Nastepny
dzien… Jednak już nie ranek, o nie, było jużgrubo po południu.
Lecz wszyscy goscie weselni, wraz z nowym małżeństwem spalinadal w
najlepsze jeszcze w posiadłości klanu Hyuga. Wlasnie w tej
chwilirozowo wlosa kunoichi zaczela się przebudzac w jednym z pokoji
gościnnych.Pierwsza rzecza, jaka ujrzaly jej soczyście zielone
oczy, były krucze wlosy jejpiecio letniego synka. Przeczasala swoja
delikatna dlonia, jego jedwabne wlosy.Tylko on się dla niej teraz
liczyl, nikt wiecej… Wstala z lozka i rozejrzałasię po pokoju, z
początku nie za bardzo wiedziała gdzie jest, lecz po chwiliwszystko
sobie przypomniala. Poprawila kołdrę, pod która spal jej syn, tak,
abyz niego nie spadala. A nastepnie udala się do lazienki, aby
wziasc cieply iprzyjemny prysznic, także odbywając swoja poranna
toalete. Gdy wyszla zpomieszczenia, jej syn już nie spal, tylko
siedział na lozku.
-
Gdzie jesteśmy? – spytal, niepamietajac w ogolewczorajszego dnia,
a raczej wieczoru
-
W posiadlosci klanu Hyuga, lecz nierozgaszaj się takszybko, tylko
wstawaj, bo nie możemy im caly dzien siedzieć na glowie. –dodala,
widzac jak jej syn ponownie opada na poduszke – Dai. – pomaglala
-
Glodny jestem. – powiedział ignorując to co wczesniejpowiedziala
Sakura
-
Szczerze to ja tez jestem troche glodna, wiec wstawajpojdziemy
zobaczyc czy zostaly jakies resztki z wesela. – odpowiedziala, na
copo jakies chwili kruczo wlosy leniwie zwlokl się z lozka. Po czym
oboje wyszliz pokoju gościnnego w którym spali. Idac korytarzem
posiadłości klanu w stronekuchni, chociaz Haruno nie znala dobrze
rozkładu tego dużego domu. Jednak pojakies chwili natknęła się
na pania Uzumaki, która szla w samej pizamie iniebieskim szlafroku.
A na jej dloniach, można było dostrzec tace z jedzeniem.
-
O Sakura, już wstalisice. – stwierdzila – Jestescie glodni?–
spytala
-
Tak, ale pokaz mi tylko co i jak, to ja już sobieporadze. –
odpowiedziala
-
No przestan, chodz za mna cos się zrobi. – dodala,jednak widziala
ze jej przyjaciolka chcesz cos powiedziec wiecej, wiec jauprzedzila –
Jak poczeka dziesięć minut wiecej, to nic mu się nie stanie,
wreczprzeciwnie… Przynajmniej nauczy się cierpliwości. – dodala
i obie zaczely się smiac– No Dai, jak ci się podoba w Konoha? –
zapytala chłopca
-
Dobrze. – odburknął troche nie zaciekawym tonem
-
Co mu jest? – szepnęła do Sakury
-
Nie mam pojecia, od jakiegos czasu się tak zachowuje, zupełniejak…
- urwala, imie Uchihy nie chcialo jej przejść przez gardlo
-
Masz racje. – przytaknęła Hinata, wiedzac doskonale oco jej
chodzi
-
Jednak mimo wszystko, jest moim kochanym synkiem. –dodala z
uśmiechem na twarzy
-
Mamo, o czym szepczecie? – spytal po chwili glos malegochlopca
-
O niczym waznym. – usłyszał od swojej mamy
-
A powiec mi co chcesz na sniadanie? – zapytala granatowowlosa
wchodząc z nimi do kuchni
-
Grzanki. – odparl siadając przy stole i dwie kobietyzabraly się
do szykowania sniadania. Po chwili Daisuke mogl już się
zajadaccieplymi grzankami z sosem klonowym (dop. pychota^^) Sakura
również przysiadla siędo niego i zaczela jesc zrobione sniadanie.
Natomiast Hinata wróciła do swojeji Naruto sypialni, niosąc
wczesniej zrobione przez siebie sniadanie dla nichobojga. Po
zjedzonym sniadaniu rozowo wlosa wraz z synem opuściła posiadłość
klanuHyuga, udając się do swojego domu. Jednak za jakas godzine
umówiła się z państwemUzumaki, na pomoc, przy ich przeprowadzce
do nowego domu, który był prezentem ślubnymod samej Piatej Hokage.
~~**~~
W
gabinecie wielmożnej, nie panowala zbyt pozytywnaatmosfera. Blad
wlosa kobieta chodzila po calym pomieszczeniu, klnąc pod nosemi
rozmyślając nad tym co wydarzylo się w srodku nocy w szpitalu. Z
raportulekarzy, który przed chwila dostalo, wynikalo ze Uchiha jest
nie przytomny ijak na razie przebywa na OIOM’ie, po podlaczany do
roznej aparatury. Jak narazie nie wiadomo kiedy się obudzi, co
działało na jej korzysc. Lecz caly czasmartwilo ja to jak ma
powiedziec Sakurze o zaistanielej sytuacji, wiedziała zenie zniesie
tego zbyt dobrze. Szczerze to Tsunade jeszcze nie spala odkad
wróciłaz przyjecia weselnego, ta sprawa zwiazana z osoba Sasuke
Uchihy nie dala jejnawet zmrużyć oka. W pewnej chwili po pokoju
rozleglo się glosne pukanie dodrzwi.
-
WEJSC!!! – krzyknęła donośnym glosem, drzwi się pochwili lekko
udarzyly a zielone oczy Hokage ujrzaly przed soba twarz dobrze
jejznanego bladyna
-
Babuniu zapomniałaś nam dac klucze do domu. –
powiedziałspokojnie, na co Tsunade podeszla do swojego biurka i
wyciągnęła z niego pekkluczy, które po chwili rzucila w
Uzumakiego
-
Cos jeszcze?! – spytala podniesionym glosem, chłopak jużwiedział
ze cos jest nie tak, skoro nawet nei zareagowala na jego
jakzepopularne slowo „babuniu”.
-
Nie…. Ale czy cos się stalo? – zapytal
-
Nie! – odpowiedziala tym samym tonem co wczesniej
-
No przeciez widze ze chodzisz czyms caly czas struta!No babuniu,
powiec o co chodzi! – zaczal się z nia klocic – A wlasnie Sakura
siępytala o której jutro zaczyna prace w szpitalu. – dodal po
chwili nie cospokojniejszym tonem
-
Nie wiem czy to najlepszy pomysl aby szla jutro doszpitala. –
dodala cicho pod nosem, jednak niebiesko oki to usłyszał, co
doslowa
-
Babuniu! O czym ty mowisz?! Przeciez sama zaproponowałaśjej ta
prace! Dopóki Daisuke nie będzie na tyle duzy, aby mogl zostac sam
wdomu, a wtedy by mogla isc na misje! CO SIĘ DZIEJE TSUNADE!!!!!!!!
– krzyczał,bladynka od razu przeniosła swój wzrok na niego…
Pierwszy raz przy niej wypowiedziałjej imie, wiedziała ze on teraz
jest na tyle powazny, ze można mu powiedziec,chociaz dla niego to
tez będzie pewnie szok…
-
Chodz ze mna. – rzucila w jego strone podchodząc dodrzwi i łapiąc
za klamke
-
Ale gdzie? – spytal
-
Do szpitala. –odpowiedziala, Naruto nic nie powiedział tylko
ruszyl za nim, po czym oboje opuścilijej gabinet, a nastepnie
kierowali się w strone jedynego szpitala w Konoha. Caladroge o dziwo
przemilczeli, zadno się nie odezwalo do drugiego ani slowem.
Doszpitala dotarli o jakis piętnastu minutach. Gdy weszli do budynku
o dziwo nie poszli na gore, tylko winda zjechalido podziemi, gdzie
znajdowalo się prosektorium. Bladyn nie lubil zapachutrupow, ale coz
poradzic… Wychodzac z windy, kierowali się białym korytarzem
wstrone dużych dwu stronnych drzwi, które były tego samego koloru
co sciany. Gdyprzeszli przez nie, ujrzeli pelno lodowek chłodniczych
po dwoch przeciwległych sobiestronach, gdzie najprawdopodobniej,
znajdowaly się martwe ciala. Nagle przednimi pojawil się znienacka
palantolog.
-
Co sprowadza Hokage tutaj? – spytal
-
Pokaz nam trupa z nocy, którego przyprowadzilo tu ANBU.–
odpowiedziala, lazurowe tęczówki Naruto teraz wbily się w blada
twarzbladynki. Lekarz tylko przytaknął po czym skierowal się
trzeciej lodowki poprawej, po czym wyciągnął trzecia szuflade od
gory. Teraz Naruto wpatrywal się wmartwe cialo, które było
przykryte pod białym prześcieradłem.
-
Zostaw nas samych. – rzucila piata w stronepalantologa, na co ten
odszedł gdzies zajac się swoja papierkowa robota.
-
Kto to jest? – spytal po chwili Uzumaki
-
Sam zobacz. – odpowiedziala, bladyn glosno przełknął sline,a
nastepnie lekko trzęsąca się reka odsłonił sniezno biala narzute
z glowytrupa. Widzac twarz starszego Uchihy, zaniemówił na chwile…
-
To… t-o.. je-st…. I-ta-chi…. – wyjąkał
-
Zgadza się. Miałeś racje gdy wróciłeś, ze Sasuke niedługogo
zabije. Co ważniejsze on także tu jest. – odpowiedziala
-
CO?! Sasuke nie zyje?! – spytal podniesionym glosem
-
Ciszej Naruto, to nadal jest szpital. – skarcila go – Aco do
twojego pytania, to Sasuke zyje, jest w bardzo ciezkim stanie na
OIOM’ie.– odpowiedziala. Gdy ten to usłyszał, czym prędzej
wybiegl z prosektorium, tymrazem nie czekal na winde, o nie… Zaczal
biegnac po schodach na parter, anastepnie jak najszybciej tylko mogl
na pietro na którym znajdowal się OIOM.Tsunade wiedziała ze bez
jej zgody tam nie wejdzie, bo członek ANBU pilnuje wejściado sali
Uchihy. Dlatego nigdzie się nie spieszac, zakryla ponowanie
twarzItachi’ego i wyszla z tej sali, wjeżdżając pozniej winda
prosto na drugiepietro. Gdy tam się znalazla, już z daleko dalo się
słyszeć krzyczacego Uzumaki’ego,który najwidoczniej klocil się
z czloniek oddzialu specjalnego.
-
CZEMU NIE CHCESZ MNIE TAM WPUSCIC!!!!!???? – darl się,jednak
zamaskowany ninja, stal niczym nie wzruszony i nie zaciekawiony
zbytniojego krzykami
-
Naruto nie drzyj się! – skarcila go ponownie, na co tenod razu
spojrzał na nia
-
Ale on nie chce mnie wpuścić! – powiedział podniesionymglosem
-
Bo to był mój rozkaz, nikt beztronny nie ma wstepu doniego, bez
mojej zgody. – odpowiedziala – Wpusc nas, chcemy go zobaczyc. –
zwróciłasię do ANBU, na co ten bez zadnego sprzeciwu, otworzyl im
drzwi, aby mogliwejsc. Gdy weszli od razu je zamknął, aby nikt nie
mogl dojrzec kto znajduje sięw pilnie strzezonym pokoju. Naruto
podszedł po lozka na którym leżał nieprzytomnyUchiha. Na twarzy
kruczo wlosego, było pelno zadrapan, tak jak i na rekach idloniach.
Do jego ust był podlaczony respirator, aby się mu lepiej oddychalo.
-
Sakura nic nie wie, prawda? – spytal dla pewności
-
Prawda i nie wiem jak jej powiedziec o tym. –odpowiedziala lekko
zmieszanym glosem
-
Jednak musimy jej o tym powiedziec.
-
Na razie nie jest pewne, czy on w ogole przezyje. Wiecchyba nie warto
jej denerwowac bez potrzeby. Mimo ze jutro zacznie tu pracejako
ordynator, to do tego pomieszczenia nie będzie mieć jak na razie
wstepu,tak będzie chyba najlepiej dla niej jak i dla Daisuke. –
dodala
-
Może masz racje… To o której ma jutro przyjść do pracy?–
spytal, przypominając sobie ze miał się o to spytac babuni
-
Jutro ma dyżur od osmej do szesnastej. A grafik nareszte dni pozna
jutro. – odpowiedziala – A teraz lepiej już idz do Hinaty
bochyba musicie się zadomowic w nowym domu. – na te slowa lazurowe
oczy się rozszerzylyszeroko
-
One mnie zabija! – krzyknął i wybiegl z sali, zostawiającTsunade
sama z Sasuke. Ta jego nagla reakcja była wywolana
przypomnieniemsobie, ze jego zona jak i przyjaciolka czekaja pod ich
nowym domem, z kartonamiktóre tylko prosza się o rozpakowanie.
~~**~~
Nowy
dom panstwa Uzumakich, znajdowal się także naprzedmiesiach wioski.
Był nawet niedaleko domu Haruno. Jednak wszystko było by dobrze
gdyby nie to ze już od jakiejsgodziny dwie kobiety wraz z piecio
letnim chłopcem siedzieli pod domem, czekającna Naruto, który miał
przynieść klucze od Hokage.
-
Zabije go, jeśli w ciagu minuty się tu nie zjawi. –wycedzila
rozowo wlosa przez zaciśnięte żeby, której upal jaki panowal
dzisiajna dworze dal o sobie znac. Zreszta ten skwer dokuczal
wszystkich osoba, które byłyobecne na slubie, ze względu na kaca,
jakiego wszyscy mieli.
-
Chyba msci się za spóźnione sniadanie. – zaśmiała się Hinata–
Jednak to ja go pierwsza zabije. – dodala
-
Biegnie. – powiedział Daisuke, wskazując palcem,
biegnącegobladyna
-
Gdzie ty się szlajasz?! – spytala podniesionym glosem
granotowowlosa
-
Gomena Hinatka, ale babunia, kluczy nie mogla znalesc,przez te
papiery w jej gabinecie. – skłamał
-
Za kare wnosisz wszystkie karotny! A teraz dawajklucze! – dodala i
po chwili klucze wyladowaly w jej dloni…
No comments:
Post a Comment