41.

Tanzaku Gai… Miasto gdzie hazard jest jedynym zajęciem mieszkańców. Nic tylko jakieś drobne kasyna na każdym rogu. Bary, drogie restauracje, kluby nocne. Gejsze, które zadowalały swych panów i kusiły innych, którzy nie mogli skosztować ich ciepła, pocałunków i pieszczot. Wszystko tutaj jest na porządku dziennym. W tym samym czasie obie Kunoichi właśnie poznały wszystkie szczegóły dotyczące skradzionego szmaragdu. Nawet te najmniejsze, które na pierwszy rzut oka mogły wydawać się błahe i bezwartościowe. Zapoznały się niemalże ze wszystkim, co miało lub mogło mieć jakiekolwiek znaczenie w tej sprawie. I najwidoczniej osoba, która zleciła ową kradzież nie za bardzo się z tym kryła, gdyż w przeciągu kilku godzin wiedziały już, kim on jest. Bo co mogą zrobić zwykli ludzie, przeciwko paru typkom, którzy próbują bawić się w mafię? Przebywały właśnie w jednym z wielu pokoi hotelowych, rozmyślając. Jednak nie dzieliły się swoimi domysłami czy spostrzeżeniami. Wolały to zostawić dla siebie. W ostateczności mogły coś sobie nawzajem wyjawić, lecz nie wszystko. W pewnym momencie różowowłosa wstała i podeszła do okna. Najwidoczniej poza tą misją coś ją jeszcze trapiło. To ostrzeżenie, jakie dostała w lesie od jednego z członków Akatsuki. Wydawał się być inny od pozostałych, których spotkała. I te jego słowa… To brzmiało jak jakaś groźba kierowana do niej. Jednak zastanawiało ją, co owa organizacja ma do jej osoby? Dość szybko odgoniła owe pytanie ze swojej głowy skupiając się tylko i wyłącznie na misji, którą o dziwo chciała już mieć za sobą. Naszedł ją pewien pomysł. Kilka dłuższych minut go bardzo dokładnie analizowała nie chcąc popełnić najmniejszego chociażby błędu. Na jej twarzy zawitał podły uśmieszek… A więc misję zakończy jeszcze tego samego dnia, a raczej wieczoru. Później może zrobi sobie kilka dni urlopu przed powrotem do Konohy. Podeszła do komody, z której wzięła klucz od pokoju. Do wykonania swojego planu potrzebowała odpowiedniego stroju, którego niestety nie miała. Postanowiła, więc wybrać się na małe zakupy.
- Wychodzę, ty możesz wrócić do swojego pokoju. – rzuciła mimo chodem w stronę blondynki
- Wolę wrócić do siebie. – odpowiedziała tym samym tonem. I jakby była wielce obrażona na cały świat, wstała z kozetki, na której siedziała i wyszła z pokoju różowowłosej. Sakura prychnęła pod nosem, po czym także wyszła z pomieszczenia, przekręcając srebrny kluczyk w zamku. A następnie wsadziła go sobie do małej torebki, którą miała przy sobie. Owe zakupy nie zajęły jej dużo czasu. Wiedziała, czego miała szukać i co będzie jej potrzebne, nie rozglądała się za niczym innym. Może po misji skusi się jeszcze na małe zakupy, zresztą jak to kobieta. Jednak to będzie zależało od jej humoru. Gdy już zakupiła potrzebne rzeczy, spokojnym tempem wróciła do swojego pokoju. Trzy papierowe torby, które były różnej wielkości położyła na łóżku. Usiadła po turecku obok toreb i zaczęła wyciągać z nich zakupione rzeczy. W największej, znajdowało się duże pudełko, które otworzyła po chwili, a z jego wnętrzna wyciągła czerwoną koktajlową sukienkę. Po czym delikatnie rozłożyła ją na satynowej pościeli. Przyszła pora na pudełko średniej wielkości, w którym znajdowały się szykowne buty, które idealnie pasowały do sukienki. Natomiast w najmniejszej znajdowała się koronkowa bielizna także koloru czerwonego. Westchnęła cicho, a jej szmaragdowy wzrok skierował się w stronę starego zegara, który wisiał na ścianie. Było już po szóstej wieczorem, pora się przygotować. Wstała z łóżka. Gdy wzięła sukienkę wraz z bielizną poszła do łazienki, aby się przebrać. Po jakiś dwudziestu minutach opuściła pomieszczenia… Sukienka idealnie pasowała do jej figury. Nie była za bardzo opięta, ani za luźna była w sam raz. Jej kolor był delikatny. Idealny, jeśli chciało się kogoś uwieść. Tylko był malusieńki szczegół. Sakura za swoją podwiązką schowała jedno jedyne kunai. A jej to w zupełności wystarczyło, aby móc obezwładnić napastnika, a przy okazji dowiedzieć się gdzie ukrył skradziony szmaragd. Po raz kolejny spojrzała na zegar… Dochodziła siódma… podeszła do komody, gdzie nieco siłowała się z własną obrączką, chcąc ją ściągnąć. Lecz ta jak na złość nie chciała zejść.
- No złaś wreszcie! – warknęła zła sama do siebie, a raczej do złotego pierścionka, którego miała na serdecznym palcu. Jednak ten ani drgnął. – Zabije go, jeśli kazał kupić mniejszy. – jej złość z każdą nową sekundą powiększał się nie uchronnie. I w tej samej chwili usłyszała głośne pukane. Przeklęła ową osobę. – Kto tam?! – powiedziała podniesionym głosem, nadal siłując się z pierścionkiem.
- Ino. – usłyszała, leniwie przekręciła oczami, po czym kolejnym warknięciem pozwoliła jej wejść. Yamanaka ujrzawszy byłą przyjaciółkę w dość eleganckim stroju, zrobiła zdziwioną minę. – Jesteśmy na misji czy wybierasz się na jakieś przyjęcie? – zadrwiła
- To i to. Zamierzam jeszcze dziś odzyskać szmaragd. Więc lepiej nie wchodź mi w paradę. – powiedziała w ogóle nie spoglądając w jej stronę. Natomiast na jej twarz pojawił się mały grymas zadowolenia, gdyż pierścionek zaczął się, co nieco poruszać.
- Czy to czasami nie ma być wspólna misją? Zawsze chcesz wszystko sama robić? Nie powiadamiając wcześniej nikogo o swoich zamiarach?! – jej ton z każdym nowym słowem był coraz bardziej głośniejszy
- Ja chciałam misję, ty tylko się nawinęłaś. Więc załatwię to sama, bez twojej pomocy! I nie widzę najmniejszego powodu, aby mówić Ci o swoich zamiarach! – mówiła także podnosząc głos do góry – A tak właściwie, po co przyszłaś?! – spytała, lecz jej ton nie uległ zmianie. A na jej twarzy zawitał chytry uśmieszek zadowolenia, gdyż wreszcie po żmudnych staraniach udało jej się ściągnąć obrączkę.
- Porozmawiać o misji. Ale jak widzę ty już wszystko dokładnie zaplanowałaś, więc nie pozostaje mi nic innego jak wysłuchać twojego genialnego planu. – odpowiedziała z niepohamowaną ironią w głosie
- Nie musisz wiedzieć wszystkiego, po prostu owinę go wokół palca i odzyskam szmaragd nie wysilając się pryz tym za bardzo. – powiedziała odkładając delikatnie pierścionek na szklany stół, który stał pod oknem zaraz obok kanapy. Widząc ten gest niebieskooka, zmarszczyła brwi. A w jej głowie nagle pojawiło się wyjaśnienie, co chce zrobić Uchiha…
- Ty chyba nie… - zaczęła spokojnie
- A nawet, jeśli? To, co? Zabronisz mi? Moje życie, moja misja, więc będę robić, co mi się podoba, a ty mi w tym nie przeszkodzisz! I nawet nie waż się mnie powstrzymywać! – warknęła srogo, po czym podała jej klucz od swego pokoju, gdyż nie miała za bardzo gdzie go schować. – Nie wiem, o której wrócę. Jednak, jeśli nie zjawię się u ciebie do jutra po klucz, coś musiało pójść nie po mojej myśli. A idę do hotelu gdzie nasz cel przebywa i uwielbia się zabawiać. To tak na wszelki wypadek. – powiedziała, po czym założyła swoje nowe buty na obcasie.  Podeszła jeszcze do dużego lustra i za pomocą wsuwek zaczęła lekko upinać włosy, odkrywając jej twarz. Po czym nałożyła delikatny makijaż. Gdy już zaczęła kierować się w stronę drzwi, aby po chwili przekroczyć próg pokoju, tym samym zaczynając swą misję, usłyszała pytanie wydobywające się z piersi blondynki…
- Robisz to dla misji czy aby dogryźć, Sasuke? – spytała z czystej ciekowości. Kunoichi spojrzała się na nią przez ramię i spiorunowała ją spojrzeniem, który mówił, aby pilnowała swojego nosa i nie interesowała się jej życiem prywatnym. Po czym opuściła swój pokój.
Kilka minut później, dwóch shinobi właśnie dotarło do Tanzaku Gai. Stali w bramie i lustrowali całą wioskę. Kruczowłosy wiedział, że znalezienie żony w tym mieście nie będzie łatwym zadaniem. Lecz jego wściekłość nawet nie dopuszczała do niego myśli żeby sobie odpuścił. O nie… Nie da jej tej satysfakcji i nawet siłą ją sprowadzi do domu.
- Ehh… mam nadzieję, że wiesz mniej więcej gdzie ona jest. – powiedział Suigetsu, który z niedowierzaniem spoglądał na rozmiary miasta.
- Nie, ale będziemy szukać i pytać ludzi… Ona się wyróżnia. – dodał, po czym wraz z towarzyszem ruszył w głąb wioski. Mając nadzieję, że znajdzie ją szybko…
Siedziała samotnie przy barze, popijając białe Martini z oliwką w środku. Wiedziała, że jej cel siedzi kilka stolików za nią, wraz ze swoimi znajomymi, którzy byli tej samej płci, co on. I tylko kwestią czasu było, aby się do niej przysiadł. Po kilku godzinach obserwacji jego czynów i tego, czego się dowiedziała od osób postronnych, znała jego opis psychologiczny na wylot. Nie odpuści żadnej pięknej i kuszącej kobiecie. Czuła na sobie pożądanie innych mężczyzn, jakie mieli w oczach. Mimo tego nie odwracała się. Założyła nogę na nogę, a dzięki rozcięciu z boku jej sukienki, w tej chwili panowie mogli podziwiać jej długie i jakże piękne nogi. Czekała cierpliwie. W końcu cierpliwość jest zbawieniem człowieka. Po kolejnych dziesięciu minutach po czuła, że ktoś się do niej zbliżą. Jej przeczucia, co do „celu” były słuszne, gdyż owy mężczyzna, który zlecił kradzież jakże szlachetnego kamienia właśnie się do niej przysiadł. Miał na sobie szykowny garnitur a krawat właśnie poluzował trochę.
- Co taka piękna kobieta robi samotnie w barze? – spytał a ona posłała mu zalotne spojrzenie
- Jak to mówią najlepiej jest utopić swe smutki w alkoholu, który jest najlepszym lekarstwem na problemy. – odpowiedziała uwodzicielsko. A palcami zaczęła bawić się wykałaczką, do której była przeczepiona oliwka, która jeszcze chwilę temu znajdowała się w alkoholu.
- A jakie to problemy może mieć taka kobieta jak ty? – kunoichi wiedziała, do czego on zmierza i postanowiła grać dalej swą rolę
- Każdy ma jakieś problemy, a osobą z ubogiej prowincji ma ich aż za dużo. U mnie każdy musi pracować nie zważając na płeć czy piękno człowieka. – powiedziała i oparła swoją brodę na wewnętrznej części dłoni, udając zamyślenie. Po chwila poczuła jego dłoń odgarniającą jej włosy.
- Ciężka praca nie jest dla ciebie, wybacz jednak nie nadajesz się do niej. Powinnaś robić coś innego. Bawić się życiem i mieć z niego przyjemność. – zaczął a swoją dłonią zaczął błądzić po jej lewym policzku, zjeżdżając coraz to niżej… - Jeszcze nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ty. Piękna w całej swej okazałości, a te oczy niczym szmaragdy jak nie piękniejsze. Ostatnio nawet jeden taki szlachetny kamień znalazł się w mym posiadaniu. Mógłbym Ci go pokazać. Tak samo jak zaoferować porządną pracę, w której nie musiałabyś harować, a miałabyś bardziej sowite wynagrodzenie. – powiedział
~ I w takie oto właśnie sposób głupie dziewuchy takie jak Ino wpadają w takie towarzystwo. ~ przeleciało jej przez myśl
- Ależ nawet nie znam twojego imienia, a już mi proponujesz pracę? Nawet nie wiem, co miałabym robić. – powiedziała siląc się na szczęśliwy ton, a w jej oczach pojawiły się płomyczki nadziei
- Hideo a jakie jest twoje imię? Mniemam, że równie piękne jak jej właścicielka. – zwodził ją każdym swym słowem
- Maiko. – odparła bez zastanowienia. Wybrała pierwsze imię z brzegu, jakie jej tylko wpadło do głowy, przecież swojego imienia nie będzie używać, aż taka głupia to nie jest. – A co do pracy, jaką mi zaoferowałeś chętnie bym się nad nią zastanowiła, gdybyś tylko zapoznał mnie ze szczegółami. – dodała
- Twoja uroda i wdzięk idealnie pasują do Gejszy. A co do szczegółów to mogę Cię z nimi zapoznać w moim pokoju. – powiedział kładąc swą dłoń na jej odsłonięte kolano i delikatnie zaczął po nim jeździć, masując je. Sakura była przekonana, że gdyby to nie była misja facet leżałby już głęboko w grobie. Kunoichi po raz kolejny udała zamyślenie, po czym pokiwała twierdząco głową zgadzając się na jego propozycję.

- Świetnie! – powiedział zadowolony, lekko zaciskając swą dłoń na jej kolanie – Barman butelka Martini i dwa kieliszki! – krzyknął w stronę mężczyzny, który stał za ladą. Barman wiedząc, kim jest mężczyzna szybko przygotował zamówienie, po czym podał je Hideo. – Moja droga weźmiesz kieliszki? Trzeba będzie oblać twą nową pracę. – zwrócił się do różowowłosej. Uchiha od razu wzięła owe naczynia i zeszła z krzesła.  Szatyn natomiast wziął do lewej butelki alkohol, natomiast jego druga dłoń powędrowała na pas dziewczyny. Aby po chwili zjeżdżać coraz niżej… Sakura powtarzała sobie w myśli, że jak tylko dostanie szmaragd w swe ręce, rozprawi się z nim tak jak świat tego nie widział. Nawet dla Naruto nie była aż tak okrutna jak będzie dla Hideo…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya