Została
im zaledwie godzina do Konoha, co oznaczało także, że zakład
pomiędzy Ino a Suigetsu stanie się nieważny. Blondynce jednak to
odpowiadało gdyż nawet nie interweniowała w taki oto sposób
ominie ją przymusowe spotkanie z owym shinobi. Lecz Seledynowowłosy
nie miał zamiaru tak szybko odpuszczać mimo wszystko musiał
przyznać, że kunoichi wpadła mu w oko. Postanowił wykorzystać te
kilkanaście minut, które mu zostały i spróbować z każdej
możliwości, aby udowodnić swoje rację. Po dziesięciu minutach
stwierdził, że będzie zmuszony wtajemniczyć któregoś z
małżonków, co wcale takie łatwe nie było. Prawdopodobnie gdyby
nie naraził się różowowłosej wyjawiając jej małą tajemnicę
dotyczącą ostrzeżenia to by jakoś spróbowała mu pomóc. Jednak
w zaistniałej sytuacji wolał bardziej nie ryzykować. Z tego
wynika, że pozostał mu Uchiha. Na samą tą myśl przełknął
ślinę. Przewidywał, że to będzie dość trudna i skomplikowana
konwersacja. Jednak życie to nieustanne ryzyko, jeśli nie
spróbujesz to przegrasz… Trochę przyśpieszył swoje tempo by po
chwili móc zrównać się z kruczowłosym. Spadkobierca sharingan
nawet nie raczył obdarzyć go swym spojrzeniem. Po ciele
seledynowowłosego przeszły ciarki jak przypomniał sobie, o czym ma
rozmawiać ze swym szefem.
-
Eee…. Sasuke… - zaczął, lecz on nic nie odpowiedział, co
według Suigetsu było dobrym znakiem przynajmniej nie wydarł się
na niego lub nie walnął w niego z Chidori, co już nie raz się
zdarzało. – No, bo wiesz… mam do ciebie taką malusieńką
sprawę. – dodał i pokazał na dwóch palcach o jak małą sprawę
mu chodzi. Mimo iż w rzeczywiście było wręcz odwrotnie. Uchiha
przekręcił mimowolnie oczami i gestem dłoni wskazałby
kontynuował. – No, bo wiesz… eee… założyłem się z Ino o
pewną rzecz i nie zamieram przegrywać z babą no, ale niestety jest
mi potrzebna twoja pomoc w tej sprawie. – powiedział na jednym
oddechu jednak na tyle cicho by tylko shinobi mógł go usłyszeć.
Gdyż nie zamierzał wydawać się przed dwoma kobietami, bo
prawdopodobnie wtedy nie przyniosłoby to skutku, jakiego w tej
chwili chciał. Kruczowłosy spojrzał na niego z pytającym wzrokiem
chciał poznać wszystkie szczegóły tego, co wymyślił jego
kompan. – Chodzi o to żebyś eee… jakby to ująć… - zamyślił
się na chwilę - …no eee… żebyś udowodnił Ino, że traktujesz
Sakurę, jako żonę i na odwrót… no wiesz, o co chodzi. –
wypalił bystrze w stylu Naruto. Uchiha automatycznie spojrzał na
niego swoim przenikliwym i jakże zimnym wzrokiem. Po czym jego wzrok
skierował się ku sylwetce różowowłosej kunoichi, która biegła
za nim wraz z Yamanaką.
-,
Na czym polegał ten wasz zakład? – spytał po chwili obojętnym
tonem. Tego pytania Seledynowowłosy obawiał się najbardziej.
Przecież nie powie mu, że się założyli o jego sprawy małżeńskie,
bo wtedy wyszłaby z tego komedia a gdyby, Sakura się o tym
dowiedziała to automatycznie byłby to horror stulecia.
-
No przecież doskonale wiesz, o co chodzi w zakładach… A ja nie
zamierzam przegrywać. Sasuke no zrób to… ja Ci powiedziałem o
tym, że coś przed tobą ukrywa no mógłbyś w podzięce się jakoś
się odwdzięczyć a przecież o dużo nie proszę. – niemalże
skamlał mu do ucha błagając w myślach, aby już więcej o nic nie
zapytał. Szybko złożył swe dłonie ze sobą jakby się właśnie
modlił. Lecz uważałby czasami któraś z kobiet przez przypadek
nie ujrzała tego gestu. Hebanowy wzrok spadkobiercy Sharingan był
skierowany przed siebie.
-
Zastanowię się. – odpowiedział oschle po chwili. Seledynowowłosy
odetchnął z ulgą przynajmniej nie wszystko jest jeszcze stracone.
Resztę drogi przemierzali już w ciszy. W pewnym momencie,
niespodziewanie obie kunoichi pojawiły się tuż obok nich.
-
Zbliżamy się do Konohy. – powiedziała Sakura wskazując na
wysoki mur, który gdzieniegdzie można było dojrzeć pomiędzy
leśnymi drzewami. Suigetsu mimowolnie spojrzał w stronę swego
szefa, który nawet nie raczył zaszczycić go swoim spojrzeniem.
Zostało zaledwie kilka minut do rozstrzygnięcia jakże ważnego dla
niego zakładu, a Uchiha jeszcze najwidoczniej nie podjął do tej
pory żadnej decyzji. Shinobi, co chwilę zerkał w stronę
kruczowłosego chcąc się czegoś dowiedzieć. Teraz przeklął w
myślach, że nie poszedł w tej sprawie do Sakury, wtedy
przynajmniej wiedziałby od samego początku, na czym stoi i nie
musiałby teraz główkować. Zeskoczyli w gałęzi drzewa niemalże
równocześnie tuż przed wleką bramą Konohy. O dziwo Uchiha
spojrzał w stronę towarzysza z drużyny.
-
Ja pójdę zdać Tsunade raport z misji, jeśli chcesz możesz wracać
do domu. – powiedziała różowowłosa w stronę drugiej kunoichi,
która gdy usłyszawszy jej słowa lekko przytaknęła skinieniem
głowy, że się zgadza na jej propozycję. Gdy Sakura już miała
ruszyć by przekroczyć bramę wioskę poczuła silną ręką na swym
ramieniu. Odwróciła się lekko do tyłu i ujrzała kare tęczówki
swego męża.
-
Poczekaj. – rzucił w jej stronę. Suigetsu od razu spojrzał w ich
stronę z nadzieją w swych oczach. Blondynkę także zainteresowała
ta sytuacja. Uchiha zmarszczyła lekko brwi nie wiedząc, dlaczego ją
zatrzymał.
-
Coś się stało? – zapytała
-
Idę z tobą. – odpowiedział oschle od razu, po czym puścił jej
ramię. Spojrzała na niego lekko zdziwiona. Nigdy nie mówił, że
gdzieś z nią idzie w ogóle tego nie proponował, a teraz od tak
sobie oznajmia jej że idzie wraz z nią. – Na co się tak
patrzysz? – spytał tym samym tonem, lecz ona nic nie odpowiedziała
– Chodź. – dodał, po czym pociągnął ją lekko w swoją
stronę a następnie objął ją w pasie.
-
A tobie, co się stało? – zapytała zdziwiona Sakura. Blondynka
patrzyła zdziwiona na całe to zajście. Nie mogła uwierzyć w to,
co widzą jej lazurowe tęczówki. Po chwili skierowała swój wzrok
ku seledynowowłosemu, który posłał jej zadziorne spojrzenie. W
tej chwili wygrał zakład przeciwko kunoichi a w nagrodę będzie
musiała spędzić z nim jeden z wieczorów.
-
Nic i nie oglądaj się. – usłyszała po raz kolejny ten jego
zwyczajny ton. Spokojnie przeszli przez bramę i minęli budkę, w
której był Kotetsu wraz z Izumo. Gdy różowowłosa miała już coś
powiedzieć przed nimi z nikąd pojawił się Kakashi. Dziewczyna
lekko podskoczyła widząc swego byłego sensei’a.
-
Kakashi sensei!!!! – krzyknęła zbliżając się bliżej do swego
nauczyciela. Kruczowłosy westchnął puszczając żonę wolał teraz
nie wchodzić jej w drogę.
-
Gomena Sakura nie chciałem. – powiedział szybko wymachując przed
nią rękoma. – A teraz Sasuke jesteś wzywany do Hokage. – dodał
poważnie, kunoichi od razu spoważniała.
-
Właśnie się tam wybieramy. – rzucił Uchiha mimochodem
-
Tylko, że masz zjawić się tam sam. – powiedział
-
Muszę złożyć Tsunade raport z misji, więc także muszę iść. –
wtrąciła od razu
-
Ehh... coś mi się zdaję, że będziesz zmuszona zrobić to rano,
Hokage nie jest ostatnio w humorze a miałem jej tylko sprowadzić
Sasuke do gabinetu i nikogo więcej pod srogą groźbą. – wyjaśnił
jej, przypominając sobie ostre słowa blondynki przed kilkunastoma
minutami. Różowowłosa spojrzała na niego nie przychylnie, nie
podobało jej się to, co przed chwilą usłyszała. Owe słowa
również nie spodobały się kruczowłosemu lekko ściągnął brwi
chcąc dociec znaczenia słów byłego sensei’a. Małżeństwo
wymieniło się spojrzeniami. Sakura westchnęła cicho, po czym bez
najmniejszego słowa odwróciła się na pięcie i zaczęła kierować
się w stronę posiadłości. Szarowłosy wraz z Sasuke tymczasem
skierowali się do najważniejszego budynku w wiosce…
Wysoka
blondynka o bursztynowych oczach siedziała za swoich biurkiem.
Jednak tym razem nie przejmowała się stertą papierkowej roboty,
która zagracała drewniany blat mebla. Jej głowę ostatnio
zaprzątały myśli dotyczące tajemniczych planów Sasuke, o których
dowiedziała się kilkanaście dni temu. Lecz zważając na jego
nieobecność w wiosce nie chciała interweniować, wolała poczekać
na jego powrót. Wolała odbyć tą rozmowę tylko i wyłącznie z
mężem swojej uczennicy. Przewidywała, że niedługo powinni wrócić
do wioski, dlatego też poinstruowała Kakashiego, że natychmiast ma
go do niego przyprowadzić. A wiedząc, że wraz z nim wróci,
Sakura, Ino i jeden z członków jego drużyny, kategorycznie
zabroniła komukolwiek zjawiać się w jej gabinecie. Po kilkunastu
minutach usłyszała głośne pukanie do drzwi. Od razu jej tęczówki
skierowały się w tamtą stronę a z jej krtani wydobyło się
donośne „Wejść!”. Wygodnie rozsiadła się w swym fotelu
czekając aż wreszcie osoba, która jest po drugiej stronie drzwi
wejdzie do jej gabinetu. Gdy dębowe drzwi się otworzyły ujrzała
nie, kogo innego jak samego Sasuke Uchiha. Jej twarz tak samo jak
jego nie wyrażała żadnego uczucia. Jest Hokage i musi bronić
interesów wioski, nie pozwoli, aby ktokolwiek targnął się na
życie mieszkańców wioski.
-
Zamknij drzwi! – rzuciła do niego ostro. Kruczowłosy głośno
trzasnął drzwiami.
-
O co chodzi? – spytał od niechcenia opierając się o ścianę
-
Nie podoba mi się to, jakie słuchy mnie dochodzą dotyczące twojej
osoby. – zaczęła jak na jej osobie dość spokojnie
-
A co mnie obchodzą jakieś plotki. – mruknął pod nosem splatając
ręce na klatce piersiowej. Jednak Tsunade doskonale usłyszała jego
słowa, jak oparzona poderwała się z fotela, który niemalże by
runął w hukiem na ziemię. Uderzyła dłońmi o blat biurka a echo
rozniosło się po całym pomieszczeniu. Lecz nie zrobiło to
zbytniego wrażenia na szatynie.
-
Mam dość ciebie i twojego aroganckiego zachowania! Doskonale wiem,
że kombinujesz coś przeciwko wiosce i nie mam zamiaru Ci na to
pozwolić! Powinieneś już dawno siedzieć w lochach czekając na
wyrok śmierci!! – krzyknęła, jednak ten nawet się nie poruszył.
-
To, co Cię powstrzymuję przed tym? – zapytał oschle posyłając
jej lodowate spojrzenie. Nie odpowiedziała tylko odwzajemniła jego
spojrzenie. Nie zamierzała mu teraz powiedzieć, dlaczego jeszcze
nie wsadziła go za kratki. Właściwie, co miała powiedzieć, że
to dla Naruto? Może i była to prawda… ale jedynie w połowie…
Druga połowa należała do Sakury… Od jakiegoś czasu widziała
pozytywną zmianę w zachowaniu kunoichi, domyślała się także co
a raczej kto mógł być tego powodem. Dlatego też bardziej ze
względu na nią a nie na Uzumaki’ego postanowiła się, chociaż
na jakiś czas powstrzymać, przynajmniej do momentu, gdy nie
znajdzie jakiegoś konkretnego dowodu niż tylko to, co zdołał
podsłuchać Neji…
Tymczasem
w gęstej głuszy znajdowała się dwójka członków organizacji
brzasku. Postanowili opuścić na trochę jaskinię, w której
znajdowali się wraz z najstarszym Uchihą. Woleli się porozumieć
na osobności bez osób trzecich.
-
Oni obaj coś kombinują. Mogą nam zagrozić. – powiedziała
niebieskowłosa
-
Spokojnie nawet, jeśli coś knują, to, gdy moc Biju będzie w
naszych rękach pozbędziemy się ich obu, jeśli będą stawiać
opór. – odpowiedział spokojnie jakby nie przejmował się tym, co
ma niedługo nastąpić – Jednak na wszelki wypadek powiadom Carmen
o wszystkim. – dodał, źrenice niebieskowłosej od razu się
rozszerzyły.
-
Przecież znalezienie tej kobiety zajmie wieczność jak nie jeszcze
dłużej. – wtrąciła od razu
-
Wiem że nie zawiedziesz a czas masz do momentu rozpoczęcia
wszystkiego. Czyli półtora miesiąca, tyle samo co Sasuke. –
odparł, po czym ruszył w drogę powrotną do kryjówki. Kunoichi
westchnęła ciężko, po czym ruszyła w ślad za nim, lecz ten po
chwili odwrócił się w jej stronę – Wyruszasz natychmiast. –
powiedział. Konan przytaknęła, po czym zniknęła w kłębie dymu…
Wracał
do domu. Musiał przyznać, że mimo wszystko rozmowa z Hokage nie
należała do najprzyjemniejszych. Słońce pomału zaczynało
schodzić ku horyzontowi. Dochodził właśnie do rodzinnej
posiadłości. Przechodząc przez ścieżkę prowadzącą prosto do
drzwi nie zorientował się nawet, że grządki z różnymi kwiatami
uległy małej zmianie. Widocznie Karin wzięło sobie do serca to,
co powiedział tuż przed tym jak ruszył w pościg za swą żoną.
Bez najmniejszego zastanowienia otworzył drzwi, po czym wszedł do
domu. Nie chciało mu się nawet sprawdzać, co robią pozostali
członkowie jego drużyny. Od razu swoje kroki skierował na pierwsze
piętro, gdzie znajdowała się jego i Sakury sypialnia. Gdy znalazł
się już w owym pomieszczeniu zastał różowowłosą śpiącą na
łóżku. Widocznie była nieco zmęczona po podróży z Tanzaku. Na
sobie miała jedynie białą koszulkę, która była zdecydowanie za
duża, lecz jej o to chodziło. Kruczowłosy spoglądał na jej
sylwetkę i na odkryte nogi, które właśnie podkuliła pod siebie.
Podszedł w jej stronę, wziął koc, który leżał na krańcu
łóżka, po czym przykrył ją nim delikatnie. Odgarnął parę
kosmyków z jej twarzy. Jego kare tęczówki bacznie lustrowały
każdy szczegół jej twarzy. Gdy się odwrócił i chciał wyjść
do łazienki ona się ocknęła.
-
Już wróciłeś? – spytała zaspanym tonem
-
Tak śpij. – odparł, po czym zniknął za drewnianymi drzwiami
prowadzącymi do łazienki. Kunoichi zmęczona opadła ponownie na
poduszkę, w która się wtuliła i nie wiedząc nawet, kiedy zasnęła
ponownie.
No comments:
Post a Comment