44.

Różowowłosa szła właśnie boso hotelowym korytarzem. Jej dłonie były mocno zaciśnięte, pragnąć wyżyć się na jakimś przedmiocie czy nawet niewinnej osobie. Lecz się hamowała… Przynajmniej dopóki nie dojdzie do swego pokoju. Stanęła właśnie naprzeciwko drzwi z numerem 306. To był jej pokój. Nacisnęła na klamkę. Zamknięte. Bezmyślnie zaczęła nią szarpać. Była zbyt wkurzona na małżonka, aby racjonalnie myśleć i na spokojnie otworzyć drzwi. Lekko kopnęła w nie, po czym przeklęła swój durny i bezmyślny pomysł, gdyż nie miała butów. Przestała i oparła się o drzwi żeby po chwili po nich zjechać na zimną posadzkę.
- Cholerne drzwi! – warknęła pod nosem – Gdzie jest ten głupi klucz?! – krzyknęła wściekła na cały korytarz. Sasuke na całe szczęście jeszcze się nie pojawił, bo prawdopodobnie to on służyłby, jako klucz do pomieszczenia. W pewnym momencie, drzwi od sąsiedniego pokoju się otworzyły a z pokoju wyszła blondynka. W tym czasie właśnie ją oświeciło. Zostawiła klucz u Yamanaki. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło. – Daj mi mój klucz z łaski swojej. – powiedziała o dziwo spokojnie do niej, zanim ona zdążyła się o cokolwiek jej zapytać. Ino wzruszyła ramionami widząc jak z jej szmaragdowych tęczówek sypią się niebezpiecznie iskierki, po czym wróciła do pokoju. Sakura spojrzała przed siebie, a tyłem głowy uderzyła parę razy w drewniane drzwi i pewnie by to robiła nadal, gdyby nie pewien głos…
- Sakura jesteś sama? No to minęłaś się z... – zaczął seledynowłosy, który nagle wynurzył się z pokoju z numerem 305.
- Nie, nie minęłam się z nim! – warknęła przerywając jego wypowiedź. Lecz gdy tylko uświadomiła sobie, do kogo mówi od razu jej wzrok pognał ku jego sylwetce – Ciebie też tu przytargał?! – spytała i za nim on zdążył odpowiedzieć, ona coś dodała – Mam nadzieję, że tej czerwonej małpy tu nie ma! – powiedziała piorunując go wzrokiem. Natomiast jego jasno zielone tęczówki skupiły się na jej odzieniu. Jednak, gdy doszło do niego, że to jest żona jego szefa, otrząsnął się.
- Eee…. Nie ma jej. Tylko ja i Sasuke. Właśnie gdzie on jest? – spytał, co było jego wielkim błędem, gdyż kunoichi złapała go za skrawek koszuli i przysunęła go do siebie.
- Nie wypowiadaj jego imienia przy mnie! – warknęła z jadem, na co ten głośno przełknął swą ślinę. W tej samej chwili na korytarz ponownie wyszła blond włosa a w swej dłoni trzymała kluczy od pokoju różowowłosej.
- Pastwisz się nad kolejnym nieszczęśnikiem? – spytała z ironią Ino
- Najwidoczniej. – odparła zielonooka puszczając koszule shinobi i wstając z podłogi. – Dzięki za przechowanie klucza. – dodała, gdy tylko metalowy przedmiot znalazł się w jej dłoni. Wsadziła go do dziurki, po czym gdy chciała wejść do środka, głos kunoichi ją zatrzymał.
- A co z nim? – spytała wskazując na Suigetsu
- Dowiedz się tego od wariata, który go tu przyciągnął. – odpowiedziała i już miała zamknąć drzwi do pokoju, gdy coś jej w tym przeszkodziło. A tym owym czymś była katana kruczowłosego. Który wyrósł jak z pod ziemi, zjawiając się nagle w hotelowym korytarzu, po czym powiększył szparę, tak, że szpara pomiędzy drzwiami a framugą się powiększyła, a hebanowe tęczówki ujrzały sylwetkę kunoichi. Wiedziała, że nie odpuści i że i tak wejdzie do pomieszczenia chociażby siłą, dlatego odpuściła i weszła w głąb pokoju. Jedyne, co usłyszała to jak jej mąż mówi, że tą noc seledynowłosy spędzie w pokoju Yamanaki. Co nie zostało pozytywnie skomentowane przez kunoichi. Po chwili kruczowłosy wszedł do pokoju trzaskając drzwiami, na co ona lekko podskoczyła, lecz on tego nie zauważył.  Rzucił swoją katanę na fotel i oparł się o ścianę a jego hebanowe tęczówki lustrowały każdy ruch kobiety, która uporczywie szukała czegoś w swoim plecaku nie zważając na to, że jej mąż ją bacznie obserwuje. Gdy już znalazła piżamę wzięła ją do ręki i bez najmniejszego słowa skierowała się w stronę łazienki, nawet na niego nie spoglądając. Jedno jej lub jego słowo prawdopodobnie by rozpoczęło kolejną kłótnię, która tym razem by się tak prędko nie skończyła. Stała właśnie przed lustrem a dłonie miała mocno zaciśnięte na umywalce. Spoglądała w swoje odbicie z dziwną niepewnością. Jej włosy były w nieładzie, wyciągnęła z nich wsuwki, które starały się jakoś utrzymać jej fryzurę w porządku, jednak coś im to nie za bardzo wychodziło. Jedną dłonią przeczesała włosy, chcąc by się ułożyły w normalny sposób. Gdy już tak się stało, wolnym krokiem podeszła do dużej kabiny prysznicowej i odkręciła kurek z ciepłą wodą. Lecz gdy chciała odpiąć swą sukienkę okazało się, że potrzebuje kogoś do pomocy, gdyż nie sięga do zamka, ani od góry ani od dołu. Westchnęła cicho i opuściła pomieszczenie. Kruczowłosy siedział w jednym z foteli i wpatrywał się w widok za oknem, gdy nagle sylwetka kunoichi uniemożliwiła mu tą czynność.
- Odepnij. – rzuciła do niego przez ramię. Sasuke nieco zdziwiony tym, że się pierwsza odezwała podniósł się z fotela a swoją dłoń skierował na zamek od krwistoczerwonej sukienki. Odpinał powoli jakby nie chciał przez przypadek uszkodzić jej jedwabistego ciała. Jednak myśl, że jeszcze niedawno ktoś inny dotykał jej ciała przyprawiała go o nie małą wściekłość. Przybliżył się nieco bliżej do niej i swym ciepłym oddechem drażnił jej szyję…
- Wiesz, że mamy do pogadania. Nie wymigasz się. – powiedział spokojnie. Lecz ona prychnęła pod nosem, po czym zrobiła kilka kroków w przód i po raz kolejny zniknęła za dębowymi drzwiami. Po jej reakcji doszedł do wniosku, że nie jest zbyt chętna do jakiejkolwiek rozmowy z nim na temat tego, co się dziś wydarzyło. Jednak on nie zamierzał tak szybko odpuszczać, po chwili żwawym krokiem ruszył za nią. Gdy był już przy drzwiach usłyszał szum wody wiedział, że bierze prysznic jednak to mu nie przeszkodziło przed wejściem do drugiego pomieszczenia. Bez wahania nacisnął na klamkę i wszedł do środka. Nie zapuszczał się jak na razie w głąb łazienki tylko oparł się o futrynę. Stał tak i nic nie mówił, jedynie spoglądał na jej nagie ciało i na krople wody, które po nim spływały. Miał nie małą chęć zamienić się w taką kroplę, chociażby na chwilę. Spojrzała w jego stronę próbując opanować w sobie emocje, lecz po chwili odwróciła od niego wzrok i skupiła się na kąpieli, którą on jej nieco zakłócił. Nie wytrzymał długo w tej ciszy… Po chwili już zmierzał ku kabinie, której przygródki odsunął bezszelestnie. I nie bacząc na to, iż był w ubraniu wszedł do środka. Różowowłosa straciła czujność była odwrócona do niego tyłem nie zauważyła go jednak, gdy poczuła jego oddech po raz kolejny na swej szyi wiedziała, że stoi za nią. Powoli odwróciła się w jego stronę. Uniosła lekko swoją głowę do góry spoglądając w jego kare tęczówki. Oparła się o zimne kafelki za sobą. Nie mówiła nic. Kruczowłosy swą dłoń położył tuż obok jej twarzy, nie odrywając wzroku od jej szmaragdowych tęczówek.
- Teraz pogadamy. – powiedział spokojnie i powolnie tak, aby zrozumiała jego słowa, robiąc znaczny nacisk na pierwsze słowo.
- Chcę się wykąpać a ty mi w tym przeszkadzasz! – warknęła na niego. Po chwili poczuła, że woda już nie spływa po niej strumieniami tak jak to było przed chwilą, teraz spływał po ciele jej męża, mocząc jego całe ubranie przy okazji.
- Czemu przyszedł Ci taki głupi pomysł dotyczący odzyskania szmaragdu? – spytał i najwidoczniej znowu przywdział swoją maskę chłodności i obojętności na wszystko gdyż jego ton w ogóle się nie zmieniał, chłodny jak zawsze.
- Pomysł jak pomysł. Liczył się kamień, to była misja a jako kapitan ANBU nie powinnam zawalać żadnej misji. – odpowiedziała dumnie a jej powieki nawet się nie drgnęły
- Jesteś również moją żoną. – dodał
- To tylko taki mały szczegół. Jednak nawet, jeśli jestem twoją żoną to ty mnie traktujesz jak swoją własność, która powinna spełniać każdą twoją zachciankę i być na każde twe skinienie. – jej głos był opanowany, lecz dało się wyczuć nutkę ostrości i jadu… O dziwo jak na razie nic nie odpowiedział, myślał… Wiedział, że miał rację przynajmniej po ostatnich jego rozkazach mogła tak myśleć. A ona nie jest kobietą, która będzie spokojnie siedzieć w kącie i wykonywać wszystko, co się jej powie.
- Może i szczegół, ale jakże ważny… - zaczął - …nie mam zamiaru rozkazywać Ci przez cały czas, ale ty mogłabyś czasami mnie posłuchać i siedzieć spokojnie w domu i o nic nie pytać. – dodał. Zmarszczyła niebezpiecznie brwi i dokładnie analizowała jego słowa.
- Powiesz mi wreszcie, co ukrywasz?! – warknęła wściekle wyczuwając aluzję w jego wypowiedzi najwidoczniej ta spokojna atmosfera właśnie przeminęła.
- A ty nadal upierasz się przy tym, że coś knuję za twoimi plecami. Może tak, może i nie. Lecz to ciebie nie dotyczy, więc nie masz się czegoś obawiać. – odpowiedział po krótkim zamyśleniu. Jego odpowiedź wcale się jej nie spodobała jeszcze bardziej wzbudziła niepokój w niej. – Nie myśl tak tyle nad moimi słowami. – dodał widząc jej zamyślenie – To i tak nic nie da.
- I tak dowiem się prawdy a wtedy będziesz żałował, że sam mi tego nie powiedziałeś! – warknęła i już chciała go odepchnąć na bok by wyjść już z pod prysznica jednak on jej nie pozwolił…
- Nie skończyłem. – powiedział przypierając ją własnym ciałem do zimnych kafelek za nią. – Czemu aż tak Ci bardzo zależy, aby dowiedzieć się wszystkiego? A jeśli blefowałem i nic nie kombinuję? – wyszeptał jej do ucha
- Lepiej dla ciebie. – odpowiedziała w ten sam sposób. Po chwili poczuła jego dłoń na swej talii o dziwo jego dotyk jej nie przeszkadzał. Nie brzydziła się nim tak jak Hideo. Jednak pewno pytanie nie dawało jej spokoju. Dręczyło ją od kilkunastu minut… Nie wytrzymała… Musiała spytać… - Naprawdę sądziłeś, że bym się z nim przespała? – szepnęła do jego prawego ucha. Był nieco zdziwiony jej pytaniem. Jednak po chwili zrozumiał, że to jego słowa, które wypowiedział w drodze powrotnej do hotelu tak na nią zadziałały. Nie był pewny, jaka jest odpowiedzieć wtedy, gdy wypowiadał tamte słowa był pod presją własnej złości.
- Nie… wiem… - odparł. Nie skłamał odpowiedział zgodnie z tym, co teraz odczuwał.
- A więc jeszcze dużo o mnie nie wiesz. – powiedziała spokojnie – I nie… nie przespałabym się z nim. – dodała i ściągnęła jego dłoń, po czym go wyminęła i wyszła z kabiny prysznicowej. Jej dłoń skierowała się po duży puszysty biały ręcznik, który znajdował się na jednym z wieszaków ściennych. Szczelnie się nim owinęła i gdy już miała zamiar opuścić owe pomieszczenie on po raz kolejny jej w tym przeszkodził. Złapał ją za ramię, po czym lekko obrócił w swoją stronę.
- Nie wściekaj się już. – powiedział przyciągając ją do siebie bliżej – Poniosło mnie. – dodał czego ona się nie spodziewała z jego strony, gdyż zabrzmiało to nieco jak przeprosiny.
- Może teraz przestanę jednak jestem pewna, że dasz mi jeszcze multum powodów abym się wściekała na ciebie. – odparła a na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Lekko odgarnął jej kosmyk różowych włosów za ucho i kciukiem delikatnie gładził jej policzek.
- Oj Sakura, Sakura. – powiedział, po czym niepewnie zaczął składać pocałunki na jej malinowych ustach. Zaczęła oddawać jego pocałunki, co ośmieliło go do dalszych posunięć. Rozwarła nieco szerzej swe wargi, aby ich języki mogły złączyć się w namiętnym tańcu uczuć. Zaczęła się cofać do tyłu nie wiedząc gdzie iść. W pewnej chwili natknęła się na szafkę, na którą bez problemu udało się jej wejść. Włożyła swe rozgrzane dłonie pod jego mokrą koszulkę i zaczęła ją z niego ściągać, w czym on jej pomógł. Oparła się dłońmi o szafkę dając mu pole do popisu.
- Tu? – spytała, gdy z pocałunkami przeniósł się na jej szyję i schodził coraz to niżej ku jej dekoltowi. Odchyliła lekko głowę do tyłu naprężając przy tym mięśni szyjne.

- Może być nawet i w schowku. – odparł, co ją nieco rozśmieszyło, lecz nie skomentowała tego głośno. Po chwili poczuła jak jego obie dłonie znajdują się pod ręcznikiem, gdzie jedna z nich zaczęła masować jej brzuch a druga przeniosła się nieco do góry gdzie upajała się kształtnymi piersiami kunoichi. Uchiha swymi pocałunkami zostawiał mokre ślady na praktycznie całej górnej części jej ciała był tylko jeden drobny problem a mianowicie ręcznik, który w tej chwili zaczął się z niej zsuwać. Zielonooka niepewnie położyła swe dłonie na jego spodniach, gdzie zaczęła na oślep ściągać je z niego. A utrudniało jej w tym to, że one także były mokre no, ale gdyby nie wszedł za nią pod prysznic nie miałaby aż takiego problemu. Po chwili i one leżały na lawendowych kafelkach w tym samym momencie ręcznik całkowicie spadł z ciała różowowłosej i opadł na jasny blat nie za dużej szafki. Pozostały tylko jeszcze jego bokserki, do których kobieta już zaczęła się dobierać. Nie patrzyła gdzie je zrzuca nie było to ważne. Liczyło się to, że za kilka chwil po raz kolejny połączą się w jedność. Swą rozgrzaną rękę położył na jej plecach i delikatnie przybliżył ją nieco bliżej siebie. Jej długie i piękne nogi powoli zaczynały oplatać go w pasie wiedział, że jest gotowa. Zaczął w nią wchodzić delikatnie nie chcąc sprawić jej zbytniego bólu przy tym. Z jej krtani wydobył się krzyk rozkoszy. Wygięła się jeszcze bardziej do tyłu tak, że jej wszystkie mięśnie były naprężone. Swoje nogi zakleszczyła w jego pasie i przyciągnęła jego całą sylwetkę, chcąc go czuć jeszcze bardziej bliżej siebie. Z każdą nową chwilą poruszał się w niej coraz to szybciej. Od czasu do czasu obdarowując siebie nawzajem namiętnymi pocałunkami jak i pieszczotami. Czyżby ta pasja, która połączyła ich kilka nocy temu znowu się objawiła? Najwidoczniej…. Lecz czy złapią za szansę, którą za jakiś czas dostanę od życia czy nie… To tylko wiedzą karty, na których jest zapisany ich los. Co jakiś czas któreś z nich pojękiwało czekać na chwilę spełnienia. Gdy owy moment nadszedł z obu krtani wydobył się ten samym krzyk rozkoszy. Czy jedna chwila może trwać wiecznie… Oni w tej chwili pragnęli, aby wszystkie zegary stanęły w miejscu by mogli trwać z tych ulotnych chwilach rozkoszy i spełniania całą wieczność. Jednak to dobrze to na świecie nie jest wszystko, co ma swój początek ma i koniec. Takie jest odwieczne prawo natury… Gdy moment spełniania minął nadal poruszał się w niej lecz nieco wolnej. Jednak widząc jej zmęczenie, które starała się ukryć wyszedł z niej. Uśmiechnęła się do niego lekko, po czym obdarzyła go kolejnym namiętnym pocałunkiem i za nim skończyła on już ją wziął na ręce, kierując się ku drugiemu pomieszczeniu. Oddawał jej pocałunki z równą zachłannością. Gdy znaleźli się w pokoju delikatnie położył ją na łóżku a sam ułożył się obok. Nakryli się satynową kołdrą. A kunoichi ułożyła swą głowę na rozgrzanym torsie mężczyzny… Ich oddechy z każdą chwilą stopniowo się uspokajały. Nie wiedząc, kiedy oddali się w słodkie objęcia morfeusza…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya