Po
kilku godzinach żmudnych poszukiwań dowiedzieli się gdzie
prawdopodobnie znajdują się obie kunoichi. Fakt było to trudne
zadanie. Lecz męska furia i złość jest zdolna do wszystkiego, aby
tylko dowiedzieć się czegokolwiek o miejscu pobytu jego żony. A
przerażeni ludzie natychmiast odpowiadali czy widzieli osoby o
podobnym opisie. Mieli pełno fałszywych informacji, co nieco
drażniło seledynowo włosego. Gdyż ten sądził, że gdyby jego
szef nie były taki brutalny to by już dawno odnaleźli Sakurę,
lecz pozostawił to tylko dla siebie, nie chcąc zaznać na sobie
jego gniewu. Teraz zostało im odwiedzenie jednego z ostatnich
wskazanych miejsc przez osoby postronne i właśnie do niego w tej
chwili się kierowali. A był to mały przytulny hotel, który
znajdował się na poboczu wioski. I nie przyciągał do siebie
zbytnich tłumów. Prawdopodobnie właśnie, dlatego obie kobiety,
czy raczej jedna z nich wybrały właśnie ten budynek. Spokojnym
krokiem przeszli przez mahoniowy próg hotelu. Gdy znaleźli się w
środku, od razu poczuli przyjemne ciepło, jakie tam panowało.
Jednak kruczowłosego to nawet nie interesowało, nie bacząc na nic
podszedł do recepcji, gdzie stał pewien mężczyzna.
-
Szukam kobiety, która dzisiaj rano prawdopodobnie zameldowała się
w tym hotelu. – warknął w jego stronę
-
Przepraszam, jednak nie jestem upoważniony do udzielenia panu takich
informacji. – odpowiedział z powagą. Suigetsu usłyszawszy ową
wypowiedź, odwrócił się nie chcąc nawet patrzeć, co się z nim
stanie.
-
A mnie to gówno obchodzi czy możesz czy nie możesz udzielić mi
takich informacji! Ona jest moją żoną, więc radzę Ci gadać, bo
jak nie to gorzko tego pożałujesz! – warknął łapiąc go obiema
dłońmi za koszulę. Był już nieco znużony całą tą sytuacją i
szukaniem, różowowłosej, lecz nie odpuszczał. W oczach
drugiego mężczyzny dało się widzieć nie mały strach, zwłaszcza,
że Uchiha uaktywnił swój kekei genkai i spoglądał na niego z
istną żądzą mordu.
-
Nie…ch… Niech mn..ie… paaa…n puści… to….
spra…wdze.. – wyjąkał, kruczowłosy westchnął ciężko, po
czym leniwie puścił go. Blondyn od razu szybko zaczął wertować
grube stronnice księgi gości. – Dziś rano zjawiły się tu dwie
kobiety. – odpowiedział spoglądając na niego ze strachem
-
Nazwiska i numery pokoi! – warknął tym samym tonem, co wcześniej,
na co mężczyzna aż podskoczył
-
Yamanaka 305 i Haruno 306. – odpowiedział piskliwym głosem
modląc się w duchu, aby pięść kruczowłosego czasami nie
powędrowała ku jego twarzy. Sasuke słysząc owe słowa, czym
prędzej skierował się w stronę schodów. Natomiast jego towarzysz
postanowił coś jeszcze zrobić.
-
Nie przejmuj się, dzisiaj jest i tak łagodny. – powiedział do
niego szeptem, tak, aby on tylko słyszał, po czym wyszczerzył do
niego swe rekinie ząbki. Gdy miał już coś jeszcze dodać usłyszał
wściekły krzyk, Uchihy który go wołał. Po ciele shinobi przeszły
zimne dreszcze, gdy usłyszał swoje imię. I po chwili jak oparzony
biegł już w stronę kruczowłosego…
Blondynka
właśnie się wykąpała i przebrała w jakieś luźniejsze ciuchy,
gdyż i tak dzisiejszego wieczoru nie zamierza się nigdzie wybierać.
Była bardzo ciekawa, po co w ogóle tu jest gdyż jej towarzyszka w
podróży stwierdziła, że potrafi wszystko sama wykonać. Jednak
nie spierała się z nią, przynajmniej ma wolny wieczór… Bez
kłopotów, zmartwień czy marudzenia i kolejnej kłótni z
różowowłosą. Przysiadła na szerokim parapecie, a jej lazurowe
tęczówki zaczęły błądzić po nieboskłonie w poszukiwaniu
gwiazd. Przez kilkanaście minut była pogrążona w błogim
zamyśleniu, jednak tą chwilę przerwały jej hałasy dochodzące z
korytarza. Lecz zignorowała to, ktoś sobie porobi trochę szumu a
za chwilę przestanie. Jednak, gdy walenie w drzwi i krzyki zaczęły
dotyczyć także jej pokoju. Niezadowolona zeszła z parapetu i
zawiązując ciasno szlafrok skierowała się ku drzwiom. Otworzyła
je bez najmniejszego zastanowienia i wręcz stanęła jak wryta.
Przed nią stał Sasuke Uchiha z miną, która nie wróżyła nic
dobrego. A za nim Suigetsu wręcz rozpromieniony gdyż sądził, że
właśnie teraz skończą się jego męki przebywania z kruczowłosym,
który jeszcze chwila a by zamienił się w chodzącą bombę
zegarową.
-
Gdzie ona jest?! – warknął w jej stronę wpraszając się do jej
pokoju wraz ze swym towarzyszem, który był odpowiedzialny za
zamknięcie drzwi.
-
Eee… - mówiła wchodząc w głąb pokoju. Nie miała pojęcia, co
oni tu robią, Sakura nic jej nie wspominała, że mają także się
zjawić. I co najgorsze prawdopodobnie sama o tym nie wiedziała, co
jeszcze bardziej pogarszało sytuację. Jej lazurowe tęczówki po
raz kolejny spojrzały ku zegarowi. Dochodziła dwudziesta druga. –
Eee… właśnie odzyskuje szmaragd. – odpowiedziała niepewnie,
kierując swój wzrok z powrotem na shinobi.
-
Czemu nie jesteś z nią?! Ponoć miałyście być na misji razem!
Powtórzę jeszcze raz gdzie ona jest?! – seledynowłosy, który
sądził, że już po wszystkim zrobił jeszcze bardziej zniesmaczoną
minę. A miał taką nikłą nadzieję, że to będzie już koniec
wrażeń na dzisiejszy dzień, oj jak bardzo się mylił.
-
Nie jestem z nią, bo chciała sama iść i to załatwić. Zresztą
dwie kobiety to byłby już tłok. – powiedziała zakładając ręce
na piersi – A wy, co tu w ogóle robicie? – spytała chcąc chodź
na chwilę zaspokoić swą ciekowość. Jednak kruczowłosy
zignorował totalnie jej pytanie, bardziej skupiając się na tym, co
powiedziała sekundę wcześniej.
-
Co masz na myśli mówiąc dwie kobiety to już tłok?! Na czym
polega to, co sobie wymyśliła?! – krzyknął nie pohamował już
swych emocji, kunoichi aż lekko się wzdrygnęła słysząc jego
zdenerwowany głos
-
Najdroższy hotel w mieście, zwie się tak samo jak miasto
„Tanzaku”. Prawdopodobnie chce uwieść tutejszego mafiozo, aby
odzyskać skradziony szmaragd z powrotem. Więcej nie wiem. –
powiedziała jak katarynka pod wpływem jego przenikliwego spojrzenia
jak i zachowania, po czym zatkała sobie usta dłonią. Suigetsu
słysząc to niemalże zakrztusił się własną śliną.
-
Ty zostajesz! – powiedział do seledynowowłosego, któremu
najwyraźniej chciał oszczędzić tego widoku – Ino, w którą
stronę? - spytał zanim przekroczył próg
-
Jak wyjdziesz z hotelu idź w prawo później cały czas prosto i w
lewo. Gdy dojdziesz do dużego placu to na pewno ujrzysz z niego
budynek. – odpowiedziała nieco niechętnie. Wiedziała, że
właśnie wprowadziła różowowłosą w nie małe kłopoty…
Siedziała
na wygodnej kanapie a w swej dłoni trzymała delikatnie duży
kielich z alkoholem, z którego sączyła, co chwile. Nie pamiętała
już ile wypiła, lecz to było o wiele za mało, aby zwalić ją z
nóg. Jednak udawała, że ma już dość. Natomiast Hideo siedział
tuż obok niej, obejmując ją ramieniem i szeptają czułe słówka
do jej ucha. Po których oczywiście jej się nie dobrze robiło.
Jego dłoń po raz kolejny znalazła się na jej kolanie, które
ponętnie masował, starając się sprawić jej przyjemność.
Jeździł delikatnie, delektując się jej nogami, swą dłoń
kierował coraz to wyżej. Aż wreszcie, gdy jego ręką miała się
znaleźć już pod jej sukienką, do kunoichi dotarło gdzie miała
schowane kunai. Teraz musiała zagrać tak, aby się nie zorientował,
że coś nie gra. Swoją zgrabną dłoń położyła na jego ręce,
po czym delikatnie zsuwała ją, oddalając tym samym od ostrza,
które niedługo miała mu przystawić do gardła. Po czym odwróciła
lekko swą głowę, tak, aby spojrzeć w jego orzechowe oczy.
Dzieliły ich praktycznie milimetry. Co kobieta postanowiła
wykorzystać…
-
Czy… czy nie mieliśmy rozmawiać o pracy? – spytała niepewnie,
ale i kusząco, drażniąc jego usta swym oddechem.
-
Nie sądzę, aby były jakiekolwiek problemy żebyś dostała tą
pracę. – odpowiedział, pragnąc jej całej. Chciał się wpić w
jej malinowe usta jak jeszcze nigdy wcześniej to czynił. Pożądał
jej, chciał zakosztował jej ciała, pieszczot. Ta kobieta miała w
sobie to coś i on doskonale o tym wiedział. I gdy już miał ją
zachłannie pocałować, znowu przemówiła…
-
Jednak muszę porozmawiać z kimś, u kogo miałabym pracować. Z
takim szefem na przykład. I pewnie trzeba by było przejść hmm…
taką rozmowę kwalifikacyjną, by sprawdzić czy się nadaję. –
powiedziała chcąc udać bezradną dziewczynę z prowincji, która
nigdy wcześniej nie znalazła się w takiej sytuacji. Mężczyzna
cmoknął parę razy pod nosem, po czym odebrał do Sakury kieliszek
i odstawił go na bok, aby nie przeszkadzał mu w tym, co za chwilę
zamierzał zrobić.
-
Oj Maiko, Maiko. – mówił spokojnie – To ja tu jestem szefem i
mogę zatrudniać, kogo tylko mi się podoba. Widząc Cię po raz
pierwszy wiedziałem, że nadajesz się idealnie do tej pracy. Więc
zostaniesz przyjęta od razu, jednak… - dłonią odgarnął jej
kosmyki włosów z lewego ramienia - …aby mieć pewność, że nie
zawiedziesz, jako Gejsza naszych klientów, muszę Cię sprawdzić
czy się nadajesz… - delikatnie ściągał jej ramiączko przy tych
słowach – Jak to sama ujęłaś, powiedzmy, że będzie to mała
rozmowa kwalifikacyjna, lecz bez zbędnych słów. – skończył, a
na jej twarzy pojawił się grymas niewiedzy…
-
Dobrze, skoro to jedyny sposób abym dostała tą pracę to się
zgadzam. – odpowiedziała po chwili. Hideo był wręcz zadowolony,
teraz mógł mieć ją bez przeszkód. Oporu nie będzie stawiać.
Odchylił jej głowę nieco i tam skąd zebrał wcześniej kosmyki
jej różowych włosów, zaczął składać namiętne jakże gorące
pocałunki z jego strony. Gdy już miał zjechać niżej, po raz
kolejny coś mu przerwało. Lecz tym razem to nie była Uchiha, tylko
pukanie do drzwi. Mężczyzna domyślił się, kto mu przeszkodził w
tej chwili. Oderwał się od szyi kobiety, po czym wstał z kanapy.
Jej zielone oczy lustrowały każdy jej krok.
-
Idź do drugiego pokoju, pod łóżkiem znajduje się pewne pudełko.
Otwórz je i przebierz się w to, co tam znajdziesz. Gdy wrócę
dokończymy to, co przed chwilą zakończymy. – różowowłosa
pokiwała głową, zgadzając się, po czym wzięła swój niedopity
kieliszek Martini i zaczęła kierować się w stronę pokoju, który
jej wskazano. Nie było to daleko gdyż owy pokój a salon odgradzały
jedynie wielkie rozsuwane drzwi. Gdy Sakura znalazła się w owym
pomieszczeniu zaczęła się rozglądać, chcąc sprawdzić, co gdzie
jest. Również z pod łóżka wyciągła owe pudełko, o którym
mówił Hideo. Gdy je otworzyła o mało, co zawału nie dostała…
~
Ja mam to ubrać?!?!?! ~ krzyknęła w myślach ~ Nie ma mowy!! Muszę
coś szybko wymyśleć zanim ten zbok wróci. Jestem bardzo ciekawa
ile panienek w to zmieścił i zaciągnął do łóżka? ~ zaczęła
bacznie przewracać w dłoniach owy ciuch, nawet nie potrafiła go
nazwać słowami. Jedyne, co jej przychodziło na myśl to bardzo
zbereźne wdzianko. Po krótkiej analizie wiedziała, co zrobić i za
kilka minut chciała już zakończyć tą całą maskaradę a przy
okazji nieco zmasakrować Hideo, że śmiał się do niej dobierać.
Owy ciuch wrzuciła z powrotem do pudełka i kopnęła głęboko pod
łóżko, nie chciała już nawet spoglądać na to po raz drugi.
Usiadła na łóżko i dopiła od końca swe Martini, po czym czekała
na mężczyznę aż wróci do pokoju…
~No
Sakura, jeszcze tylko raz pozwolisz mu się dotknąć a później
będzie pokażesz mu swoje prawdziwe „ja”. ~ powiedziała
motywując się. Po tym wszystkim chciała wziąć relaksujący
prysznic, aby zmyć z siebie jego pocałunki i dotyk. Wyszorować się
do białości nawet, ale żeby tylko zniknęły. Nie musiała czekać
zbyt długo, gdyż po pięciu minutach wszedł do pokoju. Jednak nie
sam. Różowowłosa widząc jego goryli od razu wstała z łóżka i
spoglądała na nich groźnie.
-
O co chodzi? – spytała takim samym tonem jak wcześniej, wczuwając
się w rolę
-
Spokojnie oni tylko na chwilę. Zaraz sobie pójdą. – nie podobało
jej się to, miała bardzo złe przeczucia w tej chwili. Teraz
przeklinała w myślach, że nie kazała Ino ich szpiegować czy
raczej pilnować, aby właśnie do takiej sytuacji nie doszło – Co
powiesz na małą zabawę Maiko, czy raczej Sakuro? – zapytał. Na
twarzy kunoichi pojawił się chytry uśmieszek, teraz już
przynajmniej nie musiała udawać głupią idiotkę, która wskakuje
do łóżka z pierwszym lepszym facetem. Swa dłoń szybko włożyła
pod sukienkę, aby wyciągnąć kunai, które okręciła na palcu, po
czym stanęła w pozycji obronnej.
-
A więc jesteś nieco mądrzejszy niż się wydawało. –
powiedziała z irytacją w głosie – Lecz pewnie gdyby nie te
cztery typki które stoją za tobą to byś nie wiedział kim jestem,
czyż nie mam racji? – zadrwiła
-
Piękna… inteligentna… z charakterkiem… do tego kunoichi… to
sprawia, że jeszcze bardziej Cię pożądam. – zachwycał się
-
Chrzań się! – warknęła wkurzona, po czym ruszyła na niego by
zaatakować. Nawet go drasnęła swym kunai, jednak jego ochraniarze
przeszkodzili jej w dalszych poczynaniach. I rzucili się na nią.
-
Jeszcze muszę dodać… niebezpieczna… do swej listy. –
powiedział ścierając krew z policzka, która się sączyła z
głębokiego rozcięcia, jakie zadała mu Uchiha – Złapcie ją
wreszcie!! – wydarł się w stronę swoich ochroniarzy, widząc jak
nie mogą sobie z nią poradzić. Lecz kunoichi było nieco w
niekorzystnej dla niej sytuacji, gdyż nie mogła użyć swej siły,
gdyż zważywszy na to, że znajdują się na ostatnim piętrze
mogłaby nieco zdemolować cały budynek, jak nie doprowadzając go
do istnej ruiny. Pewnie gdyby budynek był pusty, nie licząc osób,
które przybywają w tym pomieszczeniu, nie zawahałaby się. Po
kilku ciężkich minutach złapali ją, jednak dość trudno było im
ją utrzymać w jednym miejscu. Za bardzo się rzucała i wierzgała
nogami.
-
Puszczajcie, bo zaraz tego pożałujecie!!!! – darła się,
próbując jakoś wyswobodzić się z ich objęć, jednak Ci nawet
jej nic nie odpowiedzieli. Widocznie mieli zakaz odzywania się do
niej. – Cholerne patafiany!!!! Powiedziałam puszczajcie!!!!!! –
krzyczała na całe gardło, idąc w ślady swej mentorki
-
Nie puszczą dopóki im tego nie rozkażę. A teraz mów, co taka
kobiety jak ty ode mnie chce? – spytał tamując cieknącą nadal
krew z policzka
-
Oddaj szmaragd! – warknęła z jadem, spoglądając na niego
groźnie
-
Widzę, że jednak nie jesteś taka naiwna i słodka jak grałaś
jeszcze chwilę temu. – mówił podchodząc bliżej niej, po czym
mocno się zamachnął i uderzył ją w twarz – I nigdy żadna
dziwka nie będzie się do mnie zwracać takim tonem! – tym razem
to on podniósł ton. Sakura nie myślała, że ktoś może uderzyć
dwa razy mocniej niż jej mąż, chociaż może wtedy nie pokazał
jej całej swojej siły. Zresztą po tym jak widziała kalejdoskopowe
sharingan nie wiedziała, czego może się po nim teraz spodziewać.
Spojrzała na niego z mordem w oczach, po czym zebrała całą ślinę
w swojej krtani i ją na niego wypluła.
-
Wal się palancie! – warknęła, co się skończyło na tym, że po
raz kolejny ją uderzył. A przeszywający ból, czuła w całym swym
ciele.
-
Przywiążcie ją do łóżka, sam się z nią rozprawię! – i na
to czekała, gdy ją przywiążą będzie jej łatwiej się uwolnić
niż z tych szczelnych objęć czterech muskularnych facetów. – Ma
się nie ruszać! Możecie jej nawet ręce i nogi połamać! –
dodał, po czym uśmiechnął się do niej parszywie, ona nie była
mu dłużna i posłała mu cwaniacki uśmieszek jakby w ogóle nie
przejęła się jego słowami. Hideo wyszedł na chwilę z
pomieszczenia, a jego goryle zaczęli ją przywiązywać. Tym razem
się nie szarpała, bo, po co. I tak nie zwiążą jej dość mocno,
tylko jakieś metalowy kajdany mogłyby ją unieruchomić. Po chwili
także i oni wyszli. Jej zielone tęczówki zaczęły krążyć po
pokoju, w poszukiwaniu jakiegoś ostrego przedmiotu i akurat jej
kunai, które zostało wcześniej jej odebrane, leżało sobie
bezpańskie niedaleko. Co postanowiła, że wykorzysta jak tylko
mężczyzna wróci. Nawet nie musiała czekać długo, gdyż po
minucie się zjawił. I powoli zaczął podchodzić do łóżka.
-
No a więc teraz się zabawimy trochę. Chociaż gdybyś przebrała
się w to, co Ci powiedziałem, byłoby znacznie prościej. –
powiedział, na co ta tylko prychnęła pod nosem. Przysiadł na
łóżku, obok niej. A swoim palcem zaczął jeździć po jej
krągłościach.
-
Zabieraj ten paluch zboczeńcu!!! – warknęła i chciała go ugryźć
-
No widzę, że na spokojnie i delikatnie z tobą nie można. –
powiedział luzując sobie pasek od spodni, po czym usiadł na niej
okrakiem. Kunoichi od razu zebrała odpowiednią ilość chary w
swych dłoniach jak i stopach, po czym lekko zaczęła nimi szargać,
aby sznury się rozerwały. I tak też się stało, co on nie
zauważył, gdyż był za bardzo zajęty całowaniem jej szyi w
momencie, gdy jego dłonie błądziły na oślep po jej jędrnych
piersiach. Sakurze nie dobrze się zrobiło, jednak, gdy złapała
kunai w dłoń, wiedziała, że to już koniec. Jego koniec.
Przystawiła mu ostrze prosto do gardła. A na jej twarzy była
wymalowana istna chęć mordu.
-
Mówiłam, że tego pożałujesz!! A teraz gadaj gdzie jest
szmaragd!! – warknęła, zmieniająć szybko pozycję, teraz to ona
siedziała na nim. Trzymając swe kunai tuż przy jego szyi. –
Gadaj!!! – krzyknęła ponaglając go tym samym. Niestety coś ją
zdekoncentrowało… Zza dużych drzwi, zaczęły dochodzić dziwne
hałasy. Po czym drzwi z wielkim hukiem się otworzyły, na co
kunoichi odruchowo spojrzała w tamtą stronę. Zastygła w bezruchu
widząc kto właśnie wtargnął do pokoju.
~
Cholera! Tylko nie on!!! ~ darła się w myślach i głośno
przełknęła ślinę, widząc jego jakże poważną i wkurzoną
twarz
Hideo
wykorzystał jej dekoncentracje i odebrał jej kunai, po czym
ściągnął ją z łóżka i trzymając ją od tyłu przystawiał do
jej delikatnej szyi zimne ostrze.
-
Kim ty jesteś?! – warknął szatyn w stronę z spadkobiercy
sharingan
-
Jej mężem. – powiedział po czym wyciągnął swą katanę zza
pasa…
No comments:
Post a Comment