45

Kolejny pochmurny poranek… Kruczowlosy siedział naparapecie w swoim wynajmowanym pokoju i rozmyślał nad tym co usłyszał,wczorajszego wieczoru od zielono okiej. Te slowa były dla niego bolesne, niespodziewal się takiej reakcji… chociaz wiedział ze będzie wsciekla, jednak nieaz tak… Domyslal się ze cos przed nim ukrywa, wyczytal to z jej oczu, lecz byłazbyt roztrzesiona, aby chcieć mu co kolwiek powiedziec… Chcial porozmawiac znia także dzisiaj, chociaz nie wiedział czy ja znajdzie, bo nadal nie wiedziałgdzie mieszka. Przez cala noc nie zmruzyl oka, siedział na tym parapecie,wpatrując się w geste chmury, które nadal okalaly cala wioske. Jednak terazwstal, postanawiając rozprostowac kosci i przejść się, miejsc nadzieje ze porazkolejny ja spotka…
~~**~~
Tymczasem w calkiem innej czesci Konohy, mloda kunoichi,wlasnie opuściła swój dom, kierując się wraz ze swoim piecio letnim synkim wstrone kwiaciarni Yamanaki. Daisuke nie był tego dnia w najlepszym humorze,chciał specic dzisiaj dzien ze swoja mama, lecz niestety musiala pracowac, aleza to obiecala mu ze niedługo zrobi sobie wolne. Posylajac mu cieply uśmiech.
- A kiedy to będzie? – pytal nadal
- Juto mnie nie będzie caly dzien, wiec noc spedzisz uNaruto i Hinaty, ale za to na nastepne dwa dni wezme sobie taki urlop, zebędziemy mogli poleniuchowac oboje w domu. – odpowiedziala i wlasnie w tejchwili weszli do kwiaciarni. Gdzie odrazy dopadla ich mila won kwiatow.
- No i kogo ja tu widze. – powiedziala blondynka, widzacswoich gosci
- Odbiore go po południu, dobrze? – spytala, na codostala pozytywna odpowiedz, w postaci skiniecia glowa – A jutro nie będzieszmusiala się z nim meczyc, bo Hinata się nim zajmie, zreszta spedzi dzisiaj unich noc. Bo z samego rana musze wyruszyc poza Konohe, ale wroce tego samegodnia. – dodala – No nic to ja będę się zbierac, bo pacjentow dzisiaj ma byćdosc sporo. – powiedziala i znikla za drzwiami…
- No to co Dai, w co chcesz się pobawic? – spytalazniżając się do jego poziomu
- Mogę isc na dwor? – niebiesko oka, spojrzala tylkoprzez okno, na chmury które najwidoczniej nie chcialy jeszcze ustąpić
- Ale jak tylko zacznie padac to wrocisz do srodka,dobrze? A ja za ten czas poprzycinam kwiaty. – odpowiedziala, jednak odpowiedzinie usłyszała, bo kruczo wlosy już wybiegl na podworko przed kwiaciarnie. Mimoze wyglądało tak jakby zaraz mialo lunac, to wcale tak nie było. Burzowe chmurywisiały na niebieskim sklepieniu, jednak ani jedna kropla dzisiejszego dnia znich nie poleciała, tak jakby czekala na odpowiedni moment. Chlopiec bawil sięna dworze dobre pol godziny, skacząc od jednej kaluzy do nastepnej, babrającsię tym samym w blocie i brudząc się caly. Ale w koncu jest jeszcze dzieckiem,wiec na to zasluguje… zasluguje na zabawe i milosc rodzicow… jednak w tymprzypadku miał tylko matke, a ojca nigdy nie poznal… Tak był zajety zabawa, zenie zauważył mężczyzny kroczącego w jego storne, rozglądającego się po bokach,lecz nie patrzącego przed siebie… Po chwili poczul jak na cos wpada, anastepnie usłyszał plusk… Przeniosl swój hebanowy wzrok w dol, aby zobaczyc naco dokładniej wpadl, a raczej na kogo…  Podjego nogami w czarnej kaluzy leżał maly chlopiec, o kruczych wlosach i oczach,tego samego koloru. Nikt z przechodniow nie zatrzymal się, procz sprawcy tegozdarzenia, który wpatrywal się w chłopca bacznie… Mierzyl go swoim wzrokiem odstup po glowe, chlopiec wydawal mu się dziwnie znajomy… Tak jakby widział w nimsamego siebie, sprzed kilkunastu lat… Normalnie by tego nie zrobil, jednak cosgo tchnęło… wyciągnął reke do chłopca, pomagając mu tym samym wstac…
- Nic ci nie jest? – spytal, gdy ten już stal, lecz zjego lokci ciekla krew, co nie uszlo jego uwadze. Jednak chlopiec pokiwalprzecząco glowa… - Ktos musi ci opatrzyc te rany, chodz zaprowadze cie do domu,tylko pokaz mi gdzie mieszkasz. – dodal
- Mama mnie opatrzy, jak wroci. – odburknął
- Wygadany jestes jak na swój wiek, ile masz lat? – pytalnadal, nie wiedział czemu ale cos go ciągło do tego malego chłopca, jakasdziwna wiez i chec przebywania z nim…
- Mama zabronila mi rozmawiac z nieznajomymi. –odpowiedział tym samym tonem
- I bardzo dobrze zrobila, ale skoro mowisz o swojejmamie, to gdzies tu musi być twój dom. Zreszta zmykaj do niego, bo zarazzacznie padac.
- Nie, mama pracuje, zobacze się z nia wieczorem. – nadalnie palal checia do rozmowy
- Pokaz te lokcie. – dodal widzac, ze krew nie przestajez  nich leciec i zlapal swoja reka zajego przed ramie… - Nie wyglada to zaciekawie, może powinienies podejść doszpitala, aby ci to jakas pielegniarka opatrzyla. A tak właściwie, to skorotwoja mama pracuje, to gdzie jest twój ojciec, albo kto się toba zajmuje? –pytal
- Nie mam taty, a jestem z… - zaczal, jednak nie danebyło mu skończyć, ponieważ w tej chwili z kwiaciarni wyszla bladynka, abysprawdzic jak się bawi syn Sakury. Lecz nie spodziewala się tego, co wlasniezobaczyla, od razu postanowila zaregowac, na zaistniala sytuacje…
- DAISUKE!!! – krzyknala, zjawiając się od razu kolochłopca
- I-Ino? – zdziwil się Uchiha
- Tak, Sasuke to ja. A teraz wybacz, ale zabieram go. –powiedziala troche wystraszonym glosem, nie wiedziała o czym rozmawial z Dai, iwraz z chłopcem zaczęła się kierowac do srodka…
- To twój syn? – usłyszała
- Nie. – odpowiedziala
- Ino, czy to ten o którym mowil ten blad wlosy matol imama, a także babcia Tsunade? – zapytal kruczo wlosy, pamiętając jak zareagowalNaruto gdy go poraz pierwszy zobaczyl i to co pozniej Sakura mu powiedziala…Sasuke bacznie przysłuchiwał się temu co usłyszał z ust malego chopcla oimieniu Daisuke. Z ust niebiesko okiej, wydobyla się pozytywna odpowiedz. Wglowie Uchihy, ukladanka zaczęła się pomalu układać… mówiąc matol miał pewniena mysli Naruto, co nie było trudne do zrozumienia, ale zagadka było kim jestjego matka... Dai wraz z blondynka już mieli wchodzic do budynku, gdy usłyszelijeszcze pytanie Sasuke…
- Ej maly, kim jest twoja mama? – postanowil ze zapyta, wkonc nic mu nie zaszkodzi, chłopczyk ju miał odpowiedziec gdy Ino go uprzedzila
- Dai, wracamy do srodka. – powiedziala i wraz zchłopcem, weszla do srodka, zostawiając kruczo wlosego mężczyznę na zewnatrz…  Gdy byli w srodku chlopiec miał teraz zamiarkontynuowac swoje pytania, gdy poraz kolejny blondynka go uprzedzila…
- Twoja mama nie chciałaby abys na razie z nim rozmawial,przynajmniej nie dopóki ona sama z nim nie porozmawia powaznie. – dodala, na coten nie zadal kolejnych pytan…
~~**~~
Mogl isc za nimi… I sila wydobyc z niej jakiesinformacje, jednak się powstrzymal, bo w koncu sila nigdy się niczego niezałatwi. Dlatego odwrocil się i nadal kierowal się uliczkami Konohy i rozglądaćsię to na lewo, to na prawo… Az doszedł do ulubionej budki Uzumakiego, adokładniej do Ichiraku, na jego szczescie zastal tam wlasnie swojego dawnegoprzyjaciela z druzyny. Bez szelestnie przysiadl się do niego i także zamówiłjedna porcje. Niebiesko oki dobrze wiedział ze on tu jest.
- Slyszalem ze rozmawiałeś z Sakura… - zaczal niepewnie
- Taaa, ale nie chciala za bardzo gadac. – odpowiedziałsmetnie
- Po tym co zrobiłeś, to jej się wcale nie dziwie. –dodal konczac pierwszy pol misek
- Czy wy wszyscy wiecie cos o czym ja nie mam zielonegopojecia? Bo na to wyglada – powiedział z lekka irytacja w glosie. Narutozmarszczyl brwi, nie wiedzac o co chodzi… - Powiedz mi to co wiesz. – dodal
- Eee… może lepiej powiedz mi co ty wiesz, bo ja ee... nozaczynaj no! – mowil podnosząc troche glos, bo niechcial wypaplac czegosniepotrzebnie
- Ja… wtedy szesc lat temu, w wiosce wodospadu byłem utego samego informatora co wy. Który powiedział ze wyruszyliście w drogepowrotna do Konohy, jednak kierowaliście się prosto na tego frajera Deidere ipol glowka Tobiego. Dlatego ja także postanowiłem udac się za wami, w miedzyczasie napisałem list do Sakury, który miałem jej dac, lecz nie było czasu…było tam napisane ze wroce jak tylko zabije Itachi’ego. A co się pozniej staloto pamiętasz, jednak ja nie pamiętam co się stalo po wybuchu, ubudzilem siępare dni pozniej w jaskni wraz ze swoja druzyna. Wtedy się dowiedziałem zeSakura… ze ona nie zyje… dla  pewnościwysłałem Suigetsu aby sprawdzil w wiosce czy ona tam jest lub co się z niadzieje, gdy wrócił oznajmil mi ze nie ma jej nigdzie w wiosce, a jej dom jestwystawiony na sprzedaz i ze jak tylko pytal o nia kogos, to nikt nie dal mupelnej odpowiedzi, bo unikali tego tematu, wlasnie tak jakby umarla… Dlategonie wróciłem…  - powiedział
- Ooo no to stary masz jej kupe do wyjaśnienia, jeśli toco powiedziałeś jest prawda. I jak widzisz ona wcale nie umarla… lecz wtedy potej eksplozji, znalazłem cie z nia pol żywego, ona cie uleczyla, jednak pozniejzjawila się ta czerwona eee… jak ona tam miala… a zreszta nie wazne… No i wtedydala Sakurze jej list, który był napisany twoim pismem. Mimo ze był szczelniezapieczętowany to i tak gdy go jej dawala była jak dla mnie zbyt pewna siebie.I po przeczytaniu tego listu ona się załamała i wtedy cie znienawidzila, gdywróciliśmy do wioski, po kilku dniach, zniknęła wraz z Shizune na szesc lat,dopiero wróciła niedawno, dzieki Tsunade.
- Jak to zniknęła?! Gdzie była?! – pytal podniesionymglosem
- To, to ona sama musi ci wyjaśnić. A teraz jedz niemożesz zmarnowac tak dobrego jedzenia, no chyba ze nie wiesz to ja mogę zjesc.– dodal szczerzac się
- Nic z tego, sam zjem. – powiedział już spokojniejszymglosem
~ Karin gdy tylko cie znajde, to przysiegam ze nie reczeza swoje czyny… Bo wiem ze Suigetsu mnie nie okłamał, za to ty możesz już sobieszykowac grob. ~ pomyślał wściekły i zaczal jesc swój ramen, który już zacieply to nie był…
- Naruto… gdzie ona mieszka? – spytal po zakończonymposiłku
- Eee… dobra pokaze ci, ale jak cos to, to nie byłem ja.Zreszta i tak musisz z nia pogadac, tylko ze w tej chwili w domu jej niezastaniesz. Ale pokazac ci mogę, wiec chodz. – dodal, odstawiając swój półmisekz powrotem na blat i zszedł z krzesla. A po tem wraz z Uchiha zaczeli siękierowac w strone gdzie ponoc mieszkala Haruno. Szli jakies dwadzieścia minut,kruczo wlosy próbował zapamiętać, dokladna droge do jej domu. Wreszcie doszli,znajdowali się przed dosc duzym białym budynkiem.
- No wiec to jest jej dom, ale w tej chwili jej w nim niema, wiec jej nie zastaniesz, możesz przyjść kiedy indziej, ale pamiętaj to NIEja pokazałem ci gdzie ona mieszka. – skomentowal blondyn
- Tak, tak, tak. A teraz idz do swojej zony, bo pewnei naciebie czeka i się niecierpliw. – dodal i po chwili się pozegnali i obajruszyli w dwoch roznych kierunkach.. Naruto to swojego domu a Sasuke do pub’u wktórym wynajmowal pokoj. Gdy już się tam znalazł cos go podkusilo i przysiadlsię przy barze, zamawiając sake, na odświeżenie umysłu. Siedzial tak już paredobrych godzin zamawiając co chwile nowa buteleczke alkoholu. Rozmyslal nadwszystkim co wydarzylo się dzisiejszego dnia i wczoraj, w glowie próbował ułożyćta układankę w całość, lecz brakowalo jednego kawalka, którego nie moglrozgrysc… Caly czas w glowie pojawial mu się obraz chłopca, na którego wpadldzisiejszego ranka… Nagle usłyszał jak barmanka plotkuje o kims z jakaskobieta, już miał odejść od baru i powrocic do swojego pokoju, lecz po usłyszeniuslowa „ordynator” powstrzymal się i zaczal się przysłuchiwać ich rozmowie…
„… - No mowie co ze zostala ordynatorem, po tym jakpowrocila do wioski.
- Widac ze Hokage darzy ja wielkim zaufaniem, lecz tenjej syn… przypomina mi kogos…” Slyszac to Sasuke wmurowalo w krzesełko, niewytrzymal…
- Rozmawiacie o Sakurze Haruno? – spytal, na co dwiekobiety popatrzyly na siebie, a nastepnie na lekko pijanego mężczyznę, po czympokiwaly glowami na znak ze „tak” – Czy ja dobrze usłyszałem ze mówiliście zeona ma syna? – pytal coraz bardziej zniecierpliwiony
- Oh tak, ponoc to jest jej syn. Ludzie mowia ze todlatego szesc lat temu zniknęła z wioski, nie mówiąc nic nikomu, nawet swoimznajomym. Jednak wróciło ostanio na slub Hyugi i Uzumaki’ego i jak widac to siętu zadomowila na nowo. – odpowiedziala barmanka
- Daj mi jeszcze jedna sake i wszystko dopisz do mojegorachunku. – powiedział i tak jak chciał dostal do reki nastepna butelke iwyszedl z baru kierując się prosto do domu Haruno…
~~**~~
Sakura wlasnie wziela relaksujaca kąpiel po ciezkim dniupracy w szpitalu, a także szykując się na jutrzejsza jedno dniowa misje. Wyszlaz wanny owijając się w recznik, a nastepnie wycierając nim każdy zakatekswojego pieknego ciala. Przebrala się w swoja zielona koszule nocna i zarzucilana to dlugi bialy satynowy szlafrok. Jej syna dzisiaj nie nocowal w domu… Był uHinaty i Naruto, ze względu ze ona nad ranem musi wyruszyc, a nie chciala gobudzic w srodku nocy. Miala jeszcze jakies piec godzin do rozpoczęcia misji,zeszla na dol i zrobila sobie dwie kanapki, a nastepnie rozłożyła się w saloniepod kocem i zaczęła przerzucac kanaly w telewizji. Nagle usłyszała ze ktosdobija się do jej drzwi, sadzila ze może Hokage zapragnęła nieco przyspieszycjej misje, jednak jak bardzo się zdzwila go podeszla i otworzyla drzwi. O jasnobrazowa framuge drzwi opieral się Uchiha jedna reka, a w drugiej trzymal pustabutelke sake, która z hukiem rozbila się o prog, gdy otworzyla drzwi.
- Czemu mi nie powiedziałaś?! – spytal podniesionymglosem
- Jestes pijany! – powiedziala wyczuwając od niego duze ilościalkoholu, jednak on zignorowal to co ona w tej chwili powiedziala, bardziej gointeresowala odpowiedz na jego pytanie, które postanowil powtórzyć…
- Czemu mi nie powiedziałaś ze mam syna?! – pytal tymsamym glosem, wchodząc do jej domu i zblizajac się do niej. Sakura zesztywniala…Czula jego nietrzeźwy oddech, nie daleko siebie, poruszyla się troche, zaczęła robicmale kroczki w tyl…
- Bo… bo się balam!! – odpowiedziala i poczua ze porazkolejny oczy jej się zaszklily – A po za tym nie nawidzilam cie, odkiedy przeczytałamtwój list!! – dodala tym samym glosem, który drzal…
- Rozmawialem z Naruto, powiedział mi co się stalo wtedypo eksplozji, powiedział o Karin!!! Ten list był fałszywy!!! Mimo ze rozpoznałaśw nim moje pismo!! To nie ja to napisałem!!! Ona jest swietna w podszywaniu sięza kogos innego, a co do podrabiania cudzego pisma jest bezbledna!!!Potrzebowala tylko probki mojego pisma i przez przypadek musialem jej goudostpnic!!! Lecz nie wierz w to!!!! PRZYSIEGAM ZE JAK TYLKO JA SPOTKAM TO JAZABIJE!!! ZABIJE ZA TO ZE PRZEZ NIA STRACILEM SZESC LAT WSPOLNEGO ZYCIA ZTOBA!!!!!!!!! – krzyczał po calym domu, jednak był tak pijany ze ledwo trzymal sięna nogach, co zauważyła rozowo wlosa…
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz!! Jutro!! –odpowiedziala posniesionym glosem i zlapala go za ramie, wiedziała ze nierozsadnie było by go wypuszczac teraz na zewnatrz zwłaszcza ze jest totalniezalany, zaprowadzila go do salonu, gdzie ten rozłożył się na kanapie i od razu zasnąl…
~ No pieknie… ~ westchnęła wylaczajac telewizor i kierującsię na gore do swojego pokoju
~~**~~
Sasuke spędził cala noc w domu Sakury, nie zdając sobienawet z tego sprawy… O godzinie pierwszej po południu, promienie słoneczne zaczelygo draznic po twarzy. Zmuszajac go do pobudki. W pewnej chwili otworzyl oczy,nie wiedział gdzie jest… nie pamiętał.. tak jakby film mu się urwal… usiadl nakanapie i zaczal się rozglądać po pomieszczeniu. Przeczesal reka wlosy i podszedłdo kominka, gdzie dostrzegl kilka zdjęć, gdy na nie spojrzał wszystko do niego powróciło…zdarzenia z nocy powróciły… Na zdjęciach była Sakura wraz z synem… z tym samym chłopcemna którego wpadl, wczorajszego ranka. Czym prędzej zaczal chodzic po domu iszukac kunoichi, jednak jej nie znalazł, po chwili wybiegl z domu w kierunkuszpitala, chciał wszystko zakończyć, w tej chwili, gdy ma szanse… Ale niestetykac dawal o sobie znac, lecz jego to teraz nie obchodzilo… Gdy był już jakiespiec metrow od szpitalnego budynku , przed nim nagle pojawil się członek ANBU, któryrozkazal mu stanac.
- Hokage cie wzywa do siebie!! – powiedział, jednakwidzac ze Uchiha postanawia zaprotestowac, dodal – To bardzo wazne!!! – dodal powaznymtonem, Sasuke wzruszyl ramionami i teraz wraz z członkiem ANBU pobiegl dogabinetu piatej, gdzie znaleźli się w około dwie minuty. Kruczo wlosy zapukal,na co dostal komende „wejsc!” i tez także uczynil. Nacisnal dlonia na klamke i wszedłdo srodka…
- Wzyw…? – zaczal, lecz blond wlosa kobieta, mu przerwala
- DAISUKE ZOSTAL PORWANY PRZEZ DANZOU!! - powiedziala


No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya