47.

Czwórka shinobi w spokojnym tempie skakała z jednego drzewa na drugie w kierunku wioski ukrytej w liściach. Kunoichi biegły w środku, natomiast panowie rozstawili się na początku jak i na końcu owego szyku. Były już godzinne wieczorne, o czym świadczyło słońce, które chyliło się ku zachodowi. A jego różnobarwne kolory rozlewały się po najbliższej okolicy dodając otoczeniu magicznego uroku. Kilkanaście minut temu postanowili, że rozbiją obóz na jakiejś polanie, aby przenocować a z samego rana wyruszą ponownie do Konohy. Słońce z każdą nowo przebytą minutą było bliżej linii horyzontalnej a jego promienie było bardziej wyraźniejsze i jeszcze piękniejsze. Cztery pary oczu bacznie lustrowały najbliższe otoczenie w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca na nocleg. Chcieli zdążyć przed zmierzchem by nie biec po ciemku, bo to przyjemność wcale nie jest.  W pewnym momencie melodyjny głos niebieskookiej rozszedł się w około.
- Tam! – Powiedziała wskazując na małą polanę, którą znajdowała się na wschód od nich. Wszyscy automatycznie zwolnili, po czym przystanęli. Każdy nawzajem zlustrował się spojrzeniem a po chwili ruszyli w stronę miejsca wskazanego przez blondynkę. Nie była to za duża polana jednak jak dla czterech osób była odpowiednia.
- Suigetsu przynieś trochę drewna. – Rozkazał Sasuke swoim oschłym tonem. Seledynowłosy zrobił dość wymowną minę, lecz bez słowa oddalił się w głąb dzikiej głuszy. Sakura także postanowiła się jak na razie nie odzywać zresztą i tak nie miała nic sensownego do powodzenia. Teraz jej myśli zaprzątało coś innego… Akatsuki… To ostrzeżenie, które dostała od jednego z członków owej organizacji wcale jej się nie podobało. Nadal nie mogła rozgryźć znaczenia tych kilku błahych zdań. Niby ma uważać na to, co robi jednak ona przeważnie jest rozsądna no może pomijając wydarzenia z kilku ostatnich dni, które zastosowała, jako środki specjalne w odwecie na swego męża. Przysiadła na jakimś pieńku, który znajdował się nie opodal. Mimo iż jej tęczówki były zwrócone ku sylwetce Yamanaki to tak naprawdę jej myśli błądziły gdzieś daleko. Zadawała sobie w tej chwili jedno pytanie… z czyich rąk ma według niego zginąć? Która bliska jej osoba byłaby do tego czynu zdolna? Jednak każdą osobę, która przyszła jej na myśl szybko odrzucała… W końcu żaden Konohanin nie byłby w stanie zabić przyjaciela. A jej pokolenie było dość zżyte i zorganizowane ze sobą, o czym wszyscy doskonale wiedzieli. Jednak były pewne wyjątki takie jak Ino i Sakura, które praktycznie od zawsze o coś się sprzeczały a po wydarzeniach z Sai’em nie rozmawiały już ze sobą w dobrych warunkach. Lecz to już przeszłość, do której one dwie nie chciały już powracać. Tylko, co się stanie jak i w drodze powrotnej napotkają się na niego…, Co wtedy? I jeszcze jest Ino, która doskonale słyszała te kilka zdań wypowiedzianych przez członka organizacji brzasku. Była tak pogrążona we własnych myślach, że nawet nie zauważyła, kiedy Suigetsu przyniósł drewno na opał. Trochę chrustu i patyków została ułożona wśród małego kamiennego kręgu, który będzie chronił ogień przed rozprzestrzenię się i wywołaniem pożaru. Uchiha złożył kilka szybkim pieczęci a z jego wydobył się mały płomień za pomocą, którego podpalił drewno. Po chwili wesołe języki tańczyły w płomieniach a iskry tryskały we wszystkie strony. W pewnym momencie blond włosa kunoichi przysiadła się obok niej chcąc dowiedzieć się pewnej rzeczy. Jednak nawet tego zielonooka nie zauważyła, dopiero jej głos wołający jej imię wybudził ją z tego transu. Sakura spojrzała się w jej stronę z nie przychylnym spojrzeniem, lecz Yamanaka to zignorowało.
- Powiedziałaś mu? – Zapytała przenosząc swe lazurowe tęczówki w stronę ognia, różowowłosa z początku nie wiedziała, o co jej chodzi. Jednak szybko zrozumiała.
- Nie i tak ma pozostać. – Odparła chłodno, – Jeśli będę chciała to powiem mu o tym sama, lecz ty masz jemu ani nikomu innemu nic nie powiedzieć. Zresztą to moja sprawa a to ostrzeżenie były skierowane do mnie a nie do ciebie, więc nie powinnaś zawracać sobie tym głowy. – Dodała chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat. Blondynka westchnęła ciężko, wiedziała, że i tak jej nie posłucha, więc, po co drążyć głębiej owy temat? Lecz obie panie nie zdawały sobie sprawy z tego, że niedaleko stojący Seledynowowłosy słyszał każde ich słowo. Uchiha wstała z miejsca, na którym siedziała dość długo i ze swojego plecaka zaczęła wypakowywać śpiwór. Tęczówki obu mężczyzn bacznie się jej przyglądały niemalże śledziły każdy jej ruch. A kunoichi doskonale czuła ich wzrok na swoich plecach. Gdy jej śpiwór został już rozłożony gwałtownie odwróciła się w ich stronę. -  Na co się tak oboje gapicie?! – fuknęła do nich ostro. Kruczowłosy jak tylko usłyszał liczbę mnogą od razu zwrócił swoje karcone tęczówki w stronę towarzysza z drużyny. Położyła się na swoim śpiworze spoglądając na gwiazdy, które pomału zaczynały być widoczne na granatowym już sklepieniu. – Trzeba rozdzielić warty. – powiedziała – Ja biorę pierwszą. – dodała szybko gdyż w ogóle nie chciało się jej spać.
- Jestem po tobie. – powiedziała beznamiętnie Ino
- To ja obejmuję trzecią wartę. – dodał Suigetsu. Czyli wszystko już zostało uzgodnione a kruczowłosy, który nawet nie wtrącił się do tej krótkiej konwersacji miał pilnować, jako ostatni.
Mijały sekundy, minuty a następnie godziny… Obie, kunoichi dawno już zakończyły swoje warty a w tej chwili każda z nich spała spokojnie w swoim śpiworze pod gołym niebem. Pomału kolej seledynowowłosego także się kończyła i tylko czekał aż jego szef się łaskawie się obudzi. Nie miał zamiaru sam przerywać mu snu, bo nie wiadomo jakby się to dla niego skończyło. Po kilku kolejnych minutach kruczowłosy się obudził.
- Jak słońce zacznie wschodzić wyruszamy, do Konohy. – rzucił Uchiha w stronę shinobi
- To mnie obudź, bo teraz idę spać. – dodał kierując się w stronę swojego miejsca spoczynku jednak w pewnym momencie przystanął i odwrócił się lekko w stronę Sasuke – Eee… wiem, że ona mnie zabije jak Ci to powiem, ale sądzę, że to dość istotne w zaistniałej sytuacji. – powiedział a kruczowłosy zmarszczył niebezpiecznie swe brwi chcąc poznać znaczenie jego słów.
-, O czym ty mówisz? – zapytał ostro spadkobierca sharingan
- Ale powiedz że jak coś uchronisz mnie od ciosu Sakury chociaż i tak coś czuję że ona będzie chciała mnie wypatroszyć ale jak coś to masz jej w tym przeszkodzić. – powiedział szybko Seledynowowłosy bojąc się o swój żywot.
- Jak zaraz nie powiesz, co wiesz to sam Cię wypatroszę! – warknął srogo
- No dobra, dobra… - zaczął – Chyba obie nasze panie miały niemiłe z kimś spotkanie w drodze do Tanzaku albo, gdy już tam były. Ponoć twoja żona dostała od kogoś jakieś ostrzeżenie. I z tego, co słyszałem to najwidoczniej nie ma zamiaru mówić o tym tobie czy komukolwiek innemu. – powiedział czekając na reakcję kruczowłosego. Kare tęczówki skierowane teraz były ku śpiącej sylwetce różowowłosej. W środku cały wrzał jednak nie dał tego po sobie poznać. Zresztą on zawsze jakiekolwiek uczucia chował głęboko nie chcąc, aby ktoś je poznał. Słowa seledynowowłosego wcale mu się nie spodobały a wręcz przeciwnie wzburzyły go jeszcze bardziej. Najwidoczniej kunoichi także ma przed nim sekrety, o których nie ma zamiaru rozmawiać tak samo jak on. Jednak poczeka aż się obudzi wtedy z nią porozmawia… A do tego momentu nie zostało już dużo czasu… Seledynowowłosy zrezygnował już ze spania wolał przyglądać się kolejnej porannej awanturze małżeństwa. Nie musieli czekać długo aż kunoichi się obudzi, zaledwie pół godziny…
Pomału zaczęła otwierać oczy, mimo wszystko i tak się nie wyspała, o czym świadczyły dość długie ziewnięcia. Swą dłonią przetarła delikatnie twarz chcąc się dobudzić. Nie wiedząc, kiedy przed nią pojawił się kruczowłosy. Szmaragdowe tęczówki zaczęły lustrować jego sylwetkę od dołu do samej góry. A jego wyraz twarzy nie oznaczał nic dobrego.
- Co jest? – zapytała, po czym znowu ziewnęła
- Jakie ostrzeżenie dostałaś? – warknął ostro w jej stronę. Różowowłosa od razu spoważniała i szybko przeniosła swe tęczówki ku sylwetce Ino która jeszcze spała w najlepsze… ~ Zabiję…~  powiedziała wściekle w myślach
- Nie patrz się tak na nią. Ona nic nie powiedziała. – dodał widząc morderczy wzrok żony – A teraz mów! Kto Ci przekazał ostrzeżenie!? – ponaglał ją. Mimo wszystko nie miała zamiaru mu nic powiedzieć. Splotła ręce pod biustem i spoglądała w jego kare tęczówki nie mówiąc nic. – Sakura! – nic zero reakcji ze strony kobiety. Po owym krzyku blondynka również zaczęła się budzić i już po chwili tak samo jak Suigetsu spoglądała na dwójkę kochanków. – W porządku, jeśli nie chcesz mówić to nie dowiem się od Ino. – powiedział zmieniając ton swego głosu na nieco niższy. Blondynka słysząc swoje imię nieco się zdziwiła gdyż jak na razie nie wiedziała dokładnie, o co się kłócą a teraz także i ona zostanie w to wciągnięta. Natomiast Seledynowowłosy stwierdził, że robi się coraz to bardziej ciekawie. – Ino… chcę wiedzieć wszystko o ostrzeżeniu, które dostała Sakura i od kogo! – dodał zwracając się w stronę drugiej, kunoichi. Niebieskooka momentalnie zbladła. Nie miała pojęcia skąd on to wie.
- Zapytaj się jej. Ja mam się nie wtrącać do jej spraw. – różowowłosa odetchnęła z ulgą słysząc jej słowa.
- Nie mam zamiaru pogrywać w wasze gierki radzę któreś z was powiedzieć prawdę! – warknął w stronę obu kobiet Uchiha westchnęła ciężko, chciała jak najszybciej być już w domu, aby wziąć porządną kąpiel i wyspać się na normalnym łóżku a także zjeść jakiś posiłek.
- O co się tak bulwersujesz? – spytała ironicznie – To tylko Akatsuki… nie ma, co się przejmować. – dodała tym samym tonem. Mimo iż było wręcz odwrotnie to nie dała im tego po sobie poznać. Sasuke na nazwę organizacji brzasku zacisnął mocno pięści… Teraz tylko zadawał sobie jedno pytanie… Czy to było przed czy po ”rozmowie” z Madarą?...
- Co Ci powiedzieli? – spytał tym razem Suigetsu, na którym nazwa „Akatsuki” także nie zrobiła przychylnej reakcji.
- Nic ciekawego… A raczej nic, co mogłoby mnie interesować. Gdyż słowa „uważaj na to, co robisz” nie robią na mnie wrażenia. – nie powiedziała im wszystkiego to była zaledwie jedna trzecia tego, co przekazało jej jedno z ciał Pein’a. Nie wspomniała o aluzji dotyczącej wioski ani tego, że ma zginąć z rąk bliskiej dla niej osoby. To było zbędne według niej. Zresztą, jeśli on może coś przed nią ukrywać to ona również ma do tego prawo. Kruczowłosy spoglądał w jej szmaragdowe oczy chcąc dostrzec coś. Jednak ona była nieugięta.

- Zbierajcie się! Za dziesięć minut wracamy do Konohy! – rzucił ostro w ich stronę oddalając się od nich. Sakura posłała blondynce uprzejme spojrzenie w podzięce za to, że nie powiedziała Sasuke nic. Wszyscy szybko zaczęli się zbierać i tak jak oznajmił nie dawno spadkobierca sharingan po dziesięciu minutach ponownie wyruszyli w stronę wioski… Według wyliczeń Sakury wczesnym po południem powinni być na miejscu.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya