Z
dedykacja dla Leny;* chociaz wiem ze tego nie przeczyta, bo lezy w
stanie krytycznym w szpitalu, lecz miejmy nadzieje...
I
dla Sanari ;* ktora mnie jutro opuszcza na dwa tygodnie ;(
Nastepnego
dnia, cala wioska już wiedziała o niespodziewanych zaręczynach
młodej Haruno z byłym członkiem „Korzeni”. Wiekszosc się
cieszyla razem z nimi, jednak pare osob było wrecz zdziwionych na ta
wiadomość, lecz nie dawali tego zbytnio poznac po sobie i
stwierdzili ze nie będą się wtrącać w cudze sprawy… no może
poza jedna osoba… Hokage wlasnie siedziała w swoim gabinecie i jak
codzien o tej porze, starała się uporządkować sprawy papierkowe,
której było pelno. Chociaz tak naprawde to w tej chwili czekala na
swoja była uczennice, po która kilka minut temu poslala. Na
zewnatrz była ladna pogoda… około 30 stopni Celsjusza a slonce
dawalo niezle popalic wszystkim mieszkancom. Gdy blad wlosa kobieta
zamknęła kolejna teczke i odstawila ja na bok, w tej samej chwili
usłyszała pukanie do drzwi. Bez najmniejszego wahania zezwolila na
wstep do gabinetu jednym slowem, gdyz przypuszczala kto wlasnie jest
po drugiej stronie drzwi. I nie mylila się, zaraz po tym jak
powiedziala „wejsc” do pomieszczenia weszla rozowo wlosa
kunoichi.
-
Wzywalas mnie, Tsunade-sama? – spytala zamykając za soba drzwi
-
Tak, chciałam z toba porozmawiac… - zaczęła, a zielono oka
przysiadla na krzesle po przeciwnej stronie wielmożnej - …o twoich
zaręczynach… - dodala
-
Domyslalam się ze po to mnie wezwałaś. – stwierdzila
-
Jestes pewna ze chcesz za niego wyjsc? Widze ze go nie kochasz…
jednak się zgodziłaś… Wybacz ze pytam ale czy ma to cos
wspolnego z tym co obiecałaś swojej matce podczas swojej śmierci?
– spytala
-
Nie wiem czy go kocham, lecz wiem ze on mnie kocha… A co do
obietnicy która złożyłam matce, możliwe ze może to mieć cos z
tym wspolnego, lecz mam dosc samotnego zycia… Wiem ze mnie naprawde
kocha, ja także z czasem sprobuje i będę się starala odwzajemniac
ow uczucie. – odpowiedziala, wymuszając na swojej twarzy uśmiech
-
Sakura, wiesz ze nie pociągniesz tak dlugo? Przeciez to nie ma
sensu…
-
Lepsze mieć kogos kto cie kocha, bez wzajemności, niż zyc w
samotności i bez miłości.
-
Wiem ze to twoja decyzja… Dlatego nie będę już dłużej
kwestionowac twojej decyzji, chociaz chciałabym abys sobie jeszcze
raz to przemyślała. – dodala
-
Dobrze… przemysle to. A teraz wybacz Tsunade, ale jestem umowiona z
Hinata. – powiedziala i wstala, na co blad wlosa kobieta skinela
glowa, ze może już odejść. Gdy Haruno już miala nacisnąć galke
i ja przekręcić, gdy poczula jak ktos wykonuja ta sama czynność z
drugiej strony… Nagle drzwi się otworzyly a do gabinetu weszly
trzy starsze osoby… Danzou i starszyzna…
-
Ooo Sakura Haruno… chcielibyśmy z ta porozmawiac dzis wieczorem,
wiec przyjdz o godzinie 19 do naszej posiadłości. – powiedziala
starsza kobieta gdy tylko ujrzala rozowo wlosa
-
Dobrze Milady. – odpowiedziala nieco zdziwiona calym zajsciem, bo
przewaznie nigdy nie było im spieszno do rozmowy z nia,
zwłaszcza ze przypominala im w dużej mieze Hokage. A nastepnie
opuściła pomieszczenie, a pozniej budynek i zaczęła kierowac się
w strone domu swojej przyjaciółki…
Tymczasem
na gorze zaczynala się wlasnie powazna rozmowa pomiedzy Tsunade a
trojka nowo przybylych…
-
Co od niej chcecie? I co was do mnie sprowadza? – spytala na
wstępie rownie zdziwionym tonem co Sakura, gdyz zadko się zdarzalo
żeby ta trojka zaszyczycila ja u niej w gabinecie, bynajmniej bez
powodu… A przywodce „Korzeni” nie znosila najbardziej, ze
względu na to ze wiedziała ze on knuje cos zarówno przeciwko niej
jak i wiosce…
-
Dzisiaj do Konohy, przybędzie czterech ninja, których musisz
zaakceptowac. Od dzisiaj będą pelno prawnymi mieszkancami wioski…
- powiedział Danzou stanowczym tonem
-
Chyba sobie zartujesz, nikt kogo nie znam i kogo nie zobacze na
wlasne oczy nie zostanie przyjęty do wioski. – odpowiedziala
ostrym tonem
-
Jeśli tego nie zrobisz, to będzie oznaczac koniec Konohy! Innego
wyjscia nie ma… plus jest jeszcze cos… - dodal drugi mezczyzna
-
No słucham… - powiedziala zrezygnowana i bacznie wsłuchiwała się
w kazde nowe slowo wypowiedziane przez niego, jej zrenice z każdym
nowym wyrazem powiększały się, a zylka na jej czole niebezpiecznie
zaczęła pulsowac, słysząc to miala ochote zrobic calej trojce to
samo co Naruto gdy nazwie ja „Babunia-Tsunade”.
-
NIE MA MOWY!!!! ODMAWIAM!!! NIE ZROBIE JEJ TEGO!!!!! I JAKIM PRAWEM
NEGOCJOWALISCIE ZA MOIMI PLECAMI?!?!?!?!?!?!? I DLACZEGO JA DO JASNEJ
CHOLERY NIC O TYM NIE WIEM!?!?!?!? – wydarla się na caly gabinet,
a ze złości az wstala z fotela, przewracając go tym samym i
uderzyla dłońmi o blat swojego drewnianego biurka, tak ze wszystko
na nim się poprzewracalo, pod sila ow uderzenia…
-
Odwrotu już nie ma, wszystko zostalo ustalone, a ona się dowie o
tym dzisiejszego wieczoru. A wyboru nie będzie miala… Dezycja
zostala podjeta za nia. – dodala kobieta
-
Ona się nie zgodzi, zwłaszcza ze wczoraj się zaręczyła. Możecie
tylko pomarzyc o tym ze przystanie na to co zaplanowaliście. –
powiedziala z zacieciem w glosie piorunując ich
-
To się okaze. – dodal Danzou z dziwnym przebiegłym uśmieszkiem
(O.o to on się umie uśmiechać? Dop). Piatej nie zabardzo się to
spodobalo, miala jedynie nadzieje ze Sakura odmowi…
~~**~~
W
tym samym czasie Sakura siedziała już od jakiegos w domu panstwa
Uzumakich… o wlasnie tak, Naruto się ozenil i to nie z byle kim
tylko z panna Hyuga. Mieli także mala trzy letnia córeczkę o
imieniu Sui. Byli ze soba bardzo szczesliwi… Haruno odwiedzala ich
dosc często, lecz tylko ich, ponieważ tylko oni byli jej
przyjaciółmi… Jednak ona nie potrzebowala przyjaciol do
szczęścia, już dawno się zmienila… Pana domu nie było, gdyz
wyszedl ze swoja corka na maly spacer po wiosce, aby obie kunoichi
mogly ze soba spokojnie porozmawiac. Rozmowa trwala dosc dlugo…
Zasiedzialy się tak przez pare godzin, rozmawiając to o slubie
Sakury z Sai’em jak i szczesliwym zycie rodzinny Uzumakich. Lecz
przyszla pora aby zielono oka opuściła dom przyjaciółki, gdyz
musiala isc do starszyzny, bo cos od niej chcieli…. I to przez caly
czas intrygowalo ja, nawet wspomniala o tym Hinacie, która także
nie miala pojecia o co może im chodzic. Po pieciu minutach, Haruno
opuściła wielki dom Uzumakich kierując się w strone budynku
w którym przewaznie przesiadywala starszyzna…
No comments:
Post a Comment