Nastepnego
dnia tak jak zapowiedzieli przyjaciele,przyszli ponownie aby skonczyc
to za rozpoczeli poprzedniego dnia. Po kilkudniach doprowadzili caly
dom do czystosci i porzadku. Sakurze wszystko siepodobalo w nowym
domu, procz jednego malego szczegolu jakim byla okolica wktorej ow
dom sie znajdowal. A mianowicie trzy uliczki dalej znajdowala
sieopustuszona i zrujnowana doszczetnie posiadlosc klanu Uchihy,
jednak niezapuszczala sie tam, a tym bardziej nie pozwala swojemu
synowi isc w tamtaokolice. Z kazdym nowym dniem przygotowania do
slubu zwiekszaly sie, czemuoczywiscie towarzyszyly nerwy panny
mlodej. Zwlaszcza jesli chodzilo oniewiedzy zwiazana z panem mlodym,
ktory dopiero mial sie pojawic za kilka dni.Sakura wyciagnela juz od
Tsunade to gdzie bedzie pracowac, a mialo to byc wszpitalu na
stanowisku ordynatora, jednak zgodzila sie takze na pojscie namisje
od czasu do czasu, jesli to bedzie konieczne, zostawiajac wczesniej
synapod opieka ktorejs przyjaciolki. Swoja praca miala zaczac dopiero
na drugidzien po hucznym weselu Naruto i Hinaty. Mijaly dni, az
minely dwa tygodnie odpowrotu Sakury. Cala wioska wiedziala juz kim
dla niej jest maly kruczo wlosychlopiec. Jednak nie wiedzieli kim
jest ojciec, chociaz co nie ktorzy domyslalisie, zwazywszy na wyglad
Daisuke, ale nie mowili o tym na glos, zwlaszcza jesliHaruno nie
chciala o tym mowic ani wspominac.
W
tym czasie, w miejscowej kawiarni siedziala zielono okawraz z synem
i Hinata. Bialo okanajwidoczniej bardzo sie stresowala. Cala
trojka zajadala sie lodami o roznychsmakach.
-
Hinata spokojnie, wszystko bedzie dobrze. Najwazniejszabyla sukienka,
ktora juz masz i wisi w szafie, czekajac na ten najwazniejszydzien w
twoim zyciu. – powiedziala probujac pocieszyc przyjaciolke
-
No ale Naruto jeszcze nie ma, a bez niego slubu niebedzie. –
odpowiedziala zmarnowanym tonem, na co Sakura sie zachichrala
-
Napewno sie zjawi, on napewno by nie przegapil takiejceremonii. –
dodala z usmiechem na twarzy
-
A co jesli sie rozmyslil i juz nie wroci? – pytalazdesperowanym
glosem
-
Nigdy by sie nie rozmyslil. Pamietaj ze to NarutoUzumaki, ten ktory
zawsze trzyma dotrzymanego slowa i calym soba darzy doniego. –
spadkobiernica byakugan chwile sie zastonowila nad slowami
ktorewlasnie uslyszala z ust rozowo wlosej
-
Moze masz racje. – przytaknela
-
Nie moze, tylko napewno mam racje. Pewnie teraz wracajuz do wioski i
niedlugo znowu bedziecie razem. – poprawila ja dodajac swojedwa
grosze, jednak nawet nie wiedziala jak bardzo ma racje.
-
Mamo... – przerwal im Daisuke, na co Sakura spojrzalasie na niego
pytajcym wzrokiem – Ja chce dokladke. – powiedzial wskazujac
naswoj pucharek ktory byl zupelnie pusty, w przeciwienstwie do
pucharow dwochkobiet.
-
Czy ty czasami nie polkneles tych lodow w calosci? –spytala Hyuga
zartobliwym tonem
-
Szczerze to z lodami jest tak zawsze. – powiedzialarozowo wlosa do
przyjaciolki – Dobrze, ale to ostatnie na dzisiaj. –
dodalazwracajac sie do syna, po czym podala mi kilka monet i chlopiec
podbiegl dolady poprosic o nowa porcje lodow. Nie minela nawet minuta
gdy wrocil juz znowa porcja truskawkowo-malinowych lodow. Siedzieli
tak jeszcze dobre polgodziny omawiajac ostatnie szczegoly slubu,
jednak w pewnym momencie ktos imprzeszkodzil. Kolo nich nie wiadomo
skad pojawil sie ich dawny sensei zakademi, Iruka.
-
Ohayo, Hinata, Sakura i Daisuke. – przywital sie, a onizrobili to
samo – Tsunade-sama wzywa cie do siebie. – dodal zwracajac
siebezposrednio do zielono okiej
-
Ah, wiec koniec przyjemnosci. – westchnela rozowowlosa, wstajac od
stolu, to co samo uczynily takze dwie osoby z ktorymi razemsiedziala
przy stoliku. – Hinata pozniej jeszcze do ciebie wpadne. – dodala
naco bialo oka przytaknela skinieniem glowy i wraz z synem skierowala
sie wstrone gabinetu Piatej.
~~**~~
Gabinet
Hokage... Blad wlosa kobieta siedziala za swoimduzym drewnianym
biurkiem i rozmawiala zaciecie z niebiesko okim mezczyzna,ktory pare
minut temu wrocil ze swojej misji i juz sprawial problemu, co
wzupelnosci bylo podobne do niego.
-
Babuniu, no ale ja mowie prawde!! On zamierza tozrobic!! Rozmawialem
z nim!! – mowil wyraznie poddenerwowany lekko
-
Moja odpowiedz jednak nadal brzmi nie! – odpowiedzialapodniesionym
glosem – I NIE MOW DO MNIE „BABUNIU” BO NIE DOZYJESZ
SWOJEGOSLUBU!!!!! – wykrzyczala
-
To jest niesprawiedliwe wzgledem mnie i jego!!! –krzyczal nadal nie
dajac za wygrana, byl taki zdenerwowany ze Tsunade nie chcewykonac
tego o co ja tak przeciez grzecznie prosi... – Dlaczego nie
chcesz siezgodzic?!!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!? – krzyczal dalej
-
Mam swoje powody i nie tylko ja. – odpowiedzialazmieniajac ton, na
co ten odrazu zareagowal i z calej sily walnal dloni o jejbiurko, tak
ze wszystko na nim podskoczylo
-
Mowie NIE to Nie!!! – dodala posylajac mu morderczespojrzenie i
pewnie tak by trwalo to bez konca, gdyby nie pukanie do drzwi.Jednak
to nie przeszkadzalo Uzumaki’emu opierac sie dloni o biurko
wielmoznej islac jej rownie mordercze spojrzenia, za brak
przychylnosci z jej strony. Bladwlosa kobieta nie odwrywajac od
swojego goscia wzroku, mimo wolnie rzucila wstrone drzwi swoje ostre
„wejsc”, z poczatku nie zauwazyli kto wszedl dosrodka, bo byli
zbyt zajeci „soba”.
-
Tsunade-sama wz... – uslyszeli, jednak w pewnymmomencie kunoichi
urwala, widzac kto takze przebywa w gabinecie. Gdy do uszubladyna
doszedl dzwik tego glosu, odrazu jego niebieskie oczy zmienily
swojatrajektorie, z „babuni” na stara przyjaciolke. Jego teczowki
gwaltowie sierozszerzyly, nie mogl uwierzyc ze ona stoi wlasnie
tutaj.
-
SAKURA!!! – wykrzyczal uradowanym glosem, szybkopodbiegajac do niej
i ja przytulajac serdecznie, o dziwo nie przywalila mu,jakby zrobila
to jeszcze kilka lat temu, chociaz... – Kiedy wrocilas?!?! Igdzie
sie podziewalas przez szesc lat!!! – krzyczal, jednak nie byly to
krzykiwyrazajace zlosc, tylko szczescie...
-
Spokojnie Naruto, zaraz ci wszystko powiem, tylko puscmnie! –
powiedziala takze lekko podniesionym glosem i juz jej piesc
sieszykowala do wyladowania na blad czuprynie, gdy ten odskoczyl jak
oparzony odniej i spogladal sie na malego chlopczyka, ktorego dopiero
teraz zauwazyl.
-
Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KIM
TYJESTES?!?!?!??!?!?!??!?!?! I CZEMU WYGLADASZ JAK
SASUKE!?!?!?!?!?!?!??!?!?! –wydarl sie na caly gabinet jak i na
cala wioske. Sakura wlasnei bala sie tegomomentu, dlatego wpierw
chciala porozmawiac z przyjacielem na osobnosci iwszystko mu
wytlumaczyc, a pozniej dopiero miala przedstawic mu syna... jednaksie
jej to nie udalo. Po reakcji na twarzy Piatej, domyslila sie ze ta
calasytuacja byla tylko i wylacznie czystym przypadkiem. Daisuke
lekko sieprzestraszyl tego krzyku z nienacka, odrazu schowal sie za
swoja mame. Lecz pochwili wychylil sie zza niej i spytal...
-
Sasuke? Kim jest Sasuke?
-
JAK TO KIM JEST SASUKE?!?!?!?!?!?! CHODZI O... – zaczalponownei
wrzeszczec jednak wielmozna mu przerwala, wyrzucajac go z
gabinetuprzez zamkniete drzwi w ktorych teraz widnialo „przejscie”
w ksztalciepodobizny Uzumaki’ego.
-
ANI SLOWA WIECEJ!!! – krzyknela w jego strone, gdy tensie podniosl
z podlogi na korytarzu i poraz kolejny stanal w gabinecie – A
inaprawisz mi drzwi. – rzucila do niego, jednak ten to zignorowal,
bardziej gointeresowal dzieciak niz glupie drzwi.
-
Nigdzie nie pojde, dopoki nie dowiem sie czemu onwyglada jak „ON”!
– dodal
-
To jest moj syn! I zwie sie Daisuke Haruno. –odpowiedziala rozowo
wlosa
-
To nie jest odpowiedz na moje pytanie! – dodal oburzonyi chwile sie
zastanowil nad tym co wlasnie uslyszal – TWOJ SYN?!?!?! – wydarl
sie
-
Dokladnie, a co do reszty to powinienes juz skojarzycco niektore
fakty! – odpowiedziala lekko poirytowana, nie chciala aby tarozmowa
sie tak potoczyla, jednak juz nic z tym nie da sie zrobic.
-
Jakie fakty? – spytal zdziwiony drapiac sie po glowiei,jego pytanie
wywolala nie maly wstrzas psychiczny Sakury i Piatej...
-
Porozmawiamy gdy dorosniesz!!! – odpowiedziala zdenerwowanarozowo
wlosa i wraz z synem wyszla z gabinetu, nie rozmawiajac praktycznie
zeswoja przelozona, po co ja wzywala...
-
A jej co sie stalo? – spytal nadal zdziwiony, widzacreakcje swojej
przyjaciolki z druzyny
-
A ty jeszcze nie zalapales. – westchnela blad wlosa
-
Czego?
-
Daisuke jest jej synem i... i Sasuke, jednak on o tymnic nie wie. I
pod ZADNYM pozorem nie moze sie tego dowiedziec! Tak chceSakura, wiec
nie rujnuj tego!! – powiedziala lekko zirytowana
-CCCCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOO?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?
– krzyknal,nie mogl uwierzyc w to co wlasnie uslyszal
~~**~~
Z
najwazniejszego budynku w Konoha, wlasnie wyszlazielono oka, wraz z
kruczowlosym. Szli przez chwile w zupelnej ciszy w stroneswojego
domu. Przez to cale zamieszanie Sakura zapomniala ze obiecala
Hinacieze do niej przyjdzie. Po dluzszej chwili myslenia, odezwala
sie do syna.
-
Dai co bys zjadl dzisiaj na kolacje? – spytala – Procz lodow.–
dodala, wiedzac ze on wlasnie o to poprosi
-
Eee... jajecznice. – odpowiedzial i zlapal mame za rekei poraz
kolejny zapadla cisza, ktora tym razem to on przerwal a nie ona –
Mamo...– zaczal
-
Hm?
-
Kim jest Sasuke??
No comments:
Post a Comment