4. Zgoda

Wieczor… Jednak mimo tego slonce nadal wisialo wysoko na niebiesklonie,
opromieniając wszystko w około. Co sprawilalo ze było duszno i parno. Ani kropli deszczu… Ani lekkiego wiaterku, po prostu istna susza panowala wlasnie w wiosce ukrytej w lisciach. Mieszkancy calymi dniami chodzili z butelkami wody w reku, popijając ja co chwile. Lecz nie wszystkim odpowiadala woda, wiec znaleźli zupełnie inny sposób na zbicie upalo… A mianowicie w ogole nie wychodzili ze swoich domostw, jedynie przesiadywali w chlodnych pomieszczeniach domu, aby nie nabawic się niepotrzebnie udaru lub nawet czegos gorszego. Ulice wioski były zupełnie opustoszale, tylko co jakis czas było widac, jak ktos wyszedl do sklepu po jakas żywność, ze względu na to ze w domowej spizarni czegos zabraklo. Lecz była jedna osoba, która spokojnie szla glowna ulica Konohy nie przejmując się w ogole panującym upalem. Pomimo ze po jej twarzy spływały male kropelki poty, a pare rozowych kosmykow włosów przykleilo się do jej polikow, ona nie zawracala sobie tym glowy. Na jej lewym ramieniu widniał czarny znak, symbolizujący czlonkostwo w ANBU, z którego była dumna. Gdy Tsunade dala jej wybór pare lat temu, miedzy praca w szpitalu a dolaczeniem do oddzialu specjalnego, wybrala ta opcje druga… Dlaczego? Dobre pytanie… Ale możliwe ze wolala pomagac konającym na polu bitwy, niż w szpitalu, jednak jest jeszcze nieustajaca walka, z która spotykala się niemalże na każdej misji. Lubi walczyc i jest w tym niezla… Może to były te dwa powody, po których podjęła swoja decyzje? Calkiem możliwe… Szla wolnym krokiem w strone dużego budynku, w którym przebywala starszyzna i naj prawdopodobniej już na nia czekali… wlasnie czekali… tylko po co? Nie rozumiala tego… To będzie jej pierwszy raz gdy wkroczy do tego budynku, a także pierwszy raz gdy będzie rozmawiac z nimi. Od kad tylko siega pamięcią, oni jedynie rozmawiali miedzy soba, lub z Hokage, która miala ich już dosc, a szczególnie ich wtracania się w poszczególne sprawy, czy naciskanie na jej decyzje. W jej glowie jak na razie kłębiło się tylko jedno pytanie… „Dlaczego ja tam ide?!” Nie pojmowala tego… W ogole nawet nie przychodzila jej do glowy żadna racjonalna odpowiedz. W pewnym momencie, miala już zawrocic i skierowac się z powrotem w strone swojego domu, gdzie czekal na nia nazyczony, ponoc z mala niespodzianka. Lecz szybko odrzucila ta mysl, pokusa dowiedzenia się tego czego chce od niej starszyzna była silniejsza… Była już prawie u celu, duzy bialy gmach budynku było widac już od jakiegos czasu, jednak ona dopiero teraz na niego spojrzala, uświadamiając sobie jak blisko jest poznania odpowiedzi na swoje dotychczasowe pytanie. O dziwo przyspieszyla kroku, aby mieć ta rozmowe już za soba i po chwili znalazla się na marmurowych schodach prowadzacych prosto do ich gabinetu, jak przypuszczala. Wchodzac po dwa stopnie, znalazla się przed dużymi drewnianymi drzwiami po jakiejs minucie i bez zadnego wahania, podniosla swoja zacisnieta dln do gory, po czym zapukala w drewno przed soba. W odpowiedzi usłyszała jedynie ostre „proszę!” na co zareagowala od razu, naciskając dlonia na klamke i otwierajac drzwi. Tak jak przypuszczala wczesniej, oni już na nia czekali. Spojrzala na wielki drewniany zegar, ze zlotymi wstawkami, który stal pod sciane, po jej prawej. Zlote wskazowki wskazywaly rowno godzine 19, tak jak się umawiali.
- Umiesz dotrzymac godziny spotkania, bardzo dobrze. – skomentowala starsza kobieta siedzaca na dużej czerwonej kanapie, która znajdowala się po srodku pomieszczenia, a obok niej siedział kolejny członek starszyzny. Natomiast Danzou jako jedyny stal obok okna, i był odwrócony do niej tylem, a swój przyćmiony wzrok miał skierowany na wioska i na okalające ja tereny. Tak jakby szukal czegos.
- A wiec o czym chcieliście porozmawiac? – spytala lekko znudzona, najwidoczniej nie za bardzo chcialo jej się tu siedzieć, co w stu procentach zgadzalo się z prawda
- Nie idz w slady swojej nauczycielki i nie bądź arogancka. – powiedziala ostro ta sama kobieta, na co na twarzy rozowo wlosej, pojawil się nieznaczny grymas – A wezwana zostałaś tutaj nie bez powodu. – dodala
- Slyszalem ze wychodzisz za maz niedługo. – powiedział mezczyna siedzący obok tej starej „jedzy” która poczula przed chwila zielono oka
- Dokladnie, jeszcze tylko pozostalo ustalic date slubu i zaczac przygotowania. – odpowiedziala z lekka ironia, bo nie miala zielonego pojecia po co rozmawiaja o jej zaręczynach
- W obecnej sytuacji dobrze się sklada. Doszly mnie dzisiaj sluchy ze Sai już dzisiaj zabukowal date slubu w kaplicy Shinto, za dwa tygodnie. – wtrąciła kobieta
~ A wiec to miala być ta niespodzianka. ~ przelecialo jej przez mysl, jednak nie czekala na dalsza wypowiedz któregoś członka rady, tylko sama postanowila się ponownie odezwac…
- Może od razu powiecie o co chodzi, a nie będziecie wypytywac o moje zycie prywatne? Bo nie sadze, ze wzywaliscie mnie tylko po to aby pogawędzić sobie o moim slubie. – powiedziala aroganckim tonem, od którego nie mogla się powstrzymac, bo nie rozumiala w co oni w tej chwili Graja
- Mowilam ci już… - zaczęła ostro kobieta, prawdopodobnie próbując przypomniec jej o upominajacych slowach, którymi kilka minut temu ja uraczyla, lecz mezczyzna stojacy pod oknem, wtrącił się jej w zdanie, wyczuwając napieta atmosfere, która niedługo by eksplodowala…
- Haruno Sakura, masz swietne osiągnięcia i kwalifikacje. Z wszelkich raportow wynika ze jestes bezkonkurencyjnie najlepsza kunoichi jak i medic-ninja, jakim kiedy kolwiek nasza wioska miala. Z czego jesteśmy niezmiernie dumni. Jednak w tej chwili znaleźliśmy się w dosc trudnej sytuacji... – powiedział, spoglądając na dwoch innych członków starszyzny, komunikując się przy tym samym, aby upewnic się czy przyszedl już odpowiedni czas - …która zmusza nas do zrobienia czegos, czego w normalnie sytuacji nigdy byśmy nie uczynili. Jednak mimo tego ze podjęliśmy pewne srodki to i tak nie udalo nam się zapobiec, tego, do czego doszlo kilka dni temu. Niestety ale dzisiejsze czasy i obecna sytuacja zmusila nas do zrobienia pewnej ofiary, aby pozbyc się zagrozenia jakie grozi wlasnie wiosce i wszystkim jej mieszkancom. A ta ofiara jestes ty, a dokładniej mówiąc twoja przyszłość… - kunoichi zamarla na te slowa, ona miałaby być jakas glupia ofiara? Wlasnie teraz gdy wszystko zaczęło się układać? Przeklinala się w myslach, ze nie zawróciła gdy tu szla. Jednak o dziwo nie przerwala jego wypowiedzi, bo widziala ze jeszcze nie skończył, a wolala zrobic awanture pozniej, po jego wypowiedzi, może przynajmniej wtedy starsza kobieta by nie czepiala się jej zachowania i tonu glosu jakim mowi - …twój slub się odbedzie, lecz panem młodym nie będzie, mój były wychowanek tylko kto inny. – teraz już nie wytrzymala, nie dosc ze wlasnie rujnuja jej zycie, to także i Sai’a… jednak również i mężczyzny z którym wedlug nich miala się związać, bo ona nie da mu zyc…
- WY CHYBA SOBIE KPICIE!!!! ZE NIBY JA MIALABYM ODWOLAC ZARECZYZNY Z SAI’EM TYLKO PO TO ABY SPELNIC WASZA ZACHCIANKE?!?!?!!?!?!? TSUNADE-SAMA SIĘ NA TO NIGDY NIE ZGODZI!!!!!!! – krzyczala, nerwy wzięły nad nia gore, jej dlonie kurczowo się zacisnęły, a paznokcie zaczely się wbijac, w srodek dloni, po czym male strozki krwi pojawi się na nich, jednak ona się nawet nimi nie przejęła, bo w tej chwili nie były one dla niej zupełnie wazne.
- Decyzja nie należy do niej, chociaz przyznam ze nie była zbyt z tego zadowolona. Mimo ze decyzja powinna należeć do ciebie, to tak nie jest, my to uczyniliśmy za ciebie. A wiec wyboru nie masz, musisz to zrobic. Jednak jeśli tego nie zrobisz, lub będziesz się nadal stawiac, wszyscy zgina, a na pierwszy ogien pojda ci których kochasz jak i Tsunade, bo z naszymi wrogami żartów nie ma. Czy naprawde chcesz aby wszyscy zgineli? Co równało by się również z wymazaniem kraju ognia z wszystkich map, a nazwa wioski jak i jej  cudowna historia, by zostala zapomniala z czasem? – spytala dosc surowym tonem ta, której nie przypadla do gustu i to z wzajemnością, wraz z tymi slowami, do Sakury jak grom wróciły obrazy z jej snu… Wioska pograzona w zupełnych ciemnościach... przeraźliwe krzyki ludzi… dziecko placzace, które nie moze znalesc swoich rodzicow, a pozniej jakis wrogi ninja podchodzi do niego i przebija mu pluca, dlugim mieczem na wylot, bez zadnego zawachania… Tak jakby nie robilo to mu zadnej roznicy, ze wlasnie zabil male bezbronne dziecko, jak i pelno innych osob… Widziala trupy na ziemi… trupy znajomych jej twarzy… mieszkańców Konohy… jej znajomych z akademii, oddziałów ANBU, szpitala… nawet ujrzala martwe cialo swojej przyjaciółki Hinaty jak i jej dziecka, które chociaz było martwe, caly czas było wtulone w matke… Niechciala aby co kolwiek się komus stalo… zwłaszcza ze teraz to ona mogla być przyczyna zagłady calej wioski, a tego nigdy by sobie nie wybaczyla… Sakura przymknęła oczy, ten koszmar zawsze budzil ja w nocy, przez co nie spala zbyt dobrze. Bala się również zasnąć, aby nie powrocil… A teraz w ciagu kilku minut, obrazy powróciły po slowach kobiety ze starszyzny. Ostre slowa, wrecz przekleństwa względem tej trojki, cisnęły się jej na jezyk, jednak szybko się w niego ugryzla, aby nie powiedziec o slowo za duzo, co moglo by jeszcze bardziej pogorszyc jej dotychczasowa pozycje… W jej gardle zapanowala istna pustka, taka sama susza, jaka jest na zewnatrz. Nagromadzila troche silny i przełknęła ja gleboko, próbując zwilżyć troche gardlo. Otworzyla oczy i spojrzala nimi złowrogo na każdego z osobna.

- Zgoda… - rzucila przez zaciśnięte żeby, jakby od niechcenia. Na twarzach starszyzny pojawily się wredne uśmiechy, tryumfu, co od razu znienawidziala… Teraz zadala sobie w myslach jedno pytanie „Jak ja powiem o tym Sai’owi?” odpowiedzi nie znala jak na razie, bala się tej rozmowy, bo przeciez dopiero dwa dni temu, zgodzila się przyjąć jego oświadczyny, a dzisiaj wszystko mu zrujnuje…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya