Czwórka
shinobi w spokojnym tempie skakała z jednego drzewa na drugie w
kierunku wioski ukrytej w liściach. Kunoichi biegły w środku,
natomiast panowie rozstawili się na początku jak i na końcu owego
szyku. Były już godzinne wieczorne, o czym świadczyło słońce,
które chyliło się ku zachodowi. A jego różnobarwne kolory
rozlewały się po najbliższej okolicy dodając otoczeniu magicznego
uroku. Kilkanaście minut temu postanowili, że rozbiją obóz na
jakiejś polanie, aby przenocować a z samego rana wyruszą ponownie
do Konohy. Słońce z każdą nowo przebytą minutą było bliżej
linii horyzontalnej a jego promienie było bardziej wyraźniejsze i
jeszcze piękniejsze. Cztery pary oczu bacznie lustrowały najbliższe
otoczenie w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca na nocleg.
Chcieli zdążyć przed zmierzchem by nie biec po ciemku, bo to
przyjemność wcale nie jest. W pewnym momencie melodyjny głos
niebieskookiej rozszedł się w około.
-
Tam! – Powiedziała wskazując na małą polanę, którą
znajdowała się na wschód od nich. Wszyscy automatycznie zwolnili,
po czym przystanęli. Każdy nawzajem zlustrował się spojrzeniem a
po chwili ruszyli w stronę miejsca wskazanego przez blondynkę. Nie
była to za duża polana jednak jak dla czterech osób była
odpowiednia.
-
Suigetsu przynieś trochę drewna. – Rozkazał Sasuke swoim oschłym
tonem. Seledynowłosy zrobił dość wymowną minę, lecz bez słowa
oddalił się w głąb dzikiej głuszy. Sakura także postanowiła
się jak na razie nie odzywać zresztą i tak nie miała nic
sensownego do powodzenia. Teraz jej myśli zaprzątało coś innego…
Akatsuki… To ostrzeżenie, które dostała od jednego z członków
owej organizacji wcale jej się nie podobało. Nadal nie mogła
rozgryźć znaczenia tych kilku błahych zdań. Niby ma uważać na
to, co robi jednak ona przeważnie jest rozsądna no może pomijając
wydarzenia z kilku ostatnich dni, które zastosowała, jako środki
specjalne w odwecie na swego męża. Przysiadła na jakimś pieńku,
który znajdował się nie opodal. Mimo iż jej tęczówki były
zwrócone ku sylwetce Yamanaki to tak naprawdę jej myśli błądziły
gdzieś daleko. Zadawała sobie w tej chwili jedno pytanie… z
czyich rąk ma według niego zginąć? Która bliska jej osoba byłaby
do tego czynu zdolna? Jednak każdą osobę, która przyszła jej na
myśl szybko odrzucała… W końcu żaden Konohanin nie byłby w
stanie zabić przyjaciela. A jej pokolenie było dość zżyte i
zorganizowane ze sobą, o czym wszyscy doskonale wiedzieli. Jednak
były pewne wyjątki takie jak Ino i Sakura, które praktycznie od
zawsze o coś się sprzeczały a po wydarzeniach z Sai’em nie
rozmawiały już ze sobą w dobrych warunkach. Lecz to już
przeszłość, do której one dwie nie chciały już powracać.
Tylko, co się stanie jak i w drodze powrotnej napotkają się na
niego…, Co wtedy? I jeszcze jest Ino, która doskonale słyszała
te kilka zdań wypowiedzianych przez członka organizacji brzasku.
Była tak pogrążona we własnych myślach, że nawet nie zauważyła,
kiedy Suigetsu przyniósł drewno na opał. Trochę chrustu i patyków
została ułożona wśród małego kamiennego kręgu, który będzie
chronił ogień przed rozprzestrzenię się i wywołaniem pożaru.
Uchiha złożył kilka szybkim pieczęci a z jego wydobył się mały
płomień za pomocą, którego podpalił drewno. Po chwili wesołe
języki tańczyły w płomieniach a iskry tryskały we wszystkie
strony. W pewnym momencie blond włosa kunoichi przysiadła się obok
niej chcąc dowiedzieć się pewnej rzeczy. Jednak nawet tego
zielonooka nie zauważyła, dopiero jej głos wołający jej imię
wybudził ją z tego transu. Sakura spojrzała się w jej stronę z
nie przychylnym spojrzeniem, lecz Yamanaka to zignorowało.
-
Powiedziałaś mu? – Zapytała przenosząc swe lazurowe tęczówki
w stronę ognia, różowowłosa z początku nie wiedziała, o co jej
chodzi. Jednak szybko zrozumiała.
-
Nie i tak ma pozostać. – Odparła chłodno, – Jeśli będę
chciała to powiem mu o tym sama, lecz ty masz jemu ani nikomu innemu
nic nie powiedzieć. Zresztą to moja sprawa a to ostrzeżenie były
skierowane do mnie a nie do ciebie, więc nie powinnaś zawracać
sobie tym głowy. – Dodała chcąc jak najszybciej zakończyć ten
temat. Blondynka westchnęła ciężko, wiedziała, że i tak jej nie
posłucha, więc, po co drążyć głębiej owy temat? Lecz obie
panie nie zdawały sobie sprawy z tego, że niedaleko stojący
Seledynowowłosy słyszał każde ich słowo. Uchiha wstała z
miejsca, na którym siedziała dość długo i ze swojego plecaka
zaczęła wypakowywać śpiwór. Tęczówki obu mężczyzn bacznie
się jej przyglądały niemalże śledziły każdy jej ruch. A
kunoichi doskonale czuła ich wzrok na swoich plecach. Gdy jej śpiwór
został już rozłożony gwałtownie odwróciła się w ich stronę.
- Na co się tak oboje gapicie?! – fuknęła do nich ostro.
Kruczowłosy jak tylko usłyszał liczbę mnogą od razu zwrócił
swoje karcone tęczówki w stronę towarzysza z drużyny. Położyła
się na swoim śpiworze spoglądając na gwiazdy, które pomału
zaczynały być widoczne na granatowym już sklepieniu. – Trzeba
rozdzielić warty. – powiedziała – Ja biorę pierwszą. –
dodała szybko gdyż w ogóle nie chciało się jej spać.
-
Jestem po tobie. – powiedziała beznamiętnie Ino
-
To ja obejmuję trzecią wartę. – dodał Suigetsu. Czyli wszystko
już zostało uzgodnione a kruczowłosy, który nawet nie wtrącił
się do tej krótkiej konwersacji miał pilnować, jako ostatni.
Mijały
sekundy, minuty a następnie godziny… Obie, kunoichi dawno już
zakończyły swoje warty a w tej chwili każda z nich spała
spokojnie w swoim śpiworze pod gołym niebem. Pomału kolej
seledynowowłosego także się kończyła i tylko czekał aż jego
szef się łaskawie się obudzi. Nie miał zamiaru sam przerywać mu
snu, bo nie wiadomo jakby się to dla niego skończyło. Po kilku
kolejnych minutach kruczowłosy się obudził.
-
Jak słońce zacznie wschodzić wyruszamy, do Konohy. – rzucił
Uchiha w stronę shinobi
-
To mnie obudź, bo teraz idę spać. – dodał kierując się w
stronę swojego miejsca spoczynku jednak w pewnym momencie przystanął
i odwrócił się lekko w stronę Sasuke – Eee… wiem, że ona
mnie zabije jak Ci to powiem, ale sądzę, że to dość istotne w
zaistniałej sytuacji. – powiedział a kruczowłosy zmarszczył
niebezpiecznie swe brwi chcąc poznać znaczenie jego słów.
-,
O czym ty mówisz? – zapytał ostro spadkobierca sharingan
-
Ale powiedz że jak coś uchronisz mnie od ciosu Sakury chociaż i
tak coś czuję że ona będzie chciała mnie wypatroszyć ale jak
coś to masz jej w tym przeszkodzić. – powiedział szybko
Seledynowowłosy bojąc się o swój żywot.
-
Jak zaraz nie powiesz, co wiesz to sam Cię wypatroszę! – warknął
srogo
-
No dobra, dobra… - zaczął – Chyba obie nasze panie miały
niemiłe z kimś spotkanie w drodze do Tanzaku albo, gdy już tam
były. Ponoć twoja żona dostała od kogoś jakieś ostrzeżenie. I
z tego, co słyszałem to najwidoczniej nie ma zamiaru mówić o tym
tobie czy komukolwiek innemu. – powiedział czekając na reakcję
kruczowłosego. Kare tęczówki skierowane teraz były ku śpiącej
sylwetce różowowłosej. W środku cały wrzał jednak nie dał tego
po sobie poznać. Zresztą on zawsze jakiekolwiek uczucia chował
głęboko nie chcąc, aby ktoś je poznał. Słowa seledynowowłosego
wcale mu się nie spodobały a wręcz przeciwnie wzburzyły go
jeszcze bardziej. Najwidoczniej kunoichi także ma przed nim sekrety,
o których nie ma zamiaru rozmawiać tak samo jak on. Jednak poczeka
aż się obudzi wtedy z nią porozmawia… A do tego momentu nie
zostało już dużo czasu… Seledynowowłosy zrezygnował już ze
spania wolał przyglądać się kolejnej porannej awanturze
małżeństwa. Nie musieli czekać długo aż kunoichi się obudzi,
zaledwie pół godziny…
Pomału
zaczęła otwierać oczy, mimo wszystko i tak się nie wyspała, o
czym świadczyły dość długie ziewnięcia. Swą dłonią przetarła
delikatnie twarz chcąc się dobudzić. Nie wiedząc, kiedy przed nią
pojawił się kruczowłosy. Szmaragdowe tęczówki zaczęły
lustrować jego sylwetkę od dołu do samej góry. A jego wyraz
twarzy nie oznaczał nic dobrego.
-
Co jest? – zapytała, po czym znowu ziewnęła
-
Jakie ostrzeżenie dostałaś? – warknął ostro w jej stronę.
Różowowłosa od razu spoważniała i szybko przeniosła swe
tęczówki ku sylwetce Ino która jeszcze spała w najlepsze… ~
Zabiję…~
powiedziała
wściekle w myślach
-
Nie patrz się tak na nią. Ona nic nie powiedziała. – dodał
widząc morderczy wzrok żony – A teraz mów! Kto Ci przekazał
ostrzeżenie!? – ponaglał ją. Mimo wszystko nie miała zamiaru mu
nic powiedzieć. Splotła ręce pod biustem i spoglądała w jego
kare tęczówki nie mówiąc nic. – Sakura! – nic zero reakcji ze
strony kobiety. Po owym krzyku blondynka również zaczęła się
budzić i już po chwili tak samo jak Suigetsu spoglądała na dwójkę
kochanków. – W porządku, jeśli nie chcesz mówić to nie dowiem
się od Ino. – powiedział zmieniając ton swego głosu na nieco
niższy. Blondynka słysząc swoje imię nieco się zdziwiła gdyż
jak na razie nie wiedziała dokładnie, o co się kłócą a teraz
także i ona zostanie w to wciągnięta. Natomiast Seledynowowłosy
stwierdził, że robi się coraz to bardziej ciekawie. – Ino…
chcę wiedzieć wszystko o ostrzeżeniu, które dostała Sakura i od
kogo! – dodał zwracając się w stronę drugiej, kunoichi.
Niebieskooka momentalnie zbladła. Nie miała pojęcia skąd on to
wie.
-
Zapytaj się jej. Ja mam się nie wtrącać do jej spraw. –
różowowłosa odetchnęła z ulgą słysząc jej słowa.
-
Nie mam zamiaru pogrywać w wasze gierki radzę któreś z was
powiedzieć prawdę! – warknął w stronę obu kobiet Uchiha
westchnęła ciężko, chciała jak najszybciej być już w domu, aby
wziąć porządną kąpiel i wyspać się na normalnym łóżku a
także zjeść jakiś posiłek.
-
O co się tak bulwersujesz? – spytała ironicznie – To tylko
Akatsuki… nie ma, co się przejmować. – dodała tym samym tonem.
Mimo iż było wręcz odwrotnie to nie dała im tego po sobie poznać.
Sasuke na nazwę organizacji brzasku zacisnął mocno pięści…
Teraz tylko zadawał sobie jedno pytanie… Czy
to było przed czy po ”rozmowie” z Madarą?...
-
Co Ci powiedzieli? – spytał tym razem Suigetsu, na którym nazwa
„Akatsuki” także nie zrobiła przychylnej reakcji.
-
Nic ciekawego… A raczej nic, co mogłoby mnie interesować. Gdyż
słowa „uważaj na to, co robisz” nie robią na mnie wrażenia. –
nie powiedziała im wszystkiego to była zaledwie jedna trzecia tego,
co przekazało jej jedno z ciał Pein’a. Nie wspomniała o aluzji
dotyczącej wioski ani tego, że ma zginąć z rąk bliskiej dla niej
osoby. To było zbędne według niej. Zresztą, jeśli on może coś
przed nią ukrywać to ona również ma do tego prawo. Kruczowłosy
spoglądał w jej szmaragdowe oczy chcąc dostrzec coś. Jednak ona
była nieugięta.
-
Zbierajcie się! Za dziesięć minut wracamy do Konohy! – rzucił
ostro w ich stronę oddalając się od nich. Sakura posłała
blondynce uprzejme spojrzenie w podzięce za to, że nie powiedziała
Sasuke nic. Wszyscy szybko zaczęli się zbierać i tak jak oznajmił
nie dawno spadkobierca sharingan po dziesięciu minutach ponownie
wyruszyli w stronę wioski… Według wyliczeń Sakury wczesnym po
południem powinni być na miejscu.
No comments:
Post a Comment