Słowa
starca jak brzytwa przecięły atmosferę. Kruczowłosy zmarszczył
brwi, nie wiedząc do końca, co takiego ciekawego na temat Uchihy ma
mu do przekazania. Jednak obiecał Sakurze, że da jej już spokój i
nie będzie jej nękał. Zostali przyjaciółmi, mimo iż nie
spodobało się to jej mężowi. A teraz dostał propozycję
przyłączenia się do Korzeni, tak jak za dawnych lat. Lecz jeśli
się zgodzi na ową propozycję, to oznacza naruszenia warunków
przyjaźni, gdyż będzie spiskował przeciwko człowiekowi, który
jest jej mężem. Jednak biorąc pod uwagę dobre intencje z jego
strony, musi ją chronić, tak samo jak całą wioskę. Bo przecież
tak powinien zachować się prawdziwy przyjaciel jak i patriota. A w
Konoha takich osób nie brakowało. W głowie analizował wypowiedz
swojego dawnego przywódcy. Miał nie mały orzech do zgryzienia.
-
Zgodzę się pod warunkiem, że Sakura nie dowie się, że jestem
twoim szpiegiem. – odpowiedział po chwili głębszego zamyślenia.
Na twarzy Danzou zawitał uśmiech tryumfu, po raz kolejny ma
przewagę nad Hokage…
-
A więc codziennie chcę widzieć raport o poczynaniach Tsunade jak i
jej zaufanych członków.
-
Nie tak prędko, mów, co wiesz o Uchiha! – warknął. Chciał
wiedzieć w tej chwili, co takiego udało się mu ukryć, aby móc
jak najszybciej ostrzec Sakurę, przed jego poczynaniami. Jednak nie
zdawał sobie sprawy z tego, że ona przed chwilę opuściła wioskę.
-
Skoro tak Ci śpieszno… Lecz wiec, że nie możesz ingerować w
żadne poczynania. Nie ostrzegaj nikogo, a przede wszystkim Haruno.
Ona i tak jest już w to zamieszana, nawet o tym nie wiedząc. Jeśli
jej powiesz… zginie powolną i bolesną śmiercią. – ostrzegł
go jakby czytał mu w myślach, wiedząc, co chciał zrobić. – Co
do Uchihy… jego planem jest zniszczenie wioski… całej… wraz z
wszystkimi mieszkańcami. A my na to nie możemy pozwolić. – dodał
spokojnie
-
To, po jaką cholerę żeniliście go z Sakurą?!?!?!?! – wydarł
się. W tej chwili szargały nim emocje, nie był w stanie pohamować
swoich negatywnych uczuć.
-
Uspokój, się mój młody uczniu… Są sprawy, o których nie masz
najmniejszego pojęcia i które nigdy nie mogą ujrzeć światła
dziennego. Po wtedy nawet bez zemsty Uchihy, Kraj Ognia zmieni się w
popiół. – po ciele kruczowłosego przeszły dreszcze. A więc
jest jeszcze coś, o czym nie ma pojęcia. Jednak, aby dowiedzieć
się wszystkiego musi grać na dwa fronty… Ale jaką stronę
wybierze podczas ostatecznego starcia to się okaże…
W
tym samym czasie w głębi lasu, w pewnej grocie spoczywał, Madara.
Który za pomocą scyzoryka strugał coś w patyku. W owej jaskini
również znajdowało się jedno z ciał Pein’a, które nie dawno
przyszło, aby dotrzymać mu towarzystwa. A także, aby zdawać
relacje swojemu przełożonemu.
-
Co robimy z kobieta? Mamy teraz idealną okazję. – odezwało się
demoniczne wcielenie przywódcy brzasku
-
Damy ostatnią szanse Sasuke. Jeśli zawiedzie będzie musieli
ingerować, a jak na razie poślij jej krótkie ostrzeżenie. –
skitował Uchiha, na co jego towarzysz wstał z ziemi i podążył w
kierunku wyjścia z jaskini… Aby zaraz kierować się w miejsce,
gdzie przetnie się drogą z różowowłosą Kunoichi jak i jej
towarzyszką w podróży…
Granatowo
włosa właśnie przechadzała się wraz z córką po uliczkach
swojej rodzinnej wioski. Jej celem było miejsce, w którym znajduję
się jej mąż. Do posiadłości klanu Uchiha. Jednak nie szła tam
tylko po to, że Naruto się tam znajduje, Sakura poprosiła ją, aby
w odpowiednim momencie, uświadomiła mu gdzie właśnie przebywa. Co
łatwym zadaniem nie będzie, no, ale co się nie robi dla
przyjaciół. Z różowowłosa widziała się jakieś trzy godziny
temu, po czym wyruszyła na misję. Lecz nie powiedziała miejsca,
gdyż domyśliła się, że Sasuke mógłby łatwo to od niej
wyciągnąć. Nawet nie prosząc jej o to, tylko używając swojego
kekei genkai. Jej blond włosa córka szła obok niej podskakując
wesoło. Widocznie wyspała się w trakcie swojej popołudniowej
drzemki. Wolnymi krokami dochodziły właśnie do owej posiadłości.
Hinata nie wiedziała, czemu jednak za każdym razem, gdy była w
pobliżu tego domu to po jej ciele przechodziły zimne dreszcze, tak
samo było i w tej chwili. Jej dłoń powędrowała ku metalowej
furtce, którą po chwili otworzyła, aby wraz z córką mogły wejść
na teren posiadłości. Gdy już się tam znalazły podeszły ku
drewnianym drzwiom. Zapukała głośno. W przeciągu minuty drzwi
otworzyła jej czerwono włosa kunoichi, z okularami na nosie.
-
My do Naruto i Sasuke. – powiedziała Uzumaki zanim tamta zdążyła
otworzyć swoje usta. Karin miała dość robienia za odźwierną,
ale cóż poradzić. Wpuściła je do środka…
-
Są w salonie. – odparła siląc się na jakikolwiek uśmiech z jej
strony, po czym skierowała się ku swojemu pokojowi… Natomiast
Hinata wraz z córką zaczęły podążać ku pomieszczeniu,
wskazanym przez okularnicę. Zanim przekroczyła próg salonu, już z
daleka słyszały głos twardogłowego ninja numer 1, jak i oschły
ton Uchihy, widocznie znowu pogrążyli się w swojej konwersacji,
która nie miała końca… Gdy tylko stanęła w łuku, hebanowe
tęczówki od razu ją ujrzały.
-
Hej. – przywitała się granatowo włosa, chcąc jeszcze przez
chwilę poukładać sobie w głowie wypowiedź na temat jego żony.
Blond włosy shinobi od razu słysząc ten głos odwrócił się za
siebie.
-
Hinata! – krzyknął zrywając się z fotela, na którym siedział,
jednak to nie był krzyk szczęścia, a wręcz przeciwnie… - Co ty
tu robisz?! Przecież miałaś leżeć w domu i odpoczywać! Wiesz,
że nie wolno Ci się przemęczać! Mówiłem, że sam przyjdę
podziękować Sakurze za ten przepis na wywar na anty-kaca! – mówił
podniesionym głos, troszcząc się o żonę. Kruczowłosy przyglądał
się temu ze zdziwieniem. Po żonie jego przyjaciela nie widać
jeszcze, aby była w ciąży. Dopiero za jakiś miesiąc miał się
pojawić brzuszek. A on już zaczyna się o nią martwić, jakby była
porcelanową lalką. Której broń boże nikt nie mógł dotknąć.
Mimowolnie jego kącik ust podniósł się ku górze, aby po
niepełnych kilku sekundach opadł, przywracając mu maskę
obojętności.
-
Ale jej tu nie ma. Siedzisz tu pół dnia. Powiedziałem, że jak
wróci to jej przekażę, że byłeś! – warknął Uchiha w stronę
przyjaciela
-
A ja powiedziałem, że nigdzie się nie ruszę dopóki z nią nie
porozmawiam! Muszę się wytłumaczyć z mojej głupoty zanim mnie
zabije! – powiedział podenerwowany
-
Zabije? Coś ty znowu zrobił?
-
Ehh… pamiętasz ostatni wieczór? – zapytał niepewnie, na co
kruczowłosy przytaknął głową – No to… ten teges… zapytałem
się jej, kiedy zostanę wujkiem. – wyszczerzył się. Mimo iż
wyraz twarzy Sasuke był obojętny, jakby mu nie zależało… to w
głębi duszy coś tak jakby się w nim ruszył. Fakt, truł Sakurze
od początku, że pragnie potomka, ale co by było gdyby naprawdę
była w ciąży? Co by wtedy zrobił? Czy naprawdę odważyłby się
wybić całą swoją rodziną wioskę? Wraz ze swoim najbliższym
przyjacielem i jego rodziną? Naruto był taki szczęśliwy na wieść,
że Hinata jest drugi raz w ciąży. Gdyby ją stracił, tak samo jak
swojej dzieci, to był by jego koniec. A co z nim, wielkim panem
Uchiha. Czy byłby szczęśliwy? Czy w ogóle jest w tej chwili?
Zeszłej nocy złączył się ze swoją małżonką, trochę uczuć,
co do niej wypłynęło z jego zlodowaciałego serca. Jednak jeszcze
nie wszystkie… Dzisiejszego ranka wręcz o nią się martwił,
słysząc słowa Juugo. Nie wiedział, czemu, ale nie darowałby
sobie gdyby coś jej się stało z jego winy. Chciał dobrze
zabraniając jej opuszczać wioskę, gdyż wiedział, że tutaj nie
mogą jej zbytnio niczego zrobić. Miał nadzieje, że zrozumie jego
decyzje… No właśnie jednak tak się nie stało i zaraz dowie się
wszystkiego. – Hinatko ty się widziałaś ostatnia z Sakurą, nie
mówiła Ci może, o której zamierza wrócić do domu? – spytał
blond włosy swojej żony. Biało oka spojrzała na niego wymownie,
po czym spojrzała na zegar. Czas minął tylko jak to powiedzieć…
W tym samym czasie mała spadkobierczyni, Byakugan podeszła do
kruczowłosego i wyszczerzyła przed nim swoje białe ząbki.
-
Czego? – warknął w jej stronę, a ona jeszcze bardziej wpatrywała
się w niego swoimi białymi oczami
-
Gdzie jest ciocia? – zapytała dziecinnym głosikiem, na co ten
tylko wzruszył ramionami. Po czym spojrzał w stronę Hinaty,
również czekając na jej odpowiedź.
-
No, bo wiecie Sakura… eeemmm… ona… jakby to powiedzieć… -
zaczęła i z tego co słyszał już Uchiha, wcale mu się nie
podobało to owijanie w bawełnę - … ona tak prędko nie wróci. –
dokończyła. Kruczowłosy jak na komendę zerwał się z kanapy, co
nieco przestarzało małą Sui, jednak nie zaczęła płakać. Tylko
wspięła się na miejsce swojego „wujka”.
-
Gdzie ona jest?! – spytał wściekły podchodząc bliżej kunoichi
-
Hokage przydzieliła jej misje. Ale nie wiem gdzie, nie powiedziała
mi. – odpowiedziała jednym tchem
-
Eeee czy ja o czymś nie wiem? – spytał zdezorientowany Uzumaki,
spoglądając to na przyjaciela, to na swoją żonę. Kruczowłosy
przeszywał ją swoim zimnym wzrokiem, a jego złość była
niesamowita. Miał ochotę się na kimś porządnie wyżyć i tą
osobą prawdopodobnie będzie, różowowłosa, gdy tylko ją
znajdzie. Ośmieliła się mu sprzeciwić, gdy on chciał dobrze…
Tylko sęk w tym, że ona nie wie, co się gnieździ w jego głowie i
zrobiła mu na złość.
-
Kiedy wyruszyła?! – kolejne warknięcie przepełnione jadu
-
Ponad trzy godziny temu. – kruczowłosy wyminął ją, po czym
wziął swoją katanę spod ściany i wyszedł z pomieszczenia…
-
Eee… a ten, czemu się wścieka? – spytał blondyn
-
Może dlatego że zabronił Sakurze chodzić na jakiekolwiek misje, a
ona specjalnie wyciągnęła od Tsunade misję, aby mu zrobić na
złość. – westchnęła. I w tym samym momencie usłyszeli
krzyk kruczowłosego, który najwidoczniej wołał swoich towarzyszy.
Którzy w mgnieniu oka zjawili się, gdyż nie spodobał im się za
bardzo głos lidera.
-
Sasuke-kun, co się stało? – spytała niewinnie Karin
-
Przymknij się. – warknął w jej stronę – Suigetsu idziesz ze
mną. Wy zostajecie tutaj. Jak będzie się wam nudzić to Juugo
możesz naprawić drzwi od łazienki w mojej sypialni, a ty Karin
wyplewić ogródek. – powiedział, po czym gestem dłoni kazał się
seledynowo włosemu pośpieszyć. Po czym wyszli pozostawiając
resztę w niemałym ogłupieniu.
-
No to my też już pójdziemy. – wtrąciła Hinata, która zjawiła
się w przed pokoju z córką na ręką, a koło niej kroczył jej
mąż….
Uchiha
wraz ze swoim towarzyszem, szybkim krokiem kierowali się w miejsce
znane kruczowłosemu. Jego nerwy były już mocno nadszarpnięte. A
złość kumulowała się w nim, aby za chwilę eksplodować, z
nuklearną siłą.
-
Eee… Sasuke gdzie idziemy? – spytał niepewnie Suigetsu, próbując
dorównać kroku liderowi
-
Do Hokage! – jego głos wręcz emanował empatyczną złością.
Seledynowo włosy przełknął głośno ślinę, już wolał plewić
ogródek zamiast Karin niż spędzić czas z wściekłym Uchihą.
Który w takim stanie jest zdolny niemalże do wszystkiego. Mimo iż
ciekawość zżerała go od środka nie zamierzał pytać, po co i
dlaczego, bo obawiał się, że to mogło nieco pogorszyć jego stan
emocjonalny. W dość szybkim tempie znaleźli się tuż przed
drzwiami najważniejszego gabinetu w wiosce.
-
Zostań tu! – rzucił do niego ostro, po czym bez pukanie wtargnął
do gabinetu blondynki.
-
Uchiha! Nie nauczono Cię pukać?!?!?!?!?! – wydarła się na
niego, zrywając się jak oparzona z fotela, niemalże wywracając
go. On jednak jej pytanie pozostawił na pastwę losu, zresztą nie
przyszedł tu po to, aby ona go pouczała.
-
Gdzie ją wysłałaś?! – spytał wściekły zbliżając się do
jej biurka. Po tym, co powiedziała jej uczennica, była pewna,
że przyjdzie do niej z niezadowoloną miną, żądając wyjaśnień
i tak też się stało. Spokojnie opadła z powrotem na swój fotel,
rozmyślając nad rozsądną odpowiedzią.
-
Na misję. – odparła
-
To wiem! Ale gdzie dokładnie!?
-
Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, a obiecuję, że wylądujesz
po drugiej stronie wioski z wielkim hukiem!! – zagroziła, a co
miała innego zrobić. Jest Hokage, najważniejszą osobą w wiosce,
a do tego jeszcze wnuczką założyciela owego kraju. Szacunek jej
się należy.
~
Mimo wszystko jesteście podobni do siebie. ~ przeleciało jej przez
myśl
Widząc,
że Uchiha nieco się uspokoił, a na jego twarzy pojawił się
nieznaczny grymas, postanowiła kontynuować.
-
Wysłałam ją do Tanzaku Gai, wraz z Ino. Mają coś odnaleźć, to
nie groźna misja. – odpowiedziała
-
Wyruszam za nią. – powiedział ostro
-
Czemu sądzisz że Ci na to pozwolę? – spytała z ironią. Sakura
nie będzie za bardzo zadowolona, gdy spotka się z nim na misji.
-
Mam nadzieję, że nie zapomniałaś naszej rozmowy tuż po ślubie.
– odparł, mając ja tym samym w garści
~
Cholerny Uchiha! ~ przeklęła w myślach na kruczowłosego, a na jej
twarzy również pojawił się grymas
-
Jeśli spadnie jej chociaż jeden włos z głowy, to przysięgam że
znajdę Cię wszędzie, a wtedy pożałujesz że się urodziłeś! –
warknęła wściekle, nie lubiła jak się ją szantażowało
-
I takie nastawienie lubię. Suigetsu ze mną idzie, pozostała dwójka
zostaje w wiosce. – powiedział, po czym wyszedł z gabinetu….
Gdy drzwi się zatrzasnęły, jej dłoń powędrowała ku szufladzie,
z której wyciągnęła buteleczkę swojego ulubionego alkoholu…
-
Co ty kombinujesz Uchiha? – spytała sama siebie i jednym haustem
wypiła zawartość owej buteleczki, gdy już jej dłoń sięgała po
kolejną, usłyszała pukanie do drzwi. Mimo wolnie rzuciła ku
drzwiom krótkie „wejść”. Swoją głową oparła na wewnętrznej
części dłoni i spoglądała, jak Hyuga wchodzi do jej gabinetu.
-
Przynajmniej ty jeden masz maniery. – powiedziała pod nosem, co
doszło do słuchu shinobi, który zrobił zdziwioną minę. Lecz
zignorował to, gdyż miał coś o wiele ważniejszego do przekazania
Wielmożnej…
-
Mamy kłopoty… - powiedział, na co blondynka zmarszczyła brwi i
jak na komendę wyprostowała się, aby móc wysłuchać tego, co mam
jej do powiedzenia Neji…
No comments:
Post a Comment