41

Nastepny dzien… Jednak już nie ranek, o nie, było jużgrubo po południu. Lecz wszyscy goscie weselni, wraz z nowym małżeństwem spalinadal w najlepsze jeszcze w posiadłości klanu Hyuga. Wlasnie w tej chwilirozowo wlosa kunoichi zaczela się przebudzac w jednym z pokoji gościnnych.Pierwsza rzecza, jaka ujrzaly jej soczyście zielone oczy, były krucze wlosy jejpiecio letniego synka. Przeczasala swoja delikatna dlonia, jego jedwabne wlosy.Tylko on się dla niej teraz liczyl, nikt wiecej… Wstala z lozka i rozejrzałasię po pokoju, z początku nie za bardzo wiedziała gdzie jest, lecz po chwiliwszystko sobie przypomniala. Poprawila kołdrę, pod która spal jej syn, tak, abyz niego nie spadala. A nastepnie udala się do lazienki, aby wziasc cieply iprzyjemny prysznic, także odbywając swoja poranna toalete. Gdy wyszla zpomieszczenia, jej syn już nie spal, tylko siedział na lozku.
- Gdzie jesteśmy? – spytal, niepamietajac w ogolewczorajszego dnia, a raczej wieczoru
- W posiadlosci klanu Hyuga, lecz nierozgaszaj się takszybko, tylko wstawaj, bo nie możemy im caly dzien siedzieć na glowie. –dodala, widzac jak jej syn ponownie opada na poduszke – Dai. – pomaglala
- Glodny jestem. – powiedział ignorując to co wczesniejpowiedziala Sakura
- Szczerze to ja tez jestem troche glodna, wiec wstawajpojdziemy zobaczyc czy zostaly jakies resztki z wesela. – odpowiedziala, na copo jakies chwili kruczo wlosy leniwie zwlokl się z lozka. Po czym oboje wyszliz pokoju gościnnego w którym spali. Idac korytarzem posiadłości klanu w stronekuchni, chociaz Haruno nie znala dobrze rozkładu tego dużego domu. Jednak pojakies chwili natknęła się na pania Uzumaki, która szla w samej pizamie iniebieskim szlafroku. A na jej dloniach, można było dostrzec tace z jedzeniem.
- O Sakura, już wstalisice. – stwierdzila – Jestescie glodni?– spytala
- Tak, ale pokaz mi tylko co i jak, to ja już sobieporadze. – odpowiedziala
- No przestan, chodz za mna cos się zrobi. – dodala,jednak widziala ze jej przyjaciolka chcesz cos powiedziec wiecej, wiec jauprzedzila – Jak poczeka dziesięć minut wiecej, to nic mu się nie stanie, wreczprzeciwnie… Przynajmniej nauczy się cierpliwości. – dodala i obie zaczely się smiac– No Dai, jak ci się podoba w Konoha? – zapytala chłopca
- Dobrze. – odburknął troche nie zaciekawym tonem
- Co mu jest? – szepnęła do Sakury
- Nie mam pojecia, od jakiegos czasu się tak zachowuje, zupełniejak… - urwala, imie Uchihy nie chcialo jej przejść przez gardlo
- Masz racje. – przytaknęła Hinata, wiedzac doskonale oco jej chodzi
- Jednak mimo wszystko, jest moim kochanym synkiem. –dodala z uśmiechem na twarzy
- Mamo, o czym szepczecie? – spytal po chwili glos malegochlopca
- O niczym waznym. – usłyszał od swojej mamy
- A powiec mi co chcesz na sniadanie? – zapytala granatowowlosa wchodząc z nimi do kuchni
- Grzanki. – odparl siadając przy stole i dwie kobietyzabraly się do szykowania sniadania. Po chwili Daisuke mogl już się zajadaccieplymi grzankami z sosem klonowym (dop. pychota^^) Sakura również przysiadla siędo niego i zaczela jesc zrobione sniadanie. Natomiast Hinata wróciła do swojeji Naruto sypialni, niosąc wczesniej zrobione przez siebie sniadanie dla nichobojga. Po zjedzonym sniadaniu rozowo wlosa wraz z synem opuściła posiadłość klanuHyuga, udając się do swojego domu. Jednak za jakas godzine umówiła się z państwemUzumaki, na pomoc, przy ich przeprowadzce do nowego domu, który był prezentem ślubnymod samej Piatej Hokage.
~~**~~
W gabinecie wielmożnej, nie panowala zbyt pozytywnaatmosfera. Blad wlosa kobieta chodzila po calym pomieszczeniu, klnąc pod nosemi rozmyślając nad tym co wydarzylo się w srodku nocy w szpitalu. Z raportulekarzy, który przed chwila dostalo, wynikalo ze Uchiha jest nie przytomny ijak na razie przebywa na OIOM’ie, po podlaczany do roznej aparatury. Jak narazie nie wiadomo kiedy się obudzi, co działało na jej korzysc. Lecz caly czasmartwilo ja to jak ma powiedziec Sakurze o zaistanielej sytuacji, wiedziała zenie zniesie tego zbyt dobrze. Szczerze to Tsunade jeszcze nie spala odkad wróciłaz przyjecia weselnego, ta sprawa zwiazana z osoba Sasuke Uchihy nie dala jejnawet zmrużyć oka. W pewnej chwili po pokoju rozleglo się glosne pukanie dodrzwi.
- WEJSC!!! – krzyknęła donośnym glosem, drzwi się pochwili lekko udarzyly a zielone oczy Hokage ujrzaly przed soba twarz dobrze jejznanego bladyna
- Babuniu zapomniałaś nam dac klucze do domu. – powiedziałspokojnie, na co Tsunade podeszla do swojego biurka i wyciągnęła z niego pekkluczy, które po chwili rzucila w Uzumakiego
- Cos jeszcze?! – spytala podniesionym glosem, chłopak jużwiedział ze cos jest nie tak, skoro nawet nei zareagowala na jego jakzepopularne slowo „babuniu”.
- Nie…. Ale czy cos się stalo? – zapytal
- Nie! – odpowiedziala tym samym tonem co wczesniej
- No przeciez widze ze chodzisz czyms caly czas struta!No babuniu, powiec o co chodzi! – zaczal się z nia klocic – A wlasnie Sakura siępytala o której jutro zaczyna prace w szpitalu. – dodal po chwili nie cospokojniejszym tonem
- Nie wiem czy to najlepszy pomysl aby szla jutro doszpitala. – dodala cicho pod nosem, jednak niebiesko oki to usłyszał, co doslowa
- Babuniu! O czym ty mowisz?! Przeciez sama zaproponowałaśjej ta prace! Dopóki Daisuke nie będzie na tyle duzy, aby mogl zostac sam wdomu, a wtedy by mogla isc na misje! CO SIĘ DZIEJE TSUNADE!!!!!!!! – krzyczał,bladynka od razu przeniosła swój wzrok na niego… Pierwszy raz przy niej wypowiedziałjej imie, wiedziała ze on teraz jest na tyle powazny, ze można mu powiedziec,chociaz dla niego to tez będzie pewnie szok…
- Chodz ze mna. – rzucila w jego strone podchodząc dodrzwi i łapiąc za klamke
- Ale gdzie? – spytal

- Do szpitala.  –odpowiedziala, Naruto nic nie powiedział tylko ruszyl za nim, po czym oboje opuścilijej gabinet, a nastepnie kierowali się w strone jedynego szpitala w Konoha. Caladroge o dziwo przemilczeli, zadno się nie odezwalo do drugiego ani slowem. Doszpitala dotarli o jakis piętnastu minutach. Gdy weszli do budynku o dziwo nie poszli na gore, tylko winda zjechalido podziemi, gdzie znajdowalo się prosektorium. Bladyn nie lubil zapachutrupow, ale coz poradzic… Wychodzac z windy, kierowali się białym korytarzem wstrone dużych dwu stronnych drzwi, które były tego samego koloru co sciany. Gdyprzeszli przez nie, ujrzeli pelno lodowek chłodniczych po dwoch przeciwległych sobiestronach, gdzie najprawdopodobniej, znajdowaly się martwe ciala. Nagle przednimi pojawil się znienacka palantolog.
- Co sprowadza Hokage tutaj? – spytal
- Pokaz nam trupa z nocy, którego przyprowadzilo tu ANBU.– odpowiedziala, lazurowe tęczówki Naruto teraz wbily się w blada twarzbladynki. Lekarz tylko przytaknął po czym skierowal się trzeciej lodowki poprawej, po czym wyciągnął trzecia szuflade od gory. Teraz Naruto wpatrywal się wmartwe cialo, które było przykryte pod białym prześcieradłem.
- Zostaw nas samych. – rzucila piata w stronepalantologa, na co ten odszedł gdzies zajac się swoja papierkowa robota.
- Kto to jest? – spytal po chwili Uzumaki
- Sam zobacz. – odpowiedziala, bladyn glosno przełknął sline,a nastepnie lekko trzęsąca się reka odsłonił sniezno biala narzute z glowytrupa. Widzac twarz starszego Uchihy, zaniemówił na chwile…
- To… t-o.. je-st…. I-ta-chi…. – wyjąkał
- Zgadza się. Miałeś racje gdy wróciłeś, ze Sasuke niedługogo zabije. Co ważniejsze on także tu jest. – odpowiedziala
- CO?! Sasuke nie zyje?! – spytal podniesionym glosem
- Ciszej Naruto, to nadal jest szpital. – skarcila go – Aco do twojego pytania, to Sasuke zyje, jest w bardzo ciezkim stanie na OIOM’ie.– odpowiedziala. Gdy ten to usłyszał, czym prędzej wybiegl z prosektorium, tymrazem nie czekal na winde, o nie… Zaczal biegnac po schodach na parter, anastepnie jak najszybciej tylko mogl na pietro na którym znajdowal się OIOM.Tsunade wiedziała ze bez jej zgody tam nie wejdzie, bo członek ANBU pilnuje wejściado sali Uchihy. Dlatego nigdzie się nie spieszac, zakryla ponowanie twarzItachi’ego i wyszla z tej sali, wjeżdżając pozniej winda prosto na drugiepietro. Gdy tam się znalazla, już z daleko dalo się słyszeć krzyczacego Uzumaki’ego,który najwidoczniej klocil się z czloniek oddzialu specjalnego.
- CZEMU NIE CHCESZ MNIE TAM WPUSCIC!!!!!???? – darl się,jednak zamaskowany ninja, stal niczym nie wzruszony i nie zaciekawiony zbytniojego krzykami
- Naruto nie drzyj się! – skarcila go ponownie, na co tenod razu spojrzał na nia
- Ale on nie chce mnie wpuścić! – powiedział podniesionymglosem
- Bo to był mój rozkaz, nikt beztronny nie ma wstepu doniego, bez mojej zgody. – odpowiedziala – Wpusc nas, chcemy go zobaczyc. – zwróciłasię do ANBU, na co ten bez zadnego sprzeciwu, otworzyl im drzwi, aby mogliwejsc. Gdy weszli od razu je zamknął, aby nikt nie mogl dojrzec kto znajduje sięw pilnie strzezonym pokoju. Naruto podszedł po lozka na którym leżał nieprzytomnyUchiha. Na twarzy kruczo wlosego, było pelno zadrapan, tak jak i na rekach idloniach. Do jego ust był podlaczony respirator, aby się mu lepiej oddychalo.
- Sakura nic nie wie, prawda? – spytal dla pewności
- Prawda i nie wiem jak jej powiedziec o tym. –odpowiedziala lekko zmieszanym glosem
- Jednak musimy jej o tym powiedziec.
- Na razie nie jest pewne, czy on w ogole przezyje. Wiecchyba nie warto jej denerwowac bez potrzeby. Mimo ze jutro zacznie tu pracejako ordynator, to do tego pomieszczenia nie będzie mieć jak na razie wstepu,tak będzie chyba najlepiej dla niej jak i dla Daisuke. – dodala
- Może masz racje… To o której ma jutro przyjść do pracy?– spytal, przypominając sobie ze miał się o to spytac babuni
- Jutro ma dyżur od osmej do szesnastej. A grafik nareszte dni pozna jutro. – odpowiedziala – A teraz lepiej już idz do Hinaty bochyba musicie się zadomowic w nowym domu. – na te slowa lazurowe oczy się rozszerzylyszeroko
- One mnie zabija! – krzyknął i wybiegl z sali, zostawiającTsunade sama z Sasuke. Ta jego nagla reakcja była wywolana przypomnieniemsobie, ze jego zona jak i przyjaciolka czekaja pod ich nowym domem, z kartonamiktóre tylko prosza się o rozpakowanie.
~~**~~
Nowy dom panstwa Uzumakich, znajdowal się także naprzedmiesiach wioski. Był nawet niedaleko domu Haruno. Jednak wszystko było by dobrze gdyby nie to ze już od jakiejsgodziny dwie kobiety wraz z piecio letnim chłopcem siedzieli pod domem, czekającna Naruto, który miał przynieść klucze od Hokage.
- Zabije go, jeśli w ciagu minuty się tu nie zjawi. –wycedzila rozowo wlosa przez zaciśnięte żeby, której upal jaki panowal dzisiajna dworze dal o sobie znac. Zreszta ten skwer dokuczal wszystkich osoba, które byłyobecne na slubie, ze względu na kaca, jakiego wszyscy mieli.
- Chyba msci się za spóźnione sniadanie. – zaśmiała się Hinata– Jednak to ja go pierwsza zabije. – dodala
- Biegnie. – powiedział Daisuke, wskazując palcem, biegnącegobladyna
- Gdzie ty się szlajasz?! – spytala podniesionym glosem granotowowlosa
- Gomena Hinatka, ale babunia, kluczy nie mogla znalesc,przez te papiery w jej gabinecie. – skłamał
- Za kare wnosisz wszystkie karotny! A teraz dawajklucze! – dodala i po chwili klucze wyladowaly w jej dloni…

 

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya