Kolejne
cieple popoludnie, lekki wiaterek powiewal,nadajac tej porze dnia,
mila i przyjemna atmosfere. Kobieta wraz z synkiem szlaglowna ulica
wioski ukrytej w lisciach. Jednak po pewnej chwili przystanela wbez
ruchu, slyszac jakie wlasnie pytanie padlo z ust kruczowlosego
chlopca. Niesadzila ze kiedy kolwiek uslyszy to pytanie od niego,
wiedziala ze zaczna sie niedlugopytania dotyczace kim jest jego
ojceiec, lecz nie ze spyta sie bezposrednio „kimjest Sasuke”. Z
poczatku stala jak wmurowana z podloze, wpatrujac siezmieszanym
wzrokiem w hebanowe oczy i rozmyslajac nad jakas sensownaodpowiedzia.
Ktora jednak nie miala byc prawda... chociaz moze, ziarenko prawdysie
roilo...
-
Ehh... on jest zaginionym Ninja, ktory dawno temuopuscil wioske, dla
zemsty. I wtedy slad po nim zaginal, nikt nie wie co siedalej z nim
dzieje, czy w ogole jeszcze zyje. Wszyscy wymazali go ze
swojejpamieci i swoich wspomnien. A to ze jestes do niego podobny to
tylko iwylacznie czysty przypadek. – odpowiedziala i reka
rozczochrala jego czarnaczupryne.
-
Mamo... – westchnal nie zadowolony
-
Oj ale z ciebie maruda, chodzmy do domu trzeba cosprzygotowac na
kolacje. – dodala usmiechajac sie do niego szeroko. W glebiduszy
cieszyla ze nie zadawal wiecej pytan dotyczacych Uchihy. Po
jakispietnastu minutach wrocili do domu, a Sakura zabrala sie odrazu
za naszykowanieczegos do jedzenia, bo musiala przyznac ze byla
glodna, a maly Daisuke jej wtym pomagal...
~~**~~
Tymczasem
w posiadlosci klanu Hyuga, Hinata siedzialawraz z TenTen i Neji’m w
salonie rozmawiajac o nadchodzacym wielkimi krokamidniu slubu,
najstarszej corki Hiashi’ego z Uzumakim. Odziwo nawet jej kuzyn
byldosc rozmowny co do tych ostatnich omowien i przygotowan co do
uroczystosci. Pochwili do calym domu rozlegl sie dzwiek dzwonku.
Bialo oki wstal z kanapy naktorej siedzial i wyszedl z pomieszczenia
kierujac sie przez holl do drzwiwejsciowych, ktore po chwili trzema
ruchami dloni otworzyl. Po drugiej stronienie ujrzal nikogo innego
jak tylko samego pana mlodego, ktory najwidoczniejprzyszedl sie
przywitac ze swoja narzyczona.
-
O kogoz to przygnalo z misji. Chodz ucieszy sie. –powiedzial i
skierowal sie spowrotem do salonu, a twardoglowy ninja numerojeden
podazal tuz za nim. Gdy weszli do pomieszczenia w ktorym
przebywalywlasnie dwie Hyugi. Hinata widza kto wlasnie wszedl do
pokoju, rzucila sie naszyje swojemu ukochanemu.
-
No to my nie bedziemy przeszkadzac. – dodala brazowowlosa widzac
zaistaniala sytuacje, po czym wyszla z salonu, biorac swojego mezapod
reke.
-
Jak sie ciesze ze wrociles wczesniej. – powiedziala
skladajacpocalunek na jego ustach
-
Ja tez sie ciesze. Spieszylem sie specjalnie dlaciebie. – dodal
szczerzac swoje biale zabki
Rozmawiali
dobre dwie godziny o tym co sie wydarzyloprzez dwa i pol tygodnia
podczas nieobecnosci bladyna. Naruto dowiedzial siewszystkiego co
powinien na temat ich slubu, chociaz i tak trzy czwarte z tegonie za
bardzo zrozumial, jednak nie chcial dociekac, bo w tej chwili w
jegoglowie krazyly slowa uslyszane tego samego dnia od Hokage, na
temat Sakury i owchlopca ktorym byl istna kopia swojego ojca, Sasuke.
-
Cos cie martwi? – spytala po chwili nie spokojnymglosem
-
Wiedzialas ze Sakura... – zaczal
-
Mialam takie domysly, po tym jak zniknela z wioskiszesc lat temu.
Jednak gdy wrocila tutaj dzien po twoim pojsciu na misje,
wszystkostalo sie jasne. – odpowiedziala, wtracajac sie mu w zdanie
-
Ale to przeciez jest chodzaca kopia Sasuke?! Czemu onnic nie wie?!
Czemu dzieciak tez nic nie wie?! – spytal podniesionym glosem
-
To juz jest jej decyzja, ma swoje powody i wszyscy touszanowali,
jednak widze ze z toba nie bedzie tak latwo. – westchnela
-
No bo sadze ze chociaz Sasuke powinien wiedziec, czyznie mam racji? –
spytal spokojnie – Ale jak to sie w ogole stalo ze ona byla znim w
ciazy?! – spytal po chwili zdezorientowany
-
Naruto blagam cie, nie mow ze musze ci tlumaczyc jak tojest ze
kobieta zachodzi w stan blogoslawiony.
-
To to wiem... chyba... ale z reszta o to! Jak to siestalo ze on i
ona... no wiesz... spedzili ze soba noc!? – pytal nadal
lekkopodniesionym glosem, co Hinacie w ogole nie przeszkadzalo,
wlasnie lubila gotakiego... nie kumatego...
-
To sie stalo gdy zaginela na swojej misji i bylaprzetrzymywana w
„Hebi”. – odpowiedziala, byla pewna ze to juz koniec jegopytan,
jednak nie...
-
Ale czemu ona nam nic nie powiedziala? – pytal dalej
-
Nie sadzisz ze powinienes o tym sam z nia porozmawiac? –spytala z
lekko ironia w glosie
-
Eee... watpie ze by chciala, bo jakby to ujac, chyba jatroche
zdenerwowalem . – odpowiedzial jej, robiac przy tym grymas na
twarzy
-
Czym? – spytala zaciekawiona – To juz chyba wiem, czemudo mnie
dzis nie przyszla. – dodala cicho, tak ze jej narzyczony jej
nieuslyszal
-
No bo gdy bylem u Babuni, to ona weszla wraz z tymee... jak on sie
tam zwlal Daaaa cos tam dalej...
-
Daisuke. – wtracila
-
O wlasnie o to mi chodzilo... czekaj, czekaj, aleDaisuke i Sasuke
koncza sie na te same litery, moze to jakis znak, co ty na toHinata?
– pytal przejety
-
Jak zaraz nie przejdziesz do setna, to odwolam slub! –zagrozila mu,
na co widocznie ten sie przerazil i to juz nie na zarty
-
No bo ja tylko sie spytalem czemu on wyglada jakSasuke, za co
wylecialem poraz kolejny z gabienetu babuni, niszczac przy tymjej
drzwi i dlatego nie przyszedlem tu odrazu, bo kazalam mi je
odrazunaprawiac. – powiedzial lekko obuzony – Ale nie odwolasz
slubu, prawda? – spytal,a Hyuga zaczela sie chichrac
-
Oj gluptasie ty moj. – zasmiala sie – Powiem ci takslub bedzie,
ale pamietaj jedno, przy Daisuke nie masz prawa wspominac nic ojego
ojcu, buzia na klodke i tyle. Jak Sakura bedzie chciala to mu powie a
jaknie to juz jej sprawa, a ty masz sie nie wtracac. – dodala nieco
powazniejszymtonem
-
No ale ja go widzialam na misji! – powiedzial
-
Sasuke?! – krzyknela
-
No tak, nawet zaprosilem go na nasz slub, alepowiedzial cos w stylu
„Ty matole, naprawde sadzisz ze tam przyjde. Nie kpijsobie” I
zniknal, ale wczesniej jeszcze mowil ze czas zemsty juz przyszedl
itakie tam. A babunia nawet nie chciala wyslac jakis ANBU za nim, bo
stwierdzilaze to bez sensu, marnowac ludzi i czas, na niego, bo i tak
nie wroci. –opowiedzial jej
-
Wiesz co to by bylo, jakby on teraz zjawil sie wwiosce?! Sakura
pewnie poraz kolejny by uciekla! I watpie zebysmy jakiedykolwiek
wiecej zobaczyli! – dodala bardzo powaznym jak na nia tonem
glosu.Naruto nie chcial juz dalej ciagnac tej rozmowy, bo wiedzial ze
ona ma na tentemat calkowite inne zdanie i on, a klotni nie chcial z
tego wywiazywac, nietydzien przed slubem...
~~**~~
Ten
tydzien minal szybko... A wszystko przez wesele ktorepochlanialo
kazda wolna chwile panstwa mlodych jak i ich przyjaciol. Pogodatego
dnia byla wprost idealna na taka wielka uroczystosc. Temperatura nie
bylaani za wysoka ani za niska, byla doskonala. Lekki letni wiaterek
powiewal odczasu do czasu. Slub jak i wesele mialo sie odbyc w
posiadlosci klanu Hyuga, naprosbe Lord’s Hiashi’ego. Hinata
wlasnie stala przed wielkim lustrem w swoimpokoju. Na sobie miala juz
piekna dluga biala suknie, ktora nie byla zbytbogato zdobiona, byla
skromna. Jednak wlasnie taka do niej pasuje najbardziej,co dodawalo
pannie mlodej wiecej uroku i czaru. Wraz z nia byla TenTen,
Ino,Sakura i maly Dai, ktory wszedzie towarzyszyl mamie. Po chwili
rozleglo sieciche pukanie do drzwi, na co po sekundzie drzwi sie
lekko uchylily, a dopokoju weszla blondynka sredniej wielkosci.
-
Temari, jak sie ciesze ze przyjechalas wraz z Shikamaruz Suny. –
oznajmila granatowo wlosa widzac pustynna ksiezniczke, kunoichi
sietylko usmiechnela. Po chwili jej wzrok natknal sie na sylwetke
rozowo wlosej,na jej twarzy malowalo sie zdziwienie.... nie wiedziala
ze ona wrocila, jednaknic nie mowila. Nie byla z nia za blisko, nie
to co z reszta dziewczyn. W koncugdy sprowadzila sie do Konohy na
jakis czas, Haruno juz w wiosce nie bylo.
-
Chyba juz czas. – powiedziala Yamanaka zerkajac nazegarek
-
Nie martw sie bedzie dobrze. – dodala TenTen widzacwyraz twarzy
swojej szwagierki
-
O siebie sie nie martwie, tylko o Naruto, blagam powiedzcieze nie
zapomnial dac Jirayi obraczek, bo go zabije. –
powiedziala,przypominajac sobie o zlotych obraczkach ktore powierzyla
jemu, aby przez jakisczas je przetrzymal a pozniej przekazal
swiadkowi, ktorym byl wlasnie jeden zlegendarnych Sanninow.
-
Spokojnie pojde sie dowiedziec i jak cos wszystkonaprawic, jednak ty
wyjdz za piec minut, jak to bylo zaplanowane. – powiedzialazielono
oka i wraz z synem wyszla z pomieszczenia.
~~**~~
Uroczystosc
miala sie odbyc w ogrodzie, gdzie juzwiekszosc gosci byla zebrana,
brakowalo tylko kilku, ktore byly wraz z pannalub panem mlodym.
Sakura zwaznym krokiem podazala w strone pokoju w ktorym mialbyc
Naruto, gdy tam weszla nikogo jednak juz nie zastala w nim. Wiec
wyszla naogrod, gdzie jak przewidywala powinien byc. I miala racje
Uzumaki czekal juzprzy oltarzu i ksiedzu. Wolnym krokiem podeszla do
neigo, tak aby goscieweselni nie dowiedzieli sie ze cos jest nei tak.
-
Dales obraczki Jirayi? – spytala
-
Co? Jakie obraczki? – spytal, jednak w przeciagu pieciusekund
doszlo do niego o co mu chodzi i panicznie zaczal przeszukiwac
swojekieszenie w poszukiwaniu malego pudeleczka z wyjatkowa
zawartoscia w srodku.Jiraya ktory stal z boku, widzial co sie dzieje
wiec przyblizyl sie nieco donich
-
Sakura co sie dzieje? – zapytal
-
Zgubilem obraczki! – panikowal, odpowiadajac tym samymza nia na
pytanie zadane przez Sannina
-
Przeciez mi je dales nad ranem, bo nie chciales ichzgubic. –
odpowiedzial legendarny, wskazujac na male pudeleczko ktore trzymal
wdloni
-Naruto...
– powiedziala Sakura przez zacisniete zeby –Masz szczescie ze nie
chce psuc ci slubu, bo by bylo z toba nie najlepiej. – dodalai wraz
z synem udala sie na miejsca ktore byly zarezerwowane dla nich.
Po
jakis dwoch minutach ceremonia zaslubin Hyugi iUzumakiego rozpoczela
sie. O dziwo nie bylo zadnej wpadki w wykonaniu panamlodego. Wiec
wszystko wyszlo niemalze idealnie, liczac wczesniejsza wpadke
zobraczkami. Odrazu po slubie, rozpoczelo sie przyjecie weselne, na
ktorymwszyscy sie swietnie bawili. Przyjechal nawet sam Kazekage,
ktory w pewnymmomencie nawet po prosil do tanca Haruno. Blad wlosa
kobieta wlasnie usiadlaprzy swoim stoliku i juz miala wypic kieliszek
sake, gdy nagle tuz obok niej,pojawil sie jeden czlonek specjalnego
oddziwlu ANBU.
-
Tsunade-same, jestes pilnie proszona do szpitala. –oznajmil
~
Akurat teraz... ~ marudzila w myslach
-
Dobrze zaraz sie tam zjawie. – odpowiedziala, na cozamaskowany
ninja zniknal a sama Kage kierowala sie w strone wyjscia zposiadlosci
Hyuga, gdy nagle ktos sie do niej odezwal.
-
Gdzie pani idzie? – spytal glosik malego chlopca
-
Musze isc na chwile do szpitala, ale przekaz mamie ireszcie ze wroce,
gdyby sie pytali. – odpowiedziala i takze zniknela, kierujacsie w
strone szpitala... Nawet nie spodziewala sie co tam zastanie... a
raczejkogo...
No comments:
Post a Comment