Różowowłosa
szła właśnie boso hotelowym korytarzem. Jej dłonie były mocno
zaciśnięte, pragnąć wyżyć się na jakimś przedmiocie czy nawet
niewinnej osobie. Lecz się hamowała… Przynajmniej dopóki nie
dojdzie do swego pokoju. Stanęła właśnie naprzeciwko drzwi z
numerem 306. To był jej pokój. Nacisnęła na klamkę. Zamknięte.
Bezmyślnie zaczęła nią szarpać. Była zbyt wkurzona na małżonka,
aby racjonalnie myśleć i na spokojnie otworzyć drzwi. Lekko
kopnęła w nie, po czym przeklęła swój durny i bezmyślny pomysł,
gdyż nie miała butów. Przestała i oparła się o drzwi żeby po
chwili po nich zjechać na zimną posadzkę.
-
Cholerne drzwi! – warknęła pod nosem – Gdzie jest ten głupi
klucz?! – krzyknęła wściekła na cały korytarz. Sasuke na całe
szczęście jeszcze się nie pojawił, bo prawdopodobnie to on
służyłby, jako klucz do pomieszczenia. W pewnym momencie, drzwi od
sąsiedniego pokoju się otworzyły a z pokoju wyszła blondynka. W
tym czasie właśnie ją oświeciło. Zostawiła klucz u Yamanaki.
Uderzyła się otwartą dłonią w czoło. – Daj mi mój klucz z
łaski swojej. – powiedziała o dziwo spokojnie do niej, zanim ona
zdążyła się o cokolwiek jej zapytać. Ino wzruszyła ramionami
widząc jak z jej szmaragdowych tęczówek sypią się niebezpiecznie
iskierki, po czym wróciła do pokoju. Sakura spojrzała przed
siebie, a tyłem głowy uderzyła parę razy w drewniane drzwi i
pewnie by to robiła nadal, gdyby nie pewien głos…
-
Sakura jesteś sama? No to minęłaś się z... – zaczął
seledynowłosy, który nagle wynurzył się z pokoju z numerem 305.
-
Nie, nie minęłam się z nim! – warknęła przerywając jego
wypowiedź. Lecz gdy tylko uświadomiła sobie, do kogo mówi od razu
jej wzrok pognał ku jego sylwetce – Ciebie też tu przytargał?! –
spytała i za nim on zdążył odpowiedzieć, ona coś dodała –
Mam nadzieję, że tej czerwonej małpy tu nie ma! – powiedziała
piorunując go wzrokiem. Natomiast jego jasno zielone tęczówki
skupiły się na jej odzieniu. Jednak, gdy doszło do niego, że to
jest żona jego szefa, otrząsnął się.
-
Eee…. Nie ma jej. Tylko ja i Sasuke. Właśnie gdzie on jest? –
spytał, co było jego wielkim błędem, gdyż kunoichi złapała go
za skrawek koszuli i przysunęła go do siebie.
-
Nie wypowiadaj jego imienia przy mnie! – warknęła z jadem, na co
ten głośno przełknął swą ślinę. W tej samej chwili na
korytarz ponownie wyszła blond włosa a w swej dłoni trzymała
kluczy od pokoju różowowłosej.
-
Pastwisz się nad kolejnym nieszczęśnikiem? – spytała z ironią
Ino
-
Najwidoczniej. – odparła zielonooka puszczając koszule shinobi i
wstając z podłogi. – Dzięki za przechowanie klucza. – dodała,
gdy tylko metalowy przedmiot znalazł się w jej dłoni. Wsadziła go
do dziurki, po czym gdy chciała wejść do środka, głos kunoichi
ją zatrzymał.
-
A co z nim? – spytała wskazując na Suigetsu
-
Dowiedz się tego od wariata, który go tu przyciągnął. –
odpowiedziała i już miała zamknąć drzwi do pokoju, gdy coś jej
w tym przeszkodziło. A tym owym czymś była katana kruczowłosego.
Który wyrósł jak z pod ziemi, zjawiając się nagle w hotelowym
korytarzu, po czym powiększył szparę, tak, że szpara pomiędzy
drzwiami a framugą się powiększyła, a hebanowe tęczówki ujrzały
sylwetkę kunoichi. Wiedziała, że nie odpuści i że i tak wejdzie
do pomieszczenia chociażby siłą, dlatego odpuściła i weszła w
głąb pokoju. Jedyne, co usłyszała to jak jej mąż mówi, że tą
noc seledynowłosy spędzie w pokoju Yamanaki. Co nie zostało
pozytywnie skomentowane przez kunoichi. Po chwili kruczowłosy wszedł
do pokoju trzaskając drzwiami, na co ona lekko podskoczyła, lecz on
tego nie zauważył. Rzucił swoją katanę na fotel i oparł
się o ścianę a jego hebanowe tęczówki lustrowały każdy ruch
kobiety, która uporczywie szukała czegoś w swoim plecaku nie
zważając na to, że jej mąż ją bacznie obserwuje. Gdy już
znalazła piżamę wzięła ją do ręki i bez najmniejszego słowa
skierowała się w stronę łazienki, nawet na niego nie spoglądając.
Jedno jej lub jego słowo prawdopodobnie by rozpoczęło kolejną
kłótnię, która tym razem by się tak prędko nie skończyła.
Stała właśnie przed lustrem a dłonie miała mocno zaciśnięte na
umywalce. Spoglądała w swoje odbicie z dziwną niepewnością. Jej
włosy były w nieładzie, wyciągnęła z nich wsuwki, które
starały się jakoś utrzymać jej fryzurę w porządku, jednak coś
im to nie za bardzo wychodziło. Jedną dłonią przeczesała włosy,
chcąc by się ułożyły w normalny sposób. Gdy już tak się
stało, wolnym krokiem podeszła do dużej kabiny prysznicowej i
odkręciła kurek z ciepłą wodą. Lecz gdy chciała odpiąć swą
sukienkę okazało się, że potrzebuje kogoś do pomocy, gdyż nie
sięga do zamka, ani od góry ani od dołu. Westchnęła cicho i
opuściła pomieszczenie. Kruczowłosy siedział w jednym z foteli i
wpatrywał się w widok za oknem, gdy nagle sylwetka kunoichi
uniemożliwiła mu tą czynność.
-
Odepnij. – rzuciła do niego przez ramię. Sasuke nieco zdziwiony
tym, że się pierwsza odezwała podniósł się z fotela a swoją
dłoń skierował na zamek od krwistoczerwonej sukienki. Odpinał
powoli jakby nie chciał przez przypadek uszkodzić jej jedwabistego
ciała. Jednak myśl, że jeszcze niedawno ktoś inny dotykał jej
ciała przyprawiała go o nie małą wściekłość. Przybliżył się
nieco bliżej do niej i swym ciepłym oddechem drażnił jej szyję…
-
Wiesz, że mamy do pogadania. Nie wymigasz się. – powiedział
spokojnie. Lecz ona prychnęła pod nosem, po czym zrobiła kilka
kroków w przód i po raz kolejny zniknęła za dębowymi drzwiami.
Po jej reakcji doszedł do wniosku, że nie jest zbyt chętna do
jakiejkolwiek rozmowy z nim na temat tego, co się dziś wydarzyło.
Jednak on nie zamierzał tak szybko odpuszczać, po chwili żwawym
krokiem ruszył za nią. Gdy był już przy drzwiach usłyszał szum
wody wiedział, że bierze prysznic jednak to mu nie przeszkodziło
przed wejściem do drugiego pomieszczenia. Bez wahania nacisnął na
klamkę i wszedł do środka. Nie zapuszczał się jak na razie w
głąb łazienki tylko oparł się o futrynę. Stał tak i nic nie
mówił, jedynie spoglądał na jej nagie ciało i na krople wody,
które po nim spływały. Miał nie małą chęć zamienić się w
taką kroplę, chociażby na chwilę. Spojrzała w jego stronę
próbując opanować w sobie emocje, lecz po chwili odwróciła od
niego wzrok i skupiła się na kąpieli, którą on jej nieco
zakłócił. Nie wytrzymał długo w tej ciszy… Po chwili już
zmierzał ku kabinie, której przygródki odsunął bezszelestnie. I
nie bacząc na to, iż był w ubraniu wszedł do środka. Różowowłosa
straciła czujność była odwrócona do niego tyłem nie zauważyła
go jednak, gdy poczuła jego oddech po raz kolejny na swej szyi
wiedziała, że stoi za nią. Powoli odwróciła się w jego stronę.
Uniosła lekko swoją głowę do góry spoglądając w jego kare
tęczówki. Oparła się o zimne kafelki za sobą. Nie mówiła nic.
Kruczowłosy swą dłoń położył tuż obok jej twarzy, nie
odrywając wzroku od jej szmaragdowych tęczówek.
-
Teraz pogadamy. – powiedział spokojnie i powolnie tak, aby
zrozumiała jego słowa, robiąc znaczny nacisk na pierwsze słowo.
-
Chcę się wykąpać a ty mi w tym przeszkadzasz! – warknęła na
niego. Po chwili poczuła, że woda już nie spływa po niej
strumieniami tak jak to było przed chwilą, teraz spływał po ciele
jej męża, mocząc jego całe ubranie przy okazji.
-
Czemu przyszedł Ci taki głupi pomysł dotyczący odzyskania
szmaragdu? – spytał i najwidoczniej znowu przywdział swoją maskę
chłodności i obojętności na wszystko gdyż jego ton w ogóle się
nie zmieniał, chłodny jak zawsze.
-
Pomysł jak pomysł. Liczył się kamień, to była misja a jako
kapitan ANBU nie powinnam zawalać żadnej misji. – odpowiedziała
dumnie a jej powieki nawet się nie drgnęły
-
Jesteś również moją żoną. – dodał
-
To tylko taki mały szczegół. Jednak nawet, jeśli jestem twoją
żoną to ty mnie traktujesz jak swoją własność, która powinna
spełniać każdą twoją zachciankę i być na każde twe skinienie.
– jej głos był opanowany, lecz dało się wyczuć nutkę ostrości
i jadu… O dziwo jak na razie nic nie odpowiedział, myślał…
Wiedział, że miał rację przynajmniej po ostatnich jego rozkazach
mogła tak myśleć. A ona nie jest kobietą, która będzie
spokojnie siedzieć w kącie i wykonywać wszystko, co się jej
powie.
-
Może i szczegół, ale jakże ważny… - zaczął - …nie mam
zamiaru rozkazywać Ci przez cały czas, ale ty mogłabyś czasami
mnie posłuchać i siedzieć spokojnie w domu i o nic nie pytać. –
dodał. Zmarszczyła niebezpiecznie brwi i dokładnie analizowała
jego słowa.
-
Powiesz mi wreszcie, co ukrywasz?! – warknęła wściekle
wyczuwając aluzję w jego wypowiedzi najwidoczniej ta spokojna
atmosfera właśnie przeminęła.
-
A ty nadal upierasz się przy tym, że coś knuję za twoimi plecami.
Może tak, może i nie. Lecz to ciebie nie dotyczy, więc nie masz
się czegoś obawiać. – odpowiedział po krótkim zamyśleniu.
Jego odpowiedź wcale się jej nie spodobała jeszcze bardziej
wzbudziła niepokój w niej. – Nie myśl tak tyle nad moimi
słowami. – dodał widząc jej zamyślenie – To i tak nic nie da.
-
I tak dowiem się prawdy a wtedy będziesz żałował, że sam mi
tego nie powiedziałeś! – warknęła i już chciała go odepchnąć
na bok by wyjść już z pod prysznica jednak on jej nie pozwolił…
-
Nie skończyłem. – powiedział przypierając ją własnym ciałem
do zimnych kafelek za nią. – Czemu aż tak Ci bardzo zależy, aby
dowiedzieć się wszystkiego? A jeśli blefowałem i nic nie
kombinuję? – wyszeptał jej do ucha
-
Lepiej dla ciebie. – odpowiedziała w ten sam sposób. Po chwili
poczuła jego dłoń na swej talii o dziwo jego dotyk jej nie
przeszkadzał. Nie brzydziła się nim tak jak Hideo. Jednak pewno
pytanie nie dawało jej spokoju. Dręczyło ją od kilkunastu minut…
Nie wytrzymała… Musiała spytać… - Naprawdę sądziłeś, że
bym się z nim przespała? – szepnęła do jego prawego ucha. Był
nieco zdziwiony jej pytaniem. Jednak po chwili zrozumiał, że to
jego słowa, które wypowiedział w drodze powrotnej do hotelu tak na
nią zadziałały. Nie był pewny, jaka jest odpowiedzieć wtedy, gdy
wypowiadał tamte słowa był pod presją własnej złości.
-
Nie… wiem… - odparł. Nie skłamał odpowiedział zgodnie z tym,
co teraz odczuwał.
-
A więc jeszcze dużo o mnie nie wiesz. – powiedziała spokojnie –
I nie… nie przespałabym się z nim. – dodała i ściągnęła
jego dłoń, po czym go wyminęła i wyszła z kabiny prysznicowej.
Jej dłoń skierowała się po duży puszysty biały ręcznik, który
znajdował się na jednym z wieszaków ściennych. Szczelnie się nim
owinęła i gdy już miała zamiar opuścić owe pomieszczenie on po
raz kolejny jej w tym przeszkodził. Złapał ją za ramię, po czym
lekko obrócił w swoją stronę.
-
Nie wściekaj się już. – powiedział przyciągając ją do siebie
bliżej – Poniosło mnie. – dodał czego ona się nie spodziewała
z jego strony, gdyż zabrzmiało to nieco jak przeprosiny.
-
Może teraz przestanę jednak jestem pewna, że dasz mi jeszcze
multum powodów abym się wściekała na ciebie. – odparła a na
jej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Lekko odgarnął jej
kosmyk różowych włosów za ucho i kciukiem delikatnie gładził
jej policzek.
-
Oj Sakura, Sakura. – powiedział, po czym niepewnie zaczął
składać pocałunki na jej malinowych ustach. Zaczęła oddawać
jego pocałunki, co ośmieliło go do dalszych posunięć. Rozwarła
nieco szerzej swe wargi, aby ich języki mogły złączyć się w
namiętnym tańcu uczuć. Zaczęła się cofać do tyłu nie wiedząc
gdzie iść. W pewnej chwili natknęła się na szafkę, na którą
bez problemu udało się jej wejść. Włożyła swe rozgrzane dłonie
pod jego mokrą koszulkę i zaczęła ją z niego ściągać, w czym
on jej pomógł. Oparła się dłońmi o szafkę dając mu pole do
popisu.
-
Tu? – spytała, gdy z pocałunkami przeniósł się na jej szyję i
schodził coraz to niżej ku jej dekoltowi. Odchyliła lekko głowę
do tyłu naprężając przy tym mięśni szyjne.
-
Może być nawet i w schowku. – odparł, co ją nieco rozśmieszyło,
lecz nie skomentowała tego głośno. Po chwili poczuła jak jego
obie dłonie znajdują się pod ręcznikiem, gdzie jedna z nich
zaczęła masować jej brzuch a druga przeniosła się nieco do góry
gdzie upajała się kształtnymi piersiami kunoichi. Uchiha swymi
pocałunkami zostawiał mokre ślady na praktycznie całej górnej
części jej ciała był tylko jeden drobny problem a mianowicie
ręcznik, który w tej chwili zaczął się z niej zsuwać.
Zielonooka niepewnie położyła swe dłonie na jego spodniach, gdzie
zaczęła na oślep ściągać je z niego. A utrudniało jej w tym
to, że one także były mokre no, ale gdyby nie wszedł za nią pod
prysznic nie miałaby aż takiego problemu. Po chwili i one leżały
na lawendowych kafelkach w tym samym momencie ręcznik całkowicie
spadł z ciała różowowłosej i opadł na jasny blat nie za dużej
szafki. Pozostały tylko jeszcze jego bokserki, do których kobieta
już zaczęła się dobierać. Nie patrzyła gdzie je zrzuca nie było
to ważne. Liczyło się to, że za kilka chwil po raz kolejny
połączą się w jedność. Swą rozgrzaną rękę położył na jej
plecach i delikatnie przybliżył ją nieco bliżej siebie. Jej
długie i piękne nogi powoli zaczynały oplatać go w pasie
wiedział, że jest gotowa. Zaczął w nią wchodzić delikatnie nie
chcąc sprawić jej zbytniego bólu przy tym. Z jej krtani wydobył
się krzyk rozkoszy. Wygięła się jeszcze bardziej do tyłu tak, że
jej wszystkie mięśnie były naprężone. Swoje nogi zakleszczyła w
jego pasie i przyciągnęła jego całą sylwetkę, chcąc go czuć
jeszcze bardziej bliżej siebie. Z każdą nową chwilą poruszał
się w niej coraz to szybciej. Od czasu do czasu obdarowując siebie
nawzajem namiętnymi pocałunkami jak i pieszczotami. Czyżby ta
pasja, która połączyła ich kilka nocy temu znowu się objawiła?
Najwidoczniej…. Lecz czy złapią za szansę, którą za jakiś
czas dostanę od życia czy nie… To tylko wiedzą karty, na których
jest zapisany ich los. Co jakiś czas któreś z nich pojękiwało
czekać na chwilę spełnienia. Gdy owy moment nadszedł z obu krtani
wydobył się ten samym krzyk rozkoszy. Czy jedna chwila może trwać
wiecznie… Oni w tej chwili pragnęli, aby wszystkie zegary stanęły
w miejscu by mogli trwać z tych ulotnych chwilach rozkoszy i
spełniania całą wieczność. Jednak to dobrze to na świecie nie
jest wszystko, co ma swój początek ma i koniec. Takie jest
odwieczne prawo natury… Gdy moment spełniania minął nadal
poruszał się w niej lecz nieco wolnej. Jednak widząc jej
zmęczenie, które starała się ukryć wyszedł z niej. Uśmiechnęła
się do niego lekko, po czym obdarzyła go kolejnym namiętnym
pocałunkiem i za nim skończyła on już ją wziął na ręce,
kierując się ku drugiemu pomieszczeniu. Oddawał jej pocałunki z
równą zachłannością. Gdy znaleźli się w pokoju delikatnie
położył ją na łóżku a sam ułożył się obok. Nakryli się
satynową kołdrą. A kunoichi ułożyła swą głowę na rozgrzanym
torsie mężczyzny… Ich oddechy z każdą chwilą stopniowo się
uspokajały. Nie wiedząc, kiedy oddali się w słodkie objęcia
morfeusza…
No comments:
Post a Comment