39. Mamy kłopoty

Słowa starca jak brzytwa przecięły atmosferę. Kruczowłosy zmarszczył brwi, nie wiedząc do końca, co takiego ciekawego na temat Uchihy ma mu do przekazania. Jednak obiecał Sakurze, że da jej już spokój i nie będzie jej nękał. Zostali przyjaciółmi, mimo iż nie spodobało się to jej mężowi. A teraz dostał propozycję przyłączenia się do Korzeni, tak jak za dawnych lat. Lecz jeśli się zgodzi na ową propozycję, to oznacza naruszenia warunków przyjaźni, gdyż będzie spiskował przeciwko człowiekowi, który jest jej mężem. Jednak biorąc pod uwagę dobre intencje z jego strony, musi ją chronić, tak samo jak całą wioskę. Bo przecież tak powinien zachować się prawdziwy przyjaciel jak i patriota. A w Konoha takich osób nie brakowało. W głowie analizował wypowiedz swojego dawnego przywódcy. Miał nie mały orzech do zgryzienia.
- Zgodzę się pod warunkiem, że Sakura nie dowie się, że jestem twoim szpiegiem. – odpowiedział po chwili głębszego zamyślenia. Na twarzy Danzou zawitał uśmiech tryumfu, po raz kolejny ma przewagę nad Hokage…
- A więc codziennie chcę widzieć raport o poczynaniach Tsunade jak i jej zaufanych członków.
- Nie tak prędko, mów, co wiesz o Uchiha! – warknął. Chciał wiedzieć w tej chwili, co takiego udało się mu ukryć, aby móc jak najszybciej ostrzec Sakurę, przed jego poczynaniami. Jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że ona przed chwilę opuściła wioskę.
- Skoro tak Ci śpieszno… Lecz wiec, że nie możesz ingerować w żadne poczynania. Nie ostrzegaj nikogo, a przede wszystkim Haruno. Ona i tak jest już w to zamieszana, nawet o tym nie wiedząc. Jeśli jej powiesz… zginie powolną i bolesną śmiercią. – ostrzegł go jakby czytał mu w myślach, wiedząc, co chciał zrobić. – Co do Uchihy… jego planem jest zniszczenie wioski… całej… wraz z wszystkimi mieszkańcami. A my na to nie możemy pozwolić. – dodał spokojnie
- To, po jaką cholerę żeniliście go z Sakurą?!?!?!?! – wydarł się. W tej chwili szargały nim emocje, nie był w stanie pohamować swoich negatywnych uczuć.
- Uspokój, się mój młody uczniu… Są sprawy, o których nie masz najmniejszego pojęcia i które nigdy nie mogą ujrzeć światła dziennego. Po wtedy nawet bez zemsty Uchihy, Kraj Ognia zmieni się w popiół. – po ciele kruczowłosego przeszły dreszcze. A więc jest jeszcze coś, o czym nie ma pojęcia. Jednak, aby dowiedzieć się wszystkiego musi grać na dwa fronty… Ale jaką stronę wybierze podczas ostatecznego starcia to się okaże…
W tym samym czasie w głębi lasu, w pewnej grocie spoczywał, Madara. Który za pomocą scyzoryka strugał coś w patyku. W owej jaskini również znajdowało się jedno z ciał Pein’a, które nie dawno przyszło, aby dotrzymać mu towarzystwa. A także, aby zdawać relacje swojemu przełożonemu.
- Co robimy z kobieta? Mamy teraz idealną okazję. – odezwało się demoniczne wcielenie przywódcy brzasku
- Damy ostatnią szanse Sasuke. Jeśli zawiedzie będzie musieli ingerować, a jak na razie poślij jej krótkie ostrzeżenie. – skitował Uchiha, na co jego towarzysz wstał z ziemi i podążył w kierunku wyjścia z jaskini… Aby zaraz kierować się w miejsce, gdzie przetnie się drogą z różowowłosą Kunoichi jak i jej towarzyszką w podróży…
Granatowo włosa właśnie przechadzała się wraz z córką po uliczkach swojej rodzinnej wioski. Jej celem było miejsce, w którym znajduję się jej mąż. Do posiadłości klanu Uchiha. Jednak nie szła tam tylko po to, że Naruto się tam znajduje, Sakura poprosiła ją, aby w odpowiednim momencie, uświadomiła mu gdzie właśnie przebywa. Co łatwym zadaniem nie będzie, no, ale co się nie robi dla przyjaciół. Z różowowłosa widziała się jakieś trzy godziny temu, po czym wyruszyła na misję. Lecz nie powiedziała miejsca, gdyż domyśliła się, że Sasuke mógłby łatwo to od niej wyciągnąć. Nawet nie prosząc jej o to, tylko używając swojego kekei genkai. Jej blond włosa córka szła obok niej podskakując wesoło. Widocznie wyspała się w trakcie swojej popołudniowej drzemki. Wolnymi krokami dochodziły właśnie do owej posiadłości. Hinata nie wiedziała, czemu jednak za każdym razem, gdy była w pobliżu tego domu to po jej ciele przechodziły zimne dreszcze, tak samo było i w tej chwili. Jej dłoń powędrowała ku metalowej furtce, którą po chwili otworzyła, aby wraz z córką mogły wejść na teren posiadłości. Gdy już się tam znalazły podeszły ku drewnianym drzwiom. Zapukała głośno. W przeciągu minuty drzwi otworzyła jej czerwono włosa kunoichi, z okularami na nosie.
- My do Naruto i Sasuke. – powiedziała Uzumaki zanim tamta zdążyła otworzyć swoje usta. Karin miała dość robienia za odźwierną, ale cóż poradzić. Wpuściła je do środka…
- Są w salonie. – odparła siląc się na jakikolwiek uśmiech z jej strony, po czym skierowała się ku swojemu pokojowi… Natomiast Hinata wraz z córką zaczęły podążać ku pomieszczeniu, wskazanym przez okularnicę. Zanim przekroczyła próg salonu, już z daleka słyszały głos twardogłowego ninja numer 1, jak i oschły ton Uchihy, widocznie znowu pogrążyli się w swojej konwersacji, która nie miała końca… Gdy tylko stanęła w łuku, hebanowe tęczówki od razu ją ujrzały.
- Hej. – przywitała się granatowo włosa, chcąc jeszcze przez chwilę poukładać sobie w głowie wypowiedź na temat jego żony. Blond włosy shinobi od razu słysząc ten głos odwrócił się za siebie.
- Hinata! – krzyknął zrywając się z fotela, na którym siedział, jednak to nie był krzyk szczęścia, a wręcz przeciwnie… - Co ty tu robisz?! Przecież miałaś leżeć w domu i odpoczywać! Wiesz, że nie wolno Ci się przemęczać! Mówiłem, że sam przyjdę podziękować Sakurze za ten przepis na wywar na anty-kaca! – mówił podniesionym głos, troszcząc się o żonę. Kruczowłosy przyglądał się temu ze zdziwieniem. Po żonie jego przyjaciela nie widać jeszcze, aby była w ciąży. Dopiero za jakiś miesiąc miał się pojawić brzuszek. A on już zaczyna się o nią martwić, jakby była porcelanową lalką. Której broń boże nikt nie mógł dotknąć. Mimowolnie jego kącik ust podniósł się ku górze, aby po niepełnych kilku sekundach opadł, przywracając mu maskę obojętności.
- Ale jej tu nie ma. Siedzisz tu pół dnia. Powiedziałem, że jak wróci to jej przekażę, że byłeś! – warknął Uchiha w stronę przyjaciela
- A ja powiedziałem, że nigdzie się nie ruszę dopóki z nią nie porozmawiam! Muszę się wytłumaczyć z mojej głupoty zanim mnie zabije! – powiedział podenerwowany
- Zabije? Coś ty znowu zrobił?
- Ehh… pamiętasz ostatni wieczór? – zapytał niepewnie, na co kruczowłosy przytaknął głową – No to… ten teges… zapytałem się jej, kiedy zostanę wujkiem. – wyszczerzył się. Mimo iż wyraz twarzy Sasuke był obojętny, jakby mu nie zależało… to w głębi duszy coś tak jakby się w nim ruszył. Fakt, truł Sakurze od początku, że pragnie potomka, ale co by było gdyby naprawdę była w ciąży? Co by wtedy zrobił? Czy naprawdę odważyłby się wybić całą swoją rodziną wioskę? Wraz ze swoim najbliższym przyjacielem i jego rodziną? Naruto był taki szczęśliwy na wieść, że Hinata jest drugi raz w ciąży. Gdyby ją stracił, tak samo jak swojej dzieci, to był by jego koniec. A co z nim, wielkim panem Uchiha. Czy byłby szczęśliwy? Czy w ogóle jest w tej chwili? Zeszłej nocy złączył się ze swoją małżonką, trochę uczuć, co do niej wypłynęło z jego zlodowaciałego serca. Jednak jeszcze nie wszystkie… Dzisiejszego ranka wręcz o nią się martwił, słysząc słowa Juugo. Nie wiedział, czemu, ale nie darowałby sobie gdyby coś jej się stało z jego winy. Chciał dobrze zabraniając jej opuszczać wioskę, gdyż wiedział, że tutaj nie mogą jej zbytnio niczego zrobić. Miał nadzieje, że zrozumie jego decyzje… No właśnie jednak tak się nie stało i zaraz dowie się wszystkiego. – Hinatko ty się widziałaś ostatnia z Sakurą, nie mówiła Ci może, o której zamierza wrócić do domu? – spytał blond włosy swojej żony. Biało oka spojrzała na niego wymownie, po czym spojrzała na zegar. Czas minął tylko jak to powiedzieć… W tym samym czasie mała spadkobierczyni, Byakugan podeszła do kruczowłosego i wyszczerzyła przed nim swoje białe ząbki.
- Czego? – warknął w jej stronę, a ona jeszcze bardziej wpatrywała się w niego swoimi białymi oczami
- Gdzie jest ciocia? – zapytała dziecinnym głosikiem, na co ten tylko wzruszył ramionami. Po czym spojrzał w stronę Hinaty, również czekając na jej odpowiedź.
- No, bo wiecie Sakura… eeemmm… ona… jakby to powiedzieć… - zaczęła i z tego co słyszał już Uchiha, wcale mu się nie podobało to owijanie w bawełnę - … ona tak prędko nie wróci. – dokończyła. Kruczowłosy jak na komendę zerwał się z kanapy, co nieco przestarzało małą Sui, jednak nie zaczęła płakać. Tylko wspięła się na miejsce swojego „wujka”.
- Gdzie ona jest?! – spytał wściekły podchodząc bliżej kunoichi
- Hokage przydzieliła jej misje. Ale nie wiem gdzie, nie powiedziała mi. – odpowiedziała jednym tchem
- Eeee czy ja o czymś nie wiem? – spytał zdezorientowany Uzumaki, spoglądając to na przyjaciela, to na swoją żonę. Kruczowłosy przeszywał ją swoim zimnym wzrokiem, a jego złość była niesamowita. Miał ochotę się na kimś porządnie wyżyć i tą osobą prawdopodobnie będzie, różowowłosa, gdy tylko ją znajdzie. Ośmieliła się mu sprzeciwić, gdy on chciał dobrze… Tylko sęk w tym, że ona nie wie, co się gnieździ w jego głowie i zrobiła mu na złość.
- Kiedy wyruszyła?! – kolejne warknięcie przepełnione jadu
- Ponad trzy godziny temu. – kruczowłosy wyminął ją, po czym wziął swoją katanę spod ściany i wyszedł z pomieszczenia…
- Eee… a ten, czemu się wścieka? – spytał blondyn
- Może dlatego że zabronił Sakurze chodzić na jakiekolwiek misje, a ona specjalnie wyciągnęła od Tsunade misję, aby mu zrobić na złość. – westchnęła. I  w tym samym momencie usłyszeli krzyk kruczowłosego, który najwidoczniej wołał swoich towarzyszy. Którzy w mgnieniu oka zjawili się, gdyż nie spodobał im się za bardzo głos lidera.
- Sasuke-kun, co się stało? – spytała niewinnie Karin
- Przymknij się. – warknął w jej stronę – Suigetsu idziesz ze mną. Wy zostajecie tutaj. Jak będzie się wam nudzić to Juugo możesz naprawić drzwi od łazienki w mojej sypialni, a ty Karin wyplewić ogródek. – powiedział, po czym gestem dłoni kazał się seledynowo włosemu pośpieszyć. Po czym wyszli pozostawiając resztę w niemałym ogłupieniu.
- No to my też już pójdziemy. – wtrąciła Hinata, która zjawiła się w przed pokoju z córką na ręką, a koło niej kroczył jej mąż….
Uchiha wraz ze swoim towarzyszem, szybkim krokiem kierowali się w miejsce znane kruczowłosemu. Jego nerwy były już mocno nadszarpnięte. A złość kumulowała się w nim, aby za chwilę eksplodować, z nuklearną siłą.
- Eee… Sasuke gdzie idziemy? – spytał niepewnie Suigetsu, próbując dorównać kroku liderowi
- Do Hokage! – jego głos wręcz emanował empatyczną złością. Seledynowo włosy przełknął głośno ślinę, już wolał plewić ogródek zamiast Karin niż spędzić czas z wściekłym Uchihą. Który w takim stanie jest zdolny niemalże do wszystkiego. Mimo iż ciekawość zżerała go od środka nie zamierzał pytać, po co i dlaczego, bo obawiał się, że to mogło nieco pogorszyć jego stan emocjonalny. W dość szybkim tempie znaleźli się tuż przed drzwiami najważniejszego gabinetu w wiosce.
- Zostań tu! – rzucił do niego ostro, po czym bez pukanie wtargnął do gabinetu blondynki.
- Uchiha! Nie nauczono Cię pukać?!?!?!?!?! – wydarła się na niego, zrywając się jak oparzona z fotela, niemalże wywracając go. On jednak jej pytanie pozostawił na pastwę losu, zresztą nie przyszedł tu po to, aby ona go pouczała.
- Gdzie ją wysłałaś?! – spytał wściekły zbliżając się do jej biurka.  Po tym, co powiedziała jej uczennica, była pewna, że przyjdzie do niej z niezadowoloną miną, żądając wyjaśnień i tak też się stało. Spokojnie opadła z powrotem na swój fotel, rozmyślając nad rozsądną odpowiedzią.
- Na misję. – odparła
- To wiem! Ale gdzie dokładnie!?
- Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, a obiecuję, że wylądujesz po drugiej stronie wioski z wielkim hukiem!! – zagroziła, a co miała innego zrobić. Jest Hokage, najważniejszą osobą w wiosce, a do tego jeszcze wnuczką założyciela owego kraju. Szacunek jej się należy.
~ Mimo wszystko jesteście podobni do siebie. ~ przeleciało jej przez myśl
Widząc, że Uchiha nieco się uspokoił, a na jego twarzy pojawił się nieznaczny grymas, postanowiła kontynuować.
- Wysłałam ją do Tanzaku Gai, wraz z Ino. Mają coś odnaleźć, to nie groźna misja. – odpowiedziała
- Wyruszam za nią. – powiedział ostro
- Czemu sądzisz że Ci na to pozwolę? – spytała z ironią. Sakura nie będzie za bardzo zadowolona, gdy spotka się z nim na misji.
- Mam nadzieję, że nie zapomniałaś naszej rozmowy tuż po ślubie. – odparł, mając ja tym samym w garści
~ Cholerny Uchiha! ~ przeklęła w myślach na kruczowłosego, a na jej twarzy również pojawił się grymas
- Jeśli spadnie jej chociaż jeden włos z głowy, to przysięgam że znajdę Cię wszędzie, a wtedy pożałujesz że się urodziłeś! – warknęła wściekle, nie lubiła jak się ją szantażowało
- I takie nastawienie lubię. Suigetsu ze mną idzie, pozostała dwójka zostaje w wiosce. – powiedział, po czym wyszedł z gabinetu…. Gdy drzwi się zatrzasnęły, jej dłoń powędrowała ku szufladzie, z której wyciągnęła buteleczkę swojego ulubionego alkoholu…
- Co ty kombinujesz Uchiha? – spytała sama siebie i jednym haustem wypiła zawartość owej buteleczki, gdy już jej dłoń sięgała po kolejną, usłyszała pukanie do drzwi. Mimo wolnie rzuciła ku drzwiom krótkie „wejść”. Swoją głową oparła na wewnętrznej części dłoni i spoglądała, jak Hyuga wchodzi do jej gabinetu.
- Przynajmniej ty jeden masz maniery. – powiedziała pod nosem, co doszło do słuchu shinobi, który zrobił zdziwioną minę. Lecz zignorował to, gdyż miał coś o wiele ważniejszego do przekazania Wielmożnej…

- Mamy kłopoty… - powiedział, na co blondynka zmarszczyła brwi i jak na komendę wyprostowała się, aby móc wysłuchać tego, co mam jej do powiedzenia Neji…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya