedzieć, dlaczego jeszcze nie wsadziła go za kratki. Właściwie, co miała powiedzieć, że to dla Naruto? Może i była to prawda… ale jedynie w połowie… Druga połowa należała do Sakury… Od jakiegoś czasu widziała pozytywną zmianę w zachowaniu kunoichi, domyślała się także co a raczej kto mógł być tego powodem. Dlatego też bardziej ze względu na nią a nie na Uzumaki’ego postanowiła się, chociaż na jakiś czas powstrzymać, przynajmniej do momentu, gdy nie znajdzie jakiegoś konkretnego dowodu niż tylko to, co zdołał podsłuchać Neji…
Tymczasem w gęstej głuszy znajdowała się dwójka członków organizacji brzasku. Postanowili opuścić na trochę jaskinię, w której znajdowali się wraz z najstarszym Uchihą. Woleli się porozumieć na osobności bez osób trzecich.
- Oni obaj coś kombinują. Mogą nam zagrozić. – powiedziała niebieskowłosa
- Spokojnie nawet, jeśli coś knują, to, gdy moc Biju będzie w naszych rękach pozbędziemy się ich obu, jeśli będą stawiać opór. – odpowiedział spokojnie jakby nie przejmował się tym, co ma niedługo nastąpić – Jednak na wszelki wypadek powiadom Carmen o wszystkim. – dodał, źrenice niebieskowłosej od razu się rozszerzyły.
- Przecież znalezienie tej kobiety zajmie wieczność jak nie jeszcze dłużej. – wtrąciła od razu
- Wiem że nie zawiedziesz a czas masz do momentu rozpoczęcia wszystkiego. Czyli półtora miesiąca, tyle samo co Sasuke. – odparł, po czym ruszył w drogę powrotną do kryjówki. Kunoichi westchnęła ciężko, po czym ruszyła w ślad za nim, lecz ten po chwili odwrócił się w jej stronę – Wyruszasz natychmiast. – powiedział. Konan przytaknęła, po czym zniknęła w kłębie dymu…
Wracał do domu. Musiał przyznać, że mimo wszystko rozmowa z Hokage nie należała do najprzyjemniejszych. Słońce pomału zaczynało schodzić ku horyzontowi. Dochodził właśnie do rodzinnej posiadłości. Przechodząc przez ścieżkę prowadzącą prosto do drzwi nie zorientował się nawet, że grządki z różnymi kwiatami uległy małej zmianie. Widocznie Karin wzięło sobie do serca to, co powiedział tuż przed tym jak ruszył w pościg za swą żoną. Bez najmniejszego zastanowienia otworzył drzwi, po czym wszedł do domu. Nie chciało mu się nawet sprawdzać, co robią pozostali członkowie jego drużyny. Od razu swoje kroki skierował na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się jego i Sakury sypialnia. Gdy znalazł się już w owym pomieszczeniu zastał różowowłosą śpiącą na łóżku. Widocznie była nieco zmęczona po podróży z Tanzaku. Na sobie miała jedynie białą koszulkę, która była zdecydowanie za duża, lecz jej o to chodziło. Kruczowłosy spoglądał na jej sylwetkę i na odkryte nogi, które właśnie podkuliła pod siebie. Podszedł w jej stronę, wziął koc, który leżał na krańcu łóżka, po czym przykrył ją nim delikatnie. Odgarnął parę kosmyków z jej twarzy. Jego kare tęczówki bacznie lustrowały każdy szczegół jej twarzy. Gdy się odwrócił i chciał wyjść do łazienki ona się ocknęła.
- Już wróciłeś? – spytała zaspanym tonem

- Tak śpij. – odparł, po czym zniknął za drewnianymi drzwiami prowadzącymi do łazienki. Kunoichi zmęczona opadła ponownie na poduszkę, w która się wtuliła i nie wiedząc nawet, kiedy zasnęła ponownie.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya